• Nie Znaleziono Wyników

Z sam ego p rzeg ląd u ikonografii p elp liń sk iej „K oro n acji”

H ana w idać u d e rz a ją c e bogactw o w ątk ó w teologicznych, jak ie w niej się k ry ją . One to czynią z obrazu M istrza z N ysy dzieło

11*

typ o w e dla epoki po soborze try d e n c k im , w k tó re j ofensyw ę a rty sty c z n ą Kościoła p o przedziła p raw d ziw a in w azja teologii na sztukę, ześw iecczoną przez ren e sa n s i p rą d y m yślow e O drodzenia.

P rz y m ie rz e teologii z p la sty k ą nie było m ałżeń stw em z roz­

sądk u , ch w y te m czysto tak ty c zn y m , w y m y ślo n y m przez jez u ­ itów , ja k się to często p rze d staw ia 116. N ie p ostąp ił ta k Kościół ró w n ież z p rzek o ry wobec refo rm acji, k tó ra w zasadzie do sztuki n astaw io n a była n iech ętn ie, jeśli nie zdecydow anie wrogo.

Ju ż średniow ieczne ru c h y h e re ty ck ie w y ra ż ały pogląd, że czar sztu k i p ro fa n u je w iarę. T ak u trz y m y w a li A lbingensi, ta k sądzili W aldensi i L ollardzi. W o dróżnieniu od nich S avonarola nie chciał sztu k i niszczyć, lecz oczyszczać 117. H erezjarch o w ie now ożytni nie b y li pod ty m w zględem je d n o m y ś ln i118: K a rl- sta d t p alj w 1521 ro k u w W ittem b erd ze o brazy św iętych, Z w ingli, k tô rÿ początkow o podziw iał sztu k ę d a w n ą 119 radzi w ro k u 1524 rad zie m ia sta Z u ry ch u , by obrazy z kościołów usu n ąć i zniszczyć. K alw in, k tó ry po F ra n c ji n a jb a rd zie j in ­ tereso w ał się P olsk ą jako sfe rą działania, w ogóle nie w idział różnicy m iędzy estety czn y m p rzeży w an iem obrazów a odda­

w an iem im czci, a arg u m e n to m z O jców K ościoła p o ch w alają­

cym m alow idła jak o biblię dla n iep iśm ien ny ch prostaczków p rzeciw staw iał c y ta ty ze S tareg o T e sta m e n tu (Jerem iasz 10,3 i H ab ak u k 2,18), dodając optym istycznie, że w czasie re fo r­

m acji w szyscy nauczą się czytać 12°. A nabaptyści b y li n a s ta ­

116 A. Malraux, Psychologie der Kunst. Das im aginäre Museum.

Hamburg 1957. t. 2, s. 72 n.: charakterystyczny tytu ł rozdz. 11: „Sztuka jako propaganda w ręku jezuitów ...”.

117 por. G. Gruyer, Les ilustrations des écrits de Jerome Savonarola publiés en Italie au X V Ie et au X VIe siècles et les paroles du Savo­

narola sur l ’art. Paris 1879.

118 poglądy reform atorów na sztukę om awiają w artykułach p ole­

m icznych E. Muentz i N. W eiss na łam ach „Revue des R evu es” z 1 m ar­

ca i 11 października 190,0 i w „Bulletin du protestantism e français”

z 17 października 1910 roku. Ważne jest też studium J. Grouch, P uri­

tanism and art, ogłoszone w tym sam ym roku.

119 Coulton, dz. cyt., s. 410.

120 tamże, 1. c.

w ien i w rogo w obec w szelkiej k u ltu ry , n ato m ia st L u te r okazał się n a jb a rd zie j u m ia rk o w a n y w poglądach: kochając „pocie- szyciełkę m u zy k ę ”, to lero w ał p lasty k ą. W „ In s titu tio ” dał w y ­ raz przek o n an iu , że sz tu k a m alo w an ia pochodzi od Boga, k tó ­ rego w y o b rażan ia zab raniało p raw o m ojżeszow e — dlatego też w ypow iedział się m . in. przeciw tw o rzen iu w izeru n k ó w U krzyżow anego 121.

