• Nie Znaleziono Wyników

Woda w przyrodzie i górnictwie

Ilość wody. W oda je s t jedn y m z n a j­

w ażniejszych czy n n ik ó w ,. k tó re w p ły ­ w ają n a w ygląd sk o ru p y ziem skiej. Ona b u rzy i k ru sz y skały, statecznie gładzi w szelkie nierów ności, a m a te ry a łe m stąd o trzy m an y m zapełnia w głębienia.

Główne jej m asy zebrane s ą w m o- r z a c l . Ten w ielki zbiornik je s t po­

czątkiem , sk ąd odbyw a się c ią g ła wę­

drów ka w ody po atm osferze i lądach.

P od w pływ em ciepiła słonecznego n a pow ierzchni oceanu i wód lądow ych wo­

da b ezustannie p a ru je . P a r a wodna wznosi się w górne s tr e fy atm o sfery , ta m zgęszcza się i sk ra p la , poczem o- p a d a w postaci deszczu, śniegu, rosy i szronu. P ew n a część wody sp ad ającej w ra c a bezpośrednio do m orza, część izaś d ru g ą, k tó ra sp a d a n a lądy, sp o ty k a ją losy bardzo rozm aite. Z naczna część ty c h opadów lądow ych w ra c a z a ra z do atm o sfe ry przez w y parow anie. P o k aźn ą ilość w iążą lodowce i lądowe powłoki lo­

dowe. Jeszcze część pew na idzie n a pod­

trz y m a n ie życia ro ślin i zw ierząt. P o ­ zostałe wody albo p ły n ą po pow ierzchni ziem i i jako stru m ie n ie i rzek i w ra c a ­ ją do m orza i jezior, albo też w siąk ają

w ziem ię w głąb, łączą się iz, siecią wód k rążący ch szczelinam i i ja sk in ia m i, za­

sila ją źródła, albo d ają skałom ich w il­

goć skalną. W ogóle zatem krążenie wo­

dy po leg a n a tem , iż m orze za s p ra w ą p a ro w a n ia ciągle tra c i wodę, a ona doń w ra ć a po dłuższej lub krótszej wę­

drówce.

Gdy rzu cim y okiem n a m apę św iata, to zauw ażym y, że m orza i oceany zaj­

m u ją % pow ierzchni k u li ziem skiej, a ląd y stałe ty ło %, z czego m u sim y w nio­

skować, że ilości wód, zn ajd u jący ch się n a k u li ziem skiej, są ogrom ne. P rz e p ro ­ w adzone obliczenia w y k azały , że ogólna ilość w ody m orskiej rów n a się nieco po­

nad trz y m ilio n y m il sześciennych i s ta ­ nowi 1/843 objętości ziemi. P rz ec iętn a

głębokość mórz, w ynosi 4 k ilo m etry , a m iejscam i dochodzi do 9.

W ody gruntow e, źródła i studnie.

O pady atm osferyczne spadłe w j a ­ k iejś okolicy przeciętn ie w jednej trz e ­ ciej niezw łocznie w ra c a ją do atm o sfery przez w yparo w anie, w jedn ej trzeciej, p ły n ą po pow ierzchni ziem i i w jed nej trzeciej swej części w sią k ają w głąb.

34

-D alszy b ieg i k ie ru n e k wody w sią­

k ającej zależy od n a tu r y ty c h skał, j a ­ kie n a p o tk a o na n a swej drodze. N iem a p raw ie ta k ie j skały, przez k tó rą woda nie m ogłaby p rzeniknąć. E ó żn ią się one je d n a k pom iędzy sobą w sto p n iu p rz e ­ puszczalności wody. S ą sk a ły ta k -słabo wodę przepuszczające, że stan o w ią p r a ­ wie n iep rz eb y tą n a jej drodze zaporę.

