• Nie Znaleziono Wyników

Rozwody

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozwody"

Copied!
451
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Rosset

(2)
(3)

Edward Rosset

«

P A Ń S T W O W E W Y D A W N IC T W O EKO NO M ICZNE

W A R S Z A W A 1986

(4)

O bw olutę i okładkę p rojek tow a ł A n d rz e j P ilieh

R ed a g o wala H anna Ferons

© C opyright b y Państw ow e W y da w n ictw o W arszaw a 1986

E kon om iczne,

(5)

Treść

Słowo wstępne ... Rozdział pierwszy

Rozwody w świetle historii i p r a w a ... ] . Z historii r o z w o d ó w ...

N ota tk a w s t ę p n a ... Ż y cie rodzinne w hordzie p i e r w o t n e j ... S ta rożytn ość ... W iek i ś r e d n i e ... K a to lick a d ok try n a m a ł ż e ń s k a ... M uzułm ańska d ok try n a r o z w o d u ... R o z w o d y w carskiej R o s j i ... L a icy za cja praw a r o z w o d o w e g o ... Idea ł m a ltu zja ń sk i: m ałżeństw o ty lk o d la posiad ających W iek X I X w ocenie w spółczesnych i p otom n y ch

Co przyniósł w iek X X ? ... Chińska R ep u b lik a L u d o w a ... Z historii rozw od ów w P o l s c e ... W łasna r e f l e k s j a ... . . .

2. Praw o rozw odow e i je g o społeczne a s p e k t y ... Z adania p r a w a ... Siła i słabość praw a r o z w o d o w e g o ... Praw o a ż y c i e ... A n aliza działania praw a r o z w o d o w e g o ... P róg wieku m a ł ż e ń s k i e g o ... M ałżeństwa za zezw oleniem s ą d u ... K a ren cja p r z e d ś lu b n a ... P ostulat ob ow ią zk ow ego lekarskiego badania przedślubnego D ziałania n a rzecz pojednania zw aśnionych stron

15 25 25 25 26 27 28 29 31 33 35 36 36 38 40 41 43 44 44 45 46 46 47 50 50 51 53

(6)

Czy ślub pow inien b y ć aktem u roczystym ? ... P o d s t a w o w y w y m ó g r o z w ią z a n ia m a ł ż e ń s t w a ... R o la sę d zie g o w p r o c e s ie o r o z w ó d ... U s t a w o w y d r o g o w s k a z d la sęd ziów ...

L ib e r a liz a c ja p r a w a r o z w o d o w e g o ... Czy liberalizacja prawa rozw od ow ego w pływ a na w zrost częstości roz

w o d o w ... N adużyw anie w oln ości rozw odu ... U staw ow o określone przesłanki dopuszczalności rozw odu . . . . K t o częściej żąda ro zw o d u : m ężow ie c z y ż o n y ? ... „O szu k u ją s ą d ...” ... Z a kulisam i procesu r o z w o d o w e g o ... P roblem w in y w procesie r o z w o d o w y m ... R o z w ó d na żądanie strony w yłącznie w i n n e j ... K om u pow ierza sąd w ykon yw a n ie w ładzy rodzicielskiej i opieki nad nie

letnim i d z i e ć m i ? ... Oddalone pow ód ztw a o r o z w ó d ... Małżeństwa f i k c y j n e ... K o s z ty r o z w o d u ... P roblem zb ęd n ych r o z w o d ó w ... R eflek sje d e m o g r a f a ... 54 55 56 58 58 59 61 62 65 67 68 69 70 70 71 72 73 75 76 R ozdział drugi Rodzina i je j przemiany 3. 1. Fu nkcje r o d z i n y ... P rok rea cyjn a fu n k cja rod zin y . . . . F u n k cja w ych ow a w cza rod zin y . . . Znaczenie rod zin y dla ch łopa-rolnika R o la rod zin y w ży ciu człow ieka starogo . P lu sy i m inusy rod zin y w oczach przeciętnego 2. Opinie o roli i znaczeniu rodziny

Opinie p o z y t y w n e ... Opinie n e g a t y w n i'... Ludność w małżeństwie i poza małżeństwem Struktura m atrym onialna ludności P olski . Test defin ityw n ego c e l i b a t u ... O sob y trwale bezżenne w E u ropie Zachodnie, O sob y trwale bezżenne w P olsce .

4. R ew olu cja w stosunkach rodzinnych D ezorgan iza cja s p o łe c z n a ... „N o w y kon tekst małżeństw'a” . . . . Spadek liczb y zaw ieranych m ałżeństw .

Z m ia n y w m echanizm ie form ow an ia się małżeństw o b y wato la 79 79 80 80 82 8.! 84 81 85 88 89 89 90 90 91 91 92 93 95 95

(7)

Spadek p ł o d n o ś c i ... 96

„R e w o lu c ja seksualna” ... 99

Ciąże p o z a m a łż e ń s k ie ... 100

U rodzenia w małżeństwie z ciąż p r z e d ś lu b n y c h ... 101

U rodzenia p o z a m a ł ż e ń s k i e ...105

U rodzenia pozam ałżeńskie w krajach europejskich (105). U rodzenia pozam ałżeńskie w U S A (108). U rodzenia p oza małżeńskie w Z S R R (109). U rodzenia pozam ałżeńskie w Polsce (109). E tiologia urodzeń p o z a m a łżeń sk ieh ... 113

U rodzenia pozam ałżeńskie w m iastach i n a wsi . 114 K o n flik ty m iędzypokoleniow e w r o d z i n i e ...114 R o d z in y bezdzietne . . 115 5. K o h a b it a c ja ... 116 U w agi w s tę p n e ...116 Genealogia k o h a b i t a c j i ... 117 Literatura p r z e d m i o t u ... 117 K w estie t e r m in o lo g ic z n e ... 118 Znaczenie p r o b l e m u ... 120

K oh a b ita cja a legalne m a łż e ń s t w o ... 121

K o h a b ita cja — źródłem degradacji tra d y cy jn y ch m ierników d em og ra ­ ficzn y ch ... 122

R óżn e ty p y k o h a b i t a c j i ... 122

R o z w ó j k o h a b i t a c j i ... 123

M oty w y rezygn a cji z legalnej fo rm y m a ł ż e ń s t w a ...124

O ch rona praw na żon i dzieci ze zw iązków n ie fo r m a ln y c h ... 125

K oh a b ita cja w różn ych k r a j a c h ... 127

K oh a b ita cja w U S A (127). K oh a b ita cja w D a n ii (127). K oh a b ita cja w Szw ecji (128). K oh a b ita cja w F in la n d ii (129). K o h a b ita cja w e F rancji (130). K o h a b ita cja w R F N (130). K oh a b ita cja w S zw ajcarii (131). K o - h ab ita cja w A u strii (131). K oh a b ita cja w P olsce (132). Zjaw isko k oh a b ita cji w ocenie b a d a c z y ...133

W łasne r e f l e k s j e ...134 / R ozdział trzeci R o z w o d y w a s p e k c i e d o k t r y n a l n y m i p r a g m a t y c z n y m . . . 136 1. Stosunek do instytucji r o z w o d u ... 136 D ok try n a k a t o l i c k a ... 137

N otatk a w stępna (137). P apieże Paw eł VI i Jan P aw eł II o rozw odach (137). P opularn ość d o k try n y (138). Stanow isko p r a g m a t y c z n e ...139

K a rol Marks i F ryd eryk Engels (139). A ugust B eb el (140). W illia m J. G oode (140). A u to rz y francu scy (141). A u torzy czechosłow accy' (141). A u to rz y p o ls cy (142). A u torz y ra d zieccy (144). A u torzy w ęgierscy (146). Stanow isko w łasne (146). 2. Literatura a p o lo g e t y c z n a ... 147

(8)

Teoria zależności liczb y rozw od ów o d długości życia ludzkiego . . . 148

T eoria zastąpienia dezercji form aln ym r o z w o d e m ... Teoria w zrastającej popularności m a łż e ń s tw a ... '0

T eoria kom p aratyw n ego s u k c e s u ... T eoria d ob roczyn n ego w pływ u rozw od ów na sytu ację dzieci z rozw ie­ dzionych m a ł ż e ń s t w ... ' ' W łasne r e f l e k s j o ...* ~J~ 3. Czy m asowe rozw ody oznaczają kryzys r o d z i n y ? ... 15> K ry z y s rod zin y — c o przez to r o z u m ie ć?...154

M asowe rozw od y ja ko w yznacznik kryzysu r o d z i n y ...155

K ontrteza : nie nia pow szechnego kryzysu r o d z i n y ...158

Opinie s o cjolog ów r a d z i e c k i c h ...158

O pinie socjolog ów polskich . . . i ... 159

P og lą d papieża J a n a Paw ia I I ...162 U w aga k o ń c o w a ...163 4. Dawniejsze kryzysy r o d z i n y ... . . . . 164 Z w olen n icy w ie lo ż e ń s tw a ... 165 R ew olta anabaptystów 1 ... 165 Sekta m o r m o n ó w ...166 U w aga k o ń c o w a ...166

5. Teoria obum ierania rodziny w k o m u n i z m i e ... . . 167

Id ea francuskich u topistów . 167 Stanow isko akadem ika S. S t r i u n i l i n a ... 168

G łosy s p r z e c i w u ...168

Rozdział czwarty S t a t y s t y k a r o z w o d ó w ...171

1. Zagadnienia m e t o d o lo g ic z n e ...171

R o d z a je m iar s t a t y s t y c z n y c h ...171

O cena surow ego w spółczynn ika rozw od ów . . . 172

W skaźn ik rozp adu m a ł ż e ń s t w ... 173

Skala r o z w o d ó w ...175

L iczb a orzeczonych rozw od ów a rozm iary zjaw iska dezintegracji m a ł­ ż e ń s tw ... 176

2. Porów naw cza statystyka r o z w o d ó w ... 178

P roblem p orów n yw aln ości da n ych z różn ych k r a j ó w ... 178

Przegląd m i ę d z y n a r o d o w y ...179

C zęstość rozw od ów w E u ropie m ierzona wskaźnikam i rozp a du m ałżeństw 182 D yn am ika rozw od ów w eu ropejskich krajach kapitalistyczn ych . . . 183

D yn am ik a rozw od ów w europejskich k ra ja ch socja listyczn ych . . . 185

3. D ane o rozw odach w wybranych k r a j a c h ...186

K ra je k a p it a lis ty c z n e ... 186 R o z w o d y w U S A (187). R o z w o d y w’ krajach skandynaw skich (188). R o z w o d y w R F N (191). RozwTo d y w e F ran cji (192).

