• Nie Znaleziono Wyników

POSTAWY PATRIOTYCZNE UCZNIÓW ZABORU PRU- PRU-SKIEGO PRZEŁOMU XIX I XX WIEKU W ŚWIETLE

LITE-RATURY PAMIĘTNIKARSKIEJ I BELETRYSTYCZNEJ

WPROWADZENIE

W II połowie XIX wieku Kanclerz Cesarstwa Niemieckiego Otto von Bi-smarck (1815–1898) przystąpił do ostatecznej germanizacji wschodnich prowin-cji Rzeszy, na terenie której znajdowały się ziemie polskie zaboru pruskiego, oraz do osłabienia Kościoła katolickiego w ramach długofalowej akcji rządu zwanej „walką o kulturę” (Kulturkampf). Konsekwencją ustaw i zarządzeń związanych z Kulturkampfem miała być germanizacja Polaków oraz totalna walka z polsko-ścią, w którym to procesie kluczową rolę miała odegrać germanizacja szkolnic-twa. Wydano szereg ustaw i zarządzeń, na mocy których język niemiecki stał się wykładowym, a język polski był systematycznie rugowany ze szkolnictwa, aż do jego zupełnego wyeliminowania, także z nauczania religii. Dzieciom i młodzieży na terenie szkoły, pod sankcją okrutnych kar, nie wolno było rozmawiać po pol-sku. Szkoła na wszelkie sposoby zwalczała w uczniach polską tożsamość, wpaja-jąc im równocześnie pruski patriotyzm i krzewiąc szacunek i miłość do państwa pruskiego, jego władców i historii. Pomijano albo fałszowano ważne wydarzenia z historii Polski. Wychowanie było oparte o charakterystyczną dla pruskiej men-talności dyscyplinę i represyjne metody wychowawcze, nacechowane przemocą psychiczną, słowną i fi zyczną, których celem było zastraszenie dzieci i młodzie-ży i skłonienie ich do uległości (doraźnie wobec władz szkolnych, a w dalszej perspektywie władz pruskich) i wychowanie ich na lojalnych obywateli państwa pruskiego. Tak więc od postawy dzieci i młodzieży szkolnej zależało utrzymanie się w dalszej perspektywie polskości na Górnym Śląsku, w Wielkopolsce, na Po-morzu, Warmii i Mazurach.

1 Zob. T. Jeske-Choiński, Nad Wartą. Powieść, Warszawa, druk W. L. Anczyca i spółki, 1888, s. 31–36.

2 L. Boniewicz, Na przestrzeni wieków. Wspomnienia z lat 1860–1956, Warszawa, LSW, 1979, s. 79.

3 Tamże.

4 J. Dembieński, Radości mało – goryczy dużo. Pamiętnik Pomorzanina z lat 1879–1920, oprac. A. Bu-kowski, Warszawa, PAX, 1985, s. 53.

5 M. Zientara-Malewska, Wspomnienia nauczycielki spod znaku Rodła, oprac. i wstępem poprzedził B. Grześ, wyb. i oprac. A. Sieradzki, Warszawa, WSiP, 1985, s. 29.

Celem niniejszego studium jest prezentacja postaw dzieci i młodzieży szkol-nej wobec polityki germanizacyjszkol-nej pruskich władz oświatowych. Jego materia-łem źródłowym jest literatura beletrystyczna i pamiętnikarska, najczęściej autor-stwa uczestników tamtych wydarzeń, albowiem ona najbardziej oddaje emocje i determinację młodych ludzi tamtego pokolenia. Zostaną omówione zagadnienia związane z przywiązaniem dzieci i młodzieży do mowy ojczystej i polskości oraz strajkami szkolnymi.

