• Nie Znaleziono Wyników

W XXI w. książka jest tylko jednym – i to wcale nie najbardziej atrakcyjnym – nosicielem wiedzy, kluczem do krainy przygody lub wzruszeń. Obok dosko-nale funkcjonują radio, telewizja, Internet, płyty kompaktowe, pendrive’y. Po-trafią dostarczyć znacznie większej ilości wzruszeń bądź odpowiedzi na najważ-niejsze pytania.

Współczesna kultura masowa posiadła zdolność wychwytywania daw-nych syndromów, mitów, tropów i przetwarzania ich w sensację. Pewnym pa-radoksem jest, że celowi temu służy dawny kult książki i towarzysząca jej aura tajemniczości. Czymże bowiem innym jest zastosowanie tych tropów do dra-matycznej opowieści w Imieniu róży, Kodzie Leonarda da Vinci czy Dziewią-tych wrotach, że posłużymy się przykładami, które zrobiły największą karierę, dawnego, prawie starożytnego przekonania, iż opasłe księgi zawierają zapisy nie tylko tego, co już było, ale informują również o tym, co będzie.

Co prawda, w tym cyklu powieściowym jest mało realizmu, ale mądro-ści zawarte w dawnych księgach odgrywają równie ważną rolę. Chodzi o dzie-ło życia Isaaca Asimova, czyli dziesięć powieści traktujących o Fundacji, która dzięki tej tajemnej wiedzy ma ocalić galaktyczne imperium.

Dla każdego wielbiciela książek ważne jest to – co prawda w niezno-śnie sensacyjnym tonie – aby przekazać odbiorcy swego rodzaju kult książek.

Zjawisko to wystąpiło w bardzo popularnym cyklu książek o Harrym Potterze.

W ostatnich latach w Polsce była to – bodajże – jedyna seria, która skłoniła na-stolatków do szukania jej po księgarniach.

Kiedy pod koniec XX w. rząd Jerzego Buzka wprowadzał reformę oświaty, a samorządy zaczęły zamykać małe, przeważnie wiejskie szkoły, lo-kalne społeczności czasami ostro protestowały przeciw tym decyzjom. Jednym z powodów był fakt, iż w placówkach oświatowych mieściły się biblioteki, które były dla wielu środowisk jedynym kontaktem z trochę wyższą kulturą.

Każdy obserwator życia bibliotecznego w Polsce musi pamiętać zachwy-ty i obawy, które towarzyszyły otwarciu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

Nie chodzi nawet o zaskakującą architekturę. Od 15 grudnia 1999 r. żadna wy-pożyczalnia książek nie może bowiem funkcjonować tak jak dawniej. Rewolu-cję spowodował swobodny dostęp do książek, otwarte przestrzenie i silniejsze powiązanie tego typu placówek nie tylko z udostępnianiem druków bądź now-szych nośników treści, ale również bogata działalność wokółbiblioteczna.

W stolicy są dwa nowe gmachy z książkami – wspomniana Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i Biblioteka Narodowa, która w tym kształcie funk-cjonuje od 1976 r. Owszem, tam też odbywają się konferencje naukowe, semina-ria itp., ale daleko jej do BUW pod względem aktywności i liczby przybyszów5.

Zdawałoby się, że można powiedzieć: elektronika górą. Istnieją jednak ludzie, którzy chcą skłonić czytelników do powrotu do starych przyzwyczajeń.

Jednym ze sposobów jest tworzenie bibliotek w miejscach, gdzie na pewno jest dużo ludzi, a które do tej pory nie kojarzyły się z czytelnictwem.

Pierwszym takim przykładem może być biblioteka otwarta w połowie obecnej dekady w gdańskim centrum handlowym Manhattan. Nie narzeka na brak odwiedzających. Na innych czytelników „polują” biblioteki na dworcach w Legionowie, Rumi, Sopocie czy Wrocławiu (a takich placówek jest znacznie więcej). W niektórych budynkach stacyjnych całkiem nieźle funkcjonują księ-garnie. Jeszcze dwa lata temu na dworcu w Częstochowie działały dwie takie placówki i w obu był spory ruch.

