• Nie Znaleziono Wyników

Rola kościoła w zachowaniu tradycji kulturowych w regionie

Upaństwowienie regionalizmu (1948-1956)

2. Rola kościoła w zachowaniu tradycji kulturowych w regionie

Wprowadzenie

By móc zaprezentować zaangażowanie kościoła i jego rolę w pielęgnowaniu tradycji kulturowych w regionie łowickim należy w kilku zdaniach odnieść się do ogól-nej sytuacji społeczno-polityczogól-nej i relacji pomiędzy państwem a Kościołem tuż po za-kończeniu drugiej wojny światowej. Nie ulega wątpliwości, że planem partii rządzącej było doprowadzenie do całkowitej marginalizacji wpływów kościoła, jednak początko-wo nie było to tak widoczne.

„Nam mówiło się tak, że pozwolono po 1945 r. uczyć religii w szkołach, urucho-miono Katolicki Uniwersytet Lubelski, Caritas i inne organizacje. Pozwolono też wrócić prymasowi Hlondowi. Ale nie było tak, bo przecież we wrześniu, nie po-wiem ci dokładnie którego dnia, ale też w 1945 (12 września – przyp. K.W.R), ze-rwano konkordat z 1925 r. No a potem, jak to się ładnie określa zaczęto prowadzić plan rozdziału kościoła od państwa. To było już trochę później”539.

Szczególnie od 1948 r. widoczne były usilne próby zepchnięcia roli kościoła w Polsce na margines; wnikano w jego struktury, inwigilowano osoby duchowne. Ma-sowo i przymuMa-sowo angażowano młodzież do pracy na rzecz partii, odsuwając jedno-cześnie od działalności w kościele. Rozmawiając ze znajomym księdzem starałam się dowiedzieć jak najwięcej z pierwszej ręki i skonfrontować jego wiedzę i doświadczenia z pojawiającymi się relacjami i opiniami dotyczącymi tych, bez sporu, trudnych dziejów współczesnej Polski.

„Z tego co pamiętam, to nie było tak źle. Nie było łatwo, ale umówmy się, tragicz-nie tragicz-nie było. Wiadomo, w Warszawie, dużych miastach, to były akcje pokazowe. A to procesy księży, a to zakaz uczenia religii w szkołach. W małych miastach trzeba było być ostrożnym, nie wychylać się i było dobrze. Potem było gorzej,

539 PAKWR, Wywiad z K.B., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Kościół a wła-dza państwowa 1945-1956”, s. 1.

137

ste ramy w kościołach zamiast obrazów, zakaz studiowania teologii na uniwersyte-tach. No ale to były późne lata 50-te.”540.

Łowicz, jako miasto znajdujące się dawniej pod opieką prymasów, miał bardzo bogate tradycje kościelne. Warto w tym miejscu podkreślić, że po drugiej wojnie świa-towej znajdowały się tu dwie parafie: pod wezwaniem Św. Ducha oraz pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i św. Mikołaja. W związku z przynależnością parafialną oko-licznych wsi, ludność chłopska regularnie pojawiała się w Łowiczu na uroczystościach kościelnych. Innym czasem, kiedy gromadnie odwiedzała miasto były jarmarki. Wtedy to przybywali ubrani w stroje ludowe, traktowane w tym wypadku jako odświętny ubiór, zakładany na szczególne okazje. Pragnę w tym miejscu zaznaczyć, że błędne jest posługiwanie się nazwą (powielaną przez lata) łowicki strój ludowy; w mieście dążono do ubierania się po „miastowemu”, natomiast barwne, pasiaste wełniaki były odświęt-nym odzieniem dawnych Księżaków, czyli mieszkańców podłowickich wsi.

W regionie znajdowało się jeszcze wiele kościołów parafialnych dla oddalonych od Łowicza wsi. Wspomnę tu chociażby o Kocierzewie (kościół parafialny pw. św. Wawrzyńca) czy o Złakowie Kościelnym (kościół pw. Wszystkich Świętych); wymie-niam akurat te dwa, ponieważ szczególnie widocznie zarysowała się ich działalność w pielęgnowaniu tradycji w regionie.

Mieszkańcy regionu łowickiego słynęli z niezwykłej pobożności, która manife-stowała się nie tylko w obrzędowości rodzinnej i dorocznej, głębokiej wierze i ufności w moc świętych pańskich, ale także w uczestnictwie w szeroko życiu religijnym.

