Wstęp
Poddałam lekturze trzy odmienne powieści: Ziemię Elżbiety Poli Gojawiczyńskiej1 oraz Inżyniera Szerudę Gustawa Morcin
ka2, wpisywane przez badaczy w nurt prozy „autentyzmu do
świadczenia” (Ziątek, Wyka: pomiędzy ekspresjonizmem i reali
zmem), i Zdradę Heńka Kubisza Haliny Krahelskiej3, kwalifiko
waną jako przykład prozy „studiów społecznych”4. Feministycz
na perspektywa lektury nakazuje przyjrzeć się różnicom między wymienionymi tekstami z punktu widzenia innego niż historycznoliteracki. Stąd też interpretacja będzie musiała bezu
stannie mieć w polu uwagi zarówno fakt kobiecego lub męskie
1 P. G o j a w i c z y ń s k a : Ziemia Elżbiety. Warszawa 1957 (wszystkie cyta
ty z tej powieści będą pochodzić z tego wydania).
2 G. M o r c i n e k : Inż. Szeruda. Powieść. Warszawa 1958 (cytaty w tekś
cie za tym wydaniem).
3 H. K r a h e l s k a : Zdrada Heńka Kubisza. Powieść. W stęp S. B a c z y ń s k i . Warszawa 1938 (cytaty w tekście pochodzą z tego wydania).
4 Por. Z. Z i ą t e k : Autentyzm rozpoznań społecznych. [Chodzi o podroz
dział: Autentyzm samowiedzy a społeczne stereotypy wartośći]. W: Literatura pol
ska 1918-1975. Red. A. B r o d z k a i S. Ż ó ł k i e w s k i . T. 2. Warszawa 1993; K. Wyka natom iast sytuuje prozę Gojawiczyńskiej na pograniczu reali
zmu i ekspresjonizmu, z precyzją wykazując modyfikacje obu „technik”. Zob.
K. W y k a : „Rajska jabłoń" czyli księga niepokoju, oraz: „Nowele" Gojawiczyń
skiej. W: I d e m : Stara szuflada. Kraków 1967. Zob. także J.Z. B i a ł e k : E pi
ka dnia powszedniego - Pola Gojawiczyńska. W: Prozaicy dwudziestolecia mię
dzywojennego. Sylwetki. Red. B. F a r o n. Warszawa 1974.
go autorstwa powieści, jak i, przede wszystkim, płeć narracji:
dominację widzenia kobiecego, kobiecej opowieści w Ziem i Elż
biety i „męską” perspektywę w prozie Krahelskiej i Morcinka.
Perspektywę zresztą na różne sposoby przełamywaną (z powo
du zastosowania mowy pozornie zależnej zwłaszcza w powieści Krahelskiej). Owe różnice nabierają wagi w procesie rekon
strukcji znaczeń w poszczególnych tekstach. Gojawiczyńska na
daje Ślązaczkom z osady i z osady górniczej prawo do for
mułowania sw oiście kobiecego doświadczenia. Takie „widzenie całej rzeczywistości tylko przez pryzmat osobowości kobiecej, niemożność koniecznego dla pisarza wejścia w inną skórę psy
chiczną” Kazimierz Wyka nazwał feminocentryzmem5.
