• Nie Znaleziono Wyników

Technika i ocena poszczególnych sposobów badania

chodzę do omówienia techniki poszczególnych sposobów badan ia, oraz oceny tych sposobów zgodnie z dotychczasow em dośw iadczeniem ró ż­

nych badaczy i własnem . Omówienie w ten sposób m etodyki badań uw a­

żam za konieczne, by poczynione wnioski były należycie uzasadnione i zostały ściśle zrozumiane.

a) O padanie krwinek i badanie morfologiczne krwi.

Chyżość op ad an ;a krwinek określałem według ogólnie znanego sposobu W estergrena. O bliczałem średn ią chyżość op adan ia z danych o szybkości opadan ia po pierw szej i po drugiej godzinie. D la m ężczyzn zdrowych średn ia ta wynosi od 2 do 6 mm. Zgodnie z dośw iadczeniam i wielu badaczy, w tej liczbie K lejn a, oznaczanie chyżości op ad an ia po 24 godz. ma pewne znaczenie, lecz w gruźlicy je st bez wartości. W m yśl tego nie brałem pod uwagę szybkości opadan ia po upływ ie doby.

Przypom inam , że szybkość opadan ia krwinek zależy głównie od zmian fizyczno - chemicznych, od stanu koloidalnego osocza krwi. Liczne

R O SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W G RU ŹLICY PŁU C 17

prace dowiodły, że przyśpieszone opadanie krwinek je st w łaściw e gru­

źlicy czynnej, w gruźlicy zaś nieczynnej jest praw idłow e (w edług K lej- na). Sew eryn Słerlin g zaznacza, że chyżość opadan ia krwinek w p rze­

biegu gruźlicy nie p o zostaje w żadnej zależności od wysokości ciepłoty.

W ten sposób odczyn Biernackiego pozw ala na przedm iotowe o k reśle­

nie dynamicznych cech zakażenia gruźliczego. D ośw iadczenie poucza, że w gruźlicy płuc opadanie krwinek wybitnie przyśpieszone wynosi 40—

100 mm., miernie przyśpieszon e 10— 40 mm. i nieznacznie przyśpieszone 6 — 8 mm.

N a jak ość odczynu Biernackiego może jednakże wpływ ać ogólna liczba krwinek czerwonych we krwi, jak również ich poszczególne cechy.

O kreślałem więc liczbę tych krwinek w 1 mm.3 oraz zaw artość hem oglo­

biny i w skaźnik barwny. B ad an ia liczby krwinek czerwonych we krwi pozw alało również na głębsze w ejrzenie w odczyn u stro ju na zakażenie gruźlicą. P rzy jm u je się mianowicie, że w początkow ym okresie suchot liczba krwinek bywa praw idłow a, zaw artość jednak hemoglobiny może sp a ść poniżej poziomu praw idłow ego (K le jn ). Liczba krwinek i ilość hemoglobiny sp a d a w m iarę postępu choroby, w przypadkach gruźlicy rozpadow ej rozw ija się wybitna niedokrw istość niedobarw na. W łaś­

nie stanem niedokrw istości tłum aczył M arian upośledzenie wydzielni- czej czynności żo łąd k a w posuniętych suchotach.

Zakażenie gruźlicze w yraźnie w pływ a także na krwinki białe we krwi. W obrazie początkow ym często, choć nie zaw sze, stw ierdza się w yraźną limfocytozę przy praw idłow ej ogólnej liczbie leukocytów. O d­

setek limfocytów, w edług danych K lejn a, rzadko jedn ak przekracza przytem liczbę 40. W gruźlicy rozpadow ej spostrzega się mierną leuko- cytozę (do 12,000 w 1 mm3) z przew agą krwinek obojętnochłonnych (do 75%) i zm niejszeniem się odsetka kwasochłonnych i limfocytów.

