• Nie Znaleziono Wyników

Przejawy (nie)stosowności w przekazach medialnych

Próba opisu przejawów zjawiska stosowności w mediach odznacza się wyraźną dysproporcją ujęcia. Jak już wspomniano, czynnikiem dy-namizującym porozumiewanie się jest niestosowność [zob. Winterhoff--Spurk 2007: 193] – wykraczanie poza standardy komunikacyjne angażuje uczestników, przyczynia się do ustanawiania nowych zwyczajów

języ-26 Wspomniane przejawy odnoszą się do zasad polskiej grzeczności językowej [zob. Mar-cjanik 2002: 272–274], ale nie rozmijają się z wymaganiami ujętymi w uniwersalnych maksymach wielkoduszności, aprobaty i skromności, które wraz z maksymami taktu, zgodności i sympatii składają się według G. N. Leecha na konwersacyjną zasadę grzecz-ności [zob. Polański (red.) 1999, hasło: Zasady (reguły, postulaty) konwersacji].

kowych, zmienia dotychczasowe formy przekazu, poszerza przestrzeń dyskusji. Zazwyczaj towarzyszy mu niesmak, zgorszenie, obraza, poczu-cie manipulacyjnego uproszczenia, będące skutkiem np. jednostronności wyrażonej oceny. W zdecydowanej większości przypadków tej niedogod-ności nie można jednak przełożyć na zapisy kodeksowe, sprawca może więc jedynie ponieść konsekwencje w postaci publicznego potępienia i zakwalifikowania jego działań do kategorii nieetycznych. Taka reak-cja – a contrario – podkreśla wartość tego, czemu można przypisać miano „odpowiedniego”, „właściwego”, „pasującego”, „trafnego”. W świecie mediów podobna aksjologizacja przynosi paradoksalne skutki: zjawisko krytykowane lub negowane wzbudza zdecydowanie większe zaintereso-wanie niż zjawisko aprobowane („Brak wiadomości to dobra wiadomość, dobra wiadomość to nudna wiadomość, zła wiadomość to wiadomość na pierwszą stronę gazety”), co dla niektórych uczestników życia publiczne-go oznacza cenny profit w postaci osobistej popularności [por. Bralczyk, Dziedzic 2011]. Uwagę badaczy współczesnych przekazów koncentruje zaś na przejawach niestosowności, stanowiących zarówno temat donie-sień, jak i źródło refleksji dziennikarskich. Na tym etapie analizy zostaną one wyodrębnione na podstawie mniej lub bardziej wyraźnie werbalizo-wanych ocen.

Najsilniejsze negatywne wartościowanie towarzyszy zazwyczaj za-chowaniom związanym z szeroko rozumianą polityką. Ich tłem jest sta-le tocząca się walka o poparcie potencjalnych wyborców, prowadzona zarówno przez samych polityków, jak i ich sojuszników (anonimowych zwolenników spośród głosujących, także publicystów, niekiedy celebry-tów), w której przeciwnik traktowany jest niemal bez wyjątku jako wróg. W praktyce językowej oznacza to posługiwanie się kakofemizmami, nawet brutalizmami, co sprzyja konstruowaniu świata klarownych podziałów, jedynych racji i niepodważalnych wyroków, a w konsekwencji uniemoż-liwia dyskusję [zob. Biniewicz 2009: 196–197; Skarżyńska 2001: 121–122]27. Werbalna agresja28 przyjmuje postać rażących wyzwisk (Włodzimierz Ci-moszewicz do dziennikarza Przemysława Marca: „jest Pan świnią”, Ra-dosław Sikorski o ostatnim etapie przedwyborczej walki PO z PiS: „do-rżnięcie watah”, Władysław Bartoszewski prawdopodobnie o braciach Kaczyńskich: „dyplomatołki”, Wojciech Wierzejski: „Nikt normalny na lewicę nie głosuje. Tylko patologia, dewiacja i prymitywizm obyczajowy”, Ludwik Dorn: „Leszek Miller jest politycznym zombie”, Michał Kamiński do Stefana Niesiołowskiego: „Pan jest dziobakiem polskiej sceny

politycz-27 M. Głowiński pisze w kontekście brutalizacji języka polityki o „kryzysie kultury eufemi-zmu” [2010: 240–242].

