• Nie Znaleziono Wyników

urodził się w M ereczow szczyźnie na L itw ie w r. 1746, um arł w Solurze w r. 1817.

A gdy rozpoczął obrady Sejm czteroletni

^ r. 1788, sprawa włościańska obok mieszczań­

skiej stanęła już na porządku dziennym. Wystę- l’u.ią dwaj mężowie, powszechnie znani z by­

strości um ysłu, głębokiej wiedzy i nieskazitel- UeJ prawości charakterów, podnoszą swe wy­

mowne a poważne głosy K ołłątaj i Staszyc, najwytrwalsi szermierze sprawy włościańskiej, najznakomitsi przywódcy stronnictwa ludowego w Polsce.

„Wiemy dobrze" — pisze Kołłątaj w swo­

ich „Listach do Małachowskiego, marszałka 6

4 2

S e jm u czteroletniego“ — „iż nakoniec rolnik w dobrach szlacheckich stał się rzeczą dzie­

dzica, a niezrozumiałem ludzkości zgwałceniem p rzestał być osobą, przeciw oczywistemu n a­

piony w pijaństwie, nieoświecony, gnuśnieje w niewoli nędzy, tyle tylko szczęśliwy, ile dzie­ indyfferencyą spoglądał na niewolę równego so­

bie co do natury człowieka? Taki stan rzeczy nie powinien istnieć d a le j!“ — „Napróżno ten zamyśla o trw ałości i dobroci rządu, który go na niesprawiedliwości usiłuje zakładać11. Tak naw oływ ał K ołłątaj, a działał niezmordowanie i nieustannie pisał. N ie żądał od szlachty na razie nic w ięcej, tylko uznania włościanina

„człowiekiem 11, przyznania mu wolności osoby i pracy jego. A jakkolw iek przekonany był, że te żądania nie były wystarczające, z drugiej strony w idział, że w owym stanie rzeczy nadto nic więcej od szlachty domagać się nie było podobna. Pojm ow ał doskonale K ołłątaj, że chwila Sejmu czteroletniego stanowi zwrot dzie­

jow y w stosunkach społecznych Polski, bez sa- m ochwalby m ógł się uważać za głów nego przed­

stawiciela tego zwrotu, to też ja k gdyby w oby- watelskiem poczuciu odpowiedzialności przed przyszłością szczerymi odzywa się słowy: „P rzyj­

dą następne po nas pokolenia i jeżeli te małe

szych zakładach naukowych, dając pierwszy tego przykład.

W ielkie wrażenie w opinii publicznej zrobiły jego „ Uwagi n a d życiem J a n a Zam ojskiego Czytamy tam w jednem m iejscu: „D obry oby­

watel zaprzysięga posłuszeństwo prawu i przy­

znaje społeczności ogólną wszystkiego własność, wolę osobistą zamienia w wolę ogólną, swoją osobę niszczy, a przeistacza rzecz całą w rzecz jed n ą , która nam iętności, sła w ę , dobro i m i­

łość wspólną z ciałem ogólnem mając, uszczę­

śliwia siebie, uszczęśliwiając w szystkich".

Staszyc mieszkał w czasie sejmu czterolet­

niego w W arszawie i najrozmaitszymi sposoba­

mi w pływ ał na posłów, je d n a ł ich dla sprawy włościańskiej. Myśli wypowiadane przez niego, dziś po stu latach głosząc, przypłacić by m o­

żna utratą wolności osobistej w niejednem p ań­

stwie konstytucyjnem . Nie lubił Staszyc m a­

gnatów, im — w wielkiej części słusznie —- przypisując upadek Ojczyzny. W ,,Przestrogach dla P olski“ tak o nich pisze: „Z panów na tym Sejmie największe trudności. Mówię to jako na Sejmie przytomny. Sama szlachta nieszczęśliwą Ojczyznę dźwiga. Od stu lat blisko panowie polscy wszystko m ają w kraju, a żaden z nich nic dobrego nie uczynił krajowi. Z samych w iel­

kich panów zguba Polaków 11. — Domaga się Staszyc od szlachty przedewszystkiem popra­

wienia doli ludu wiejskiego. „Jakiekolwiek po­

4 8

czynicie w Ezeczypospolitej ułożenia11 — woła do sz lach ty — , jakiekolw iek porobicie w jej rzą­

dzie poprawy, jeżeli tej fundam entalnej podstawy nierządu feudalnego nie wzruszycie, będą to tyl­