Liczni b adacze stw ierdzili, że w przypadkach gruźlicy, które, pomimo objaw ów rozpadu, m ają przy wielokrotnem badaniu skłonność do lim- focytozy i eozynofilji, rokowanie n ależy uw ażać za pom yślne; tam, gdzie istn ieje sta ła n eutrofilja (pow yżej 75% ), rokowanie jest niepo­

myślne. Zwiększenie liczby krwinek obojętnochłonnych poczęści zależy od jad u gruźliczego, przedew szystkiem jednak od działania na szpik kostny toksyn paciorkow ca, gdyż wtórne zakażenie paciorkowcam i i gronkowcami je st nieodłączne od posuniętej w rozw oju gruźlicy.

W zrost liczby limfocytów, p rzy względnie pom yślnie przebiegającem zakażeniu gruźliczem , nie zn alazł jeszcze ścisłego w yjaśnienia.

Z pow yższych danych widzimy, że badanie krwinek białych we krwi w suchotach d a je pojęcie o dynamicznym stanie obrony ustroju.

O kreślałem zatem u chorych we krwi liczbę krwinek białych oraz o d ­

2

18 R O SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W G RU ŹLICY PŁU C

setkow ą zaw artość limfocytów i obojętnochłonnych. W pracy niniejszej nie w yzyskałem danych o liczbie krwinek kwasochłonnych i obrazie obojętnochłonnych według A rnetha, gdyż w odniesieniu do tem atu d a ­ ne te uw ażałem jako mniej użyteczne.

b). Ocena mechanizmów nerwowoodruchowego i chemicznego w ydziela­

nia soku żołądkow ego.

W m yśl badań Paw łow a i jego szkoły, odróżnić należy dwa okresy w ydzielania soku żołądkow ego: nerwowoodruchowy i chemiczny.

Omawia się, prócz tego, w ydzielanie się soku w żołądku pod w p ły­

wem bodźców jelitowych, pow stających w m iarę przechodzenia m iazgi pokarm owej z żołądka do jelit, (w nowszem piśmiennictwie polskiem W alaw ski). F a z a ta jest m ało zbadana.

O kres pierw szy zależy od szeregu odruchów warunkowych i bezw a­

runkowych, pow stających w czasie spożyw ania pokarmów. W ielu b a d a ­ czy, w tej liczbie prof. Czubalski, odróżnia w tym okresie fazę czysto psychiczną i fazę w yłącznie nerwowoodruchową. „Praw dziw e psychiczne wydzielanie soku może być wywołane przez m yśl o jedzeniu, w spom ­ nienia i t. p., przez n astrój, który określam y jako apetyt. P rzykre w ra­

żenia, jak ból, strach, gniew, m ogą nie dopuścić do w ydzielania soku, albo przerw ać będące już w toku w ydzielanie. P rzykre bodźce i n astro­

je od b ierają ap ety t“ (M odrakow ski, Podręcznik fizjologji. T. II, str.

203). Psychiczne w ydzielanie soku żołądkow ego u ludzi pow staje na drodze odruchu poprzez ośrodki psychiczne (B au e r i Schur).

Łuk dośrodkow y fazy nerwowoodruchowej wiedzie przez nerwy smakowe i czuciowe jam y ustnej, a także drogą nerwu wzrokowego, słuchowego, nerwów czuciowych jam y nosowej i t. d. W reszcie sam o w prowadzenie pokarm u do jam y ustnej, żucie i połykanie jest również bodźcem do podniecenia czynnościowego żołądka. Łuk odśrodkow y jest to przedew szystkiem nerw błędny i, być może, (nie jest to ustalone ściśle) nerw w spółczulny.

