Oddział trzeci,
WOLNEM POWIETRZU
'. . . • '. W
-s -s -s -s
0 m 0 Ę
•>..j ä ./> i»!»*«!»®
!iv.' ^ •
-f>. ’/v.
V: "" V - V
- ''
; ■ ' - •■• ;'•
■ ?
■y- i i i r-J
iŚSŹM
Sb'l '/ v ’ ,>7'
Córka królewska.
Ładna jest zabawa na dziedzińcu lub ogrodzie, zwana „córką królew ską.“ Dziewczynka, przed
stawiająca księżniczkę, klęka, gdy inne stoją doko
ła niej, biorą obydwiema rękami za wierzchnią jej suknię i podnoszą do góry; jedna zaś pozostawszy wolną, chodzi w koło i śpiewa:
Do wysokiej baszty Księżniczkę wsadzono, Żeby ją zwolnić, Basztę obalono.
Przy domówieniu ostatnich wyrazów, uderza lek ko po ręku jedną ze stojących. Uderzona powinna rękę spuścić lub schować za siebie, i już tylko je dną ręką trzymać suknię klęczącej.
— 138 —
Piosnka i niby obalanie kamieni, powtarza się aż wszystkie ręce zostaną odtrącone. Potem na głowę klęczącej suknię zarzucają; z których to więzów, księżniczka umie się wydobyć, w yska
kuje i biegnie za uciekającemi towarzyszkami, którą schwyta, ta musi być następnie „córką kró
lewską."
Ł a sica .
Całe towarzystwo — z wyjątkiem jednej — robi rondo; ta ąaś pozostaje we środku, i z chustką w r ę ku obchodzi parę razy do koła. Upaszcza potem chustkę przy nogach jednej z grających i ucieka.
Tam ta musi natychm iast chustkę podnieść posko- czyć, żeby „łasicę" złapać. Biegnąc woła: „Łasi
cę łow ią w lesie, łasiczkę zdradliwą, ucieka mi cią
gle, ale już ją mam!"
Jeżeli gra idzie gładko, je st bardzo ożywiona i wesołą; łasica bowiem ucieka w rozmaity spo
sób, to biegnie w koło, zwraca się w przeciwną stronę, robi zygzaki, to przebiega pod ręce trzyma
jących się w rondzie. Jeżeli przez dłuższy czas nie daje się złapać, łowcżyni idzie sama odgrywać rolę łasicy.
Ć wiczenia w ojsk ow e (fig. 47).
Na miękkiej trawie, dziewczęta ustawiają się rzędem, jedna jest kapitanem i powinna być roz
tropną dziewczynką, Najlepiej jeżeli tylko grę znają, kapitan i kapral, ezyli ta, która stoi w pier
wszym rzędzie, Kiedy wszystkie się już uszyko
wały, kapitan staje przed frontem i komenderuje, dająe jakie śmieszne rozkazy, np.: „kaszlać! kichać, śmiać się, tłuc się w boki, klaskać w ręce i t. d.“
Cała kompania musi to wykonywać od razu i jedno
cześnie.
N astępnie kapitan woła: „klęknąć!“ Wszystkie klękają na lewe kolano, kapitan zsuwa je szczelnie jedne do drugich. I komenderuje: „nabijać!“ „prze
łożyć!“ wówczas każda wyciąga prawą rękę. Nako- niec gdy kapitan zawoła: „ognia!“ kapral daje nie
spodzianie szturchańca sąsiadce, skutkiem czego, cała linia obala się na trawę.
Wieńce.
Jest to rodzaj tańca. Jedna dziewczynka stoi nie
ruchoma, inne wziąwszy się za ręce, tańczą i opla
tają ją w różnych kierunkach, aż dopóki się nie za
płaczą niby w wieniec. Potem znowu się rozplą
tują, ciągle tańcząc i śpiewając. Najprzód:
„Róbmy piękne wieńce!“ — Potem:
„Rozplątujmy wieńce!“ — Jedna zanadto.
Towarzystwo ustawia się w podwójne koło, to jest, ażeby zawsze dwie osoby stały jedna za dru
— 140 —
gą, tylko w jednem miejscu staje trzy. Jedna z grających, pozostawszy ua zewnątrz koła, nie po
winna wciskać się w środek, tylko swoją chustką trafić w osobę, która stoi trzecia w rzędzie; lecz że ta osoba miarkuje zbliżenie się i zamiar prześla- dowczyni, ucieka we środek i staje przed inną p a rą. Ostatnia osoba z tejże pary, żeby nie być trafioną, także ucieka od środka i staje gdzie in dziej i tak dalej. Kto się da złapać, zajmuje miej
sce ścigającej.