28 Mowa tu o przejawach agresji jawnej z użyciem leksyki przede wszystkim nieskodyfiko-wanej w rozumieniu M. Peisert [zob. 2004: 31, 37, 39].

nej. Pan ciągle dziobie”) czy etykietek [zob. Karwat 2006: 180–182], ale również zaskakujących porównań lub metafor – jak w wypowiedzi Janu-sza Palikota komentującego nieoczekiwane odejście BartoJanu-sza Arłukowicza z klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej i wejście w skład rządu Donalda Tuska: „stary polityczny satyr zgwałcił niedorozwiniętą politycznie nim-fę”29. W takim przypadku oryginalność sformułowania pozwala autorowi osiągnąć dwa cele, tj. zwrócenie uwagi mediów na swoją osobę, a zarazem osłabienie ewentualnego zarzutu braku kultury. Wypowiedź niestosowna ze względu na negatywnie wartościujące skojarzenia, ale o cechach ko-micznych, jest bowiem odbierana jako dopuszczalna, a nawet dowodząca błyskotliwości. Zaatakowany przeciwnik może się obronić, jedynie uży-wając równie ciętej riposty.

Częstszym zjawiskiem jest jednak łamanie reguły retorycznego tak-tu, będące efektem użycia pytań lub porównań sugerujących, że osoba, której dotyczą, dopuściła się czynów skrajnie nagannych i niedających się usprawiedliwić. Efekt amplifikacji może zostać dodatkowo wzmocniony przez towarzyszący wypowiedzi ton patetyczny, mający świadczyć o sile oraz charakterze emocji, jakie przeżywa autor wypowiedzi. Taki sposób dyskredytowania przeciwników politycznych zastosowała np. posłan-ka Beata Kempa – podczas sejmowej dyskusji nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, łagodzącej przepisy dotyczące karania za posiadanie małej ilości narkotyków, zwróciła się do ministra sprawiedli-wości Krzysztofa Kwiatkowskiego z – jak to określiła – „fundamentalnym pytaniem wszystkich Polaków”: którą mafię poparł [zob. Sejm 2011]. Nie-wypowiedziana wprost opinia na temat intencji ministra odpowiedzial-nego za konsekwencje zmiany prawa nie miała charakteru merytoryczne-go, lecz personalny i spowodowała konsekwencje dyscyplinarne30.

Inna wypowiedź wspomnianej posłanki ilustruje zabieg niestosowne-go wyolbrzymienia wywołany wprowadzeniem odległeniestosowne-go układu odnie-sienia. W kontekście podejrzenia wysuniętego przez rosyjskich ekspertów badających przyczyny katastrofy smoleńskiej, że jeden z jej uczestników,

29 Należy dodać, że w dalszej części wypowiedzi J. Palikot osłabił efekt retoryczny, używa-jąc sformułowania, które prawdopodobnie miało być nawiązaniem do Gombrowiczow-skiego „zgwałcenia przez uszy”: „[…] Donald Tusk zgwałcił fotelem ministra Bartosza Arłukowicza” [Satyr 2011].

30 Na wniosek klubu Platformy Obywatelskiej za wypowiedź obrażającą ministra B. Kem-pa stanęła przed Komisją Etyki Poselskiej; żaden z kolejnych wniosków (o naganę, upo-mnienie i zwrócenie uwagi) nie zyskał jednak niezbędnej większości głosów i sprawa trafiła do zasobów KEP. W przypadku B. Kempy nie sposób jednak mówić o przypad-kowości podobnych zachowań – w rozmowie z J. Nizinkiewiczem dla portalu Onet na pytanie dziennikarza „Może lepiej punktować prace rządu niż go obrażać?” odpowie-działa: „Tusk [urzędujący premier] zasłużył sobie na każdą obrazę” [Kempa, Nizinkie-wicz 2011; podkreśl. − M. W.].

