• Nie Znaleziono Wyników

Oddział trzeci,

WOLNEM POWIETRZU

'. . . • '. W

-s -s -s -s

0 m 0 Ę

•>..j ä ./> i»!»*«!»®

!iv.' ^ •

-f>. ’/v.

V: "" V - V

- ''

; ■ ' - •■• ;'•

■ ?

■y- i i i r-J

iŚSŹM

Sb'l '/ v ’ ,>7'

Córka królewska.

Ładna jest zabawa na dziedzińcu lub ogrodzie, zwana „córką królew ską.“ Dziewczynka, przed­

stawiająca księżniczkę, klęka, gdy inne stoją doko­

ła niej, biorą obydwiema rękami za wierzchnią jej suknię i podnoszą do góry; jedna zaś pozostawszy wolną, chodzi w koło i śpiewa:

Do wysokiej baszty Księżniczkę wsadzono, Żeby ją zwolnić, Basztę obalono.

Przy domówieniu ostatnich wyrazów, uderza lek ­ ko po ręku jedną ze stojących. Uderzona powinna rękę spuścić lub schować za siebie, i już tylko je ­ dną ręką trzymać suknię klęczącej.

— 138 —

Piosnka i niby obalanie kamieni, powtarza się aż wszystkie ręce zostaną odtrącone. Potem na głowę klęczącej suknię zarzucają; z których to więzów, księżniczka umie się wydobyć, w yska­

kuje i biegnie za uciekającemi towarzyszkami, którą schwyta, ta musi być następnie „córką kró­

lewską."

Ł a sica .

Całe towarzystwo — z wyjątkiem jednej — robi rondo; ta ąaś pozostaje we środku, i z chustką w r ę ­ ku obchodzi parę razy do koła. Upaszcza potem chustkę przy nogach jednej z grających i ucieka.

Tam ta musi natychm iast chustkę podnieść posko- czyć, żeby „łasicę" złapać. Biegnąc woła: „Łasi­

cę łow ią w lesie, łasiczkę zdradliwą, ucieka mi cią­

gle, ale już ją mam!"

Jeżeli gra idzie gładko, je st bardzo ożywiona i wesołą; łasica bowiem ucieka w rozmaity spo­

sób, to biegnie w koło, zwraca się w przeciwną stronę, robi zygzaki, to przebiega pod ręce trzyma­

jących się w rondzie. Jeżeli przez dłuższy czas nie daje się złapać, łowcżyni idzie sama odgrywać rolę łasicy.

Ć wiczenia w ojsk ow e (fig. 47).

Na miękkiej trawie, dziewczęta ustawiają się rzędem, jedna jest kapitanem i powinna być roz­

tropną dziewczynką, Najlepiej jeżeli tylko grę znają, kapitan i kapral, ezyli ta, która stoi w pier­

wszym rzędzie, Kiedy wszystkie się już uszyko­

wały, kapitan staje przed frontem i komenderuje, dająe jakie śmieszne rozkazy, np.: „kaszlać! kichać, śmiać się, tłuc się w boki, klaskać w ręce i t. d.“

Cała kompania musi to wykonywać od razu i jedno­

cześnie.

N astępnie kapitan woła: „klęknąć!“ Wszystkie klękają na lewe kolano, kapitan zsuwa je szczelnie jedne do drugich. I komenderuje: „nabijać!“ „prze­

łożyć!“ wówczas każda wyciąga prawą rękę. Nako- niec gdy kapitan zawoła: „ognia!“ kapral daje nie­

spodzianie szturchańca sąsiadce, skutkiem czego, cała linia obala się na trawę.

Wieńce.

Jest to rodzaj tańca. Jedna dziewczynka stoi nie­

ruchoma, inne wziąwszy się za ręce, tańczą i opla­

tają ją w różnych kierunkach, aż dopóki się nie za­

płaczą niby w wieniec. Potem znowu się rozplą­

tują, ciągle tańcząc i śpiewając. Najprzód:

„Róbmy piękne wieńce!“ — Potem:

„Rozplątujmy wieńce!“ — Jedna zanadto.

