• Nie Znaleziono Wyników

Sobieski, król Polski.*)

(Z ilustracyą.)

0 § |T ^ o ls k a , jako państw o niezależne, nie istnieje już od 100 lat, ale żyje r _ T c ) naród polski, i da Bóg, żyć będzie wieki. W szelako imię Polski jak o państw a niezależnego zapisane je st na k a rta c h dzie­

jów złotem i literam i. T rz y przedewszyst- kiem rzeczy podnieść należy, którem i ja ­ śnieją dzieje Polski nad dziejami innych narodów. Inne naro dy ro sły zaboram i, po­

tęg ą miecza. I miecz polski nie b y ł tęp y , owszem daw ał się we znaki w szystkim w rogom ; i Polska urosła w wielkie roz­

legle państw o sięgające od m orza do m o­

rza, ale nie mieczem, lecz niezw ykłym w dziejach św iata sposobem : unią, to znaczy: dobrowolnem zjednoczeniem się z nią innych narodów . T ak połączyły się z Polską Ruś i L itw a. Dalej podnieść n a­

leży, że przez długie wieki zasłaniała Pol­

ska św iat chrześciański od napadów po ­ gańskich. Postaw iona od Boga na kresach św iata chrześciańskiego, spraw ow ała z po­

święceniem swe posłannictw o. O polskie piersi i polskie szable rozbijały się zagony tatarskie i tureckie, a strum ienie polskiej krwi w ylały się w Polsce i po zagranicam i w walce z niewiernymi. I ta k pod W arną nad m orzem Czarnem poległ w walce z T urkam i w r. 1444 młodziucliny k ról W ła­

dysław, syn Jagiełły ; pod M ohaczem na W ęgrzech położył głow ę w r. ] 526 w takiejże walce inny Jagiellończyk, Ludw ik król węgierski, a niepoliczeni są rycerze i bohaterow ie, k tórzy na kresach Polski staw iać czoło niewiernym polegli za w iarę i ojczyznę. R ządy innych p aństw b yły absolutystyczne. W ola panującego nie była niczem ograniczona. Nie ta k daw ne to czasy, odkąd w rządach m ają też udział

*) Podług Łucyana Tatom ira.

narody przez sw ych w ybranych posłów.

A dziś, do czegóż dążą wszystkie stron­

nictw a ludowe? Oto, do tego, ab y wpływ na rządy umożliwić ja k najszerszym war­

stw om narodu. Przed wieki b y ła Polska jedynem państw em , w którem szerokie w arstw y n a ro d u ,'b o cała szlachta, miały udział w rządach. Niedorzecznością jest zarzucać dawnej Polsce, że tylk o szlachta m iała w niej znaczenie. Bo czyż gdzie indziej b yło inaczej? Czy gdzieindziej lud m iał jak ą samowiedzę, albo sta ra ł się o rzeczy publiczne? A gdzie indziej były wykluczone od w pływ u na spraw y pu­

bliczne i te w arstw y, k tó re m iały dla nich w yrozum ienie.

W śród licznych bohaterów , k tó rzy na tronie Polski zasiadali, poczesne zajmuje miejsce król J a n I I I . S o b i e s k i , któ­

rem u to wspom nienie poświęcone, jako w dw óchsetną rocznicę śmierci jego. Uro­

dził się dnia 17. sierpnia 1629 r. w Olesku, m iasteczku położonem w powiecie zło- czowskim. W chwili, w której ujrzał świa­

tło dzienne, sroźyła się nad zam kiem oleskim grom ow a b u rz a ; a g dy w kilka dni potem chrzczono now onarodzone dziecię, pękł stół m arm urow y, na którym dokonywano teg o św iętego obrządku. Już z ty ch zna­

ków niezw ykłych wrożono, że dziecię to pow ołane jest w przyszłości do wielkich na polu sław y czynów

Ród, z któ reg o Jan pochodził, zażywał w ojczyźnie wielkiej sławy. Ojciec jego, Jakób Sobieski, służył ojczyźnie w boju i w pokoju, a w nagrodę swych zasług postępow ał na coraz wyższe urzędy, aż u schyłku życia o trzym ał kasztelaństw o kra­

kowskie, t. j. najw yższą godność sena­

to rsk ą w Rzeczypospolitej. U m arł w r.

164(5. M atka Jan a pochodziła z domu

Żółkiewskich, rodu w sławionego w wal­ otoczyły go przeważające siły nieprzyja­

ciół. Z obozu pisał do żon y : »Nie turbuj się Wasza Miłość, najukochańsza m ałżonko I choćbym i poległ, toż ja sta ry i na usługi bohaterskiej śmierci wielkiego H etm ana, staw iała go m alcom na przyk ład i w pa­

ja ła w ich wrażliwe um ysły i gorące serca poczucie obowiązku pomszczenia na niew iernych krw i pradziada i dziada. G dy zacka, wzniecona przez Chmielnickiego, się rozpoczęła, i m atk a wezw ała synów do

52 tery i nieprzyjacielskich, przyczem Jan lekką odniósł ranę i praw ie ty lk o cudem uszedł

dniach oblężenia i rozpaczliw ych zapasów złam ała się potęga najezdników. Sułtan skarbu, »zastawił resztę kosztowności aż do najm niejszych drobiazgów * na zapła­

cenie wojska.