In n e znów d a ją wodzie ła tw ą przez sie­

bie drogę. P ia sk i sy p k ie lub luźne żw i­

ry , stw a rd n ia łe zlepieńce i p ia w ie w szy­

stk ie piaskow ce przepuszczają wodę z w ielką łatw ością. G liny i wogóle sk ały g lin ia ste przepu szczają wodę n iezm ier­

nie tru d n o . T w arde i zbite sk ały s t a ­ w ia ją wodzie opór zw ykle dość znaczny, a le ty lk o o ty le, o ile nie są popękane i p rzejęte licznem i szczelinam i, w tedy bo­

wiem , ja k to n a p rz y k ła d p raw ie w szy­

stkie w apienie, przepuszczają wodę przez siebie ja k n a jła tw ie j. Tę w sią k a ­ ją c ą wodę n a p o ty k a g ó rn ik w kopaln i i m usi ją pokonać, o czem pom ów im y pod koniec niniejszej rozpraw ki.

w ierzchni, więc odpływ wody g ru nto w ej je s t bardzo w olny, a poziom jej je s t m niej więcej zgodny z rzeźbą pow ierz­

ch n i (rys. 1.)

W oda g ru n to w a m a d la człow ieka pierw szorzędne znaczenie. W razie po­

m y śln y ch stosunków m iejscow ych n a m niejszej lu b większej głębokości, tw o­

rzą w ody gru n to w e s ta ły n iep rz erw an y poziom wody doskonale p rze filtro w a n e j przez części składow e g ru n tu , a więc u- w olnionej od m ętów, k tó re p ierw o tnie j ą zazw yczaj zanieczyszczają. Zapom ocą stu d n i zagłęb iam y się do tego poziom u i czerpiem y wodę w iad rem lub pom pą.

S ta n wód grunto w ych je s t rzeczą.w ag i pierw szorzędnej w sp raw ie zdrow otno­

ści. Gdy n a niew ielkiej p rze strz e n i sk u ­ p ia ją się w ielkie ilości ludzi, a nie przed sięw zięto odpow iednich k u tem u środ­

ków zaradczych, zbiorow iska nieczysto­

ści w sią k ają w ziem ię i zanieczyszczają w ody gruntow e, a m iejscowości ta k ie są zazw yczaj siedliskiem ro zm a ity c h cho­

rób.

Rys. 1. Poziom w ód gruntowych (a. a.) pod terenem falistym.

Tam , gdzie pow ierzchnię ziem i sta n o ­ w ią sk ały bardzo dobrze przepuszczające wodę, ja k n. p.' ziem ia u ro d za jn a, opady atm osferyczne w sią k ają p raw ie zupeł­

nie. W oda w siąk a i p rze n ik a coraz głę­

biej, dopóki nie oprze się o ja k ą w a rs t­

wę nieprzepuszczalną; w tedy zb iera się n a niej i p ły n ie po niej w ty m k ie ru n k u , w k tó ry m w a rstw a t a je s t n achy lo n a.

W odę tę nazy w am y w o d ą g r u n t o ­ wą . Poniew aż je d n a k sk a ły n ajlep iej n aw et przepuszczalne nie d a ją wodzie m ożności ta k łatw ego stoku ja k n a

po-Znaczna część wody, w siąk ającej w głąb, pow raca n a pow ierzchnię ziem i Wi po staci ź r ó d e ł . P ójdźm y d ro g am i wo­

d y g runtow ej i s ta ra jm y się w yjaśnić gdzie i w ja k ic h w a ru n k a c h p o w raca o na n a pow ierzchnię, to je s t gdzie t w o- r z ą s i ę ź r ó d ł a ? W y o b raźm y sobie p rz y k ła d n ajp ro stszy . W a rs tw a p rzep u ­ szczalnego piaskow ca lub w ap ie n ia leży n a w arstw ie g lin y . W oda przesączy się aż do w a rstw y g lin y i zbierze się n a niej jak o w oda g ru n to w a lub zaskórna. J e ­ żeli tera z n a stoku g ó ry w yjdzie n a

po-— 35 po-—

w ierzchnią g ra n ic a pom iędzy g lin ą i snym ciężarem i sam a ze stu d n i lub piaskow cem czy w apieniem , to wzdłuż otw oru św idrow ego w ypły w a. T akie stu- te j g ran ic y będziem y m ieli szereg źró- dnie n a z y w a ją a r t e z y j s k i e m u

Rys. 2.

deł. (Rys. 2. N a górze s k a la p rze p u ­ szczająca, n a dole nieprzepuszczająca.

a = ź ró d ło .)