Towarzystwo ustawia się w podwójne koło, to jest, ażeby zawsze dwie osoby stały jedna za dru­

— 140 —

gą, tylko w jednem miejscu staje trzy. Jedna z grających, pozostawszy ua zewnątrz koła, nie po­

winna wciskać się w środek, tylko swoją chustką trafić w osobę, która stoi trzecia w rzędzie; lecz że ta osoba miarkuje zbliżenie się i zamiar prześla- dowczyni, ucieka we środek i staje przed inną p a ­ rą. Ostatnia osoba z tejże pary, żeby nie być trafioną, także ucieka od środka i staje gdzie in ­ dziej i tak dalej. Kto się da złapać, zajmuje miej­

sce ścigającej.

Gra ma tę zaletę, że utrzymuje w ciągłym ruchu grające dziewczęta i natęża ich uwagę.

Robić banie (fig. 48).

Jest to zabawa dobrze znana panienkom wiej­

skim, przydatna dla najmniejszych. W krótko­

ści o niej mówimy, gdyż nie wymage żadnych p ra­

wideł do zachowania. Polega tylko na tem, żeby grająca obróciła się szybko kilka razy w koło, a potem z rozszerzonemi rękami przysiadła. Su­

knie jej wtenczas nadmą się ja k bania, z której czę­

stokroć głowę jej tylko widać i podniesione do góry ręce. Idzie o to, która zrobi najpiękniejszą banię.

P ra ć bieliznę.

Jest to także rodzaj tańca, ja k wieńce. P anien­

ki stają po dwie naprzeciwko siebie, i je d n a p r a

-_ 141

-wą ręką Merze le-wą rękę drugiej. Potem temi rę­

kami machają powoli, trzy razy na prawo, trzy ra ­ zy na lewo, śpiewając: „Pierzemy Meliznę, pie­

rzemy bieliznę! Bieliznę, bieliznę!“ Puszczają się, i każda pociera swe ręce, jednę o drugą, naśladu­

jąc tarcie bielizny; śpiewają przytem: „W

yciera-Fig. 48.

my bieliznę, wycieramy bieliznę!“ Następująca pan- to m in ajest bardzo ładną: stojące dziewczątka na­

przeciw siebie, biorą się za ręce ja k z początku gry;

podnoszą je w kształcie łuku i przesuwają się pód niemi, tak iżby do siebie były plecami. Potem podnoszą ręce z drugiej strony i znów podłażą

— 142 —

pod nie, obracając się do siebie twarzą. Ale po­

trzeba to zrobić prędko i zgrabnie; powtórzyć trzy razy i śpiewać: „W ykręcamy bieliznę, bieliznę, bieliznę!“ „W ieszamy ją na krzakach, na krzakach!

na krzakach! Wieszamy ją, wieszamy!“

Jest to gra bardzo ładna, jeśli się jej dobrze w y­

uczono.

Ślepa babka.

Jest grą tak znaną, że się nad nią zbytecznie rozszerzać nie potrzebujemy. Jednej dziewczyn­

ce zawiązują oczy, i ona w tym stanie ślepoty sta ­ ra się złapać którą z wywijających się towarzy­

szek; te zaś drażnią się ze ślepą babką rozmaitym sposobem, — byłe tylko niezbyt dokuczliwie. Cią­

gną j ą za suknię, albo uszczypną i uciekają. J e ­ żeli babka złapie którą, musi odgadnąć kto ona jest? Inaczej jest obowiązana puścić ją wolno i chwytać inną.

W ślepą babkę można się bawić w pokoju, ró­

wnie ja k i na otwartem powietrzu.

Gra w chowanego.

Chociaż dzieci baw ią się w chowanego w poko­

ju, z tern wszystkiem, gra ta stosuje się więcej do miejsca otwartego.

- 143 —

Dziewczynka z zawiązanemi oczami stoi spo­

kojnie, inne zaś chowają się gdzie mogą, i jedna z nich powinna zawołać: „Już!“ Wówczas dziew­

czynka zrzuca chustkę z oczu, i idzie szukać. Jak tylko w jakiej kryjówce spostrzeże towarzysz­

kę i pozna ją, woła głośno po imieniu, up.: „W i­

dzę Manię!“ „Widzę Milunię!“ Znaleziona musi natychmiast wyskoczyć i biedź do mety oznaczo­

nej. Jeżeli dobiegnie, nie będąc schwytana, jest wolną; w przeciwnym razie, musi iść zastępować szukającą.

Uważać należy, żeby'się nie chować w miejsca nie­

bezpieczne, pod stos drzewa, między złożone tar­

cice, kamienie, lub blizko wody, by nie było nie­

szczęścia.

Drogoskaz (fig. 49).