5 K. W y k a : „Rajska jabłoń’..., s. 144. Warto zauważyć awangardowość formuły Wyki (jest rok 1937!). Warto też przyjrzeć się bliżej, jakie treści za
wiera. Po pierw sze, krytyk wyraża swoje niezadowolenie z powodu domi
nującego perspektyw izm u owego kobiecego, jednego punktu widzenia. Nie znam prac tego znakomitego krytyka, w których domagałby się złamania mo
nopolu jednego — męskiego punktu widzenia. Po drugie, co wynika z pierw
szego, fem inocentryzm eliminuje męskie doświadczenie szczególnie tam, gdzie toczy się spór „dwóch miłosnych instynktów”: „Gdy z tej sfery uczuć [...] zakwita: »ciemny zamysł o życiu, które je s t głodem i miłością, czymś ra
czej zwierzęcym, niczym więcej« — zgoda. Ale tą sferą uczuć nigdy u Gojawi
czyńskiej nie są obdarzeni mężczyźni. To je st owa skaza niesprawiedliwości i niezrozumienia, jaka niepotrzebnie zwęża podstawę powieści" (s. 145). Bar
dzo ciekawy fragm ent, który mógłby znakomicie ilustrować aktywność mę
skiego krytyka, występującego w imieniu zapoznanego przez powieść męskie
go doświadczenia. Owo nieusatysfakcjonowanie krytyka stanowi w pewnej m ierze rew ers lektury feministycznej, która wskazuje bezustannie, że w tek
stach kultury zapisana je s t nie kobieta, lecz męska jej projekcja (tzw. kobie
cość). Po trzecie, krytyk nazywa z dezaprobatą „zmową niewiast” pewien szczegół u Gojawiczyńskiej, który dzisiaj feministki musiałyby interpretować jako niezwykle wyczulenie pisarki nie tylko na „siostrzaność” kobiet — jako
mie bądź nie zreprodukował jedynie swe genderowe uposażenie mentalne, ale także, dzięki owej manifestacji, wskazał dosłownie palcem na najbardziej być może fem inocentryczne, zrewoltowane miejsce w tekście Gojawiczyńskiej. Po czwarte, można wybaczyć feminocentryzm Gojawiczyńskiej, gdy rozpuścimy
Morcinek i Krahelska przepuszczają, co prawda, opowiadaną
„rzeczywistość” przez filtr „męskiego” widzenia, ale jednak konstruują swoich bohaterów tak, że ich genderowa „męskość”
ulega erozji.
Akcentując różnice, mam przecież świadomość, że obcuję z tekstami nie na tyle jednak różnorodnymi, by owa różnorod
ność uniemożliwiała uchwycenie wspólnych tematów i wątków.
Wszystkie sytuują swoich bohaterów w czasie po wojnie 1918 niepowtarzalne w innych regionach i społecznych rewirach kra
ju, ich wzajemne odniesienia. Od razu powinnam powiedzieć, że ową szczególność-śląskość należałoby postrzegać raczej, w porównaniu z literackimi wariacjami na ten temat w dwudzie
stoleciu międzywojennym, jako różnicę stopni, a nie jakości.
Jednym słowem, relacje pomiędzy męskimi i kobiecymi posta
ciami w omawianych powieściach porządkowane są przez struk
turę i aksjologię patriarchatu. I chociaż obie autorki ze szcze
gólną uwagą śledzą proces załamywania się porządku patriarchalnego (stąd waga cezury generacyjnej: przed 1918 ro
kiem i po) i chociaż, co stanowi bardzo istotny elem ent diagno
zy, tropią wpływ ekonomii, szczególnie zapaści ekonomicznej, na zmiany w relacjach władzy w rodzinie i w przestrzeni pu
blicznej, to trwałość jego rudymentarnych form pozostaje nie
naruszona. Nawet wówczas, gdy powieści indywidualizują swo
ich bohaterów i bohaterki, czyniąc z nich figury ekscesu. Owe pęknięcia w postaciach-modelach płci kulturowej,
wychwytywa-go w tym, co uniwersalne i ogólnoludzkie: „Feminocentryzm doszedł do skra
ju — czytamy — gdzie ujrzeliśmy w nim oczyszczającą i zawsze ważną, niezale
żnie od jej źródeł, wizję losu człowieka”. Kobieta Gojawiczyńskiej przedstawia
„wizję losu człowieka”? Trzeba czytać krytyków. Wskazują bezbłędnie na to, co pisarka chce wpisać w swoją wizję losu kobiety-człowieka różnego od czlowieka-mężczyzny.
ne przez zbiorowość zarówno męską, jak i kobiecą w powie
ściach, zbiorowość, która uwewnętrzniła normę, stanowią także problem dla samych pisarek i Morcinka. Za wyjście poza płeć kulturową, za pomieszanie cech genderowych każda z postaci płaci wysoką cenę albo, jak inżynier Szeruda, musi w finale po
wieści powrócić do „męskiej” roli. Ten powrót staje się możli
wy jednak za cenę misji panny Barbary, którą pisarz ubiera w stereotypowe cnoty kobiece, pasując ją na „wieczną kobie
cość”, ale odzierając jednocześnie z seksualności: do sumienia Szerudy przemawia seksualne neutrum odwołujące się do uni
wersalnego człowieczeństwa.