N iespełna w rok po ty m pierwszym wielkim tryum fie Sobieskiego Jan Kazi­

mierz złożył koronę i opuścił Polskę. Wy­

brano królem M ichała Wiśniowieckiego, syna sław nego K ozaków pogrom cy Jere­

m iego. N iestety król nie miał ani siły ani powagi W kraju zapanow ał bezrząd. Na Polskę szarpaną niezgodą znowu napadli K ozacy i T atarzy . Sobieski z garstką wojska rzucił się na nieprzyjaciela, gromii go w różnych potyczkach, ale nie otrzy­

m aw szy posiłków m usiał zakończyć kam­

panią.

Nadeszła dla Polski chwila najcięższego upokorzenia. T u rcy w r. 1672 zajęli Ka­

mieniec Podolski, klucz Polski od połu­

dniowej stron y, a arm ia tu recka posunęła się aż pod Lwów. Choć W ielki hetman Sobieski dzielnie się bił, król przestraszony zaw arł haniebny pokój w Buczaczu, któ­

i byłoby niechybnie przyszło do b ra to ­

zem basza turecki Hussejn. Na widok tu re­

ckiego obozunaje żonego działami zachwiał się hetman litewski Pac, i nie chciał wieść gdyż rozdrażniony nieprzyjaciel nie om ie­

szka wywrzeć n a Polskę mściwej wście­

kłości.

Któż miał być ten nowy pan? Sejm był rozdzielony na uwa obozy. Jedni chcieli wybrać francuskiego księcia K ondeusza, inni niemieckiego K aro la L otaryńskiego.

Sobieski sam ośw iadczył się za ks. Kon- deuszem. Lecz już po drodze do W arszaw y wznoszono mu łuki tryum falne, a W ar­

szawa cała w y biegła n a jeg o przyjęcie.

Jabłonowski, przyjaciel Sobieskiego, rzucił

m iędzy szlachtę imię hetm ana, a tysiące ust po w tó rzyły je z uniesieniem ; cały obóz z niem ieckiego i francuskiego sta ł się od- razu jednozgodnie polskim , a naród oddając ho łd zasłudze najgodniejszego ze swoich, uczcił w nim sam ego siebie. T y lk o Pa-

Podczas koronacyi rozrzucano pieniążek pam iątkow y, na k tó ry m był w ybity miecz

54

raw iły nam iot królew ski, rycerstw o znu­

żone codziennem i w ycieczkami upadało na siłach i traciło odwagę. T ylko kró l nie od wszelkiego niebezpieczeństw a: »Nic piękniejszego od ich obozu. M iliony n a­ im z bliska pokazano niezwyciężonego króla, i tłum y T ata ró w i T urków p rze­ widział na zdobycie cesarskiej stolicy.

Zadrżał cesarz L eopold I. i wezwał do nuncyusz papieski, Palavicini, upadli na kolana przed Janem III. b ła g a ją c : »Królu,

55

Zwycięstwo wiedeńskie rozstrzygnęło, czy w Europie m a panow ać krzyż św., czy półksiężyc m ahom etański. B óg ram ie­

niem wielkiego króla i orężem polskim złamał potęgę turecką. G ońce biegli na wszystkie strony, niosąc wieść o zwycię­

stwie, a król pisał swej M arysieńce: »Bóg i Pan nasz, na wieki błogosław iony, dał zwycięstwo i chwałę narodow i naszemu, o jakiej wieki przeszłe nie s ł y s z a ł y , c

Niemcy, a przedew szystkiem W iedeń­

czycy, nie posiadali się z radości. K sią­

żęta całowali ręce Sobieskiego, a gd y nazajutrz wjechał do W iednia oswobodzeni witali go jak zbawcę, rzucali m u się do nóg i całowali rąbek jeg o kontusza. I cesarz podziękow ał królow i grzecznemi słowy, lecz zimno, bo naw et go do siebie nie zaprosił, a z synem królew skim , acz mu go król przedstaw ił, ani nie przem ó­

wił. Lecz królow i nie chodziło o swoją osobę, lecz o spraw ę chrześciaństw a. Choć obrażony ruszył w pogoń za Turkam i, którym jeszcze niejedną klęskę zadał, a nie­

jedno m iasto, m iędzy innemi G ran, które przez 140 lat w rękach tureckich zosta­

w ało, z rąk ich w ydarł.

N a wilię Bożego N arodzenia wrócił król do K rak o w a w itany radośnym i okrzy­

kam i: »Niech żyje króli* I m iała się czem cieszyć Polska. K ró l uwolnił ją od za­

w ziętego w roga, k tó ry ją wieki trapił.

O statnie lata króla Jan a III. nie były szczęśliwe. Miecz jego zawsze jeszcze był zwycięski, ale niejedna nadzieja spełzła na niczem, bo sprzym ierzeńcy nie byli wierni, a naród w łasny go nie popierał. N aw et w rodzinie p o w stały rozterki. W r. 1696 zaczął król chorow ać na kamień, a dnia 17. czerwca 1696 r. um arł w W ilanowie pod W arszaw ą, w dzień św. T rójcy, w k tó ry m to dniu przed 22 la ty królem b y ł obrany. Zw łoki królew skie pogrzebano w W arszawie w kościele 0 0 . K apucynów , a w r. 1734 zostały przewiezione do K ra­

kow a i złożone w grobach królew skich na W awelu.

Powiązane dokumenty