Przedstawiającej drogoskaz zawiązują oczy, da­

ją kijek w rękę i stawiają ją w środku koła, któ­

re tworzą wszystkie współgrające, trzymając się za ręce. Przesuwają się ciągle, chodząc lub tań­

cząc, i przytem odzywają się, ja k która chce, np.

śmieją się, płaczą, kaszlą, krząkają, klaszczą, w rę­

ce, tupią nogami, i t, p. Drogoskaz wskazuje kijem na przechodzącą i musi poznać ją po gło­

sie. Jeżeli trafi, to dziewczynka poznanaidzie w je ­ go miejsce.

— 144 —

Można tę grę wykonać innym sposobem: W szy­

stkie, wziąwszy się za ręce, tańczą do k o ła dro- goskazu, aż dopóki tenże nie stuknie kijkiem w po­

dłogę, lub w ziemię, poczem wskaże laseczką|na jedną z grających, ta bierze w rękę drugi jej ko­

niec i naśladuje głos przez drogoskaza wydany (wy ''ifi}!' 'ę ty

Fig. 49

np. szczekanie psa, miauczenie kota, pianie koguta i t. p. Jeżeli zostanie poznaną po tych dźwiękach, obejmuje rolę drogoskaza.

Niemcy i Franeya.

Gra niniejsza jest właściwie ćwiczeniem ciała.

Chcąc się bawić w ten ulubiony dzieciom Sposób,

— 145 —

panienki powinny zachować umiarkowanie, żeby się zbytecznie nie szarpać. Towarzystwo dzielrsię

•na dwa stronnictwa, stojące naprzeciw siebie i ró­

wne co do liczby. Na ziemi znaczy się czemkolwiek linia rozgraniczająca, i przeciwnicy biorą się za barki, wpół, lub za ręce, starając [się przeciągnąć wzajemnie za linię. Komu się to powiedzie,

zwy-F ig. 50.

cięztwo odnosi; osoby przeciągnięte są jeńcami.

Jeżeli dwie dziewczynki ciągną się za ręce, a sa­

m e są odciągane przez towarzyszki w przeciwnym kierunku, powinny trzymać się mocno, gdyby bo­

wiem puściły ręce nagle, toby wszystkie padły i mogłyby mocno się potłuc.

Dla Dziewozątek. 10

' v" \ ^ 3 ^ ' ‘' ł " --V ^ ^

— 146 —

Lis i kurczę.

Jedna z grających jest lisem i stoi w kole od- znaezonem. Inne chodzą szeregiem pod przewo­

dnictwem starszej kury i trzymając się za suknie,, śpiewają:

Smutny los, smutny los!

S potkał kurczę małe, J a k i cio s, j a k i cios!

Poszarpane całe.

Skoro wszystkie kolejno odśpiewały, zbliżają się do lisa i kura zapytuje:

K ura. Co robisz stary lisie?

Lis. Rozpalam ogień.

K ura. Po co?

Lis. Żeby wodę zagotować.

Kura. Na co ci woda?

Lis. Żeby kurczę sparzyć.

Kura. Skądże je weźmiesz?

Lis, Z twojej gromady.

Pom aw iając ostatnie wyrazy, lis stara się pojmać jedno z kurcząt, które się rozlatują na wszystkie strony. Jeżeli mu się powiedzie, złapana zostaje lisem, ten zaś obejmuje rolę kury.

Krążek (fig, 51).

W szystkie dziewczęta robią koło; jedna po dru­

giej kolejno opuszcza miejsce, by w ykręcić palca­

— 147. m

mi krążek lub talerz, czy to drewniany, metalowy, czy fajansowy. Jeżeli talerz upadnie, nim ona po­

wróci na miejsce, to przegrała; jeżeli zaś jeszcze się kręci, w ygrała. Panienki przybierają czasem imiona kwiatów i przy wywoływaniu kolejnem, muszą o nich pamiętać. Natenczas nietylko idzie o zręczność, lecz i o uwagę.

Piekę i w arzę.

Panienki robią koło, trzym ając się za ręce. J e ­ dna, która pozostała w środku, przystępuje do dwóch towarzyszek, dotyka ich rąk i mówi: „Tutaj piekę!“ Przechodzi następnie do dwóch innych mówiąc: „Tutaj warzę!“ Nareszcie szybko się zbli­

ża, znów do dwóch i wołając: „Tędy przebiegam!“

rozdziela ich ręce, żeby wyjść. Jeżeli zdoła zamiar uskutecznić, panienka której prawą rękę usunęła, idzie do środka. W razie jeżeli się ucieczka nie powiodła, próbuje szczęścia na nowo.