M echanizm fazy chemicznej jest zjaw iskiem złożonem i dotych­

czas nie zupełnie wyświetlonem. Stw ierdzono, że chemiczne w ydziela­

nie soku żołądkow ego u staje z chwilą usunięcia części przedodźw ierni- kowej żołądk a (według M aju sa i P o rgesa). Szko ła Paw łow a stw ierdzi­

ła, że w prowadzenie w wyodrębnioną część dna żo łądk a p sa poprzez przetokę w sposób niepostrzeżony różnych pokarm ów (mięso, chleb, mleko, woda, roztwór chlorku sodowego, w yciąg Liebiga i t. p.) i p rze­

bywanie ich tam w ciągu dwóch godzin i dłużej nie wywoływało w y­

R O SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W G R U ŹLIC Y PŁU C 19

dzielania soku. Z wyodrębnionego żo łąd k a nic się nie w ydzielało z w y­

jątkiem niewielkiej ilości śluzu. W ydzielanie chemiczne nie zależy rów­

nież i od mechanicznych podniet błony śluzow ej. F ak ty te dowodzą, że chemiczne w ydzielanie soku żołądkow ego nie jest skutkiem bezpośrednie­

go działan ia pokarm ów na ścianę żołądka. P o w staje ono pod wpływem chemicznych bodźców, zaw artych w pokarm ach lub tworzących się w żo­

łądku w czasie traw ienia i d ziałających na część odźwiernikową, a stam ­ tąd lub drogą nerwów czuciowych, jak to tłum aczy Popielski, lub drogą humoralną, jak to u zn ają inni badacze, n astępuje w ydzielnicze pobu­

dzenie gruczołów dna żołądka.

D ruga faza (chemiczna) w ydzielania żo łądk a n astępuje znacznie później od okresu nerwowoodruchowego. Zgodnie z badaniam i M a- ju sa i P orgesa, u ludzi okres chemiczny n astępu je dopiero po upływie 45 minut od chwili spożycia pokarmu.

M aju s i Por ges w sw ojej pracy, ogłoszonej w r. 1931, zazn aczają, że udział obu faz na zaw artość żo łąd k a po próbnem śniadaniu nie był dotąd badany, gdy tym czasem pośw ięcona temu zagadnieniu p raca prof. A lek san d ra Byliny u k azała się drukiem w r. 1913. B ad an ia zaw ar­

tości żo łąd k a po śniadaniu spożytem i śniadaniu wprowadzonem do żo­

łąd k a przez zgłębnik przep row ad zał również Gurewicz (r. 1903).

Założeniem do pracy A. Byliny był wniosek, że istnienie, już sam o przez się, odrębnych mechanizmów dla bodźców nerwowoodruchowych i chemicznych nasuw a przypuszczenie istnienia stanów chorobowych, w których zakłóconym zo staje tylko jeden z tych mechanizmów. Dane te zachęciły Byliną do klinicznych badań u ludzi n ad zróżniczkowaniem zaburzeń wydzielniczych żo łąd k a w om awianym sensie. Wyniki badań potw ierdziły to przypuszczenie.

Wyniki, osiągnięte przez Byliną, skontrolow ałem na w łasnym ma- te rjale klinicznym. P racę sw oją pogłębiłem nadto badaniam i nad ilo ­ ścią pepsyn y i chlorków oraz pom iaram i fizyczno - chemicznemi zaw artości żo łąd k a (wskaźnik załam an ia św iatła, napięcie pow ierzch­

niowe, lepkość, przew odnictwo elektryczne, ładunek i stopień ładunku elektrycznego, pH ).

Technika moich badań, nieznacznie tylko zmieniona w porównaniu do opisanej przez Byliną, była n astęp u jąca. Próbne śniadanie sk ład ało się z 30 gram. sucharków sproszkow anych, które m ieszało się z 400 cm3 lekkiej herbaty, osłodzonej 10 gram . cukru. Śniadanie o podanej jak o ­ ści w ybrałem dla zad ość uczynienia wym aganiom w rażeń smakowych b a ­ danych z rac ji szczególnych warunków badan ia oraz dlatego, że śn iad a­

nie to wyw oływ ało w ydzielanie soku żołądkow ego o sk ładzie podob­

nym do zaw artości żołądka po próbnem śniadaniu E w ald a-B oasa. P ierw ­

20 RO SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W GRU ŹLICY PŁU C

szego dnia śniadanie wlew ałem badanem u naczczo przez zgłębnik i po 45 min. wydobywałem zaw artość żołądka, drugiego zaś dnia badan y spożyw ał śniadanie, następnie postępow ałem , jak w dniu poprzednim .