Gra ma tę zaletę, że utrzymuje w ciągłym ruchu grające dziewczęta i natęża ich uwagę.
Robić banie (fig. 48).
Jest to zabawa dobrze znana panienkom wiej
skim, przydatna dla najmniejszych. W krótko
ści o niej mówimy, gdyż nie wymage żadnych p ra
wideł do zachowania. Polega tylko na tem, żeby grająca obróciła się szybko kilka razy w koło, a potem z rozszerzonemi rękami przysiadła. Su
knie jej wtenczas nadmą się ja k bania, z której czę
stokroć głowę jej tylko widać i podniesione do góry ręce. Idzie o to, która zrobi najpiękniejszą banię.
P ra ć bieliznę.
Jest to także rodzaj tańca, ja k wieńce. P anien
ki stają po dwie naprzeciwko siebie, i je d n a p r a
-_ 141
-wą ręką Merze le-wą rękę drugiej. Potem temi rę
kami machają powoli, trzy razy na prawo, trzy ra zy na lewo, śpiewając: „Pierzemy Meliznę, pie
rzemy bieliznę! Bieliznę, bieliznę!“ Puszczają się, i każda pociera swe ręce, jednę o drugą, naśladu
jąc tarcie bielizny; śpiewają przytem: „W
yciera-Fig. 48.
my bieliznę, wycieramy bieliznę!“ Następująca pan- to m in ajest bardzo ładną: stojące dziewczątka na
przeciw siebie, biorą się za ręce ja k z początku gry;
podnoszą je w kształcie łuku i przesuwają się pód niemi, tak iżby do siebie były plecami. Potem podnoszą ręce z drugiej strony i znów podłażą
— 142 —
pod nie, obracając się do siebie twarzą. Ale po
trzeba to zrobić prędko i zgrabnie; powtórzyć trzy razy i śpiewać: „W ykręcamy bieliznę, bieliznę, bieliznę!“ „W ieszamy ją na krzakach, na krzakach!
na krzakach! Wieszamy ją, wieszamy!“
Jest to gra bardzo ładna, jeśli się jej dobrze w y
uczono.
Ślepa babka.
Jest grą tak znaną, że się nad nią zbytecznie rozszerzać nie potrzebujemy. Jednej dziewczyn
ce zawiązują oczy, i ona w tym stanie ślepoty sta ra się złapać którą z wywijających się towarzy
szek; te zaś drażnią się ze ślepą babką rozmaitym sposobem, — byłe tylko niezbyt dokuczliwie. Cią
gną j ą za suknię, albo uszczypną i uciekają. J e żeli babka złapie którą, musi odgadnąć kto ona jest? Inaczej jest obowiązana puścić ją wolno i chwytać inną.
W ślepą babkę można się bawić w pokoju, ró
wnie ja k i na otwartem powietrzu.
Gra w chowanego.
Chociaż dzieci baw ią się w chowanego w poko
ju, z tern wszystkiem, gra ta stosuje się więcej do miejsca otwartego.
- 143 —
Dziewczynka z zawiązanemi oczami stoi spo
kojnie, inne zaś chowają się gdzie mogą, i jedna z nich powinna zawołać: „Już!“ Wówczas dziew
czynka zrzuca chustkę z oczu, i idzie szukać. Jak tylko w jakiej kryjówce spostrzeże towarzysz
kę i pozna ją, woła głośno po imieniu, up.: „W i
dzę Manię!“ „Widzę Milunię!“ Znaleziona musi natychmiast wyskoczyć i biedź do mety oznaczo
nej. Jeżeli dobiegnie, nie będąc schwytana, jest wolną; w przeciwnym razie, musi iść zastępować szukającą.
Uważać należy, żeby'się nie chować w miejsca nie
bezpieczne, pod stos drzewa, między złożone tar
cice, kamienie, lub blizko wody, by nie było nie
szczęścia.
Drogoskaz (fig. 49).
