• Nie Znaleziono Wyników

57 Kraków. Wojsko koronne i świeżo zebrane przez konfederaeyą

VIII. W yp raw a Lascego na Prusy polskie i oblę

żenie Gdańska.

Podczas tych rad i manifestów w obu przeciwnych stronni­

ctwach szły swoją drogą działania wojenne. Wkrótce po doko­

nanym wyborze i po załatwieniu spraw z nim połączonych wy­

ruszył Lascy w 30,000 swoich Moskałi do Prus królewskich, aby je zmusić do uznania Augusta III, a oraz wypłoszyć Stanisława z dzierżaw Rzpltćj. Inne oddziały moskiewskie wynoszące razem około 60,000 tłukły się w różnych miejscach korony i Litwy z stronnikami Leszczyńskiego i wnet ich biły, wnet same bite górowały tćm głównie, że mimo strat i klęsk ponoszonych mogły na wszystkich punktach ciągle wytrzymywać walkę. Lascy zajął (17 Styczn.) w pochodzie swoim Toruń, z którego załoga polska zwątpiwszy o możności obrony, ustąpiła przed tego przybyciem.

Mimo wszelkich próźb i przedstawień magistratu osadził miasto to załogą moskiewską. Pochód jego był głównie na Gdańsk skie­

rowany, a opóźnił się dla tego wyłącznie, że Anglia, Dania i sta­

ny holenderskie najusilniejsze czyniły na dworze moskiewskim zabiegi, aby miasto to handlowe uchronić od oblężenia. Pomimo ich przedstawień otrzymał Lascy w pierwszych dniach Stycznia stanowczy rozkaz z Petersburga, aby natychmiast pod Gdańsk podstąpił. Po zajęciu więc Torunia rozdzielił swe wojsko na dwie kolumny, które wzdłuż Wisły po obu stronach tej rzeki cią­

gnęły ku Gdańsku. Po drodze kazał ciągle ogłaszać mieszkań­

com, że ścigając nieprzyjaciół wyłącznie swej monarchini, nie myśli zresztą nikogo napastować, byle każdy spokojnie w swym siedział domu, i byłe jego żołnierzom dostarczano potrzebnćj ży­

wności. Ktoby zaś śmiał opór stawić, przypisze sam sobie wszel­

kie nieszczęścia, jakie nań spadną. Wyznaczał przytćm dwa ty­

godnie czasu do uznania królem Augusta III. Stanąwszy zaś (2 Lut.) pod Gdańskiem przesłał takie same oświadczenie do mia­

sta a wszystkich wójtów żuław gdańskich wezwał, aby się sta­

wili (16 Lut.) w Meśłinie, głównćj jego kwaterze.

Gdańsk sposobił się wprawdzie od trzech przeszło miesięcy do obrony, a samych dział wytoczono 800 na wały. Obecność

m

61

jednakowoż nieprzyjaciela i słuszna obawa oblężenia, rujnującego każde miasto handlowe, dawały wiele do myślenia, szczególnie po dokonanej już w Krakowie koronacyi Augusta III. Wysiano więc deputacyą do Stanisława z przedłożeniem niebezpieczeństw miastu zagrażających, chcąc mu dać do zrozumienia, że możeby w innem miejscu mniej narażone dla siebie znalazł schronienie;

przyczem nie brakło zaręczeń wierności i przywiązania. Stani­

sław podziękował deputacyi za dotychczasową życzliwość miasta, a co do dalszych postanowień odesłał ich do posła francuskiego, któremu,’ jak mówił, dał zupełne w tej mierze pełnomocnictwo.

Monti skłonił w części obietnicami a w części zręczuem podnie­

caniem dumy deputacyi do wytrwałości w sprawie Leszczyńskie- go, zaręczając przytem, że król jego sprawę tę nieopuści, ale nie­

bawem odpowiednie potrzebie nadeszle posiłki zbrojne. Obietnicy tej można było tćm śmielej dowierzać, gdy nie dawno fregata francuzka prócz sum znacznych i piękny przywiozła zapas bro­

ni, a okręt z Szwecyi dostarczył miastu 100 dobrych oficerów.

