• Nie Znaleziono Wyników

Toast za zdrowie cesarza Austrii

W dokumencie Widok ER(R)GO nr 10 (1/2005) - nostalgie (Stron 169-177)

albo: wybrane powody, dla których aby byæ kim siê jest trzeba czasami udawaæ,

3. Toast za zdrowie cesarza Austrii

W 1777 roku, kiedy Beniowski oferowa³ swój niepodleg³y Madagaskar potê-gom europejskim, po drugiej stronie Kana³u Mozambickiego, niejaki pu³kownik Bolts za³o¿y³ w imieniu Cesarzowej Marii Teresy austriack¹ koloniê w Zatoce Delagoa. Kupiono ziemiê od miejscowych wodzów i podniesiono cesarsk¹ flagê. Jednak trzy lata póŸniej, po œmierci Marii Teresy, ksi¹¿ê Kaunitz, w zwi¹zku z pro-testami Portugalii, zrezygnowa³ z kolonii. Tak wiêc pod koniec lat osiemdziesi¹-tych osiemnastego wieku, wyczyny dwóch podró¿ników z Europy Œrodkowej: Beniowskiego (w imieniu wszystkich) oraz Boltsa (w imieniu Austrii) nale¿a³y do przesz³oœci.

Jednak sto lat póŸniej dzia³alnoœæ doktora Emila Holuba dostarcza kolejnego przyk³adu nie tylko dylematów wielokulturowoœci, ale tak¿e z³o¿onoœci proble-matyki, jeœli w grê wchodzi w³adza epistemologiczna i hybrydyczna to¿samoœæ. Holub mo¿e równie¿ stanowiæ kontrargument dla tezy Mary Louise Pratt, ¿e to przedstawiciele skolonizowanych nacji byli g³ównymi architektami krytyki impe-riów od wewn¹trz. Nie jest to wcale regu³¹. Doktor Holub, Czech, obywatel skolo-nizowanego narodu w wyniku imperialnej polityki Austrii, nigdy nie wykazuje œwiadomoœci w³asnych dylematów. Pisze w jêzyku dominuj¹cej kultury (czyli po niemiecku) i w ten sposób – typowy zreszt¹ dla wykszta³conych elit w skolonizo-wanych krajach – staje siê cz³onkiem klasy uprzywilejowanej. Kiedy Holub pod-ró¿uje po Afryce, podkreœla (jak rzesze innych Europejczyków) znaczenie „me-tropolii” (Praga) wzglêdem „prowincji” (Po³udniowa Afryka), nie nale¿y jednak zapominaæ, ¿e w jego w³asnym kontekœcie „metropolia” te¿ jest imperialn¹ pro-wincj¹ w stosunku do Wiednia. Dzisiaj mo¿emy oczywiœcie wszyscy siê umówiæ, ¿e centrum i peryferie to pojêcia relatywne, ale z punktu widzenia doktora Holuba

Po³udniowa Afryka naprawdê wygl¹da na kolonialne peryferie, tyle ¿e widziane z perspektywy innych kolonialnych peryferii.

Jakie s¹ zatem implikacje takiej ceremonii jak symboliczne zakoñczenie ka¿-dego dnia przez „wznoszenie toastu za zdrowie Cesarza Austrii w sercu po³udnio-woafrykañskiej g³uszy”? Przewodnik z plemienia Masarwa spogl¹da na Holuba ze zdumieniem, poniewa¿ „dla niego nasze toasty przypomina³y rozmowê z po-wietrzem”15. Takie poddañcze gesty zawsze dobrze jest umieœciæ w kontekœcie. Angielka Lady Anne Barnard zdobywszy Górê Sto³ow¹ proponuje odœpiewanie „Niech Bóg Zachowa króla” (Jerzego III), a „lojalne góry” rozbrzmiewaj¹ echem „Wielki Jerzy, nasz król” deklaruj¹c w ten sposób poddañstwo16. Pu³kownik Gor-don, podobnie, na brzegach rzeki Oranje unosi flagê ksiêcia orañskiego, pije za zdrowie Jego Wysokoœci i wyg³asza stosowne przemówienie17. O ile jednak Lady Anne Barnard odnosi siê do króla, który rzeczywiœcie i nominalnie w³ada koloni¹, o ile pu³kownik Gordon odnosi siê do jednego z królów, którzy w³adali t¹ ziemi¹ przed Jerzym III, o tyle zapa³ Holuba w prowadzeniu rozmowy z powietrzem sta-nowi przyk³ad, kiedy poddany kolonialny oddaje siê procesowi symbolicznego obejmowania we w³adanie ziemi, która w ¿adnym sensie nie nale¿y ani do Holu-ba, ani do Franciszka Józefa.