Przedstawiającej drogoskaz zawiązują oczy, da
ją kijek w rękę i stawiają ją w środku koła, któ
re tworzą wszystkie współgrające, trzymając się za ręce. Przesuwają się ciągle, chodząc lub tań
cząc, i przytem odzywają się, ja k która chce, np.
śmieją się, płaczą, kaszlą, krząkają, klaszczą, w rę
ce, tupią nogami, i t, p. Drogoskaz wskazuje kijem na przechodzącą i musi poznać ją po gło
sie. Jeżeli trafi, to dziewczynka poznanaidzie w je go miejsce.
— 144 —
Można tę grę wykonać innym sposobem: W szy
stkie, wziąwszy się za ręce, tańczą do k o ła dro- goskazu, aż dopóki tenże nie stuknie kijkiem w po
dłogę, lub w ziemię, poczem wskaże laseczką|na jedną z grających, ta bierze w rękę drugi jej ko
niec i naśladuje głos przez drogoskaza wydany (wy ''ifi}!' 'ę ty
Fig. 49
np. szczekanie psa, miauczenie kota, pianie koguta i t. p. Jeżeli zostanie poznaną po tych dźwiękach, obejmuje rolę drogoskaza.
Niemcy i Franeya.
Gra niniejsza jest właściwie ćwiczeniem ciała.
Chcąc się bawić w ten ulubiony dzieciom Sposób,
— 145 —
panienki powinny zachować umiarkowanie, żeby się zbytecznie nie szarpać. Towarzystwo dzielrsię
•na dwa stronnictwa, stojące naprzeciw siebie i ró
wne co do liczby. Na ziemi znaczy się czemkolwiek linia rozgraniczająca, i przeciwnicy biorą się za barki, wpół, lub za ręce, starając [się przeciągnąć wzajemnie za linię. Komu się to powiedzie,
zwy-F ig. 50.
cięztwo odnosi; osoby przeciągnięte są jeńcami.
Jeżeli dwie dziewczynki ciągną się za ręce, a sa
m e są odciągane przez towarzyszki w przeciwnym kierunku, powinny trzymać się mocno, gdyby bo
wiem puściły ręce nagle, toby wszystkie padły i mogłyby mocno się potłuc.
Dla Dziewozątek. 10
' v" \ ^ 3 ^ ' ‘' ł " --V ^ ^
— 146 —
Lis i kurczę.
Jedna z grających jest lisem i stoi w kole od- znaezonem. Inne chodzą szeregiem pod przewo
dnictwem starszej kury i trzymając się za suknie,, śpiewają:
Smutny los, smutny los!
S potkał kurczę małe, J a k i cio s, j a k i cios!
Poszarpane całe.
Skoro wszystkie kolejno odśpiewały, zbliżają się do lisa i kura zapytuje:
K ura. Co robisz stary lisie?
Lis. Rozpalam ogień.
K ura. Po co?
Lis. Żeby wodę zagotować.
Kura. Na co ci woda?
Lis. Żeby kurczę sparzyć.
Kura. Skądże je weźmiesz?
Lis, Z twojej gromady.
Pom aw iając ostatnie wyrazy, lis stara się pojmać jedno z kurcząt, które się rozlatują na wszystkie strony. Jeżeli mu się powiedzie, złapana zostaje lisem, ten zaś obejmuje rolę kury.
Krążek (fig, 51).
W szystkie dziewczęta robią koło; jedna po dru
giej kolejno opuszcza miejsce, by w ykręcić palca
— 147. m
mi krążek lub talerz, czy to drewniany, metalowy, czy fajansowy. Jeżeli talerz upadnie, nim ona po
wróci na miejsce, to przegrała; jeżeli zaś jeszcze się kręci, w ygrała. Panienki przybierają czasem imiona kwiatów i przy wywoływaniu kolejnem, muszą o nich pamiętać. Natenczas nietylko idzie o zręczność, lecz i o uwagę.
Piekę i w arzę.
Panienki robią koło, trzym ając się za ręce. J e dna, która pozostała w środku, przystępuje do dwóch towarzyszek, dotyka ich rąk i mówi: „Tutaj piekę!“ Przechodzi następnie do dwóch innych mówiąc: „Tutaj warzę!“ Nareszcie szybko się zbli
ża, znów do dwóch i wołając: „Tędy przebiegam!“
rozdziela ich ręce, żeby wyjść. Jeżeli zdoła zamiar uskutecznić, panienka której prawą rękę usunęła, idzie do środka. W razie jeżeli się ucieczka nie powiodła, próbuje szczęścia na nowo.