Po tej rozmowie z posłem przystąpiło miasto do tern spręży­

stszych uzbrojeń. Zaciągnięto kilka tysięcy żołnierzy, wydano stosowne rozporządzenia co do milicyi obywatelskiej miasta prze­

pisując, gdzie każda chorągiew na znak dany miała stawać, i przyjęto 600 wolnych strzelców zwanych Sznaphanami, którzy mieli polować na Moskali z zasadzek. Poseł francuzki wystawił kosztem swego dworu pułk dragonów, a prócz tego darował mia­

stu 1,500 nowych karabinów i 30,000 dukatów. Czartoryski zaś, wojewoda ruski, ściągnął do Gdańska gwardyę koronną w Tcze­

wie i okolicy stojącą, czem pomnożył siły zbrojne miasta o kilka tysięcy. Wszystkie te siły razem, wliczywszy w nie i milicyą obywatelską, podzielono na kilkadziesiąt chorągwi, wynosiły 30 do 40,000 zbrojnych. Była to więc siła, która dobrze użyta mo­

gła metyl ko opór stawić skuteczny, ale nawet zniszczyć nieprzy­

jaciela. Jeżeli zaś zważymy, że jedno miasto, zdołało wystawić taką potęgę, jakieżby były siły zbrojne Rzpltej, gdyby była wcze­

śnie pomyślała o swojej obronie? Zawiązała się też w wojewódz­

twach pruskich konfederacya pod laską Stanisława Melżyńskiego, której atoli uczestnicy więcej wyrządzali szkody własnym współ­

obywatelom niż nieprzyjacielowi.

Rozmaici dowódcy walczący w sprawie Stanisława jak obaj regimentarze jeneralui Potocki i Pociej, Marcin Ogiński wojewm- da witebski, Rudziński kasztelan czerski, Tarło wmjewoda lubel­

ski, i mnodzy inni chcieli wprawdzie przeszkodzić Lascemu w po­

chodzie na Gdańsk, lecz skończyło się na nic nie znaczącem nie­

pokojeniu jego tyłów, z braku głównie dobrćj artyleryi i wojska regularnego. Liczbą było dosyć, ale w spotkaniu nie podobna było liczyć na te świeżo zebrane zgraje płatne, które bardzo czę­

sto na sam widok nieprzyjaciela co, tchu pierzchały „do lasu“

jak szydząc wyrażali się przeciwnicy. Z tego więc względu mógł Lascy bez przeszkody prawie podstąpić pod Gdańsk. W mieście tern ogłoszono (4 Lutego), że każdy obywatel ma się zaopatrzyć w broń, amunicyą i żywność. Zalano następnie całą równinę około miasta przez zatamowanie rzeki, aby się nieprzyjaciel nie mógł zbliżyć pod mury. Pousuwano również lub poniszczono za­

pasy drzewa i inne przedmioty, których tenże mógłby użyć na własną korzyść. Zewnętrzne utwierdzenia osadzono polskiem woj­

skiem regularnem, i oddano je pod rozkazy Czartoryskiego i Po­

niatowskiego. Miasto samo mieli bronić żołnierze miejscy i mi- licya obywatelska pod dowrództwrem dzielnego jenerała Filinghofa, kurończyka. Lascy wrezwrał miasto ponownie (20 Lut.) do uzna­

nia Augusta III, do wydalenia Stanisława i jego stronników i do przyjęcia załogi moskiewskiej, przy czem powoływał się na wy­

raźny rozkaz swej monarchini użycia broni, gdyby miasto nie uczyniło zadość temu wezwrauiu. Odpowiedziano odmownie a przy- tem wynurzono przekonanie, że rozkaz, o którym wspomina je­

nerał, nie może pochodzić od carowy. Na to podstąpił Lascy bliżej pod mury, założył swą kwatere w miejscu św. Wojciech zwanem, pół mili od murów miejskich odległem, odwrócił koryto rzeki Radzeń, poruszającej młyn miejski, mlący 10 korcy zboża na godzinę, a w końcu odjął miastu wodę studzienną poprzery­

waniem rur, któremi ją sprowadzono.