ko odmiany powierzchowne, przedłużą ale nie odwrócą od narodu tej nieszczęśliwej epoki, tego powszechnego zburzenia, z którem nas ogarnia zewnętrzny albo w ew nętrzny despotyzm 11. Na innem miejscu wykazuje Staszyc dobitnie po­

trzebę zniesienia pańszczyzny: „W agą szczęśli­

wości publicznej11 — oto jego sło w a— „jest szczę­

praw nad ustanowieniem podatków zacne myśli wypowiada: „Jakiekolwiek Ezeczypospolitej podo­

bać się będzie ustanaw iać podatki, pierwszą po­

winna być w ustanowieniu ich baczność, żeby by­

ły sprawiedliwymi, równie znoszonymi od wszyst­

kich, żeby ten, kto więcej od Ojczyzny zyskuje, więcej do w spierania jej przykładał się, żeby wie­

śniaków, żeby mówię chłopów jak najbardziej oszczędzać11. A gdy mu zarzucano, że chce „po­

wrócić chłopom wolność, cudzoziemskiemi napo­

jony m aksym am i11, tak odpowiada: „Bogdaj- W a w rzyniec Bzewuslci, syn dzielnego konfedera­

ta Barskiego — „aby żadnej klasy uprzywilejo­

w anych ludzi nie było, aby miasto chłopów i mieszczan byli tylko ludzie i Polacy11.

P olitylło, poseł z Lubelskiego, wykazywał ekonomiczne i polityczne korzyści, jakie w ypły­

ną z nadania chłopom wieczystego praw a po­ zw. podatku protunkow ego, wyraźnie zaznaczył że „ten podatek na dwory, nie na robotników7 je st nałożony11. Później też Sejm kilka razy za ludem wiejskim ujm uje się , nakładając kary na dziedziców, którzy podatki wbrew prawu na poddanych swoich rozkładają.

Zwrot um ysłów był więc poważny i praca reform atorów byłaby niewątpliwie zupełnym sukcesem uw ieńczona, gdyby Sejm nie był zanadto zajęty innym i wówczas sprawami. W i­

dnokrąg polityczny zaciemniał się jednak coraz groźniej i postawił spraw y wojskowe, polityczne i zmianę konstytucyi na pierwszym planie. To

m ierzy sprawiedliwości w społeczeństwie.

N ie znaczy to jednak wcale, by artykuł:

4 4 powracających em igrantów w łościańskich, w p ra­

ktyce musiało niechybnie doprowadzić do istot­

nego, coraz dalej idącego polepszenia stosunku włościan do panów.

W ten sposób zapoczątkowano śm iałym jak na owe czasy czynem jednę z najważniejszych w Polsce reform społecznych. I należało się spodziewać, że spraw a włościańska byłaby nie­

wątpliwie doczekała się niebawem pomyślnego i wszechstronnego załatwienia, gdy nagle z czar­

nych chm ur na widnokręgu politycznym nagro­

madzonych zbrodnicza, świętokradzka dłoń T ar­

gowicy ściągnęła na ziem ię, pod zasiew zdro- wTego kłosu zoraną, straszne pioruny drugiego i trzeciego rozbioru Polski...

* * *

Jakiekolwiek być m ogą zdania o znaczeniu konstytucyi 3 maja, je st ona i będzie dla nas po wieki pierwszym, słabym może, ale serdecznym głosem do nowego życia budzącej się Polski.

Mieszczanom prawie wszystkie prawa przy­

znano, jakich żądali. Dla włościan stosunkowo

niam y więc wcale olbrzymiej doniosłości tego wspa­

niałego aktu, upatrując w nim podwalinę dla gm a­

chu społecznej sprawiedliwości w Polsce. A do­

dajmy, że gm ach ten co 25 lat m iał wznosić się wyżej i konstytucya co ćwierć wieku m iała

ulegać rewizyi, w czem oczywisty dowód, że sa­

mi jej twórcy pojmowali ją jeno jako niedoskonałą jeszcze reformę. Uznajmy to w imię bezstronności i etyki dziejopisarskiej, a zaoszczędzimy sobie niewątpliwie niejeden z zarzutów, niebacznie czynionych nieraz naszym przodkom.

Położono tedy silną podwalinę pod ducho­

we odrodzenie n a ro d u , gdy nagle wrogowie w pierwszych początkach rozkwitającego nowe­

go życia stłum ili je w samym zarodzie, ćwiar- tując nam O jczyznę, dław iąc w ustach narodu okrzyk dobijający się wolności i bytu polity­

cznie niepodległego...