gen. Andrzej Błasik, był pod wpływem alkoholu, B. Kempa zażądała od premiera D. Tuska wyjaśnień „[…] dlaczego polski generał otrzymał me-dialny strzał w tył głowy, tak jak oficerowie w Katyniu 70 lat temu” [Dla-czego polski generał 2011]. W tym przypadku dramatyczny wydźwięk metafory („medialny strzał w tył głowy”) zestawiony został z motywowa-ną politycznie eksterminacją polskich jeńców wojennych w 1940 roku, ale skojarzenie to ma swe źródło jedynie w dwóch szczegółach: biograficznym i okoliczności śmierci generała (wojskowy, zginął na pokładzie samolotu z polską delegacją lecącą na uroczystości rocznicy zbrodni katyńskiej). Jak wskazuje wcześniejszy kontekst, wypowiedź posłanki stanowiła oskarże-nie pod adresem prezesa Rady Ministrów, który swoimi zaoskarże-niedbaniami miał dopuścić m.in. do zhańbienia honoru nieżyjącego oficera.

Podobne przypadki łamania reguły stosowności spotykają się z raczej zgodnym potępieniem, również ze strony obserwatorów sceny politycz-nej31. Z retorycznego punktu widzenia zasadniczą wadą użytej figury jest zbyt duży rozziew między składnikami amplifikacyjnego zestawienia, skłaniający słuchaczy do interpretowania wystąpienia jedynie w katego-riach propagandowych. Efekt perswazyjny może zatem zostać ograniczo-ny; co więcej, jeśli autor tego rodzaju niestosownej wypowiedzi uchodzi za znawcę tematu lub autorytet, może ona zostać odebrana jako dowód jego niedostatecznego profesjonalizmu i tym bardziej okazać się nie-wiarygodna. Z taką reakcją zetknął się np. Zbigniew Ziobro, prokurator i były minister sprawiedliwości, gdy ocenił, że zabójstwo działacza Prawa i Sprawiedliwości dokonane w Łodzi w 2010 roku nie było morderstwem kryminalnym, lecz politycznym, i jako takiemu odpowiada mu artykuł 118 kodeksu karnego, opisujący zbrodnie przeciw pokojowi i ludzkości [zob. Głowacki 2010].

Dążenie do eskalacji siły wyrazu i oryginalności, stanowiących w prze-konaniu polityków najważniejsze walory publicznej komunikacji [por. Bralczyk, Subbotko 2010], prowadzi niekiedy do sztuczności i niezrozu-miałości, które również można rozpatrywać w nawiązaniu do stosownego wysłowienia. W komentarzu Antoniego Macierewicza do sprawozdania z prac organów państwa w sprawie katastrofy smoleńskiej i stanowiska

31 Zdecydowaną krytyką zareagowano również na wypowiedź E. Kruk podczas posiedze-nia sejmowej komisji obrony 4 sierpposiedze-nia 2011 r. – posłanka porównała komisję J. Millera badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej do komisji N. Burdenki, która w 1944 r. bada-ła groby katyńskie, „dowodząc”, że zbrodni na polskich jeńcach dokonali Niemcy – zob. opinię o tej wypowiedzi autorstwa D. Passenta [2011]. Zdarza się jednak, że i dziennika-rze dbający zazwyczaj o powściągliwy język ulegają „magii wielkich słów” – J. Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, komentując wypowiedź Prezydium Episkopatu Polski na temat krzyża ustawionego na Krakowskim Przedmie-ściu po katastrofie smoleńskiej, nazwał pałac prezydencki „sanktuarium neutralnego światopoglądowo państwa” [Kurski 2010].

wobec raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego pojawił się ar-chaizm: „Nie było w dziejach państwa polskiego takiego zaprzaństwa, nie było takiego fałszu, nie było takiego współdziałania przeciwko własnemu narodowi i własnemu państwu […]” [Nie było 2011; podkreśl. M. W.]. Na-gromadzenie ułatwia wprawdzie odtworzenie w pewnym stopniu zna-czenia słowa nieobecnego we współczesnej polszczyźnie, ale nie pozwala na poprawne zinterpretowanie zasadniczej treści zarzutu sformułowane-go przez posła (dopuszczenie się zdrady). Niejasność wypowiedzi można tu zdiagnozować jako niedostatecznie kontrolowane epatowanie wyraża-ną opinią i niestosowne lekceważenie warunku zrozumiałości32.

