• Nie Znaleziono Wyników

P ostać M adonny z „K o ro n acji” p elp liń sk iej H an a n asu w a szereg zagadnień, k tó ry m w a rto pośw ięcić nieco uw agi. N aw et p rzy po w ierzchow nej ob serw acji dzieł m istrz a z N ysy zauw aża się, że p o słu g u je się on z lubością ty p am i. Podobni do siebie jego aniołow ie, podobne kobiety, dzieci i sta rc y . W odniesieniu do p rze d staw ie ń M adonny postępow ał m a la rz jeszcze konsek ­ w e n tn ie j: w szystkie posiadają jed n ą i tę sam ą tw arz, zm ienia­

ją się co n ajw y ż ej d rug o rzęd n e szczegóły.

T ak je s t i w „K o ro n a cji” : k a rn a c ja tw a rz y In co ro n aty je st blada, w łosy cie m n o b ru n a tn e i tak ież, zaryso w ane cienkim w ysokim łu k iem , brw i. Ciężkie p ó łp rzy m k n ięte pow ieki p rz y ­ słan iają do połow y ciem ne oczy. N iew ielkie u sta m alow an e są in te n sy w n y m cynobrem , bardzo m iękko, zupełnie b e z k o n tu ro ­ wo. T ak ja k inne M adonny H ana nie m a n im b u w okół głowy, a u b ra n a jest w k o nw en cjo n aln e „ sta ro ż y tn e ” szaty w ro zu ­ m ieniu epoki: bladofiołkow ą su k n ię i ciem noszm aragdow y, sPięty na p iersiach płaszcz. Rów nież, a m oże jeszcze b ard ziej c h a ra k te ry sty c z n y , je s t u k ład rąk , p raw ie zaw sze ta k i jak w p elp liń sk iej i oliw skiej „ K o ro n acji” : dłonie są nieznacznie ro zw arte n a w ysokości p iersi gestem o ra n tk i i lekko zw rócone w e w n ętrzn ą stro n ą do w idza.

M ożna w ięc m ów ić, że m alarz stw o rzy ł w ła sn y ty p M adon­

ny, k tó ry m ko n sek w en tn ie się posługiw ał. T en ty p z nieznacz­

nym i zm ianam i przeszedł do obrazów jego uczniów i n aśla­

dowców. Czy w szystko m ożna tu położyć na k a rb niezb y t bo­

gatej in w en cji a rty sty c z n e j, w y k ry w a ln e j w jego tw órczości, w zględnie „ m a n ie ry ”, sty listy czn ej w łaściw ości epoki?

W czasie po soborze try d e n c k im , k ied y działa H an, zagad­

nienie typologii całych scen i poszczególnych postaci stało się

prob lem em najw ięk szej w agi w dziedzinie sz tu k i kościelnej.

Sobór zajął się tą sp raw ą na sesji XXV, łącznie z zagadnieniem k u ltu św ięty ch i ich relik w ij 84. P o stanow ienia dotyczyły w ize­

ru n k ó w C h ry stu sa, M adonny i św iętych, p rzy czym n a p ie rw ­ szym m iejscu om ówiono dogm atyczne p o d staw y ich k u l t u 85, a n a stę p n ie ich użyteczność przy n au czaniu p raw d w ia ry , n a ­ śladow aniu św ieckich i p ro w ad zen iu życia chrześcijańskiego.

Szczególnie gw ałto w ne i p ełn e nacisk u je s t w y stąp ien ie soboru przeciw tem u „by jak iek o lw iek dogm atycznie fałszy­

w e w izeru n k i, lu b też dające pro staczk om okazję do nieb ez­

piecznego b łąd z e n ia ” nie znalazły się w kościołach. N ależy tak że objaśniać im — „nieuczonem u lu d o w i” — obrazy o te ­ m aty ce b ib lijn e j, b y u n ik n ąć b ałw o ch w alstw a i zabobonów.

