• Nie Znaleziono Wyników

Włodzimierz Maciąg Kwiatkowskiego próba teorii

W dokumencie Polemika Krytycznoliteracka w Polsce (Stron 97-102)

Stara i szlachetna tradycja historyczno-literacka każe nam bezustannie dążyć do uporządkowania zmiennego po-toku zjawisk w tej dziedzinie. Zamiar krytyczny Jerzego Kwiatkowskiego idzie z tej szlachetnej i godnej pielęgnowa-nia tradycji. Dawniej wszystko było takie proste: po pseudo-klasykach przyszli romantycy, po pozytywistach – Młoda Polska. W naszym jednakże stuleciu pojawiają się trudności.

Tu sinusoida prof. Krzyżanowskiego224, czy nawet dwie si-nusoidy przestają funkcjonować, rozwój literatury biegnie inaczej, zjawiska są skłębione i pomieszane ze sobą. Potrze-ba krytycznego uporządkowania tego chaosu faktów jest – rzecz jasna – niewątpliwa i każdy, kto próbę tę podejmie, wart jest z góry uznania. Życie poezji nie mieści się od pew-nego czasu w żadnym z teoretycznych schematów, zadanie opanowania go jest pierwszej potrzeby. Należy o tym dysku-tować i żadna propozycja nie powinna przejść niezauważo-na. Oto wielka szansa krytyki, najgłębsza racja jej istnienia, problem wobec którego dziwnie jest nieśmiała. Po próbach interpretacji marksistowskiej czy pseudomarksistowskiej za-padła cisza. Kwiatkowski próbuje ruszyć z miejsca. Chwała mu. Uwagi niniejsze chciałyby być pierwszym głosem w dys-kusji o jego eseju, czyli próbie.

Krytyk nasz nie proponuje jednakże nowej, skuteczniej-szej zasady opisu i podziału. Jest tradycyjny, wraca do daw-nej sinusoidy idiografów: po racjonalizmie należy oczekiwać antyracjonalizmu, po rozumie – uczucia. Jego bardzo cieka-we rozważania wynikają z zasady teoretycznej sprawdzają-cej się niewątpliwie w wieku XIX. Jego próba polega na

224 Zob. przypis 149.

wtłoczeniu współczesnego życia poezji w tamten stary sche-mat. Jakie są tego rezultaty?

Najpierw trzeba oczywiście odnaleźć, co jest we współ-czesności racjonalizmem, a co antyracjonalizmem, co rozu-mem i co – uczuciem. Gust krytyka jest romantyczny, taki był zresztą zawsze gust poezji. Więc krytyk tworzy schemat następujący: okres dotychczasowy był okresem racjonali-zmu. Nadchodzi nowy romantyzm, na miejsce poezji inte-lektualnej – poezja „emocjonalna”, na miejsce poezji przedmiotowej – poezja ekspresjonistyczna. Czy jednak?

Jakie zjawiska potwierdzają podobny wywód teoretyczny?

Poezją racjonalistyczną i intelektualną jest dla Kwiat-kowskiego awangarda Peipera i Przybosia. Ale w swym bar-dzo interesującym wywodzie krytyk dokonuje osobliwej wymiany: oto postawę wczesnej awangardy utożsamia z jej poetyką. P o e t y k ę awangardową w ogóle traktuje jako wyraz racjonalistycznej i optymistycznej p o s t a w y. Jest to błąd logiczny, który nigdy się zresztą w historii poezji nie potwierdzał. Parę lat temu stwierdzaliśmy w podobnych dyskusjach, że poetyka żyje inaczej i dłużej niż ideologia, która ją stworzyła, że może przechodzić do obozu wrogów, obsługiwać sprzeczne ze sobą postawy światopoglądowe. Że szukając dialektyki życia poezji należy rozważyć obie spra-wy. Cóż czyni Kwiatkowski? Dyskutuje ustawicznie o poety-ce, o sposobie wyrazu, o chwycie poetyckim, gani jedną poetykę w imię innej, a o postawie przypomina sobie tylko tam, gdzie mu to jest na rękę. Na przykład. Nie podoba mu się poetyka awangardowa, więc wiąże ją na zawsze z posta-wą powierzchownego optymizmu filozoficznego, sam będąc zwolennikiem innej, dojrzalszej ideologii. Ale zabieg ten jest błędny. Być może optymizm filozoficzny stworzył Przybosia i Peipera. Ale z wszelką pewnością nie jest to postawa więk-szości poetów, którzy tę poetykę uprawiali, a nawet i sam Przyboś w swej praktyce – nie zrywając z poetyką – od tej postawy od-chodził. Czy „duch powierzchownego optymizmu filozoficznego, obcość wobec zagadnień metafizycznego tragizmu”225 cechowały

225 J. Kwiatkowski, Wizja przeciw równaniu…, s. 6.

awangardę francuską z Apollinaire’em226? A T.S. Eliot, jeden z największych współczesnych poetów awangardowych?

Wróćmy do Polski. Od poetyki awangardowej rozpoczęli np.

żagaryści, po wojnie Różewicz. Gdzież im jednakże do opty-mizmu?

