• Nie Znaleziono Wyników

Świadome, że uwarunkowania ekonomiczne kobiet z różnych klas społecznych są drastycznie odmienne, socjalistycznie zorientowane aktywistki emancypacji postulowały, żeby różnicować znaczenie pracy zawodowej dla kobiet z różnych grup.

Felicja Nossig w artykule z 1903 roku stwierdzała jednoznacznie, że kwestia kobieca to kwestia przede wszystkim ekonomiczna i że wszelkie kwestie takie jak prawo do wyższego wykształcenia są jedynie „drugorzędnym wynikiem czynników ekonomicznych”66. Jednocześnie dzieliła wyraźnie ruch emancypacyjny na dwa nurty – ruch robotniczy i ruch burżuazyjny, przy tym tylko ten pierwszy uznawała za „prawdziwie żywiołowy”. Pisała, że zasadniczą różnicą między ruchem burżuazyjnym a robotniczym jest to, że „dla pierwszego głównym hasłem jest: uwolnienie kobiety przez pracę, w drugim praca niesie ze sobą kobiecie najstraszniejszą niewolę!”

To rozróżnienie zdaje się punktem zapalnym w dyskusji o możliwości upodmiotowienia kobiety przez pracę zawodową. Felicja Nossig, emancypantka o wyraźnie socjalistycznych sympatiach, sceptycznie odnosiła się do ruchu kobiecego, którego głównymi aktywistkami są kobiety z klas wyższych. Twierdziła, że niezależnie od postulowanych ideałów, jedynym powodem, dla którego kobieta zmuszona jest iść do pracy, jest (wynikające jej zdaniem z rewolucji przemysłowej) obniżenie płac w fabrykach.

Wprowadzenie pracy maszynowej sprawiło bowiem, że zapotrzebowanie na robotników spadło, a co za tym idzie, zaczęto zatrudniać ludzi gotowych pracować za niższe niż poprzednio pensje. Do pracy poszły kobiety, których mężowie nie byli już w stanie utrzymać rodziny z obniżonych zarobków. „I powstało wnet błędne koło: niska płaca robotnika zmuszała kobietę do pracy, a wzrastająca podaż jej pracy taniej wpływała na obniżenie płacy robotnika”. Tymczasem burżuazyjny ruch kobiecy „jest ciągle w stadium eksperymentalnym i przygotowawczym”, a niektóre z jego postulatów, jak na przykład postulat równouprawnienia zawodowego kobiet i mężczyzn, są po prostu szkodliwe.

Kobiety zamożne, dopominając się prawa do pracy zawodowej, dają do ręki fabrykantom

66 Felicja Nossig, „Ekonomiczna strona kwestii kobiecej” [w:] Chcemy całego życia, dz. cyt., s. 130, kolejne cytaty: 131, 132, 133, 140.

argument: skoro kobiety tak bardzo chcą pracować, to my im tę pracę umożliwimy, spełniając postulaty emancypacyjne. Złe warunki w fabrykach przedsiębiorcy zrzucają na karb rewolucji przemysłowej. Te dwa preteksty (obniżenie płac jako efekt postępu i zatrudnianie kobiet jako spełnianie żądań emancypantek) dają fabrykantom możliwość wykorzystywania pracy kobiecej jako taniego zamiennika pracy mężczyzn. Kobiety z klas wyższych tego wszystkiego nie widzą. Dlatego też Zofia Daszyńska-Golińska pisała z ironią w 1897 roku, by, zajmując się sprawą emancypacji robotnic, „kobiety klas wyższych nie wyobrażały sobie, że należy im zająć stanowisko opiekunek i kierowniczek. (…) robotnica współczesna opieki takiej nie znosi, a o ile ma coś osiągnąć, w walce musi pozostać wierną własnemu kierunkowi. Przeciwnie kobiety klas wyższych zaczną raczej od wypraw naukowych, które odkryją przed ich zdumionymi oczyma nieznane krainy, jakimi są niestety dla nas warunki życia klas pracujących”67.

Nie da się pogodzić roli matki i pracownicy, dlatego wszelkie działania emancypantek skupiające się na zachęcaniu kobiet do pracy zarobkowej są wobec kobiet z klas wyższych zbyteczne, a wobec robotnic – szkodliwe. Dla robotnic praca zawodowa to nie sposób osiągnięcia niezależności, ale najgorsza niewola. Zdaniem Nossig pierwszym powołaniem kobiety jest macierzyństwo, dlatego też wszelkie działania odłączające matkę od dziecka trzeba oceniać negatywnie – czy to jako fanaberię bogatych, czy to jako rozdzierający przymus dla biednych. Z powodu pracy fabrycznej kobiet cierpią wszyscy – dzieci, ponieważ są porzucane przez matki, i matki, ponieważ bieda odrywa je od dzieci i zmusza do pracy w nieludzkich, niebezpiecznych warunkach bez widoku na poprawę losu.