PRZYWIĄZANIE UCZNIÓW DO MOWY OJCZYSTEJ

Dzieci szkół ludowych, już od najmłodszych lat, w sposób instynktowny, wyrażały swój sprzeciw wobec polityki germanizacyjnej pruskich władz oświato-wych. Miało to miejsce chociażby w Pleszewie, gdzie funkcjonowały dwie szkoły ludowe: katolicka i protestancka. Czasami, wbrew woli rodziców, niektóre dzieci nie chciały chodzić do szkoły protestanckiej, ponieważ czuły się Polakami i kato-likami1. Gdy do szkół wprowadzono język niemiecki, nawet dzieci z najniższych klas wyrażały swój sprzeciw. Autorka cyklu powieści o życiu wsi chełmińskiej Leokadia Boniewicz (1900–1975) przedstawia reakcję dziecka wiejskiego z Po-morza Gdańskiego na wprowadzenie języka niemieckiego: Mamulko! […]. Jo nie

banda się tej paskudnej mowy łuczuł. Niech się Firyn [nauczyciel – C. G.] wściko. Jo go nie posłucham ji wszystkie chłopoki bandą robić, jak jo 2. Niektóre dzieci miały nawet pretensje do swojego rodzeństwa o to, że chętnie uczyło się języka niemieckiego3.

Na ogół różnorakie zabiegi germanizacyjne władz pruskich nie były w stanie wyrugować mowy ojczystej, która była powszechnie używana przez uczniów na Pomorzu: Toteż mimo zakazu język polski i w klasie podczas przerw, i na

dzie-dzińcu szkolnym rozbrzmiewał nieustannie 4. Podobnie było na Warmii, gdzie również, mimo zakazów, dzieci na terenie szkoły mówiły po polsku. Poetka, na-uczycielka i działaczka warmińska Maria Zientara-Malewska (1894–1984) pisze:

Na przerwach panował niepodzielnie język polski, a nauczyciel widząc i słysząc to wszystko mówił: „Ja, jetzt könnt ihrreden, aber inder Klasse könnt ihr kaum den Mund öffnen”. (Tak, teraz to umiecie głośno gadać, ale w klasie ust otworzyć nie umiecie). Zdarzało się, że zmęczony, nie widząc rezultatów swego wysiłku, tupał nogami i krzyczał: „Lieber Steine klopfen als Kinder ufl terrichten!” (Lepiej ka-mienie tłuc niż dzieci uczyć). Wtedy dzieci szeptały do siebie: „Strach [nauczyciel

Również w Poznańskiem dzięki postawie dzieci nauka prowadzona od

pierw-szej klasy w języku niemieckim nie dawała dobrych wyników. Mimo, że wycho-wawcy łamali nad każdym rocznikiem snopek trzcin, mieszkańcy Chojna mówili, modlili się i klęli w języku polskim 6. Gdy w pewnym momencie pojawiła się moż-liwość nauki przez jedną godzinę w tygodniu języka polskiego, niektórzy rodzice nie chcieli się na to zgodzić, gdyż obawiali się, że trzeba będzie płacić większe podatki. Uczniowie sami takie pozwolenie podpisali, podrabiając podpisy rodzi-ców. Prozaik i pamiętnikarz Jakub Wojciechowski (1884–1958) podręcznik do języka polskiego kupił za zaoszczędzone pieniądze, które zarobił, przynosząc ze sklepu wódkę jednemu z mieszkańców wioski. Robił szybkie postępy w samo-dzielnej nauce języka polskiego7.

Paradoksalnie prześladowanie dzieci wywoływało w nich bunt, opór i niena-wiść w stosunku do pruskich prześladowców. Działacz warmiński, pisarz ludowy, pamiętnikarz i folklorysta Franciszek Kwas (1871–1948), który musiał za karę pisać stokrotnie zdanie, że nie będzie mówił po polsku, nie tylko nie zniechęcił się do języka polskiego, ale wręcz przeciwnie: Ale za tę karę – pisze – tom jeszcze

lepiej polską mowę umiłował 8. Podobnie było z innymi uczniami, którzy mimo zakazów mówili po polsku, a prześladowania, których z tego powodu byli ofi ce-rami, budziły w nich nienawiść do Niemców i niemieckiego języka 9.

OBRONA POLSKOŚCI

Uczniowie szkół ludowych okładali podręczniki i zeszyty w polskie gaze-ty, co było niezgodne z zarządzeniami szkolnymi, które zalecały, by okładano je w czysty i gładki papier. Nauczyciele niemieccy podjęli walkę z tą praktyką, co jeszcze bardziej mobilizowało uczniów do okładania książek polskimi gaze-tami, zwłaszcza z przedmiotów nauczanych przez nauczycieli „polakożerców”. W tę akcję włączyli się nawet niektórzy uczniowie pochodzenia niemieckiego i żydowskiego. Tłumaczyli się, że okładają książki i zeszyty gazetami, ponie-waż nie mogą nabyć innego papieru. Wobec tego szkoły zakupiły gładki papier i przekazały go bezpłatnie uczniom z nakazem obłożenia nim książek i zeszytów. Mimo to ci nadal przynosili do szkoły polskie czasopisma, co bardzo denerwo-wało nauczycieli. Niekiedy takie gazety wkładano nawet ukradkiem do kieszeni płaszczów nauczycieli pochodzenia niemieckiego10. Na Śląsku Opolskim uczeń

