• Nie Znaleziono Wyników

POLACY ZAGRANICĄ

3. Prasa i propaganda

In sty tu t prowadzi ożywioną działalność prasow ą i propagandowo-po- pularyzatorską. Jako organ In sty tu tu wydaw any je st dwutygodnik p. n.

„Der Auslcmddeutsche“, którego rocznik zaw iera około 800 stron druku.

Koszt tego w ydaw nictw a oprócz poborów personelu i redakcyjnego i bez honorarjów wynosi rocznie 36.000 mk. niem. Do „D er Auslanddeutsche“

dodawany je st dodatek p. t. „Neue Bucher“, omawiający około 1500 ksią­

żek rocznie. Dzięki wymianie „D er A uslanddeutsche“ z rozm aitem i wyda­

w nictwam i perjodycznemi i firm am i wydawniczemi In sty tu t uzyskuje cza­

sopism w artości około 15.000 mk. rocznie i książek w artości około 7.000 mk.

rocznie.

In s ty tu t w ydaje poza tem „Presse-Korespondenz“ w nakładzie 3800 egz., raz na tydzień, jako bezpłatny biuletyn inform acyjny dla prasy nie­

mieckiej krajow ej i zagranicznej.

W ydawnictwa nieperjodyczne wydawane są nie przez In sty tu t jako ta ­ ki, lecz specjalnie dla tego celu utworzoną spółkę p. n. „ A u s l a n d u n d H e i m a t “, k tórej dyrektorem je st Sekretarz Generalny Instytutu. Spół­

ka ta w ydała dotychczas 24 prace ogólne o poszczególnych niemieckich sku­

pieniach zagranicznych, 2 — z zakresu prawnego, 3 —- zawierające ma- te rja ły i dokumenty, 2 — życiorysy i 3 — dotyczące życia gospodarczego Niemców zagranicznych.

Rok rocznie w ydaje In sty tu t Kalendarz ścienny N iem czyzny zagranicz­

nej (Bildabreiskalender des Auslandeutschtums) w r. 1929 w nakładzie 25.000 egzemplarzy.

In sty tu t organizuje odczyty w samym Instytucie (w r. 1929— 18), w or­

ganizacjach i stowarzyszeniach (w r. ub. — 62) oraz przez radio (w r.

1929—200), przyczem między Instytutem a stacją nadawczą rad ia w Sztutr garcie je st b. ścisły kontakt, którego w yrazem zewnętrznym je st u n ja p e r­

sonalna, polegająca na tem, że Prezes Zarządu In sty tu tu dr. Wanner je st Prezesem Rad ja w Sztutgarcie. Pozatem In sty tu t urządza co rok sze­

reg wykładów specjalnych albo ze względu n a treść, albo ze względu na ch arak ter słuchaczów. W r. 1929 np. zorganizował In sty tu t kilka cyklów wykładów dla młodzieży akademickiej, dla nauczycielstwa szkół powszech­

nych i średnich i t. d.

Popularyzatorski ch arak ter m a ją również w y s t a w y organizo­

w ane przez In sty tu t oraz stałe m u z e u m , mieszczące się w gmachu

n o POLACY ZAGRANICĄ Nr. 4 Instytu tu. W ystawy m ają ch arak ter albo regjonalny (tak i ch arak ter m ia­

ła w ystaw a gdańska w r. 1929, któ ra urządzona była w 10 m iastach Rze­

szy), albo specjalny (np. w ystaw a niemieckiej prasy zagranicznej na wy­

staw ie prasowej w Kolonji lub w ystaw a te a traln a i t. d.).

Budżet roczny In sty tu tu wynosi pół m iljona m arek niemieckich, z te ­ go — ja k tw ierdzą kierownicy In sty tu tu — y g pokryw ają Rzesza, państw a związkowe i samorządy, % zaś — instytucje, zrzeszenia i związki gospo­

darcze.