Najbardziej rozpowszechnionym świętem obrządku katolickiego na ziemi ło-wickiej było i nadal jest Boże Ciało, czyli Święto Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa, zwane również świętem Eucharystii. Ustanowione zostało już w XIII w.; początkowo obcho-dzono je w Belgii, jednak już od 1264 r., za sprawą bulli papieża Urbana IV stało się

540 Tamże, Wywiad z S.M., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Kościół a władza państwowa 1945-1956”, s. 2.

138

świętem obowiązującym w całym Kościele powszechnym541. W 1314 r. papież Klemens V nadał świętu nazwę, którą stosujemy współcześnie542. W 1316 r. ukazało się rozpo-rządzenie papieża Jana XXII, w którym nakazał on organizować uroczyste precesje, mające wieńczyć to wyjątkowe święto543.

Polskie początki Bożego Ciała sięgają 1320 r. i są związane z Diecezją Krakow-ską i osobą biskupa Nankera544. Specyfiką tego święta i ważnym elementem związanym z jego ceremoniałem była i jest publiczna manifestacja wyznawanej wiary w prawdziwą obecność Chrystusa w Przenajświętszym Sakramencie, poprzez udział w uroczystej procesji, odbywającej się nie tylko wokół świątyni, ale również ulicami miast lub wiej-skimi drogami, na stosunkowo długim dystansie. Publiczne wyznanie wiary jest wszak-że jednym w dogmatów katolickich545. Pod tym względem Boże Ciało różni się od in-nych uroczystości kościelin-nych, modlitwy prywatnej czy udziału we wspólnym nabożeń-stwie. Wierni raz do roku wykraczają poza sacrum świątyni i niosąc monstrancję z Naj-świętszym Sakramentem sprawują ceremonię określoną kościelnym rytuałem.

Początków święta Bożego Ciała w Łowiczu należy szukać przed 1462 r., bo-wiem pod datą 23 kwietnia widnieje ustanowienie przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana ze Sprowy prymasa Polski w Kolegiacie Łowickiej odprawianie w czwartki, „po dawnemu” wotywy o Bożym Ciele (Cibavit)546. Powyższy zapis odnoszący się do pry-masowskiej dyspozycji dotyczącej czczenia tego święta, a jednocześnie wiodąca rola arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w życiu Kościoła w ówczesnej Polsce, pozwala loko-wać łowickie uroczystości wśród najstarszych w kraju.

Procesje Bożego Ciała odbywające się na terenie dawnego Księstwa Łowickiego charakteryzowały się wielobarwnością. Ich uczestnicy ubrani byli w tradycyjne łowic-kie stroje ludowe. Zwyczaj ten przetrwał do dnia dzisiejszego i stanowi element wyróż-niający łowickie obchody tego święta niemal na całym świecie547.

I nawet w tym trudnym okresie zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej do 1956 r. procesje Bożego Ciała nadal mogły się odbywać. Władze państwowe nie

541 H. Szymanderska, Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003, s. 274.

542 Tamże, s. 269.

543 Dr. Jougan, Liturgika Katolicka, Lwów 1899, s. 141.

544 B. Ogrodowska, dz. cyt., s. 190.

545 Dr. Jougan, dz. cyt., s. 143.

546 S. Majkut, Bazylika Katedralna w Łowiczu (dawna Kolegiata Prymasowska) MC-MM, Łowicz 2009, s. 9.

139

uniemożliwiały uczestnictwa w tym święcie, jednak musiało być zachowane pewne status quo.

„Pamiętam, że na początku lat 50. to było tak, że ołtarze bożocielne były tylko w obrębie Starego Rynku. Na pewno na dzwonnicy, na kościele Pijarów i na wyso-kości kaplicy Karola Boromeusza w obecnym muzeum. Ale nie pamiętam gdzie ten czwarty był. Procesja chodziła tylko po Starym Rynku, nie dalej. Ale jeszcze mi się przypomniało, bo przecież nie można było się za bardzo angażować w bu-dowanie ołtarzy. I był zakaz wykorzystywania do tego prywatnych kamienic”548.

Warto się więc zastanowić, czy w omawianym okresie pojawiały się próby za-kłócenia uroczystości święta kościelnego. W pamięci najstarszych łowiczan, zachowała się pewna opowieść, powtarzana obecnie na zasadzie anegdoty, ciekawostki o jednym epizodzie.