Rzeczą biskupów m a być niedopuszczenie „niczego św iatow ego, niczego n iep rzy zw o itego ” do ikonografii o brazów św iętych, dlatego nie w olno w żadnym kościele um ieścić jakiegokolw iek obrazu bez ap ro b a ty o rd y n ariu sz a 8®.

84 „Mandat sancta Synodus om nibus episcopis, et caetris docendi munus curamque sustinentibus, ut, iu xta catholicae et A postolicae Eccle- siae usum, a prim aevis christianae religionis temporibus receptum, sanctorumque Patrum consensionem , et sacrorum conciliorum decreta, in prim is de sanctorum intercessione, invoeatione reliquiarum honore et l e g i t i m o i m a g i n u m u s q , fideles diligenter instru en t” — Sacrosancti et Oecumenici Concilii Tridentimi Canones et Decreta. Pari- siis 1848, Sessio XXV, s. 326.

85 „Imagines porro Christi, Deiparae Virginis et aliorum sanctorum, in tem plis praesertim habendas et retinendas, eisque debitum honorem et venerationem im pertiendam; non quod credatur inesse aliqua in iis divinitas, vel virtus, propter quam sint colendae; vel quod ab eis sit aliquid petendum; vel quod fiducia in dmaginibus sit figenda, veluti olim fiebat ab gentibus quae in idolis spem suam collocabant; sed quoniam honos qui eis exhibetur ad prototypa, quas illae repraesen- tant: ita ut per im agines quas osculam ur, et coram quibus caput aperi- m us et procumbimus, Christum adoremus, et sanctos, quorum illae sim i- litudinem gerunt, venerem ur; id quod conciliorum , praesertim vero secunda Nicenae synodi decretis contra im aginum oppugnatores est sanciitum”, tamże, s. 327 n.

8* „Illud vero diligenter doceant episcopi, per historias m ysteriorum nostrae redem ptionis, picturis v e l aliis sim ilitudinibus expressas, eru- diri et confirmari populum in articulis fidei commemorandis, et assidue

Z alecenia soboru p o d jęte przez sy n o d y p ro w incjo nalne oraz diecezjalne i rozbudow ane szeroko przez dzieła teologów i te ­ orety k ó w sztuki zapoczątkow ały ru c h idący w dw óch k ie ru n ­ kach. Z jed n e j stro n y podjęto p ró b y oczyszczenia ikonografii z elem en tów leg en d arn y ch lu b gorszących, a z d ru g ie j dążo­

no do położenia po d w alin pod je j jednolitość, skodyfikow aną na g run cie d o k u m en tacji b ib lijn ej, h isto ry czn ej czy archeolo­

gicznej 87. P o w sta je w ów czas i m y śl pro w ad zenia jed n o lite ­ go ty p u M adonny 88.

S p ra w a była o ty le paląca, że w łaściw ie n a m alarstw o i rzeźbę spadł zasadniczy ciężar p rzep ro w adzen ia „ofensyw y

recolendis: tum vero ex omnibus sacris im aginibus magnum fructum percipi; non solum quia admonetur populus beneficiorum et munerum quae a Christo sibi collata sunt; sed etiam quia Dei per sanctos miracula et salutaria exem pla oculis fidelium subiioiuntur: ut pro iis Deo gratias agant, ad sanctorumque im itationem vitam m oresque suos componant;

excitenturque ad adorandum ac diligendum Deum, et ad pietatem co- lendam. Si quis autem his decretis contraria docuerit aut senserit; ana­

them a sit”.