Ostatni przykład należy widzieć również w kontekście zmiany, jaka zaszła w retoryce politycznej w ostatnich latach – jest nią nadmierna skłon-ność do patetyzmu i profilowania publicznie wygłaszanych sądów w ka-tegoriach niemal wyłącznie najwyższych wartości narodowych, takich jak honor, godność narodu, niepodległość, ojczyzna33 oraz koncepcyjnie dopełniających je radykalnie antywartościowych działań, polegających na zdradzie, hańbie, spisku, kolaboracji, tchórzostwie, poniżaniu [por. Cieślik 2011; Głowiński, Leszczyński 2011: 17; Szostkiewicz 2011a]. Pro-blemem nie jest jedynie ewentualna niesprawiedliwość opinii, ale przede wszystkim ich skrajność – stały maksymalizm etyczny, mający działać mo-bilizująco, zaczyna brzmieć fałszywie, prowadzi do zacierania się subtel-niejszych różnic w wartościowaniu, które dla praktykowania retorycznej stosowności mają kluczowe znaczenie. Zarazem konwencjonalizowanie się takiego sposobu mówienia zrywa związek słów i opisywanej przez nie rzeczywistości, stwarzając pole dla manipulacji [por. Dylus 2011: 40–43].

Omawiane zjawisko na niższych poziomach politycznego dyskursu prowadzi niekiedy do efektów karykaturalnych, jak w deklaracji „Jaro-sław Kaczyński jest dla mnie Kazimierzem Górskim polskiej polityki” wygłoszonej przez byłego bramkarza reprezentacji Polski Jana Toma-szewskiego podczas spotkania przedwyborczego w 2011 roku [zob. To-maszewski: PiS jak Orły 2011]. Niezachowanie stosowności, będące naj-prawdopodobniej efektem niedostatecznego kontrolowania języka, nie wywołuje w takim przypadku obrazy czy oburzenia, lecz daje powód

32 W kontekście innych sformułowań użytych przez A. Macierewicza we wspomnianym wystąpieniu nie można interpretować zastosowania archaizmu „zaprzaństwo” jako eu-femizacji [zob. Biuletyn 2011].

33 Precyzyjniej należałoby powiedzieć o powrocie do stylu mówienia, jaki można było ob-serwować przy okazji sporów wywołanych planowanym włączeniem Polski w struk-tury Unii Europejskiej i kampanią przedreferendalną – pojawiały się wówczas apo-kaliptyczne przewidywania m.in. „końca Polski” i „wykupienia polskiej ziemi przez Niemców” wygłaszane przez „obrońców niepodległej ojczyzny” [por. Janicki, Władyka 2003; Ostrowski, Świątkowska 2003]. Wydaje się, że obecnie skłonność do werbalnej przesady jest już trwałą cechą dyskursu publicznego.

do lekceważących i ironicznych komentarzy, zdolnych zawstydzić auto-ra pompatycznej wypowiedzi34. Można przy tym zaobserwować ważną różnicę w funkcjonowaniu retorycznego taktu w przestrzeni publicznej, związaną z reakcjami uczestników aktu komunikacji. Jak już wspomnia-no, niestosowność zachowania może być intencjonalna, służyć budowaniu określonego wizerunku oraz osiąganiu celów długofalowych [por. Goff-man 2008: 238 i nast.]. Stanowi zatem wyrachowaną strategię (braku taktu) – posługującym się nią osobom trudno przypisać reakcje zakłopotania czy onieśmielenia, gdyż z jej pomocą usiłują w większym stopniu wywrzeć wrażenie na odbiorcach przekazu (np. słuchaczach czy widzach) niż na bezpośrednich adresatach, kreując się na osoby bezkompromisowe, od-ważne, gotowe narazić się nawet na zarzut braku kultury osobistej w imię bronionych wartości lub zasad (np. sprzeciwu wobec rzekomo szkodliwej działalności przeciwnika politycznego). Narzędziami tej strategii mogą być: ironizowanie, aluzje, szyderstwo, okazywanie pogardy i lekceważe-nia, niektóre zachowania impertynenckie i afronty, pozorne gafy, pytania insynuacyjne oraz sugestie suponujące kwestionowanie moralności prze-ciwnika, które mogą służyć do maskowanego ataku na osobę, a także do podważenia wartości i znaczenia przekonań, jakie powinny stanowić fun-dament dyskusji35. Zarazem chodzi o to, aby – jak pisze M. Karwat – „Za-miast posługiwać się arsenałem wojowniczym, […] znieważać oponenta zachowaniami obraźliwymi, które jednak mieszczą się »w granicach przy-zwoitości« i nie są odbierane jako agresywne, choć ich intencja może być wredna” [2006: 301]36. Świadkowie takiego zachowania zazwyczaj okazują wyraźną dezaprobatę i formułują zdecydowane opinie krytyczne zawsty-dzeni i bezradni wobec cynizmu agresora37, co nie oznacza jednak bardziej

