Cena 4.80 zł
W S Z E C H Ś W I A T
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
ORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA
R O C Z N I K 1952 :: Z E S Z Y T 3 / 6
W YDANO D N . 30. I. 1958
PISMEM MINISTER. OŚWIATY NR IV. OC-2734/47 Z 30. VI. 1948 R. Z AL E CONO DO B I B L I O T E K N A U C Z Y C I E L S K I C H I L I C E A L N Y C H
R a a b e Z.: Z e współczesnej problem atyki p a r a z y to lo g ic z n e j...str.
G a w e ł A .: Z agadnienie budow y w nętrza z i e m i ... „ S z e n b e r g A .: Z ag ad n ien ia stru k tu ry i f u n k c j i ... ...
M a ś l a n k i e w i c z K.: B ogactw a kopalne C h i n ...„
G o l d m a n W .: Perspektyw y rozw oju leśnictw a a zagadnienia ochrony przy- „ r o d y ... ...
S t ę ś l i c k a - M y d l a r s k a W .: Rodow ód wyższych N a c z e l n y c h ...
S c h m u c k A .: T rąb y p o w ie trz n e -...
O s i ą g n i ę c i a n a u k i p o l s k i e j
L e j m a n K.: Z now ych bad ań n a d m ikrobiologią zarazka k i ł y ...
Ł u k a s z e w i c z K. i S . e m b r a t K.: Z b ad ań n ad mieszańcam i świni i dzika ... ...
Z h i s t o r i i n a u k i
M a k a r e w i c z A.: T eo ria p a n g e n e z y ... „ K l e c z k o w s k i A.: Poglądy geologiczne L eo n ard a da V i n c i ...
W ę g 1 o r z E.: G a l — germ an — skand — m azur — r e n ...
N a u k a z a g r a n i c ą
Z nowszych b ad ań nad zagadnieniem h o m o lo g ii... . Znaczenie ilości plem ników w procesie zapłodnienia u ryb . . . . „ W i a d o m o ś c i z P o l s k i
R a d w a ń s k a - P a r y s k a Z.: W pływ śniejju i mrozów m ajow ych r. 1952 n a roślinność t a t r z a ń s k ą ... ...
P o d o b i ń s k i L .: R zadko spotykany w y p a d e k ...• „ F u d a k o w s k i J . : 0 tatrzańskim niedźw iedziu brunatnym . . . „ D y s k u s j e i l i s t y c z y t e l n i k ó w ... .
O d redakcji.
Kurs biologów w Dziwnowie.
J a k nie należy tłumaczyć.
R e c e n z j e ...
E u g e n i u s z G r a b d a i J a d w i g a G r a b d a — Słow nik Zoo
logiczny.
A. M. G r e m i a c k i — A n ato m ija czełowieka, S. I. G a l p i e r i n i A. M. W a s i u t o c z k i n — K urs anatom ii i fizjologii.
A cta Poloniae P harm aceutica.
Postępy wiedzy rolniczej.
A cta M ikrobiologica Polonica.
Z biór p rac w ykonanych w Z akładzie m ineralogicznym U. J. pod kie
runkiem śp. prof. d r S. K reutza.
R egionalna geologia Polski.
A cta G eologica Polonica.
Z ag ad n ien ia nauk geologicznych.
B iblioteka pow szechnych w ykładów U niw ersytetu M ikołaja K opernika w T oruniu.
R. K o z ł o w s k i — E w olucjonizm a problem y paleontologii.
A. F e r s m a n — Z a jm u ją c a geochem ia.
Ż y c i e n a u k o w e w P o l s c e ...
K óm unikat.
Pierw szy ogólnopolski Z ja z d M iczurinow ców -sadow ników w Skierniew i
cach w dniach 14 i 15 czerw ca 1952 r.
K onferencja Chemików.
Polska A kadem ia N auk.
N aukow e placów ki Polskiej A kadem ii N auk.
N owe instytuty naukow o-badaw cze.
U tw orzenie In sty tu tu Geologicznego.
R ezerw at skalny im . J a n a Czarnockiego.
N owe zw ierzęta O grodu Zoologicznego w W rocław iu.
N ow y rezerw at przyrody.
Zycie T o w a r z y s tw a ... .
N a okładce: N iedźw iedź b ru n atn y (U rsus arctos), w ydobyty z w ody na krę lodową, po utopieniu się w W ielkim Staw ie w T atrach.