In sty tu t pracuje w ścisłym kontakcie z władzami państwowemi oraz z szeregiem pokrewnych instytucyj społecznych, w pierwszym rzędzie ze Stowarzyszeniem dla Niemców zagranicą (Verein fu r das D eutschtum im A uslande), z „Deufscher Schutzbundem“, stanowiącym nadbudowę dla organizacyj, pracujących n a rzecz Niemców pogranicznych, oraz z In sty tu ­ tem „fu r Grenz- nud A uslandstudien“, k tó ry je st in sty tu cją badawczo-nau­

kową w dziedzinie narodowościowej, analogiczną do In sty tu tu Badań S praw Narodowościowych w W arszawie.

Od R edakcji. — W spólne i rozbieżne cechy dwóch odłamów Polonji z a g ra ­ nicznej — em igracji i m niejszości — były niedaw no przedm iotem odczytu dr. W.

T abora, o czem zdaw aliśm y spraw ę w poprzednim num erze naszego organu. (Z a­

sadniczy problem jednolitości Polonji Z agranicznej, „Polacy Z agranicą", N r. 3, str. 96— 98). N iniejszy a rty k u ł stanow i now y głos w te j spraw ie i jako ta k i m a c h a ra k te r dyskusyjny.

Pojęcia te przeciwstawia się sobie niesłusznie. Bo chociaż inny je st probież, wedle którego określa się pewną zbiorowość ludzką, jako m niej­

szość narodową, a inny, gdy mówi się o em igracji, w wielu jednak wypad­

kach oba te pojęcia m ają zastosowanie do jednej i tej samej rzeczy.

Niema w prawdzie dotychczas autorytatyw nej definicji pojęcia m niej­

szość narodowa, gdyż ani nie dały jej tra k ta ty , ani nie stworzyła nauka, można jednak na podstawie obserwacji zjawisk ustalić, że mniejszość n a­

rodowa to grupa ludności, związana ze sobą wspólnem poczuciem narodo- wem i zbiorową wolą utrzym ania swej narodowej odrębności, zamieszkała w państw ie, gdzie ludność dom inująca je st innej narodowości i posiadają­

ca obywatelstwo tego państw a. J e s t to, rzecz prosta, definicja najbardziej ogólna. Nie uwypukla zatem w dostatecznej mierze wszystkich tych subtel­

ności, jakie w pojęciu mniejszość narodow a się kry ją. Zaw iera wszakże wszystkie istotne jej cechy. A są niem i:

l-o. Poczucie wspólności narodow ej, przejaw iające się u jednych, ja ­ ko poczucie łączności, u innych zaś tylko, jako poczucie odrębności.

J e s t przy tern rzeczą obojętną, czy źródłem tego poczucia je st odmien­

ność etniczna, historyczna, językowa, czy religijna danej grupy lud­

nościowej w stosunku do otoczenia. Zresztą elementy te w ystępują za­

zwyczaj współrzędnie i stanowią splot bardzo nieraz skomplikowany, a ty l­

ko u społeczności prym ityw nych lub pierwotnych istnieją w form ie prostej.

Stanisław J. Paprocki.

a e m i g r a c j a

Nr. 4 POLACY ZAGRANICĄ 111 2-o. Zbiorowa wola zachowania swej odrębności narodowej stanowi d ru ­ gą znamienną cechę mniejszości narodowych. Nie będzie bowiem mniejszo­

ścią g rupa etniczna, językowa lub religijna pozbawiona odrębnych, w ła­

snych aspiracyj narodowych. Rozpiętość tych aspiracyj może być, rzecz prosta, nader różną w zależności od poziomu cywilizacyjnego, gospodarcze­

go, politycznego i t. d. danej grupy ludnościowej. J e s t wszakże pewna g ra ­ nica politycznych dążeń mniejszości narodowych, a mianowicie — uznanie swej przynależności do państw a, w którego obrębie dana mniejszość n a­

rodowa żyje. Logicznie w arunek ten wypływa z pojęcia „mniejszość" w przeciwstawieniu do pojęcia „naród niewyzwolony". Praktycznie je s t on podstawą poszanowania przez państwo i przez większość jego ludności od­

rębnych narodowych praw mniejszości. Nie je st to copraw da wszędzie sto­

sunek odwracalny, ale doświadczenie powojenne wskazuje, iż główną tru d ­ nością uregulowania słusznych spraw mniejszości narodowych je st w wie­

lu państw ach przeświadczenie o ich nielojalności państwowej.

