• Nie Znaleziono Wyników

USTAWODAWSTWO A WYCHOWANIE MŁODZIEŻY

DR. KONSTANTY GRZYBOWSKI PROF. INST. ADM. GOSP.

K R Y Z Y S

P R A W A K O N S T Y T U C Y J N E G O

A W Y C H O W A N I E PAŃSTWOWE

I.

Założeniem niemieckiej — a pod jej przeważającym wpływem i polskiej — nauki prawa konstytucyjnego od po­ łowy XIX w. aż głęboko w drugi dziesiątek lat XX w., była teza o „apolityczności“ tej nauki. W konstrukcji naukowej objawiało się to tem, iż za jedyny przedmiot badania uwa­ żano przepisy prawa pisanego, teksty konstytucyj, za jedyną metodę interpretację logiczną tych przepisów.

Doktryna ta, której źródła znajdujemy już u Gerbera Ł), pełne teoretyczne rozwinięcie u Labanda, konsekwentne za­ stosowanie jej założeń do wszystkich instytucyj prawa kon­ stytucyjnego u Kelsena wypływała z dwóch głównie źródeł2). Pierwszem było przejęcie do nauki o państwie i prawie kon- stytucyjnem metod prawa cywilnego, przejaskrawienie tych metod i ograniczenie się do nich. Drugiem była sytuacja polityczna społeczeństwa, w którem ta nauka powstawała i warstwy której była wyrazem — sytuacja społeczeństwa niemieckiego Rzeszy bismarckowskiej i burżuazji niemieckiej w państwie o hegemonji pruskiej. Po okresie, w którym

x) C. F. Gerber: Grundzüge eines Systems des deutschen Staats­ rechts. 1864.

2) Świadomie nie wymieniam tu najświetniejszego przedstawi­ ciela nauki niemieckiej tego okresu: G. Jellinka. Jellinek był tym, u którego najmniej występuje jednostronność prawno-logicznego (nor­ matywnego) punktu widzenia. Ulega jej, gdy naprzykład ostro izoluje „Soziallehre des Staates“ i „Staatsrechtslehre“, ale i tu świadom jest, że nie można państwa ograniczać do jego prawnego aspektu. Nie ulega jej zupełnie np. gdy pisze o „Verfassungsänderung u. Verfassungs­ wandlung“ lub jedną z najświetniejszych prac, drobny szkic „Der Kampf des alten mit dem neuen Recht“.

48 (4) nauka niemiecka pierwszej połowy XIX w. była wyrazem liberalno-demokratyczno-nacjonalnego mieszczaństwa, w któ­ rym recypowała francuskie konstrukcje rewolucyjne o natu- ralnem prawie suwerenności ludu i równie naturalnem pra­ wie narodów do samostanowienia i wyciągała z nich prak­ tyczne konsekwencje w postaci takiej politycznej interpretacji ustrojów niemieckich, która ograniczała władzę monarchów i rozbudowywała jednolitość Niemiec — nadszedł okres kompromisu tej demokratyczno-liberalnej burżuazji i będącej jej wyrazem nauki z hegemonją pruską i konstytucją bismarc- kowską. Wzamian za jednolitość Niemiec, za dobrobyt go­ spodarczy i za demokratyczne prawo wyborcze do Reichstagu zrezygnowano z postulatów poprzedniej generacji. Zgłoszono neutralność1). Traktowano konstytucję, nie jako prawno-po- lityczny wyraz jedności narodu i jego istnienia, lecz jak statut spółki akcyjnej, czy innego stowarzyszenia. Traktowano pań­ stwo, jako mechanizm, którego życie jest regulowane w formie przez konstytucję-statut przewidzianej. Wartość formy była obojętna, jej znaczenie wyczerpywało się w interpretowanej logicznie jej treści.

To stanowisko nauki niemieckiej — w ślady jej szła po większej części wiernie nauka polska — nie było jednak podzielanem przez naukę zachodnio-europejską. Nauka fran­ cuska zawsze, w swych najtypowszych przedstawicielach2), traktowała naukę o państwie i prawo konstytucyjne jako nauki par excellence polityczne. Egzegezy norm prawnych dokonywano z punktu widzenia pewnych zasad, w konsty­ tucji pisanej wogóle nie widniejących, lub zaledwo zazna­ czonych — z punktu widzenia zasady suwerenności ludu i zasady „naturalnych“ praw człowieka. Niezależnie od treści konstytucji te zasady były jej podstawą, obowiązywały bez przerwy od r. 1789, były normami wyższego rzędu, niż normy

*) Por. zwłaszcza szkic C. Schmitta: Hugo Preuss. Tubingen 1931.