Król i królowa.

Towarzystwo dzieli się na dwa szeregi, stoją­

ce naprzeciw siebie. Jeden szereg przedstaw ia

„panów“ z królem na czele, drugi składa się z „pań“ i królowej. Król rozdaje panom nazwy liczb np.: 1, 2, 3, 4 i t. d., to samo królowa paniom, ale nie te same liczby, tylko inne; jeśli panowie

— 148 ri-*

zowią się: 1, 2, 3, 4, 5; to panie: 6, 7, 8, 9; 10.

Czasem panom dostają się liczby parzyste 2, 4, 6, 8, — paniom nieparzyste 1, 3, 5, 7, lub przeci­

wnie.

Skoro wszystko je s t już w porządku, król i kró­

lowa wywołują liczby podług upodobania. Jeżeli np. król zawoła Nr. 2, pan, który nosi tę liczbę, musi przebiedz w około całego zgromadzenia.

Królowa jednocześnie woła jedną ze swoich pań, np. Nr. 9 i ta puszcza się za biegnącym panem, żeby go złapać. Jeżeli go schwyci nim dobie­

gnie do króla,; wygrywa. Następnie, królowa pierwsza wywołuje i pan upędza się za schw yta­

niem pani.

Pastuszka i wilk.

W szystkie panienki z wyjątkiem dw óch, sta­

j ą jedna za drugą, trzymając się za suknie i przed­

staw iają „ow ce.“ Jedna idzie na ich czele, jako

„pastuszka,“ a druga je st „w ilkiem “ i chodzi po stronie.

Gdy wilk podkrada się do owiec, pastuszka za­

pytuje: „Kto się włóczy koło mego domu w noc ta k ciemną?“ Jedna z owiec odpowiada: „W ilk, szkaradny wilk!“ P astuszka upomina wilka: „Daj pokój moim owieczkom!“ W ilk odpow iada:],,W e­

zmę tylko jedną malutką!“ I zaraz chce ją pochw

y-— 149 y-—

eić; pastuszka podbiega, by go zatrzymać, owiecz­

ka kryje się za nią; następuje mała utarczka i ta co zwycięży, grę wygrywa.

Nawlekanie igły,

Do tej łatwej ale ładnej zabawy, panienki sta­

ją rzędem; dwie pierwsze biorą się za ręce i

pod-Fig. 51

noszą je do góry tworząc łuk. Ostatnia, prowa­

dząc cały szereg za sobą, przebiega pod nim.

Poezem ustaw iają się tak, iż te, co były osta- tnieini, są pierwszemi i ręce podnoszą do gó­

ry . Powtarza się tak samo, dopóki grające so­

bie życzą.

— 150 —

Chuśtawka.

Należy w tej zabawie zachować ostrożność, ina­

czej może się stać niebezpieczną. Sznury powinny być grube i dobrze przymocowane, siedzenie z do­

brego drzewa. Dziewczątka małe. niechaj nie szu­

k ają w tern chluby, żeby się wyżej chuśtały od swoich towarzyszek, gdyż z tego byw ają złe na­

stępstwa. Nigdy nie trzeba wysoko się chuśtać.

Pióro latające.

Jest podobną zabaw ką do opisanej już z k a ­ wałkiem waty. Panienki trzym ając się za rę ­ ce, robią rondo i tańczą, czy to w ogrodzie czy n a dziedzińcu i starają się, żeby rzucone w górę pióro, to jest chorągiewkę od pióra, podmuchiwać, tak, iżby utrzymywało się ciągle w powietrzu.

Jeżeli tej zabawie towarzyszy zręczność i przy­

tomność, pióro przez cały kwadrans może nie upaść.

W o j n a .

