• Nie Znaleziono Wyników

Stosunek do instytucji rozwodu

W dokumencie Rozwody (Stron 135-146)

Rozwody w aspekcie doktrynalnym i pragmatycznym

1. Stosunek do instytucji rozwodu

Rozdział trzeci

Rozwody w aspekcie doktrynalnym

i pragmatycznym

Angielski prawnik R obert S. Pollard stwierdza, że postawa rzeczo­ znawców w zakresie problematyki rozwodów nie jest jednolita: ist­ nieją w tej kwestii różne poglądy, a dwa spośród nich — obydwa skrajne — mają znaczenie decydujące. Jedna skrajność polega na całkowitym nieuznawaniu instytucji rozwodów, druga — na afir- m acji rozwodów jako instytucji społecznie nieodzownej, która nie tylko nie koliduje z poczuciem słuszności, lecz w wielu przypadkach realizuje tę właśnie zasadę1. M amy więc do czynienia z dwoma przeciw­ stawnymi kierunkami, z dwiema różnym i szkołami myślenia. W moim rozumowaniu różnią się one tym , że jedna szkoła kładzie główny nacisk na moralną, druga — na życiową stronę problemu. W zgodzie z tym założeniem jedną z tych dwóch skrajnych szkół myślenia określiłbym jako bardziej doktrynalną, drugą — jako bardziej prag­ matyczną. W ypada poznać argumentację jednej i drugiej strony.

1. Stosunek do instytucji rozwodu

Przeciwstawiającą się rozwodom, doktrynalną — jak ją nazwałem — szkołę myślenia reprezentuje przede wszystkim K ościół katolicki. Będzie więc rzeczą słuszną, jeśli kierunek ten określimy jako doktrynę katolicką. Od niej też rozpoczniem y naszą rewię poglądów na sprawę rozwodów.

poktrvna katolicka N otatka wstępna

K o ś c ió ł katolicki — jak wiemy — nie dopuszcza rozwodów. Argumen­

ty na rzecz takiego stanowiska m ają charakter religijny, moralny i*społeczny. Małżeństwo jest w rozumieniu Kościoła sakramentem, nie podlega więc rozwiązaniu. Harmonia i trwałość małżeństwA — to warunek realizowanego przez rodzinę moralnego i społecznego ładu.

Nierozerwalność małżeństwa została po raz pierwszy prawnie sformułowana w7 Kodeksie Gracjana z X I I w. Przypom nijm y, że chodzi tu o twórcę prawa kanonicznego, z pochodzenia Toskańczyka, który będąc mnichem Zakonu Benedyktyńskiego w Bolonii, opracował zbiór przepisów prawa kościelnego, nazwany od jego imienia l ) e -

creturn G r a tia n i. Zbiór ten, ściślej kodeks, uzyskał m oc prawa obow ią­

zującego.

Mieliśmy okazję przekonać się, że — mimo nowych prądów g o ­ dzących się na istnienie rozwodów — w niektórych krajach katolic­ kich utrzymuje się w dalszym ciągu absolutny ich zakaz. Jest też częstym zjawiskiem, że w krajach o ludności mieszanej pod względem wyznaniowym częstość rozwodów jest wśród katolików niższa aniżeli w innych grupach wyznaniowych2. Pisarze wierni nauce Kościoła dezaprobują istnienie rozwodów.

Papieże Paweł VI i Jan Paweł II o rozw odach

Stanowisku K ościoła w sprawie rozwodów dał wyraz papież Paweł VI, zwracając się do członków R oty — trybunału kościelnego, w którego kompetencji leżą sprawy matrymonialne. Punktem wyjścia w ypo­ wiedzi papieża było wskazanie na słabości człowieka współczesnego —- takie jak skłonność do subiektywizmu i oportunizmu, do etyki sy­ tuacyjnej i do prawnego relatywizmu. „N ie chcemy — powiedział Paweł V I — taić smutnego wrażenia, jakie na nas wywierają gorącz­ kowe wysiłki tych, co chcą wprowadzić rozwód do ustawodawstwa 2 Za przykład m oże posłużyć Szwajcaria, gdzie „s to p a dla m ałżeństw katolickich była o wiele niższa niż dla m ałżeństw protestan ckich ” - J. W . N ixon , Some D em o-

