• Nie Znaleziono Wyników

Z BADAŃ NAD MIESZAŃCAMI ŚWINI I DZIKA

W dokumencie WS ZE CH ŚW IA T (Stron 46-53)

Już Linneusz wypowiedział twierdzenie, że jed n ą z cech odróżniających dw a gatunki jest, przy ich wzajem nym skrzyżowaniu, albo zjaw i­

sko zupełnej bezpłodności, albo całkowita bez­

płodność ich potomstwa pierwszej generacji.

Znam y jednakże sporo w yjątków od tej reguły, a ze względu na znaczenie, jakie to zagadnienie ma dla wielu problemów biologicznych, prow a­

dzenie planow ych badań n ad mieszańcami mię­

dzy gatunkowymi jest szczególnie cenne. Ogólnie można powiedzieć, że uw aża się dwa gatunki za bliżej ze sobą spokrewnione, bliżej siebie stojące filogenetyczne, jeżeli ich potomstwo jest płodne.

N a ciekawe fakty płodności mulic i osłomulic, zebroidów i innych mieszańców rodziny konio- w atych (Eąuidae) zw raca uwagę w swym a rty ­ kule T. Jaczewski (W szechświat, 1949, 8, str.

299-234). Płodne są mieszańce niedźw iedzia po­

larnego i brunatnego oraz mieszańce — p rz y n a j­

mniej w części — różnych gatunków bydła, jak zebu, jak a, gaura, g a jala i bydła domowego. To samo dotyczy bizona i żubra oraz mieszańców żubra z bydłem domowym etc. Znanych jest wiele mieszańców międzygatunkowych ptaków, a ciekawe badania w tym zakresie prowadzi w krakowskim Z akładzie A natom ii Porów naw ­ czej Ja n M archlewski.

Krzyżowanie międzygatunkowe ma nie tylko znaczenie teoretyczne. Człowiek od wieków ho­

duje zwierzęta, pewne z nich' udomowił, przy czym niektóre ze zwierząt domowych pochodzą niew ątpliw ie od jed n ej form y dzikiej, podczas gdy inne są być może produktem krzyżowania kilku gatunków. Przy udom owieniu zachodziło więc krzyżowanie m iędzygatunkowe.

U w aża się więc np., że koń domowy wywo­

dzi się od dwóch, lu b naw et trzech form wyjścio­

wych (koń Przewalskiego, ta rp a n , ew entualnie gatunek ciężkiego konia wczesno-dyluwialnego), bydło domowe większość badaczy wywodzi od tura, choć niektórzy p rzy jm u ją inne gatunki za przodków. M uflon (Ovis am m on musim on Schreb), owca argali (Ovis am m on am m on L.) i arkal (O vis yignei Blyth) uważane są za form y wyjściowe owcy domowej. Koza pochodzi od azjatyckich Capra aegagrus Gm. i Capra falco- tieri W agn., a zapewne i od trzeciego gatunku, kopalnego, odkrytego przez A dam etza w M ało- polsce, Capra prisca.

Jeśli chodzi o pochodzenie świni, to jest to niewątpliwie jedno z najd aw n iej udomowionych zwierząt, przy czym zapewne pierwsze próby udomowienia świni przeprowadzono n a terenie A zji wschodniej, gdzieś w 6. tysiącleciu przed naszą erą. Cztery tysiące la t przed naszą erą ho­

dowano je już n a pewno w Chinach. Form ą m a­

cierzystą tych świń był dziki gatunek świni, Sus yittatus M uli. Schleg. W ychodowano z niej m. i. świnie indyjsko-chińskie, zwierzęta o łę- gowatym tułowiu, krótkim pysku, wklęsłej linii czołowo-nosowej i stojących krótkich uszach. O d­

znaczały się te świnie wczesną dojrzałością, w ła­

ściwością dobrego tuczenia się i dużą płodnością.

Również od S. yittatus pochodzi czarna Świnia północno-chińska, o dużych zwisających uszach i pofałdow anej skórze, której to formy użyliśmy do doświadczeń w W rocław skim Ogrodzie Zoo­

logicznym.

Niezależnie od udomowienia w A zji Sus y itta ­ tus,udomowiono w Europie dzika (Sus scrofa L.), a w krajac h śródziemnomorskich Sus mediterra- neus, którą pewni badacze uw ażają za mieszańca dwóch poprzednich gatunków.