Kościół ze sztu k ą zży ty był od początku swego istn ien ia i z iko n ok lastam i w alczył od daw na, nie re z y g n u je w ięc i te ­ ra z z jej u słu g ty m bard ziej, że św iecka k u ltu r a ren e sa n su u w y d a tn iła rolę sz tu k i jako narzęd zia o d działyw ania na m a­

sy 122. T e raz w ięc, w alcząc z refo rm a c ją i, p rzy n a jm n ie j w k r a ­ jach łacińskich i Polsce zw yciężając ją, p rzy o bleka się w p ełną p rzep y ch u szatę có ry k ró lew sk iej. K an izju sz w tra k c ie „De M aria V irg in e” p o ró w n u je p ro te sta n tó w , o skarżający ch Kościół o rozrzu tno ść w przyo zd abian iu św iąty ń do... Jud asza, k tó ry p otępił M agdalenę za nam aszczenie stó p C h ry stu sa olejkiem . V er M eu len uzasad n iał w spaniałość w y stro ju kościelnego ko­

niecznością unaocznienia, że św iąty n ia je s t obrazem nieba n a z ie m i123.

C hciano jed n a k sztu k i nie ty lk o w sp an iałej, ale i uczonej, czerpiącej sw e tre śc i nie z legendy, a z biblii, h isto rii i teo lo­

gii. D latego Kościół nie p o p rzestał na pro pag ow aniu dzieł teo ­ rety c zn y c h dotyczących sztuki, ale zalecał ścisłą w spółpracę m iędzy a rty s tą i teologiem . T ru d n o sobie bez n iej w yobrazić ogrom ne bogactw o tre śc i teologicznych, ja k ie k ry je w sobie ów czesne m alarstw o . T ak je st i w klasy cznym p rzy p ad k u

„K oron acji” pelp liń sk iej H ana.

J e s t to ob raz p rzed e w szystkim i tem aty czn ie i treściow o m a ry jn y . To w łaśnie stan ow i p ierw szy i zasadniczy ry s jego teologicznej aktualności. P ro te s ta n ty z m bądź u su w a jąc w cień, bądź zw alczając k u lt M atk i C h ry stu sa, zw rócił się w p ie rw ­ szym rzędzie przeciw ko J e j w izerunkom . D la H ana, m ieszka­

jącego w sp ro te sta n ty zo w an y m G dańsku, czy później w C hoj­

121 tamże, s. 407.

122 Hauser, dz. cyt., s. 125.

123 zob. Mâle, dz. cyt., s. 22.

nicach, gdzie k a to lik a u zyskującego p ra w a m iejskie zaznacza­

no na m arg in esie księgi m ieszczan jako rzad k i w y j ą t e k 124, sp ra w y te nie by ły d alekie i teo rety czn e, ja k m o głyby być dla m ieszkańca in n ej dzielnicy ów czesnej R zeczypospolitej. P ro ­ te s ta n ty z m na P om orzu stale jeszcze m ia ł oparcie w m iesz­

czaństw ie i m ożnych pro tek to ró w .

W sto su n k u do k u ltu M adonny n a jb a rd zie j oględny okazał się L u te r. Nie zgadzał się w p raw d zie n a n azyw anie J e j „ F ü r­

sp re c h e rin ”, ale p rzy zn aw ał, że je s t w sto su n k u do Boga naszą

„ F ü rb itte rin ” 125. W y stęp u jąc p rzeciw — w edle swego m n ie ­ m an ia — n ad m iern em u k u lto w i M adonny, p rzeciw tem u , że

„M aria h a t m a n in P a p sth u m zu einem G ott g em acht u n d d a m it g räü lich e A b gö tterei auf g e ric h te t” 126 zaatak o w ał jed e n szczególnie ty p w izeru n k ó w m ary jn y ch : „M an telm ad o n n e”,

„M ater M isericordiae” , M adonnę Opieki, o k ry w a ją c ą swoim opiekuńczym płaszczem k lęczących p rzed nią c z c ic ie li127.