(9)

K ra je s o c j a l i s t y c z n e ... 194

R o z w o d y w Z S R R (194). R o z w o d y w 2S R I ) (197). R o z w o d y w Czecho­ słow acji (197). R o z w o d y na W ę g r z e c h (198). R o z w o d y w R u m u n ii (200). 4. Statystyka rozw od ów w P o l s c e ...201

E w olu cja rozw od ów p o drugiej w ojn ie ś w i a t o w e j ...201

R o z w o d y w mieście i na w s i ... 203

R o z w o d y a wielkość m i a s t ...204

R o zw o d y w wielkich m i a s t a c h ... 205

R ozw od y w przekroju t e r y t o r i a l n y m ... 207

R o zw o d y w relacji d o liczb y m a ł ż e ń s t w ... 209

M oje „osta tn ie słow o"’ ... 210

R ozdział piąty Kalendarz małżeństw i r o z w o d ó w...211

1. Kalendarz m a łż e ń s t w ... 211

U w agi w prow a d za ją ce ... 211

Znaczenie problem u (211). U w aga m etodologiczn a (212). Przeciętny w iek n o w o ż e ń có w ... 213

P rzeciętny w iek nowożeńców7 w n iek tórych krajach (213). F lu ktu acja wieku n ow ożeń ców (214). D ośw iadczen ia polskie (218). R óżn ica wieku partnerów (220). P rzy czy n y obniżenia się w ieku zawierania m ałżeństw (222). Skutki obniżenia się w ieku zawierania m ałżeństw (223). Struktura pop u la cji n ow ożeń ców w edłu g wieku ...225

M ałżeństwa przedwczesne (227). Problem optym aln ego w ieku d o za­ w arcia m ałżeństw a (228). Czy leży w interesie k ob iet poślubianie m ło d ­ szych o d siebie m ężczyzn (229). 2. Kalendarz r o z w o d ó w ...230

W iek partnerów w m om encie r o z w o d u ... 230

K w estie m etodologiczn e (230). P rzeciętny w iek rozw od zą cych się (231). R o z w o d y w m łod ym w ieku (232). P rzy cz y n y szczególnego zagrożenia m łod ych m ałżeństw (234). R o z w o d y w starszym w ieku (235). In terp re­ ta cja p rzy cz y n rozw od ów w starszym w ieku (236). Struktura rozw o­ d zą cych się w Z S R R w edług w ieku (239). Czas trw ania rozw ied zion ych małżeństw’ ...239

Coraz w ięcej krótkotrw ałych m ałżeństw (240). P rzeciętny czas trw ania rozp a da ją cy ch się m ałżeństw (241). P roblem „m n iejszego zła” ^(242). K ie d y groźba rozpadu m ałżeństwa jest najw iększa? (243). R o zw o d y p rzypa d a ją ce na pierwsze trzy lata p o ż y cia (244). 3. K alendarz rozw odów w P o l s c e ...246

Przeciętny wiek rozw od zą cych s i ę ... 246

Częstość rozw od ów w różn ym w i e k u ...247

Struktura rozw od zą cych się w edług w iek u ...248

R o zw o d y w edług czasu trwania m a ł ż e ń s t w a ...249

(10)

Rozdział szósty

M a ł ż e ń s t w a p o w t ó r n e ... 1. W prowadzenie do p r o b l e m u ...

Zależność częstości m ałżeństw p ow tórn y ch o d licz b y rozw od ów . R o la p ow tórn y ch m ałżeństw w przeszłości . . ... K ategorie rozw iedzion ych z pu nktu widzenia, szans romariażu

N ow a kategoria m ałżeństw p o w tó rn y ch : m ałżeństwa em erytalne . R epetenoi i r e c y d y w i ś c i ... Stosunek d o m ałżeństw p o w t ó r n y c h ...i

O cen y pozy ty w n e (258). O cen y negatyw ne (259). K om en tarz socjolog a (259).

R ezy g n a cja z pon ow nego zam ążpójścia. M oty w y i s k u t k i ... W łasna r e f l e k s j a ... 2. Statystyka małżeństw p o w t ó r n y c h ... U w aga m e t o d o l o g i c z n a ... Skrom ny zasięg statystyki m ałżeństw p o w t ó r n y c h ... D ane sta tystyczn e z X I X w ... ...

Stan rzeczy w pierwszej p ołow ie X X w ... D ane statystyczne z 1955 r ... P ow tórn e m ałżeństwa w w yb ra n y ch k r a j a c h ... P ow tórn e małżeństwa, w U S A (267). P ow tórn e m ałżeństwa w D anii (268). P ow tórn e m ałżeństwa w Z S R R (269). P ow tórn e m ałżeństwa na W ęgrzech (270).

3. Kalendarz małżeństw p o w t ó r n y c h ... L uka czasow a m iędzy k olejn ym i m a łż e ń s t w a m i... W iek repetentów m a ł ż e ń s k i c h ... 4. Problem ponow nego zam ążpójścia rozw iedzionych k o b i e t ... K o b ie ty rozw iedzione — pon ow nie na ślubn ym k o b i e r c u ... E w olu cja udziału rozw ódek w śród ogółu w y ch od zą cy ch za m ąż kob iet

w św ięcie z a c h o d n i m ... Jaki procen t rozw iedzion ych kob iet w ych od zi pon ow nie za m ąż ? . E w olu cja praw dopodobień stw a pow tórnego z a m ą ż p ó j ś c i a ... P roblem rem ariażu k ob iet ob a rczon ych d z i e ć m i ... 5. Pow tórne małżeństwa w P o l s c e ... L iczebność pierw szych i pow tórnych m ałżeństw w P o l s c e ... R óżn e ty p y kojarzenia się par m a ł ż e ń s k i c h ... P raw d opodob ień stw o pow tórnego m ałżeństw a osób rozw iedzion ych . M ałżeństwa pow'tórne w m iastach i n a w s i ... Przeciętny wiek zaw ierających pow tórne m a ł ż e ń s t w o ... 6. Czy powtórne małżeństwa są trwalsze od p i e r w s z y c h ? ... O pinia p o z y tj^ w n a ... O pinia n e g a t y w n a ... 7. Rozw iedzeni, którzy nie wstąpili w ponow ne związki małżeńskie .

Zadanie b a d a w c z e ... Co ustaliła E u ropejska K om isja G ospodarcza O N Z ? ...

253 253 253 254 255 256 257 258 260 261 262 262 263 264 265 266 267 271 271 272 274 274 276 277 278 280 281 282 282 284 285 286 287 287 288 289 289 290 10

(11)

Now sze dane dla P o l s k i ... 292 K e fle k sje... 292 Rozdział siódmy Mechanizm r o z w o d ó w...294 1. Zagadnienia w p r o w a d z a ją c e ...294 N otatk a w s t ę p n a ...294 Z naczenie p r o b l e m u ... 295

P ostęp społeczny i kulturalny a częstość r o z w o d ó w ... 296

B ezład term inologiczny c z y k l a s y f i k a c y j n y ? ... 296

Jak ba da ć etiologię zjaw isk d e m o g r a f i c z n y c h ... 297

Stanow isko w ł a s n e ... 299 2. Przesłanki k on fliktów m a łż e ń s k ic h ... '100 E g z o g a m i a ... W ykształcen ie a r o z w o d y ... 303 Z b y t m ło d y wiek n o w o ż e ń c ó w ...303 M ałżeństwa w y m u s z o n e ... 30o L ekkom yśln y stosunek do m a łż e ń s tw a ... 306

„In fa n ty lizm m ałżeński” ... 308

Z ły przykła d ze stron y r o d z i c ó w ... 309

8. Czynniki destabilizacji r o d z i n ... 310

Siły napędow e procesu destabilizacji r o d z i n y ...310

In dustrializacja, urbanizacja, m igracja l u d n o ś c i ... 311

Brak k on troli rodzinnej i s p o ł e c z n e j ...313

A k ty w iza cja za w odow a k o b i e t ... 315

T oleran cja opin ii pu bliczn ej w obec ro z w o d ó w ... 316

T oleran cyjn ość praw a w obec r o z w o d ó w ... 318

Ozy rod zin a nuklearna jest m niej tr w a ła ? ...318

E n trop ia u c z u ć ...319

Pogłębianie się różn icy w poziom ie intelektualnym m ałżonków . . . 319

Z ly przyk ła d ze stron y o t o c z e n i a ... 320

W łasna r e f l e k s j a ... ... - 320

4. Przyczyny rozw odów 320 Ź ródła i n f o r m a c j i ...321 Zakres a n a l i z y ... 322 A l k o h o l i z m ...322 N iewierność m a ł ż e ń s k a ... 326 O k r u c i e ń s t w o ...3 -8 N iezgodn ość c h a ra k te ró w ... 330