Z darza się nieraz, że p rzy kop aniu stu d n i, a częściej jeszcze p rzy w iercen iu w oda w ybucha z pew ną siłą, p a r ta

wła-Z asad a stu d zien a rte zy jsk ic h jest bardzo p ro sta. W y o b raźm y sobie rozle­

g łą rów ninę, k tó re j w arstw y głębsze tw orzą w głębienie.

Gdy n a pow ierzchnię w ychodzą war­

stw y przepuszczalne, to n a sią k a ją wodą. j

— 36 —

P ły n ie w n ich ona wdół i zb iera się w majniższem m iejscu w głębienia. Je że li w arstw y przepuszczające leżą pod w a r­

stw am i nieprzepuszczalnem i i jeżeli w y ­ chodnie ich, któ re w c h ła n ia ją w siebie

wodę, leżą znacznie w yżej od dn a w głę­

bienia, w tedy w oda, z b ie rają c a się w w głębieniu, będzie po dlegała ciśnieniu dostatecznem u, ab y w y try sn ą ć n a po­

wierzchnię, gdy otw ór św idrow y dojdzie

■do niej.

N a S ah arze bardzo często n a niew iel­

kiej głębokości, pod suchym rozpylonym g ru n tem , św ider w y k ry w a n iezm iernie obfity poziom w odny, k tó ry daje w tedy try s k a ją c e źródło (patrz, ry s, 3.) J u ż E - gipcyanie sta ro ż y tn i w p u sty n i L ib ij­

skiej k o rz y sta li z tego poziom u wód za-

■skórnych i dostaw ali zeń tej cieczy ży­

ciodajnej, tw orzącej oazy; w czasach o- becnych w ielkie zasłu g i położyli F r a n ­

cuzi w A lgierze, gdzie stu d n ia m i arte- zy jsk iem i zam ienili w ielki szm at p u s ty ­ ni n a k ra in ę u p ra w n ą i k u ltu ra ln ą .

T e m p e ra tu ra źródeł zależy od głębo­

kości, z k tó ry c h w oda ich pochodzi. Te, k tó re tr y s k a ją tuż bezpośrednio z pod powłoki próchnicow ej, nie ty lk o m arzn ą zim ą a w y sy ch ają latem , ale n aw et od­

b ija się n a nich dzienne w ah an ie tem ­ p e ra tu ry . Ź r ó d ł a g r u n t o w e , od­

czuw ają w bardzo m ałym stop niu ro ­

czne w a h a n ia te m p e ra tu ry . W reszcie ź r ó d ł a s k a l n e , pochodzące z wiel­

k ich głębokości, przez cały rok zacho­

w u ją te m p e ra tu rę stałą, niezależną od te m p e ra tu ry pow ietrza.

Są źródła, k tó ry c h te m p e ra tu ra jest o ty le wyższa od pow ietrza, że w yw ołują T akie źródła zowiemy c i e p l i c a m i , w yraźne uczucie ciepła, a n aw et gorąca, czyli t e r m a m i . Siedlisko ich leży w

Rys. 3. Studnia artezyjska w Sidi Amzam w Algierze.

— 37 —

głębokości ki k u tysięcy m etrów , gdzie w oda s ty k a się z gorącem jeszcze jąd re m ziem i, ogrzew a się i szczelinam i w ydo­

sta je n a pow ierzchnię. Ź ródła tak ie roz­

puszczają m in e raln e sk ła d n ik i sk o ru p y iziemskiej i p o sia d a ją w sk u tek tego moc leczniczą. W iele tak ic h źródeł gorących zn ajduje się w Czechach, z k tó ry c h n a j­

b ard ziej znanem je s t „ S p ru d el“ w K a - rolow yeh W a ra c h (K arlsbadzie) o te m ­ p e ra tu rz e 74 stop. C. N a ziem iach p o l­

skich znane są te rm y w Jaszczurów ce pod Z akopanem i w B usku.

te m p e ra tu rę + 82 st. C. W y p e łn ia o n a zbiornik po b rzeg i i trz e m a n iew ielki­

m i row kam i sp ły w a po sto ku stożka. Co>

pew ien czas rozlegać się poczyna ło sk o t podziem ny, k tó ry je s t ty lk o znacznie cichszy, ale we w szystkiem innem zu­

pełnie podobny do łoskotu, ja k i d aje się słyszeć w w ulk an ach przed w ybuchem . Zjaw isko to cią g n ie się k ik a sekund, cza­

sam i słab nie n a chw ilę, ab y potem wzmódz się raptow nie. T ym czasem w oda w zbiorn iku w zdym a się, z b ie rają się w n iej w ielkie pęcherze p a ry , p ę k a ją one

Rys. 4. O brazowe przedstawienie studni artezyskiej: a) podłoże nieprzepuszczalne, b] warstwa w odonośna, c) nieprzepuszczalna.