„Mówili mi, ja tego nie mam prawa pamiętać, bo byłam dzieckiem, ale mówili mi o tym, że niedługo po wojnie, jak szła procesja po Starym Rynku nagle zaczęła wyć syrena. Ludzie nie wiedzieli co się dzieje, bo wyło dość długo. A potem na ry-nek wjechał na sygnale wóz strażacki, w pełnym rynsztunku, jakby do pożaru je-chał. To się cała procesja rozstąpiła i puściła go. Kilku strażaków ochotników, któ-rzy byli na procesji, widząc to pobiegli za samochodem. Samochód skręcił w Mo-stową i jak mi opowiadali, pojechał Blichem i wrócił na Podrzeczną do strażnicy. Żadnego pożaru nie było, tylko oni po prostu chcieli przeszkodzić. Tak to wygląda-ło, jak nam władza utrudniała manifestować swoją wiarę. Bo przecież w tym świę-cie chodzi o to, żeby publicznie pokazać, że się wierzy”549.

W innych parafiach regionu łowickiego także organizowano procesje Bożego Ciała, które śmiało mogę stwierdzić, że były równie piękne i barwne jak ta odbywająca się na terenie Starego Rynku.

Innym ważnym wydarzeniem związanym z kościołem i jego działalnością zmie-rzającą do zachowania tradycji w regionie była i jest łowicka pielgrzymka.

548 PAKWR, Wywiad z E.Z., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Boże Ciało w Łowiczu”, s. 1.

549 Tamże, Wywiad z J.L., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Boże Ciało w Ło-wiczu”, s. 2.

140

„Mówi się o niej jaskółka, bo jest pierwszą pielgrzymką, która przychodzi na Jasną Górę. W tym roku będzie szła już trzysta sześćdziesiąta druga. Na pierwszą poszli mieszkańcy Łowicza zaraz po tym jak Szwedzi opuścili miasto. No i akurat to było przed Zielonymi Świątkami, więc potem co roku taka dziękczynna pielgrzymka wyruszała. Żeby na Zielone Świątki zdążyć do Częstochowy. […] Chodziła nie-przerwanie, przecież pamiętam, że czasami było tak, że nas przeganiali. Czasami szły po dwie, trzy osoby, żeby potem się spotkać już na miejscu u paulinów”550.

Ponieważ współcześnie łowicka jaskółka jest odprowadzana z krzyżem, w asyście miej-scowego biskupa, Łowiczanek i Łowiczaków, chciałam się dowiedzieć, jak to wygląda-ło w czasach, kiedy marginalizowano rolę kościoła.

„Raz pamiętam, że pielgrzymka nie została wyprowadzona z miasta, tak jak to po-winno być. Bo zazwyczaj to było tak, że szedł pan z kotłem, w który walił tak, że z okolicznych domów wyglądali, czy kto nowy nie uderza w ten bęben. Zawsze szedł ktoś z krzyżem i ludzie, którzy nie brali udziału w pielgrzymce, to przynajm-niej ucałowali ten krzyż i tak żegnali tych, co to szli do Częstochowy. Pielgrzymka chodziła nieprzerwanie. Nawet jak było bardzo źle, że żaden ksiądz z nami nie szedł, to myśmy szli. Teraz to jest tak, że jak idziemy, to policja nas kieruje, wstrzymuje ruch. Dawniej to było tak, że nam nikt nie pomagał, trzeba było jak najszybciej przejść przez miasto. Zdarzało się, że kiedyś szliśmy bardzo szybko przez miasto, małymi grupkami, żeby nam nikt za bardzo nie utrudniał. Bo i tak się zdarzało”551.

Nie bez powodu wcześniej wspomniałam o dwóch innych parafiach usytuowa-nych w odległości kilkunastu km od Łowicza. W Kocierzewie znajduje się murowany, jednonawowy kościół z końca XIX w., jednak w tym miejscu istniała już świątynia w XVII w.552. 10 sierpnia odbywa się tam odpust św. Wawrzyńca Diakona Męczennika. O święcie tym opowiada się wiele anegdot. Myślę, że doskonałym przykładem roli