„...sancta synodus vehem enter cupit; ita ut nullae falsi dogmatis im agines, et rudibus periculosi erroris occasionem praebentes, statu- antur. Quod si aliquando hiistorias et narrationes sacrae Scripturae, cum id indoctae plebi expediet, exprim i et figurari contigerit; doceatur po­

pulus, non propterea D ivinitatem figurari, quasi corporeiis oculis con- spici, v el coloribus aut figuris exp rim i possit. Omnis vero superstitio...

omniis denique lascivia vitetur; ita ut procaci venustate im agines non pingantur nec ornentur; ...Postremo, tanta circa haec dilligentia et cura ab episcopis adhibeatur, ut nihil inordinatum, aut praepostere et tum ul- tuarie accomodatum, nihil profanum nihilique inhonestum appareat;

cum domum D ei deceat sanctitudo. Haec ut fidelius observentur, statuit sancta Synodus, nem ini licere ullo in loco, v e l ecclesia, etiam quomodo- libet exem pta, ullam insolitam ponere v e l ponendam curare im aginem, nisi ab episcopo approbata fu erit”. tamże, s. 328 n.

87 O postulatach odnoszących się do przedstaw iania scen biblijnych zob. Knipping, t. I, s. 302; o zwalczaniu legend w im ię prawdy histo­

rycznej w ikonografdi zob. G. G. Coulton, A rt and the Reformation.

Cambridge 1953, s. 404. O w pływ ie odkryć archeologicznych i zaintere­

sowania katakum bam i rzym skim i od 1593 roku zob. P. Polman, L ’elé- m ent historique dans la controverse religieuse du XVI siècle. Gem bloux 1932, s. 543.

88 W obec szczególnie żywej pobożności m aryjnej ta m yśl została pod­

jęta przede w szystkim w Polsce.

a rty s ty c z n e j” w du ch u re fo rm y i k o n trre fo rm a c ji. B yła oczy­

w iście jeszcze lite ra tu ra , głów nie p o e z ja 89, lecz p lasty k a dzierżyła p ry m a t w śró d w szystkich dziedzin życia k u ltu ­ ralnego.

M nożą się więc w obozie katolickim dzieła szerzące m yśl, b y w alczyć z no w ato ram i re lig ijn y m i b ron ią, jak ie j oni sam i się lekk o m yśnie pozbyli: plasty k ą. N igdy chyba, w żad nej epoce h isto rii Kościoła, nie n ap isan o ty lu dzieł — z jego po­

zycji — odnoszących się do teo rii sztuki, teo rii ikonografii 90.

W śród powodzi in n y ch , n ajw ażn iejszy m , dzięki szerokiem u rozpow szechnieniu, okazało się dzieło low ańskiego teologa Jana V er M eulen, zw anego z łaciń sk a M olanusem . Po ra z pierw szy ogłoszone w 1570 roku, nosiło, z lek ka w różnych w yd an iach zm ieniany, ty tu ł ,,De p ic tu ris et im aginibus sa c ris”

M olanus sta ł się głów nym szerm ierzem w alk i z rodzajow ością, szeroko rozbudow aną anegdotycznością, czerpiącą sw e n a tc h n ie ­ nie z leg en d i poufałością w p rze d staw ia n iu scen z życia C h ry stu sa, M aryi czy św iętych.

Ja k im echem odbiły się w Polsce, a ty m sam y m i w tw ó r­

czości m istrz a z N ysy, p o try d e n c k ie zalecenia i w skazów ki, zw łaszcza te zm ierzające do w p ro w ad zenia jed n o lite j ty p o ­ logii m a ry jn e j?

P o kaźn ą część p ro b lem ó w nie istn ieją cy c h w Polsce p rze­

niesiono żyw cem z W łoch i łajan o Bogu duch a w in n y c h m a­

larzy cechow ych za g rzech y zgoła nie popełnione. M ożna co n ajw y żej przypuszczać, że to p rzeciw w łoskim im portom (a b y ły tak ie, choćby n a dw orze w id n iejąceg o w „ K o ro n acji”

M ikołaja W olskiego i ty le m u p rzy sp o rzy ły sk ru p u łó w pod

89 zagadnienie to opracował m. in. A. van Duinkerken, D ichters der C ontra-reform atie. Utrecht 1932.

