• Nie Znaleziono Wyników

PYLPUL i CHASYDYZM

W dokumencie FELIKS KONECZNY CYWILIZACJA ŻYDOWSKA (Stron 121-132)

Zdarza się czytać w książkach judeologicznych o „wskrzeszeniu chasydyzmu" w Polsce. Polega to na powtarzaniu się wyrazu „chassid", co znaczy „pobożny". Tak lubili się nazywać nabożnisiowie w rozmaitych czasach, nawet jeszcze za czasów palestyńskich; tacy – jak wiadomo – uznają pobożnymi tylko samych siebie, a kto nie jest z nimi, uchodzi w ich oczach za bezbożnika. Świętoszkostwo znane w dziejach każdej religii!

Byli więc zawsze mieniący się „chasydami", ale nie należy z tego wysnuwać wniosku, jakoby zachodził w tym jakiś związek historyczny. W Polsce zaś w pierwszej połowie XVIII wieku nazwali się „pobożnymi" ci, którzy zarzucili uprawiane dotychczas formy pobożności i propagowali właśnie wręcz przeciwne. Tożsamość nazwy nic tu nie znaczy. Nazwa pochodzi od Judy Chasida z Siedlec, wędrownego sekciarza z końca XVII wieku.

Chasydyzm jest najdalszym odgałęzieniem gnozy, oparłszy się na chęci opanowywania czynników świata nadprzyrodzonego, a dochodząc aż do mniemania, jako człowiek może Bogu narzucić swą wolę. W znacznej części jest tedy następstwem kabały.

Kabała tak zwana praktyczna znana była już przedtem na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej. Do tego co opowiedziano o tym w poprzednim rozdziale, dodajmy, że kierunek ten wydał nową godność z religijnym odcieniem, a można by również powiedzieć, że nowy zawód, mianowicie tak zwanych baalszemów (dosłownie cudotwórców). Ci zajmowali się kabalistycznym zaklinaniem duchów i wypisywaniem amuletów, do czego używali imion boskich. Takim baalszemem był na przykład rabbi Joel, znany Majmonowi, klasycznemu świadkowi z drugiej połowy XVIII wieku645.

Zadaniem kabały praktycznej stało się obmyślanie nowych środków, żeby przyspieszyć przyjście mesjasza, a choćby tymczasem męża mesjanistycznego. Praktyki baalszemów miały się wkrótce oprzeć na nowej

metodzie studiowania pism świętych i nowym sposobie zanoszenia modłów do Jehowy. Kabała miała wprawdzie sposoby, jak uczynić sobie Jehowę powolnym, ale widocznie nie dość skuteczne: dopiero pylpul dostarczył rękojmi.

Wynalazek sięga schyłku XVI lub początku XVII wieku, a stanowi dzieło rabbi Jakuba, najsłynniejszego z uczniów krakowskiego Isserlesa, współautora Szulchan-Aruchu. W Krakowie się uczył, w Krakowie pierwsze stawiał kroki w uczoności talmudycznej, po czym przeniósł się do Pragi i tam zasłynął, jako Jakub Polak (w pisowni niemieckiej Pollack). Jest autorem komentarza do Szulchanu pt. Melrath Enaim (Oświeciciel oczu), wydanego w Pradze w 1614 roku (przedruk w Berlinie 1727)646. Pozostał w Pradze aż do końca dni swoich w roku 1630 i tam skupiał około siebie licznych uczniów647. Także z Polski przyjeżdżano do niego po naukę. Czy wpadł na pomysł pylpulu w Krakowie, czy potem w Pradze, nie wiadomo. Ale to pewne, że dopiero uczniowie jego nową metodę spopularyzowali pośród żydowskich szkół w Polsce.

„Pylpul, czyli dyskurs talmudyczny w zawikłanej kwestii", jest metodą, w której zarówno umysł, jak ciało żywy biorą udział; pierwszy przez natężenie wszystkich władz ku wyczerpaniu wszelkiego rodzaju poglądów, za, albo przeciw, drugie, przez żywą mimikę całego ciała, w której charakterystyczne jest zwłaszcza wywijanie prawą ręką z zamkniętą pięścią i wielkim palcem ukośnie wyprężonym648.