6 T. Becela, Spotkanie z nowym, Poznań, Wyd. Poznańskie, 1977, s. 76. Zob. M. Zientara-Malewska, Wspomnienia…, s. 79.

7 J. Wojciechowski, Życiorys własny robotnika, Poznań, LSW, 1985, s. 75.

8 F. Kwas, Wspomnienia z mego życia, Olsztyn, Pojezierze, 1957, s.12.

9 Zob. J. Jasiński, Świadomość narodowa na Warmii w XIX wieku. Narodziny i rozwój, Olsztyn, Pojezie-rze, 1983, s. 271.

10 S. Nogaj, Za bramą Wildecką, w: Poznańskie wspominki. Starzy poznaniacy opowiadają, przedmowę napisał J. Maciejewski, Poznań, Wyd. Poznańskie, 1960, s. 108.

11 Wspomnienia opolan, [cz. 1], red. W. Kornatowski, K. Malczewski, Warszawa, PAX, 1960, s. 402.

12 S. Haremza, Wspomnienia starego introligatora, w: Poznańskie…, s. 127–128.

13 Wspomnienia opolan, [cz. 2], red. A. Glińska, K. Malczewski, A. Pałosz, Warszawa, PAX, 1965, s. 98.

14 S. Nogaj, Za bramą…, s. 108.

15 J. Szews, Filomaci brodniccy, w: Szkice brodnickie. Praca zbiorowa, red. S. Bilski, Brodnica–Toruń, Towarzystwo Miłośników Ziemi Michałowskiej – Toruńskie Towarzystwo Kultury, 1988, s. 92.

16 M. Jabczyński, Na Warcie zatrzymał się czas, w: Poznańskie…, s. 87, 95.

17 Zob. J. Dembieński, Radości…, s. 62–63.

Antoni Wilczek, któremu nauczyciel udzielił nagany za książki obłożone w „Ga-zetą Opolską”, zainteresował się nią i stał się jej czytelnikiem11.

Uczniowie szkół powszechnych przeciwstawiali się też zakłamywaniu histo-rii Polski przez niemieckich nauczycieli. Gdy jeden z nauczycieli, wypowiadając się na temat trzeciego rozbioru Polski, stwierdził lekceważąco, że dokonał się on bez najmniejszego oporu ze strony Polaków, uczeń Stanisław Haremza zaprote-stował, wymieniając szereg miejscowości, w których toczyły się walki z trzema agresorami. Na koniec dodał: Zdusiła nas przemoc trzech sąsiadów i zdrada

ma-gnatów. Ale nasz naród żyje i żyć będzie! Wprawiło to w zdumienie nauczyciela

i sprawiło, że do zagadnień związanych z rozbiorami Polski już nigdy nie wracał12. Na Śląsku Opolskim niektórzy uczniowie bojkotowali niemieckie uroczystości państwowe. Uczeń Tadeusz Kania nie chciał recytować wiersza w czasie aka-demii w rocznicę zwycięstwa Niemiec nad wojskami francuskimi pod Sedanem w dniu 1 września 1870 r.13

W Poznaniu polscy gimnazjaliści wywalczyli sobie status odnośnie ich toż-samości wyznaniowej. Pytani o wyznanie religijne odpowiadali: polonisch, co denerwowało niemieckich nauczycieli, którzy perswadowali im, że nie ma takie-go wyznania i dlatetakie-go są oni takimi samymi katolikami jak katolicy niemieccy, czego uczniowie nie przyjmowali do wiadomości. Szkoła znalazła kompromiso-we wyjście, pozwalając na używanie terminów: polsko-katolik i dojcz-katolik14. W Brodnicy w 1912 r. w czasie wycieczki szkolnej uczniowie pochodzenia niemieckiego śpiewali swoje pieśni, a Polacy, wbrew zakazom używania języka polskiego, śpiewali polskie pieśni15. Uczniowie bojkotowali wszystko, co było związane z niemczyzną, w tym także niemieckie teatry i wystawiane w nich spektakle. Dotyczyło to nawet dzieł literackich, które należały do kanonu lektur obowiązkowych16. Także niesprawiedliwe traktowanie rodziców przez urzędy państwowe, w których pracowali również zniemczeni Polacy, budziło nienawiść uczniów do zaborcy17.