Brak odp ow iedn ich w arunków m i e s z k a n io w y c h ... 331

N ieporozum ienia na tle f i n a n s o w y m ... 333

In ne p rzy cz y n y r o z w o d ó w ...334

P r z y cz y n y rozw od ów w Polsce -— ocena s u m a r y c z n a ...334

U w agi k o ń c o w e ...336 11

(12)

Skutki r o z w o d ó w...338

1. Los rozwiedzionych k o b i e t ...338

Sam otność rozw iedzion ych k o b i e t ... 338

S ytuacja m aterialna rozw iedzion ych k o b i e t ... 340

2. Niewinne ofia ry rozpadu małżeństwa d z i e c i ... 343

Znaczenie p r o b l e m u ...343

L iczebność „s ierot z rozw od u ” ...343

„ S ie r o ty z rozw od u ” w U S A (344). „S ie r o ty z rozw od u ” w E uropie (345). „S ie r o ty z rozw od u ” w Polsce (346). D zieci a lk oh olik ów ...348

D zieci pozbaw ion e opieki o j c a ...349

Stan zdrow ia dzieci z ro zb ity ch m a ł ż e ń s t w ...350

Gorsze p ostęp y szkolne dzieci z rozb itych m a ł ż e ń s t w ... 350

Przestępczość dzieci z rozb itych m a ł ż e ń s t w ... . 351

3. Stan zdrow ia osób r o z w ie d z io n y c h ...355

Stan psych iczn y osób rozw iedzion ych ...355

Z w iększona um ieralność osób r o z w i e d z i o n y c h ... 356

4. Społeczno-dem ograficzne skutki r o z w o d ó w ...359

R o z w o d y a liczb a u r o d z e ń ...359

Zagrożenie sam ej in stytu cji m a ł ż e ń s t w a ...362

R e fle k s je ...3(12 Rozdział dziewiąty Jak walczyć z rozwodami ? ...363

1. Ogólne założenia walki z r o z w o d a m i ... 363

U w agi wstępne . . . . . . . . . 363

Społeczne znaczenie p r o b l e m u ... 364

N a kim cią ży obow iązek walki o um ocnienie r o d z i n y ? ... 365

K ierunki d z i a ł a n i a ... 365

R o la praw a w dziele um ocnienia r o d z i n y ... 365

P ostulat całkow itego zakazu r o z w o d ó w ... 366

Nie k a żd y środek walki jest d o b r y ... 368

Problem m ałżeństw m ie s z a n y c h ...• 369

2. Modele r o d z i n y ... ‘ 370

R óżn orod n ość m odeli r o d z i n y ...370

M odel rodziny c h r z e ś c ij a ń s k ie j ...371

M odel rod zin y a m e r y k a ń s k i e j ...371

M odel rod zin y s o c j a l i s t y c z n e j ...372

M odel rod zin y c z e c h o s ło w a c k ie j... . 374

M odel rod zin y p o l s k i e j ... 374

(13)

3. Drogi wiodące do umocnienia r o d z i n y ... 375

W y c h o w a n ie d o m a ł ż e ń s t w a...375

Czy przyw rócić in stytucję z a r ę c z y n ? ... 378

Przeciw ko z b y t w czesnem u zakładaniu r o d z i n y ... 380

Problem m ałżeństw zaw artych za zgodą s ą d u ... 381

Nie trw ałość „m ałżoń stw przym u sow ych ’ ’ ...382

Poradnictw o r o d z in n e ...384

W arunki m ieszkaniowe m łod y ch m a ł ż e ń s t w ...386

Polep szyć sytu a cję k ob iety p r a c u ją c e j... 388

P om oc m aterialna dla m łod ych m a ł ż e ń s t w ...381)

W alka /. a l k o h o l i z m e m ... 380

P otrzoba dalszych badań nad r o d z i n ą ... • • • 391

Opieka szk oły n ad dziećm i z rozb itych m a ł ż e ń s t w ... 391

K a ta log z a l e c e ń ... 392

U w a ja k o ń c o w a ...393

R ozd iia ł dziesiąty Rzut oka w przyszłość . . 396

1. Perspektywy r o z w o d ó w ... 397

N iewdzięczne zadanie: przewidyw anie p r z y s z ł o ś c i ... 397

D em ografow ie o przyczyn a ch m ałej w iarygodności prognoz . . . . 400

W yznaczniki ew olu cji ro z w o d ó w ...401

D om niem ana górna granica częstości r o z w o d ó w ... 403

Szczegółow e zagadnienia m e t o d o l o g i c z n e ... 405

H ory zon t czasow y p r o g n o z y ... 406

K w estie n atury i n t e r p r e t a c y j n e j ...407

P erspektyw y rozw od ów na tle in nych perspektyw dem ograficzn ych . . 408

N ie spełnione p r o g n o z y ... 408

Przew idyw ania B .B . L i n d s a y a ... 410

P rognoza a m e r y k a ń s k a ... 410

P rognoza rozw od ów we F r a n c ji...411

P rognozow anie rozw od ów w Z S R R ... 412

P erspektyw y rozw od ów na wsi p o l s k i e j ... 414

2. Przyszłość instytucji małżeństwa i r o d z i n y ...415

W prow adzenie d o p r o b l e m u ... 416

J a k i będzie św iat przyszłych p ok oleń ? (416). R ó ż n y sposób w idzenia przyszłości (417). O ptym iści i pesym iści — c o o nich są d zić? (418). K la ­ sy fik a cja w izji przyszłości (419). Spór n a tem at „z ło te g o w ieku ” (420). P esym istyczno w izje p r z y s z ło ś c i... 421

D aw ność przew idyw ań pesym istyczn y ch (421). Z łow różbne p rzep o­ w iednie z la t m iędzyw ojen n ych (422). N ow sze teorie w ygaśnięcia in sty ­ tu cji rod zin y (424). K ry ty k a pesym istyczn y ch w izji przyszłości (426). O ptym istyczn e w izje p r z y s z ł o ś c i ...428

(14)

G losy op tym istów i ich argum entacja (428). R od zin a ja k o ostoja cz ło ­ w iek a w coraz trud niejszym św ecie (429).

Stanow isko p o ś r e d n ie ... j Opinia A . P itrou (431). O pinia W . N ikitenki (431). O pinia A . A n d rze­ jew skiego (432). W łasne stanow isko (432).

P o s ł o w i e ... B ib lio g r a f ia ... ... Indeks nazwisk ... ...

(15)

Słowo wstępne

Stało się niejako tradycją, że swoje prace poprzedzam obszernym wstępem, w którym dzielę się z Czytelnikiem myślami i odczuciami, jakie towarzyszyły mi w czasie pisania pracy. Postąpię tak i tym ra­ zem, posłuszny starorzymskiej dewizie: „clara pacta claros faciunt amicos” .

*

Kultura starożytna ustami swych filozofów i prawodawców określiła niezastąpioną rolę rodziny jako filaru ładu i porządku społecznego. Żyw ym tego dowodem są zachowane utwory Platona i Arystotelesa, Kodeks Hammurabiego, zakonodawstwa religijne. Źródła te, w zboga­ cone pismami ojców K ościoła i wielu przodujących uczonych, sta­ nowią po dziś dzień pokarm duchowy dla badaczy zajm ujących się problemami rodziny. W iodącą rolę odgrywają pośród nich socjolo­ gowie, a zwłaszcza socjologowie rodziny.

*

Jesteśmy świadkami burzliwego rozw oju wiedzy o rodzinie. Polska dotrzym uje pod tym względem kroku krajom o najbogatszym dorobku literatury przedmiotu. Profesor Zbigniew Tyszka, który sam jest jednym z w iodących polskich socjologów rodziny, wymienia długą listę naszych autorów, którzy wnieśli istotny wkład do polskiej, a zarazem i światowej, skarbnicy wiedzy socjologicznej o rodzinie1. Niemały jest też dorobek innych dyscyplin naukowych zajm ujących się problematyką rodziny, a w szczególności psychologii i prawa.

(16)

lin ie j zasobna jest rodzima literatura poświęcona rozwodom . Możemy tu wymienić wartościowe prace Barbary Łobodzińskiej, Marii Tra- wińskiej i Marii Jarosz (zetkniemy się z nimi bliżej w toku dalszych rozważań), nadto zaś doskonałe przyczynki, jakim i nas przez wiele lat darzyła Henryka Bogacka, wysoce kompetentna w zakresie analiz statystyki rozwodów.

Statystyką i demografią rozwodów zajmuje się również piszący te słowa. W bibliografii zamieszczonej w końcu niniejszej pracy wymieniam trzy własne pozycje artykułowe z tego zakresu, zamiesz­ czone na łamach „K u ltu ry i Społeczeństwa” (1964), „W ię z i” (1973) oraz „R u ch u Prawniczego, Ekonom icznego i Socjologicznego” (1981). Poza tym sprawie rozw odów poświęciłem osobne rozdziały w książce pt. Oblicze demograficzne Polski Ludowej (1965) i w tom ie drugim

Demografii Polslci (1975).