G e j z e r y ,

Osobliwy i zadziw iający rodzaj źró­

deł gorących p rze d staw ia ją ta k zwane g e j z e r y. Są to gorące źródła w y tr y ­ skowe, działające nie stale i je d n o sta j­

nie, lecz peryodycznie. W m niejszych lub w iększych odstępach czasu z n a d ­ zw yczajną gw ałtow nością wody ich ja k z p ro cy w y la tu ją w pow ietrze, (rys. 5.) W ielki G ejzer n a Isla n d y i i jego d zia­

łan ie op isu ją n astęp u jąco : otacza go g ru b a w a rstw a stopniowo tw orzącego się osadu z jego gorącej wody. Poziom e w arstw y tego osadu źródlanego tw orzą naokoło g ejzeru p łask i stożek w y ­

buchow y. W ierzchołek jego je s t ucięty i tu ta j zn ajdu je się p łask i zb io rn ik oko­

ło 17 m etrów średnicy, a w środku z n a j­

duje się w ylot k a n a łu 23*5 m głębokiego.

W edłu g wszelkiego praw dopodobień­

stw a k a n a ły gejzerow e w głębi ro zg ałę­

ziają się. W zw ykłych w a ru n k a c h zbior­

n ik w y p ełn ia w oda czy sta ja k k ry sz ta ł, k o lo ru m orza. N a pow ierzchni ina ona

n a p ow ierzchni i w y rz u c a ją wodę n a k il­

k a m etrów w górę. P o tem n a stę p u je spokój. N a k ró tk i czas zbiornik otacza biała, g ęsta p a ra . Z jaw isko to p o w ta rz a się bardzo re g u la rn ie w p rze rw a c h czasu od 80 do 90 m in u t przez dzień cały , albo nieco dłużej. N a ra z zm ien ia ono c h a ra ­ k ter. R ozlega się h u k podziem ny znacz­

nie silniejszy, woda w zdym a się w zbior­

niku , mocńo falu je, w iruje, w środku w zd y m ają się pęcherze p a ry , n a ra z po k ilk u chw ilach strz e la w górę o ślep iają­

cej białości słup w ody rozbitej n a n a j­

drobniejsze kropelki, n a wysokość od 30’

do 35 m etrów . Jeszcze nie sp ad ły wodne p e re łk i pierw szego słu p a, w y la tu je za nim d ru g i, trz e c i.... N a w szystkie stron y ro z la tu ją się w ielkie i m ałe strum ienie;:

jedne z a k re śla ją łu k i try s k a ją c n a boki, inne z szum em pędzą pro sto p ad le w gó­

rę ja k r a k ie ty puszczane przez p iro te c h ­ ników. O lbrzym ie obłoki p a r y wodnej kłębią się jeden nad d ru g im i otaczają p raw ie cały słup w odny. N a ra z jeszcze

— 38 —

w a m i i t„ p. i p osiad ają w łasności le­

cznicze. 'Przechodząc przez różne war-, stw y ziem i rozpuściły one w sobie pe­

wne sole, lub n ap oiły się pod w ielkiem ciśnieniem gazam i, dzięki k tó ry m po-*

sia d a ją w łasności, m ogące leczyć pew ne choroby ludzkie.