2) Np. Esmein lub — właśnie ze względu na banalność swego ujęcia typowy — Joseph-Barthelemy.

(

5

)

49

organizacyjne konstytucji pisanejJ)- Podobnie konstytucje anglosaskie. Już sama geneza anglosaskiej demokracji: pe­ tycja ludności (czyli parlamentu) o prawa, które jej od wie­ ków „przysługują“ i nie są w chwili ich ujęcia w dokument prawny „ustanawiane“ lecz jedynie „rejestrowane“ — wywo­ ływała takie nastawienie teorji. Fakt, że angielskie prawo — nietylko konstytucyjne — jest w wielkiej mierze prawem zwyczajowem, i że moment „słuszności“ a więc moment poli­ tyczny zawsze silniej występuje w prawie zwyczajowem, niż w prawie pisanem, sprawiał, że ograniczenie się do logicznej interpretacji ustroju występuje w nauce anglosaskiej niezmier­ nie rzadko, że analiza i wartościowanie politycznych insty- tucyj występuje tam tern silniej.

Takie polityczne traktowanie państwa i prawa kon­ stytucyjnego pozostaje w związku z dwoma elementami. Pierwszym jest rozumowanie iż ustrój państwa — to jest realizacja prawa — a prawo to jest moralność, a mo­ ralność jest jedna i niezmienna, a więc wieczna. Kon­ strukcja to sięgająca po części starożytności, oparta prze- dewszystkiem na średniowiecznej nauce o państwie, jako wykonawcy religji identycznej z moralnością i ograni­ czająca państwo do roli „sędziego“ w sprawach tego prawa, które nie jest przez państwo stanowione, bo jest wieczne2). Ześwieczczenie tej konstrukcji — to prawa człowieka i obywatela.

Drugim elementem, który państwu i prawu konsty­ tucyjnemu nadaje charakter polityczny — to doktryna suwerenności narodu. Naród jest suwerenny, a więc on jest nad prawem i konstytucją a nie konstytucja dopiero

Nic nie ma typowszego dla tej cechy francuskiej nauki prawa konstytucyjnego, niż fakt, że w obecnie obowiązujących ustawach konsty­ tucyjnych 1875 r. niema mowy ani o zasadzie suwerenności ludu, ani o prawach obywatelskich, a nauka francuska mimo tego jest jedno­ myślna w kwestji iż obowiązują „zasady“ deklaracji praw z 1789 r. — (zasady a nie sama deklaracja — to jest równie typowe, gdyż istotną jest ogólna treść a nie sformułowanie i „terminus a quo“ obowiązują).

2) Por. np. F. Kern: Gottesgnadentum und Widerstandsrecht im früheren Mittelalter. L. Wackernagel: Die geistigen Grundlagen des mittelalterlichen Rechts.

50

(

6

)

go tworzy i ustala formy jego działania1). Suwerenny na­ ród tworzy prawo swobodnie, wtedy, kiedy mu się podoba i jak mu się podoba, a równie swobodnie je zmienia. Oba te elementy prowadzą do wprost odmiennych konsekwencyj praktycznych. Pierwszy czyni państwo i prawo systemem sztywnym, wieczystym, niezmiennym (takiem było nietylko w teorji ale w znacznej mierze i w praktyce — państwo średniowieczne). Drugi, znając tylko jedną, lakoniczną, zasadę stałą, czyni państwo i prawo wiekuiście zmiennem i dowolnie, zależnie od woli ludu zmiennem. Oba jednak mają wspólną metodę rozstrzygania „legalności“ i „legitymizmu“ państwa. Sprawdziany legalności i legitymizmu tkwią poza pra­ wem: w sumieniu jednostki i jej przekonaniu, co jest

moralne, wieczne, niezmienne — choćby wskutek „ty- ranji“ (tyranja — każde bezprawie, niemoralność) nie było w praktyce dotąd stosowanem; albo też w prze­ konaniu jednostki, co jest wolą narodu-suwerena. W obu wypadkach naczelna zasada ustroju tkwi poza prawem pisanem, prawo pisane może ją conajwyżej deklarować, nigdy jej nie stanowi ; jego przepis może mieć tylko znaczenie deklaratoryjne, nigdy konstytutywne.