ęraphic Cha rac ter istias o f Protestante and Catholics in Switzerland, w : International Population Oonjerence N ew York 1901, L on d yn 1963.

i obyczajów kraju mającego szczęście być odeń wolnym [chodziło 0 W łoch y — E .R .] [...] Sądzimy, że zachowanie instytucji rodziny, nietykalnej i świętej, stanowi dla społeczeństwa korzyść moralną 1 społeczną, jest znamieniem wyższej cyw ilizacji” 3.

Papież Jan Paweł I I nie zamyka oczu na fakty rozkładu pożycia małżeńskiego. Oto jego słow a: „R óżn e m otyw y, takie jak brak wza­ jemnego zrozumienia, nieumiejętność otwarcia się na relacje między­ osobowe i inne, mogą wr przykry sposób doprowadzić ważnie zawrarte małżeństwo do rozłamu, często nie do naprawienia” . Czy w takich przypadkach usprawiedliwiony jest rozwód ? Nie — dla takich przy- padkówr prawo kościelne przewiduje separację, zresztą ostrożnie sto­ sowaną. „Oczywiście — mówi papież — separację należy uznać za środek ostateczny, kiedy już wszelkie rozsądne oddziaływania okażą się daremne” . O rozwodach mówi Jan Paweł II, że są plagą; ze względu na jej coraz większe rozpowszechnienie, problem rozwodu powinien być traktowany jako naglący4.

Jak widać, K ościół stoi niewzruszenie na gruncie zasad obow ią­ zujących od chwili narodzin chrześcijaństwa.

Popularność doktryny

Przeciwna rozwodom doktryna katolicka zadecydowała o ustawowym zakazie rozwodów w niektórych krajach europejskich i pozaeuropej­ skich o dużej przewadze ludności katolickiej. Sam ten zakaz jest oczywiście nie bez znaczenia, ale niewiele on mówi na temat fak ty­ cznej sytuacji w dziedzinie trwałości małżeństw: w kraju nie uznają­ cym rozw odów może przecież istnieć wiele zdruzgotanych związków małżeńskich i na icli gruzach powstałych związków faktycznych, pozaprawnych. Zachodzi wówczas konflikt między opinią sfer kiero­ wniczych, stojących na gruncie nierozerwalności małżeństwa, a po­ stawą ludności, która w części przestrzega tej zasady, w części zaś z nią się nie liczy.

Może natomiast rzucić pewne światło na poruszony problem porównawcza statystyka rozwodów. Jeżeli w kraju o przewadze lu d­ ności katolickiej częstość rozwodów jest stosunkowo nieduża, a inne

3 W ed łu g tekstu pod anego w „P rob lem a ch R o d z in y " 1067, nr 3, s. 71— 72.

•ZííK'tly ( nP- pokaźny udział ludności rolniczej) nic wyjaśniają przy- nv tego stanu rzeczy, to wolno domniemywać, że to właśnie d ok ­ tryna katolicka przeciwdziała częstszemu rozpadowi małżeństw. Wyraźnym dowodem takiego oddziaływania doktryny katolickiej będzie niższy odsetek rozwodów wśród ludności katolickiej w porów ­ naniu z ich częstością w innych grupach wyznaniowych, składających

się na ludność danego kraju (znowu z zastrzeżeniem, że nie wchodzi w rachubę wpływ jakichś czynników szczególnych). Niższą rozwodo-

w ość ludności katolickiej stwierdzono konkretnie w niejednym kraju

e u r o p e js k im .