90 By w ym ienić przykładowo choć kilka pozycji: w 1564 Andrea Gîlio w ydaje „Due dialoghi... degli errori de pittori circa l ’hiistorie...”, Gabriele Paleotti, kardynał arcybiskup Bolonii i znany kanonista pisze

^Discorso intorno aile limagini sacre” (I w ydanie w roku 1582, drugie w 1594), Romano Alberti, sekretarz Academ ia di San Luca publikuje w roku 1585 „Trattato della nobilita della pittura com posto ad instanza della venerabile Compagna di S. Luca”, w yprzedzając o rok ukazanie się pracy „Riposo” R affaelo Borghini.

koniec życia) grzm iał, ja k d alekie echo S a v o n a ro li91, Piotr z Rosprzy Rysiński: „błądzą (m alarze) w osobach, m a lu ją c Ojce św ięte za m łodzieńce, a p a n n y św ięte z w ygolonym i p iersiam i, sk ą d m ło d ym ludziom , w iększe k u nierządności,, niż k u nabo żeń stw u po ruszenie p rzy ch o d zi” 92. Ks. Fabian Bir- kowski dom aga się ab y obrazy relig ijn e pow róciły do m iesz­

k a ń sk ą d w yprzeć je m iała rzekom o m oda n a m itologiczne, niep rzy zw o ite w yobrażenia: C h ry stu sa U krzyżow anego obraz z łożnic i izb w y rz u c ają , a na to m iejsce F a u n ó w i m a­

low anych K up idy n ów , W enerów i F o rtu n n a d stołem n a - w ieszają, ab y z nim i w espół obiadow ali i w ieczerzali M ięso­

pusty... P ełn o ty c h obrazów p lu g aw y ch po łożnicach, po sa­

lach, po stołow ych izbach, po ogrodach, p rzy fo n ta n n a ch , nad e drzw iam i, po gościńcach, po śk lenicach sam ych i czarach;

księgi z nich w iążą...” 93.

Z nacznie później, choć ciągle jeszcze w X V II w ieku dzia­

łają cy ks. Nieszporkowicz a ta k u je m ala rz y polskich za w in y rafaelow e: „M alarze, k tó rz y zaw sze je d n a k ie j uży w ali sw o­

body n a w szystko się ośm ielać, do tego doszli ju ż szaleństw a w naszym k ra ju , że w izeru n k i św. P a n ie n k i m alow ać zaczęli na podobieństw o ty c h kobiet, o k tó ry c h w zględy się ubiegali;

czyż godzi się m niem ać, żeby ty le było typ ó w M atki Bożej, ile każd em u a rty ście m ogło się podobać pięk n y ch k o b iet? ” 94

91 Savonarola w alcząc z pogańską aurą sztuki florenckiej w ytykał malarzom ii m ecenasom sztuki: „...każecie m alow ać po kościołach w asze jawnogrzesznice jako święte.' Przez to zniew ażacie bóstwo i w nosicie sw ą pychę do przybytku wieczności. Aza m yślicie, że D ziew ica M aria chadzała w takich strojach, jak ją m alujecie? Ja w am powiadam , że nosiła odzież ubogą, a w y Ją m alujecie, jak jaką d ziew k ę” — cyt. za M. Skrudlik^ Królowa Korony Polskiej. Szkice z historii m alarstw a i kultu Bogarodzicy w Polsce. Lw ów 1930. s. 9.

8! tamże, 1. c.

•3 Ks. F. Birkowski, Głos krw ie B. Jozafata K unczewica archiepi- skopa połockiego... przy tym o śś. obrazach, jako m ają być szanowane,, kazania czworo. Kraków 1629.

94 A. Nieszporkowiicz, A nalecta Mensae R egalis seu Historia Im aginis D ivae Virginis Claromontane Mariae, Cracoviae 1|681. W dwa lata póź­

niej ukazał się przekład polski pt. „Odrobiny stołu królew skiego”. Zob..

Skrudlik, Królowa..., s. 10.