Gdańszczanie nie upadali na duchu. Podtrzymywała go z je­

dnej strony życzliwość prawdziwa ku Stanisławowi a z drugiej nadzieje znacznych posiłków’ tak od konfederacyi kor. jak nie­

mniej od Francyi. Byli przytem pewni, że Lascy ich tylko stra­

szy a Digdy na prawdę nie przystąpi do zdobywania ich miasta

63 tak ważnego dla handlu europejskiego. I rzeczywiście, kończyło się przez parę tygodni wszystko na groźbach, dokąd nie przybył (z początkiem Marca) feldmarszałek Miinich na) czele świeżych 8000 Moskali. Objąwszy naczelne dowództwo, wydał (18 Marca) groźny manifest, w którym wzywa wszystkich a szczególniej Gdańsk do poddania się prawemu królowi Augustowi. III, zapo­

wiadając miastu, że jeżeli w przeciągu 24 godzin nie uzna Au­

gusta, nie wydali nieprzyjaciół tegoż, i carowy z murów swych kluczów nie wręczy mu w jego głównej kwaterze i jednej bramy nie odda jego wojsku, przypisze sobie samemu wszelkie klęski i nieszczęścia towarzyszące wojnie. Groził przytóm, że w razie oporu zniszczy miasto do szczętu. Lecz i ten manifest groźny nie ugiął Gdańszczan. Miinich kazał więc (19) uderzyć w 5000 swego wojska na Orę, silne utwierdzenie zewnętrzne, bronione przez 800 żołnierzy gdańskich. Moskale straciwszy 1500 ludzi, zdobyli Orę, gdy załoga tejże po dzielnej obronie ze stratą 130 w zabitych i rannych ustąpić musiała przemocy. Następnie zdobyli Moskale Głowę (tak zwany Haupt) ważną dla miasta ale słabo osadzoną, przez co zbliżyli się znacznie ku murom miejskim. Wkrótce tćż poddał się (30 Marca) Elbląg Moskwie.

Gdy Miinich tak się srożył i odgrażał, szły i wojska także saskie z pod Krakowa pod osobistem dowództwem Augusta pod Gdańsk, czego sobie sami stronnicy jego życzyli, nie chcąc zda­

wać tego miasta na łaskę lub niełaskę wyłącznie Moskali. Skło­

nili więc niedołężnego Augusta, aby pod zasłoną wojska saskiego, obecnego w Krakowie, udał się do obozu pod Gdańskiem, gdzie obecnością swoją bez uciekania się nawet do ostatecznych środ­

ków może zniewolić przeciwników do uległości. August wyruszył rzeczy wiście wnet po naradzie konfederackiej z Krakowa, lecz po­

wolny pochód znużonego i ciągle niepokojonego wojska sprzykrzył mu się niebawem. Stanąwszy w Sokolnikach, rozpisał (23 Marca) listy do senatorów z doniesieniem, że z powodu niezbędnej po­

trzeby zebrania w samćj Saksonii zasobów na utrzymanie i uzu­

pełnienie wojska wyjeżdża do Drezna, zkąd niewąpliwie w krót­

kim czasie pod Gdańsk przybędzie. Listy te były wystosowane i do tych senatorów, którzy byli w głównćj kwaterze moskiewskiej, jak między innymi Czapski wojewoda chełmiński. Czapski wy­

prawiał sztafetę po sztafecie, zaklinając Augusta, aby co prędzej nadjeżdżał, ponieważ Mimich gotów istotnie Gdańsk zburzyć. Se­

natorom zaś i panom, bawiącym przy Stanisławie w Gdańsku, a niemniej i magistratowi gdańskiemu przedstawiał listownie naj­

usilniej , aby ze względu na własne i miasta niebezpieczeństwo wydali Stanisława, a uznali Augusta, gdyż tym tylko sposobenfmogą i siebie i Ezpltą od wielkiego uchronić nieszczęścia. Twierdził przytem, że nadzieje posiłków francuzkieh są płonne a niebezpie­

czeństwo rzeczywiste, o czem może ich upewnić, ponieważ widzi na własne oczy sprowadzone już ogromne zasoby oblęźnicze, gro­

żące miastu zniszczeniem. Zaręczał w końcu, że August III, któ­

rego sztafetą (z początkiem Kwietnia) wzywał już dwukrotnie, aby sam osobą swą pańską pod Gdańsk przybył, oświadczył się z go­

towością, i łaskawie przyrzeka obejść się z wszystkimi, byle słodkie jego uznali panowanie. Przedstawienia podobne, ponawiane nieustannie nie zachwiały przecież odwagi oblężonych.