Świnie domowe pochodzą więc od dwóch, ew entualnie trzech dzikich gatunków. Z tego dzik (Sus scrofa), zamieszkujący Europę na pół­

noc od A lp i A zję północno-zachodnią oraz środkową, odznacza się w ydłużoną częścią tw a­

rzową, prostą lin ią czołowo-no-sową, m ałym i sto­

jącym i uszami, krótkim, krępym, wy sklepionym tułowiem i wysokimi, silnymi nogami.

Ryc. 1. K nur chiński (Sus yitta tu s) i loszka gatunku Sus scrofa L.

Ryc. 2. Loszka, mieszaniec pierw szej g eneracji, w wieku półtora roku.

Sus yiltatus, żyjąca na dużych przestrzeniach Chin, Japonii, Syjam u i W ysp M alajskich, ma krótszy pysk, nieco wgłębioną linię czołowo-no- sową, m niej wysklepiony tułów, i odznacza się wczesną dojrzałością płciową i właściwością lep­

szego w ykorzystania pokarm u. G łów ną cechą różniącą oba gatunki jest w ykształcenie kości łzowej, k tóra u dzika jest długa i wąska, u Sus yitta tu s— krótka i szeroka, bardziej kw adratow a.

Świnia śródziemnomorska, żyjąca jeszcze w sta­

nie dzikim w H iszpanii, A fryce północnej i S ar­

dynii, ma kość łzową kształtu pośredniego. Jak już wspomnieliśmy, jest kw estią otw artą, czy jest to rzeczywiście odrębny gatunek, czy też raczej form a mieszana, która pow stała n a granicy ze­

tknięcia się północno-europejskiego dzika z w schodnio-azjatycką świnią.

Przy kwestionowaniu z jed n ej strony pocho­

dzenia świni chińskiej od Sus yittatus, a z d ru ­ giej odrębności gatunkow ej tej form y i Sus scrofa, wydaw ało się celowe w ykorzystanie do krzyżow ania okazu k nura świni chińskiej, k tórą posiadał W rocław ski O gród Zoologiczny, przy czym jako p a rtn e ra użyto lochy dzika.

Kiedy mianowicie w roku 1948 now opow stałe z gruzów w ojennych Zoo W rocław skie pozyskało między innym i zwierzętam i dorosły okaz p łn .- chińskiej t. zw. świni m aszkary czyli m askowej, było jasne, że aby wykorzystać to bardzo ciekawe zwierzę pod w zględem hodow lanym , należy je skrzyżować z jakim ś innym gatunkiem rodziny Suidae. D ostanie odpow iedniej loszki dla nasze­

go knura okazało się niemożliwe, gdyż świnie te, należące przed w o jn ą do pospolitych zwierząt w ogrodach zoologicznych, w w yniku w ypadków w ojennych zostały w Europie doszczętnie zagło­

dzone, wobec czego nasz leciwy zresztą knur nie m iał wiele szans na pozostaw ienie po sobie po­

tomstwa.

W ysoki kunszt hodow lany Chińczyków (a po­

niekąd i Japończyków), ich szczególne upodoba­

nie oraz starożytność ras zwierzęcych, wyhodo­

wanych w w arunkach i według potrzeb tego

k ra ju — wszystko to> są czynniki, które w pływ ają na to, iż u zwierząt chińskich spotyka się nie­

rzadko w ygląd zewnętrzny mniej lub więcej groteskowy. Obok bezogoniastych kotów, nagich psów, karłow atych kóz, kogutów o dw um etro­

wych ogonach, ryb welonek i teleskopów o w y­

łupiastych oczach, mamy również i świnie masz­

kary o krótkim, silnie pofałdow anym pysku a czę­

ściowo i skórze n a ciele.

Postać ich, tak niezwykła, nie mogła ujść uw agi K arola D arw ina, który podał w dziele swym pt. ..Zmienność zwierząt i roślin w stanie k u ltu ry " pierwszy dobry wizerunek świni półn.- chińskiej, dodając do niego tego rodzaju opis:

„św inie te niezwykły swój wygląd zawdzięczają krótkiej głowie z czołem szerokim i takim samym nosem, dużym mięsistym uszom i głęboko p o o ra ­ nej bruzdam i skórze. Nie tylko tw arz ich jest pomarszczona, lecz także grube fałdy skóry, tw ardsze niż gdzieindziej i tworzące praw ie coś w rodzaju płatów skórnych jak u nosorożca indyjskiego, zwieszają się po bokach ich nóg przednich i tylnych. Świnia ta jest maści czar­

nej. Tylko nogi są białe. M łode utrzym ują się silnie w typie. N ie ulega wątpliwości, że udom o­

wienie tego zwierzęcia sięga bardzo dawnych czasów. Dowód n a to mamy chociażby w tym fakcie, że m ałe nie są pręgow ane."