*

W artykule z 1964 r. mogłem względnie spokojnie pisać o rozwodach: było ich w tedy w Polsce niewiele i nic nie wskazywało na to, że już najbliższe lata przyniosą recepcję zachodniej m ody na „małżeństwa na próbę” — jak można nazwać związki małżeńskie, zawierane z myślą o rozwodzie, g d y b y okazały się mało atrakcyjne. Właśnie ów niepokojąco duży wzrost liczby rozw odów (począwszy od drugiej połow y lat sześćdziesiątych) nakazywał mi raz po raz powracać do tem atu rozw odów w Polsce i coraz ostrzej formułować własną opinię 0 tym zjawisku — obnażałem jego wysoce szkodliwy w pływ na życie narodu. Ze statystyki, którą się później zajmiemy, wynika, że z 18,0 tys. w 1962 r. liczba rozw odów w Polsce wzrosła w 1982 r. do 46,7 tys. Jest to już coś więcej niż wzrost — to po prostu klęska społeczna. 1 tak właśnie będę stawiał sprawę w niniejszej pracy.

*

U czestnictwo demografów w badaniach nad szerzącą się plagą rozwo­ dów jest ze wszech miar wskazane. Jako specjaliści wr zakresie analiz materiału statystycznego powinni oni dopom óc w rozpoznaniu sił napędowych wzrastającej liczby rozw odów i w wykazaniu następstw tego zjawiska. Mam pod tym względem twarde wymagania tak pod własnym adresem, jak i p od adresem innych autorów analiz. Obowiąz­

(17)

kiem badacza jest ujawnić całą prawdę o badanym zjawisku, choćby ona była nie wiem jak przykra, kamuflaż bowiem jest społecznie szkodliwy. Tak samo trzeba ocenić zasłanianie się autora argumentem, że sprawa jest nie dość jasna, lub bagatelizowanie jej w rzekomym przekonaniu, że chodzi o zjawisko, które rychło wygaśnie.

*

Trzeba tu wspomnieć o apologetach rozwodów. Nie brak ich w krajach 0 masowym rozpowszechnieniu rozw odów : ich prace, ukazujące dobroczynną rolę rozwodów, cieszą się wzięciem wśród tych, z których apologeta zdejm uje odium niemoralnego postępowania. Karol Marks uczył gardzić apologetami jako osobnikami nadużywającym i nauki do celów nie m ających z nią nic wspólnego.

sji

Nauka o nauce — istnieje przecież i taka gałąź wiedzy — objaśnia nas, że w ciągu ostatnich trzech— czterech dziesięcioleci nastąpiła szczególna zmiana w roli nauki i techniki: obie stały się ważnym instrumentem władzy i kontroli społecznej, zwłaszcza w krajach wysoko uprzem ysłowionych2. Stawia to na porządku dziennym sprawę należytego poziomu kadr naukowych. W aga problemu jest tym większa, że okres pow ojenny przyniósł w wielu krajach obniżenie poziomu kadry naukowej. Zdaniem tak miarodajnego eksperta, jak profesor W ładysław Markiewicz (były wieloletni sekretarz na ukowy W y ­ działu Nauk Społecznych Polskiej Akademii Nauk, obecnie wiceprezes Akademii), „rozw ój współczesnej nauki niesie ze sobą zagrożenia, które mogą podkopać pozycję społeczną uczonego. W ynikają one z postępującego umasowienia profesji naukowca, co każe liczyć się z obniżeniem wymagań stawianych kandydatom do pracy badaw ­ c z e j’ . Ten sam autor zauważa, iż „ju ż obecnie w formie niejedno­ krotnie drastycznej występują różnice między uczelniami, instytutami 1 placówkami badawczym i, upoważniające do tego, aby jedne z nich nazywać słabymi, a drugie m ocnym i” 3. Żadna z dziedzin życia,

wy-2 W . M orehouse, Science, Technology, Autonom y, and D epend ence: a Framework fo r International Debate, „A ltern a tives” 1979, nr 3.

3 W . M arkiewicz, Bola środowisk naukowych w rozwoju współpracy naukowej, w : Problemy planowania i polityki społeczno-gospodarczej, W arszawa 1980, s. 517.

(18)

magającycli ingerencji ze strony państwa czy społeczeństwa, nie jest wolna od potencjalnych szkód, jakie może przynieść niewysoki poziom wiedzy w danym zakresie. D otyczy to również walki o um oc­ nienie rodziny: powodzenie tej walki będzie w niemałej mierze zale­ żało od naukowego przygotowania jej sterników i realizatorów.

*

>,Numa wyszła za Pom piliusza” — tym i słowami wyszydzano w staro­ żytnym R zym ie ignorantów popisujących się swoją niewiedzą (przy­ pom nijm y, że Numa Pompiliusz — to legendarny król R zym u). Ileż to razy, czytając książki uchodzące za naukowe, spotykam y w nich niewybaczalne błędy, będące produktem braku erudycji. R ód pisarzy z gatunku „N um a wyszła za Pompiliusza” dotąd nie wygasł.

Zgadzam się z profesorem Anatolijem Charczewem, występują­ cym przeciw ogłaszaniu prac, które nic nie wnoszą do nauki — d o ­ ty czy to zwłaszcza prac o szerszym zasięgu tem atycznym . „Szeroki tem a f — pisze uczony radziecki — rzadko byw a nowy, a w obec tego mankamenty m etodologiczne, niekiedy też po prostu nieznajomość nawet tego, czym już nauka dysponuje, rodzą dublowanie, imitację działalności naukowej, zbyteczną stratę sił i środków ” 4. D ołóżm y starań, b y uwolnić nauki społeczne (te są szczególnie zagrożone) od popisu grafomanów.

*

Ludzie nauki muszą dokształcać się permanentnie. Jak słusznie zauważa w odniesieniu do własnej specjalności, tj. ekonomii poli­ tycznej, profesor Z ofia Morecka, „w ob ec nieustannego rozwoju przedm iotu jej badań musi ona podlegać nieustannemu procesowi starzenia się i odn ow y; nowe warunki, zjawiska i procesy wym agają now ych uogólnień, które znowu podlegają procesowi weryfikacji, dojrzewania i starzenia się” 5. Zacytowana uwaga zachowuje ważność w stosunku do wielu innych, jeśli nie wszystkich, dyscyplin nauko­

4 A . Cliarczew, Brak i siem ja w S S SB , w yd . 2, M oskwa 1979, s. 365.

5 Z . M orecka, O roli teorii ekonomii socjalizmu i warunkach j e j rozwoju, w : P r o ­

(19)

w ych. Z pewnością dotyczy i demografii. Dal temu wyraz zasłużony d e m o g r a f francuski Alfred Sauvy, dedykując jedną ze swych książek swoim wnukom : dedykuję wam książkę — pisał on — która będzie już stara, kiedy w y będziecie jeszcze młodzi. Mądrość wczorajsza niekoniecznie musi nią i dziś pozostawać, a taki sam los może jutro spotkać dzisiejszą mądrość.

J e d n o ś ć poglądów nie zawsze jest cnotą. Z pewnością nie jest. nią w nauce. Nauka musi być otwarta na różne pogląd}7 i różne oceny. W swym eseju poświęconym kryteriom wartościowania profesor Stefan Nowak przekonywająco wyłożył, że wartościowanie zjawisk nie jest i nie może b y ć u różnych ludzi identyczne6. Co dla jednych jest nieszczęściem, przez innych może być ocenione jako dobrodziej­ stwo i vice versa. Raz po raz spotykam y się z podobnym i faktami w gronie dem ografów, którzy zresztą pod tym względem nie tworzą wyjątku.

Ścieranie się różnych poglądów jest potrzebne i pożyteczne — nauka niejedno mu zawdzięcza. Warunkiem owocnej dyskusji jest szacunek dla cudzej opinii, w tym również dla opinii, której osobiście nie podzielam y. Własne zdanie niekoniecznie musi b y ć prawidłowe, a cudze — błędne. Zresztą sprzeczność opinii byw a często tylko pozorna, gdyż jedno i to samo zjawisko może b y ć z jednego punktu widzenia korzystne, z innego natomiast niekorzystne. Różne punkty widzenia wzbogacają znajom ość zjawisk, ze swej natury złożonych.

W ynikają stąd również zobowiązania dla autorów prac, w których są omawiane zagadnienia wieloaspektowe czy też kontrowersyjne. W pełni podzielam opinię polskiego ekonomisty Zbigniewa Landaua, według której nie jest walorem pracy prezentowanie tylko jednego punktu widzenia, gdy chodzi o problem y mające charakter kontro­ wersyjny. „B rak jednomyślności — pisze profesor Landau — pro­ wadzi do sporów, a te stwarzają możliwość dokonywania najwłaściw­ szego w yboru” 7. O dnotujm y jeszcze uwagę autora, że różne sta­

6 S. N ow a k , K ryteria wartościowania, „P o ls k a 2000’ ’ 1981, nr 1.

7 Z. L a n da u , 35 lat gospodarki P olski Ludowej (recenzja), „E k on om ista ’ 1980,

(20)

nowiska inspirują Czytelnika d o zastanowienia się nad złożonością procesów rozw ojow ych i tym sam ym zmuszają do własnych przem y­ śleń.

*

Analiza zjawiska tylko wtedy spełnia w ym óg naukowości, jeśli ma charakter heurystyczny, tzn. jeśli przyświeca jej dążenie do wykrycia praw dy. Demograf, który analizuje dane statystyczne, powinien pam iętać o tym , że niemal za każdą liczbą kryje się taki lub inny problem — trzeba go widzieć i objaśnić. W ten sposób zbliżam y się do poznania praw dy o badanym zjawisku.