Trochę ekscentryczności ruchów znajdzie się już w Talmudzie. Już tam kiełkuje wiara, jako pewne ruchy związane z czynnościami, choćby nader drobnymi, mogą wpłynąć na to i owo w stosunku ze światem nadprzyrodzonym. Musi więc być określone ściśle, na czym polega sakralność tych ruchów, a zarazem

645Mai I 217.

646S XXXIX.

647Czyżby było dwóch Jakubów z przydomkiem Polak; chronologiczna ich różnica wynosi całe stulecie i pomieszano ich? Starszy był podobno rabinem krakowskim w roku 1503. Wątpliwości, czy przebywał w Pradze, muszą upaśc, boć przydomku „Polaka" mógł nabyć tylko za granicą. Zob. Sl 121.

648N t. V 45. (Autor bez uzasadnienia cofa powstanie pylpulu aż do wieku XIII) i 405.

skuteczność ich. Loeve opisuje, jak około roku 1825 widywał w bóżnicy w Altonie modlącego się starego rabina Rafała Ochan: „wrzeszczał i uderzał koło siebie za każdym razem, kiedy nachodziły go myśli świeckie ażeby je przepędzić)649.

Szulchan przechowuje to i zaleca. Modlącemu się każe nogi trzymać mocno razem przy sobie, jak gdyby się miało jedną tylko nogę, jako aniołowie, o których powiedziano: nogi ich proste, jakby noga prosta (Ezech. I 7).

A podczas pierwszej kwadry księżyca, którą obchodzi się świątecznie, odmawiając „błogosławieństwo księżyca", należy baczyć, by nogi były zestawione razem, w pewnym miejscu modlitwy podskoczyć

trzykrotnie, nóg nie rozluźniając, a odmawiając trzy razy te słowa: „Choć do Ciebie podskakuję, a jednak nie mogę dosięgnąć, podobnież niechaj nie dotknie mnie żaden nieprzyjaciel", itd.650.

Żywość ruchów nie jest wcale wrodzona ludom Wschodu, ani też się w nich nie lubują; przeciwnie, powaga nieodłączna jest tam od powolności. Zsunięcie nóg stanowi niejako zapewnienie, że nie nastąpi żaden ruch, a podskakiwanie jest, bądź co bądź, czymś wyjątkowym w całym Szulchanie. Nie da się przeto wyprowadzić pylpulu z Talmudu; jest to nowy nabytek, zupełnie oryginalny. Raczej pozostanie ruchliwość ta w związku z tą gałęzią kabały, która nawet świat nadprzyrodzony wyjaśniła odmiennością płciową. Jakoż znajdziemy dowody, że tak nie jest w istocie.

Nie mamy atoli danych, by osądzić, czy tak było od samego początku pylpulu, czy też wytworzyła się ta

„filozofia" dopiero w dalszym rozwoju, gdy ta metoda nabożności została przyjęta przez chasydyzm – który jest od niego młodszy o całe stulecie. Rzadko kto zdaje sobie z tego sprawę; tak dalece pylpul zrósł się z chasydyzmem, iż powierzchowniejsi obserwatorowie nie odróżniają jednego od drugiego.

Najwięcej zwolenników pozyskał pylpul w Polsce i tu najbardziej się rozwinął; opanował bowiem jeszuby, tj. wyższe szkoły talmudyczne. Pierwsza z nich, założona przez jednego z uczni Jakuba „Polaka", Szaloma Szachme w Lublinie, stała się wzorem dla całego szeregu dalszych. Przez cały wiek rozwijano pylpul, motywowano go, obmyślano do niego coraz śmielszą teorię. Równocześnie rozwijały się w jeszubach i poza nimi pomysły kabalistyczne, które układał sobie każdy wybitniejszy rabin po swojemu, raz wraz z nowymi dodatkami.