34 Wydaje się, że można tak ocenić porównanie, jakiego dokonał ks. D. Kowalczyk, ko-mentując decyzję Sądu Rejonowego dla miasta Warszawy o wezwaniu J. Kaczyńskiego na badania psychiatryczne w kontekście prześladowań, jakich doznawał Jezus Chrystus pomawiany o opętanie przez złego ducha – zob. opinię o tym tekście autorstwa J. Libic-kiego [2011]. Emfazą wyróżnia się również deklaracja posłanki K. Pawłowicz: „Nikt nie oczekuje ode mnie wstąpienia do partii, ale jak będzie trzeba, to oddam Prawu i Spra-wiedliwości serce” [Pawlicka 2012: 27].

35 Por. konwencjonalne sposoby obrażania opisane przez M. Karwata [2006: 297–307].

36 „[…] zachowania językowe mieszczące się formalnie w obszarze grzeczności, lecz peł-niące funkcję inwektyw” opisał na przykładzie jednej z sejmowych debat S. Kowalski [2001]. Nazywając je „antyetykietą”, podkreślił, że odróżnia je zarówno od zwykłej ety-kiety, od etykiety niegrzeczności, charakterystycznej np. dla kierowców i więźniów, jak i od „antyzachowania” [Kowalski 2001: 86]. Zdaniem badacza, podstawowym narzę-dziem antyetykiety jest ironia w najróżniejszych postaciach.

37 Posługiwanie się cynizmem jest szczególnie skuteczne, gdyż stanowi on zarazem me-chanizm obronny – nie pozwala na zaskoczenie negowaniem jakiegoś dobra, a tym sa-mym nie skłania do jego obrony, co stwarzałoby przeciwnikowi okazję do ataku [por. Karwat 2006: 94–95]. O znaczeniu postawy cynicznej dla popularności prasy tabloidowej zob. Michalski 2012.

dotkliwych sankcji, np. wykluczenia z grona osób uczestniczących w ży-ciu publicznym i aktywnych medialnie38. Natomiast w przypadku niesto-sowności będącej lapsusem (niestoniesto-sowności retorycznej) zachodzi swoista symetria reakcji – wszystkim uczestnikom zdarzenia towarzyszy podyk-towane empatią odczucie zażenowania i ubolewania39, sprawca może odczuwać także wstyd wywołany niezamierzoną autokompromitacją, komentarze zaś są bardziej stonowane40. W moim przekonaniu różnice te powinny mieć istotne znaczenie dla postrzegania niestosowności z re-torycznego punktu widzenia – do czego powrócę w zakończeniu pracy.