Nasz znakom ity, dziś już nieżyjący uczony, prezes Polskiej Akademii Nauk w latach 1957— 1962,Tadeusz Kotarbiński w rozmowie z redaktorem Jerzym Mikke powiedział: „D zielny nauczyciel i w ych o­ wawca musi b y ć prawdom ówny i musi b y ć przeświadczony o słusz­ ności tego, co głosi, a w tym celu musi docierać do rzetelnych źródeł prawdy. W aurze półprawdy lub antyprawdy powstaje niedowład funkcji nauczyciela” 8. Także i nas, autorów prac naukowych, słowa te d otyczą : poprzez ogłaszane książki pełnim y przecież funkcje nauczycieli i wychowawców.

'i”

Powiedział ktoś — a był to niezawodnie człowiek mądry — że nauka nie boi się błędów, nauka boi się zastoju. P odobną w swym założeniu uwagę słyszeliśmy swego czasu z ust dziś już nieżyjącego Jana Marcina Szancera. Pisał on : „Zwątpienie wynikające z błędów bywa, jak mi się w ydaje, czasem bardziej twórcze niż niezachwiana pew- ność” ‘J. Z uwagami tym i koresponduje oświadczenie niemieckiego poety i powieściopisarza, laureata N agrody N obla, Hermanna H esse: „Tem u, kto jest zadowolony, nie mam nic do powiedzenia” . W szyst­ kie te wypowiedzi zawierają pochwałę niepokoju jako źródła, z którego niejednokrotnie wytryska twórcza m yśl. a w ślad za nią twórcze działanie.

Z takim ożyw czym niepokojem spotykam y się w pracach s o c jo ­ logów rodziny. Profesor Franciszek Adamski kwestionuje z dawna 8 P or. J. Mikke, W izerunki ludzi myślących, W arszaw a 1973 —- rozm ow a z T a ­ deuszem K otarbińskim .

(21)

przyjętą dychotom ię: rodzina miejska — rodzina wiejska. Jego zdaniem, podział ten, wczoraj jeszcze słuszny, dziś staje się przeżyt­ kiem 10. Kwestionowana jest również teoria, według której upow- szechńiający się obecnie m odel rodziny nuklearnej jest produktem burzliwego rozw oju industrializacji i urbanizacji. Mamy tu do czy­ nienia z przykładami fermentu intelektualnego, który jest zawsze pożądany jako czynnik przeciwdziałający skostnieniu nauki.

*

N ieobojętna jest sprawa występujących w książce cytatów. Niektórzy autorzy z upodobaniem stosują cytaty z obcych prac po to, aby zdyskredytować ich autorów. Postępowanie takie nie wzbudza uznania: jest w tym przecież coś z sadyzmu. Przeciwko tym lowc-om cudzych potknięć wystąpił na łamach „P olityk i” świetny polski publicysta Ludwik Krasucki. ..Nie jest dobrze — pisze on — kiedy jeden naukowiec wymienia nazwisko drugiego tylko celem polemiki, natomiast zapożyczenia z prac pisanych i dokumentów^ w spółtworzo­ nych przez adwersarza pozostawia bez przypisu” 11. Uwaga redaktora Krasuckiego jest tym bardziej słuszna, że nierzadko owi łow'cy, krytykując innych, sarni nie mają racji.

Poruszam tę kwestię w związku z licznym i cytatam i w niniejszej książce. Praca ta ma charakter szeroko zakrojonej konsultacji. W y ­ stępują w niej w charakterze równouprawnionych stron zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy określonych poglądów. Nie chwalę jednych i nie ganię drugich — własny pogląd przedstawiam osobno po bezstronnym wyłożeniu cudzych stanowisk, tych ,,za” i tych „przeciw ” . Referując sprawę, nie gilotynuję pogląclówr, których nie podzielam — wręcz przeciwnie, tym właśnie poglądom, m ogącym stanowić korektę m ojego stanowiska, poświęcam szczególnie dużo uwagi. Megalomanii, każącej uznawać własne stanowisko za jedynie słuszne, nie pochwalam u innych i nie dopuszczam u siebie. Zn ajo­ mość literatury światowej uczy, jak zawrodna jest wiara wre własną nieomylność.

10 F . Adam ski, Socjologia małżeństwa i rodziny, W arszawa 1982, s. 226 i 22 7 . 11 L . K rasucki, M iędzy informatyką a dezinformacją, „P o lity k a ” 1979, nr 2 7 .

(22)

Nie powinno być przy tym cienia wątpliwości co do m ojego stosunku do problemu rozw odów : jestem ich zdecydow anym przeciwnikiem. Rozumiem nieuchronność rozejścia się małżonków w pewnych, prawem i moralnością usprawiedliwionych przypadkach, ale jak najostrzej oponuję przeciw lekkomyślnie zawieranym małżeństwom i przeciw' równie lekkomyślnemu niweczeniu założonej rodziny.

Przytoczyłem na wstępie starorzymską dewizę, według której warunkiem szczerej przyjaźni jest szczere stawianie sprawy. W imię tej właśnie zasady rozpocząłem mój artykuł o rozwodach zamieszczony w „R u ch u Prawniczym, Ekonom icznym i Socjologicznym ” następu­ jącym „wyznaniem w iary” : „A probata rozw odów b yła b y w moim rozumieniu zgodą na lekkomyślne zawieranie związków małżeńskich i jeszcze bardziej lekkomyślne powoływanie do życia istot ludzkich, by je potem rzucić na pastwę losu. R ozpad małżeństwa jest trudną do zmazania plamą na honorze strony, która stała się sprawcą dram atu rodzinnego. K to podziela ten pogląd, ten musi uznać, że m nożące się w wielu krajach, także i w Polsce, rozw ody stanowią zjawisko patologiczne, i to .nie tylko w skali indywidualnej, lecz i społecznej... Ze złem społecznym trzeba walczyć. Trzeba dążyć do przyw rócenia ładu moralnego w stosunkach rodzinnych” .

Zaznaczyłem jednocześnie, że z ujem nej oceny zjawiska rozw odów nie wyciągam wniosku o zbędności samej instytucji rozwodu. Nie zamykam oczu na fakt, że w niejednym przypadku współżycie staje się tak dalece nieznośne, iż małżeństwo nie może trwać nadal. B yw a przecież tak, że rozejście staje się wyzwoleniem dla maltretowanego współmałżonka i dla dzieci. Prawdą jest jednak i to, że dla wielu ro z ­ wiedzionych, zwłaszcza kobiet, wyrok rozw odow y jest już tylko przy­ pieczętowaniem ich raz na zawsze złamanego życia. Postuluję szeroką akcję wychowawczą, która rozbudzi w dorastających pokoleniach poczucie odpowiedzialności za założoną rodzinę i potrzebę harm onij­ nego, w zasadzie nierozerwalnego wzajem nego pożycia małżonków. Realizacja tego zadania powinna doprow adzić do tego, że rozwody przestaną istnieć, w każdym bądź razie jako zjawisko masowe. Ide­ ałem naszym powinien się stać świat szczęśliwych rodzin, świat wolny od dramatów rodzinnych i od rozw odów . O ileż lepsze i moralnie bogatsze będzie życie w takim świecie. I to jest myśl przewodnia, która patronować będzie niniejszej p ra cy.

(23)

Podejmując badania nad zagadnieniem rozwodów, byłem świadom faktu, że złożoności i wadze problemu musi odpowiadać dostatecznie szeroki zasięg zainteresowań badawczych autora, i to zarówno pod względem tem atycznym , jak i terytorialnym. Skala tematyczna

wykonanego zadania zadecydowała o rozmiarach niniejszej książki: powstał obszerny traktat, ujm ujący zagadnienie z różnych punktów widzenia. Nie mniej szeroki jest terytorialny zasięg‘badania, którego wyniki zostały przedstawione wr tej pracy. Zainteresowania nasze wybiegły daleko poza rodzime opłotki: badaniem zostały objęte wszystkie kraje europejskie, dla których dysponujem y choćby ułamko­ wymi informacjami o rozwodach, oraz niektóre, zresztą nieliczne, kraje pozaeuropejskie. Szczególną uwagę, gdy chodzi o te ostatnie kraje, poświęcamy Stanom Zjednoczonym jako krajowi, który w y ­ różnia się najwyższą w skali światowej częstością rozwodów. Jeżeli jest jakaś cząstka prawdy w7 teorii, która szerzącej się obecnie w E u ­ ropie fali rozwodów przypisuje charakter epidemii, to głównym ogniskiem zarazy są właśnie Stany Zjednoczone. Poza nawiasem naszych zainteresowań badawczych zostały kraje Trzeciego Świata, a to ze względu na daleko idącą odrębność panujących w tych regio­ nach obyczajów matrymonialnych i rozwodowych.

Książka niniejsza obejm uje 10 tematycznie wyodrębnionych rozdziałów, a niemal w każdym z nich osobny, szerzej ujęty podroz­ dział tworzy analiza stanu rzeczy w Polsce. Ten „polonocentryzm ” ma swe podwójne uzasadnienie: z jednej strony w ychodzi naprzeciw oczekiwaniom Czytelnika, który — rzecz jasna — jest w szczególnym stopniu zainteresowany tym , co się dzieje we własnym kraju; z drugiej strony — uszczegółowiony obraz stosunków w Polsce posłuży swoim i obcym za dow ód uwagi, jaką nauka polska poświęca nękającym kraj bolączkom społecznym.