Z terenu Polski mamy do odnotowania następujący, godny uwairi fakt. W czasie przeprowadzanej w naszym kraju publicznej

dyskusji nad projektem K odeksu rodzinnego i opiekuńczego (chodzi 0 dziś obow iązujący kodeks z 1964 r. znowelizowany w 1975 r.) w y ­ raźna większość dyskutantów — jak informuje Zofia Wasilkowska5 wypowiedziała się za trwałością małżeństwa w imię szczęścia dzieci 1 poszanowania praw samych małżonków.

Stanowisko pragmatyczne

Podczas gdy głosy przeciw^ rozwodom ograniczają się do stosunkowo wąskiego kręgu filozofów i moralistów, to za dopuszczalnością roz­ wodów- wypowiadają się przedstawiciele różnych specjalności z praw­ nikami, socjologam i i politykami na czele. Znajdzie to odbicie w na­ szym przeglądzie opinii uzasadniających potrzebę rozwodów':

Karol Marks i Fryderyk Engels

Twórcy naukowego socjalizmu, Karol .Marks i Fryderyk Kngels, wypowiedzieli się kategorycznie przeciw utrzymywaniu małżeństw, w których nastąpił całkowity i ostateczny rozkład pożycia. W arty­ kule pt. Projekt prava o rozwodach Marks uzasadniał swe stanowisko tym, że rozwód jest niczym innym, jak tylko stwierdzeniem faktu, iż dane małżeństwo jest już tworem martwym, a jego utrzymywanie byłoby pozorem i kłamstwem. Engels pisał, że jeżeli w małżeństwie

5 Z. G aw rońska-W asilkow ska, M ałżeństw o: istota— trwałość— rozwód, W arszawa

miłość wygasła lub też została wyparta przez miłość do innej osoby to rozwód staje się dobrodziejstwem tak dla obojga partnerów, jak i dla społeczeństwa.

Pow tórzm y jeszcze za Franciszkiem Adamskim, że „Marks bu­ duje swą przyszłościową koncepcję małżeństwa i rodziny mono- gamicznej, opartych na prawdziwej i wzajemnej miłości partnerów, wolnych od hipokryzji i nacisku prawa, bo zbudowanych wyłącznie na uczuciu i miłości. Gdy to uczucie osłabnie, a miłość wygaśnie, wówczas automatycznie zanika podstawa trwania niefunkcjonalnego już związku małżeńskiego i trzeba uznać prawo kochających się kiedyś narzeczonych, a potem małżonków i rodziców, do rozwodu. A zatem — konkluduje Marks — będzie to najwyższa forma miłości małżeńskiej [...] Skoro wymarła miłość, umrzeć także musi struktura przez nią powołana. Jest to zatem jedyna droga do uwolnienia się od nowej, cechującej system własności prywatnej, hipokryzji małżeń­ skiej” 6.

August Bebel

Główny swego czasu przyw ódca socjalistów niemieckich August Bebel (1840— 1913) w pracy o społeczeństwie przyszłości pisał, że jeżeli związek zawarty między dwiema osobami staje się nie do zniesienia, jeżeli niesie on obustronne rozczarowanie, a nawet ¡wza­ jem ny do siebie wstręt, to moralność wymaga, aby podobna łączność została zerwana jako nienaturalna, a tym samym amoralna.

W illiam J. Goode

Amerykański socjolog William J. (jood e wskazuje, że rozwód jest bardziej ludzkim sposobem rozwiązania przeciwieństw niż te, jakie stosowano w społeczeństwie prym itywnym (zabójstwo lub wielo- żeństwo): pozwala on kobiecie nie tylko pozostać przy życiu, ale i ponownie w yjść za mąż7.