Tam wszędzie, a więc i w Demokracji, gdzie takie założenia ustroju są uznane, nauka o państwie i prawie konstytucyjnem nie może się ograniczyć do logicznej egzegezy norm prawa pisanego, ale musi sięgnąć do tych ogólnych zasad, a więc musi być polityczną2). Tam wszędzie, gdzie takie założenia ustroju są uznane, mu­ szą one stać się powszechną własnością obywateli, gdyż inaczej ich sankcja •— „pouvoir Constituant“ Ludu będzie tylko fikcją. W każdym ustroju demokratycznym — jeśli nie ma być fikcją— nauka prawa konstytucyjnego musi ł) Np. w sformułowaniu Sieyesa.

2) Ewolucja, która we Francji zaznaczyła się mniej silnie, gdyż kierunek czysto dogmatyczny nigdy nie był tam decydującym, a której najpełniejszy wyraz daje w Niemczech Carl Schmitt (przedewszystkiem „Verfassungslehre“ „der Hüter der Verfassung“) a obok niego Rudolf Smend („Verfassung und Verfassungsrecht“).

(?)

51

być polityczną i „wychowanie państwowe“, polityczne wychowanie obywateli musi objąć naukę prawa kon­ stytucyjnego, ale punktem jej wyjścia uczynić nie pozy­ tywne przepisy obowiązującej w danym czasie konsty­ tucji, lecz naczelne, niezależne od prawa pisanego zasady ustroju, a na ich tle dopiero pozytywne przepisy kon­ stytucji. Przepisy te muszą być dla celów wychowania państwowego ujmowane nie jako wartość sama w sobie, lecz jako jeden ze sposobów realizacji tych zasad na­ czelnych.

II.

W XIX i XX w. występują coraz silniej i w związku z sobą trzy zjawiska. Ustroje państw europejskich demokra­ tyzują się coraz bardziej. W miarę demokratyzacji ustrojów w konstrukcjach prawa konstytucyjnego odgrywają coraz większą rolę zasady podstawowe polityczno-doktrynalne a nie pozytywno-prawne tego ustroju. W miarę demokratyzacji ustrojów ujawnia się coraz bardziej problematyczność ich zasad naczelnych, w miarę przejmowania tych zasad do kon- strukcyj naukowych — problematyczność ich staje się coraz bardziej świadomą. Na tem polega w istocie rzeczy kryzys prawa konstytucyjnego.

Współzależność tej ewolucji: wzrastającej równocześnie demokratyzacji zasad naczelnych ustroju i uświadamiania sobie, że te zasady mogą być przedmiotem dyskusji, a więc że stają się problematyczne — nie jest bynajmniej przypadkowa1). Jak długo ustrój oparty był na uzasadnieniu tradycjonali- stycznem lub charismatycznem tak długo zasady naczelne ustroju były niezależne od woli ludzkiej, nie były więc pro­ blemem. W ustroju opartym na legitymiźmie tradycjonali- stycznym władza czerpała uzasadnienie swej legalności w fakcie, że jest odwieczną i wola ludzka nie znaczyła nic wobec tego pozaludzkiego czynnika, jakim jest upływ lat i wieków. W ustroju opartym na legitymiźmie charismatycz-x) Dia dalszych wywodöw p. przedewszystkiem Max Weber „Wirt­ schaft und Gesellschaft“ str. 138 n.

52

(

8

)

nym władza czerpała uzasadnienie swej legalności w wierze, iż jest otoczona specjalną świętością, że posiada pewne nie­ codzienne, nadludzkie właściwości, że ma charakter sakralny, a więc również nie podlegający racjonalistycznej analizie, od woli jednostek poddanych władzy niezależny. Z chwilą gdy legitymizm oparto na suwerenności ludu a więc na woli jednostek — droga do uczynienia naczelnych zasad ustroju problematycznymi stała się otwarta — a zasady te równo­ cześnie rozszerzały się na praktykę dnia codziennego, której były sprawdzianem.

III.

Dzieje pewnej fikcji*) wskażą, jak podstawowe zasady demokracji wchodziły stopniowo w konstrukcję naukową i jak stopniowo ich sposób realizacji — a więc podstawy prawa konstytucyjnego — stawały się problematyczne. Punk­ tem wyjścia demokracji współczesnej był szereg identyfikacyj : interes państwa jest identyczny z wolą ogółu, wola ogółu jest identyczna z wolą większości; wola większości suwe­ rennego ludu może się ujawniać bądź bezpośrednio, bądź jest identyczna z wolą większości jego reprezentantów. Mimo całej ostrości przeciwstawienia demokracji bezpośredniej i de­ mokracji pośredniej identyfikacje te są i tu i tam oparte na tem samem rozumowaniu.