Lojalnoœæ Holuba jest ambiwalentna, poniewa¿ reprezentuje on skolonizowa-ny naród europejski. Mimo to czeski doktor podchodzi do swego zadania bardzo powa¿nie, wrêcz heroicznie i z epickim zaciêciem. Dolina przy ³añcuchu wzgórz Tschopo, która, jak Holub sam zaznacza, by³a scen¹ wa¿nych epizodów w historii ludu Bamangwato, z powodu historycznej wagi zas³uguje na adekwatn¹ nazwê, a zatem, jak wyjaœnia autor: „Postanowi³em nazwaæ j¹ „Dolin¹ Franciszka Józe-fa”, zaœ najwy¿sze wzgórze nad ni¹ nazwa³em „Szczytem Franciszka Józefa”18. Nastêpnie, z ¿elazn¹ konsekwencj¹ odnosi siê do wydarzeñ historycznych, które mia³y miejsce w dolinie, tak jakby nazwy poprzedza³y wydarzenia. I tak: „Mata-bele wdarli siê do doliny Franciszka Józefa”19. Opisuj¹c bitwê pomiêdzy królami Khame i Matsheng w kotlinie Shoshon Holub nalega, ¿e „potyczka mia³a miejsce w Dolinie Franciszka Józefa”20. Mo¿na interpretowaæ te fakty w sposób doktry-nalny, czyli tak, ¿e dla Holuba geografia tworzy historiê, a nazwy geograficzne tworz¹ tradycjê. Tradycja zaœ wymaga celebracji, st¹d wznoszenie toastu na czeœæ Franciszka Józefa. Celebracja z kolei powoduje, ¿e mo¿na ju¿ niemal nie kwestio-nowaæ genezy tradycji. Nastêpnym logicznym krokiem jest stworzenie „mapy hi-storycznej” opartej na rzekomym systemie pamiêci zbiorowej. Mapa zaœ usank-cjonuje wszystkie nazwy poprzez „wyobraŸniê muzealn¹”, jak to okreœla Benedict Anderson21. W ostatecznym rozrachunku usprawiedliwienie dla onomatomanii i kartografii jest takie samo i wywodzi siê z filozofii „powtórzenia”: wytyczenie drogi dla stworzenia przesz³oœci.

Jednak operowanie wy³¹cznie na tym poziomie by³oby uproszczeniem, szcze-gólnie jeœli przeanalizujemy stosunek Holuba do innych bia³ych podró¿ników. Podró¿nicy czêsto dzia³aj¹ nie tyle wed³ug zasad dobra ogólnego, wzajemnej po-mocy czy partnerstwa, ile wed³ug zasad bezlitosnej rywalizacji. Holub, otwarcie

proangielski i proaustriacki – ogranicza swoje krytyczne uwagi wy³¹cznie do przed-stawicieli innych narodów pozostaj¹cych w obrêbie Cesarstwa Austro-Wêgierskie-go. I tak: m³ody Œl¹zak jest „podejrzanym typem” i oszustem,22 zaœ Polak, który towarzyszy Holubowi podczas polowañ nie jest nawet wspomniany z nazwiska,23 chocia¿ w ka¿dym innym przypadku nazwy i nazwiska to absolutny priorytet dla czeskiego doktora.