W Dokształcającej Szkole Handlowej w Poznaniu podejmowane próby ger-manizowania młodzieży polskiej były bezskuteczne, ponieważ ta zdecydowanie się im sprzeciwiała, opierając się na silnym poczuciu godności narodowej. Gdy w jednym z numerów preferowanego przez szkołę antypolskiego czasopisma „Feierabend”, które uczniowie musieli obowiązkowo prenumerować, znaleźli zdanie, że ktoś był pijany jak Polak w sobotę, czuli, że obraża się ich uczucia

18 S. Nogaj, Za bramą…, s. 110.

19 Moje wspomnienia (1860–1932), Poznań, Księgarnia J. Dippla w Poznaniu, 1933, s. 8. Młodzież z gimnazjum w Ostrowie już od 3 maja 1858 r. zabiegała o możność śpiewania w kościele pieśni Boże, coś Polskę. Pod wpływem emocji związanych ze wspomnieniami dotyczącymi powstania styczniowego na terenach Królestwa Polskiego w dniu 20 kwietnia 1863 r. podczas mszy gimnazjalnej młodzież odśpiewała zabroniony hymn, za co 60 uczniów zostało relegowanych z gimnazjum (A. Markwicz, Filomaci (1816–1926), cz. 1: Wilno, Wielkopolska, Grudziądz, nakład autora, 1931, s. 50).

20 K. Ulatowski, Gdy Poznań był małym miastem, w: Poznańskie…, s. 13.

narodowe. Późniejszy dziennikarz i pisarz Stanisław Nogaj (1897–1971) pozbie-rał egzemplarze tego czasopisma od uczniów całej klasy i położył je na stoliku nauczyciela, oznajmiając mu, że pismo to obraża Polaków i nikt z nich nie będzie go czytał. Gdy nauczyciel za ten czyn chciał uderzyć go trzciną, doszło między nimi do szamotaniny. Nauczyciel uderzył ucznia w nos, polała się krew. Przestra-szony mężczyzna pobiegł do dyrektora, przed którym oskarżył uczniów, że rzu-cili się na niego i chcieli go nie tylko pobić, ale nawet zabić. Nauczyciel zażądał natychmiastowego usunięcia Nogaja ze szkoły, jako prowodyra „bandy”. Jednak dyrektor, który był człowiekiem sprawiedliwym, nie uwierzył nauczycielowi. Skarcił uczniów za zmowę, ale od tego czasu nie musieli już oni prenumerować znienawidzonego czasopisma18.

W czasie nabożeństw gimnazjaliści nie chcieli śpiewać pieśni w języku nie-mieckim. Uczeń Gimnazjum św. Mari Magdaleny w Poznaniu Teodor Filipowicz (ur. 1860) pisze: Nasze śpiewy w kościele bernardyńskim stale były polskie. Naraz

nakazano nam śpiewać po niemiecku. Wprzódy prof. śpiewu Schoen nas pouczał, co szło szalenie tępo. Zwolniłem się z tych śpiewów, dostarczywszy profesorowi świadectwo lekarskie; nie chciałem śpiewać w kościele po niemiecku. Mimo to nakazano mnie i innym po kilku dniach śpiewać na chórze w tym języku. Nie śpiewaliśmy. Więc dwóch profesorów a na czele dyrektor Deiters kontrolowało nas zaciekle przy śpiewie. Ale i kontrola nie pomogła wiele. Śpiewano obłudnie tak cicho, że na dole nic nie słyszano. Strajk nam się udał. Jeden tylko kolega się wyłamał […], co nas oburzyło. Po długich naradach nauczycielstwo uchwa-liło śpiew po łacinie, a po podniesieniu po polsku. Próby z łaciną szły lepiej niż z niemczyzną, i profesorów zadowoliły jako tako, ale gdy po poniesieniu […] chór śpiewał z wielkim zapałem, a na dole w ławkach całe gimnazjum należycie i po-tężnie nam wtórowało 19.