Technika badań M a ju sa i P o rg esa była inna. P racow ali oni ze śniadaniem kofeinowem, które trudno uznać, jako fizjologiczny bodzioc pokarmowy. M a ju s i Por ges pobudzali lub ham ow ali fazę psychiczną i nerwowoodruchową drogą sugestyjną, p o m ijając w pływy zetknięcia się pokarm u z błoną śluzow ą jam y ustnej, żucia, połykania. W pew nej liczbie przypadków zm uszali oni badanych do żucia, lecz efektu wy- dzielniczego nie stwierdzili. Czy słuszny jednak był wniosek o n iesku­

teczności tego aktu, jako bodźca dla w ydzielania soku żołądkow ego?

Okres nerwowoodruchowego w ydzielania jest fazą, bardzo łatw o u le ­ g a ją c ą zahamowaniu (w edług B abkin a). W ątpliw e więc, by człowiek z wprowadzonym do żołądk a zgłębnikiem przez czcze żucie w ysyłał podniety dla wydzielniczej czynności żołądka.

Pow yższe dane czynią, zdaniem mojem, m etodykę Byliny b ardziej fizjologiczną, a przeto i ściślejszą.

Sposobem Byliny w ykonałem 79 podw ójnych badań zaw artości żo­

łąd k a u osób niegruźliczych, przebyw ających na O ddziale spow odu b ądź zaburzeń trawiennych, bądź innych chorób.

Obliczenia oceny udziału w w ydzielaniu kw asu solnego m echaniz­

mów nerwowoodruchowego i chemicznego wykonyw ałem w sposób n a­

stępujący. Przyjm ow ałem , że po śniadaniu spożytem w ydzieliło się 100% kw asu solnego. M ając określoną zaw artość kw asu solnego, w y­

dzielonego w skutek w yłącznych bodźców chemicznych, po wlaniu prób ­ nego śniadania, drogą zwykłych działań arytm etycznych obliczałem w odsetkach u dział mechanizmów nerwowoodruchowego i chemicznego.

T ak np., po śniadaniu spożytem w zaw artości żo łądka wykryto w artość kw asu solnego — 50, a po śniadaniu wprow adzonem 34. S tąd oblicza­

łem, że na poczet działania mechanizmu nerwowoodruchowego m u­

simy odnieść — 16; w odniesieniu więc do 100 udział mechanizmu n er­

wowoodruchowego był oceniony jako 32% , a chemicznego 68% . Z a ­ znaczam , że brałem pod uw agę w tych obliczeniach ogólną ilość kw asu solnego, a więc sumę z ilości wolnego i zw iązanego (określenie zw iąza­

nego kw asu solnego wykonywałem sposobem T ópfer - M ich aelisa).

Otrzym ane wyniki badań w ygłosiłem na Z jeździe lekarskim w P o ­ znaniu w r. 1933. Przedstaw iam je tutaj w skrócie.

Wyniki zestaw iłem w edług ilości kw asu solnego w grupy z praw i­

dłow ą kw aśnością, nadkw aśnością i bezkw aśnością. O siągnięte średnio- arytm etyczne dokonanych pomiarów dla k ażd ej z tych grup p rz e d sta­

wiam na tablicy Nr. 1.

TABLICA1. Badaniamechanizmu nerwowoodruchowegoi chemicznego wydzielaniasokużołądkowego u osóbnie gruźliczych.

