• Nie Znaleziono Wyników

Erw in, który ogłosiwszy się posłem króla p e r­

skiego, potrafił podstępem uzyskać pozw olenie zw iedzenia kom nat, i tam za pom ocą duchów' ognia, uzyskał nieprzepłacony pierścień, następnie rozkazał przenieść cały pałac w daleką Afrykę, gdzie też się i w asza m ałżonka znajduje, którą prze­

śladuje i dręczy swoją znienaw idzoną jej m iłością“.

O m a r słysząc to, zapytał jeszcze, czyby m u nie- m ógł pom óc do uzyskania utraconej m ałżonki i do ukarania podłego spraw cy jego nieszczęścia;

lecz Ariel odparł, iż w tej spraw ie pom ocnym m u być nie m oże więcej, jak tylko tyle, że jeżeli sobie tego życzy, chętnie przeniesie go w m iej­

sce, gdzie znajduje się m ałżonka jego i d o sta r­

czy wszystkiego, czego potrzeba będzie do przy­

prow adzenia jego zam iarów do skutku. Z resztą dodał, bądźcie dobrej myśli, albow iem wasze zam iary spełnią się, gdyż czarnoksiężnik Erw in nie myśli o niebezpieczeństw ach które grozić mu m ogą, lecz myśli o tern, aby w aszą m ałżonkę jaknajprędzej m ógł dla siebie p o z y sk a ć ; dla tego też m ożecie śm iało i bez obaw y czynić co się w am tylko podoba.

O m ar uradow any tern wielce, i spokojny już o los swojej m ałżonki, nie pytając o nic w ię­

cej, rozkazał Arielowi, aby go natychm iast prze­

niósł w okolicę, w której pałac jego utracony stoi. Więc ten czyniąc zadość woli p an a swego,

w jednej chwili praw ie staw ił go na żądane miejsce blisko pałacu, gdzie osłonięty gęstem l krzew am i, m ógł wszystko widzieć co się w p a ­ łacu dziać m ogło. Lecz nie n a tem koniec, gdyż O m a r stanąw szy n a m iejscu, rozkazał przynieść dla siebie odzienie żebraka i postać sw oją tak zmienić, aby go naw et ojciec rodzony nie był poznał. A gdy to uczyniono, tedy wdział n a sie­

bie odzienie żebracze i postanow ił czekać pory dogodnej do rozpoczęcia swojego dzieła. W tem rzuciwszy okiem n a pałac, zobaczył m ałżonkę sw oją stojącą w jednem z okien, więc nie n a­

m yślając się wiele, wyszedł z ukrycia m ocno kulejąc, a zbliżywszy się ku pięknej Zulimie, prosił ją o jałm użnę. T a zdziw iona wielce zja­

w ieniem się żebraka w tej pustej okolicy, rzuciła m u duk ata i przem ów iła cichym a rzew nym gło ­ sem : „D obry staruszku, pom ódlcie się za m ną, abym ze strasznej niewoli w której się znajduję, jak najrychlej w ysw obodzoną być m o g ła“. „Pię­

k n a pani, — odparł żebrak — wiem ja po czę­

ści o w aszem nieszczęśliwem położeniu, dlatego przyszedłem prosić w as, abyście nie zważając n a m oją postać ubogą, raczyli udzielić chwilkę rozm ow y, gdyż znam tajem ną przyczynę całego nieszczęścia i chcę w am dopom ódz, abyście sw o­

jego m ałżonka w jaknajkrótszym czasie oglądać m ogli“. P iękna Zulim a słysząc tę m ow ę żebraka, nie wierzyła z początku wr jego pom oc, lecz w

końcu dając miejsce nadziei rzekła: „Jeżeli m o ­ żecie tego dokonać, tedy uczyńcie tak, ja z m o ­ jej strony zrobię wszystko co będzie potrzeba, a gdy odzyskam n ap o w ró t szczęście utracone,, wtenczas obsypię was bogactw y hojnie. A jeżeli pragniecie m ieć ze m n ą chwilkę dłuższej rozm o­

wy, tedy przyjdźcie tu dzisiaj w wieczór, a m o ja sługa do m nie was za p ro w ad zi; lecz teraz o d ­ dalcie się, gdyż m ożem y być w idziani“. O m a r słysząc to zapewnił, że stawi ,się w oznaczonem m ie jsc u ; n astępnie oddaw szy głęboki, ale bardzo niezgrabny ukłon, odszedł kulejąc okropnie i skrył- się w zaroślach, oczekując nocy. Tym czasem pow ołał do siebie Ariela, pytając go, jakim by sposobem najprędzej uzyskać m ożna nieprzepła-.

eony pierścień. T edy Ariel rzekł: „D opóki E rw in pierścień n a palcu nosi, dopóty żadna siła uczy­

nić m u nic złego nie m oże, bo chociażby go pod kam ień m łyński w rzucono, on wyjdzie z tam - tąd cało, gdyż prędzej kam ień się rozpryśnie niż jego uszkodzić zdoła. Z daniem m ojem jest, iż- najlepiej w tym razie użyć podstępu, — otóż Erw in nam iętnie lubi pijać wino, więc gdyby się u dało upić go tern winem , tedy m ożnaby było- zdjąć pierścień z jego palca, a z nim postąpić sobie w edług u p o d o b an ia“. O m ar ucieszony wielce tą m yślą, kazał sobie przynieść kilka b u ­ telek tego wina, do którego kazał w m ieszać usypiającego proszku, następnie polecił przynieść

również płynu zaradczego, aby ten kto wino usypiające pić będzie, napiw szy się naprzód pły­

nu tego, zachow ał zupełną przytom ność i nie usnął. A gdy mu w szystkiego czego potrzebo­

w ał dostarczono, tedy z nadejściem nocy, udał się n a m iejsce przez Zulim ę oznaczone, gdzie przybywszy, zobaczył oczekującą już na niego, sługę, k tó ra go do swojej pani zaprow adziła.

Erw in podów czas wyjechał gdzieś w niew iado­

m ym celu na jeden dzień, więc piękna Zulim a z m niem anym żebrakiem , m ogła bez obaw y o sw ojem wybawieniu pomówić. To też skoro tyl­

ko zobaczyła go wchodzącego, rz e k ła : „Możecież d obry staruszku, uczynić to coście przyrzekli, bo tak jestem niecierpliwą, że chwili spokojnej nie m a m “. O m a r odpow iedział natychm iast:

„T ak jest piękna pani, m ogę w as uw olnić od tego podłego człowieka, lecz m usicie m i w tem dopom ódz, a to tym spo so b em : naprzód należy zm ienić swoje postępow anie względem niego, a łagodnością i uprzejm ością obejścia, doprow a­

dzić do tego, aby usiadłszy z wam i do uczty wypił kilka szklanek wina, którego parę butelek ze sobą przyniosłem . Lecz wy nim zaczniecie pić to wino, przedtem wypijecie nieco tego oto płynu, albow iem Erw in gdy popije tego wina, w padnie w wielką senność, wy zaś piękna pa- tii, gdy przedtem zażyjecie tego zaradczego pły­

nu, możecie pić wjno bez obaw y, zachęcając go

77

Powiązane dokumenty