G d y się z b liży li do d o m u , ftarypie* t r z y many dla
spoyrzał z boku na nieznaiomego i zaczął war
czeć. Potem nagle odmienia poftać, fkacze na E dw arda, liże go po rękach i t w a r z y , pokręca ogonem, i w yie, iak g d y b y nie mogąc wyftarczyć s w o i e y radości. Edward niczego mu nie wzbra
n i a n e , z a w o ł a ł : biedny k a szta n ie , t y ieszcze i y i e s z ! R ó zia nie m ogła poiąć , iakim sposcbem
teir nieznaiomy mógł tak dobrze znać się z ka
sztanem.
W s z y s c y razem weszli do domu. Przyftoyna średniego wieku kobieta, zatrudniona była p rz y gotowaniem w i e c z e r z y , a dorosła dziewczyna dopomagała i e y w t e y pracy. Kzekła kilka słów do wchodzących d z i e c i , a spo yrza w szy na E d -
warda , zapytała : c z y potrzebuie od niey iakiey usługi ?
Edward wpatruiąe się w nię przez czas nie*
iaki , nakoniec r z e k ł głosem nieśmiałym : C z y l i i mnie iuź zapomniałaś kochana matko ? E dw ard!
m o y syn E d w a r d ! z a w o ł a ł a , i natychmiaft rzu- caią się na swoie ręce. M ó y brat E d w a r d ! krzy'~
knęła MolLy.\ W ię c t y iefteś moim bratem? o- dezwała się R ó zia . T a k ieft, kochane d z i e c k o P odpowiedział całui^c ią. M a ły R o g e r byftro na niego spoglądał, nie mówiąc i słowa.
Wiadomość o przybyciu Edwarda doszła do uszu o y c a , k t ó r y wybiega ze ftodoły z dwema innemi s y a a m i ; Tomaszem i JVilliamsem. Sęj-
flea starzec E dw arda , i błogosławi g o szlocha
jąc. E dw ard nie mógł w y d o ła ć cisnącym się z powitaniem. W tern wchodzi z g r z y b i a ł y sługa
f t r a ż y , w y b ie g ł naprzeciw dzieci ,
3 86
Moralność-0 I
|
d o m o w y , i w yciąga do niego pomarszczoną rę
kę. P o c h w y c i ł ią Edward rozrzewniony. Niech
c ię B ó g ma w swey opiece z a w o ła ł flary J>zaak;
iuż w i e l e lat w p ły n ę ło , iak nic miałem dnia tak
dobrego !
I gdzieżeś b y ł przez czas tak długi? z a w o
ł a ł oyciec ! — ( Przeszło ośm lat l rzekła matka ;
$ fi r , i V rŁ B IŁ I
Starszy brat zdiąt z niego msntelzak, Mollij przy
sunęła fio łe k , usiadł : w s z y s c y domownicy usie
dli w o k o ł o ; pies wcisnął się w środek i p o ł o ż y ł
g ł o w ę na nogach. Edwarda.
„ O »skże się c ie s z ę , iż was wszyftkich o g lą dam ! b y ł y pierwsze słowa , które wymówił. Jak
że masz dobrą cerę kochana m a t k o ! lecz móy oyciec cożkolw iek się z m i e n i ł : co zaś do was w s ż y ^ k t c h , nikogobym nie p o z n a ł , oprócz To
masza i ftarego J-zaaka.
Jakże ci twarz ogorzała móy sj^nu, rzekła matka: widzę cię p r z e c ę ż silnym i zdrowym. Od siedmisaftego do dwudzieftego piątego roku nie małą przeftrzeń ziemi obiegłem, ale te ż mogę p o wiedzieć , iż więcey w ty c h ośmiu latach w i działem , niż wielu innych przsz całe swe życie.
Wiadomo w a m , iż nas?, młody panicz, kt«ry mnie w szkołach polubił , zniew olił mnie do t o
warzyszenia sobie w przedsięwziętych podró
żach. Objechaliśmy większą cześć kraiów euro- peyflcich, isakoniec udaliśmy się 4o Neapolu t gdsie móy biedny pan zachorował na febrę j
*ijnarł. Do owego czasu nie wiedziałem co to ieft smutek. Jeden z przyjaciół moiego pana , przez litość sad moim Hanem , namówił mnie , a-żebym się z nim puścił do J>amaiki. PjrzybylU
ł * I r
śmy do brzegów A n g l i i , lecz tam nasze bawienie tak było krótkie , iz się z wami widzieć nie mo
g ł e m , i musiałem przeftać na posłaniu liftu. Ni- gdyśmy żadnego • nie odebrali , przerwał oy-
ciec. Tem g o r z e y odpowiedział E d w a r d : boście zapewne m y ś l e l i , iż nie żyłem., lub żem o was zapomniał. P rzypłynęliśm y pomyślnie do wysp ,
gdzie poty bawiłem , póki nie pochowałem me
go drugiego pana tak, iak p ierw szeg o ; wiele b o wiem młodych ludzi umiera w tamtych kraiach.
Doznałem tam dosyć uprzeymobci, lecz nie mo
głem tego mieysca polubić.