* *

Ludzie żyją nie tylko dniem dzisiejszym, myślą również o przyszłości i marzy im się inny, lepszy świat. Marzenia takie zawsze ożywiały i nadal ożywiają wyobraźnię myślicieli. Ż yją cy na przełomie X V I 1 ^ V I I w. włoski filozof Tomasso Campanella przedstawił wizję świata, w którym ludzie, uwolnieni od tyranii nierówności społecznej, żyć będą we wzajemnej harmonii. Przypom nijm y, że W ładysław Tatar­

(24)

kiewicz stawiał Campanellę na równi z Francisem Baconem z Weru- lamu i Hugonem Grotiusem, a przecież byli to autentyczni koryfeusze nauki w owej epoce12. Osiemnastowieczny myśliciel francuski Jean Condorcet nakreślił obraz nieustającego postępu ducha ludzkiego i stałego wydłużania się życia ludzkiego13. Za naszych czasów uczony angielski John D. Bernai wzbogacił perfektybilistyczną literaturę społeczną wyimaginowanym obrazem świata, raz na zawsze uwolnio- ' nego od największego zła, jakim jest w ojn a14.

Są to przecież — powie ktoś — fantazje, a w najlepszym razie utopie. Nie zamierzam temu przeczyć. Chcę jednak wskazać, że w niejednym przypadku fantastyka naukowa jak najpełniej spraw­ dziła się w życiu. Doczekała się również urzeczywistnienia niejedna wybiegająca w przyszłość utopia. I ma chyba rację uczony francuski, ekonomista i agronom R ené Dumont, kiedy ostrzega, że odrzucając utopię — m ożem y biernie poddać się złemu losowi15.

Dlaczego o tym mówię? Sens tej ostatniej już uwagi wstępnej jest taki, że wyimaginowany przeze mnie świat bez rozwodów, będąc w tej chwili utopią, nie musi b y ć ideą nieziszczalną — w każdym bądź razie należy dążyć do jej realizacji. Ta właśnie myśl patronowała m ojej pracy, którą obecnie oddaję do rąk Czytelnika.

Edward Rosset

12 W . Tatarkiew icz, H istoria filozofii, t. 2, W arszaw a 1983, s. 396.

13 J . C on dorcet, Szkice obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje, W arszawa

1957. <

14 J . D . Bernai, Świat bez w ojny, W arszaw a 1960. 15 R . D u m on t, L ’ utopie ou la mort, P a ryż 1973.

(25)

Rozdział

pierwszy

Rozwody w świetle historii i prawa

Nic lepiej nie może wprowadzić w problem atykę określonej instytucji społecznej, jak zapoznanie się, bodaj pobieżne, z jej dziejami i z pra­ wami, jakie nią rządzą. Od tego też rozpoczniem y nasz wykład p o ­ święcony bulwersującemu dziś opinię publiczną zagadnieniu rozw o­ dów.

1. Z historii rozwodów

Historia — jak przyjęto ją określać — jest mistrzynią życia. U czy nas ona, że istniejący porządek (częściej nieporządek) społeczny nie jest jakąś przyrodniczą koniecznością i że rozumnym, na dłuższą metę obliczonym działaniem można go przekształcać i ulepszać. P od tym kątem będzie nas interesował historyczny rozwój instytucji rozwodu.

Notatka wstępna

Nie mamy dotąd w Polsce szerszego opracowania z zakresu historii rozwodów. Luki tej z pewnością nie wypełni m ój skromny szkic; zadanie to wym agałoby bliższego zainteresowania ze strony przed­ stawicieli różnych dyscyplin naukowych, głównie zaś socjologii, prawa, historii i demografii.

Potrzeba badań nad przeszłością zjawisk dem ograficznych — uależą do nich również rozw ody — jest niesporna. W przedmowie

(26)

cło pracy zbiorowej, której przedmiotem są procesy demograficzne dawnej R osji, redaktor tej pracy Anatolij Wiszniewski zauważa, że „historię bada się nie dla przeszłości: jej znajom ość pozwala lepiej zrozumieć teraźniejszość i zajrzeć w przyszłość” 1. Taką właśnie rolę przypisuję badaniom nad historią rozwodów.

Odkąd istnieje instytucja małżeństwa, odtąd również istnieją rozwody. Powiązania wzajemne obu instytucji sprawiają, że trudno mówić o jednej z nich, pom ijając drugą. W naszym wykładzie p o ­ święconym historii rozw odów ów związek obu instytucji znajdzie wyraz w częstym nawiązywaniu do dziejów małżeństwa.

Życie rodzinne w hordzie pierwotnej

W edług koncepcji szwajcarskiego uczonego, swego czasu profesora historii prawa i kultury na Uniwersytecie w Bazylei, J. J. Bacho- fena (1815— 1887), pierwotną formą życia rodzinnego był bezład płciow y: członkowie hordy, mężczyźni i kobiety, współżyli ze sobą bez ograniczeń, a ponieważ ojciec b ył nieznany, więc ustrój rodzinny nie mógł b y ć inny, jak tylko matriarchalny i matrylinearny. P a­ triarchat jest sprawą późniejszą: przejście władzy rodzinnej w ręce mężczyzn wymagało uprzedniego pojawienia się jakichś form mał­ żeństwa.

D osyć wcześnie pojawia się tendencja do uporządkowania sto­ sunków rodzinnych w hordzie. Zdaniem badaczy, m. in. J. Siemiono- wa, przejawem takiej tendencji było wprowadzenie zasady zabra­ niającej współżycia seksualnego z osobnikami należącymi do tego samego rodu.

Z biegiem czasu wytwarzają się pewne form y małżeństwa. Jedną z częstszych była prawdopodobnie form a związku poligamicznego. W obrębie rodu powstają rodziny, a ich praktyczna użyteczność toruje drogę rozw ojow i tej instytucji. M m jeszcze powstało prawo pisane, w społeczeństwie pierwotnym zaczynają działać norm y porządkujące dziedzinę stosunków małżeńskich łącznie z rozwodem. N orm y te są dyktowane przez prawo zwyczajowe i nakazy religii. Jeśli chodzi o rozwody, to — zgodnie z inform acją podaną w encyklo­

i

1 Bracznost', rozdajemost’ , smiertnost' w R ossii i w SS SR . Sbornik statiej, red. A . W iszniewski, M oskwa 1977.

(27)

pedii — 11 ludów pierwotnych dla dokonania rozwodu wystarczała zgoda współm ałżonków; uzasadniały go ponadto określone przyczyny natury magicznej, religijnej i obyczajow ej2. W ięcej światła na sto­ sunki rodzinne rzucą informacje z okresu prawa pisanego.

Starożytność

..Jeżeli żona będzie przyłapana w sytuacji, kiedy dzieli łoże z innym mężczyzną, należy oboje związać i wrzucić do w od y ; jeśli władca żony daruje jej życie, to król daruje życie swemu niewolnikowi” —■ tak brzmi postanowienie zawarte w słynnym Kodeksie Hammura- biego3. Przypom nijm y, że chodzi tu o pom nik prawa babilońskiego, ustanowionego na 18, a może 20 wieków przed naszą erą4. Z przy­ toczonego przepisu wynikają dwie prawdy charakterystyczne dla epoki starożytności: primo — zdrada małżeńska zagrożona była karą śmierci i secundo — przepis ten nie dotyczył mężów.

W obu tych faktach znalazła odbicie podstawowa cecha mał­ żeństwa w starożytności: żona była własnością męża, obowiązywały ją posłuszeństwo i wierność w obec swego pana i władcy, a sprzenie­ wierzenie się obowiązkowi wierności małżeńskiej było zagrożone karą śmierci. Mąż — znowu jako pan i władca — mógł żonie winę darować. Pojęcie niewierności małżeńskiej dotyczyło jedynie żony —- w Kodeksie Hammurabiego nie ma śladu, który b y wskazywał na karalność stosunków pozamałżeńskich uprawianych przez m ęża: prawo tym się nie zajmowało. W małżeństwie epoki starożytności pozycja stron była skrajnie nierówna: mąż cieszył się pełnią praw i przywilejów, żona była z nich na ogól wyzuta. D otyczy to również rozw odów : nie żona, lecz jej pan i władca decydował — tak jak w przy­ padku zawinionej przez żonę niewierności — o losach małżeństwa: mógł je w każdej chwili rozwiązać.

Anatolij Charczew podkreśla, że w społeczeństwie niewolniczym głowa patriarchalnej rodziny był pełnowładnym panem wszystkich jej członków i żył faktycznie w wiełożeństwie, gdyż (nie wspominamy

2 W ielka encyklopedia powszechna P W N , t. 10, W arszaw a 1967, h asło: Rozwód.

3 P o r. A . Charczew, Brak i siem ja w S S S R , w yd . 2, M oskw a 1979, s. 5 2; H . K lengel, H am m urapi von Babylon und seine Z eit, B erlin 1978.

4 K odeksem H am m urabiego zajm u ję się bliżej w p ra cy pt. Doktryna ludności

(28)

już o nałożnicach-niewolnicach) mógł on zmusić do współżycia każdą wolną kobietę należącą do w spólnoty; kobieta zaś, stając się żoną, zamieniała się w dożywotnią pustelnicę z jedynym zadaniem : rodzenia i wychowywania legalnych dzieci.

Pewnej krystalizacji ulegają stosunki małżeńskie w społeczeń­ stwie klasowym : formą panującą staje się małżeństwo monoga- miczne.

„M onogam ia — pisze Zbigniew Tyszka — pojaw ia się dopiero wtedy, gdy siły w ytwórcze osiągają odpowiednio w ysoki poziom rozwoju, co jest podstawą pojawienia się własności pryw atnej. Mał­ żeństwo monogamiczne powstaje więc dopiero w ustrojach klasowych, opierających się — jak wiadomo — na własności pryw atnej” 5. Tra­ dycja władztwa, męża nad żoną i dziećmi pozostaje w m ocy. M no­ żące się w tym okresie rozw ody są jak by produktem ubocznym monogamii, nie zezwalającej na posiadanie więcej niż jednej żony, ale dopuszczającej legalną zamianę jednej na drugą.