Dawno znajomą zabawę zapożyczamy od chłop­

ców, gdyż i dziewczętom przydać się może. T o­

warzystwo powinno być w liczbie parzystej, dzieli się na dwa stronnictwa, które się rozróżniają za pomocą wstążek odmiennego koloru, lub kw iat­

— 151 —

ków, albo wetkniętych gałązek 1 1. p. Każda stro ­ n a obiera i oznacza punkt jaki, zwany „obóz,“

punkta mają być odległe od siebie przynajmniej kroków 30, potem, wziąwszy się za ręce, stają na­

przeciw w ten sposób, żeby pierwsza będąca na

■czele, dotykała „obozu.“ Następnie jedna puszcza

•rękę sąsiadki i biegnie w pole, za nią natychm iast puszcza się jed n a z partyi nieprzyjacielskiej i sta ra się ją złapać. Za tą pędzi znów nieprzyjaciółka w tym samym celu i tym sposobem wszystkie się naprzemian rozbiegają, lecz każda powinna się upędzać tylko za jedną, to jest tą, która wybiegła p rz ed n ią. Jeńców przyprowadzają w tryumfie do obozu. Jeżeli jeniec został pochwycony przed roz­

biegnięciem się wszystkich, to musi stanąć w szere­

gu w obozie nieprzyjacielskim. Która strona na- chw ytała pierwsza jeńców, w oznaczonej naprzód liczbie, przy tej pozostaje zwycięztwo.

Wieniec

na

dożynki.

Całe towarzystwo param i chodzi w koło, każda 'dziewczynka trzyma kłos zboża w ręku. W szystkie

razem śpiewają:

M inęło la to , P u s te ju ż p o la , A le nam za to , P lo n d ała rola.

Przodownica, która ma uwijać wieniec, staje pO' dnej z towarzyszek. Podczas kiedy przodownica;

wieniec plecie, wszystkie tańczą i śpiew ają: przodownica wianek podniesie do góry. Potem

"mówi:

N iesk o ń cz ę go biedna, K ło sa m i brak u je.

T o w a rzy szk a jed n a , Zdradę w id ać knuje.

— 153 —

Przodownicy wolno tylko trzy razy mylnie za­

czepić, za czwartym razem ulega postanowionej karze. Jeżeli zaś rzeczywiście natrafi na tę, co kłos schowała, otrzymuje przeznaczoną naprzód już na­

grodę. Chór znów śpiewa: stępującej grze przodownicą. Wzmiankujemy, że współgrająca, która przyjęła kłos do schowania, nie może go podawać dalej komu innemu, bo w ta^

kim razie płaci karę w czwórnasób.

Ślepa babka botaniczka.

Dziewczynka z oczyma zawiązanemi stoi na środ­

ku, inne koło niej tańczą i śpiewają:

— 154 —

W szystkie się rozbiegają. Każda dziewczynka szuka kw iatka, ziela lub gałązki, potem łączą się we wspólnem kole. Ślepa babka zbliża się do któ­

rejkolw iek i zapytuje:

0 0 m asz w ręku, p rzy ja ció łk o ? Z n alezion e p ok aż zió łk o !

Zagadnięta, dając roślinę, mówi:

J e śli zg a d n ie sz , w ąchając,

— 155 —

Łapaj! Łapaj!

Liczba grających musi być nieparzystą. W szyst­

kie stają parami, pozostająca zajmuje miejsce na czele i klaszcze w ręce, wołając: Łapaj! Łapaj!

Na to wołanie, ostatnia para biegnie, każda po swojej stronie, aby stanąć naprzodzie i wówczas jest pierwszą parą, jeśli jej się powiodło stanąć i razem się połączyć. Dziewczynka bowiem, będąc na czele, ja k widzi, że się ku niej zbliżają, usiłuje pochwycić którą. Jeżeli jedną uwięzi, staw ia ją na swojem miejscu, a z pozostającą sama staje

w pierwszą parę.

Mi a u !

Jest to gra właściw a na spokojne w ieczo ry le­

tnie, pod gołem niebem przepędzane. Najszybsza, najzwinniejsza z grających, chowa się w miejsce stosowne, które sobie sama upatruje, na co jej sie pozostaw ia dwie minuty czasu. Po upływie tego terminu, grono całe idzie pod przewodnictwem obranej przewodniczki na wyśledzenie i schwytanie tej co się schowała, a którą nazwano „M iau,“ dla tego, że się odzywa w ten sposób ze swego ukry­

cia. Jak się „Miau“ nie znajdzie w miejscu prze- trząsanem, przewodniczka woła, żeby się odezwmł i kiedy wszyscy słuchają z natężoną uwagą, „Miau“

odzywa się po za niemi, zupełnie w innej stronie.

Biegną tam co najprędzaj; zkąd głos wychodził,

— 156 —

i nic nie znajdują, bo „M iau“ daje się słyszeć znów w innem miejscu. Zręczny „M iau“ zwodzi cza­

sem bardzo długo swoje towarzyszki, aż nakoniee go przydybią i wówczas, m usiim się dobrze opłacić.