Bystrość obserwacji D arw ina, a przede wszyst­

kim uw aga o ich dawnym udom owieniu uderza w zestawieniu z oceną świni północno-chińskiej przez innych współczesnych Darw inow i zoolo­

gów. Kiedy w r. 1861 przywieziono pierwsze świ­

nie m aszkary do europejskich ogrodów zoolo­

gicznych „straszliw i" — jak nazywa ich H ah n — system atycy J. E. G ray i Fitzinger opisali je nie­

zależnie od siebie pod dwiem a odrębnym i nazw a­

mi rodzajow ym i, a to Centuriosus pliciceps G ray i Tychochoerus plicifrons Fitz. N a dom iar nie­

szczęścia, obaj autorzy nie orientow ali się b y n a j­

m niej, że w w ypadku świni chińskiej mamy do czynienia ze zwierzęciem czysto domowym.

T ak czy owak, Świnia północno-chińska przy­

wieziona do Europy zaaklim atyzowała się tu taj znakomicie i zaczęła rozmnażać się bardzo licz­

nie. Jak o przykład wystarczy podać, iż w Zoo Drezdeńskim loszka tam tejsza w ciągu piętnastu miesięcy urodziła aż czterdzieści pięć prosiąt.

H odow la tych zwierząt, dzięki ich płodności, roz­

w ijała się pomyślnie i Świnia północno-chińska aż do czasów ostatniej wojny była w ogrodach zoologicznych głównym źródłem karm y dla ho­

dowli dużych drapieżców, ja k lwy, tygrysy i t. p.

Jednocześnie rozpoczęto próby krzyżowania świni maskowej z świniam i domowymi różnych ras europejskich. O w ynikach tych krzyżówek wiemy niewiele. Ja k piszę L. Heck około 60 lat temu, z ogrodu zoologicznego we Frankfurcie świnie północno-chińskie wprowadzone zostały do nadreńsko-heskiej hodowli trzody chlewnej,

gdzie przymieszkę tej krw i egzotycznej rozpoznać można było u świń po silnym sfałdow aniu skóry w okolicach oka. Tenże sam autor w opracowa­

niu popularnego „Życia Zw ierząt" Brehm a wy­

raża się jednak, że jakkolw iek wysoka płodność świń maskowych była powodem prób hodowli i krzyżówek w Europie, nie dały one, zdaje się, żadnych rezultatów, gdyż nic później o nich się nie słyszało.

Jed n ą z istotnych, choć niezrozum iałych dziś przyczyn, dlaczego krzyżówek tych nie prow a­

dzono dalej, jest zdaje się fakt, że świnie masko­

we robiły na hodowcach ówczesnych — niemiłe wrażenie. Być może zresztą, że wchodziły w grę także względy finansowe lub bojowy tem pera­

ment tej rasy.

W każdym razie Świnia północno-chińska czyli maskowa posiada szereg niezaprzeczalnych zalet, ja k wczesna dojrzałość płciowa, wysoka prośność (znane są wypadki 24 prosiąt w jednym miocie), dobre zużytkowanie karmy, odporność na klim at i w związku z tym w ystępow anie zimą w spania­

łej, cennej przemysłowo szczeci, która w Chinach stanowi ważny artykuł eksportowy. W szystkie te zalety są niew ątpliw ie w arte przebadania w odpowiednich w arunkach.

W rocław ski Ogród Zoologiczny, m ając do dy­

spozycji jednego jedynego knura tej ciekawej rasy, zwierzę mocno sędziwe, gdyż jak wynikało z kartotek ogrodu, spłodzone jeszcze w r. 1934, pragnął przede wszystkim rozmnożyć je w ten sposób, aby uzyskać jak najw iększą ilość wzglę­

dnie podrasowanego m ateriału hodowlanego do dalszych krzyżówek eksperymentalnych.

D la osiągnięoia tego celu, świadomie odstąpio­

no od łączenia knura maskowego z loszkami do­

mowymi ras krajow ych i postanowiono wzmocnić krew sędziwego zwierzęcia pierw otną siłą dzika krajowego.