550 Tamże, Wywiad z E.Z., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Jaskółka łowicka”, s. 1-2.

551 Tamże, s. 2.

552 F. Augustyński, K. Plichta, S. Majkut, H. Andrzejewski (red.), Informator Diecezji Łowickiej

141

ścioła w zachowaniu tradycji kulturowych w regionie, może być relacja jednej z uczest-niczek: „O tak, na Wawrzyńca szykowali piękny odpust. Kościół zawsze był wysprząta-ny, ozdobiony kwiatami. Bo to było nawet ważniejsze niż procesja na Boże Ciało. Pa-miętam jak byłam mała i się szło z Osieka przez Różyce, to już pod Kocierzewem, jesz-cze kawał przed cmentarzem ludzie wylewali się na drogę. Było kolorowo, bo wszyscy ubierali się w wełniaki. Ale powiem ci szczerze, że na odpust to w Kocierzewie każda dziewucha miała nowy wełniak. Bo to było wielkie święto i nie wypadało chodzić w byle jakim wełniaku. Ja akurat swojego nie miałam, ale mama mi uszyła ładną

su-kienkę. Moje starsze siostry, to szły po łowicku. Tam gdzie była bogata chałupa, a w Kocierzewie sami tacy byli, to wszystkie miały nowe kiecki. A jak nie całe kiecki, to przynajmniej nowe ozdoby. A w Łowiczu na Boże Ciało… w Łowiczu to jak miała jedna na dziesięć nowy strój to wszystko. Bo w mieście to tak ludzie pieniędzy nie mie-li. I też nie uważali tak odpustu, jak u nas w Kocierzewie”553.

W Złakowie Kościelnym było więcej okazji do wzięcia udziału w odpuście, po-nieważ organizowano je 13 czerwca – na św. Antoniego, 26 lipca – na św. Anny oraz 1 listopada – na Wszystkich Świętych. Dawne odpusty tak wspomina jednej z ich uczestników:

„No chodziło się, chodziło. Wiadomo, kobiety to się pchały do kościoła, żeby jak najwięcej zobaczyć. Nam się tak nie śpieszyło. Przyznam się, po tylu latach to już chyba mogę, że wolałem z innymi chłopami postać pod płotem, popalić papierosa. Bo co to innego, odpust jak odpust. Każdy wyglądał tak samo. Ale u nas to piękna była procesja na Boże Ciało. Ludzie z daleka przyjeżdżali do Łowicza, tłumy były, a u nas spokojnie. Ludzie się tu modlili, a nie tylko gapili. Jak byłem mały, to ga-niałem z chłopakami i zbieraliśmy tatarak, którym potem wyścielaliśmy drogę dla księdza. To była taka różnica, niż to, co było w mieście. No i mieliśmy odszyko-wane stroje. Kto mógł, to albo kupował nowy, a kto nie mógł, to chociaż żona od-szykowała, żeby elegancko wyglądać. Ja pamiętam niedługo po wojnie to mi ojciec kupił nowy kapelusz na procesję”554.

553 PAKWR, Wywiad z W.P., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Rola kościoła w zachowaniu tradycji kulturowych w regionie”, s. 3.

554 Tamże, Wywiad z J.P., pełna transkrypcja wywiadu znajduje się w zespole „Rola kościoła w zachowaniu tradycji kulturowych w regionie”, s. 1.

142

Podsumowanie

Powyższe przykłady działalności kościoła w regionie łowickim uświadamiają jedną rzecz. Wiele z tych inicjatyw nie miało by miejsca, gdyby nie szczególna poboż-ność parafian. Księża wykonywali swoją pracę w sposób jak najbezpieczniejszy, nato-miast łowiczanie, czy nazywając tę grupę szerzej Księżacy, wykazywali inicjatywę cho-ciażby poprzez uczestnictwo w nabożeństwach w strojach ludowych – traktowanym jako strój odświętny. Dlatego myślę, że nie będzie błędem skomentować to następująco: rola duchowieństwa w pielęgnowaniu i zachowaniu tradycji kulturowych regionu wią-zała się z akceptowaniem oraz zachęcaniem do manifestowania zarówno swojej wiary oraz tożsamości kulturowej za pośrednictwem odwoływania się do tradycyjnych warto-ści. Dlatego też obecność barwnych pasiaków, czy regionalne odmiany pieśni kościel-nych wykonywakościel-nych w gwarze łowickiej, zawdzięczano pobożnym parafianom, którzy realizowali swoje potrzeby religijne uczestnicząc w tych świętach, przygotowując się po swojemu, zgodnie z przekazywaną z pokolenia na pokolenie tradycją. Tym samym jed-nostki te oddziaływały na lokalną społeczność i jako strażnicy tradycji cieszyli się wiel-kim poważaniem i szacunkiem.

143

Rozdział IV