W izeru n k i te, w yw odzące się ze środow isk m o n astycznych i w y stę p u ją c e głów nie w środow iskach do m inik ańsk ich i cy­

stersk ich , p o ró w n ał — w k o n k re tn y m w y p a d k u d om inik a­

n ó w — do kw oki, o k ry w ającej skrzy d łam i k u r c z ę ta 128. P rz e d ­ staw ien ia tak ie — m oże nie bez w p ły w u obrazów w otyw nych, nab ie rają c y ch coraz bardziej — po zn ik nięciu skali w ażności — c h a ra k te ru św ieckiej „sacra co nversazione”— przechodzą ew o­

lucję, u k tó re j k re su pod płaszczem M adonny z n a jd u ją się nie ty lk o zakonnicy, ale i członkow ie b rac tw , zw ykłe rodziny 129

124 Das Bürgerbuch der Stadt Konitz von 1'550—1850. Wyd. E. Kloss w „Quellen und D arstellung zur G eschichte W estpreussens” XIII. Dan­

zig 1927, s. 11.

125 Predigt am Tage der Geburt Mariä: „Luthers W erke”, Frankfurt a/Main und Erlangen od r. 1826, XV, s. 495.

126 „Luthers W erke” VI, s. 179.

127 St. B eissel, G eschichte der Verehrung Marias im XVI und XVII Jahrhundert, Freiburg 1910, s. 103.

128 tamże, s. 410.

129 W ym ienić tu można Tycjana (przez dłuższy czas przypisywano ten obraz M arkowi Vecellio) „Madonna della M isericordia”, przedsta­

w iający rodzinę Tycjana zgromadzoną pod płaszczem opiekuńczym Matki Boskiej.

i ro d y k ró lew sk ie oraz p rzed staw iciele h ierach ii kościel­

nej i p ań stw o w ej. W Polsce ty p te n b ył rep re z en to w a n y przez obraz z k lasz to ru dom inikańskiego w e Lw ow ie, n a k tó ­ ry m pod opiekuńczym płaszczem M aryi klęczy k ró l Z y g m u n t A ugust, szlach ta i duchow ieństw o. P o d o b n y o b raz z P o k rz y w ­ nicy zaginął w czasie p ierw szej w o jn y św iatow ej 13°.

T akże w Italii ty p te n przeszedł p ew n e p rzeob rażen ia ikono­

graficzne, p rz y czym M adonna nie zawsze o k ry w a płaszczem garnące się do niej osoby, gdyż dłonie m a złożone do m o d lit­

wy. Spogląda je d n a k na sw oich podopiecznych, a czasem k ie ­ ru je w zrok w niebo, lu b też na w idza 131.

„K o ro n ację” H ana trz e b a zaliczyć do tego sam ego ty p u iko­

nograficznego, choć nie p rze d staw ia ona w sensie lite ra ln y m o k ry w an ia ad o rato ró w płaszczem . T aki je s t bow iem jej sens treściow y.

D od atko w ym a rg u m e n te m p rze m aw ia ją cy m za ta k ą in te r ­ p re ta c ją je s t fa k t, że obraz po w stał w środow isku cysterskim , gdzie istn ia ła ciągła tra d y c ja tak ic h p rzed staw ień , zw iązana z osobą św.- B e rn a rd a , w ielkiego czciciela M adonny, którego w ezw anie „M onstra te esse m a tre m ” z n a jd u je się — jak o m o­

d litw a u ciek ający ch się pod płaszcz M aryi — b ardzo często n a podobnych obrazach. Np. na szesnastow iecznym w yobrażeniu

„M adonny O pieki” w cy stersk im kościele w P o n tig n y napis te n w id n ieje n a rą b k u płaszcza M atki Boskiej 132.

N a obrazie p elp liń sk im św. B e rn a rd trz y m a ro zw a rtą księgę z ty m i w łaśn ie słow am i, k tó re od d aw n a zw ykło się uw ażać za m otto całej kom pozycji do tego stopnia, że sądzono, iż nie jest to założyciel cystersów , a o p at-fu n d ato r, w zy w ający opie­

ki Bogarodzicy dla Kościoła i P olski, rep re z en to w a n e j przez w spółczesnych dyg n itarzy . Św iadczą o ty m b łag alne g esty ich, w zniesionych do góry dłoni.