Eksperyment tego rodzaju m iał jeszcze inne interesujące aspekty. Ja'k wyżej wspomniano, Świnia północno-chińska pochodzić ma od dzika indyjskiego (Sus vittatus M uli. Schleg.). N iektó­

rzy autorzy uw ażają, że należy przyznać dzikowi indyjskiem u rangę osobnego gatunku, inni w łą­

czają go raczej w obręb gatunku Sus scrofa L.

Skrzyżowanie zatem dzika europejskiego z po­

tomkiem dzika indyjskiego, przeprowadzone, jak nam wiadomo, po raz pierwszy, pozwalało spo­

dziewać się pewnych wyników rzucających św ia­

tło i n a pochodzenie świni północno-chińskiej i n a w zajem ne pokrewieństwo dzików Sus scro­

fa L. i Sus vittatus M uli. Schleg.

T rudno o większą przeciwstawność cech, jak cechy dzika i świni maskowej. T a ostatnia ma niskie nogi, łęgowaty grzbiet, długi tułów, obwi­

słe, nagie uszy, krótki ry j, pomarszczony pysk, czarny, długi włos lub charakterystyczna nagość skóry latem ja k u naszego knura chińskiego — co tworzy ja k najsilniejszy kontrast w

wysoko-Ryc. 3. Knur, mieszaniec pierw szej generacji, latem, wiek 2 lata i 8 miesięcy; typ: Świnia chińska.

Rys. K. Łukaszewicz.

nogą loszką dzika o grzbiecie wybitnie karpio- watym, skupionym tułowiu, sterczących do góry, silnie uwłosionych uszach, długim ryju, pysku gładkim i szczeci średnio długiej, w lecie siwej, a w zimie — ciem nobrunatnej.

O ba zwierzęta umieszczono obok siebie, oddzie­

lone kratą na przyległych wybiegach. Później, po upływie kilku miesięcy trzym ane były razem.

Potomstwo mieszańców zrodzonych z tej pary w liczbie pięciu prosiąt (cztery knurki i jedna loszka) w młodocianym okresie życia miało wy­

gląd czarnych dziczków o stojących dużych uszach i bardzo słabo widocznych, żółtawych, podłużnych pręgach. Jeden z knurków był zu­

pełnie nagi i posiadał tak silne sfałdow ania tułowia, że mimo woli nasuwało się porów na­

nie z jednym z najpierw otniejszych gatunków świń — babirussą z wyspy Celebes. W później­

szym życiu mieszańce tej pierwszej generacji wyrosły na bardzo zgrabne i harm onijne, pro­

porcjonalnie zbudowane, silnie uwłosione, g ra­

natowoczarne dziki o sutych stojących grzywach wzdłuż grzbietu. W wieku 17 miesięcy ważyły one przeciętnie 90 kg. Obecnie kończą trzeci, rok życia, ważą ponad dwieście kg i podobne są ra ­ czej do ojca, zachowawszy z pierw otnie długo utrzym ujących się cech m atki tylko długie ryje i rzadki siwy włos letni. W szystkie inne cechy:

krótkie nogi, obwisłe uszy, pomarszczona „m a­

ska", fałdy n a tułowiu są cechami ojcowskimi.

D la zbadania powtórnego tej samej krzyżówki i pozyskania liczniejszego m ateriału hodow la­

nego, doprowadzono do drugiego miotu loszki dzika z knurem chińskim. Potomstwo w ilości 6 sztuk wykazało prawie identyczne cechy z ro ­ dzeństwem z pierwszego miotu, lecz obie loszki, w przeciwieństwie do swej starszej siostry z pierwszego miotu, już w dziewiątym miesiącu życia wydały na świat potomstwo.

N astępny eksperyment polegał na skrzyżowa­

niu kazirodczym b ra ta z siostrą, a więc n a jsiln ie j­

szego knura, mieszańca pierwszego pokolenia,

Ryc. 4. Loszka, mieszaniec d ru g iej gen eracji, latem ; wiek 9 miesięcy, typ: Sus yitta tu s.