Takim wymysłem Żydów litewskich był bolszewizm651. Niektórzy uważają za pierwszego bolszewika owego Judę Chasida i towarzysza jego wędrówek Chaim Małacha. Posługiwali się rytuałem, „który nie zawsze był zgodny z żydowskim". Nie brakło w tej sekcie „uczonych mężów". Nie tylko „zwalczają władzę rabinów i naukę talmudyczną", ale przeciwstawiali się ascezie i radowali życiem"652. Wywiązał się z tego, jak wnet zobaczymy, odrębny całkiem rodzaj nabożeństwa.

O pierwszym baalszemie Joelu była już mowa. Miał on zostać atoli tak dalece zaćmionym przez drugiego z rzędu, iż pamięć jego niemal zaginęła, a ten drugi uchodzi nawet powszechnie za pierwszego.

Był nim rabin międzybożecki z Wołynia, Izrael ben Eliezer, urodzony w roku 1700 w Okopach Św. Trójcy.

Kształcił się w Brodach, mieszkał na przemian tam i w Kosowie, wreszcie osiedlił się w Międzyrzeczu wołyńskim653.

Ten stał się baalszemem nad baalszemy, baalszemem par excellence, tak, iż tytuł ten stał się jego

przydomkiem (przestano go już potem udzielać). W skrócie zwyczajem hebrajszczyzny zwano go „beszt". W dziejach religii żydowskiej słynie, jako „mistrz cudownego imienia boskiego"654. Jemu przypisać należy zorganizowanie chasydyzmu.

649S I 28 przypisek.

650S I 28, 95.

651Tak w maszynopisie. Czy to nie błąd w przepisywaniu? Może „baalszemizm"? (Przyp. wydawcy).

652S I 140, 141.

653Sl 141, 142.

654Bb w przedmowie I.

Doktryna jego scharakteryzowana jest w zbiorze Bubera: sam wielki baalszem odzywa się do reb. Dawida, chcącego przyspieszyć przyjście mesjasza, w te słowa: „O rabbi Dawidzie! Czyż mniemasz, że moc twa mogłaby objąć rzeczy nieobjęte? A choćby dotarła do samego środka nieba, choćby objęła mocarnymi ramionami tron mesjasza, czyż sądzisz, że trzymałbyś go, jak ręka moja trzyma się twego grzbietu? Ponad słońcami i ziemiami kroczy mesjasz w tysięcznych postaciach, a słońce i ziemia suną ku niemu"655.

Czy „w tysięcznych postaciach", czy też w dziesięciu kręgach świetlnych itp., mieści się w tym jednak roztrząsanie przymiotów boskich.

Teorię kabalistyczną, jako modlitwą można wywrzeć wpływ na przyrodę, rozwinięto w jeszubach do mniemania, jako „człowiek może połączyć się z Bogiem w taki sposób, iż zdoła wpływać skutecznie na jego postanowienia"656. Górowała nad całą kabałą nauka o szechinie, niewieścim pierwiastku wśród przymiotów boskich. „Szechina, gloria, czyli wspaniałość Boga, błądzi na wygnaniu poprzez nieskończoność, rozłączona ze swym Panem i dopiero w godzinie zbawienia łączy się z nim na nowo"657. Sam Beszt nie wahał się głosić, jakoby modlitwa była rodzajem małżeńskiego związku (zywug) między człowiekiem i bóstwem i dlatego musi się odbywać przy silnych ruchach cielesnych"658. Spekulacje te nie miały uwłaczać gematrii: „Swoista teoria liter, jako pierwiastków świata, traktuje mieszanie ich jakby wewnętrzną część rzeczywistości"659.