Punktem wyjścia jest — u najświetniejszego teoretyka suwerenności ludu i „volonté commune“, Rousseau’a — ro­ zumowanie: jednostki są jedynym elementem woli ogółu, niema nic między jednostkami a wolą ogółu. Jednostki są zdolne do djalektycznego izolowania wewnątrz swego su­ mienia tego, co jest wolą ogółu, a co jest indywidualną ko­ rzyścią i zdolne są do proklamowania tego, co jest wolą ogółu. Jeśli zaś większość wypowie się przeciw przekonaniu jednostki — to jednostka jest zdolna do stwierdzenia iż się „pomyliła“ w swej opinji o tem, co jest wolą ludu. W

de-J) Podstawą tego ustępu jest analiza konstrukcji Rousseau’a u Schmitta: Die geistesgeschichtlichen Grundlagen des heutigen Par­ lamentarismus i Heymanna: Die Mehrheitsentscheidung.

(9) 53 mokracji bezpośredniej Rousseau’a proces tworzenia się woli ludu dokonywa się w izolowanej duszy jednostki, a głoso­ wanie ma tylko charakter deklaratoryjny — jak zresztą pra­ wie każdy akt plebiscytarny.

W konstrukcji demokracji reprezentacyjnej pozostają da­ lej fikcje: jednostki są jedynym elementem woli ogółu, niema nic między jednostkami a wolą ogółu. Proces jednak two­ rzenia tej woli przenosi się z sumienia izolowanej jednostki na światło dzienne dyskusji. Dyskusja staje się metodą uświa­ damiania sobie, co jest wolą ogółu, każdy z dyskutujących reprezentantów, to znaczy mądrych i cnotliwych, każdy z oso­ bna będących obrazem całego ludu — jest zdolny do oderwa­ nia się od interesów partykularnych, do uświadamiania sobie w toku dyskusji i pod jej wpływem co jest wolą ogółu.

Pod wpływem rozwoju stosunków społecznych i gospo­ darczych, pod wpływem uświadamiania sobie, iż między pań­ stwem i jednostką istnieją inne grupy, wywierające nieraz na jednostkę silniejszy wpływ, niż abstrakcyjny i ogólny interes państwa, pod wpływem narastania świadomości kla­ sowej ulega powyższe rozumowanie — typowe dla doktryny politycznej wielkiej rewolucji francuskiej — dalszej ewolucji. Jak reprezentantami dawnego schematu tworzenia woli ludu byli ludzie okresu powstawania demokracji — Sieyes, Con- dorcet, Thomas Paine — tak reprezentantem nowego sche­ matu stanie się typowy przedstawiciel uprzemysławiającej się Anglji, w której panuje burżuazja a tworzy się klasa robot­ nicza. Dla Johna Stuarta Milla (1861) nie wystarcza już fikcja o „balance“, który się dokonuje między interesem indywi­ dualnym a dobrem ogółu i przeważa w duszy jednostki, lub też w toku dyskusji na rzecz dobra ogółu. Jest on świa­ dom, iż przeciwieństwa interesów klasowych są najczęściej (nie zawsze) silniejsze niż interes państwa. Jego idealna de­ mokracja opiera się na żądaniu*), aby obie klasy, to jest klasa pracujących i klasa używających owoców pracy rów­ noważyły się między sobą, mając po równej liczbie głosów >) W polskim przekładzie „O rządzie reprezentacyjnym“. Kraków 1866, str. 99.

54 (10) w parlamencie. Przypuściwszy, że większość każdej klasy będzie się we wszystkich czynnościach kierowała interesem li tylko klasowym, to, przecież w każdej z nich znajdzie się mniejszość, w której wzgląd ten będzie podporządkowany pod rozum, sprawiedliwość i dobro ogółu. Otóż ta mniejszość, jednej z klas, połączywszy się z drugą klasą, przemoże zawsze własną większość niegodną przewagi. Jakże już daleko je­ steśmy — w połowie XIX w. — od wiary w większość, skoro mniejszość a nie większość idzie za dobrem ogółu i skoro prawo wyborcze przestaje być równe, a staje się opartem niemal na zasadzie równej reprezentacji interesów gospodarczych.

IV.

