Anna Onichimowska udowadnia, że nie. W tym roku, nakładem wydawnictwa Arkady w nowo zapoczątkowanej serii za
tytułowanej W iesie Marcina ukazała się jej książeczka - O zebrze, która chciała być
w kwiatki. Anna Onichimowska ma za sobą ciekawy dorobek twórczy. Otrzymała wiele nagród w licznych konkursach literackich, wyróżnień i nagród za scenariusze teatral
ne oraz słuchowiska dla dzieci. Przypomnij
my, że w 1997 roku została laureatką Na
grody Literackiej im. Kornela Makuszyń
skiego za książkę Dobry potwór nie jest zły, przyznanej przez Fundację Książka dla Dziecka oraz czasopismo „Guliwer”.
Świeżo wydana książka tej autorki do
skonale koresponduje z jej dotychczasową twórczością. Jak sama mówi: ...piszę opo
wiadania, scenariusze, felietony, wiersze.
Głównie dla dzieci. Ale staram się pisać tak, żeby dorośli też się nie nudzili. Ani przy lek
turze moich tekstów, ani przy słuchowi
skach, ani oglądając moje sztuki w teatrze.
Chciałabym, aby każdy m ógł znaleźć w nich coś dla siebie (www.annaonichi- mowska.republika.pl - strona autorska).
O zebrze, która chciała być w kwiatki jest kolejną pozycją, która to potwierdza. Wy
dana w twardej oprawie, bogato ilustrowa
na (na 28 stron ma 24 ilustracje), szybko przyciąga czytelniczą uwagę.
Narratorem opowiadania jest starszy brat Natalki. Pewnego deszczowego popo
łudnia rysuje siostrze las, a w lesie pod nie
bieskim drzewem zebrę. To, co się już dalej dzieje, jest niczym innym, jak światem oży
wionym siłą wyobraźni. To świat z pograni
cza realności i bajki, który dostarcza dziec
ku i zebrze nowych doświadczeń. Przewod
nikiem w podróży po lesie jest brat, a tak jak na dobrego przewodnika przystało - domi
nuje nad nimi wiekiem. On wyznacza prze
strzeń, po której się poruszają i tę, do której kroczą. Decyduje o tym, co i kogo spotkają oraz jak to coś czy ten ktoś będzie wyglądać (to dlatego napotkany lew ma pół grzywy).
Zebra, wykreowana zarówno przez autorkę jak i ilustratorkę, jest bardzo sym
patycznym stworzonkiem. Trochę kapry
śnym, lękliwym, p r z e k o r n y m - takim, jakim bywają dzieci. Naśladuje też innych.
Kiedy dziewczynka mówi, że nie chciałaby wyglądać jak zebra, bo nie chciałaby być w paski, podchwytuje to zebra i wydobywa z siebie głos. Już w tym momencie udo
wadnia swoją siłę - potrafi się sprzeciwić.
Brat Natalki - jako kreator przedstawiane
go świata, osoba mająca pewne doświad
czenie i wiedzę - tłumaczy, że zebra musi byćw paski, żeby nie zobaczyły jej drapież
niki. Następnie dorysowuje kolejne drzewa i słońce. Dziewczynka ma pomysł - zebra się poopala i już nie będzie w paski. Ale na nic starania. Zebrę obeszły mrówki i zwie
rzątko się zniechęciło. Natalka mówi, że jej mama chcąc się opalić, przebywa na słoń
cu nawet cały tydzień. W tym momencie zebra pomyślała, że mama Natalki też musi byćw paski i oczy zebry przypominały dwa spodki. Zebra jest nie tylko przekorna, ale potrafi też być uczuciowa. Czuje potrzebę integracji z innymi za wszelką cenę (choć
by nawet miała wyglądać i żyćjak człowiek).
Przeszkadzają jej więc nie tylko paski na swoim ciele, ale zapragnęła również mieć dom. Brat rysuje więc dom. Ale nawet to nie jest w stanie jej zadowolić. Co prawda w porę znalazła schronienie przed desz
czem, ale gdy tylko zobaczyła swoje odbi
cie w wodzie, ponownie zaczęła narzekać na wygląd. Wtedy pojawia się lew. Lew z połowągrzywy, bez ogona i groźnymi kła
mi. Głodne zwierzę. Dobija się pazurami do domu, w którym przebywa zebra. Uspoka
ja się i odchodzi dopiero wtedy, gdy brat załącza ulubioną płytę mamy (tu wyraźnie widać przemieszanie elementów realistycz
nych z fantastycznymi). Wprowadzenie Iwa nadaje akcji dynamizmu, wytycza jej kieru
nek. Wzbudza w zebrze uczucie strachu i zagrożenia, nie na tyle jednak, by pozbyć
się chęci usunięcia z ciała pasków (czuję się ja k w więzieniu - mówi zebra). Natalka znowu podsuwa pomysł - namalować ze
brę w listki. Zebra wolała jednak w kwiatki.