W jednej ze swych wcześniejszych prac ten sam autor przytoczył pozytyw ne wyniki ankiety przeprowadzonej wśród rozwiedzionych kobiet w mieście D etroit: wiele spośród ankietowanych kobiet podało,

6 F. Adamski, Socjologia małżeństwa, i rodziny, Warszawa 1982, s. 127.

r o z w ó d polepszył warunki wychowania dziecka8. W stosunku do p o d o b n y c h analiz mam osobiście poważne zastrzeżenie: rzeczą b a d a c z a społecznego jest poświęcenie uwagi przede wszystkim zja­ wiskom ujemnym — tym , które wymagają wkroczenia ze strony c z y n n i k ó w w ychowawczych i opiekuńczych. Nie spełniają tego w y ­ mogu a n i też nie przedstawiają większej wartości (choć, b y ć może, cieszą się większą poczytnością) prace, w których wyeksponowane sa zjawiska dodatnie.

Autorzy francuscy ,

Sęd/ia francuski, któremu sprawy rozwodowe są bliżej znane, Jean Libmann stanowczo odrzuca panującą do niedawna, zwłaszcza w krę­ gach mieszczańskich, ideę utrzymywania małżeństwa za wszelką cenę, nawet w warunkach wzajemnej wrogości małżonków — bo tego jakoby wymaga interes dziecka. Dziś rozumiemy — mówi Libmann — że w podobnej sytuacji w interesie dziecka leży nie koegzystencja, lecz rozwiązanie małżeństwa9.

Dem ograf francuski Alain Girard oświadcza, że mężczyźni i k o ­ biety coraz częściej poszukują szczęścia w pożyciu małżeńskim. Komu służy — pyta Girard — utrzymywanie związku, w którym wygasły uczucia łub egzaltacja z wczesnych lat m ałżeństwa?10 Sta­ wiając tak sprawę, Girard deklaruje się jako zwolennik małżeństwa „czasowego” , wygasanie bowiem sentymentów, a tym bardziej egzaltacji, jest zjawiskiem nader częstym, a takie elementy, jak dobro wspólnych dzieci, poczucie odpowiedzialności za założenie rodziny, szacunek i uznanie dla współmałżonka — dem ograf francuski w swych rozważaniach pomija.

Autorzy czechosłow accy

Czechosłowacki polityk ludnościowy, b y ły wieloletni przewodniczący Statni Populacni Komise w Pradze (odpowiednik naszej Rządowej Kom isji Ludnościowej), Jiri Prokopec w referacie wygłoszonym na

8 W . J . G ood e, A fter Divorce, G lencoe, 111., 1956, s. 329. 9 J. Libm ann, L e divorce, P a ryż 1971, s. 33.

10 A. Girard, La nouveau régime démographique et la crise des valeurs, „É tu d e s ” , styczeń 1979.

międzynarodowej konferencji demograficznej w Taszkiencie (wrzesień 1965 r.) powiedział: „ W socjalistycznym społeczeństwie w zm aga się zainteresowanie problematyką współczesnej rodziny, której b i c z e m jest wielka liczba rozw odów ” . „N ie należy sądzić, że występujem y przeciwko rozwodom jako zjawisku wyłącznie negatywnemu. R oz­ wiązane małżeństwo jest lepsze niż małżeństwo będące w stanie roz­ kładu [...] Jednakże problem, którego znaczenie staje się coraz bar­ dziej palące, polega na wielkiej liczbie rozwodów m łodych małżonków i na tym , że rozerwanie małżeństwa rodziców odbija się na losach coraz większej liczby małoletnich dzieci” 11.

A utorzy polscy

W ybitną postacią w zakresie polskiej socjologii rodziny i polityki społecznej był zmarły w 1983 r. profesor Jerzy Piotrowski. O d niego też zaczniemy penetrację wypowiedzi polskich autorów na temat rozwodów.