3-o. Trzecim członem pojęcia mniejszość narodowa je st istnienie jej w państwie, w którem ludność dominująca je st innej narodowości. Przy- czem niekoniecznie musi ona dominować liczebnie. Może zachodzić tu ta k ­ że dom inacja polityczna, ja k np. w Czechosłowacji. Z chwilą wszakże, gdy dwie lub więcej grup narodowych współrządzą, mniejszości narodowej wśród nich niema, choćby naw et stosunek liczebny poszczególnych narodo­

wości był nierówny. Przykładem takiego państw a je s t dziś niewątpliwie Szwaj car ja, a w przeszłości była niern Rzeczpospolita Polska.

4-o. Sam jednak fa k t zamieszkiwania przez pewną grupę narodową państw a o dominującej ludności innonarodowej nie stw arza jeszcze z tej grupy mniejszości narodowej. Konieczne je s t bowiem prócz tego, aby człon­

kowie te j grupy posiadali obywatelstwo państw a, w którem zamieszkują.

Jest to w arunkiem posiadania przez nich własnych praw publicznych, a nie tylko tych praw , któreby im udzielone być miały naskutek układów międzypaństwowych. Wiąże to jaknajściślej mniejszość narodową z pań­

stwem zamieszkiwania i nakłada na to państwo bezpośrednie obowiązki wobec mniejszości, jako wobec grupy własnych obywateli. Wypływa stąd szereg m oralnych upraw nień dla mniejszości narodowych, co znajduje po­

wszechne uznanie w opinji narodów.

Z definicją mniejszość narodowa s ta ra ją się jeszcze niektórzy związać cechę nieuniknioności tego zjawiska, co przejaw ia się w tem, że, w jakim ­ kolwiek kierunku przesunęlibyśmy granice państw a, istnienia mniejszości narodowych nie da się uniknąć. J e s t to fa k t bezsporny lecz samego poję­

cia nie objaśnia. Nie je st więc dla samej definicji konieczny.

żadna z podanych wyżej cech, charakteryzujących mniejszość narodo­

wą, jako określoną grupę społeczną, nie wskazuje, aby mniejszość miała być koniecznie g rupą autochtoniczną na terenie przez siebie zamieszkiwa­

nym. Nie wypływa to bynajm niej z fak tu posiadania obyw atelstwa pań­

stw a zamieszkiwania. Obywatelstwo można także nabyć, bądź drogą natu- ralizacji, bądź przez urodzenie w k ra ju im igracyjnym , naw et z rodziców nie posiadających obywatelstwa tego k raju . A zatem g ru p a narodowa, osiadła w jakiem ś państw ie drogą im igracji, może się stać w pewnych w a­

runkach mniejszością narodową, jeśli posiądzie cechy, charakteryzujące mniejszość. Tą drogą np. pow stała mniejszość niemiecka we wszystkich

112 POLACY ZAGRANICĄ Nr. 4 państw ach środkowej Europy. Z faktu, że my posiadamy w sąsiadujących z nam i na zachodzie państw ach mniejszość polską pochodzenia autochto­

nicznego nie należy wyciągać wniosków zbyt pochopnie. Boć n ik t przecie nie zaprzeczy, że ludność polska w W estfalji je st ta k ą sam ą mniejszością polską, ja k Polacy na Śląsku Opolskim lub na W arm ji, choć jedna z tych grup to niewątpliw ie em igracja polska do Niemiec, a druga — zdawna za­

siedziała na miejscu ludność autochtoniczna.

Nie każda jednak em igracja je s t mniejszością. W ynika to stąd, że w sa­

mem założeniu em igracji leży myśl o powrocie. Związek jej zatem z tery - torjum , n a które los ją rzucił je s t w założeniu swem przejściowy. Ale w większości wypadków to tylko teorja. W praktyce bowiem niewielu tylko z tych, co opuścili k ra j, pow raca z powrotem. Większość pozostaje na m iej­

scu, aklim atyzuje się i przechodzi z przejściowych poszukiwaczy lepszych w arunków bytu w ludność stałą, związaną najściślej interesam i osobiste- mi i gospodarczemi z te ry to rju m im igracyjnem i z nowem swem środowi­

skiem. N aw et t. zw. em igracja sezonowa w ykazuje te same tendencje do ustabilizowania się poza macierzą. Wymownym przykładem je st tu nasza em igracja sezonowa do Niemiec i D anji, w założeniu swem zamierzona na kró tk ą metę, a jednak z czasem dążącą do pozostania na miejscu.