Że w y p ad k i po sługiw ania się m odelem m iejscow ym zd arza­

ły się w Polsce w XVII- w ieku, św iadczy p rzy k ła d choćby B artło m ieja S tro b la. T en d w orski w n a jp e łn ie jsz y m tego sło­

wa znaczeniu m ala rz m iał skłonność schlebiania fu n d ato ro m także przez d aw an ie ich tw a rz y m alo w an y m przez siebie św iętym . W praw dzie w e „W niebow zięciu” z Pępo w a nie dał, jak sądziła I. G łębocka P io tro w sk a 95, w osobie M adonny kon­

te r f e k tu królow ej Cecylii R en aty , a jak o C h ry stu sa nie w y ­ m alo w ał W ładysław a IV, co stw ierd ził Wł. T o m k ie w ic z 96, to je d n a k są poszlaki p rzem aw iające za ty m , że w w iz e ru n k u

„M adonny ze św ię ty m i” z Pakości p rze d staw ił jako M atkę Boską, u b ra n ą w m o dny stró j fran cu sk i, fu n d a to rk ę L u dw ik ę N iem ojew ską.

P rz y p ad e k S tro b la nie je s t odosobniony. Cechy p o rtre to w e posiadają m . in. o b razy „M atki Boskiej S z k a p le rzn e j” ze S ie­

rakow a, d om inikańskiej „M atki Boskiej G ro m n iczn ej” ze Lw ow a, c y stersk iej „M adonny ze św ięty m i” z P o k rz y w n i­

c y 97 — w reszcie p o rtre to w o p o tra k to w a n e są głów ne postaci w obrazie „Św. M arcin ” Boguszew skiego. P o rtre to w a n ie osób w spółcześnie ży jących w w izeru n k ach św iętych było jed n a k w Polsce d y k to w an e w zględam i k u rtu a z y jn y m i, chęcią schle­

bian ia m ożnym p ro tek to ro m , a n ie n astaw ien iem uczuciow ym co, choć bard ziej sym patyczne, ta k silnie było zw alczane przez teologów — teo re ty k ó w sztuki kościelnej.

C ytow ane pow yżej te k s ty d ają w y raz n eg a ty w n ej stro n ie p o try d en ck ich w skazań, polegającej n a chęci w y klu czenia p ew n y ch cech z m a la rstw a sak raln ego , co w Polsce spro­

95 I. Głębocka — Piotrowska, K rzysztof Boguszew ski i poznańska szkoła m alarska na początku XVII w ieku, Poznań 1928, s. 73.

96 Wł. Tom kiewicz, dz. cyt., s. 18 n.

07 pierwszy z tych trzech obrazów reprod. przez G łębocką-Piotrow - ską^ dz. cyt., tab. 15, drugi — przez T. M ańkowskiego, L w ow ski cech m alarzy w XVI ii XVII wieku. Lw ów 1936, tab. 30, o ostatnim pisze W. Tom kiewicz: „w pocysterskim kościele w Pokrzyw nicy znajduje się obraz ołtarzow y, przedstaw iający Madonnę w otoczeniu dwóch św ię­

tych: Madonna posdada w yraźnie rysy królowej Marii Ludwiki, jeden ze św iętych, Florian — Jana Kazimierza, drugi, jak się zdaje, m iejsco­

wego opata”, dz. cyt., s. 10.

w adziło się do w alk i z nagością i zm ysłow ością oraz do eli­

m inow ania m odela łatw ego do rozpoznania przez odbiorców tego m ala rstw a . N iełatw o odpow iedzieć na p y tan ie, czy H an w postaci M adonny sp o rtreto w a ł ja k ą ś żyjącą osobę; gdyby każdorazow o k o rzy sta ł z m odelki — M adonny m a lu je w szak przez cały czas sw ej a rty sty c z n e j działalności — k ażda tw a rz pow inna być inna, a ta k nié jest. M ożna co najw y żej p rz y ­ puszczać, że opracow ał tw a rz jed n e j m odelki i podniósłszy ją

do ra n g i ty p u , daw ał jej ry sy w szy stk im sw oim M adonnom . T akie p rzypuszczenie nasuw a sugestia w y su n ię ta przez pierw szego m on o g rafa m istrz a z N ysy, F r. S chu ltza, k tó ry w łaśnie o M adonnie z p elp liń sk iej „ K o ro n acji” pisał: „W ca­