Interesującą perspektywę analizowania publicznych (nie)stosownych zachowań stwarza emocjonalność, w komunikacji medialnej zarówno obecna w postaci sygnałów pochodzących od wypowiadającej się osoby, jak i funkcjonująca jako mechanizm oddziaływania perswazyjnego, często bliskiego manipulacji [por. Lewiński 2006: 53–54; Zaleska 2008: 259]. Za-rządzanie emocjami kształtuje bowiem publiczny osąd wydarzenia [zob. Grzeszak, Socha 2006], a medialna narracja go utrwala [zob. Mistewicz 2011: 37–39, 185–186], jednak proces ten trudno kontrolować, co niekiedy nakręca spiralę przekazów ograniczonych treściowo i formalnie do „emo-cjonowania się emocjami”41. Powoduje to istotne zubożenie dyskursu pu-blicznego, bo jak słusznie zauważa Marcin Rotkiewicz, „[…] w atmosfe-rze histerii nie da się prowadzić poważnej debaty” [2011: 18]. Analizując zjawisko retorycznej stosowności, należy zatem brać pod uwagę, że po pierwsze, oceniane zachowania mogą być podyktowane krótkotrwałymi, lecz bardzo silnymi doznaniami afektywnymi, a po drugie, to samo

zda-38 M. Peisert, charakteryzując językowy mechanizm „mowy nietaktownej” jako jednego z przejawów agresywnego zachowania językowego zakłócającego spokój publiczny (na-ruszającego przestrzeń komunikacyjną lub emocjonalną grupy ludzi), zauważa: „Jest to taki rodzaj działania językowego, które narusza tabu etyczne, kulturowe lub językowe w taki sposób, że i ofiara, i obserwator – trzecia strona dyskursu – odczuwają w związku z tym dyskomfort psychiczny. Bywa jednak tak, że dyskomfort odczuwa tylko obser-wator, ponieważ odbiorca współuczestniczy w takim działaniu, wysyłając akceptujące sygnały (np. śmiech)” [Peisert 2004: 150].

39 Określenie „uczestnicy” odnosi się zarówno do osób biorących bezpośredni udział w zdarzeniu, jak i będących jego świadkami jako widzowie, słuchacze lub czytelnicy, zatem ich reakcje odpowiadają zarówno empatii -współodczuwaniu, jak i empatii „re-konstrukcyjnej” [zob. Gładziejewski 2011: 112–113].

40 Do takiej oceny skłania fakt organizowania od 1992 r.plebiscytu Programu III Polskiego Radia, w którym słuchacze wybierają najbardziej zaskakujące i zabawne wypowiedzi polskich polityków. Jury ocenia dowcip, trafne nawiązanie do historii, grę słów, ory-ginalność i pomysłowość, jednak wśród nominowanych i nagradzanych pojawiają się wypowiedzi zasługujące również na miano „niestosownych” [zob. Srebrne Usta 2012].

41 Przykładem tego zjawiska były w moim przekonaniu przekazy – nie tylko telewizyjne – relacjonujące protesty i kontrprotesty wywołane decyzją o pochowaniu pary prezy-denckiej w krypcie na Wawelu w kwietniu 2010 r.

rzenie może katalizować skrajnie odmienne reakcje emocjonalne [zob. Mi-chalewski 2006: 79]. W obu przypadkach diagnoza: stosowne – niestosow-ne w znaczącym stopniu obciążona jest arbitralnością. Jednak odpowiedź na pytanie, jak z punktu widzenia stosowności interpretować przekazy o wyraźnym nacechowaniu emocjonalnym, pozwoli odnieść się do pro-blemu granic stosowności w życiu publicznym.

Ponownie kierując się kryterium opinii, jakie pojawiały się w związ-ku z głośnymi medialnie wydarzeniami, należy uznać, że za najbardziej niestosowne uchodzi okazywanie pogardy i lekceważenia – zarówno wobec osób (np. przeciwników politycznych), jak i postaw, działań czy wartości, do których poczuwają się inni [por. Zaremba 2010a: A13–A14; 2011: A12–A13]42. Szczególnym przypadkiem tekstu wzbudzającego am-biwalentne reakcje była publikacja Zdzisława Krasnodębskiego pt. Już nie