Sam Stanisław i otaczający go senatorowie i deputaci z wo­

jewództw czuli niebezpieczeństwo grożące miastu, i dla tego wła­

śnie naglili z jednej strony rząd francuski do nadesłania posił­

ków, a z drugiej strony wzywali regimentarza i konfederacye do dania miastu odsieczy. W skutek ponawianych wezwań wyruszył Jan Tarło wojewoda lubelski w 10,000 pospolitego ruszenia i 2000 wojska regularnego do Prus i stanął pod Tucholą, aby i spodzie­

wane wylądowanie Francuzów zasłaniać i w razie danym ude­

rzyć z tyłu na Moskali. Co do ostatniego, trzeba było porozumieć się z Gdańskiem, aby ztamtąd równocześnie uczyniono wycie­

czkę. Wtem zaszedł Tarle drogę oddział Moskali pod wodzą je­

nerała Zagrzeskiego, wysłany przez Miinicha. Tarło mógł z ła­

twością znieść cały ów oddział, lecz sądząc iż był liczniejszym, niż był istotnie, wdał się niepotrzebnie w układy, miasto nań na­

tychmiast uderzyć. Zagrzeski lepiej rzeczy świadomy nie wy­

zywał potężniejszego przeciwnika, a chcąc się ocalić zwłoką, nim nadejdą posiłki, zaczął prawić Tarle, że Gdańsk już kapituluje, a tak wszelka pomoc na nic się już nie przyda. Uwiedziony tym wybiegiem zawarł Tarło trzydniowe zawieszenie broni, przy czem uzyskał wolny przejazd dla wysłannika, którego wyprawił do Stanisława. Miinieh pozwolił wprawdzie temuż udać się do

Gdań-65 ska, ale z warunkiem powrócenia w terminie oznaczonym, który tak był krótki, że zaledwie wystarczał na drogę tam i na powrót.

Wysłannik musiał się zatem spóźnić w skutek czego zatrzymano go pod strażą. W tym zaś samym czasie posłał Miinicli posiłki Zagrzeskiemu, który też bezzwłocznie (o 6 godz. wieczorem 20 Kwietnia t. j. po upływie rozejmu) uderzywsz}r na Tarłę pod Wu- ehowem niedaleko Lauenburga, rozbił go najzupełnićj. Klęska ta pogorszyła o wiele położenie Gdańska i całej strony Stanisława.

Miinich zniecierpliwiony uporem, jak zwał obronę Gdańska, sprowadził oblężniczą artyleryą wraz z wielkim zapasem bomb, i rozpoczął (o 8 godz. wieczorem 30 Kwietnia) bombardowanie.

Bomby zrządzały nie mało szkody, a Stanisław musiał się nawet przenieść do dzielnicy zwanej Długiemi Ogrodami, gdzie bomby nie dolatywały. Po kilkodniowem bombardowaniu postanowił Mti- nich (9 Maja) natrzeć na utwierdzenie zwane Hagelsberg. Kolu­

mna z 6000 wyborowego żołnierza złożona rzuciła się około pół­

nocy na tę warownią. Uderzeniem w dzwony powołano natych­

miast obywateli pod broń, a jenerał Steinflieht przodując w dziel­

ności ze swymi młodymi Szwedami, dał największą zachętę Gdań­

szczanom do walecznego oporu. Pięć godzin trwała zażarta walka, o świcie musiał nieprzyjaciel zupełnie rozbity pierzchać w nieładzie.