N ajciekaw sze je s t działanie wód p rze ­ chodzących przez g ru b e pokłady w a­

pienne. W apno w wodzie, zwłaszcza n a ­ syconej gazam i, (kwasem węglowym , ja k woda sodowa) rozpuszcza się. Jeżeli te ra z woda ta k a pod pokład am i

wapien-Rys. 5.

bi ziem i przepływ ało. Najczęściej zaw ie­

r a woda w apno, k tó re n astępn ie osiada n a ścianach naczyń, gdy w n ich ta k ą wodę dłużej potrzym ać. T ak ą wodę zo- w iem y t w a r d ą w odróżnieniu od wo­

dy deszczowej m i ę k k i e j , nie zaw ie­

rają ce j rozpuszczonych części stały ch . W oda źró dlan a może zaw ierać w sobie rozpuszczone sole żelaza, sia rk i, jodu 1 t. p. lub też różnego ro d zaju g azy (woda Szczaw nicka lub K ry n ic k a ). T akie wo­

dy zwą się m i n e r a l n e m i s z c s a

-nem i znajdzie gdzieś szczelinę, przez k tó ­ r ą może w y pły nąć (w ypływ D u n ajca z pod sk ały w apiennei. zwanej P isan ą, w D olinie „Kościeliskiej pod Z akopa­

nem — p a trz ta b lic a I.), to unosi ze so­

bą pew ną część w a p n a rozpuszczonego.

Lecz nowe ilości wody też ciągle czynią to samo. a ta k w ciasru wieków tw orzy się szczelina coraz w iększa, aż z czasem zam ien ia się w g r o t ę czyli p i e c z a ­ r ę . P o siad a m y ta k ie g ro ty pod Ojco­

wem i w T a tra c h , w w ielu m iejscach, jeden h u k — tępe stłum ione uderzenie

pod ziem ią, a po nim stru m ie ń o stry , cienki, prześcig ający n a wysokość Wszy­

stkie poprzednie, p o ry w a ją c y ze sobą naw et kam ienie. N a tern kończy się to zaledwie k ilk u m in u to w e zjaw isko. Z ni­

ka ono ja k sen fa n ta sty c z n y z n a stą p ie ­ niem po ran k a.

Rozpuszczające d zia łan ie wody.

K ażde źródło rozpuszcza w swej wo­

dzie i w ynosi n a pow ierzchnię ziem i części składow e skał, przez k tó re w

głę-- 39 —

ty ty ) , któ re w św ietle pochodni lub lam p m ien ią się i błyszczą, ja k drogie k a m ie ­ nie. N acieki te p o w stają z k ropel wo­

dy,, przesączającej sę przez stro p ; k ro p ­ la p a ru je i znika, a wapno w niej za­

wieszone osiada n a stro p ie w m ały ch

W ietrzenie.

Gdy w skale n iek tó re jej części roz­

puszcza się, w tedy pozostałe ro zlu źniają, się i łatw ie j ro zpadają. M ówimy w tedy, że sk ała jest z w i e t r z a ł a . W ietrzen ie sk ał jest jednem z najw ażniejszych

zja-— ale znacznie większe i w spanialsze z n a jd u ją się w południow ej Słow iań- szczyźnie (n.p. w K ra in ie , w P o stojn ej czyli A delsbergu). Są to g ro ty ro zg a ­ łęzione., to wązkie, to niskie, to nag le rozszerzające się i w ysokie, n ib y ol­

b rzy m ie kościoły. Ze stro p u ty c h g ro t zw ieszają się ja k w isio ry i zasłony, bo­

g a te a dziwaczne n a c i e k i (stalak

-k ry sz ta ł-k a c h . N a tej pierw szej w arstw ie tw o rzy się d ru g a i następne, aż z cza­

sem pow stanie brodaw ka, a potem so­

pel, (jak z lodu u r y n n y n a wczesną w iosnę), aż wreszcie z w iekam i robi się naciek, n a w e t do dn a g ro ty sięgający i zam ienia się w fila r. P o w sta ją z tego kolum ny, a cała g ro ta p rz y b ie ra w y ­ gląd ja k ie jś zaczarow anej św iątyni.

— 40 —

H

Tabl. I. Dolina Kościeliska w Tatrach.

- 'fi*-w

wisk, zachodzących n a pow ierzchni zie­

czaj energicznie niszczącą: kru szącą m e­

chanicznie n a jtw a rd sze n aw et skały.

dza w ielkie czasam i m asy skalne do t a ­ kiego sta n u , że sp a d a ją one lub sta c z ają się od nasłabszego n aw et im pulsu. Z pod nóg s ta d a kozic, u ciek ający ch w szalo­

n y ch susach, sy p ią się całe potoki od­

łam ków sk aln y ch . Rów nież często w gó­

ra c h są t. aw. p i a r g i czyli usyp isk a.