W ieki średnie

Co m ożem y powiedzieć o małżeństwach i rozwodach w średniowie­ czu ?

Panująca w Europie doktryna katolicka sprzyjała zawieraniu małżeństw, nie dopuszczała natomiast rozwodów.

Anatołij Charczew wspomina o pewnej poprawie położenia żony w feudalizmie w porównaniu z epoką niewolnictwa. W prawdzie żona pozostawała niewolnicą i rzeczą należącą do męża, ale częste w ojny i związana z tym nieobecność mężów podnosiły z jednej strony gospodarczą rolę żony (gospodarstwo znajdowało się w jej ręku), z drugiej zaś rosło znaczenie kobiet jako rodzicielek, a to w związku z m alejącym przyrostem naturalnym. K obiety — stwierdza Char­ czew — stawały się bardziej samodzielne tak przy zawieraniu m ał­ żeństwa, jak i w czasie jego trwania.

Pow ołując się na badania B. Urłanisa i J. Hajnala, dem ograf radziecki Anatołij Wiszniewski stwierdza, że w średniowieczu prze­ ważało tradycyjne zachowanie matrymonialne — małżeństwa b yły bardzo wczesne, a udział kobiet pozostających w ogóle poza

(29)

żeństwem skrajnie niski. Z wygaśnięciem średniowiecza zaczyna

kształtować nowy, według określenia Hajnala —- europejski t,yp zachowania matrymonialnego — charakteryzują g o : późne

małżeństwa i wysoki udział kobiet pozostających poza małżeńst- wem ".

Katolicka doktryna małżeńska

M ałżeństwu z nazwy monogamiczneniu, a w rzeczywistości naru­

szającemu zasadę monogamii, bo zezwalającemu na zastąpienie jednej żony drugą (byle działo się to w majestacie prawa, a więc przez rozwód i ponowne małżeństwo), przeciwstawił się z moralnych i humanitarnych pobudek K ościół katolicki. M otyw y sprzeciwu

b y ły jasne: instytucja małżeństwa i dopełniająca ją instytucja roz­

wodu od zarania swego istnienia były i pozostał}' narzędziem bru­ talnego władztwa m ężczyzny nad kobietą. Taki stan rzeczy był nie do pogodzenia z głoszoną przez Kościół moralnością. D oktryna katolicka uznała małżeństwo za sakrament, co oznaczało jego nie­ rozerwalność. P od rządami tej doktryny instytucja rozwodu utraciła rację bytu. Liczne społeczeństwa europejskie podporządkowały swe prawo małżeńskie zasadom doktryny katolickiej. R ozw ody zostały wyrugowane, a jedyną form ą rozwiązania małżeństwa, p o ­ zostały separacja i unieważnienie małżeństwa, orzekane przez władze kościelne. R ządy prawa kościelnego trwały długo: podważyła je

dopiero u schyłku X V I I I w. rewolucja francuska.

„Chrystianizm — pisała przed laty Zofia Daszyńska-(¡olińska — bierze wzrost ludności i małżeństwo pod swoją opiekę i to od pierw­ szych wieków swego istnienia” . Autorka wskazywała, że za podstawę chrześcijańskiej doktryny małżeństwa posłużyły założenia form uło­ wane przez ojców Kościoła od początku jego istnienia, a głoszące zasadę czystości związku małżeńskiego, godności rodziny i podnie­ sienia statusu kobiety-żony7.

Podążając za tokiem wykładu Franciszka Adamskiego, odn o­ tuję teraz najważniejsze spośród ow ych najwcześniejszych wypowiedzi 6 A . W iszniew ski, Wosproizwodstwo nasielenija i obszczestwo. Istorija, sotrriem ien•

nost\ wzgląd iv buduszczeje, M oskw a 1982, s. 198.

7 Z . Daszyńska-G olińska, Zagadnienia polityki populacyjnej, W arszaw a 1927,

(30)

dotyczących charakteru oraz znaczenia chrześcijańskiego m ałżeństwa: — św. Paweł, którego działalność apostolska i misyjna przypada na I wiek naszej ery (stracony w R zym ie o k o ło 60 r.), występowa} w sposób zdecydow any przeciw szerzącej się w ówczesnym greeko- - rzymski ui świecie rozwiązłości seksualnej i przeciw związanemu z nią upadkowi moralności m ałżeńskiej; rów nie stanowczo potępia} modną wówczas praktykę rozw odów ;

— ojcow ie Kościoła, a zwłaszcza Klem ens Aleksandryjski (około 150— 216) i Tertulian (ur. około 220), podtrzym yw ali i rozwijali chrześcijańską doktrynę małżeństwa, w skazując na boski charak­ ter tej instytucji;

— najw ybitniejszy z ojców K ościoła, św. A ugustyn (354— 430), w dziele pt. De bono coniugali określa m ałżeństw o jako sakrament; dzieło to — ' zaznacza prof. Adam ski — odegrało przełomową rolę w historii chrześcijańskiej doktryn y m ałżeństwa, zostały w nim bowiem ustalone niezmienne podstaw y prawne, moralne i liturgiczne chrześcijańskiego małżeństwa.

Podsum owując swe rozważania, Franciszek Adam ski stwierdza, że chrześcijaństwo wniosło now y porządek w życie społeczne przez stwo­ rzenie nowej organizacji i struktury życia rodzinnego. Konkretnie zaś: — podniosło rangę społeczną małżeństwa, nadając m u charakter w pełni sakralny;

— akcentowało wojną wolę dw ojga osób świadom ie i dobrowolnie wchodzących w związek małżeński i należących od tej pory w y­ łącznie do siebie, a przede wszystkim ślu bu jących sobie miłość do­ zgonną i nierozerwalną;

— prawa i obowiązki męża i żony zostały potraktow ane na równi; — dziecko zostało uznane za najw yższą w artość w małżeństwie i główny ośrodek życia rodzinnego — nie m oże b y ć sprzedane czy porzucone, a rodzice są zobowiązani do w ychow yw ania, i to zarówno społecznego, jak i moralnego, a za zaniedbania w tym zakresie mogą b y ć obrzuceni klątwą;

— kobieta — niezależnie od zrównania prawnego w małżeń­ stwie — otrzymała wyróżniającą rolę i rangę w rodzinie jako matka i w ychow aw czyni8.

8 F. Adam ski, Socjologia małżeństwa i rodziny. W prowadzenie, W arszaw a 1982, s. 113— 114.

(31)

Muzułmańska doktryna rozw odu

"elk i w skali światowej rzesza wyznawców Koranu każe zwrócić

■aaę na dzieje muzułmańskiej doktryny rozwodów. Zasady Koranu

U' * °zedm iocie rozw odów omówił na łamach „Problem ów R odzin y”

Oniar Am in Szwarc. W ynotujm y główne wątki z tej relacji:

K oran surow o zabrania wynajdywania pretekstu do rozwiązania

związku małżeńskiego, jak długo realizuje on swoje obowiązki. R o z ­

wiązanie małżeństwa może nastąpić przez wypowiedzenie przez

nięża słów : .,Rozwodzę się z tobą“ lid) „Zostałaś rozwiedziona” .

Inną form ą rozwiązania małżeństwa jest ślubowanie

wstrzemięźli-w ości po czterech miesiącach separacji małżeństwo uważa się

za rozwiązane. Żonie przysługuje prawo rozwodu tylko wówczas,

gdv zostało ono zawarowane w kontrakcie ślubnym . Strony mogą

się rów nież rozejść za obopólną zgodą. Gdy inicjatywa rozwodu

w ychodzi od żony, musi ona zwrócić mężowi część majątku. Mał­

żeństwo może być wreszcie rozwiązane przez sąd.

Mąż może rozwieść się z żoną dwa razy i dwa razy przyjąć ją z powrotem. Jeżeli rozwiódł się z nią po raz trzeci, ponowne małżeń­ stwo z tą samą kobietą jest niedozwolone, chyba że po trzecim ro­ zejściu się z mężem wyszła ponownie za mąż za kogoś innego i po pewnym czasie z nim się rozwiodła.

W rozumowaniu teologów muzułmańskich rozwód jest złem, ale w pewnych warunkach — jedynym sposobem rozwiązania nabrzmia­

łych, nie dających się usunąć konfliktów 9.