Król i królowa.
Towarzystwo dzieli się na dwa szeregi, stoją
ce naprzeciw siebie. Jeden szereg przedstaw ia
„panów“ z królem na czele, drugi składa się z „pań“ i królowej. Król rozdaje panom nazwy liczb np.: 1, 2, 3, 4 i t. d., to samo królowa paniom, ale nie te same liczby, tylko inne; jeśli panowie
— 148 ri-*
zowią się: 1, 2, 3, 4, 5; to panie: 6, 7, 8, 9; 10.
Czasem panom dostają się liczby parzyste 2, 4, 6, 8, — paniom nieparzyste 1, 3, 5, 7, lub przeci
wnie.
Skoro wszystko je s t już w porządku, król i kró
lowa wywołują liczby podług upodobania. Jeżeli np. król zawoła Nr. 2, pan, który nosi tę liczbę, musi przebiedz w około całego zgromadzenia.
Królowa jednocześnie woła jedną ze swoich pań, np. Nr. 9 i ta puszcza się za biegnącym panem, żeby go złapać. Jeżeli go schwyci nim dobie
gnie do króla,; wygrywa. Następnie, królowa pierwsza wywołuje i pan upędza się za schw yta
niem pani.
Pastuszka i wilk.
W szystkie panienki z wyjątkiem dw óch, sta
j ą jedna za drugą, trzymając się za suknie i przed
staw iają „ow ce.“ Jedna idzie na ich czele, jako
„pastuszka,“ a druga je st „w ilkiem “ i chodzi po stronie.
Gdy wilk podkrada się do owiec, pastuszka za
pytuje: „Kto się włóczy koło mego domu w noc ta k ciemną?“ Jedna z owiec odpowiada: „W ilk, szkaradny wilk!“ P astuszka upomina wilka: „Daj pokój moim owieczkom!“ W ilk odpow iada:],,W e
zmę tylko jedną malutką!“ I zaraz chce ją pochw
y-— 149 y-—
eić; pastuszka podbiega, by go zatrzymać, owiecz
ka kryje się za nią; następuje mała utarczka i ta co zwycięży, grę wygrywa.
Nawlekanie igły,
Do tej łatwej ale ładnej zabawy, panienki sta
ją rzędem; dwie pierwsze biorą się za ręce i
pod-Fig. 51
noszą je do góry tworząc łuk. Ostatnia, prowa
dząc cały szereg za sobą, przebiega pod nim.
Poezem ustaw iają się tak, iż te, co były osta- tnieini, są pierwszemi i ręce podnoszą do gó
ry . Powtarza się tak samo, dopóki grające so
bie życzą.
— 150 —
Chuśtawka.
Należy w tej zabawie zachować ostrożność, ina
czej może się stać niebezpieczną. Sznury powinny być grube i dobrze przymocowane, siedzenie z do
brego drzewa. Dziewczątka małe. niechaj nie szu
k ają w tern chluby, żeby się wyżej chuśtały od swoich towarzyszek, gdyż z tego byw ają złe na
stępstwa. Nigdy nie trzeba wysoko się chuśtać.
Pióro latające.
Jest podobną zabaw ką do opisanej już z k a wałkiem waty. Panienki trzym ając się za rę ce, robią rondo i tańczą, czy to w ogrodzie czy n a dziedzińcu i starają się, żeby rzucone w górę pióro, to jest chorągiewkę od pióra, podmuchiwać, tak, iżby utrzymywało się ciągle w powietrzu.
Jeżeli tej zabawie towarzyszy zręczność i przy
tomność, pióro przez cały kwadrans może nie upaść.
W o j n a .