Stok g ó ry cały zasłan y kończastym i, o- s try m i o k ru ch am i sk aln y m i, k tó re pod ciężarem w ędrow ca zsu w ają się w dół

n ik ać w w ędrów kach górskich, szczegól­

nie podczas w chodzenia pod górę, n ieje­

dn o krotnie bowiem p rz y p ra w ia ły one o śm ierć nieostrożnego lub zbłąkanego w ędrowca.

O sypyw anie się m as sk aln y ch nie od­

g ra n ic z a się li ty lk o n a odpadan iu p o­

jedynczych bloków. Cęsto bardzo zacho­

dzi zaw alanie się i osuw anie m as gór­

skich w ielkich rozm iarów , co pow oduje

ta k , ja k g d y b y c a ła g ó ra b y ła żywa.

R ozum ie się, w g ó rach ta k ie zw ały g ła ­ zów p o w stają bez jak ieg o ś ubocznego im pulsu, lecz tylk o n a skutek p ę k a n ia sk a ł i podm ycia. N iejedn o kro tnie n a ra z u ry w a się popęk ana i pokru szon a m asa sk a ln a i szczeliną czy li „ź 1 e b e m “ pę­

dzi w dół z łoskotem , tw orząc p o t o k k a m i e n n y . Żlebów tak ic h należy

u-w ielkie k a ta stro fy , ciężkiem i n ieraz klę­

sk am i d o ty k ając m ieszkańców gór. P o ­ wód do ta k ic h z w a ł ó w g ó r s k i c h , l ub o b r y w a n i a s i ę g ó r może być n ajro z m a itsz y lecz p rzy czy n a jest zawsze jedna. M ianow icie, jeśli w iel­

kie m asy sk a ln e z n a jd u ją się na sp ad zisty m stoku, lecz pom im o te j spadzistości m a ją ja k ą ta k ą

pod-— 42 pod-—

Tabl. II. W ąwóz Lichtenstein.

porę, sto ją w m iejscu doputy, dopó­

ki tej podpory nie u tra c ą ; g dy to n a s tą ­ pi — za w a la ją się w dół. U tr a ta zaś pod­

pory n a stęp u je najczęściej w skutek pod­

mycia g ó ry przez wodę potoku lub rzeki.

H isto ry a zachow ała c a ły szereg w iel­

kich k a ta s tro f w skutek zwałów g ó r­

skich. W ro k u 883. zd arzy ł się w ielki z-wał w południow ym T y ro lu z góry Monte Z una w dolinę A dygi, n a całej szerokości tej doliny tak , że rzek a A dy- ga została zatam ow ana. W ro k u 1348 spowodowało trzęsien ie ziem i w K a ry n - tyi koło D obraezu zwał, k tó ry zasy p ał 19 wsi, w ro k u 1806 w okolicy G oldau w

G ervais w S ab au d y i. W idzim y tu d o m y poniszczone, a w ielki blok s k a ln y o ob­

jętości 200 m 3 leży n a m iejscu, gdzie b y ła sa la jad a ln a .

Tw orzenie się dolin. K an io n y.

Rzeki płynące w górach t r ą p o ry ­ w an y m i k am ie n ia m i o swoje dno, po­

g łęb iając je czem raz b ardziej, ta k że a czasem pow staną u obydwóch brzegów stro m e ściany. W ta k i sposób pow stają w ą w o z y (p atrz ta b lic a II.), k tó ry ch piękność podziw iam y w g órskich okoli­

cach. Je że li rzek a podm yw a ściany w ą­

wozu tak , że te czem raz bard ziej się od

S zw ajcaryi spadło z podm ytej g ó ry 15 milionów m 3 skały , któ re z asy p ały 111 domów m ieszkalnych, 2 kościoły, 220 stodół i obóz, przyc:z,em 457 ludzi u t r a ­ ciło życie.

R ys. 8. p rzedstaw ia sk u tk i zw ału górskiego, k tó ry w y d a rz y ł się w lipcu 1892 r. w m iejscowości kąpielow ej St.

siebie oddalają, n atenczas p o w stają d o- l i n y , ry s. 9. i ta b lic a I.