John Stuart Mili pisze w okresie najświetniejszego roz­ woju demokracji reprezentacyjnej, jest jej najtypowszym teore­ tykiem — a przecież znaczy równocześnie jej schyłek. Za­ łożeniem demokracji reprezentacyjnej było: wola ludu objawia

się po raz pierwszy w wyborze reprezentantów, lud jest zdolny wybrać osoby, które faktycznie będą reprezentować całość a nie części; reprezentanci są — po raz drugi — wy­ razem woli ludu jako całości a nie jego części, w swej dy­ skusji, w swych obradach i uchwałach będą wyrazem woli ludu. Rozumowanie zaś takie, ujmujące „lud“ jako homoge­ niczną, jednolitą masę jednostek było możliwe tylko wtedy, jeśli się przyjmowało, że niezależnie od różnic czasu i miejsca, niezależnie od różnic pozycji socjalnej, roli gospodarczej, poziomu intelektualnego jednostek — istnieją pewne założe­ nia ustroju w każdym czasie, w każdym miejscu, dla każdego człowieka i każdego społeczeństwa równie doskonałe, „prawa“ abstrakcyjnego „człowieka“ i równie abstrakcyjnego „oby­ watela“, których wyrazicielem właśnie jest „wola ludu“. Z chwilą, kiedy wkradła się wątpliwość, czy wola większo­ ści, w równem i powszechnem głosowaniu wybranej, jest identyczna z wolą ogółu, czy klasy społeczne są zdolne do abstrahowania od własnych interesów, czy właśnie w obrę­ bie każdej z klas większość nie idzie za motywami egoistycz­

(11) 55 nymi — z tą chwilą zasada jednolitości zasad naczelnych ustroju, jako zgodnych z „wolą ogółu“, to jest wolą abstrak­ cyjnych jednostek stawała się problematyczna.

V.

W miarę uświadamiania sobie problematyczności rów­ nania: wola ogółu jest identyczna z wolą każdorazowej więk­ szości — powstawały następujące kwestje, (będące równocze­ śnie wyrazem problematyczności i kryzysu współczesnego konstytucjonalizmu),

1) czy stanie się na stanowisku, że państwo jest „neu­ tralne“ w tem znaczeniu iż każdorazowa większość ma prawo zupełne każdorazowej zmiany jego ustroju w formie, konsty­ tucją przepisanej, czy też stanie się na stanowisku, że pewne naczelne zasady ustroju nie mogą być „legalnie zmienione“ są istotne dla państwa, dla społeczeństwa, dla kultury poli­ tycznej i moralnej i są ponad swobodnem prawem dyspo­ zycji każdorazowej większości*).

Demokracje XVII w., XVIII w. i nawet dość głę­ boko po XIX w. rozróżniały między pewnemi „niezmien- nemi“ założeniami ustroju, a przepisami mogącemi być zmienionemi w formie określonej przez konstytucję. Wszelkie „deklaracje praw“ były w swem założeniu stwierdzeniem takich zasad niezmiennych i wiecznych a jeszcze w obrębie tych deklaracyj wyodrębniano pewne prawa „naturalne i niepozbywalne“ np. w deklaracji 1789 r. „wolność, własność, bezpieczeństwo, opór prze­ ciw uciskowi“. Za niezmienialną uważano niejednokrot­ nie formę rządu np. wedle obecnie obowiązującej fran­ cuskiej ustawy konstytucyjnej „republikańska forma rządu nie może stanowić przedmiotu rewizji konstytucji“.

Konstrukcja, iż wszystko, co jest w konstytucji, może być przedmiotem zmiany była już pewnem ogra­ niczeniem tej niezmienialności, ale była równocześnie *) Carl Loewenstein: „Erscheinungsformen der Verfassungände­ rung“ a zwłaszcza Carl Schmitt: Legalität und Legitimität.

56 (12) zachowaniem pewnego ograniczenia zmienialności, skoro zwykła większość do zmiany nie wystarczała, skoro kon­ stytucja była zmieniona w inny sposób, niż zwykłe ustawy. Najczęściej dziś spotykana, zwłaszcza w przepisach o prawach i obowiązkach obywatelskich, konstrukcja: konstytucja ustala pewne zasady, które nie mogą być uchylone zwykłą ustawą, ale zwykła ustawa może usta­ nawiać wyjątki od tych zasad, jest wyłomem dalszym, zwłaszcza, że określenie, kiedy wyjątki stały się tak liczne, iż obaliły regułę, nie da się ściślej przeprowadzić.