Fot. M. M archlewski.
Redaktor Stanisław Skowron, zast. red. Kazimierz Maślankiewicz, członek red. Franciszek Górski
Adres Redakcji: Kraków, ul. Podwale 1 — Teł. 229-24
65 73 79 8287 8790 95 100 107 110 113 115 118119
120 124 125 128
1Ś3
139
147
(1809— 1882)
ORGAN POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA R ocznik 1952 Z eszy t 3 - 6 (1817—1820)
Z D Z IS Ł A W RAABE (Lublin)
Z WSPÓŁCZESNEJ PROBLEMATYKI PARAZYTOLOGICZNEJ
W zagadnieniach parazytologicznych koniecz
ność dialektycznego ujm ow ania zagadnień staje się .specjalnie wyraźna, a traktow anie takie spe
cjalnie oWocne. Parazytologia w założeniu swym zajm uje się w zajem nym stosunkiem organizmów pasożyta i żywiciela, stanowiących zw artą całość, ja k i stosunkiem ich do otoczenia, stanowiącym również pewien kompleks całościowy. Śledzi ona ruch, zmiany tego stosunku w ontogenezie i w fi
logenezie, w zależności od zmian środowiska i czasu. Śledzi więc zmiany prowadzące do przy
stosowań, do rozwoju i postępu. Rozpatruje grę sprzecznych działań w owym szerokim kom pleksie odbywających się zjawisk, przebieg owej walki i je j wyniki. O bjaśnia wreszcie, jak te działania i walka, po stałym nagrom adzeniu ku
m ulujących się bodźców i reakcji — w yw ołują nowy układ stosunków w zajem nych i nowy, j a kościowo odrębny stan stosunków wewnętrznych.
A to przecież w łaśnie są wszystko przejaw y dia- lektyki przyrody.
Jakże w yraźnie słuszne i niezbędne jest tu sta
linowskie określenie, że „każde zjawisko może być pozbawione wszelkiego sensu, jeśli się je roz
p atru je poza łącznością z otaczającym i w arun
kami, w oderw aniu od nich, i przeciwnie, każde zjawisko może być zrozumiane i uzasadnione, jeśli się rozpatrzy je w nierozerw alnej łączności z, otaczającym i zjawiskami, jeśli się zbada, jak jest ono uw arunkow ane przez otaczające z ja wiska".
Pod wpływem konieczności życiowej, pod wpływem pogłębiającego się poznania i z pomocą założeń m aterializm u dialektycznego — parazy
tologia, podobnie ja k i inne nauki, przechodzi
rewizję swych pojęć. M usiała ona odrzucić sze
reg dogmatycznych, sztywnych, statycznych ujęć, n a przykład odnośnie swoistości pasożytów, sta
łości stosunku pasożyta do żywiciela i jed n o stronności tego stosunku. Odrzucić m usiała p rzy j
mowanie szeregu wynikających z takiego ujęcia konsekwencji, które nie tylko wkraczały w d al
sze dziedziny światopoglądowe, ale działały h a m ująco na dalsze badania, na pogłębienie pozna
nia, ja k wreszcie szkodziły i przeszkadzały wy
bitnie stosowaniu zdobyczy nauki w życiu — w praktyce parazytologii w eterynaryjnej czy lekarskiej.
S w o i s t o ś ć p a s o ż y t ó w
Swoistość pasożyta, a więc stopień w jaki dany pasożyt związany jest z określonym gatunkiem żywicielskim, pojm ow ana przez licznych badaczy bardzo sztywno i dogmatycznie, jest w wielu przypadkach chwiejna, zależna najw yraźniej od całego szeregu splatających się czynników ze
wnętrznych i wewnętrznych. Takie dialektyczne ujęcie swoistości pasożytów, a zatem jednego z najw ażniejszych i najbardziej interesujących problemów parazytologii, wyjaśnić może je d y nie traktow anie tej nauki jako dyscypliny eko
logicznej, zajm ującej się stosunkiem pasożyta do żywiciela jak o stosunkiem organizmu do jego środowiska. W tym ujęciu pasożytem nazywać będziemy organizm nie w zależności od jego szkodliwego wpływu na inny organizm, ale — wzorem P a w ł o w s k i e g o i D o g i e l a — w zależności od jego właściwości ekologicznych.
Pasożytem będziemy nazywać organizm , dla któ-
rego środowiskiem życia i zdobywania pożywie
nia jest inny organizm.