R O SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W G RU ŹLICY PŁU C 21

22 RO SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W GRUŹLICY PŁU C

W tablicy tej oznaczyłem : Zj — zaw artość żołądka, otrzym aną po śniadaniu sucharowem w prowadzonem przez zgłębnik, Z2 — zaw artość żołądka, otrzym aną po spożyciu takiego sam ego śniadania, n — w skaź­

nik załam an ia św iatła, s — napięcie powierzchniowe, podane w dyn/cm., v — lepkość, c — przew odnictwo elektryczne, pH — ilość wolnych jonów wodoru, A — kw aśność ogólną, L — kw as solny wolny, C — kw as solny zw iązany; skrót M ett. oznacza w artość traw ienną pepsyny, obliczoną w mm. pałeczki M etta; ilość chlorków podałem w gram ach w obliczeniu na 1000 c m l

Z zestaw ienia widać, że w przypadkach praw idłow ej kw aśności udział mechanizmu nerwowrego wynosi 27% , a chemicznego 73% . W y­

nika d alej wyraźnie, że w przypadkach nadkw aśności i niedokw aśności może zachodzić istotnie wybiorcze zakłócenie mechanizmu chemicznego łub nerwowego, lub też zaburzenia w ydzielnicze żo łądk a . po w stają wskutek równoczesnego zakłócenia obu mechanizmów. W nadkwaśno- ściach o typie złożonym napotykam y najw iększą ilość kw asu soln e­

go, co jest zrozum iałe w sensie naw arstw ienia się obu zakłóconych m e­

chanizmów; pow yższe vice v ersa odnosi się do przypadków z niedo- kw aśnością również o typie złożonym. Godne uw agi jest, że w grupie nadkw aśności, sk ła d a ją c e j się z 28 przypadków , w iększość, bo 16, n a­

leżało do grupy nadkw aśności chemicznej (hum oralnej), co podw aża p o ­ gląd o częstej nadkw aśności żo łądk a wskutek t. zw. nerwic wydzielni- czych. W grupie niedokw aśności p rzew ażają (9 : 16) przypadk i z upo­

śledzeniem 1-szej nerwowoodruchowej fazy w ydzielania soku ż o łą d ­ kowego.

Przechodząc do oceny wyników innych badań zaw artości żo łą d ­ ka, zaznaczam w streszczeniu, że siła traw ienna (oznaczona sposobem M ett - N ierenstein - Schiff) oraz ilość chlorków były m niejsze po śn ia­

daniu wprowadzonem. Jakkolw iek stw ierdza się pew na rów noległość p o ­ m iędzy siłą traw ienną oraz ilością chlorków z jednej strony i kw aśnoś- cią zaw artości żołądka z drugiej, to jedn ak różnice w zaw artości chlor­

ków i pepsyny po śniadaniu spożyłem i wprowadzonem nie były tak znaczne, jak spostrzega się to w odniesieniu do kw aśności. — W sk aź­

nik załam an ia św iatła, z w yjątkiem przypadków bezkw aśności i niedo­

kwaśności, okazał się w yższy po śniadaniu spożyłem ; rozpiętość różnic nie była duża. Zw raca uw agę stopniowe w zrastanie tego w skaźnika jednocześnie ze w zrastaniem lepkości i obniżeniem się kw aśności w ydo­

bytych zaw artości. N ajw yższy wskaźnik i n ajw y ższą lepkość stw ier­

dziłem w przypadkach bezkw aśności. D ane te tłum aczę sp o rą zaw ar­

tością śluzu w treściach bezkw aśnych w zględnie niedokw aśnych oraz różnicą, zach odzącą w pęcznieniu i trawieniu cząstek «białkowych, z a le ż ­

R O SN O W SK I: STA N ŻO ŁĄ D KA W G RU ŹLICY PŁU C 23

nie od stopnia kw aśności soku żołądkow ego. W pom iarach napięcia powierzchniowego okazały się nieznaczne różnice, których nie można było wytłum aczyć innemi cechami badanych cieczy.