łej tw a rz y nie m a nic nadzw yczajnego; zd aje się nam , że od ­ n a jd u je m y w niej ry s y b ezp reten sjo n aln eg o dziewczęcia, k tó ­ re sp otk aliśm y ju ż gdzieś, może niejed n o k ro tn ie, nie pośw ię­

cając m u szczególnej u w ag i” 98. S ch u ltz d o p a tru je się w Inco- ronacie p elp lińskiej cech rodzim ych, s u g e ru je jej zależność od m iejscow ego, typow ego dla Pom orza, ludow ego („das V o lk stü m lich e”) m odela. S p raw a je d n a k m u si pozostać n ie­

ro zstrzy g n ięta. Jed n o ty lk o w y d aje się być zu pełn ie pew ne:

w osobie M atki Bożej H an nie p o rtre to w a ł żadnej w pły w o­

w ej n iew iasty , a jeśli w ogóle posłużył się jak im ś m odelem to, podobnie ja k to czynił n a w e t w p o rtre ta c h , odbarw ił go z cech osobistych.

T eo rety cy sztuk i kościelnej epoki p o try d en ck iej nie po­

przestaw ali jed n a k na n eg a ty w n y ch w skazów kach, lecz w y ­ tyczali tej sztuce rów nież pozy ty w n e drogi. W ypow iedziało się to przed e w szystkim w zalecan iu p ew n y ch typów , jako wzo­

ró w do n aśladow ania. W Polsce n a jb a rd zie j zn ane jest posta­

now ienie synodu krakowskiego z ro k u 1621 k tó re m u p rz e ­ w odniczył biskup Marcin Szyszkowski: „B łogosław ionej P a n ­ n y Bogarodzicy obrazy m alow ać, albo zm yślać k sz ta łte m zby­

tecznie św iatow ym , zwłaszcza cudzoziem skim , św ieckim , nie dopuszczam y; ani ta k w y m alo w an y ch w kościele staw iać pozw alam y, ale trzeb a, żeby ja k n ajsk ro m n ie jsz y m i n a j­

98 Fr. Schultz, dz. cyt., s. 46.

w sty d liw szy m k sz ta łte m i stro je m m alo w ane albo sztychow a­

ne były, jako w Częstochowie n a m iejscu sław n y m w y m alo ­ w ane w idzieć m ożna, albo in n y m te m u podobnym sposobem ”.

Echa tego postan ow ienia sp otyka się jeszcze w n a stę p n y m s tu ­ leciu, m . in. w liście p a ste rsk im b isk u p a w ileńskiego B rzos­

tow skiego z ro k u 1710. W a rty k u le 10 zaleca ów p ra ła t: „o bra­

zy m alow ać w edłu g m odelów sta ro d a w n y c h ”. W kazaniu ks. A nastazego K ierśnickiego, za ty tu ło w an y m „M onarchini P o lsk a z ro k u 1717 znalazł się passus: „P rzodkow ie nasi na te n k sz ta łt w szystkie Je j o brazy k o n terfek to w a ć k azali, i ta k p o ­ stan o w ił w R efo rm acjach S y n o d aln y ch M arcin Szyszkow ski, in fu ła t k rak o w sk i” 99.

W skazania ta k ie albo b y ły nieco różne w poszczególnych diecezjach, albo też b y ły rozum iane, ja k to zresztą synod k rako w sk i w y raźn ie zaznacza, fa k u lta ty w n ie . T rak to w an o je jako zalecenia, a nie rozkazy, w iele bow iem kom pozycji m a ­ ry jn y c h tego czasu opiera się nie na pierw ow zorze jasn o ­ górskim , a na w iz e ru n k u M adonny „S alus P o p u li R om ani”

z C apella B org h esian a bazy lik i S a n ta M aria M aggiore w Rzy­

m ie, co o b serw u jem y szczególnie w W ielkopolsce. Ta „M atka B oska Ś n ie żn a ” należy zresztą w ra z z w iz e ru n k iem jasn o ­ górskim do tego sam ego ty p u b izan ty jsk ieg o H o d ig itria 10°.