D efinicja pasożyta przechodziła swą ewolucję i do dziś nie jest ściśle ustalona. W ielokrotnie pokutuje jeszcze w literaturze stare, leuckartow - skie określenie, traktujące pasożyta jako o rg a nizm znajdujący pożywienie na innym org a
nizmie — określenie m ało precyzyjne i niezu
pełnie ścisłe. T rudno również przyjąć późniejsze definicje pasożyta, jako organizm u żyjącego „na koszt" innych organizmów i przynoszącego im m niej lub więcej w yraźną szkodę. W takim u ję ciu nie można by było odróżnić pasożyta od d ra pieżnika, choćby wprowadziło się uzupełnienie, że pasożyt nie zabija ofiary ja k drapieżnik, tym bardziej że i to się czasem zdarza.
Spraw a przynoszenia szkody żywicielowi jest również bardzo tru d n a do ustalenia. W ie k paso
żytów jest szkodliwych jedynie w pewnych oko
licznościach, co do wielu nic pewnego powiedzieć nie można, wiele zaś z nich może wchodzić ze swym żywicielem w bardzo ścisły związek wza
jem nej zależności.
Ów ścisły związek między pasożytem a żywi
cielem wskazuje n a konieczność trak to w an ia pa- sożytnictwa jako pew nej swoistej form y współ
życia, w którym jed en z organizm ów w ykorzy
stuje drugi jako środowisko życia i dostarczyciela takiego czy innego pożywienia, form y współży
cia, w której ścierają się potrzeby i w ym agania obu partnerów i która przechodzić może od szkodliwości do pozornej obojętności lub naw et w zajem nej korzyści.
Stosunek tych dwu elementów współżycia — pasożyta i żywiciela — jest w ynikiem zmian ew olucyjnych obu partnerów , w yrazem ich przy
stosowania, stopnia i kierunku tego przystosow a
nia. Stopień ten zaś wyrażony jest przez swoistość pasożyta, przez jego związanie z żywicielem.
Pasożyt przez całe swe życie, lub częściej w pewnych tylko stadiach swego rozw oju, jest na ogół ściśle przyw iązany do swego środowiska, do którego przystosował się jako gatunek w roz
woju filogenetycznym. Jest przystosow any do środowiska zarówno pod względem m orfologicz
nym, rozwojowym, ja k i fizjologicznym.
Przystosowanie to sięga nieraz bardzo głęboko, m odyfikując bardzo w yraźnie ciało pasożyta w porów naniu do jego wolnożyjących krew nia
ków czy hipotetycznych przodków. Obok redukcji szeregu organów niepotrzebnych w życiu paso
żytniczym, p o jaw iają się zmiany twórcze w po
staci aparatów czepnych, ja k przyssawki i h a czyki, pojaw ia się swoisty sposób pobierania po
karm u, zjaw ia się olbrzymia rozbudowa ap aratu płciowego. W dziedzinie rozw oju w ystępują zm iany przystosowawcze, um ożliw iające pasoży
towi intensyw ne rozm nażanie i zabezpieczenie potomstwa. W dziedzinie fizjologicznej zjaw iają się zm iany um ożliw iające pasożytowi w ogóle
przebyw anie w jego środowisku, dające mu od
porność enzymową, pozw alające n a użytkowanie swoistego pokarm u, oddychanie w środowisku beztlenowym itd. Z m iany te, umotywowane roz
w ojem filogenetycznym , historią rodow ą zarówno pasożyta ja k żywiciela, w arunkują właśnie ową swoistość pasożytów w stosunku do żywicieli, po
w odują to, że pasożyt przystosowany do danych w arunków nie może norm alnie żyć w innych, a przynajm niej nie może się w innych w arunkach norm alnie rozw ijać i rozmnażać.
Stosunek pasożyta do żywiciela rozpatrujem y jako ścieranie się w ewnętrznych sprzeczności w kompleksie pasożyt-żywiciel, stanowiącym nie
w ątpliw ą jedność dialektyczną. T a to w alka przeciwstawnych tendencji prow adzi do zmian ew olucyjnych ze strony obu partnerów . Ze strony pasożyta dochodzi do omówionych, daleko sięga
jących przystosowań; ze strony żywiciela do re akcji związanych z oddziaływ aniem pasożyta:
biochemicznych, w postaci w ytw arzania anty- toksyn i innych przeciwciał, mechanicznych, w postaci inkapsulacji, incystacji bądź działania w kierunku usunięcia pasożyta. G ra sprzeczności między organizm em pasożyta a organizmem ży
w iciela je st tu ostra i widoczna.