Proces ten osłabia niewątpliwie bezpośredni stosunek em igrantów z k ra ­ jem macierzystym lecz go nie zrywa. Nie we w szystkich też środowiskach proces rozluźniania więzi narodowej w ew nątrz grup em igracyjnych postę­

puje równie szybko i nieubłaganie. Z biegiem lat pow stają tedy wszędzie, dokąd liczniej płynie nasza ludność w poszukiwaniu chleba, mniej lub b a r­

dziej zw arte grupy narodowe ludności polskiej, świadome swej odrębności narodow ej, przyw iązane do języka i własnych tradycyj, tw orząc zamknięte w sobie wyspy wśród innonarodowej ludności, dominującej politycznie i liczebnie. A skoro liczniejsze rzesze tych wychodźców i urodzonych już na obczyźnie ich potomków w rosną n a stałe w nowe terytorjum , zdobywa­

jąc obywatelstwo k ra ju im igracyjnego, nabyw ają one cechy, ch arak tery ­ zujące mniejszość narodow ą autochtonicznego pochodzenia i s ta ją się sa­

me mniejszością. Momentem decydującym je st tu niewątpliwie chwila na- turalizacji, gdyż z tą chwilą zyskują oni nietylko własne praw a publiczne, ale ponadto myśl o powrocie do ojczyzny staje się im dalsza, a stosunek do narodu macierzystego o party dotąd nadewszystko na interesie m aterjal- nym, nabiera w większym stopniu cech stosunku uczuciowego, opartego na wspomnieniu tradycji.

Ten n atu raln y proces je st tak powszechny, że państw a im igracyjne, dla których nie je st on ze względów politycznych pożądany, bronić się przed nim muszą, przez stosowanie specjalnych rygorów, utrudniających n a tu ra - lizację i osiadanie n a stałe obcej narodowo ludności. Obserwujemy to nie­

tylko w Niemczech, ale i w innych państw ach, dokąd liczniej ciągnie nasza em igracja. Ludność ta nie wszędzie je st równie pochopna do organizo­

w ania się dla zapewnienia sobie praw narodowych, lub do udziału w życiu obywatelskiem państw a zamieszkania, objaw to tylko przejściowy, wypły­

w ający z niedostatecznego zorjentow ania się w swych możliwościach i in­

teresach. Z czasem ustępuje on i pow stała w drodze em igracji nowa g rupa narodow a staje się mniejszością narodow ą czynną kulturalnie, gospodar­

czo i politycznie.

Nr. 4 POLACY ZAGRANICĄ 113 Niesłuszne je st tedy przeciwstawianie em igracji i mniejszości, jako grup społecznych, odmiennych i różnych co do swego charakteru. Niesłusz­

ne zarówno ze względu na interes własny samej em igracji, ja k i na potrze­

by narodu macierzystego. W jednym tylko wypadku przeciwstawienie to może mieć uzasadnienie. Mianowicie, jeśli pod mianem mniejszość narodo­

w a rozumieć będziemy wszystkich — autochtonów, czy em igrantów — osiadłych na stałe i bezpowrotnie poza granicam i państw a macierzystego, a pod pojęciem em igracja pozostawimy tylko tych, którzy opuszczają k raj ojczysty czasowo i z myślą o powrocie. Probierzem objektywnym byłby w danym razie fa k t zachowania obywatelstwa k ra ju zamieszkania. Ale podział tak i nie je st słuszny, gdyż nie je st on zgodny z pojęciem em igracji, jako masy ludności, opuszczającej dla jakichś przyczyn k ra j ojczysty i osie­

dlającej się czasowo lub na stałe na te ry to rju m obcem.

A dam Stebelski.

Z ż y c i a P o l a k ó w z a g r a n i c ą

Powiązane dokumenty