Dawno znajomą zabawę zapożyczamy od chłop
ców, gdyż i dziewczętom przydać się może. T o
warzystwo powinno być w liczbie parzystej, dzieli się na dwa stronnictwa, które się rozróżniają za pomocą wstążek odmiennego koloru, lub kw iat
— 151 —
ków, albo wetkniętych gałązek 1 1. p. Każda stro n a obiera i oznacza punkt jaki, zwany „obóz,“
punkta mają być odległe od siebie przynajmniej kroków 30, potem, wziąwszy się za ręce, stają na
przeciw w ten sposób, żeby pierwsza będąca na
■czele, dotykała „obozu.“ Następnie jedna puszcza
•rękę sąsiadki i biegnie w pole, za nią natychm iast puszcza się jed n a z partyi nieprzyjacielskiej i sta ra się ją złapać. Za tą pędzi znów nieprzyjaciółka w tym samym celu i tym sposobem wszystkie się naprzemian rozbiegają, lecz każda powinna się upędzać tylko za jedną, to jest tą, która wybiegła p rz ed n ią. Jeńców przyprowadzają w tryumfie do obozu. Jeżeli jeniec został pochwycony przed roz
biegnięciem się wszystkich, to musi stanąć w szere
gu w obozie nieprzyjacielskim. Która strona na- chw ytała pierwsza jeńców, w oznaczonej naprzód liczbie, przy tej pozostaje zwycięztwo.
Wieniec
na
dożynki.Całe towarzystwo param i chodzi w koło, każda 'dziewczynka trzyma kłos zboża w ręku. W szystkie
razem śpiewają:
M inęło la to , P u s te ju ż p o la , A le nam za to , P lo n d ała rola.
Przodownica, która ma uwijać wieniec, staje pO' dnej z towarzyszek. Podczas kiedy przodownica;
wieniec plecie, wszystkie tańczą i śpiew ają: przodownica wianek podniesie do góry. Potem
"mówi:
N iesk o ń cz ę go biedna, K ło sa m i brak u je.
T o w a rzy szk a jed n a , Zdradę w id ać knuje.
— 153 —
Przodownicy wolno tylko trzy razy mylnie za
czepić, za czwartym razem ulega postanowionej karze. Jeżeli zaś rzeczywiście natrafi na tę, co kłos schowała, otrzymuje przeznaczoną naprzód już na
grodę. Chór znów śpiewa: stępującej grze przodownicą. Wzmiankujemy, że współgrająca, która przyjęła kłos do schowania, nie może go podawać dalej komu innemu, bo w ta^
kim razie płaci karę w czwórnasób.
Ślepa babka botaniczka.
Dziewczynka z oczyma zawiązanemi stoi na środ
ku, inne koło niej tańczą i śpiewają:
— 154 —
W szystkie się rozbiegają. Każda dziewczynka szuka kw iatka, ziela lub gałązki, potem łączą się we wspólnem kole. Ślepa babka zbliża się do któ
rejkolw iek i zapytuje:
0 0 m asz w ręku, p rzy ja ció łk o ? Z n alezion e p ok aż zió łk o !
Zagadnięta, dając roślinę, mówi:
J e śli zg a d n ie sz , w ąchając,
— 155 —
Łapaj! Łapaj!
Liczba grających musi być nieparzystą. W szyst
kie stają parami, pozostająca zajmuje miejsce na czele i klaszcze w ręce, wołając: Łapaj! Łapaj!
Na to wołanie, ostatnia para biegnie, każda po swojej stronie, aby stanąć naprzodzie i wówczas jest pierwszą parą, jeśli jej się powiodło stanąć i razem się połączyć. Dziewczynka bowiem, będąc na czele, ja k widzi, że się ku niej zbliżają, usiłuje pochwycić którą. Jeżeli jedną uwięzi, staw ia ją na swojem miejscu, a z pozostającą sama staje
w pierwszą parę.
Mi a u !
Jest to gra właściw a na spokojne w ieczo ry le
tnie, pod gołem niebem przepędzane. Najszybsza, najzwinniejsza z grających, chowa się w miejsce stosowne, które sobie sama upatruje, na co jej sie pozostaw ia dwie minuty czasu. Po upływie tego terminu, grono całe idzie pod przewodnictwem obranej przewodniczki na wyśledzenie i schwytanie tej co się schowała, a którą nazwano „M iau,“ dla tego, że się odzywa w ten sposób ze swego ukry
cia. Jak się „Miau“ nie znajdzie w miejscu prze- trząsanem, przewodniczka woła, żeby się odezwmł i kiedy wszyscy słuchają z natężoną uwagą, „Miau“
odzywa się po za niemi, zupełnie w innej stronie.
Biegną tam co najprędzaj; zkąd głos wychodził,
— 156 —
i nic nie znajdują, bo „M iau“ daje się słyszeć znów w innem miejscu. Zręczny „M iau“ zwodzi cza
sem bardzo długo swoje towarzyszki, aż nakoniee go przydybią i wówczas, m usiim się dobrze opłacić.