Na odgłos gromów politycznych garną się nowi obywatele pod chlubne Kościuszki sztan­

dary spieszy do walki z wrogami lud miejski i wiejski, a pola Racławic świadczą o ich go­

rącej miłości Ojczyzny, o dojrzałem zrozumie­

niu obowiązków obywatelskich. N iestety mamy i kartę Maciejowic w dziejach naszego męczeń­

stwa, a karta ta bodaj czy nie wytyka nam ponuro, żeśmy za późno odradzać się poczęli, żeśmy zbyt długo na wołania Ojczyzny „ g łu si“, wobec wrogów zaś „niem i“ b y li!

Rozszarpano nam Ojczyznę, zagrody bra­

tnie kordonami odgraniczono. Polska byt poli­

tyczny straciła. Przestała być państw em , ale nie przestała być narodem, świadomym sił sw o­

ich i dążeń; narodem , który w walce o wol­

ność nigdy nie ustanie...

To, co przodkowie nasi w chwili szlache­

tnego uniesienia na kartach konstytucyi wypi­

sali , naród polski przez wiek cały krw ią naj­

dzielniejszych i najlepszych synów swych m usiał zdobywać. I gdy wrogowie nasi, drżąc na wspo­

mnienie konstytucyi 3 maja, tego czystego zdroju, z którego potęga społeczna dla Polski płynęła, na każdym kroku w wcielaniu jej zasad przez wiek cały przeszkody stawiali i stawią, tak naród polski na każdym kroku, w walkach o wolność

4 5

i w chwilach, gdy do nowych walk się gotuje i nowe siły grom adzi, szedł wytrw ale torem, przez konstytucyą 3 maja w ytkniętym i dowiódł, że U staw a Majowa to jedyna dla Polaka kon- stytucya, której on w iernym pozostać winien po w iek i!

Ciężkimi walkami, bezgraniczuem poświęce­

niem okupyw aliśm y wykonywanie postanowień konstytucyi, zniesienie pańszczyzn, usamowol- nienie włościan, dopuszczenie ich do jakich ta ­ kich praw obywatelskich.

Ale to dopiero początek pracy.

Do ideału niepodległości politycznej a spra­

wiedliwości i równości społecznej jeszcze nam bardzo daleko.

P a m ię ta jm y , że Im w ielkiem u celowi w y ­ walczenia narodowej niepodległości krocząc w y ­ trw ale, świętem zadaniem naszem budować j u z d zisia j w duszach naszych Polskę taką, która- by kiedyś zarówno pod względem p o lityczn ym ja k i w społecznych stosunkach na w szystkich synów swoich bez w y ją tk u równe nakładała obowiązki, równe im p r a w a p rzy zn a ją c.

Z e jd źm y przedew szystkiem do chat naszego ludu siermiężnego, który g d y oświecony i uo- bywatelony, stw orzy szczęście Ojczyźnie naszej, Polsce ukochanej.

N ie oglądajm y się n a tych „dobrze urodzo­

nych‘j którzy fa ryzejską trwogą przejęci, w ka- żdem żyw szem przedsięw zięciu widm o „an a r­

chii“ i „socyalizm u“ u p a tru ją i kam ieniem p o ­ tępienia rzucają n a ka żd ą m yśl sam odzielną!

N ie baw m y się w p ró żn e słowa, a p r z y ­ stą p m y do czyn u !

U ściśnijm y spracowaną dłoń chłopa j a k bra­

cia, j a k je d n e j ziem i synowie, oświecajmy go i w spom agajm y, by on sam uczuł się silnie i rdzennic z O jczyzną zw ią z a n y m !

Ciężka to p r a c a — cierniam i- najeżona, ale słodka, bo dla O jczyzny praca!, K a ż d y z nas do n iej obow iązany!

N ie w ahać n a m się tedy, ale ręce zakasać i bez n a m ysłu z silną w ia rą w lepszą narodu przyszłość staw ać do m łota ośw iaty i krzesać z serc ludu święte isk ry miłości O jczyzny!

W ten sposób uczcim y najgodniej konsty­

tucyą 3 m a ja , która w szak żąda, „aby w Pol­

sce żadnej klasy u przyw ilejow any cdi lu d zi nie było, aby m iasto szlachty, m ieszczan i chłopów byli tylko ludzie i P o la c y !“

„ C zynu, czynu — naród czeka !“

E. A dam .

— 46 —

Powiązane dokumenty