N iew ątpliw ie „K o ro n a cja ” p elp liń sk a je s t n ajw span ialszym

130 Skrudlik, Królowa..., s. 128.

131 L. Réau, Iconographie de l ’Art Chrétien, t. I, Paris 1944, s. 459.

132 B eissel, dz. cyt., s. 411 n.

po m nikiem p lasty czn y m pobożności m a ry jn e j w Polsce w ieku X V II. M adonnę ko ro n ow an ą nie ty lk o na królow ą nieba, ale i na królow ę P olski, k tó rą obw ołana zostanie jeszcze w ty m stuleciu, a d o ru je król, in te rre x i m ężow ie sta n u . „K o ro n acja”

p o w staje w okresie, k ied y w Polsce w ychodzą jed n o po drug im dzieła m ariologiczne, nie p od y k to w an e zresztą koniecznością polem iki — k u lt M aryi w Polsce n ig d y nie b y ł n a serio zagro­

żony. P rzecież n a początku X V I w ieku, uchodzącego za czas osłabienia tego k u ltu w św iecie chrześcijańskim , Z y g m u n t S ta ry zabiega i u zy sk u je od Leona X p rzy w ilej o d p raw iania w k ażdym m iejscu gdzie p rzeb y w a k ró l P olski m szy św. o M at­

ce Boskiej n a podziękow anie za w szystkie zw ycięstw a Rzeczy­

pospolitej.

Jeszcze p rzed p rzybyciem do P o lski o brazu jasnogórskiego sły n ęła u au g u stian ó w k rak ow sk ich M adonna „B eata V irgo P o lo n o ru m ” — obecnie, w w ieku X V II, z ja w ia ją się ry cin y p rzed staw iające „K rólow ę P o lak ó w ”, „K rólow ę P o lsk i”, „K ró­

low ę P olskiej K o ro n y ” . J e j chw ałę głoszą dzieła polskich teologów — nie ty lk o pisane w spółcześnie, ale i — dla ich aktualn o ści — w znaw ian e. N ajw ażn iejsze dzieło ks. St. Bzow­

skiego (Bzoviusa) „ T h esau ru s lau d u m S an ctissim ae D e ip a ra e ” z ro k u 1598 m a dw a now e w y dan ia w K olonii i to w odstępie pięciu la t — w 1615 i 1620. „M onile gem m eum D ivae V irgini Dei p a re n ti”, zaw ierające m . in. opisy dw u d ziestu czterech cu­

dów „ap u d iconem eiu sd em M agnae M atris a D. L uca depictam et ap u d P o lo n o ru m C la ru m m o n te m religiose c u lta m ” m a dw a w y dan ia w eneckie (1613 i 1624) i jedno kolońskie z 1615 roku,

„F lo rid a M a ria n a ” w yszły z W enecji w ro k u 1612 i pięć lat później w K olonii; ,,C o n d o n es O cto” n a św ięta M atki Bo­

skiej — w W enecji w ro k u 1611. W K rako w ie, w ro k u pod­

p isan ia um o w y m iędzy H anem a R em bow skim w spraw ie

„ K o ro n acji”, w yszły dw ie znane k siążki m a ry jn e : J a n a K ło- dow skiego „M ariologia seu concłusiones ex angelica sa lu ta tio - n e D eip arae V irginis d ep ro m p ta ” i „K azania obozowe o Boga­

rod zicy” ks. B irkow skiego.