Felicja Nossig była świadoma, że płatne zatrudnienie to dla większości kobiet nie praca umysłowa, dostępna nielicznym, ale praca fabryczna i służebna. Była świadoma złych warunków, w jakich pracują robotnice, i uważała, że wobec zagrożenia zdrowia i życia nie wynoszą one nic pozytywnego z zatrudnienia w szwalniach i tkalniach i powinny je jak najszybciej opuścić. Jako gospodynie domowe mogłyby liczyć na większy szacunek społeczny i same szanować się bardziej niż powoli umierając na gruźlicę w fabrykach.

Żądanie dostępu do pracy zarobkowej autorka uważała za fanaberię kobiet zamożnych, które nie będą musiały nigdy zakosztować ciężkiej harówki w fabryce, tylko miło spędzą czas jako pracownice umysłowe. Żądanie to miało więc działać na szkodę na szkodę większości kobiet, choć dla mniejszości jest pozornie dobre.

67 Zofia Daszyńska-Golińska, Przed jutrem. Współczesny ruch kobiecy wobec kwestii robotnic, Nakładem Wy-dawnictwa „Krytyka”, Kraków 1897, s. 16.

Podobne zdanie, choć bardziej dobitnie, wypowiadała przywoływana przez Felicję Nossig Daszyńska - Golińska:

Z jednej strony, jak gdyby na jednym biegunie, dążenie do rozszerzania zakresu działalności, gorączkowa pogoń za nowymi polami pracy umysłowej i zarobku, na drugim – miliony zawodowych pracownic w przemyśle, wobec których podnosi się wołanie nie o nowe zajęcia, ale o ochronę wyzyskiwanych, o przywrócenie kobiety rodzinie, o zamianę wyzyskiwanej i zbyt swobodnej proletariuszki na matkę i gospodynią domu, domu, któremu zabrano główną jego siłę68.

Wydaje się, że obie autorki nie wierzą w emancypującą moc pracy zarobkowej. Nie uważają, by sam fakt takiej pracy był dla kobiet narzędziem osiągnięcia niezależności, a przynajmniej – by była to realna możliwość dla kobiet z klasy pracującej. Jednocześnie Felicja Nossig przewidywała, że kiedyś „praca kobieca stanie się jednym z głównych momentów, które pierwiej lub później przyczynią się do przekształcenia obecnego stosunku między robotnikiem a przedsiębiorcą (…) praca stanie się tym, czym w założeniu być miała, to jest oswobodzicielką kobiety, oswobodzicielką człowieka!”69. Najwyraźniej Nossig dopuszczała, że praca zawodowa - ale jedynie w godnych, bezpiecznych warunkach - może być korzystna dla kobiet, jako źródło finansowej niezależności i rozwoju duchowego. Na razie jednak postulowała raczej nacisk na edukację, która wyzwala w kobiecie maksimum jej naturalnych zdolności, a także wytworzenie systemu, który „doprowadziłby w przyszłości do takiego podziału pracy, który by odpowiadając zarazem potrzebom ekonomicznym, nie wchodziłby jednak w kolizję z macierzyństwem kobiety”.

Daszyńska-Golińska szła jeszcze dalej. Była najbardziej pro-robotniczą z działaczek emancypacyjnych, a w jej manifeście znajdują się nawet twierdzenia, że

„rzeczniczka kobiecego ruchu, która przemawia za dopuszczeniem kobiet do studiów uniwersyteckich, studentka lub kobiecy doktor medycyny są tak samo typami nowoczesnych kobiet jak robotnica domowa lub fabryczna”70. Zauważała, że kobiety pracujące w fabrykach są traktowane gorzej niż mężczyźni, i sugerowała, że emancypantki i socjaliści

68 Tamże, s. 5.

69 Felicja Nossig, dz. cyt s. 136, kolejny cytat: s. 140.

70 Zofia Daszyńska-Golińska, dz. cyt., s. 6, kolejny cytat tamże.

powinni silniej współpracować, ponieważ razem reprezentują uciskane grupy społeczne. Jak argumentowała, „ruch kobiecy może tylko na tym zyskać, gdyż wszelkie dążenia jego znajdowały zawsze wśród parlamentarnych reprezentantów stronnictw robotniczych najgorętsze poparcie”.

Diagnoza ruchu kobiecego prezentowana przez aktywistki o zacięciu socjalistycznym nie była jednak przeważającą wśród teoretyczek emancypacji. Artykuł Felicji Nossig, zamieszczony w 1903 roku w tomie Glos kobiet w kwestii kobiecej, wywołał tak duży sprzeciw, że opatrzono go w tym samym roku cytowaną tu już, obszerną, polemiczną odpowiedzią redakcji, prawdopodobnie autorstwa Kazimiery Bujwidowej.