Rys. K. Łukaszewicz.

z je d y n ą lcszką tejże generacji. Rezultatem było 7 prosiąt, z tych dw a czarne, a 5 pasiastych. P o ­ kolenie to przedstaw iało ponadto silne zróżnico­

wanie co do wielkości, wagi i ubarw ienia. Co najciekaw sze, w chwili obecnej, a więc w wieku 10 miesięcy mieszańce drugiej generacji, a w szczególności te osobniki, które w ykazały w dzieciństwie ancestralne pręgi dzicze, przeisto­

czyły się w istne dziki indyjskie „Sus vitta tu s“, zarów no pod względem wielkości, kształtów, ja k i ubarw ienia. Szczegółem zasługującym n a spe­

cjalne podkreślenie jest pojaw ienie się u tych dziczków „indyjskich11 białej smugi policzkowej, idącej od kąta pyska spodem szyi aż do piersi.

P ręga tego rodzaju jest bardzo pierw otną cechą wielu odm ian dziczych A zji, lecz specjalnie silnie wykształconą jest w łaśnie u dzika Sus y itta tu s M uli. Schleg., którem u n a d a ła nazwę naukow ą (vitta — smuga, pasmo).

W obecnym stadium parow ań krzyżówkowych te mieszańce ty p u Sus yittatus zostały połączone między sobą.

D la uzupełnienia obrazu, a także celem zdo­

bycia ja k najw iększej ilości mieszańców o cen­

nych cechach świni chińskiej, wykonano rów ­ nież dwa krzyżow ania wsteczne, a to syna-m ie- szańca pierwszej generacji z m atką Sus scrofa L.

i córki-m ieszańca z ojcem, knurem indyjskim . W pierwszym w ypadku otrzymaliśmy cztery dziczki pasiaki, dw a jaśniejsze o pręgach typu Sus scrofa i dw a ciemne o pręgach typu Sus yittatus. Przy krzyżowaniu wstecznym córki z ojcem wszystkie w archlaki były ciemne o silnie obwisłych uszach. U kilku osobników przez okres około trzech miesięcy w idniały słabo zaznaczone ochr owe pręgi typu Sus yittatus.

Podane tu szczegóły nie w yczerpują — rzecz ja sn a — bardzo bogatego m ateriału, ja k i zdo­

łano zebrać w ciągu przeszło trzechletnich ekspe­

rym entów. Szczególnie obfite spostrzeżenia do­

tyczą fluktuacji u mieszańców poszczególnych cech m atczynych i ojcowskich i d a ją możność prześledzenia wszelkich zm ian rozwojowych w ich „exterieurze“.

Dotychczasowe doświadczenia n ad krzyżowa­

niem chińskiej świni domowej oraz dzika zdają się wskazywać na to, że Świnia chińska pocho­

dzi rzeczywiście od Sus yittatus i że gatunek ten jest blisko spokrewniony z Sus crofa,n a co w ska­

zuje łatwość krzyżow ania się świni chińskiej z dzikiem.

B adania te wreszcie w skazują raz jeszcze, że wczesne dojrzew anie świń wywodzących się od Sus yittatus jest cechą, którą niew ątpliw ie po­

w inni się zająć nasi zootechnicy, m ając na w i­

doku zwiększenie produkcji żywca.

N a koniec pragniem y podkreślić, że bardzo słusznie zakończył T. Jaczewski swój wyżej w spom niany artykuł uwagą, iż w arsztatam i p ra ­ cy, w których opracow uje się zagadnienie krzy­

żow ania ssaków, przede wszystkim zagadnienie mieszańców m iędzygatunkow ych — pow inny być odpowiednio prow adzone ogrody zoologiczne, które — dodam y — powinny ściśle w spółpra­

cować z innym i naukowym i placówkam i zoolo­

gicznymi, zarówno przy wyższych uczelniach, jak i przy A kadem ii N auk.

Z H I S T O R I I N A U K I

ANIELA MAKAREWICZ (Warszawa)

T E O R I A P A N G E N E Z Y

T eo ria pangenezy, ,,hipotetyczna teoria", ja k j ą określa D a r w i n , zasługuje obecnie n a bliż­

sze rozpatrzenie z kilku względów. Po pierwsze dlatego, że pojęcie gemul, w swym sensie fu n k ­ cjonalnym , w ykazuje daleko id ącą zbieżność z naszym współczesnym ujęciem przem iany m a­

terii. Po drugie dlatego, że przy pomocy tej teorii usiłow ał D arw in wytłum aczyć cały szereg z ja ­ wisk, między innym i atawizm, regenerację, me- taksenię, w ystępow anie mieszańców w egetatyw ­ nych, równoległość między krzyżowaniem płcio­

wym a w egetatyw nym , tj. te zjawiska, które nie

układały się w schemat weismannowski i których w yjaśnienie umożliwił dopiero miczurinizm.