D la żyw ej fali pobożności m a ry jn e j w Polsce szukać trz e b a w y ja śn ie n ia nie ty le w polem ice teologicznej, ile w e w spó ł­

czesnym w y d a rz en iu polity czn y m i m ilita rn y m , którego d o bry dla R zeczypospolitej obrót przy p isan o opiece M atki Bożej. D w a ła ta p rz e d rozpoczęciem p rac n a d p elp liń sk ą „K o ro n acją” od­

by w ała się w K rakow ie, w d ram a ty c z n y c h okolicznościach, w.obec w iszącej n a d k ra je m grozy tu re c k ie j, pro cesja różańco­

w a w czasie k tó re j obnoszono w iz e ru n e k M atk i B oskiej z p ro ­ śbą o ra tu n e k . Je j też przy p isan o tru d n e , z n ajw ięk szy m w y­

siłkiem w yw alczone, zw ycięstw o pod Chocim em . Dało ono w ielki im p uls zaw sze żyw em u n ab o żeń stw u do Bogarodzicy, k tó re w ypow iedziało się i w sztuce. N a fali p o w stających w ów czas w izeru n k ó w m a ry jn y c h zjaw iła się i „K o ro n a cja ” H ana.

W ątek m a ry jn y je s t pierw szy i n ajw ażn iejszy , ale nie je ­ d y n y w pelp liń sk im obrazie — obok niego rzuca się w oczy drugi, rów nie a k tu a ln y : eklezjologiczny. M ary ja je s t tu ko ro ­ no w an a na królo w ą w szy stk ich św ięty ch — św ięty ch w zna­

czeniu dzisiejszym i św ięty ch w znaczeniu, ja k im posługiw ano się w czasach apostolskich: w szy stk ich w iern y ch , całego K o­

ścioła.

N ajbo leśn iejszy cios refo rm a c ji w y m ierzo n y b y ł w jedność Kościoła, nie ty lk o K ościoła w oju jąceg o — na ziem i, ale i tego sięgającego w zaśw iaty. Z erw ała ona jego łączność z K ościołem try u m fu ją c y m w niebie, odrzucając cześć i w staw ienn ictw o św iętych (K alw in: „C redim us, q u id q u id hom ines de m o rtu o - ru m sa n cto ru m in tercessio ne com m en ti su n t, n ih il a liu d esse, quam fra u d e m et fallacias s a ta n a e ” C onfessio G allica, a rt. 24), odrzuciła istn ien ie czyśćca, lub p rzy n a jm n ie j zaprzeczyła po­

żyteczności m o d litw w in te n c ji Kościoła Cierpiącego.

P la sty k a kościelna, będąca obecnie ju ż nie, ja k w śre d ­ niow ieczu, „ancilla T heologiae” lecz tw o rzo n ą pod au sp icja­

m i teologów i firm o w an ą przez akadem ie „teologią m o n u ­ m e n ta ln ą ”, p o d k reśla m om enty, jak ie a ta k u je , w zględnie n ie­

daw no atako w ała refo rm acja. T ak je s t i n a „K oro n acji” .

U kazuje ona nie ty lk o jedność Kościoła, w alczącego o zba­

w ienie na ziem i i triu m fu ją c e g o w niebie, asy stującego koro­

nacji sw ojej K rólow ej, lecz także z a w iera m yśl o pośred­

nictw ie i łączności: Kościół w alczący ty lk o w ąskim pasm em obłoków oddzielony je s t od Kościoła triu m fu ją c e g o , nie m a m iędzy n im i żadnego d y stan su . W brew w spółczesnym h e re ­ zjom obraz m ówi, że niebo je s t bliskie ziem i i połączone z nią w ęzłam i św ięty ch obcow ania. J e s t w ty m jak a ś form a od­

pow iedzi na z a rz u ty M arcina K row ickiego z a w a rte w: „C hrze­

ścijańskim a żałobliw ym n ap o m n ien iu ” , „iż Kościół rzym ski uczy grzechom odpuszczenia nie w imię P a n a Je zu sa K ry sta ale w imię u m arły ch ludzi, w im ię m szy n ajem n y ch , w imię kap ie b u ry c h (tak n a tc h n io n y p rzez L u tra lu b aw ia n in n a­

zyw a zakonników ) ... w ty m K ościele uczą, iż jest w iele jed naczów (pośredników ) okrom p an a K ry stu sa i przy czy ń- ców, k tó ry c h św iętym i zowią i ty m że kościoły i ołtarze b u d u ją ” .