Z przyczyn oczywistych autor tekstu skoncentrował się na bibliotekach z szeroko rozumianego kręgu śródziemnomorskiego. Podobne tendencje kultu i gromadzenia ksiąg w rozmaitych formach występowały i występują w innych kulturach. Kiedy podwładni Francisca Pizarra opanowali imperium Inków, od-kryli ogromne zbiory kipu. Były to prawdopodobnie dokumenty finansowe, zapisywane pismem węzełkowym, którego do tej pory nie udało się odczytać.

5 Nie chodzi o liczbę użytkowników czytelni, bo w BN nawet w dni świąteczne lub wakacyjne zawsze jest sporo pracujących.

Podobnie było z prastarymi kulturami Azji, a szczególnie chińską i japońską. W obu państwach i zdobytych przez nie terytoriach znajdowało się mnóstwo dokumentów, w tym druki znacznie starsze od europejskich. Były one otoczone powszechną troską i traktowane jako źródło wiedzy.

Być może przyszłością bibliotek jest placówka taka, jak Chińska Biblio-teka Narodowa. W supernowoczesnym gmachu znajduje się 2900 stanowisk, 460 komputerów dla czytelników oraz bezprzewodowy Internet. Specyfiką tej książnicy są kości wróżebne z inskrypcjami, buddyjskie manuskrypty, księgi z czasów dynastii Song lub Yuan. Zgromadzone pozycje wydane były w 20 języ-kach używanych w Chinach i 80 obcych. Liczą około 30 mln jednostek.

Kult bibliotek to nie tylko zachodnie chrześcijaństwo, to również inne religie. Każdego, kto trafi do podlaskiego Supraśla, trzeba zachęcić, aby odwie-dził dominujący nad miastem prawosławny monaster, gdzie obecnie mieści się Akademia Supraska. Już w XVI w. monaster stał się ważnym ośrodkiem kul-turalnym ziem ruskich. O jego znaczeniu świadczy fakt, iż w 1582 r. odwie-dził go arcybiskup ochrydzki Gabriel, a w 1590 r. – patriarcha Jeremiasz II. Za-konnicy zgromadzili m.in. bogatą bibliotekę z cennymi drukami i rękopisami (np. Kodeks supraski z XI-XII w.). Miejscowa biblioteka zachwyca wartością zbiorów i życzliwością obsługi.

Jednocześnie stare instytucje biblioteczne modernizują się i dosłownie otwierają się na czytelnika. W drugiej dekadzie XXI w. trudno sobie wyobrazić książnicę, która strzegłaby w stu procentach dostępu do swoich zbiorów.

Interesującym poznawczo problemem będzie zastanowienie się nad kwestią: czy nowa forma funkcjonowania bibliotek nie jest zwierciadlanym odbiciem nowych obyczajów epoki. Dawne uwielbienie dla tajemnicy powoli pokonuje moda na otwartość lub – używając modnego słowa – transparent-ność. Jest to racjonalne, bo po co utrzymywać biblioteki jako twierdze wiedzy i tajemnic, skoro rzeczywistość oferuje prawie całkowicie otwarty Internet, a kopiowanie czegokolwiek stało się najłatwiejsze w historii człowieka?

Zakończenie

Na pewno na naszych oczach rozgrywa się ciekawy, wszechświatowy bój o dalsze istnienie książki w dotychczasowej formie. Walka naprawdę jest ciężka.

Ofiary padają jednak głównie po stronie miłośników książek papierowych. Już dawno zbankrutował ogólnopolski „Dom Książki”. Od paru lat ogólnopolska sieć

„Matras” zmaga się z wielkimi problemami i systematycznie zamyka kolejne księ-garnie. Owszem, powstają nowe sieci (np. Bookarest, Book Book, Bookszpan czy

Moli Moli), ale placówki nie należą do najbardziej obleganych. Rozwija się sieć Świata Książki, ale trudno tam nabyć bardziej ambitną literaturę.

Zamiera też rynek wtórny. Zamykane są kolejne antykwariaty. Jeszcze na przełomie wieków było ich po kilka, kilkanaście w każdym większym mieście.