W 1902 r. w Poznaniu nikt z uczniów pochodzenia polskiego uczących się w gimnazjum św. Marii Magdaleny, pomimo zachęty dyrektora, nie chciał wziąć udziału w uroczystości osłonięcia pomnika cesarza Fryderyka III (1831–1888). Gdy późniejszy architekt i historyk architektury Kazimierz Ulatowski (1884– –1975) zauważył, że jego sąsiad z ławki wyrażał chęć uczestniczenia w tej uroczystości, to dostał kopniaka w tę część ciała, która się podnosiła, tak też

i przysiadł 20. Uczniowie gimnazjum bojkotowali także uroczystości państwo-we. T. Filipowicz i Wiktor Sokołowski nie chcieli deklamować wierszy z okazji

21 Zob. T. Filipowicz, Moje wspomnienia…, s. 9.

22 J. Dembieński, Radości…, s. 76.

23 J. Szews, Filomaci…, s. 92.

24 J. Dembieński, Radości…, s. 77.

25 T. G. Jackowski, W walce o polskość, Kraków, WL, 1972, s. 110–111; M. Jabczyński, Na Warcie…, s. 93.

26 Zob. Radości…, s. 96–99.

27 Tamże, s. 99–100.

28 Tamże, s. 244.

rocznicy urodzin cesarza Wilhelma I (1797–1888), symulując chorobę 21. Również późniejszy duchowny Józef Dembieński (1879–1962) nie chciał recytować wiersza podczas akademii zorganizowanej z racji rocznicy urodzin cesarza Wilhelma II (1859–1941), również symulując chorobę 22.

W Brodnicy w 1913 r. podczas akademii szkolnej z okazji rocznicy urodzin cesarza Wilhelma II w czasie wznoszenia okrzyku na cześć cesarza i śpiewania hymnu cesarskiego dwaj bracia: Stefan i Jerzy Karwat nie powstali. Pierwszy z nich nie wstał nawet wtedy, gdy nakazywał mu to jeden z niemieckich nauczy-cieli. Na pytanie, dlaczego tak się zachowuje, odpowiedział mu: „Das ist nicht mein Kaiser” („To nie jest mój cesarz”), za co obydwaj bracia zostali relegowani z gimnazjum23. Gdy J. Dembieński jako prymus na zakończenie tzw. małej matu-ry otrzymał jako nagrodę książkę pt. Kaiser Wilhelm I, rzucił ją w domu do kąta, ponieważ traktował cesarza jako wroga Polaków24.

W Poznaniu polscy uczniowie z różnych gimnazjów starali się nawiązywać ze sobą kontakty, wymieniając książki i przemyślenia. Uczyli się też prawdziwej historii Polski, bo w programach szkolnych była ona fałszowana25, sprzeciwiali się także zakłamywaniu dziejów narodu polskiego. J. Dembieński, jako uczeń ostat-niej klasy gimnazjum w Chełmnie, w wypracowaniu klasowym z historii napisał prawdę o udziale Prus w rozbiorze Polski, nazywając to wydarzenie grabieżą, któ-ra musi być kiedyś pomszczona. Tylko pomoc życzliwego mu dyrektoktó-ra dr. Frie-dricha Preussa (1850–1912) uchroniła go od wyrzucenia ze szkoły z wilczym biletem na pół roku przed maturą26. Gdy podczas prowadzenia lekcji nauczyciel wymienił nazwisko jakiegoś słynnego naukowca, nie informując uczniów o jego polskim pochodzeniu, gdyż nie przypuszczał on zgoła, żeby to mógł być Polak, bo

gdzież w jego oczach sławnym człowiekiem mógł być Polak, to jeden z uczniów

udowodnił mu, że rzeczywiście był on Polakiem, za co później był szykanowany przez nauczyciela27.