R o z p a tru jąc obraz na tle jego k o n tek stu ikonograficznego tj. n a tle re ta b u lu m ołtarzow ego, zaw ierającego dw anaście olbrzym ich fig u r apostołów , k tó rz y n. b. w y stę p u ją i w iko­

nografii sam ej „ K o ro n acji”, nie m ożna nie zauw ażyć te n ­ d en cji do u w y p u k le n ia n a stę p n e j cechy Kościoła, jego apo- stolskości. B yła ona na naszy m g ru n cie a ta k o w an a choćby przez N iem ojew skiego, jeszcze w ro k u 1582, dziełkiem za­

ty tu ło w a n y m j,U kazanie, że Kościół rzym sk i nie jest apo­

sto lsk i” 136.

Ze sp raw ą tą łączy się k w estia sukcesji apostolskiej i pry­

matu papieża, rów nież zaatak o w an ej przez różnow ierców . W okół tego p ro b lem u rozgorzała chy b a n ajg w ałto w n iejsza polem ika, p rzy czym sztuka, a zw łaszcza g rafik a odegrała z n a m ien itą rolę i to w obu obozach. Pozostało z niej m n ó ­ stw o p am fletó w ilu stro w an y c h sztychow anym i k a ry k a tu ra m i, bądź b roniących, bądź zw alczających w ładzę papieża. Do P olski ju ż w 1554 ro k u przyw iózł w sp o m n ian y K row icki

130 zob. J. Plokarz, Jan N iem ojew ski, Studium z dziejów Arian p o l­

skich: „Reformacja w P olsce” II (1922), s. 92.

sw e insp iro w an e odezw ą L u tra „C hrześcijańskie a żałobliw e n a p o m in a n ie ”, w k tó ry m za w zorem m istrz a n azyw ał p ap ie­

ża „rzy m skim a n ty c h ry s te m ”, a ta k u ją c rów nież całą h ie ra r­

chię duchow ną, n iep o trzeb n ą w edle niego, poniew aż w szyscy chrześcijan ie są k ap łan am i. Szczególnie cięte są jego w yciecz­

ki przeciw zakonom . O d pow iadając n a to pism o A ndrzej P e try c y N id e c k i137 w y m ien ia z a rz u ty swego przeciw nika, jakże c h a ra k te ry sty c z n e dla refo rm a c ji w ogóle i refo rm acji w Polsce. Z daniem K row ickiego Kościół naucza, „iż papież rzym sk i je s t Bóg św iata tego, iż ten że papież nie m a nic po­

w ażniejszego i św iętszego jedno sw ą m szą św. obłudną, na k tó re j u staw icznie P a n a Je zu K ry s ta naszego b lu źni i k rzy ż u je...”

O bronę p ry m a tu i h ie ra rc h ii p rzep ro w ad zili H ozjusz, Lw o- w czyk, K ro m e r 138 oraz S k arg a w polem ice z teologiem m ag ­ d eb u rsk im F laciusem , czerpiąc a rg u m e n ty z tłu m aczon ych przez siebie „R oczników ” B a ro n iu s z a 139 oraz w zw iązku ze sta ra n ia m i o u n ię z K ościołem w schodnim — z Teofilem O rthologiem 14°. Ja k ą ś w ielk ą sy n tezę ty c h m yśli zaw iera obraz pelpliński. N a pierw szy m p lan ie w id n ieje tu papież, trz y m a ją c y w d łoniach trire g n u m , sym bol sw ej p o tró jn e j w K ościele w ładzy: najw yższego rządcy, nauczyciela i k a ­ p łana. Nie b ra k też ak cen tó w odnoszących się do u s tro ju Kościoła, p rzede w szy stk im do hierachii: obok papieża w idać k ard y n a łó w , je st b isk u p diecezji, n a te re n ie k tó re j leżał k o n w e n t pelpliński, je s t i p ry m a s Polski, w reszcie opat i dyg­

n ita rz e zakonni, p rzed staw iciele życia m onastycznego, ta k zw alczanego p rzez różnow ierców . Z nalazło się tu rów nież tego K ościoła ram ię św ieckie, usym bolizow ane w postaci cesa­

137 A. P. Niidecki, Krótka odpowiedź... na artykuły obłędliw e Marcina Krowieckiego. Zam ykając w sobie prawdziw ą naukę, o tym zwłaszcza, o czym dziś różnica jest najw iększa w zakonie krześcijańskim . K ra­

ków 1555.