Zupełnie zdecydow ane wyniki dały pom iary przew odnictwa. S to ­ pień przew odnictw a elektrycznego płynów okazał się rów noległy do kw aśności ich, był on stale w iększy w zaw artości żo łądk a po śniadaniu spożytem . Rów noległość ta w yraźnie była ściśle jsza w odniesieniu do kw aśności m iareczkow anej (poten cjaln ej), niż do aktualnej (pH ). M oż­

na więc przypuszczać, że stopień przew odnictw a elektrycznego zaw ar­

tości żo łąd k a zależy od liczby nie tylko wolnych jonów wodoru, lecz i od liczby jonów innych, wydzielonych przez gruczoły żołądka i, być może, pow stających przy trawieniu. — Liczba wolnych jonów wodoru (pH) od pow iad ała naogół kw aśności m iareczkow anej. — Ocenę ładun ­ ku elektrycznego i stopnia tego ładunku wykonywałem sposobem , stoso­

wanym przez K opaczew skiego w stu djach zjaw isk a elektrow łoskow a- tości (p raca Rosnow skiego i M arczew skiego). Ciecze kw aśne by­

ły wybitnie elektrododatnie, ciecze bezkw aśne — elektroujem ne. S zcze­

gólniejszych innych wyników przytem nie otrzym ałem .

W wyniku pow yższych danych stw ierdzam , że pom iary fizyczno- chemiczne zaw artości żo łąd k a naogół w sposób obrazowy przedstaw iły stan cieczy i w szczególności stopień dokonanego w nich traw ienia pep- synowego, nie były jedn ak bardziej charakterystyczne dla danej cieczy, niż zaw arta w niej ilość kw asu solnego. Żołądki, zupełnie nie w ydzie­

la ją ce kw asu solnego, nie u legały ani wpływom nerwowym, ani też hu- moralnym ; cechy fizyczno-chemiczne ich zaw artości po śniadaniu spo ży­

tem i wprowadzonem nie przed staw iały żadnych danych różniczkowych.

W szeregu przypadków zaburzeń wydzielniczych żołądk a dokona­

łem powtórne badania. Stw ierdziłem w ten sposób, że zakłócenie w y­

biorcze jednego z mechanizmów, zw łaszcza chemicznego, było w w arun­

kach badan ia objaw em stałym .

U 11 chorych dokonałem badan ia po śniadaniu sucharowem i n a­

stępnie po śniadaniu, sk ła d ając em się z soku św ieżej kapusty w edług sposobu prof. W. Orłow skiego lub po śniadaniu alkoholowem (300 cm3 5 % roztw oru alkoholu). Z zestaw ień tych badań oczyw iste było, że ja ­ kość śn iadan ia w sposób odrębny w pływ a na w ydzielanie soku ż o łą d ­ kowego. Tu podkreślić muszę, że Prof. O rłow ski miał słuszność, uw a­

ż a ją c sok św ieżej kapusty za produkt dla żołądka wybitnie wysokopęd- ny. W moich badaniach w ydzielanie się kw asu solnego po kapuście było znacznie obfitsze, niż nawet po alkoholu. — W porównaniu ze śn iad a­

niem sucharowem, śn iadan ia alkoholowe i z soku kapusty w yw ołują znacznie en ergiczn iejszą drugą, czyli chemiczną fazę w ydzielania się

24 R O SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W G RU ŹLICY PŁU C

soku żołądkowego. A by ocenić mechanizm w ydzielania się soku ż o łą d ­ kowego, należy określić więc dla każdego śniadania, m ającego różny skład, odrębne normy. Mimo tego, wykonane porównawcze badania, z w yjątkiem jednego przypadku, d ały wyniki najw idoczniej zgodne jeśli chodzi o ocenę omawianych mechanizmów.

W 5 przypadkach w ykonałem badan ia po śniadaniach sucharo- wem i goryczkowem (300 cm3 wody + 15 do 20 kropli goryczki). W y­

niki były rozbieżne i m ało przekonyw ające.