Z właściwą sobie ostrością sądu Jerzy Piotrowski form ułował tezę, według której — pow tórzm y dosłownie —- „rozkładowi pożycia towarzyszą zwykle konflikty, a w takim wypadku utrzymanie mał­ żeństwa nie tylko nie umacnia rodziny, ale może działać na szkodę dzieci” . R ozw ijając tę myśl, oświadczał, że „rozw ód jest zawsze dużym wstrząsem emocjonalnym dla samych małżonków, przede wszystkim jednak godzi w dzieci: trzy piąte rozchodzących się mał­ żeństw ma małoletnie dzieci. W rzeczy samej jednak to nie tyle rozwód, co sam rozpad pożycia małżeńskiego, a więc więzi między matką a ojcem , najbardziej godzi w dzieci. R ozw ód byw a czasem uwolnieniem i uzdrowieniem sytuacji rodzinnej. W każdym bądź razie zapobieganie negatywnym skutkom rozwodu wymaga rozwi­ nięcia odpowiednich działań społecznych” 12.

W referacie wygłoszonym na międzynarodowej konferencji de­ mograficznej w Jadwisinie (1972 r.) Jerzy Piotrowski podniósł, że dawne zasady norm ujące sferę stosunków rodzinnych przeżyły się

' 1 J. P rokopec, Problemy ekonomiczeskoj, socyalnoj i psichiczeskoj podgo towki

mołodych ludiej k braku, w : Problemy narodonasielenija, red. M. Karaehanow , M osk w a

1970, s. 56.

12 J . Piotrow ski, Społeczne problemy rodziny, w : Polityka społeczna, r e d . A. R ajkiew icz, w yd. 3, W arszaw a 1979, s. 240 i 242.

% tym należy się pogodzić. „ W zmieniającym się świeeie — mówił jvtsz uczony — możliwość zmiany musi być akceptowana, ponieważ

inaczej nie b y ły b y możliwe procesy przystosowawcze do zmieniają­

cych się warunków życia i wykorzystania now ych możliwości, jakie ono ciągle przynosi ze sobą"’ . Następuje odwrócenie hierarchii w artości:

dobro jednostki staje się ważniejsze niż dobro rodziny. Stąd d o ­

puszczalność rozwodów w imię szczęścia osobistego jednostki. Kształ­ tuje się nowa ideologia rodziny — konkludował autor13.

Socjolog polski Zbigniew Tyszka za słuszne uznaje założenie, „że jeżeli istnieje jedynie fikcja rodziny czy małżeństwa prowadząca do prawdziwego «piekła» na co dzień dla współmałżonków i ich dzieci, to najlepszym wyjściem z sytuacji jest położenie kresu tej fikcji” 14.

Przeciw' nierozerwalności małżeństwa występuje Zofia Wasil- kowska. Oto jej argumenty: „Nierozerwalność małżeństwa pow oduje znaczne szkody społeczne i tragedie osobiste, jak o tym świadczy wielowiekowe doświadczenie krajów, w których istniał bezwzględny zakaz rozwodów7. Wielkie dzieła literatury z pasją ukazywały nie­ jednokrotnie dramaty rodzinne wynikłe na tle sprzeczności między potrzebami serca a rygorystycznym i i dogm atycznym i zakazami religii i prawa” . Autorka wypowiada się na rzecz „ograniczonej d o ­ puszczalności rozw odów ” . Nadmienia, że zasadę tę przyjm uje polskie prawo małżeńskie, podobnie jak to czyni ogromna większość w spół­ czesnych ustawodawstw. R ozw ód jest przy tym traktowany — według słów autorki — jako zło konieczne, wprowadzone dla elimi­ nacji innego zła, jakim byłoby formalne utrzymywanie obum arłych związków małżeńskich15.

Odnotujm y jeszcze uwagę tej samej autorki, że „orzeczenie roz­ wodu, ułatwiając byłym małżonkom separację mieszkaniowy i kładąc w ten sposób kres gorszącym zajściom i awanturom, jest niekiedy jedynym rozwiązaniem nabrzmiałego problem u” 16.

13 J. P iotrow ski, Przeobrażenia w fun kcjach rodziny a reprodukcja ludności, w :

Polityka ludnościowa. Współczesne problemy, red. M . N am ysłowska, W arszaw a 1973,

s. 279— 288.