138 M. Czapska, Polem ika religijna pierwszego okresu reform acji w Polsce: „Reformacja w P olsce” V (1928), s. 43 n.

139 T. Grabowski, Piotr Skarga na tle katolickiej literatury religijnej w Polsce XVI wieku. Kraków 1913, s. 532.

140 tamże, s. 590 n.

rza i k ró la polskiego, są i k ato licy św ieccy w osobach dyg­

n ita rz y k o ro n n y ch i bezim iennego, cisnącego się za n im i tłu ­ m u. M ożna więc „K o ro n ację” określić m ia n e m m odelu K oś­

cioła Pow szechnego i jego hierarch iczn eg o p rzek ro ju .

Nie ty lk o eklezjologię kato lick ą, ale i inn e p ra w d y będące p rzed m io tem polem iki z p ro te s ta n ta m i p o d k reślił in w e n to r i p lastycznie p rze d staw ił a u to r obrazu. U kazanie w n a jw ię k ­ szych w edle skali w ażności ro zm iarach osób T ró jcy św iętej posiada rów nież a k tu a ln ą w ym ow ę teologiczną. M ożna było przecież te n sam te m a t — u k o ro n ow an ia M adonny p rze d ­ staw ić w in n y w spółcześnie u ży w an y sposób; m ożna było zam iast Boga Ojca i C h ry stu sa w ym alow ać aniołów trz y ­ m ają cy c h nad głow ą In co ro n aty k ró lew sk ą koronę. H an je d ­ n a k m a lu je w szystkie osoby T ró jcy ja k b y na znak p rzyp om ­ n ien ia i p od k reślen ia d ogm atu try n ita rn e g o , ta k silnie zw alczanego w Polsce przez arian. W okół tego te m a tu istn ie ­ je przecież bardzo pokaźna rodzim a lite r a tu r a polem iczna, w k tó re j nie zabrak ło głosu sam ego Skargi, d ru k u jąceg o w 1608 ro k u w K rak o w ie u A ntoniego Loba sw ą „O bronę k a ­ zania... o T ró jcy P rz en a jśw iętsze j przeciw ko Val. Sm alciusow i z G o ty now ochrzczeńskiem u, w e zborze rak o w sk im m in istro ­ wi, u czy nio n ą”. P olem iki te m ia ły ró w nież m iędzynarodow e echa: G ro tiu s w H olandii w łasno ręcznie odpisyw ał sobie k a ­ tech izm r a k o w s k i141 i w alczy ł ze Socynem , k tó ry n. b. w in te ­ resu ją ce j nas k w estii tw ierd ził, że „T rójcy św iętej n a u k a p rzeciw n a je s t rozum ow i, bo Bóg je d n ą ty lk o je s t osobą” 142.

L ite ra tu ra ta zaw iera ciekaw y n u r t a k tu a liz m u politycz­

nego: w p a n u ją c y m zacietrzew ien iu sp o ry przerzu con o na płaszczyznę p olityczną, sta w ia jąc zn ak rów ności m iędzy a ria - nizm em a... m ah o m etan izm em T u rk ó w . Jeszcze w 1590 ro k u ogłosił B aliński dzieło z a ty tu ło w an e „S ym fonia albo w jed n o

-141 L. Chmaj, Marcin Ruar. Kraków 1921, s. 85 oraz tenże, Hugo Grotius wobec socynianizm u, przyczynek do dziejów irenizm u religij­

nego w XVII wieku: „Reformacja w P olsce” IV (1926), s. 74; zob. też St. Kot, Hugo Grotius i Polska), w 300-lecie dzieła o P raw ie i Pokoju,

nego w XVII wieku: „Reformacja w P olsce” IV (1926), s. 74; zob. też St. Kot, Hugo Grotius i Polska), w 300-lecie dzieła o P raw ie i Pokoju,

Powiązane dokumenty