Baw iąc się, trzeba pamiętać, że „Miau“ nie mo
że przekraczać granie, wyznaczonej do zabaw prze
strzeni.
C ą s k i .
Jedna z panienek jest „panem,“ druga stojąca opodal na wpół ukryta „złodziejem ,“ reszta gą
skami. Te szykują się naprzeciw swego pana, który mówi:
Pan. Gąski, chodźcie wszystkie do domu!
Gąski. Nie możemy.
Pan. A dla czego?
Gąski. Bo. złodziej tam stoi!
Pan. Gdzież on jest?
Gąski. Za płotem!
Pan. Co tam robi?
Gąski. Chce nas złapać.
Pan. Kto się wziąść pozwoii, sam jest złodzie
jem. Gąski chodźcie do domu!
W szyscy przeciągają ja k mogą najprędzej do p a na; którą złodziej pochwyci, ta przy następnej grze, będzie złodziejem.
Kot i myszka.
W tej powszechnie ulubionej grze, są dwie głó
wne role, kota i myszy. Beszta towarzystwa, sto
ją c i trzymając się za ręce, tworzy koło, we środ
ku którego znajduje się myszka, a zewnątrz cza
tuje kot. Ten ostatni usiłuje przedostać się do środka, lecz ściśle stojące pary nie dopuszczają te go. Jeśli się nakoniec w ciśnie, to osoby stojące podnoszą ręce, żeby myszka się wymknęła, potem znów koło zam ykająi trzym ają kota wewnątrz. Gdy im się wymknie, one myszkę biorą we środek. T a
kie upędzanie się trw a dopóty, aż kot myszkę za suknię pochwyci. Para, przy której to nieszczę
ście się przydarzy, odgrywa rolę kota i myszy w grze następnej.
L i s.
Panienki stoją w ścisłem kole, trzymając ręce z tyłu. Jedna obchodzi z p y tk ą w ręku i woła:
Id z ie lis,, idzie! obejrzyj się k tó r a , P y tk a nie m inie, i z a b o li skóra.
Jak się kto obejrzy, dostaje rzeczywiście pytką.
Nakoniec lis, włożywszy nieznacznie pytkę w ręce jednej ze stojących, obiega jeszcze raz koło i staje na jej miejscu; tam ta zaś wpada na sąsiadkę z pra
wej strony, trzepie ją porządnie, za uciekającą go
ni, zapędza na miejsce.
Obita musi być następnie lisem.
— 158 —
Lis w jamie.
Jedna z panienek je st lisem i siedzi niby w j a mie, którą, sobie odznaczyła czemkolwiek na ziemi.
O 15 lub 20 kroków, w ytyka się granica, do której ścigane uciekają i gdzie ich napadać nie wolno.
Eażda z pytką w ręku zbliża się do lisa i drażni się z nim. Szarpią go, szczypią, chcą wejść do je go jam y i t. d. Zniecierpliwiony lis w ypada i na
pastników odpędza, ale może tylko skakać na j e dnej nodze, takie je s t prawo. Jeżeli zapomni się w zapale pogoni i posłuży się obydwoma nogami, uciekające zwracają się ku niemu, krzyczą: „Lis do jam y!“ i zapędzają go pytkami do legowiska.
Powinny przy tern uważać, żeby się która nie do
stała w moc lisa, co ma miejsce za najmniejszem z jego strony dotknięciem. Zaciągnięta niewolnica do jam y, musi zająć miejsce lisa.
Garnek przew rócony.
Staw ia się garnek przewrócony na ziemi. Któ
ra z bawiących się panienek podejmie się go roz
bić, odlicza kroki od swego stanow iska do g arn ka, gdy powróci na miejsce, zawiązują jej oczy, dają kij w rękę; potem ona wykręca się trzy razy w koło siebie. Sztuka na.tem polega, żeby po kręceniu się znaleźć drogę do garnka, nie zboczyć ni w prawo, ni w lewo. dojść do niego i trafić
— 159 —
kijem. Trzy razy może próbować; jeżeli nie doj
dzie, to druga po niej następuje.
Jeżeli idąc mogłaby się o co uderzyć, towarzysz
ki wołają: „ogień.“ W szyscy w tej grze wytężo
ki wołają: „ogień.“ W szyscy w tej grze wytężo