Moskale ponieśli ogromne w stosunku straty, ponieważ przeszło 4000 z ich kolumny poległo, a z reszty pozostałej wszyscy niemal byli ranni. Oblężeni stracili tylko 50 w zabitych i mieli 80 rannych, a gdyby zaraz silną byli przedsięwzięli wycieczkę, byłaby niewąt­

pliwie cała armia moskiewska poszła w rozsypkę. Po nieudaniu się bowiem napadu ogarnął taki przestrach Moskali, że nicby ich było nie wstrzymało od ucieczki. Miinich chciał widocznie przed nadejściem Sasów zdobyć Gdańsk, a mógł zupełną klęską prze­

płacić swój zamysł, gdyby dowodzący w Gdańsku byli umieli ko­

rzystać z odniesionego zwycięstwa, a przytem wiedzieli lepiej o tem co się święci w obozie nieprzyjacielskim. Lecz przestając na od­

parciu napadu, składali gorące dzięki Bogu za to po kościołach, a tymczasem ochłonął nieprzyjaciel z przestrachu, który mógł mu być zgubnym.

W cztery dni po tem zwycięztwie (13 Maja) pojawiły się ocze­

kiwane od dawna okręta francuzkie. Radość jednakże miasta 5

trwała nader krótko, gdy się równocześnie prawie dowiedziano, że owe okręty, mające na swym pokładzie wojsko francuzlde, od­

płynęły napowrót. Dowódzca bowiem eskadry, hrabia de la Motte, widząc tak znacznemi siłami obsadzony port gdański, nie śmiał nawet wylądować, ale odpłynął do Kopenhagi. Tameczny zaś po­

seł francuzki hr. Pielo uważał czyn dowódzcy jako niegodny Fran­

cuza, a objąwszy dowództwo nad eskadrą i wojskiem, popłynął znów pod Gdańsk, gdzie też pod Ujściem Wiślnem wysadził (24 Maja) cały swój oddział wynoszący 2200 ludzi. Na czele tćj garstki postanowił przebić się przez Moskali, na których obóz uderzył bez wahania. Natarcie było tak gwałtowne, że nic mu się oprzćć nie zdołało, a wróg już zaczął ustępować. Wtćm pada Pielo, będący duszą wszystkiego, od kuli działowej. Wojsko jego zwątpiwszy o przedarciu się do miasta, cofnęło się do swych sta­

nowisk pod Ujściem, gdzie się okopało. Nazajutrz przybył z je­

dnej strony pod Gdańsk Saxe-Weissenfels w 10000 Sasów, a z dru­

giej pokazała się na morzu flota moskiewska pod wodzą admi­

rała Gordona, złożona z 27 wielkich okrętów. Francuzi przyci­

śnięci głodem w swych okopach musieli się poddać po kilku ty­

godniach, poczem nastąpiła (24 Czerwca) kapitulacya Ujścia, gdzie ogromne były zapasy amunicyi i żywności.

Położenie Gdańska stało się teraz nader ’rozpaczliwem. Oblę­

żony bowiem przez armią przeszło 60,000, był oraz całkiem odcięty od swych komunikacyi morskich, a na posiłki obce lub narodowe nie mógł liczyć bynajmniej. Miasto wysłało więc od siebie parlamentarzy do MUnicha, prosząc o ośmiodniowy rozejm. Otrzymawszy odmowną odpowiedź wyprawiło deputa- cyą do Stanisława o niemożności dłuższego oporu. Leszczyński podziękował miastu najczulćj za dotychczasową wierność i ży­

czliwość, i radził oraz, aby wszedłszy bezzwłocznie w układy, starało się tem korzystniejszą uzyskać kapitulacyą. Wysłano przeto ponownie do Miinicka, lecz ten żądał przedewszystkiem wydania Leszczyńskiego, margrabiego de Monti, Prymasa i innych. Miasto prosiło o trzy dni namysłu, na co Mtinich zezwoliwszy powstrzy­

mał bombardowanie. Teraz szło o ocalenie Leszczyńskiego. Zło­

żono radę z najzaufańszych przyjaciół jego, a po rozważeniu roz­

maitych projektów uznano, że tajemna jedynie ucieczka w

prze-67