przeszkadza („Rzeczpospolita”, 14 kwietnia 2010 roku), odnosząca się do

osoby zmarłego cztery dni wcześniej prezydenta L. Kaczyńskiego, opinii na jego temat oraz środowisk wobec niego opozycyjnych. Autor, deklaru-jąc się jako zwolennik zarówno samego prezydenta, jak i reprezentowa-nej przez niego postawy ideologiczreprezentowa-nej, skoncentrował uwagę na opisie agresji i niezrozumienia, z jakimi spotykał się L. Kaczyński oraz jego oto-czenie. Utrzymane w bardzo ostrym tonie wystąpienie Z. Krasnodębski zakończył wyjątkowo wymownym apelem do adwersarzy: „[…] miejcie odwagę, pozostańcie sobą. Już zaczęliście dzielić łupy i dobierać się do szaf. Zróbcie kolejne »Szkło kontaktowe«, wyśmiejcie tę śmierć, wypijcie małpki. Zaproście Palikota i Niesiołowskiego. Krzyczcie: »cham« i »du-reń«, i »były prezydent Lech Kaczyński«. Wyśmiewajcie i drwijcie. Bądź-cie sobą. Gardzę wami. Jestem dumny, że Go znałem” [Krasnodębski 2010]. Znamienne jest, że osoby podzielające poglądy Z. Krasnodębskiego przede wszystkim z aprobatą wyrażały się o krytyce drwin i obelg pod adresem prezydenta zawartej w tekście [Adamski 2010; Wildstein 2010:

42 Jednym z licznych przykładów publicznego dezawuowania w mediach jest wypowiedź P. Jaroszyńskiego w związku z odznaczeniem W. Szymborskiej Orderem Orła Białego oraz K. Jandy, A. Holland, J. J. Kolskiego i M. Łozińskiego Krzyżami Kawalerskimi Or-deru Odrodzenia Polski: „Teraz czekają nas wiersze na cześć Komorowskiego, Tuska, Putina może, Miedwiediewa i tam kto się jeszcze trafi. Właśnie chodzi o to, że jak najda-lej od tych ludzi, od ich twórczości. Niech oni się obdarowują tymi blaszanymi jakimiś tam ozdóbkami; to wszystko jest dziecinada, jeśli uświadomimy sobie realny kontekst tej niesamowitej walki, jaka dziś w Polsce się toczy właśnie o prawdę. […] Gros z tych osób, które promuje obecny prezydent Komorowski, to są ludzie, którzy gloryfikowali komunizm […]. A komunizm to była walka klas i walka właśnie z najwyższą kulturą polską, którą symbolizowały zamki, pałace, dwory, malarstwo, poezja wielka. I oni ko-niecznie chcieli i chcą w dalszym ciągu w to wchodzić. Bo jeżeli konsekwentnie są takimi komunistami, to niech sobie wręczają te nagrody w jakiejś stodole” [Hołub 2011; tu także materiały audio].

A18]43, zaś przeciwnicy podkreślali cytowany końcowy fragment publi-kacji, odebrany przez nich jako napastliwa prowokacja, sprzeczna z at-mosferą żałoby narodowej, a także protestowali przeciwko odmawianiu komukolwiek prawa do wyrażania żalu i współczucia [por. Jędrysik 2010; Sadurski 2010]. Expressis verbis wyrażona pogarda – okazana wprawdzie przez czołowego reprezentanta jednej ze stron politycznego sporu, ale zarazem przedstawiciela elity intelektualnej – stanowiła drastyczne prze-kroczenie norm zachowania, trudne do usprawiedliwienia stanem emo-cjonalnym czy temperamentem publicysty44. Perswazyjnie wzmocniona sekwencją rozkaźników, której można przypisać intencję judzenia, swoją wyrazistością przesłoniła sens wcześniejszych zarzutów i wyeksponowa-ła manifestacyjny charakter tekstu45.

Mniej ekspresyjne, ale równie czytelne jest ostentacyjne lekceważe-nie, szczególnie często obserwowane w praktyce politycznej w postaci np. demonstracyjnej nieobecności podczas ważnych wydarzeń życia

publicz-43 R. Graczyk, nazywając tekst Z. Krasnodębskiego „ważnym”, dostrzegł w nim również przejaw „automatyzmu”, który zapanował w mediach wkrótce po katastrofie i polega-jącego na przerabianiu wszystkich niedoskonałości prezydenta w jego cnoty; w Już nie