Gimnazjaliści organizowali też uroczystości narodowe. Każdego roku mło-dzież gimnazjalna Poznania składała kwiaty 29 listopada przed pomnikiem Ada-ma Mickiewicza i zaAda-mawiała mszę św. w intencji poległych powstańców listopa-dowych w katedrze, w której uczestniczyły tłumy ludzi28. Pomnik narodowego wieszcza odgrywał wielką rolę w edukacji patriotycznej nie tylko młodzieży, ale także dorosłych mieszkańców miasta: Przed tym pomni kiem odbywały się w

29 Tamże, s. 16.

30 J. Konieczny, K. Szymański, Dzieje szkolnictwa grudziądzkiego, cz. 2, „Rocznik Grudziądzki” 1963, t. 3, s. 64.

31 J. Dembieński, Radości…, s. 76–77.

32 Szerzej na temat strajku zob.: L. Trzeciakowski, Pod pruskim zaborem 1850–1918, Warszawa, Wiedza Powszechna, 1973, s. 330; L. Gomolec, W obronie mowy ojców, Poznań, KAW, 1986, s. 6–16.

33 Zob. M. Warneńska, Ulica dzieci wrzesińskich, Poznań, KAW, 1983, s. 11, 15–19; W. S. Reymont, W pruskiej szkole, w: tenże, Nowele, t. 3, Kraków, WL, 1957, s. 241–244; M. Rosalak, Póki my żyjemy, w: Dziedzictwo zaborów. Wybór tekstów, wyb. i red. nauk. J. Osica, Warszawa, KAW, 1983, s. 230; T. Staniew-ski, Dni strajku szkolnego we Wrześni, Września, Nakładem i drukiem A. Prądzyńskiego, 1923, s. 9.

34 M. Warneńska, Ulica…, s. 19. Por. W. S. Reymont, W pruskiej…, s. 244; J. Dembieński, Radości…, s. 168–169.

wola narodu, zawsze nieugięta i płomien na, nieodparcie dążąca ku wolności. Jakiekolwiek obchodzono w Pozna niu uroczystości narodowe, zawsze w takich dniach u stóp wieszcza skła dano wieńce oraz czerwone i białe wstęgi i kwiaty. Przed tym wreszcie pomnikiem dzieci kilku pokoleń Polaków uczyły się miłości i wiary w nie śmiertelność ojczyzny 29. Działacz społeczno-polityczny i dzienni-karz Wiktor Kulerski (1865–1935), będąc jeszcze uczniem Królewsko-Pruskiego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego w Grudziądzu, zorganizował w 1883 r. uroczystość dwusetnej rocznicy zwycięstwa Sobieskiego pod Wiedniem, za co został wydalony ze szkoły30. J. Dembieński i jego kolega umieścili na białej czapce szkolnej kolor amarantowy, zamiast obowiązującego koloru granatowego, przez co nawiązali do barw godła polskiego31.

STRAJKI SZKOLNE

Odpowiedzią dzieci na germanizację szkolnictwa były też strajki szkolne. W 1883 r. podczas pokazowej lekcji religii w ramach konferencji powiatowej nauczycieli w Jarocinie dzieci, na znak protestu z powodu usuwania języka pol-skiego z lekcji religii, odmówiły odpowiedzi w języku niemieckim. W 1890 r. zastrajkowały także dzieci z Osiecznej. Jednak najgłośniejszy strajk szkolny miał miejsce w 1901 r. we Wrześni32. W 1900 r. władze pruskie wydały polecenie, by w nowym roku szkolnym wprowadzić naukę religii i śpiewu kościelnego w ję-zyku niemieckim. Z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, w dniu 1 kwietnia 1901 r., w szkole we Wrześni dzieciom rozdano bezpłatnie katechizmy w tym języku. Nazajutrz uczniowie (w porozumieniu z rodzicami) zwrócili je i nie chcieli odpowiadać nauczycielom po niemiecku, za co byli w sposób okrutny bici33. Uczennica Stefania Chełmikowska powiedziała: Jestem Polką i nie będę

uczyć się religii po niemiecku. Kilkakrotne, bardzo bolesne uderzenia trzciną po rękach nic nie wskórały. Stefania trzymała się mężnie. Inne dzieci tak samo. Przy-gryzając wargi, usiłowały opanować ból i poskromić łzy, aby oszczędzić nauczy-cielom oprawcom dodatkowej satysfakcji. Jeden z chłopców, hamując płacz wołał podczas chłosty: – Jeszcze Polska nie zginęła. Ten upór rozwścieczył zarówno Schöltzchena, jak jego pomocnika – Koralewskiego oraz Wotntera. Nie żałowano więc bitym ilości uderzeń 34.