P rzeprow adziłem też badan ia porównawcze bez i po w strzyknię­

ciu 0.001 atropiny. A tropina znosi wpływ nerwu błędnego i w y dziela­

nie soku żołądkow ego zo staje zaham owane. Nie w szyscy badacze je d ­ nakże spostrzegli taki wpływ atropiny. W wyniku badań, dokonanych u 8 osób, stw ierdziłem , że po atropinie w ydzielanie się soku żo łąd k o­

wego zo staje w całości zaham owane, wybitniej w szakże dotyczy to fazy pierw sze j , nerwowoodruchowe j .

W yniki moich badań podobne są do wyników prof. Byliny. W m yśl więc uzyskanych danych stw ierdzam , że badanie zaw artości żołądka wyłącznie po spożyciu śniadan ia nie jest dość ścisłym sposobem oceny zaburzeń wydzielniczych żołądka. Sposób Byliny pozw ala rozpoznać mechanizm, zak łó cający w ydzielniczą czynność żołądka. D la celów praktycznych można zadow olić się określeniem w otrzym yw anych z a ­ w artościach żo łąd k a tylko kw aśności m iareczkow anej.

Sposób ten zastosow ałem u w szystkich badanych chorych na gru­

źlicę płuc. W idzieliśm y w yżej, że w łaśnie w przebiegu zakażenia gru­

źliczego zaburzenia wydzielnicze są częste i zmienne, zależnie od okre­

su choroby, że n ajczęstszym klinicznym objaw em jest przytem wybitna utrata łaknienia. — Czy objaw ten k ojarzy się z upośledzeniem nerwo- woodruchowego w ydzielania soku żołądkow ego? M ożliwe również b y ­ ło przypuszczenie, że wybiorcze upośledzenie jednej z faz w ydzielania żołądka poprzedza i do pewnego stopnia w yw ołuje utratę apetytu. J a ­ kiego rod zaju jest nadkw aśność w początkowych okresach gruźlicy? — Oto zasadnicze pytania, na które pragnąłem otrzym ać odpow iedź, p o­

słu gu jąc się m etodą Byliny.

c). B ad an ia czynnościowe żo łądk a według sposobu Cyłronberga.

D ośw iadczenia z trawieniem pepsynow em .

Znaczenie sw ojej m etody u zasadnia Cytronberg tern, że pozw ala ona w ejrzeć w zjaw iska, odbyw ające się w sam em św ietle żołądka i ocenić z dokładn ością liczbową ostateczny wynik traw ienia, będący wypadkową różnych czynników, częściowo nam znanych, jak

wydziel-RO SN O W SK I: ST A N ŻO ŁĄ D KA W GRU ŹLICY PŁU C 25

nicze i ruchowe, częściowo dotychczas nieznanych. Obok oceny w ydol­

ności trawiennej m etoda ta, przy szczegółow ym rozbiorze otrzym anych wyników, pozw ala określić zaburzenia czynności w ydzielniczej i rucho­

wej oraz jakościow e odchylenia w ydolności trawiennej. Z asad a postępo­

wania w edług sposobu C ytronberga przed staw ia się jak n astęp u je: b a ­ dany otrzym uje wieczorem sp e cjaln ą wieczerzę, n azajutrz naczczo w y­

dobyw a się za pom ocą zw ykłego zgłębnika zaw artość żo łąd k a (A) z t.

z w. okresu m iędzytrawiennego. Chory połyka następnie śniadanie białko­

we, sk ła d a ją c e się ze ściętego i posiekanego na drobne kaw ałki białka ja ja kurzego, zm ięszanego z 100 cm3 przekroplonej wody. Po 45 min.

wydobywa się ponownie zaw artość żo łąd k a (B) z t. z w. okresu tra ­

wydobywa się ponownie zaw artość żo łąd k a (B) z t. z w. okresu tra ­

Powiązane dokumenty