W alk a ta jednak, owo ścieranie się w ewnętrz
nych sprzeczności w kompleksie pasożyt-żywiciel, podobnie ja k i w ogóle w kompleksie organizm - środowisko, doprow adza na skutek obopólnych ad ap tac ji do pojaw ienia się stanów pewnej rów nowagi. Ja k każda jedność przeciwieństw, jest to rów now aga „w arunkow a, czasowa, przejściowa, w zględna". W alk a przeciwieństw trw a nadal, środowisko-żywiciel zm ienia się stale i ulega stale wpływom, swego z kolei otoczenia.
W alka ta więc doprow adza do tego, że z je d nej strony w organizm ie żywiciela pojaw ia się odporność nabyta, im m unitet, który ja k to stwierdzono np. w spraw ach bakteryjnych może staw ać się dziedziczny, może, w razie atakow a
nia gatunku żywicielskiego w szeregu kolejnych pokoleń, nasilać się i zwiększać. Z drugiej strony i pasożyt przystosow uje się i również nabiera odporności na reakcje organizmu żywiciela; rów nież i jego przystosowania i przestrojenia stają się dziedziczne i coraz bardziej adekw atne do w arunków środowiskowych.
W yrazem tej to równow agi staje się niepato- genność w stosunku do żywiciela, do którego się przystosował. Pasożyt, znajdując w organizmie żywiciela w arunki do życia i rozwoju, nie na- m naża się w stopniu zagrażającym żywicielowi i nie d a je szkodliwych m odyfikacji przystoso
wawczych — zajm uje wobec żywiciela stanowi
sko nazyw ane często, choć w tym przypadku nie
słusznie, komensalizmem. Niesłuszność takiego określenia polega n a tym , że w istocie term inem komensalizm określamy stosunek dwu g atu n ków, korzystających ze wspólnego pożywienia
i wspólnej niszy ekologicznej, o jednakowym zatem lub zbliżonym stosunku do środowiska, gdy tu właśnie niszą ekologiczną dla pasożyta jest jednak w dalszym ciągu żywiciel.
Rzecz jasna, proces, który doprowadził histo
rycznie do wytw orzenia owej równowagi biolo
gicznej między pasożytem a żywicielem, jedynie pozornie i retrospektyw nie wydawać się może ciągiem stopniowego i spokojnego dostosowywa
nia się obu partnerów . W istocie proces ten był
Ryc. 1. Schemat stosunków ekologicznych w przy
padku komensalizmu i pasożytnictwa. S — środo
wisko, K — komensale, Ż — żywiciel będący dla pasożytów środowiskiem, P — pasożyt.
i jest w dalszym ciągu ciągiem walk i starć, n a rastających wobec ciągłych zmian warunków.
O fiarą tych walk padło wiele szczepów pasoży
tów i żywicieli, zanim wytworzyły się ich szcze
py tak dalece dostosowane do siebie, że mogą tworzyć ową chw iejną i zmienną, ale przecie istotną i pozw alającą n a obopólne wyżywanie, zbieżność potrzeb.
W pewnych przypadkach to współżycie paso
żyta z żywicielem może sięgać tak daleko, że wpływ pasożyta staje się niejako wmontowany, włączony do metabolizmu żywiciela, i że naw et usunięcie pasożyta może spowodować ujem ne skutki dla żywiciela. Dziać się to może np. wtedy, gdy jed e n pasożyt jest antagonistą innego, groź
niejszego dla organizm u żywiciela. Niekiedy p a sożyt (w ekologicznym sensie tego term inu) staje się wręcz niezbędny dla tego metabolizmu, jak np. szereg gatunków pierw otniaków pasożytu
jących w przewodzie pokarm owym ssaków tra- wożernych czy term itów i odgryw ających tam decydującą rolę w traw ieniu błonnika.
Organizm u żywiciela nie można oczywiście traktow ać jako jednolitej całości — je st on kompleksem ściśle z sobą powiązanych, w zajem nie na siebie oddziaływ ujących, nie mozaikowo zestawionych, lecz współzależnych, ale przecie różnych biotopów. N orm alnie cechuje pasożyty pewna swoistość organowa, niekiedy bardzo ści
sła lokalizacja, będąca wyrazem przystosowania pasożyta do danej, węższej niszy ekologicznej.