Trzeba iediiak przyznać, iż J>amaika ieft pię
knym kraiem , i nie brakuie w niey na ludziach uczciwych. Lc&z p r z y z w y c z a io n y widzieć ludzi
w o l n y c h , wesoło z swoiemi pr&cuiących panami, a tam napstykaiąc sanae trzody czarnych n iew ol
n i k ó w , upadających od c ię ż k ie y pracy , upału s ł o ń c a , i od rasów srogiego d o z o r c y . ... nie, nie
mogłem się do tego przyzwyczaić. Mógłbym b y ł misć dobre mieysce w jedney plantacyi , 1 ter, w o łałbym bydź proftym posługaczem w jakiem mie
ście. Mógłbym zbogacić się w tym k r a i u , leex nareście uczułem zainieyszaiącc się moie zdrowie.
W id ziałem o k o ło siebie tyle umierai^cych z żół- t e y gorączki , iż na koniec poftanowiłem zgroma
dzić msłe moie z a ro b k i, i popłynąć do An glii pomimo r o z p c c z ę t e y w oyny.
Okręt nasz w żegludze s c h w y t a n o , i do Hawany zaprowadzono. Utraciłem w s z y f t k o , a
do tego i wolność moif. Miałem iednak szczęście pozyfkać przychylność iednego kupca
hiszpań-f k i e g o , którego zsałeoi w ^ a m a ice, a ten zabrał
P o wy ot wędrownika. *87
i8 8 Moralność.
mnie z sobą wyieżdzaiąc do Ameryki południo
w c y . Zwiedziłem wielką c z f ść tego lądu , gdzie dawnicy kwitnęły niepodległe narody , a teraz jęczą pod ciężkićm iarzmern zdobywców. W id z ia łem te sławne z ł o t a i srebra kopalnie , w których nieszczęśliwi t y c h kraiów mieszkańcy, pracuią nadzy i nigdy nie widząc słońca, a to ażeby tamteysze bogactwa pomnażały przepych i zbro
dnie we wszyftk?ch krsiach europeyficich.
T o w a r z y s z y łe m moiemu panu w żegludze przez południowe m o r z e , gdzie przez kilka mie
sięcy nic nie można widzieć tylko niebo i wodę.
Przybyliśmy do M a n illi ftoli.cy osad his^pańfkich na wyspach Filipińfkich. Tam powrócono mi wolność i nadgrodzono usługi. Udałem s>ę do
Chin , po tem do Jjndyy angielfidch , gdz:e w i dok moich współziomków , i ton o y c z y f l e g o ię- z y k a wprawiał mnie w rozumienie , iż się znay- dow: ł m w Anglii , lubo mnie od niey połowa globu ziera(k;ego przedzielała.
Nie masz zapewne pięknieyszego kraiu nad Jndiją. Okryta mieszkańcami pełnenai przemy
słu t tak w uprawie gruntów, iako i w r ę k o i ie- lac h , lecz r ies/.częściem tak ła g o d n e m i, tak znie- wie ściałemi , iż kto t y lk o zam yśli, łatw o ich so
bie podbija. O laliiem się wftydził za moich współziomków , któr- ch łakomftwo kray ten o- kropwe^o nie raz nabawiło głodu ! WuizUłem Uworzoaia ludzkie , które sobie wydzierały kości wyrzucone na śmieci; widziałem o y c ó w , którzy za trochę ryżu prz-dawali swoię f a m i l i ą ; matki,
ktere c z o ł g a ł y się u nóg cudzoziemców prosząc o przyiecie ich dzieci za niew olników , ażeby nie
p o m a r ł y 2 głodu. A w pośród tych okropności , bywałem świadkiem z bytkó w , iakich Europa ż a dnego me raa wyobrażenia.
Po długiem zabawieniu w J^ndui , obróciłem się nakon;ec ku moiey o y c z y z n i c . Przyłączyłem się do licjtney k a ra w a n y , która przedsięwzięła długą i niebezpieczną podróż lądową do Europy.
Przebyliśmy niezmierne ftepy, gorące piafki, któ
re są grobem w.iększey części wędrowników* u- mieraiących z pragnienia , lub zamordowanych przez błąkaiące się gromady łupieżców. Widzia
łem ludzi zamieniaiących wielkie ,(Ic” xby za trorhę w ody z kałuży ; a w pó ł nagicii Arabów sprawuią- c y c h większą t r w o g ę , niż całe woyłko i^kiego po
tężnego kraiu. Nakoniec po nieprzeliczonych nie- bezpieczeiiftwach i trudach, doftaliśmy się prze
cież do połerownych kraiów E u r o p y , i zapo
mnieliśmy o wszyftkich naszych cierpieniach*
Zbliżaiąc się ku o y c z y z n i e , czułem codziennie powiększającą się we mnie niecierpliwość , i Ikoro t y lk o ftanąłem w A n g l i i , nie mogłem zna
leźć tedney spokoyney c h w i l i , pókibym nie o- glądał progów oyczyftych. '
Znayduię się w nich nakoniec; s z c z ę ś liw y 1 żem powrócił z dobrem zdrowiem i czyftem sU- umieniem ! Dochowałem także trochę pieniędzy oszczędzonych z mego uczciwego dorobku; te przeznaczam na zagospodarowanie iakiey w są
siedztwie d z i e r ż a w y , gdzie z wami wszyflkiemt życie moie [pędzić;zamyślam, a co ia nad świat c a ł y przekładam.
G d y Edward mówić pjrzeftał, rozpoczęły się
n a n o w o uściflu i c a ł o w a n i a . Matka p r z y n i o s ł a