Konsekwencje praktyczne zasady, iż wszystko można zmienić w formie każdorazowej zmiany konstytucji byłyby np. następujące: w drodze uchwały większości kwalifi­ kowanej można wprowadzić ustrój sowiecki, ustrój nacjo­ nalistyczny ograniczający prawa polityczne a nawet cy­ wilne do osób określonego pochodzenia, ustrój syndy- kalistyczny. Ponieważ każde przekonanie polityczne ma równe prawo ubiegać się o zyskanie większości potrzeb­ nej do zmiany konstytucji — przeto nie można uprzy­ wilejować istniejącej formy rządu w formie propagandy, dopuszczania do radja, cenzury filmowej, zakazywania pewnych partyj politycznych, odróżniania partyj legal­ nych i rewolucyjnych, (o ile te ostatnie ubiegają się 0 legalny wpływ na rządy).

Konsekwencją praktyczną zasady, iż pewne naczelne wytyczne ustroju nie mogą być uchylone lub zastąpione innymi w drodze zmiany konstytucji byłoby — zgodnie z tendencją anglosaską, silniejsze uwydatnienie roli opinji publicznej, jako stróża tych naczelnych zasad i celowe 1 świadome wychowanie opinji publicznej do tej roli. Wyczerpujące wyliczenie takich zasad może być rezul­ tatem dopiero długiej praktyki konstytucyjnej — znowu państwa anglosaskie są tu przykładem.

2) Czy stanie się na stanowisku, że państwo jest „neu­ tralne“ wobec pewnych zjawisk życia społecznego i gospo­ darczego w tem znaczeniu, że uznaje się za niekompetentne do regulowania tych zjawisk, lub do wyciągania konsekwencyj

(13) 57

z ich istnienia — czy też stanie się na stanowisku, że zja­ wiska te winne również podlegać interwencji państwa *).

Pierwotne państwo liberalno-demokratyczne stało na tern pierwszem stanowisku. Na tern polegało przeciw­ stawienie „społeczeństwa“ (t. j. wszystkiego co nie jest państwem i kościołem) i państwa. Pierwsze było pozo­ stawione „wolnej grze sił“ w obrębie drugiego decydo­ wała reglementacja i przymus. Na tem samem również polegało liberalne ujęcie zasady równości. „W rzeczywi­ stości podstawową zasadą demokracji nie jest równość, lub polityczna równowartość jednostek, lecz wprost prze­ ciwnie, ich nieskończona nierówność, różnolitość i nie- równowartość polityczna... Nie idzie o równość jednostek, lecz o niezdolność porządku prawnego do ujęcia ich nierówności“ 2).

W miarę jak społeczeństwo opanowywało państwo, czyli w miarę wypierania ustroju absolutystyczno-poli- cyjnego przez ustrój demokratyczny, sfera „neutralności“ państwa malała. Państwo przestawało być neutralne w kwestjach społecznych (ustawodawstwo społeczne) w kwestjach gospodarczych (interwencjonizm gospodar­ czy), w kwestji nierówności jednostek (interwencjonizm społeczny i gospodarczy, ochrona mniejszości). Rozgra­ niczenie sfery „neutralności“ państwa i sfery ingerencji państwa w „społeczeństwo“ jest jednym z fragmentów kryzysu konstytucjonalizmu.

3) Czy stanie się na stanowisku, że państwo pozostaje „neutralne“ wobec ujawnionego wtargnięcia między państwo czyli „wolę ogółu“ a jednostkę organizacyj pośrednich (partje polityczne, związki zawodowe, grupy wyznaniowe i narodo­ wościowe) — a więc czy państwo nie będzie wyciągało konsekwencji z tego faktu — i jak dawniej — „wewnętrzny głos sumienia“ jednostki lub „dyskusja“ reprezentantów, tak

') Eduard Heimann: Soziale Theorie des Kapitalismus. Schmitt: Der Hüter der Verfassung, str. 80 nast.

58 (14) teraz „balance“ grup, które wtargnęły między państwo a jed­ nostkę będzie metodą uchwycenia woli ogółu? Czy też pań­ stwo będzie się starało zniszczyć te grupy i przywrócić bezpo­ średnio (lub przez reprezentanta) kontakt jednostki z pań­ stwem ? Czy też w końcu państwo zaakceptuje tę ewolucję, ale niezależnie od takiego „rozparcelowania“ państwa na