U wielu pasożytów ta swoistość odnosi się tylko do pewnych okresów, pewnych stadiów ich roz
woju. W iele pasożytów odbyw a przymusowe lub
fakultatyw ne wędrówki w ciele żywiciela, wę
drówki przerywane okresami pauz — spoczynku w różnych jego narządach. W każdej z tych faz pasożyt ma inne wym agania środowiskowe, inny stosunek do żywiciela, a więc może mieć inną swoistość.
Swoistość organow a pasożyta nie jest również jednak zupełnie ścisła — zachowuje się ona na ogól w norm alnych warunkach, a więc zarówno przy norm alnym stanie fizjologicznym narządu atakowanego, ja k przy norm alnym funkcjono
waniu układu krążenia doprow adzającego paso
żyta do odpowiedniego organu, jak przy zacho
w aniu norm alnej drogi inw azji i szeregu innych czynników. Jeśli jednak czynniki te nie są za
chowane, co oczywista trudno jest niekiedy prześledzić, swoistość organow a może się zmie
niać. W skazują na to np. przypadki wągrzycy mózgu czy węzłów chłonnych świń, występu
jące zamiast norm alnej lokalizacji wągrów w mięśniach.
W obec tego swoistość organow a danego ga
tunku pasożytnego może być różna w różnych żywicielach. I znów przykładem może być tu wągrzyca 11 zwierząt będących norm alnie żywi
cielami ostatecznymi tasiemców, jak np. w ągrzy
ca mózgu psów (Tcienia solium) zamiast mięśni świń, czy takaż sama wągrzyca oka lub mózgu człowieka. Świadczy to o tym, że pasożyt zabłą
kany do innego gatunku żywicielskiego znaleźć może najwłaściwszą dla siebie lokalizację w n a rządzie innym, niż ten narząd w którym lokuje się norm alnie we właściwym dla niego żywi
cielu — że rozszerzając swą swoistość gatunkową, zmieniać może swoistość organową. Przypadki tego rodzaju wskazują równocześnie na jedną jeszcze niebezpieczną cechę chorób odzwierzę- cych człowieka, czyli zoonoz.
Z m i a n y s w o i s t o ś c i i p a t o g e n n o ś c i p a s o ż y t ó w
Swoistość pasożytów w stosunku do żywicieli bywa niekiedy bardzo silna i ścisła. Z nanych jest wiele gatunków pasożytnych, właściwych nie tylko dla gatunku, ale naw et dla podgatunku, form y czy rasy żywiciela, ja k np. niektóre Hae- mosporidia i inne pierwotniaki. W pewnych je dnak przypadkach można stwierdzić, że gatunek pasożyta w ystępuje z reguły u dwu równoległych żywicieli, odległych od siebie systematycznie, bądź też, gdy w ystępuje w ściśle określonym ży
wicielu, może się czasem pojaw iać u żywiciela innego gatunku, należącego niekiedy do bardzo naw et odległej grupy. W ielu parazytologów usi
łowało co praw da, niekiedy słusznie, wykazać, że w przypadkach szczególnie pierwszego ro dzaju mamy d o czynienia w istocie z dwoma gatunkam i pasożytów, nie różniącymi się od sie-
bie morfologicznie, lecz różnym i pod względem fizjologicznym — z gatunkam i „fizjologicznym i11 w term inologii G i a r d a, lub „biologicznym i"
w term inologii C h o ł o d k o w s k i e g o . Takim i gatunkam i m iałyby być różne form y świdrow- ców (Trypanosom a), glisty Ascaris lumbricoides świadczalnych n a jeden gatunek Trypanosom a, lus) itp. N a poparcie tego sądu można znaleźć pewne argum enty, ja k próby L a v e r a n a i M e s n i 1 a z uodpornianiem zwierząt do
świadczalnych na jeden gatunek Trypanosom a, które nie działało w stosunku do innych g atu n ków tego rodzaju, oraz nieudane próby z prze
noszeniem Ascaris ze świni n a człowieka i od
wrotnie.
