N O W E L L A
przez M I C H A Ł A B A Ł U C K I E G O .
— #
:---y człowiek mą jakiś swój ideał, jakieśmarzenie o szczęściu; cóż więc dziwnego, że je m iał także W alenty F irgacz i jego żona M ar- aysia, a m arzenia tych dwojga ludzi sięgały do uskładania sobie pięciu guldenów, żeby je można złożyć w kasie oszczędności. M iał to być po
czątek kapitału, który chcieli sobie uciułać na stare lata lub na czarna godzinę życia. O dal
sze raty nie kłopotali się wiele, bo wierzyli, ze grosz łatwiej ciągnie do grosza, że ja k raz się zdobędą na te pierwsze pięć guldenów, to dalej już pójdzie. -— Szło tylko o tę pierwszą rat e ; ale w łaśnie to szło najtrudniej, — bo za
robek u nich nie był taki, żeby można było odłożyć sobie tak wielką sumę. — On woził wiślaną wodę po dom ach do prania i herbaty — konewkę po dwa krajcary; trzeba było dobrze Nachodzić się po domach, nadźwigaó po pię
trach, zanim się, sprzedało kilkanaście konewek.—
óona zaś jego była przekupką; miała niedaleko domku, w którym mieszkali, na przedmieściu, Nialy kram ik, w którym całego tow aru nie było więcej, jak za dwa guldeny. Trochę bułek, parę bochenków chleba, odrobinę krowiego sera po
krajanego w kawałki, nieco cukierków dla dzieci w szklannym słoju i kilka wiązek drzewa do Podpałki pod straganem — to cały jej m ajątek, t°ry, gdy jej się udało cały którego dnia w y
p rz ed a ć, to m ogła mieć z tego zysku raptem dwadzieścia krajcarów, albo m ało co więcej, l} z tego trzeba było i wyżywić się i przyodziać
■i'1 ko tako i m ieszkanie zapłacić i podatek za
robkowy i dochodowy. Oprócz tego W alenty także potrzebował swego kieliszka wódki, szcze
gólniej w zimie, gdy go mróz przeszedł do ko
ści, m usiał się czemś koniecznie rozegrzać.
W ięc z czegóż tu było składać?
A jednak jak sobie powiedzieli, że muszą, tak tyle robili, że każdego dnia jaki krajcar urwali sobie od codziennych potrzeb, oszukali nieraz żołądek, dając m u kaszę bez omasty, albo kawinę z samej cykoryi, aby tylko módz coś dołożyć do płóciennego woreczka, w którym składali swoje oszczędności.
Szło to składanie bardzo zwolna, bo choć b ył taki miesiąc, w którym krajcar dokładany do krajcara uczynił czasem blisko guldena, to znowu w drugim miesiącu, gdy deszcze robiły konkurencyję woziwodzie i rynnam i z dachu dostarczały praczkom i kucharkom gratis desz
czówki, dochody W alentego znacznie zm niej
szały się i trzeba było dla pokrycia różnych niezbędnych wydatków domowych uciekać się do płóciennego woreczka. To wypadło kupić buty na zimę, to węgla na opał, to płótna na koszule, wskutek czego woreczek, wyładow any już jako tako krajcaram i, chudł nagle i trzeba go było znowu zwolna, z trudem wielkim napełniać.
Rok za rokiem więc m ijał, a marzenia F ir- gaczów nie m ogły i nie m ogły się urzeczyw ist
nić. — Byli jak ten rozbitek na morzu, który gw ałtem chce się dostać do brzegu i już, już ma uchwycić się ręką brzegu, gdy nowa fala odrzuca go znowu daleko na morskie głębiny,
— 4 —
gdzie musi na nowo walczyć i wytężać siły. — Żeby tak na zdolnego pisarza padło, który się lubuje w opisywaniu podobnych rzeczy, toby dwa tomy spisał z onych wysiłków W alentego kosznemi m ieszkankami różowych ustek pięknej elegantki, a takimi biedakami jak F irgaczow ie?—
Cierpliwości! zaraz się to wyjaśni. Bywają naj- . rozmaitsze stykania się ostateczności.
Owóż tedy Firgaczow ie długo, bardzo długo
kowała resztę niesprzedanego towaru do kosza i poszła do domu, bo zadymka śnieżna była
Zasłonięta kawałkiem płachty od strony, z której w iatr dął m iałkim, suchym śniegiem,
St. Reichana.