Spekulacja, jak zwykle, dostępne były mniej licznym, ale też za to zewnętrzna strona chasydyzmu, metoda nabożeństw, nie tylko była przystępna każdemu, ale też nader miła; powstała bowiem religia na wesoło. O ile zaś spekulacja bądź co bądź da się wyprowadzić z dawniejszej kabały, nabożeństwo ich stanowi istną

rewolucję, bez związku z przeszłością. Nic to, że chasydzi „porzucili używany modlitewnik (sydum) wedle powszechnie przyjętego rytuału niemieckiego (mynhag – aszkenazi) i zaprowadzili u siebie modlitewnik wielkiego kabalisty Izaaka Lurie, według rytuału portugalskiego (mynhag-sefard) ułożony"660. Ale w jaki sposób oni używali i używają tego modlitewnika! Albowiem tracili w oczach chasydów wszelkie znaczenie owi świątobliwi mężowie, umartwiający się na intencję przyjścia mesjasza; a nawet samo ślęczenie nad

Talmudem traciło wartość. Lepiej zatańczyć, niż usychać, bo też zajdzie się dalej i wyżej z obliczem wesołym, niż w ponurej nabożności. Pogląd ten podniesiono do godności zasady. Nie są przez to bynajmniej mniej nabożni od innych Żydów. Współczesny prawowierny chasyd przy każdym kieliszku wódki odmawia odpowiednią modlitewkę – jak to stwierdza pisarz żydowski661.

Modły „na wesoło" budziły zgorszenie talmudystów. Zarzucano im, że w rytuale swym uprawiają rozpustę i wyklęto w r. 1722.

Zanim jeszcze chasydzi zdołali należycie się zorganizować, zagroziło im niebezpieczeństwo od frankistów, przedstawicieli kabały dawnej, już uznanej, typu sefardim. Połączyli się tedy chasydzi z talmudystami przeciw Frankowi, aż go pognębili (sprawie Franka poświęcono osobny rozdział niżej).

Po zgonie Izraela ben Eliezera w roku 1761, kierownictwo chasydyzmu objął towarzysz Beszta Berysz (Beriasz) z Międzyrzecza, sprawując je przez lat dziesięć, w latach 1761-1771662. po jego zgonie przodowali chasydom syn baalszema, imieniem również Izrael, i wnuk Baruch z Tulczyna663.

Z czasów Beriasza posiadamy wiadomości o chasydach, od cytowanego tu często Salomona Majmona, który był świadkiem, jak nowa sekta szerzyła się na Litwie. Jest to właśnie ostatnie dziesięciolecie pobytu

655Bb 245.

656Phi III 8.

657Bb 8.

658N V 287.

659Bb 29.

660N V 291.

661Ot 119 w przypisku.

662N V 289.

663Bb 4, 96;Phi III 82.

Majmona w ziemiach litewskich, przed jego wyjazdem do Niemiec. Pisze zaś w pamiętniku swym o chasydach, co następuje:

„Twierdzili, że prawdziwa pobożność nie polega bynajmniej na ciemiężeniu ciała, bo przez to osłabia się zarazem siły duchowe, a niszczy się spokój duszy i wesołe usposobienie, potrzebne do poznania i umiłowania Boga. Przeciwnie, trzeba zaspokoić wszelkie potrzeby cielesne, i starać się użyć wszystkich przyjemności zmysłowych, o ile tylko potrzeba do rozwoju naszych uczuć. Albowiem Bóg stworzył wszystko dla większej swojej chwały". „Prawowierny wyznawca nie ma się tedy uznawać za indywidualność; nie za istotę istniejącą i działającą za siebie, lecz tylko za organ Boga. Zamiast tedy, żeby życie całe przepędzać w odosobnieniu od świata, na tłumieniu uczuć przyrodzonych i wyniszczaniu swych sił, uważają za celowe znacznie bardziej i stosowniejsze, kiedy rozwijać będą się przyrodzone uczucia, o ile tylko zdołają, a siły swe wprowadzą w użycie i będą się starali rozszerzać coraz bardziej kręgi ich działania". Ten „polski" chasydyzm popularyzował się bardzo szybko, ponieważ nowa nauka miała ułatwiać drogę do zbawienia, uważając nie tylko za

bezpożyteczne posty, czuwania nocne, i ciągłe studium Talmudu, lecz wręcz za szkodliwe dla pogody umysłu, potrzebnej do prawdziwej pobożności"664.