Autorka polemiki prezentowała podejście podobne do Orzeszkowej czy Żmichowskiej, rozpatrując pracę kobiet raczej w duchu humanizmu niż partykularnych interesów poszczególnych grup czy klas. Na zarzuty Felicji Nossig o szkodliwym wpływie kobiecego ruchu burżuazyjnego na sytuację robotnic, odpowiadała, że „złe położenie robotnicy kobiety nie jest rezultatem ruchu kobiecego, lecz wyłącznie i jedynie rezultatem złego położenia klasy pracującej”71. Ruch emancypacyjny jest tym bardziej robotnicy potrzebny, że tylko uświadomiona przez emancypantki może próbować poprawić swoją pozycję w fabryce, a tym samym upodmiotowić się poprzez pracę na lepszych warunkach.

Odpowiedź zdradzała uniwersalistyczne podejście do potrzeby wolności każdej jednostki:

„jest zasadnicza różnica między walką ekonomiczną proletariatu, w której również kobieta pracownica udział wziąć musi i powinna, a walką kobiet o zdobycie praw ludzkich, których zupełnie jednako nie dostaje kobiecie proletariuszce, jak i kobiecie burżuazyjnej”. Praca, każda praca, jest drogą do wolności jednostki; dowodem burżuazyjny ruch kobiecy, w którym kobiety, mimo że nie muszą, rwą się do pracy. Walka o chleb zostaje tu przeciwstawiona walce o duszę. Kobieta z klasy wyższej „chleb ma zapewniony – ale chce praw człowieka, chce pełnego życia nie tylko fizycznego, ale i duchowego. Nie wątpimy ani przez chwilę, że tego samego uświadomiona proletariuszka pragnąć będzie – pragnąć musi.

Bo dusza człowieka mieszka w każdej istocie bez względu na ekonomiczne warunki, w których ciało przebywa”. Humanistyczne podejście definiuje pracę zawodową jako uniwersalną potrzebę każdego człowieka. Praca zawodowa jest więc tu, jak u Orzeszkowej – dowodem i gwarancją człowieczeństwa.

Tak podniosłe słowa o znaczeniu pracy dla upodmiotowienia kobiet służyły

71 „Przypisek redakcji do Ekonomicznej strony kwestii kobiecej, autorstwa Felicji Nossig”, dz. cyt., s. 141, kolejne cytaty: s. 142, 143, 145.

maskowaniu nieco paternalistycznego podejścia do środowisk robotniczych, przed którym przestrzegała i które wyśmiewała Daszyńska-Golińska. W optyce tej polemiki to jednak robotnica musi dopiero zostać uświadomiona przez kobiecy ruch burżuazyjny „o podwójnej krzywdzie, która jej się dzieje”, by mogła później sama wybić się na wolność. Zbliżone podejście do ruchu emancypacyjnego prezentowała w 1903 roku Waleria Marrené.

Deklarowała, że w swojej analizie ma na myśli „jedynie warstwy średnie, głownie dzisiejszym ruchem objęte i nim zainteresowane. Wśród ludu bowiem (…) położenie kobiety nie uległo właściwie żadnej zasadniczej zmianie; spełnia ona, jak spełniała od wieków, wszystkie roboty”. Robotnicom zatem niepotrzebna jest emancypacja, bo stanowią one zupełnie odmienny gatunek kobiety. Taki wniosek wynika jednak bardziej z klasowej ignorancji autorki niż z jej intencji.

Konkluzja, że w istocie to kobiety z klas wyższych pragnęły dostępu do pracy, a robotnice, które pracować musiały, nie marzyły o niczym innym, niż tylko o powrocie do domu i podjęciu tradycyjnej roli byłaby jednak zbyt powierzchowna. Z jednej strony, znamy już argument, że dążenie do upodmiotowienia jest wspólne dla wszystkich istot ludzkich, niezależenie od warunków ekonomicznych, w których przyszło im żyć. Z drugiej - zarówno Felicja Nossig, jak i Zofia Daszyńska-Golińska (choć ta druga w mniejszym stopniu) opowiadały o położeniu robotnic ze swojej perspektywy, czyli wykształconych kobiet o korzeniach ziemiańsko-inteligenckich, które w robotnicach fabrycznych widziały jedynie uciskany lud, a nie świadome jednostki, które być może zdolne są nawet w ciężkich warunkach czerpać satysfakcję z własnej pracy. Gdyby zaakceptować pogląd Felicji Nossig, że dla robotnicy emancypujący jest tak naprawdę powrót do domu, gdzie może liczyć na szacunek jako strażniczka domowego ogniska, trzeba by przyjąć, po pierwsze, że tylko niektóre kobiety zasługują na emancypację, a po drugie, że praca zawodowa nie ma żadnego znaczenia dla procesu upodmiotowienia i może być jedynie przeszkodą w osiągnięciu szczęścia dla robotnic albo fanaberią kobiet z klas wyższych. Jakkolwiek by było, zbadanie powodów, dla których praca fabryczna, choć niewątpliwie ciężka i niebezpieczna, była w sferze dyskursywnej niechętnie wskazywana jako narzędzie upodmiotawiające robotnice, wydaje się niezbędne dla rozwikłania splotu argumentów i teorii, które otaczały pracę kobiecą w dyskursie emancypacyjnym na przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego.