• Nie Znaleziono Wyników

Ponad warstwą druzgotu gipsowego występuje niekiedy zbity, wyraźnie uławieony i łatwo rozdzielający się na warstwy, łupek gipsowy bardzo drobnoziar

W sprawie ochrony przyrody nieożywionej

3) Ponad warstwą druzgotu gipsowego występuje niekiedy zbity, wyraźnie uławieony i łatwo rozdzielający się na warstwy, łupek gipsowy bardzo drobnoziar

nisty. (Na północ od terenu krasowego pod dworem w Skorocicach, koło Ł atanie przy drodze ze Skorocic do Gluz).

Przystępujemy tedy do opisu kryształów, tworzących warstw ę 1). Są to wszystko prawie bliźniaki. Rzecz zrozumiała, gdyż bliźniaki rosną w pewnych kie­

runkach szybciej niż pojedyncze kryształy. Jeśli oprócz pojedynczych kryształów wydzielają się i bliźniaki, to po dłuższym czasie wzrostu bliźniaki rozrastając się

«przytłumiają» mniejsze, wolniej rosnące pojedyncze kryształy. Bliźniaki te usta­

w iają się wspólną krawędzią, będącą -osią najszybszego wzrostu (osią bliźniaczą) prostopadle do podłoża. Płaszczyzną bliźniaczą jest tu płaszczyzna (101), przyczem płaszczyzny doskonałej łupłiwości obu osobników zlewają się z sobą. Zdarza się jednak często na kryształach z Chotla i Skorocic, że te ostatnie są do siebie pod kilkunastu stopniami nachylone i to zarówno n a małych, jak i dużych kryształach.

Drugiem zjawiskiem, godnem uwagi, a rzucającem się odrazu w oczy, jest system prążków, przerzynających płaszczyzny łupłiwości kryształów poprzecznie, na ogół równoległych do siebie, czasem jednakowoż zm ieniających swe nachylenie do płaszczyzny zrostu obu osobników. P rążki te, widoczne bardzo w yraźnie jako pasy materjału, zanieczyszczonego m aterjałem ilasto-wapiennym, w ystępują mocniej jeszcze pod wpływem erozji wodnej; woda, w nikając wśród tych pasów zanieczy­

szczonych, wypłókuje m aterjał ilasty i powoduje rozpadanie się kryształów wzdłuż szczelin tak powstających. Wywołuje to wrażenie podzielności kryształów wzdłuż omawianych płaszczyzn; w rzeczywistości jednak rzecz przedstawia się odmiennie.

Bliższe badanie wykazuje, że płaszczyzny te są to dawne powierzchnie k ry ­ ształu, powierzchnie, któremi kryształ był otoczony podczas wcześniejszych stadjów wzrostu. Wzajemne nachylenie tych płaszczyzn ulegało zmianie przy jakiejś zmianie warunków zewnętrznych. Wzrost naszych kryształów nie odbywał się tedy jedno­

stajnie, lecz etapami, rytmicznie się powtarzającemi. Po fazie wzrostu, podczas której czysty m aterjał osadzał się na ścianach kryształu, powodując równoległe ich rozsu­

wanie się, następowała faza, podczas której n a płaszczyznach kryształu osadzał się ił

65 —

z pewną ilością mułu wapiennego. Fazy te pow tarzały się perjodycznie, stąd rytm iczne następstwo warstw czystych i mętnych.

W arstw7y te i prążki widzimy na każdym większym bliźniaku z oznaczo­

nego poziomu (patrz rycina 9). Dzięki 'wtórnie powstałym szczelinom i spowodowa­

nemu przez nie rozpadaniu się kryształu przy próbach odbicia większego odłamu, trudno jest wydobyć większe, luźne okazy bliźniaków.

Zjawiska wyżej opisanego nie dostrzegamy na dostępnych nam kryształach, podobnych naw et formą, z innych miejscowości, tak, źe zdaje się ono być charaktery- stycznem dla serji omawianej i związanem ściśle z genezą tej warstwy.

Jakie znaczenie ma to n a­

stępstwo różnych faz wzrostu? Czy po fazie szybszego wrzrostu, faza zastoju? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zastanowić się jaki był to roztwór, z którego wydzielały się nasze kryształy i w jakich w a­

runkach to się odbywało ? K ryształy te wydzieliły się w niecce, o prze­

kroju kilku- łub kilkunasto-kilo- metrowym i zachow'aly się w tem położeniu, wr jakiem się ongi wy­

dzieliły na dnie tego basenu. Mówi o tem ich sposób ułożenia. Forma ich jest zasadniczo zbliżona do formy, którą przyjm ują kryształy, wydzielające się na dnie sztucznie od morza oddzielonych zatok, do których perjodycznie dopuszcza się wodę morską i pozwala następnie jej wyparowywać. Baseny takie

zakłada się gdzieniegdzie, w krajach o ciepłym i suchym klimacie, celem uzyskiwania soli kamiennej z wody morskiej. K rystalizację soli kamiennej poprzedza wydzielanie się kryształów gipsu, formy soczewkowatej, osadzających się na dnie basenu.

Najprostsza hipoteza, źe mamy tu taką częściowo wyschłą zatokę morza mio­

ceńskiego, ~w której do krystalizacji soli kamiennej nie doszło, nie jest możliwa do przy­

jęcia, gdyż prosty rachunek poucza, że na wytworzenie w arstw y gipsu 10 m grubo­

ści musiałaby wyparować w arstw a wody głębokości około 14.000»*! Moźnaby zatem uciec się do hipotezy, przyjmowanej przez am erykańskich badaczów, źe wielkie masy wód morza uległy zagęszczeniu znacznemu, i źe tak skoncentrowana woda

O chrona p rz y ro d y : Z eszyt 5. O

k i l . !