35 W. S. Reymont, W pruskiej…, s. 242. 36 Tamże. 37 Tamże, s. 243. 38 Tamże, s. 244. 39 M. Warneńska, Ulica…, s. 28. 40 Tamże, s. 29. 41 Tamże, s. 57.

Pomimo wielokrotnej zachęty nauczyciela dzieci nie chciały odmawiać mo-dlitwy Ojcze nasz w języku niemieckim, za co były bite oraz przezywane przez niego. Chłopca, który nie chciał się modlić po niemiecku, nauczyciel trzasnął […] z całej siły w twarz, chwycił za włosy, przywlókł pod katedrę i okładając

pięściami , zawrzeszczał rozwścieklony: – Du wirst sprechen. Du sollst sprechen! Du, polnisches Schwein! 35 Natomiast dziewczynkę uderzył […] kijem w twarz, aż

zaskowyczała z bólu, chwytając się za rozcięty policzek; krew pociekła przez pal-ce, nadludzkim wysiłkiem zdusiła jednak płacz i mil cząca, sztywna, zalana krwią i łzami powlokła się do ławki 36. Podobnie było w stosunku do innych dzieci:

Na-uczyciel stawał się coraz czerwieńszy i coraz wol niej, systematyczniej i mściwiej pastwił się nad nimi. Po kolei również bił, targał za włosy, kopał i rzucał na ściany i ławki, aż ochrypł ze wściekłości, ale żadne się nie zachwiało, żadne nie jęknęło głośniej ani nawet za płakało 37.

Gdy nauczyciel pominął w egzekucji jedną z uczennic, to ta dobrowolnie się zgłosiła do bicia, wobec czego ten grzmotnął ją trzciną przez rączkę, aż jej zwisła

bez władnie, ale wyciągnęła drugą i już bezprzytomnym, pełnym łez i bólu głosem – powtarzała uparcie: – Ja też Polka! Ja też nie będę po niemiecku! Nauczyciel jakby oszalał i tak ją zaczął bić, że dziew czynka zawrzeszczała przeraźliwie, a za nią wybuchnęła cała szkoła, szloch zatrząsł murami, spazmatyczne pła cze i krzyki, prośby i dziecięce lamenty, sto rąk wycią gnęło się do niego błagalnie, padały mu do nóg, cało wały jego buty, ale nie zważał na to i bił zapamiętale 38.

Również inni uczniowie doświadczali wielkiego okrucieństwa od pruskich pedagogów: Uczeń Nowaczewski, chwycony za gardło przez rozwścieczonego

„pedagoga” […] otrzymał […] sześć bo lesnych razów. Uczennicę Borecką Ko-ralewski uderzył w twarz, usiłując prze mocą otworzyć jej usta i kalecząc przy tym wargi. […] Schöltzchen podczas wymierzania kary uczniowi Kałamańskiemu jednym ciosem rozciął mu skórę ręki. Dwadzieścia uderzeń po dłoni i trzy po plecach otrzy mała uczennica Maciejewska. Oto niektóre wypadki spośród wielu, odnoto wanych w grubym foliale protokółów i skarg, dotyczących strajku wrze-sińskiego. Józefa Woźniak, jedna z uczestniczek strajku, wspomni po latach, jak pruscy nauczyciele natrząsali się podczas chłosty: – Myślicie, głupi, że Polska będzie znowu?! Dzieci odpowiadały hardo: – Polska była i będzie! 39

Jesienią dzieci były bite, gdyż nie chciały uczestniczyć w niemieckiej uroczy-stości w związku z rocznicą zwycięskiej dla Prus bitwy pod Sedanem40. Jeszcze na początku grudnia dzieci odmawiały modlitwę po polsku41. Stosowano wobec nich różnorodne groźby. Straszono je, że jeśli nie będą się słuchać władz

szkol-42 Tamże, s. 27.

43 Tamże, s. 28.

44 Tamże, s. 57–78,

45 Tamże, s. 78–79.

46 W szkole rewolucji dzieci (Wspomnienia w posiadaniu Muzeum im. dzieci Wrzesińskich we Wrześni), cyt. za: D. Apanel, Patriotyczna postawa Dzieci Wrzesińskich jako swoisty etos wychowania w dziejach narodu