Przeniesienie spraw œrodkowoeuropejskich do Afryki nie jest prób¹ tworzenia przez Holuba przestrzeni imperialnej. Jego nazwy maj¹ byæ mo¿e imperialne pre-tensje, ale s¹ to nazwy fatyczne i nie posiadaj¹ ¿adnej wartoœci praktycznej. Teore-tycznie akt nadania nazwy zmienia przestrzeñ w miejsce, czyli w przestrzeñ z kon-kretn¹ histori¹, ale w praktyce strategie Holuba wynikaj¹ raczej z pragnienia ponownego okreœlenia w³asnej przestrzeni. Retorycznie powtarza bowiem „tu” w miejscu, której zazwyczaj stanowi „tam.” Jednak poniewa¿ „tu” jest te¿, jak pokazuje Paul Carter24 miejscem, z którego podró¿nik dokonuje obserwacji i w ten sposób oddziela siebie od innych25 manewry Holuba z kategoriami „tu” i „tam” zamazuj¹ opozycjê i tworz¹ wspóln¹ przestrzeñ, w której Po³udniowa Afryka i sko-lonizowana metropolia tworz¹ jednoczeœnie i nierozró¿nialnie zagmatwane „tu-tam”. Transponuj¹c swój w³asny œwiat, Holub czyni z Afryki nie tyle pole bitwy miêdzy rywalizuj¹cymi imperiami, ile miêdzy wyeksportowanymi podmiotami z podbitej Europy.

4. Wnioski

Nale¿y ostro¿nie formu³owaæ wnioski, aby nie dokonywaæ kolonialnych uogól-nieñ, nie powtarzaæ b³êdów, które demaskujemy w imperialnej Europie Zachod-niej – na przyk³ad takich b³êdów, jak ignorowanie niezmiernie z³o¿onych kontek-stów historycznych. Hrabia Beniowski i doktor Holub s¹ pe³no(s)prawnymi „podmiotami kolonialnymi”. Gdyby wzi¹æ pod uwagê wszystkie konteksty, nie-sprecyzowana liczba procent œwiatowej populacji nieukszta³towanej przez kolo-nializm zmniejszy³aby siê drastycznie i by³aby bli¿sza zeru ni¿ æwierci. Teoretycy marksistowscy poœrednio lub bezpoœrednio sugeruj¹, ¿e kolonializm jest funkcj¹ imperializmu, który z kolei jest pewnym stadium rozwoju kapitalizmu. Jednak kolonializm, bêd¹c bez w¹tpienia w swym najbardziej oczywistym przejawie, pro-jektem kapitalistycznym, w ¿aden sposób do tego projektu siê nie ogranicza. Ani Aleksander Macedoñski ani D¿yngis Chan nie byli kapitalistami, chocia¿ zbudo-wali potê¿ne imperia. Hrabia Beniowski, arcy-kolonizator, reprezentowa³ kulturê feudaln¹, a nie kapitalistyczn¹, podobnie jak Ksiê¿na Katarzyna Maria Radziwi³³, z domu Rzewuska, która zanim przyby³a do Afryki œladami Cecila Rhodesa, po-rusza³a siê na osi Berlin-Petersburg w arystokratycznych krêgach europejskich. W Po³udniowej Afryce samodzielnie redagowa³a gazetê (1901),26 któr¹ zatytu³o-wa³a Wiêksza Brytania, nie zaœ Wiêksza Polska, Wiêksza Rosja, Wiêksze Prusy czy

Wiêksza Po³udniowa Afryka (czy choæby Wielka Brytania). Nie mo¿na o ksiê¿nej

Radziwi³³ powiedzieæ, ¿e reprezentowa³a mentalnoœæ kapitalistyczn¹, czy te¿ kon-kretn¹ oœ metropolitalno-kolonialn¹. Na zakoñczenie wypada choæby wspomnieæ

o przypadku najbardziej znanym, chocia¿ nie najbardziej oczywistym. Joseph Conrad, gdy¿ o nim mowa, a raczej Józef Teodor Konrad Na³êcz Korzeniowski: bez wzglêdu na to co propagowa³ i jakim jêzykiem siê pos³ugiwa³, nie reprezento-wa³ – podobnie jak ksiê¿na Radziwi³³ – jednoznacznie anglosaskiego imperiali-zmu. W kontekœcie póŸno-dziewiêtnastowiecznej tendencji powrotu s³owiañskiej Europy do swych „prymitywnych korzeni,”27 Conrad wychowany jako Polak pod rosyjskim zaborem zbyt czêsto jest b³êdnie postrzegany jako czo³owy reprezen-tant zachodnioeuropejskiego strachu przed barbarzyñstwem.28 Nie jest te¿ Con-rad, wbrew temu co to twierdzi Edward Said w Kulturze i imperializmie przedsta-wicielem „skonsolidowanej wizji zachodniej œwiadomoœci dominacji,”29 poniewa¿ Korzeniowski, podobnie jak inni bohaterowie powy¿szego eseju, by³ skolonizo-wanym pisarzem ze œrodkowej Europy, który u¿ywa³ jêzyka cudzych kolonizato-rów.