Przedmiotem frapujących dociekań Kwiatkowskiego jest pytanie: jaka poezja służy najlepiej wyrażeniu treści współ-czesnej? I tutaj jest najbardziej mylący, bo do końca nie mówi jasno o co mu właściwie chodzi: o postawę czy o etykę. O zerwanie z optymizmem czy o awangardową po-ezję. Pierwszą sprawę załatwiła właściwie Kwiatkowskiemu historia i dyskusja z Peiperem jako rzecznikiem awangardy-zmu jest już od dawna anachronizmem. Ale krytyk dosko-nale wie i sam o tym wspomina, że zdobyczami poetyki awangardowej żyje cała współczesna poezja. Sprzeciwianie się Różewiczowi w imię tego, że to dziedzic awangardy, wy-daje się absurdem, kiedy wiadomo, że jest to jeden z poetów najtrafniej i najgłębiej wyrażających wszystkie trudne spra-wy naszej epoki. Kwiatkowski ma do Różewicza mnóstwo pretensji: asceza, ściśnięte gardło. Bóg z nim! Lecz niech nie udowadnia, że winien jest temu racjonalistyczny i empirycz-ny etap rozwojowy. U Różewicza jest i aluzja, i symbol, i metafizyczny dreszcz, i przerażenie epoki, i wszystko, czego domaga się od poezji krytyk. Poetyka, którą uprawia, wcale mu wprowadzenia tych treści nie utrudnia. Powiedziałbym, że raczej przeciwnie. I to samo da się powiedzieć o Miłoszu a także o wielu poetach literatury światowej. Zdaje się przede wszystkim, że wartość poety, jego odkrywczość artystyczna i intelektualna n i e w y n i k a w c a l e z g a -t u n k u u p r a w i a n e j p o e -t y k i. Np. ewolucja poe-tycka Jastruna227 biegnie w zupełnie przeciwnym kierunku niż po-stuluje Kwiatkowski.

226 Apollinaire Guillaume, właśc. Wilhelm Apolinaris Kostrowicki (1880–1918), francuski poeta awangardowy, eseista i teoretyk sztuki. Jego twórczość przyczyniła się do rozwoju różnych prądów poetyckich np. surre-alizmu.

227 Mieczysław Jastrun (1903–1983) – poeta, eseista, tłumacz. Debiuto-wał w 1929 roku tomem Spotkanie w czasie. Po wojnie był redaktorem „Kuź-nicy”. W 1956 roku opublikował tom Gorący popiół, w którym zawarł gorzki rozrachunek z okresem politycznego zaangażowania.

Pointą ciekawego eseju jest przeświadczenie, że treściom współczesnym najlepiej służy Jerzy Harasymowicz. Podzi-wiam śmiałość wywodu. Przemilczeć Jastruna, pokwękać nad Różewiczem, Szymborską, Herbertem po to, aby przy-szłość widzieć w tym intelektualnym embrionie. No, no, to już zakrawa na przekorę. Harasymowicz tworzy nowe świa-ty? Zapewne, muzy nie odmówiły temu poecie daru wizyj-ności. Lecz nie sposób nie widzieć w jego zadziwiającej świeżości prymitywizmu intelektualnego, intuicji, której nie wspiera żadne doświadczenie kulturalne, jakiejś wspaniałej dziecinady, absolutnie beztroskiej wobec wszystkich proble-mów istnienia i kultury, nad którymi biedzi się ludzkość.

Wyobraźnia, nastrój, klimat liryczny – zapewne, te wartości ma Harasymowicz w pierwszym gatunku. Lecz niebezpiecz-ne wydaje mi się przedkładanie tego nad poezję, której twórcy świadomie nad swym wnętrzem panują, którzy chcą mówić tylko to, co najważniejsze. Mnie nie interesuje wcale

„Co dzwoni w blaszanym koniku”, mimo że Kwiatkowski chciałby nam takie zainteresowania narzucić. Krytyk także nie przymyka oczu na słabości swego pupila. Wspomina o niebezpieczeństwach: przejaskrawienia efektu, przerodze-nie grozy w makabrę, przeładowaprzerodze-nie wizji itd. itp. Otóż tu kompromituje swoje interesujące postulaty ostatecznie. Bo tu najdobitniej ujawnia nam jakość swego kanonu, jakość czysto estetyczną, formalną i wąziutką. Nie o poetyckie po-znanie mu idzie, nie o zgłębienie współczesnego świata, lecz o grę wyobraźni, o barwność i plastyczność wizji, o swoiście rozumianą poezyjność. Zgoła nie o to walczyli romantycy.

Im chodziło o zerwanie z prawami normatywnych poetyk, Kwiatkowski zaś próbuje coś w tym względzie lansować, im chodziło o pełnię prawdy o wszystkich światach, Kwiatkow-ski zamienia to na nieopanowaną wizyjność dziecka, które zna przede wszystkich swoje pudło z zabawkami. Walczyć z poezją intelektualną w imię intelektualnego regresu – to wydaje mi się samobójcze. Zachwycajmy się „samorodnym”

talentem, ale nie na przekór dorobkowi kulturalnej myśli.

I jeszcze jedno. Kwiatkowski szuka teoretycznie poezji, która najskuteczniej wyrażałaby współczesność. Trudno spodziewać się tego od poezji zupełnie bezradnej wobec in-telektualnego postępu. Krytyk przyjmuje pokutującą jeszcze,

belferską teorię, że romantyzm polegał na zerwaniu z war-tościami intelektualnymi w imię siły uczucia. Cóż za błąd!

I taki romantyzm ma nam pomóc w tworzeniu nowej po-ezji? Mochnacki by pierwszy zaprotestował. „Istnieje jeszcze tylko jedna poetyka, która mogłaby się rozwinąć…”228 pisze pod koniec krytyk. Czy „tylko jedna poetyka” i czy o samą poetykę tu chodzi? Nie jestem pewien. Ale i ją należało w każdym razie przemyśleć.

„Życie Literackie” 1958, nr 3

228 J. Kwiatkowski, Wizja przeciw równaniu…, s. 8.

Julian Przyboś

W dokumencie Polemika Krytycznoliteracka w Polsce (Stron 97-102)