Obecnie albo zniknęły, albo sprzedają przecenione książki.

Trzeba w tym miejscu postawić, zdawałoby się retoryczne, pytanie: czy nieobecna książka może mieć rację, czy może kształtować nowe pokolenia? Od-powiedź nie będzie jednak oczywista. Proponuję odejść od konserwatywnego po-dejścia, że książka musi być tylko na papierze. Co jest bowiem ważniejsze: treść czy kanał dotarcia? Jeżeli zaakceptowaliśmy słuchowiska radiowe, adaptacje filmowe, poezję śpiewaną i kilka innych sposobów ułatwiających dotarcie istoty dzieła lite-rackiego do odbiorcy, to może kiedyś to samo spotka dzisiejsze audiobooki lub jesz-cze bardziej wymyślne formy przekazu. Wszak nie chodzi tylko o zapach papieru lub farby, ale o przekaz i zaproszenie w podróż po nieznanej krainie.

Tę tradycyjną formę kontaktu z literaturą skutecznie wypierają: Internet, tablety czy audiobooki. O zróżnicowaną formę edycji swoich dzieł zaczęli już za-biegać sami twórcy. W środkach masowej komunikacji znacznie częściej widzi się osoby ze słuchawkami na uszach bądź wpatrzone w mały ekranik. Poskleja-ne kartki mają jednak jedną cechę, której pozostałe środki przekazu nie mają – intymność.

Być może rezultat tej kulturowej zawieruchy będzie podobny do zlaicy-zowanych zachodnich społeczeństw, gdzie owszem, kościoły są znacznie luź-niejsze niż w Polsce, ale wierni są świadomi swego wyboru i dużo lepiej znają dogmaty swojej wiary niż przeciętny wierny w Polsce. Może taki los czeka bi-bliofilów od książek drukowanych?

Aby ułatwić życie zwolennikom nowoczesnych nośników, powstają już mediateki czy biblioteki multimedialne. Należy zatem poważnie zastanowić się, czy aż tak bardzo zwalczać audiobooki czy literaturę w tabletach. Należy przypuszczać, iż identyczne protesty miały miejsce, kiedy świat przechodził z ręcznego kopiowania na druk. Książki drukowane były pierwotnie brzydsze od pisanych i malowanych ręcznie. Miały mniej uroku. Zarzucano im to samo, co dzisiaj konserwatyści zarzucają wielbicielom kultury opartej na krzemie.

Bibliografia

Wydawnictwa zwarte

1. DEUEL L., Odkrywcy dawnej Ameryki, Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1990.

2. KAMIŃSKI A., Kamienie na szaniec, Warszawa, „Wiedza”, 1946.

3. KRZYŻANOWSKI J., Sztuka słowa, Warszawa, Wydawnictwa Artystycz-ne i Filmowe, 1984.

4. LIPIŃSKA J., Sztuka egipska, Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1982.

5. LUCE J.V., Koniec Atlantydy, Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1987.

6. SUCHODOLSKI B., Dzieje kultury polskiej, Warszawa, „Interpress”, 1980.

Netografia

1. Darmowe audiobooki [W:] Blog Eksiazki.az.pl, [online], 2017-10-04, http://

eksiazki.az.pl/darmowe-audiobooki/, [dostęp: 14.02.2018].

2. Nietypowe pseudonimy [W:] Forum o wojnach światowych. Druga wojna światowa. W okupowanej Europie, [online], http://www.dws.org.pl/

viewtopic.php?f=20&t=17229&start=25 [dostęp: 14.02.2018].

3. Audiobooki [W:] Publio. Sklep internetowy, [online], Warszawa, Agora, http://www.publio.pl/audiobooki.html, [dostęp: 14.2018].

4. Audioteka. Serwis internetowy, [online],Warszawa, Spółka Audioteka, https://audioteka.com/pl/, [dostęp: 14.2018].

CZĘŚĆ II

Wiesława Papierska Barbara Tomkiewicz

Geneza, zamierzenia i rozwój Towarzystwa Nauczycieli