Przypisy

1 Carl B. Wadstrom, An Essay on Colonization Particularly Applied to the Western Coast of

Africa... [London: Darton and Harvey 1794], repr. New York, Augustus M. Kelley 1968, czêœæ I,

s. 193.

2 William Boelhower, Through a Glass Darkly: Ethnic Semiosis in American Literature, New York, Oxford University Press 1987, s. 54.

3 Np. Larry Wolff, Inventing Eastern Europe: The Map of Civilisation On the Mind of the

Enlightenment, Stanford, Stanford University Press 1994.

4 Bill Ashcroft, Gareth Griffiths, Helen Tiffin, The Empire Writes Back: Theory and Practice

in Post-Colonial Literatures, London, Routledge 1989, s. 159.

5 Wadstrom, czêœæ I, s. 175.

6 Lady Anne Barnard, Letters Written from the Cape of Good Hope (1797–1801), red. W. H. Wil-kins, South Africa a Century Ago [London: Smith, Elder, and Co., 1901], repr. New York, Kraus Reprint Co. 1969, s. 40.

7 Mauritius Benyovski, Memoirs and Travels of Mauritius Augustus Count de Benyovsky;

Magnate of the Kingdoms of Hungary and Poland..., t³um. anon. London, G. G. J. and J.

Robin-son 1790.

8 Wadstrom, czêœæ I, s. 159.

9 Np. Juliusz S³owacki, Beniowski, Wroc³aw, Ossolineum 1985.

10 Np. Janusz Roszko, Awanturnik nieœmiertelny, Katowice, Wydawnictwo „Œl¹sk” 1989. 11 Np. Mieczys³aw Lepecki, Maurycy August hr. Beniowski; zdobywca Madagaskaru, War-szawa, Ludowa Spó³dzielnia Wydawnicza 1986.

12 Lucjan Or³owski, Maurycy August Beniowski, Warszawa, Pañstwowy Instytut Wydawniczy 1961, s. 242.

13 Tzvetan Todorov, The Conquest of America: The Question of the Other [La Conquête de

l’Amérique: la question de l’autre; 1982], t³um. Richard Howard, New York, Harper 1992, s. 50.

15 Dr Emil Holub, Seven Years in South Africa: Travels, Researches and Hunting

Adventu-res…, t³um. Ellen E. Frewer [Boston, Houghton, Mifflin and Company, 1881], repr. New York,

Johnson Reprint Corp. 1971, tom 2, s. 354. 16 Barnard, s. 70.

17 Patrick Cullinan, Robert Jacob Gordon 1743–1795: The Man and His Travels at the Cape, Cape Town, Struik 1992, s. 81.

18 Holub, tom 2, s. 365. 19 Holub, tom 2, s. 381. 20 Holub, tom 2, s. 386.

21 Benedict Anderson, Imagined Communities; Reflections on the Origin and Spread of

Natio-nalism (wyd. popr.), London, New York, Verso 1991 (1983), s. 178.

22 Holub, tom 1, s. 117 23 Holub, tom 1, s. 74.

24 Paul Carter, The Road to Botany Bay: An Essay in Spatial History, New York, Alfred Knopf 1988, s. 406.

25 Todorov, s. 3.

26 Jay Heale, They Made This Land: Eighty Six Characters from South African History, Johan-nesburg, Ad. Donker 1981, s. 256–259.

27 Ashcroft, s. 157. 28 Ashcroft, s. 158.

W dokumencie Widok ER(R)GO nr 10 (1/2005) - nostalgie (Stron 169-177)