6 to będzie najskuteczniejsza m edecyna na wszelkie dolegliwości. Ale W aluś ani patrzał, ani się ruszył, co żonę zaczęło już gniewać i niecier
pliwić, bo nie pojmowała, jak można było le
żeć spokojnie, gdy tyluletnie ich pragnienia speł
niły się nakoniec. Tak jej pilno było podzielić się z mężem swojem szczęściem, że zaczęła go trząść ręką, aby się obudził i podniósł. Aż ją stróżka reflektowała, żeby mu dała spokój, kiedy
— 7 —
Całe to consilium faeultatis raczyło zasta
nawiać się, co się właściwie Firgaezow i stało, skąd mu to przyszło i co radzić na to. Każdy m iał swoje lekarstwo wypróbowane, które prze
chwalał, cytując różne osoby, którym 0110 w cu
downy sposób pomagało. Jedno radziło nacie
rania, drugie naparzania, inni nakadzania. K u
charka od państw a z pierwszego piętra, która
W alentowa wytrzeszczonemi oczami wodziła
°d jednego mówiącego do drugiego, niby słu
N a szczęście pomiędzy tym i zaimprowizowa
nymi lekarzami, którzy tylko radzili a nic nie twardo, ściskając w zamkniętej szczelnie dłoni pięcio guldenow y papierek. — U snęła z wiarą, przytomnemi oczami po wszystkich, że stracił zbierał. M urarz utrzym yw ał, że tu zaniosło się
tnie wyraziła o szpitalnych doktorach.
Zawsze bez doktora się nie obejdzie — za
bałwochwalczą cześć i ślepą wiarę. — W alen- tyle wystrojonego siedziało na owych paradnych m eblach, że biedna kobiecina wszedłszy tam,
szona, uszom w łasnym niedowierzając.
■— Piątkę, mój pan tak bierze, to stała ta
ksa — inaczej nie pojedzie ja k chcecie, to idźcie sobie do tańszego doktora.
Zam knął drzwi i poszedł do salonu, zosta
wała niecierpliwie wychodzących po jednem u pacyentów, nie mogąc się doczekać ich końca.
Nareszcie gdy lokaj wyprowadził ostatnią j a kąś panią, zbliżyła się do niego z determ ina- ] cyą i rz e k ła :
9 — wspaniały, sam ą powierzchownością już budzący zaufanie i respekt wielki. W alentow a do ziemi
wiedziała dorożkarzowi, gdzie ma jechać.
W dziesięć m inut była już na miejscu. — Doktór przechodząc przez podwórzec oburzony był nieporządkiem ; przez falisty pagórek około
W alentowa przerażonemi oczami spojrzała pytająco na obecnych; w tw arzach ich powa
żnych przeczytała potwierdzenie te g o , co do
któr powiedział i z okropnym , przenikliwym, rozdzierającym serce krzykiem rzuciła się do męża, kobiety usiłow ały ją oderwać od niego, pocie w jak niehygienicznych w arunkach biedniejsze klasy wiodą swój żywot. Świeży przykład, jaki m iał przed oczami, poddał mu tem at do roz
prawy, którą m iał odczytać na najbliższem po
siedzeniu komisyi sanitarnej. Tak się o tern za
m yślił, że o mało nie zapom niał kupić dla żony cukierków do teatru. Nareszcie przypom niał so
bie w porę, w ysiadł i wszedłszy do cukierni kazał dać sobie dwa pudełka, bo w loży z jego żoną była mecenasowa z córką a wszystkie te panie z pasyą zajadały się na cukrach. — W y ją ł z kieszeni pomięty pięcioguldenowy banknot, który m u przed półgodziną oddał był lokaj w przed
pokoju — i cukiernik w ydał mu nieco drobnej monety reszty.
W kw adrans później w loży wypełnionej ja k kosz kwiatów jasnem i jedw abnem i sukniam i, koronkami, wśród których połyskiw ały wspa
niałe brylanty, piękna doktorowa w yjm ując z p u dełka drobnemi, różowemi paluszkam i cukierki, w kładała je wdzięcznie do wiszniowych ustek i chrupała z upodobaniem białem i ząbkami.
Gdyby to W alentow a była widziała.
2
— 10 —
Na szczęście i doktorowa nie wiedziała za ząbki jej, chrupiące te cukierki z taką lubością, jakie pieniądze chrupała cukierki, bo miała do- ! możeby jej się wydały straszniejsze od gilotyny, bre litościwe serce, należała do różnych went ścinającej głowy ludzkie bez litości,
i loteryj na biednych, toby jej nie miło było Na szczęście nie wiedziała tego i chrupała dowiedzieć. się, ile trudu, znoju, pracy i łez lu- dalej ze smakiem cukierki i śmiała się wesoło, dzkich połykała ze słodyczą cukierków. Białe , bo sztuka była bardzo zabawna.
W ie le te n m oże, co m usi.
Bój się B o g a ! jak ty możesz w racać tak późno do domu ?
— - T ru d n o ! . . . m usiałem . . . bo . . .
— Bo co ?
— Bo już wszędzie było zamknięte.
— 1 1 —