Bliższe inform acje na temat stosowania prawa Koranu znaj­ dujemy w wydanej około 1923 r. pracy polskiego podróżnika, gene­ rała Bronisława Grąbczewskiego (1855— 1926), pt. Kaszgaria. Są to wspomnienia z pobytu w prowincji chińskiej Kaszgarii, w której aulor spędził dłuższy czas przed pierwszą wojną światową. „R ozw ód mahometan — pisze Grąbczewski — jest niezwykle łatwy, ale dla męzczyzn. W ystarczy, gdy mąż w gniewie krzyknie przy świadkach do żony: ucz łalalc lcujdym (trzy razy rozwiodłem się), żeby dalsze współżycie z nią było już grzechem i konkubinatem. Byw a i tak, 26 oeM °nąwszy z gniewu mąż żałuje swego porywu i nie cłice rozstać

(32)

się z żoną. W ówczas nuisi przejść całą procedurę przedślubną, a mia­ nowicie: musi żonę swoją umieścić gdzieś w innym domu, u swoich lub u żony krewnych ; przeczekać 45 dni na dowód, że żona nie spodziewa się potom stw a; w ydać ją za mąż za innego mężczyznę (do tej sprawy Avybiera się zwykle 80-letniego starca, który zgadza się na to za pieniądze), aby przebyła z nim w oddzielnym mieszkaniu chociażby jedną dobę; otrzym ać od niego złośliwe ucz talak kujdym i znowu przeczekać 45 dni. Dopiero w tedy może kobieta w yjść za mąż p o ­ wtórnie za swego pierwszego małżonka. Znacznie mniej kłopotów przysparza naprawa stosunków po wypowiedzeniu kabalistycznego

byr talak kujdym (raz się rozwiodłem) albo iskzi talak kujdym (dwa

razy rozwiodłem się), bo w pierwszym przypadku współżycie może nastąpić po pogodzeniu się małżonków w obecności dw óch pow a­ żniejszych krewnych, albo mieszkańców tej samej dzielnicy, w drugim zaś — po rytualnym obm yciu przez miejscowego imama (proboszcza) obojga małżonków, po odczytaniu odpowiednich m o­ dlitw' w obecności przynajmniej dw óch honorowych świadków i po spożyciu chociażby skromnego pilawu (piław lub pilaw — ulu­ biona potrawa złożona z tłustej baraniny, gotowanej z ryżem i polanej masłem). Znacznie trudniejszy jest rozwód, jeżeli żąda go kobieta, a mąż się nie zgadza: w tym przypadku trzeba dowieść przez świad­ ków (zeznających p od przysięgą), że współżycie jest niemożliwe wskutek bicia żony przez męża i znęcania się nad n ią ; w przeciwnym razie żona obowiązana jest zwrócić mężowi cały w ypłacony za nią

kalym. W takich razach kobiety uciekają się do rozm aitych sposobów.

A więc same siebie szczypią i następnie siniaki pokazują miejscowemu

kadi jako dow ody okrucieństwa męża, w nocy uciekają na dach

dom u i krzyczą przeraźliwie, jak by je kto zarzynał, budząc sąsiadów w całej dzielnicy itp. Jeżeli mąż straci cierpliwość i rzeczywiście wytłucze żonę należycie, sprawa jest wygrana, gdyż sąsiedzi pod przysięgą zeznają, że bił on publicznie na dachu swą żonę. Jeżeli nie, to kobieta szuka innych sposobów uwolnienia się od niemiłego m ał­ żonka” 10.

Świat wszedł w okres wstrząsów, które nie stanowią dobrej w różby dla starodawnych wierzeń i struktur społecznych: są one zagrożone pod względem możności przetrwania w swych

(33)

nych kształtach, nie aprobowanych już przez młodsze pokolenie. W krajach islamu pozostaje wprawdzie w m ocy stary przepis Koranu uprawniający mężczyzn do zerwania małżeństwa przez wypowiedzenie sakramentalnych słów „rozw odzę się z tobą” , lecz już dziś można zaobserwować, że człowiek, który porzuca żonę bez społecznie słusz­ nego powodu, spotyka się z potępieniem ze strony opinii publicznej. Zarzuca mu się, że narusza zasadę Koranu, według której „spośród rzeczy, które są legalne, najbardziej Bogu nienawistny jest rozw ód” 11. Tocząca się w krajach islamu dyskusja nad reformą prawa małżeń­ skiego kryje w sobie zapowiedź odejścia od starych, z duchem obec­ nego czasu niezgodnych warunków i form rozwodu.

Rozwody w carskiej R osji

O rozwodach w carskiej R osji tak informuje dem ograf radziecki Andriej W ołkow:: „ W przedrewolucyjnej R osji rozw ody praktycznie nie istniały. Małżeństwo mogło b y ć rozwiązane jedynie przez sąd kościelny (konsystorz) na wniosek jednego z m ałżonków: 1) w przy­ padku udowodnionej niewierności drugiego małżonka lub jego nie­ zdolności do pożycia małżeńskiego, 2) w przypadku kiedy drugi małżonek został skazany na karę z pozbawieniem wszelkich praw stanu lub na zesłanie na Sybir i 3) w razie nieobecności drugiego małżonka i braku o nim wiadomości w ciągu 5 lat. Orzeczenie kon- systorza wym agało zatwierdzenia przez synod. Proces rozwodowy był więc skomplikowany, ciągnął się przez półtora— dwa lata i wiązał się z jawnym rozpoznawaniem intym nych stron życia małżonków. N ic więc dziwnego, że rozw ody b y ły skrajnie nieliczne [...] W trzech ostatnich dziesięcioleciach X I X w. podstawową przyczyną rozwodu była przynajmniej pięcioletnia nieobecność jednego z małżonków — z tej przyczyny nastąpiło dwie trzecie ogólnej liczby rozwodów. Można ątąd wnosić, że dezercja małżonka była wówczas dosyć roz­ powszechnioną formą faktycznego zerwania stosunków małżeń­ skich” 12.

W swej interesującej próbie odtworzenia „socjalno-psycholo-11 G. W . Jones, M a la y M arriage and D ivorce in Peninsular M a la ysia : Three

Decades o f Change, „P o p u la tio n a n d D evelop m en t R a view ” 1981, nr 2.

12 A . W ołk ow , Ob ożydajemoj prodoliytielnosti braka i je jo diamograficzeskich

(34)

gicznego modelu zachowania dem ograficznego” rosyjskiego chłopa X I X w. autor radziecki B. Mironow kreśli obraz małżeństw i rozw odów wr ówczesnym środowisku wiejskim. Oto bliżej nas w tej chwili inte­ resujące wyniki dokonanego przezeń badania.

W świadomości dziewiętnastowiecznego rolnika rosyjskiego mał­ żeństwo stanowiło głów ny warunek przyzwoitości człowieka, jego materialnej pomyślności i społecznego znaczenia. Wstąpienie w związek małżeński traktowano jako moralny obowiązek. Poglądy te znajdowały poparcie ze strony cerkwi prawosławnej. Status kawalera b ył godny politow ania: choćby miał 20 lat, nie liczył się — w opinii środowiska pozostawał „m ałym ” . Nie miał głosu ani w rodzinie, ani na spotkaniach chłopskich. Nie wolno mu było opuszczać wsi choćby na krótki okres. „K aw aler to półczłowiek” — mawiali chłopi. Z chwilą ślubu przestawał b y ć „m ałym ” i zdobywał należne człowie­ kowi dorosłemu prawa.

Mężczyźni nieżonaci byli na wsi znienawidzeni. Przypisywano im różnego rodzaju braki fizyczne i moralne. Niewesoły b ył rów ­ nież los niezamężnej kobiety. Określano ją jako „sierotę” . Toteż chłopka wolała najgorszą partię niż panieństwo. U podstaw ożenku czy zamążpójścia leżały wrzględy gospodarcze. D otyczyło to również w dow ców i wdów*. W edług spisu z 1897 r., w R osji europejskiej wśród ludności wiejskiej w wieku 40— 49 lat na 100 mężczyzn przypadało nigdy nie żonatych — 3, na 100 kobiet — nigdy nie zamężnych 4.

R ozw ody były nader rzadkie. Związek małżeński traktowano jako dozgonny, a w obec tego rozwód uważano za najcięższy grzech. Decydowano się nań tylko w zupełnie w yjątkow ych przypadkach: w razie dezercji jednego z małżonków, zesłania męża lub żony na katorgę na Syberii, znęcania się męża nad żoną. Częstsze b yły przypadki owdowienia. Wdowieństwo określano jako „karę boską” i „ogrom ne nieszczęście” . Mawiano: „lepiej jest siedem razy spalić się, niż raz owdowieć” . Powtórne małżeństwo wdowca czy w dow y nie było potępiane. Potępiano natomiast trzeci z kolei związek. Mawiano: „pierwsza żona od Boga, druga — od człowieka, trzecia — od diabła” . Częste były małżeństwa w dow ców z wdowam i. Szanse ponownego małżeństwa malały wraz z wiekiem13.

13 B . M ironow , Tradicyonnoje diemograficzeskoje pom iedienije kriestjanstwa

w X I X — naczale X X w., w : Bracznost’ , rożdajemost', smierłnost’ w R ossii i SSSB,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeżeli na osi liczbowej zaznaczono wszystkie liczby całko- wite większe od −9 i mniejsze od 2, to wśród nich są dwie pary liczb przeciwnych..

Jeszcze dalej poszedł Proklos, który uważał, że 2 też nie jest liczbą, bo powiększa się tak samo przy dodawaniu, jak i przy mnożeniu, no, a prawdziwa liczba tak się zachowywać

Dla dowolnej liczby wymiernej postaci m/n, gdzie m jest liczbą całkowitą, a n liczbą naturalną, zapisać warunki m/n &lt; q oraz m/n &gt; q używając tylko liczb m, n, działań

Dla dowolnej liczby wymiernej po- staci m/n, gdzie m jest liczbą całkowitą, a n liczbą naturalną, zapisać warunki m/n &lt; q oraz m/n &gt; q używając tylko liczb m, n, działań

podawad liczby całkowite większe lub mniejsze od danej zaznaczad liczby całkowite na osi

(2 pkt) Średnia liczba zawartych małżeństw (zaokrąglona do liczby całkowitej) jest większa od 12 000 oraz średnia liczba orzeczonych rozwodów (zaokrąglona do liczby

Musimy umieć zapisać ogólną postać danej liczby na podstawie informacji o podzielności tej liczby.... podanych informacji i wykorzystać ten zapis do rozwiązania

Musimy umieć zapisać ogólną postać danej liczby na podstawie informacji o podzielności tej liczby.... podanych informacji i wykorzystać ten zapis do rozwiązania