R ys. 9. Ojców. D olina P rą d n ik a . Je że li ta k ie żłobienie rzeki działa przez czas dostatecznie długi, lub jeżeli w okolicach płask ich p ły n ą silne poto­

ki z sąsiednich gór, w wodę o b fitu ją

-— 43 -—

«yćh, to p o w stają w tedy bardzo głębokie d rozlegle rozgałęzione wąwozy. P r z y ­ k ła d tak ieg o wąwozu p rzed staw ia d olina Ł a b y , p rzecin ająca Sasko-czeską p ły tę piaskow cow ą lub N il, żłobiący głęboką dolinę w w ypukłej pow ierzchni p u s ty ­ n i L ib ijsk iej i A rab skiej. Lecz w szystkie, teg o ro d za ju u tw o ry w y d ają się n ie­

znacznym i w p o ró w n an iu z w sp an iałem i w yżłob ieniam i n iek tó ry ch rzek n a za­

chodzie A m e ry k i północnej. Są to słynne k a n i o n y , wąwozy, w rzy n ające się w tw a rd e sk ały n a tysiące m etrów w dół.

t

n a m i rap tow n ie. Zazw yczaj las ciągnie się do sam ej kraw ędzi, ta k że szyszki so­

sen rosnących n a b rzeg u sp a d ają wprost w przepaść bezdenną. J u ż z b rzegu wi­

dok je s t ta k w span iały , że najśmielsze pióro cofa się przed jego opisem, ale znacznie on pozostaje w ty le poza tem, co daje się widzieć i podziw iać w ser­

cu kanio nu . Przedew szystkiem wpada w oczy olbrzym ia ściana brzegu przer ciw ległego. Rozum ludzki w prost wyo­

b razić sobie nie może tego rn uru skal­

nego w ysokiego n a kilo m eter, co stoi

N ajw sp an ialszy m je s t ta k zw any w i e l k i k a n i o n R i o C o l o r a ­ d o (T ablica I II ). Oto ja k jeden z po­

dróżników opisuje odniesione w rażen ia:

„ W którem kolw iek m iejscu zbliżam y się

■do k an io n u , w idok jeg o otw iera się przed

przed n a m i W odległości m ili i zdaje się b iegnie w obie stro n y w nieskoń­

czoność. W idokiem tej ściany jesteśm y w prost przygnieceni. A .jest ona pełna n ajróżn orod niejszych szczegółów. Głę­

bokie a m fite a try daleko się g a ją w

pły-— 44 pły-—

Tabl. III. Wielki Kanion.

tą, a m iędzy n im i tu i ówdzie w y sta ją różnych postaciach. Pow łoka lodowa, k tó ra w zim ie zakuw a nasze rzeki, n a ­

sści jest zatam ow ana. K ra , nie m ogąc płynąć dalej, tw orzy „ z a t p r “ . O ten, pierwszy z a to r z a trz y m u ją się n a d p ły ­ w ające k r y i z h u k iem i trzask iem pię­

trz ą się b ry ły lodowe jed n a n a dru g ą, tworząc czasam i isterty w ielkie ja k do­

my. E zek a napotk aw szy n a przeszkodę wzbiera i w ychodzi z brzegów. P r z y ­ chodzą ciężkie dni, kiedy m ieszkańców nizin ty lk o groble oddzielają od w ezb ra­

nej rzeki, k tó rej pow ierzchnia stoi n ie ­ r a z' w y ż e j niż dachy domów, a wody .gwałtownie wzburzone zaczy n ają już

W ta k i sposób i W isłą nasza z a g ra ­ ża n a wiosnę sw ym brzegom .

Lodow ce i ich ruch.

W ażn ym czynnikiem geologicznym lód s ta je się dopiero w tedy, gdy posia­

d a on ru c h sam oistny , gdy zsuw a się i p ły n ie, m ianow icie w l o d o w c a c h , zsuw ających się z w yżyn g ó r A lp ej­

skich, albo z w n ę trz a k rajó w po larn y ch.

(P a trz T ablica IV.)

W iadom o, że n a pew nej wysokości

W iadom o, że n a pew nej wysokości

Powiązane dokumenty