W reszcie, nie bez znaczenia jest i ta okolicz­

ność, że jakkolw iek D arw in przywiązywał dużą wagę do tej teorii, czego dowodem jest choćby to, że na pierwsze zarzuty przeciwko niej odpo­

w iedział w przypisach zamieszczonych w później­

szym w ydaniu swego dzieła ł, to jednak żaden problem doboru naturalnego pochłonął całkowi­

cie uwagę wszystkich. Inni wypaczali istotną treść teorii pangenezy. O ficjalna ocena tej teorii była bardzo surowa. E. R a d l w swej obszernej historii biologii 2 poświęca pangenćzie parę w ier­

szy, kw alifikując ją ja k o teorię n a poziomie wieku X V III.

Zacytujem y krótką definicję D arw ina, podaną przez niego we wstępie do właściwego w ytłum a­

czenia jego „hipotetycznej teorii".

H ipoteza pangenezy zakłada że „...każda po­ nieskończenie liczne jednostki, z których składa się każdy organizm, jednostki posiadające swoje specyficzne właściwości. W pojęciu V i r c h o- w a i jego szkoły, tłum aczy D arw in, takim i je d ­ nostkam i mogą być w yłącznie komórki. Prze­

ciwnicy natom iast teorii komórkowej, którzy twierdzą, że „komórki oraz wszelkiego rodzaju tkanki mogą się tworzyć niezależnie od istnie­

jących przed tym komórek, z plastycznej limfy lub blastem y" 4, nie zgodziliby się n a ogranicze­

nie pojęcia jednostki organicznej jedynie do komórki.

T ak więc D arw in, nie w ypow iadając się w y­

raźnie przeciwko teorii komórkowej, przez samo w prow adzenie pojęcia gemul, które oddzielają

1 Ch. Darwin. The Variation of animals and plants under domestication. London. 1882.

2 E. Radl. Geschichte der biologischen Theorien. miejsce schematu Virchow a — organizm zbudo­

wany z samych autonomicznych komórek — D a r­

win widzi w organizm ie obok komórek substancję żywą (gemulae), która jest genetycznie związana z komórkami ciała, będąc wytworem jednych, a zalążkiem innych komórek.

T eoria pangenezy postuluje jedność organizmu w przestrzeni i w czasie.

W szystkie jednostki w ydzielają gemule, które korzystając z „przenikliwości tkanek" swobodnie krążą po całym organizmie. Dzięki tem u komu­ wytworzone przez wcześniejsze komórki łączą się („zapładniają") w komórki później powstałe.

W ten sposób utrzym ana zostaje jedność orga­

nizmu w czasie.

Ponieważ, zgodnie z hipotezą, gemule skupia­

jąc się w organach reprodukcji odgryw ają za­

sadniczą rolę przy zjawiskach dziedziczenia, n a ­ suwać się może pytanie, czy nie należałoby w tej teorii szukać prototypu plazmy zarodkowej W e i s m a n n a , a nawet micelli N a g e l i e g o.

W brew pozorom, nic nie upraw nia nas do tego rodzaju skojarzeń. Pozory opierają się na po­

jęciu gemul, będących w edług D arw ina „nieskoń­

czenie" małymi ziarenkami substancji", ale istot­

ne jest nie to naiwne potraktow anie ich formy, lecz przypisyw ane im przez D arw ina własności i funkcje. O ile bowiem koncepcje W eism anna (wyrosłe z koncepcji Nageliego) dotyczą odręb­

nej jakościowo substancji, niezmiennej i nie­

śm iertelnej, przeciwstawnej sobie, o tyle darw i­

nowska teoria nie ma w sobie nic z tego ideali­

stycznego dualizmu. N ie tylko bowiem nie znajdujem y żadnego przeciw stanienia gemul — komórkom, ale przeciwnie, znajdujem y dowody jedności gemul z komórkami. Gemule zm ieniają

w łaśnie tłumaczy D arw in fakt, że zm iany org a­

nizmu w ywołane zm ianą w arunków zew nętrz­

nych u ja w n ia ją się często dopiero po kilku po­

koleniach. N agrom adzone gemule — „daw nego typu“ przew ażają n a d nielicznymi początkowo

koleniach. N agrom adzone gemule — „daw nego typu“ przew ażają n a d nielicznymi początkowo

W dokumencie WS ZE CH ŚW IA T (Stron 46-53)

Powiązane dokumenty