N a w iększą jeszcze sw obodę pozw alali sobie m ala rz e bardziej w yem ancypow ani z tra d y c ji cechow ych, ja k H a n czy S trobel.

O baj ci m alarze — S tro b el, jako p ro te s ta n t n iezb y t pew nie czujący się n a g run cie kato lick iej ikonografii, poszedł i tu

99 w szystk ie teksty za Skrudlikiem , Królowa..., s. 10 n. Zob. również art. W. Tom kiewicza, U chw ała synodu krakowskiego z 1621 r. o m a­

larstw ie sakralnym: „Sztuka i K rytyka” nr 2 (30), (1957), s. 174/184.

w° C. Cechelli, Mater Christi, IV (p. II, t. III) Roma 1954. s. 434 n, jest zdania: „L’im agine è una importante copia d ell’ H odigitria constan- tinopolitana”, na odwrocie tabl. VI, gdzie reprodukuje obraz jasno­

górski, daje w yraz sw em u przypuszczeniu, że obraz pow stał w VII lub VIII w ieku i jest pochodzenia bizantyjskiego. Wiadomo jednak, że m a­

low idło obecne „jest dziełem malarzy niekrajow ych w ykonanym w Kra­

kowie po 1 6 IV 1430,, a przed 30 V 1434” zob. O. S. Szafraniec, Jasna Góra, z dziejów kultu Matki Boskiej Częstochowskiej: „Sacrum Poloniae M illenium ” IV (1957), s. 28.

ch yb a za H anem — nie p o słu g u ją się żad n ym pierw ow zorem M adonny ty p u H odigitria, choć S k ru d lik p odaje, że n a 242 czczonych w Polsce w izeru n k ó w M atki B oskiej, 121 czyli 50%

n a w ią zu je do tego t y p u 101. C y fry te należy je d n a k p rzy ją ć z dużą ostrożnością. W k ażdy m razie p ro cen t te n m usi być bardzo w ysoki, szczególnie, jeśli zestaw ić go ze sztu k ą ko­

ścielną na zachodzie Europy.

S z tu k a południow o- i zachod nio eu ro p ejsk a przeszła nieod­

w ra c aln ą ew olucję w zak resie typologii M adonny i p rzeby ła d łu g ą drogę od b izan tyjskieg o h iera ty z m u i wzniosłości do n a tu ra ln e j sw obody. N adludzkie i onieśm ielające M adonny w yw odzące się z B izancjum u stą p iły m iejsca w g o ty k u M a­

donnom po lu d zk u cieszącym się i bolejącym , a w dobie r e ­ n esan su — n a zb y t ju ż lu d zk im i zm ysłow ym .

H an nie n aw iązał do żadnego z ty ch ekstrem ów . Nie m ożna się zbytnio dziwić, że nie n aw iązu je do ty p u H odigitrii (oczy­

w iście jasnogórskiej H o digitrii sui gen eris, w jej X V -w iecz- nej, m alo w an ej przez zachodn io euro p ejsk ich m ala rz y w ersji), choć zalecał to świeżo synod krak o w sk i. D ziw ne je s t jed n ak , że — choć w w ielu w y p ad k ach e k le ty k — nie zapożyczył się w żadnym z p rąd ó w p rze m ija ją c y ch lu b w spółczesnych sobie, k tó re ty le śladów zostaw iły w jego tw órczości. M adonny m i­

strz a z N ysy w niczym nie p rzy p o m in ają sw ych sió str z o k re ­ su pełnego odrodzenia, m an iery zm u , czy w czesnego barok u.

strz a z N ysy w niczym nie p rzy p o m in ają sw ych sió str z o k re ­ su pełnego odrodzenia, m an iery zm u , czy w czesnego barok u.

Powiązane dokumenty