’-t ’-t y c . 9 . CHÖTEL CZERWONY — GIPSY. Fot. S . K reutz.

- 66 —

przelewała się periodycznie przez zapory, odgradzające małe,- boczne baseny wodne od morza, zasilając je od czasu do czasu nowym materjałem. Każdy tak i przelew oznaczałby nową fazę wzrostu kryształów.

Daleko prościej jednakże byłoby przyjąć, źe perjodyczna zmiana warunków wzrostu kryształów gipsu była związana z perjodyczną zmianą klimatu, ze zmianą pory deszczowej i suchej.

Można obliczyć, źe kryształy zagłębia z nad Nidy wielkości przebyły przeciętnie około 2000 etapów wzrostu. Grdyby każdy taki etap miał oznaczać n a­

stanie pory wiosennej, to kryształ taki miałby za sobą 2000 lat wzrostu!

Kyc. 10. KRZYŻANOWICE — L E JB g i p s o w e . Fot. S. Kreutz.

Co do w arstw y «druzgotu», to odłamy kryształów, związane drobnoziarnistą masą, mają tu położenie rozmaite; kol. Z. R o ż e n zwrócił mi jednakowoż w Skoro- cicach uwagę, źe i tu znaczna część kryształów układa się równolegle do siebie, ukośnie do podstawy, co wiązać moźnaby z osuwaniem się warstw w stałym kie­

runku. Równoległość okruchów występuje zupełnie wyraźnie w Siesławicach.

Pewną prawidłowość zauważamy też, badając w płytkach cienkich pod mi­

kroskopem strukturę «łupku» gipsowego. W ystępują tu smugi, w których kryształki gipsu są pręcikowe i krzyżują się pod kątem prostym, nachylone pod 45° stopni do płaszczyzn warstwowych.

Znaczenie tych prawidłowości nie jest jeszcze wyjaśnione. W każdym razie m am y tu serję w arstw związaną z sobą ściśle pod względem genetycznym.

Na zakończenie wspomnę, że na omawianych terenach gipsowych dostrze­

— 67

gamy cały szereg zjawisk charakterystycznych dla krajobrazu gipsowego, spowodo­

wanych łatw ą rozpuszczalnością gipsu w wodach krążących.

W spaniałe wprost są zapadliska na płaskim grzbiecie wzgórz w Krzyżano­

wicach (ryc. 10). Na fotografji widać gładką powierzchnię warstwową; w niej pełno

«lejków» gipsowrych. Zjawiska erozji występują masowo w Skorocicach przed dworem:

mamy tu zapadliska, groty, potok podziemny i t. d. nagromadzone na małej prze­

strzeni i w formie ta k charakterystycznej, źe nieduży ten teren powinien być bez­

względnie utrzym anym w swej formie obecnej. Chociaż dzięki zrozumieniu ważności

Ryc. 11. g łu s z k ó w . Fot. S. K reutz.

ochrony przyrody przez obecnego właściciela Skorocic narazie nic mu nie zdaje się zagrażać, należałoby jednak teren ten choć w części uznać za teren «ochronny».

Pińczowska ziemia obfituje tedy w skarby przyrody, m ające częściowo także ważne znaczenie ekonomiczne, których eksploatacja, trzeba mieć nadzieję, będzie uwzględniała interesa bronione przez K. O. P. Oprócz gipsu i siarki, charakterystycznych źródeł mineralnych siarkowodorowych i słonych, występuje tu i znany od wieków ka­

mień pińczowski. Obserwujemy tu dalej cały szereg charakterystycznych utworów dy- luw ialnych1), a wreszcie interesującą jest tu też najmłodsza rzeźba terenu. Typowo

«dojrzały» krajobraz rzeczny przedstawia tu mała Nida obok przełomu przy Skowron- nem tworząc niesłychaną ilość zakrętów i rozlewając się na szerokiej przestrzeni.

') Nawiasowo wspomnę, źe tu ż n ad Pińczowem , w piasku, zaw ierającym k aw a ły skał północnych, leży d u ża b ry ła w apienia dewońskiego, odpow iadającego kieleckiem u. T rudno przyjąć, by b y ła przyw ieziona celowo i porzucona.

-— 68 -—

Rzecz wreszcie może godna wspomnienia: W starej tej ziemi, n a której tyle skupiło się zabytków dawnej kultury, przyrodnik odnajduje też wspomnienia z łii- storji naszej kultury przyrodniczej. W Pińczowie przebywał przez szereg lat J a n J a ś k i e w i c z , pierwszy profesor Mstorji naturalnej w Krakowskiej Głównej Szkole Koronnej (1782), uczony mineralog, założyciel naszych krakowskich muzeów przy­

rodniczych. Obok, w Krzyżanowicach, był proboszczem X. H u g o K o ł ł ą t a j , autor projektu reformy tej starej szkoły, który Jaśkiewiczowi oddał kilkaset sztuk m inera­

łów do nowo założonego «gabinetu».

4. Gipsy z Głuszkowa.

Dla porównania z gipsami z nad Nidy podajemy fotografję (ryc. 11) gipsów z Głuszkowa, niedaleko Horodenki. Skała biała, uwarstwowiona, ziarnista, zbita, prze­

chodzi często w alabaster. Kryształów wykształconych brak zupełny.

Bardzo charakterystyczne są tu formy erozji powierzchniowej. Grzbiecik ten, którego zakończenie przedstawia fotografja, uważam za jeden z najpiękniejszych tego rodzaju we wschodniej Małopolsce. Ponieważ gipsu w okolicy jest mnóstwo, więc uważałbym za wielką szkodę, gdyby miano go zniszczyć. Oczywiście niewiadomo, cży mu to zagraża.

W. Kulesza.