14 Z . T yszka, Socjologia rodziny, w yd. 3, W arszaw a 1979, s. 226.

15 Z . Gawrońska-W asilkowska, M ałżeństw o: istota— trwałość— rozwód, jw ., s. 15— 17.

Autorki wnikliwych analiz statystycznych na temat rozwodów, Henryka Bogacka i Alina Sobieszak wskazują, że „często sytuacja, atmosfera, jakie panują po rozwodzie, stwarzają więcej podstaw do przewidywania prawidłowego rozwoju dzieci, niż utrzymywanie skłóconej rodziny” 17.

Publicystka Joanna Horodecka jest zdania, że „prawne uregu­ lowanie sytuacji bywa często z dwojga złego lepsze, niż utrzym y­ wanie pozorów, za którym i kryje się ustawiczne napięcie, atmosfera wzajemnych pretensji, żalów itp.” 18.

D okonany przegląd literatury ukazał nam jednoznaczność sta­ nowiska autorów polskich. Czyżby w ogóle nie było przeciwników rozwodu? Sądzę, że stwierdzoną akceptację rozwodów należy inter­ pretować jako warunkową: w sytuacji całkowitego i definitywnego rozkładu pożycia rozwód narzuca się jako pewna konieczność; ideałem by łb y jednak stan powszechnej harmonii rodzinnej, nie w ym agający tolerowania tak drastycznego i w niczym nie uzdrawiającego środka, jakim jest rozwód. D o takiej interpretacji upoważnia fakt, że ogół polskich socjologów i polityków społecznych domaga się energicznej walki z nasilającym się u nas zjawiskiem nietrwałości małżeństw.

A utorzy radzieccy

Przytaczam y poglądy przede wszystkim socjologów rodziny jako osób w tej materii najbardziej kompetentnych.

Anatołij Charczew oświadcza: „ W ideale małżeństwo monoga- miczne jest równoznaczne z dożywotnim . Lecz zasada nierozerwalności małżeństwa nie zawsze daje się pogodzić z zapewnieniem mężczyźnie i kobiecie osobistego szczęścia. Sprzeczność ta wymaga uznania możliwości rozwodu jako środka jej przezwyciężenia” 19.

N. Jurkiewicz rozważa sytuację, kiedy w małżeństwie rozdźwięk posunął się tak daleko, że już nawet nie ma szacunku dla współm ał­ żonka. Trudno — pisze Jurkiewicz — żyć z człowiekiem, dla którego nie ma się nawet szacunku. Nieistnienie szacunku przy konieczności

17 H . B ogacka, A . Sobieszak, Rozwody w P olsce w latach 1950— 1974 w świetle

badań statystycznych, w : Wybrane zagadnienia patologii rodziny, red. M. Jarosz, W a r­

szawa 1976, s. 115.

18 J . H orodecka, P o rozwodzie, „P ro b le m y R o d z in y ” 1966, nr 2.

c(K]zieniifc;g° ścisłego współżycia może łatwo przeobrazić się w nie­

nawiść — wspólne pożycie staje się wówczas absolutnie niemożliwe. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest rozw ód20.

N. Solo wj o w odrzuca oba skrajne stanowiska w kwestii rozw od ów : zarówno to, które traktuje wolność rozwodu jako zjawisko amoralne, sam rozwód jako nieszczęście lub tragedię, a wzrost stopy rozwodów jako zagładę rodziny w ogóle, jak i to. które popiera wolność rozwodów

i całkowitym ignorowaniem zasad moralnych i moralnej istoty mał­ żeństwa21.

Jurij Korolow , który łączy w sobie kom petencje socjologa i praw­ nika, wskazuje, że „D roga prostego zakazu rozwodów jest dla spo­ łeczeństwa radzieckiego nie do przyjęcia i to nie tylko dlatego, że zakaz taki b yłb y nie do pogodzenia z samą ideą małżeństwa jako dobrowolnego związku, lecz i z tego powodu, że w istocie nie można traktować rozw odów tak, jak gdyb y wszystkie b yły niemoralne. Przy ogólnie negatywnej jego roli rozwód w szeregu przypadków może okazać się dobrodziejstwem, jedynym wyjściem z bardzo skompli­ kowanego i męczącego położenia dla małżonków i ieli dzieci” . A d a le j: ..Wolność rozwodu [...] oznacza, że związek małżeński jest budowany na zasadzie dobrowolności. Jeżeli w procesie pożycia małżeńskiego ujawnia się, że dalsze zachowanie rodziny nie jest możliwe, a utrzy­ mywanie pożycia byłob y ze szkodą dla małżonków i ich dzieci, w pełni usprawiedliwiony i naturalny staje się rozwód [...] Społeczeństwo p o ­ winno się troszczyć o wychowanie i utrzymanie dzieci, oraz zdrowej moralnej atmosfery7 w rodzinie, i dlatego jest ono w zasadzie za uczyn­ nianiem rodziny i przeciw rozwodom . Naturalnie, nie oznacza to, że prawo i moralność są za zachowaniem i kontynuacją każdego m ał­ żeństwa. Czasem [...] rozwód jest bardziej rozumnym wyjściem i dla małżonków, i dla ich dzieci” 22.

Jest i taki pogląd, że rozw ody są swego rodzaju przyrodniczą koniecznością, z którą chcąc nie chcąc trzeba się pogodzić. F or­

20 N . Jurkiew icz, M oliwy zakluczenija i stabilnost' braku, w : Problem y by ta,

bralca i siem ji, W iln o 1970.

1 N . S ołow jow , Razu od, jego faktory, p riczin y, pow od y, w : Problem y by ta, braka

i siemji, jw ., s. 111.

22 J. K orolow , Brak i razwod. Sowriem iennyje tiendiencyi, M oskwa 1978, s. 110— 112.

mułując tę tezę akademik G. Naan uznaje, że każda zarejestrowana liczba rozwodów, mała czy duża, jest usprawiedliwiona jako w y. kładnik naturalnych potrzeb danego społeczeństwa23.

A utorzy węgierscy

m

W węgierskim podręczniku demografii, który z racji swych walorów dydaktycznych został udostępniony polskiemu czytelnikom , znaj­ dujem y następujące rozważania na tem at rozw odów : „Stosunkowo wysokiej obecnie liczby rozw odów nie można uważać w całej pełni za zjawisko ujemne [...] dzięki zmienionym zw yczajom społecznym w przypadku poważnego i trwałego rozkładu pożycia małżeńskiego małżonkowie nie muszą wbrew swej woli prowadzić wspólnego życia, lecz społeczeństwo daje możność rozwiązania takiego małżeństwa ’24.

Stanowisko własne

Stwierdziłem na wstępie, że istnieją dwie różne postawy lub — jak chcą niektórzy — dwie szkoły myślenia, z których jedna odrzuca instytucję rozwodów, druga ją aprobuje. Jeśli chodzi o m oje własne stanowisko w tej kontrowersyjnej sprawie, to — mówiąc prawdę —- nie mieści się ono w żadnej z tych kategorii. Jestem bowiem zasad­ niczo przeciwny rozwodom , notuję natomiast błąd wielu pokoleń, w tym również i własnego, polegający na zaniedbaniu sprawy w y ­ chowania dorastającej młodzieży w duchu poczucia pełnej moralnej odpowiedzialności za założoną rodzinę i los jej członków. Musimy ponosić błędu tego konsekwencje w postaci godzenia się na amoralne i społecznie szkodliwe zjawisko, jakim są rozw ody. Jest to zgoda warunkowa i czasowa : powinna ona ustąpić miejsca zakazowi roz­ wodów, gdy luka w wychowaniu młodzieży zostanie naprawiona. Dlaczego dezaprobuję rozw ody? Jak temu już dawniej dałem

W dokumencie Rozwody (Stron 135-146)