Baw iąc się, trzeba pamiętać, że „Miau“ nie mo­

że przekraczać granie, wyznaczonej do zabaw prze­

strzeni.

C ą s k i .

Jedna z panienek jest „panem,“ druga stojąca opodal na wpół ukryta „złodziejem ,“ reszta gą­

skami. Te szykują się naprzeciw swego pana, który mówi:

Pan. Gąski, chodźcie wszystkie do domu!

Gąski. Nie możemy.

Pan. A dla czego?

Gąski. Bo. złodziej tam stoi!

Pan. Gdzież on jest?

Gąski. Za płotem!

Pan. Co tam robi?

Gąski. Chce nas złapać.

Pan. Kto się wziąść pozwoii, sam jest złodzie­

jem. Gąski chodźcie do domu!

W szyscy przeciągają ja k mogą najprędzej do p a ­ na; którą złodziej pochwyci, ta przy następnej grze, będzie złodziejem.

Kot i myszka.

W tej powszechnie ulubionej grze, są dwie głó­

wne role, kota i myszy. Beszta towarzystwa, sto­

ją c i trzymając się za ręce, tworzy koło, we środ­

ku którego znajduje się myszka, a zewnątrz cza­

tuje kot. Ten ostatni usiłuje przedostać się do środka, lecz ściśle stojące pary nie dopuszczają te ­ go. Jeśli się nakoniec w ciśnie, to osoby stojące podnoszą ręce, żeby myszka się wymknęła, potem znów koło zam ykająi trzym ają kota wewnątrz. Gdy im się wymknie, one myszkę biorą we środek. T a­

kie upędzanie się trw a dopóty, aż kot myszkę za suknię pochwyci. Para, przy której to nieszczę­

ście się przydarzy, odgrywa rolę kota i myszy w grze następnej.

L i s.

Panienki stoją w ścisłem kole, trzymając ręce z tyłu. Jedna obchodzi z p y tk ą w ręku i woła:

Id z ie lis,, idzie! obejrzyj się k tó r a , P y tk a nie m inie, i z a b o li skóra.

Jak się kto obejrzy, dostaje rzeczywiście pytką.

Nakoniec lis, włożywszy nieznacznie pytkę w ręce jednej ze stojących, obiega jeszcze raz koło i staje na jej miejscu; tam ta zaś wpada na sąsiadkę z pra­

wej strony, trzepie ją porządnie, za uciekającą go­

ni, zapędza na miejsce.

Obita musi być następnie lisem.

— 158 —

Lis w jamie.

Jedna z panienek je st lisem i siedzi niby w j a ­ mie, którą, sobie odznaczyła czemkolwiek na ziemi.

O 15 lub 20 kroków, w ytyka się granica, do której ścigane uciekają i gdzie ich napadać nie wolno.

Eażda z pytką w ręku zbliża się do lisa i drażni się z nim. Szarpią go, szczypią, chcą wejść do je ­ go jam y i t. d. Zniecierpliwiony lis w ypada i na­

pastników odpędza, ale może tylko skakać na j e ­ dnej nodze, takie je s t prawo. Jeżeli zapomni się w zapale pogoni i posłuży się obydwoma nogami, uciekające zwracają się ku niemu, krzyczą: „Lis do jam y!“ i zapędzają go pytkami do legowiska.

Powinny przy tern uważać, żeby się która nie do­

stała w moc lisa, co ma miejsce za najmniejszem z jego strony dotknięciem. Zaciągnięta niewolnica do jam y, musi zająć miejsce lisa.

Garnek przew rócony.

Staw ia się garnek przewrócony na ziemi. Któ­

ra z bawiących się panienek podejmie się go roz­

bić, odlicza kroki od swego stanow iska do g arn ­ ka, gdy powróci na miejsce, zawiązują jej oczy, dają kij w rękę; potem ona wykręca się trzy razy w koło siebie. Sztuka na.tem polega, żeby po kręceniu się znaleźć drogę do garnka, nie zboczyć ni w prawo, ni w lewo. dojść do niego i trafić

— 159 —

kijem. Trzy razy może próbować; jeżeli nie doj­

dzie, to druga po niej następuje.

Jeżeli idąc mogłaby się o co uderzyć, towarzysz­

ki wołają: „ogień.“ W szyscy w tej grze wytężo­

ki wołają: „ogień.“ W szyscy w tej grze wytężo­

Powiązane dokumenty