O rodzaju i rozwoju ich nabożeństwa pisze w te słowa: „Nabożeństwo ich polegało na dobrowolnym wyzbywaniu się cielesności, to jest, żeby myśli abstrahowały się od wszystkiego prócz Boga, bo nawet od ich własnej indywidualności, a na zjednoczeniu się z Bogiem; z czego powstawał u nich rodzaj zaparcia się siebie, tak dalece, iż wszelkie przedsiębrane w tym stanie czynności przypisywali nie sobie, lecz Bogu. Polegało to tedy na pewnego rodzaju nabożeństwie spekulatywnym. Nie uważali za konieczne do tego żadnego

oznaczonego czasu ni formuły, pozostawiając każdemu, żeby sobie to wyznaczał sam według stopnia własnego uznania; wybierali jednak do tego głównie godziny przeznaczone na publiczne nabożeństwa. Na swoich

nabożeństwach publicznych używali przede wszystkim wspomnianego wyzbywania się cielesności, to jest zatapiali się tak dalece w wyobrażaniu boskiej doskonałości, iż przez to zatracili wyobrażenia wszelkich innych rzeczy, nawet własnego ciała, tak dalece, iż według tego, co mówią, ciało winne być w tym czasie całkiem bez czucia. Ponieważ jednak z takimi abstraktami sprawa ciężka była, więc zadawali sobie trud, ażeby z pomocą najrozmaitszych mechanicznych zabiegów (ruchów i krzyków) wprowadzić się na nowo w ten stan, jak gdyby zostali wyrwani z niego przez inne wyobrażenia, i żeby się w nim utrzymać przez całe nabożeństwo bez przerwy. Zabawny to był widok, jak przerywali często swe modły najrozmaitszymi szczególnymi głosami i zabawnymi ruchami, które należało mieć za pogróżki i łajania przeciwko przeciwnikowi, złośliwemu

szatanowi, starającemu się zaburzyć ich nabożeństwa; zmachali się przy tym do tego stopnia, iż przy końcu modłów słaniali się powszechnie w omdleniu"665.

Polega tedy pobożność chasydzka na ekstazie; przynajmniej tak jest w zasadzie. Przejawiać się może ta ekstaza podczas modłów rozmaicie. Któż „podczas modłów gminy stał niemy i bez ruchu, a potem sam modlić się zaczynał, podobnie jak pokolenie Dan ciągnęło na końcu obozu i zbierało wszystko, co zgubiono". Drugi musiał podczas zachwytu patrzeć na zegarek, żeby się utrzymać w tym świecie. Inny musiał wkładać okulary, żeby rozróżniać przedmioty wbrew swemu wzrokowi duchowemu; bo inaczej widział wszystko jako

jedność20)666. Takich legend o „Baalszemie" są całe cykle.

Obrządki chasydzkie wznowiły jedną rzecz starą, starożytną, mianowicie tańce rytualne. Rzecz jest właściwa wszystkim niemal religiom orientalnym, u Żydów rozwinęła się nie najbardziej, ale zawsze była praktykowana. Tańczył król Dawid około arki przymierza, w świątyni odbywano pochody rytualne itp.

Zgodnie z duchem całego Orientu sami tylko mężczyźni wykonywali te tańce; kobiety tańczyły także same, lecz ich tańce miały znaczenie tylko zabawy, zabawy dla mężczyzn. Nigdzie kobieta nie bywa dopuszczona do tańca rytualnego i nigdzie na Wschodzie nie znają tańca płci obojej, ani nawet dla zabawy.

664Mai I 208, 209, 211, 212.

665Mai I 221, 222.

666Bb 4, 6, 16.

W Talmudzie taniec rytualny uległ zaniedbaniu; w końcu ograniczył się do obrzędów weselnych; wznowiła go sekta chasydzka. Czy nastąpiło to w imię tradycji i Starego Testamentu, czy też w konsekwencji, iż kazano chasydom żyć bez umartwień i zachowywać umysł wesoły nawet podczas modlitwy, a dla tym większego podkreślenia tej zasady wprowadzono własną inicjatywą tańce do nabożeństwa, nie troszcząc się o Dawida?