Tak też się stało. I tu dochodzimy do punk
tu kulminacyjnego tego opowiadania. Ze
bra w kwiatki okazuje się niebezpieczną kombinacją. Gdy brat wychodzi do kuchni napić się kompotu, na zwierzęciu siadają motyle, bąki, pszczoły. Szybko staje się ona pośm iew iskiem i sensacją dla innych mieszkańców lasu. Przestrzeń lasu zagęsz
cza się. Pojawiająsię lis, słoń, małpa, kan
gur. Ponadto sam pomysł uczynienia z ze
bry łąki sprawia, że obraz nabiera barw i ożywa. To prowadzi też do konfrontacji;
inne zebry nie czują łączności z zebrą-łąką.
Są zdziwione wyglądem przedstawiciela swego gatunku. Zebra prosi więc o kolejną zmianę. Na ostatniej ilustracji widzimy już dwie zebry. I pewnie gdyby nie ryk Iwa, to nawet brat by icł\ nie rozpoznał...
Akcja książeczki jest naprawdę cieka
wa, a jednocześnie prosto i zrozumiale przekazana. Warta uwagi jest szata graficz
na - tu na uznanie zasługuje praca ilustra
torki Joanny Sedlaczek. Historia zebry zo
staje dokładnie przełożona na warstwę ilu
stracyjną. Jest ona tak wymowna, tyle w niej ciepła i kolorów, że zdolna jest przy
ciągnąć uwagę nie tylko dziecka, ale i oso
by dorosłej, która przecież wielokrotnie do
konuje wyborów czytelniczych dla przed
szkolaka. Rysunki przedstawiają realne postaci i elementy świata otaczającego (dziecko może się nauczyć je rozpoznawać i nazywać). Zdarza się często, że ilustra
cja na kartce książkowej, przedstawia - dosłownie - rysunek na kartce papieru.
Owa stylizacja ma urealnić autorski prze
kaz. Brat Natalki wymyśla świat; tworzy go na papierze za pomocą kolorowych kredek.
I dzięki właśnie tej stylizacji wygląda na to,
że rysunek ten, w całości zostaje niejako przeniesiony (odmalowany) przez Joannę Sedlaczek na karty książki.
Zauważmy pewne prawidłowości. Brat jest starszy, toteż jemu przypada w udziale rola przewodnika, nauczyciela i demiurga świata przedstawionego. Warstwy fabular
na i rysunkowa zostały tak skonstruowane, jakby to właśnie brat był autorem przedsta
wianych wypadków i jakby to on był rysow
nikiem. Punkt ciężkości siły twórczej zostaje przesunięty z autorki i ilustratorki na boha
tera. Przywodzi to na myśl budowę szka
tułkową utworu, gdzie z jednej warstwy wyłania się kolejna (z ilustracji Joanny Se
dlaczek wyłania się rysunek chłopca, au
torka użycza głosu i siły kreacyjnej bratu Natalki). W przedstawianym świecie poja
wiają się też charakterystyczne elementy.
Już na samym początku bohater rysuje słońce, które w literaturze jest symbolem życia, płynącej z niego radości. W sielan
ce słońce zawsze opromienia świat; tutaj - w bajce - pełni taką samą rolę. Bohater rysuje też dom z gankiem, który kojarzyć się może z siedzibą spokoju i ostoi i taką też pełni funkcję. W wykreowanym świecie pada deszcz - gdy wszystko szczęśliwie się kończy, on też ustaje.
Język opowiadania jest komunikatyw
ny, dostosowany do zasobu słów, jakim dys
ponują przedszkolaki. Ale już tutaj przebija tendencja do manipulowania młodym od
biorcą i zaszczepienia mu pewnych sche
matów wypowiedzi. Fajnie mieć dom, co?—
mówi brat-narrator do rysunkowej zebry.
Przymiotnik fajny robi współcześnie ogrom
ną karierę; wyparł polskie środki ekspresji, a w zasadzie nic w tym dziwnego, skoro już w książeczkach dla dzieci przyznaje się temu słowu uprzywilejowane miejsce.
Opowieść o zebrze kończy się szczę
śliwie. Nie to jest jednak najważniejsze. Jak
każda bajka, tak i ta niesie z sobą przesła
nie. Prawda życiowa włożona zostaje w usta tego najmłodszego odbiorcy: każdy chce czasem zakwitnąć. Jest to odpowiedź na pytanie słonia, dlaczego zebra była w kwiatki oraz piękny związek frazeologiczny, stano
wiący konkluzję przedstawianej historii.
Może stanowić początek dialogu między dzieckiem a dorosłym, pewnego rodzaju wstęp do dyskusji; stanowi siłę napędzają
cą, otwiera wrota wyobraźni dziecka do wy
myślania podobnych historii. W końcu seria nosi znaczącą nazwę: W iesie Marcina, a w nim wszystko może się zdarzyć.
Anna Onichimowska: O zebrze, która chciała być w kwiatki, Warszawa 2004.
Joanna Papuzińska