Może nawet o jego tańcach nie wiedząc? Dość, że biało ubrany cadyk – barwa łaski w kabale – (Mai I, I 232);

nawet obuwie i tabakierka białe – tańczy publicznie. Jedna z opowieści chasydzkich rozpowiada o tańcu pewnego cadyka – w opracowaniu literackim Bubera w te słowa:

„Noga jego lekka była jakby czteroletniego dziecka. A wszyscy, którzy widzieli jego święty taniec – niejeden zwracał się w siebie samego, bo taniec wywoływał w sercach wszystkich, którzy to widzieli, jedno i drugie; płacz i rozkosz naraz"667. Nie dziwmy się tedy, że ubogi krawczyk, nie mający nic na wieczerzę sabatową, gdy niespodziewanie znalazł na nią środki, trzy razy przetańczył z żoną wokół izby, zanim dosiedli do ubogiego stołu668.

Na nic sprzeciwy talmudycznych ortodoksów. Rabin ze Szarogrodu zgorszony był radosnym świętowaniem, z tańcami i śpiewem; na próżno gorszył go taniec modłów hałaśliwych z gestami669. Coraz więcej Żydów opowiadało się po stronie baalszema, aż wreszcie wyparto ortodoksów z całych prowincji. A taniec przechodził od rytuału w życie powszednie i w końcu chasydzi przejęli od „gojów" taniec płci obojej, jako zabawę zgodną najzupełniej ze wskazaniami „baalszema".

Ale nie zmieniały się, ani na jotę zapatrywania na wartość kobiety. Jak one zostały po staremu, ilustruje zdarzenie, jakiego świadkiem był Salomon Majmon, kiedy należał do uczniów i dworzan jednego z

chasydzkich „starszych" (cadyków):

„Zebraliśmy się razu pewnego w godzinę modlitw w domu starszego. Jeden z nas spóźnił się nieco; inni pytali go o przyczynę. Ów odparł, że spóźnienie nastąpiło dlatego, ponieważ żona jego powiła tej nocy córkę.

Skoro to usłyszeli, poczęli mu gratulować hałaśliwie. Starszy zwierzchnik nadszedłszy ze swego gabinetu zapytuje o powód hałasu. Odpowiadają mu, że składamy życzenia P., którego żona wydała na świat córkę; na to on z wielką niechęcią: Dziewczyna! Trzeba go wychłostać. Biedak P. protestuje. Nie mógł pojąć, czemu ma odpowiadać za to, że żona jego powiła dziewczynkę. Ale nie pomogło nic, chwycono go, ułożono na progu i wychłostano co się zowie. Wszyscy, prócz samej ofiary, popadli od tego w dobry humor, poczem starszy wezwał ich na modlitwę w te słowa: Nuże bracia, służcie Bogu w radości"!670.

Wzgardę dla płci niewieściej, najgłębsze przekonanie o jej niższości, przejął chasydyzm z Talmudu bez poprawek. Rzecz tym dziwniejsza, że kabalistyczna teoria chasydyzmu przesycona jest poszukiwaniem kobiecości – szechiny – w nadprzyrodzonym porządku świata i sam pylpul stanowi wyraz nieustającego ani podczas modłów poczucia płciowego.

Majmon nazywa swego mistrza i przełożonego w przytoczonym cytacie po prostu „starszym". Chasydyzm nie był jeszcze zorganizowany na Litwie, a tytułu „cadyk" Majmon nie zna wcale. Widocznie nastąpiło to dopiero po roku 1772, może nawet znacznie później.

Łączy się ta sprawa z dalszym rozdrobnieniem idei mesjanizmu. Nie uznając mesjasza, czy męża mesjanistycznego ogólnożydowskiego – Franka, czy innego – wprowadził chasydyzm koncepcję mężów mesjanistycznych lokalnych, uczonych w Piśmie, a jeszcze bardziej w Zoharze i przy tym nader bogobojnych.

Są to cadycy, mężowie uświęceni, zjednoczeni kabalistycznie z Jehową i umiejący wywierać wpływ na sprawy ludzkie, tudzież na przyrodę. Cadykiem jest potomek „beszta". Gdy jednak chasydyzm wielce rozszerzał się terytorialnie, a nie uznawał męża mesjanistycznego powszechnego, jak sabbataje aż do frankistów, nie mógł im starczyć jeden cadyk. Ilość ich nieograniczona. Cadykiem jest ten z uczonych, kto sobie zjedna lub wywalczy

667Bb 6.

668Bb 226.

669Bb 175.

670Mai I 234, 235.

uznanie tej godności na swej osobie. Trzeba albo być potomkiem uznanego cadyka, lub też wylegitymować się czymś cudownym.

Właśnie za Barucha z Tulczyna, za jego przyczynieniem się i z pomocą Elimelecha z Łysianki rozwinęła się teoria, jako cadycy czy rebbes mogą modłami swymi wyprosić u Boga spełnianie życzeń każdego

prawowiernego chasyda671.

Chasydyzm natrafił na duży opór, ale miał też od początku fanatycznych wielbicieli; często rodzeni bracia byli rozdwojeni o baalszema, czy jego następców. Z dwóch synów prezesa zjazdu „czterech ziem", Chaimsa, który urządzał we Lwowie opozycję przeciw Frankowi, jeden Jakub Izaak zwan Horowitz, „kładł podwaliny pod chasydyzm", podczas gdy drugi Izrael, Horowitz stał się „mężem z żelazną głową, o którą rozbijały się zakusy cadyków polskich”672. Syn baalszema, Izrael, miał zażartego przeciwnika w rabinie z Kosowa.

Powiedziano o nich, że tamten nosił w młodości w sobie duszę Dawida, w tego zaś wcieliła się dusza Saula673. Ale wszyscy „Saulowie" razem nie zdołali zapobiec rozszerzaniu się chasydyzmu. Obok głównego strumienia, wypływającego z Międzyrzecza, pojawił się drugi z mieściny Karlina pod Pińskiem; stąd pochodził Aron Karliner, „ubóstwiony przez chasydów jako święty". Uczniowie jego, „karlinczycy", dotarli do Mińska i Wilna674. Inna organizacja chasydzka, zwąca się kabalistycznie „chabadzistami", objęła Witebszczyznę.

Zwalczał ją rabin mohylewski, Izrael Loebel675.

Na opór skuteczny natrafili jednak tylko w samym Wilnie. Tam mieszkał Eliasz, największy znawca Pisma, Tory i Talmudu, starszy sędzia kahalny z tytułem gaona (1720-1797). Tytuły wszędzie przechodzą z wiekiem do stanowisk niższych, deprecjonują się, ale Eliasz wileński miał stać się naprawdę gaonem w dawnym babilońskim znaczeniu wyrazu; przy kahalnym bet-hamidraszu miał szkołę, w której nauczał własną metodą, nie mającą nic wspólnego z pylpulem. Trzymał się zasady, że odnieść korzyść ze studium Talmudu może tylko

Na opór skuteczny natrafili jednak tylko w samym Wilnie. Tam mieszkał Eliasz, największy znawca Pisma, Tory i Talmudu, starszy sędzia kahalny z tytułem gaona (1720-1797). Tytuły wszędzie przechodzą z wiekiem do stanowisk niższych, deprecjonują się, ale Eliasz wileński miał stać się naprawdę gaonem w dawnym babilońskim znaczeniu wyrazu; przy kahalnym bet-hamidraszu miał szkołę, w której nauczał własną metodą, nie mającą nic wspólnego z pylpulem. Trzymał się zasady, że odnieść korzyść ze studium Talmudu może tylko

W dokumencie FELIKS KONECZNY CYWILIZACJA ŻYDOWSKA (Stron 121-132)