Z drugiej jed n ak strony w pew nych przy p ad kach, ja k stwierdzono, można zarazić w zajem nie glistam i świnię i człowieka. Dokonano też n ie
zwykle interesującego i udanego przenoszenia świerzbowca Psoroptes equi, dającego odrębne form y właściwe poszczególnym zwierzętom, z jednych z nich na drugie. Doświadczenie D u- b i n i n a wykazały, że np. P. equi var. equi prze
niesiony na owcę zm ienia po p aru pokoleniach swój w ygląd i przekształca się we właściwą dla owcy form ę P. eąui var. ovis. Możemy zatem przyjąć, że w tym przypadku, ja k zapewne w wielu podobnych, mamy do czynienia z je d nym gatunkiem , który w zależności od wpływu odrębnego środowiska żywicielskiego, ulega zmianom odzw ierciedlającym się naw et w ce
chach morfologicznych.
Jak w ynika z licznych bad ań i obserwacji, wiele gatunków swoistych dla danego żywiciela może w pewnych w arunkach — i to „w pewnych w arunkach" należy podkreślić — stać się inw a
zyjnymi dla innego żywiciela. Jeśli takie fakty stosunkowo może nielicznie w ystępują w w aru n kach naturalnych, to dość, a naw et n ad er często zjaw iają się u zw ierząt hodow lanych i u czło
wieka, a więc u organizm ów w ytrąconych z w ła
ściwego sobie biologicznie trybu życia i sposobu odżywiania, zmuszonych do zm iany pożyw ienia i do życia w innym środowisku.
Nie można ujm ow ać sztywno swoistości p a sożytów, nie można form alistycznie traktow ać sprawy swoistości pasożytów, ja k to czynią n ie
które szkoły parazytologiczne. O rganizm jest tak zmienną funkcją przyczyn i skutków, że jego swoistość w stosunku do innego organizm u, a za
tem swoistość żywiciela w stosunku do pasożyta i odw rotnie — zawodzi niejednokrotnie. D zieje się to specjalnie przy zmianie czynników oto
czenia żywiciela — jego biotopu i biocenozy do której należy, co pociągnąć może za sobą głę
bokie zm iany w jego metabolizmie. Sprawy swo
istości pasożyta nie można więc traktow ać do
gmatycznie. Stw ierdzić jedynie można, że p a- s o ż y t j e s t s w o i s t y d l a s w e g o ż y w i c i e l a w p e w n y c h o k r e ś l o n y c h ,
t y p o w y c h d l a n i e g o w a r u n k a c h z e w n ę t r z n y c h i w e w n ę t r z n y c h — w w arunkach innych stać się może nieswoisty, bądź też występować w innych żywicielach.
T ak więc na pojaw ienie się i rozwój pasożyta, czy pewnego jego stadium rozwojowego, wpływa obok jego swoistości w stosunku do danego ży
w iciela, również decydująco stan żywiciela: jego stadium rozwojowe, jego stan fizjologiczny i jego kondycja w ynikająca z w arunków życia, stw a
rzanych przez środowisko. K ondycja ta nie tylko reguluje pojaw ienie się pasożyta, ale również jego rozm nażalność i jego patogenność.
Organizm żywiciela nie jest więc środowiskiem stałym — jest środowiskiem z reguły w jeszcze większym i w yraźniejszym stopniu zmiennym niż jakiekolw iek inne środowisko życia. Życie org a
nizmu jest ciągle zmiennym procesem. Zm iany procesów zachodzących w środowisku pasożyta, tj. w organizm ie żywiciela, oddziaływ ują stale na organizm pasożyta. Dynamizmowi rozwojo
wemu żywiciela towarzyszy dynamizm rozw ojo
wy pasożyta, dając w wypadkowej dopiero obraz stosunku tych dwóch elementów współżycia. N ie w każdym okresie swego życia żywiciel może w ogóle przyjąć pasożyta. Istn ieją w jegO' roz
w oju okresy odporności wrodzonej czy wytwo
rzonej, istnieją okresy specjalnej podatności na inw azję, które łatw iej może wykorzystać pasożyt.
0 ile te różnice ontogenetyczne w podatności na inw azję i swoistości w stosunku do pasożytów są zupełnie wyraźne u zwierząt przechodzących m etam orfozę, to zjawisko to daje się również prześledzić i u wyższych kręgowców.
Poza tym i jed n ak norm alnym i okresami, w a
runkującym i możność lub niemożność inw azji, zjaw iać się może cały szereg odchyleń, uw arun
kow anych ogólną kondycją żywiciela, jego osła
bieniem czy aw itam inozą, brakam i w jego we
w nętrznym w ydzielaniu, odchyleniami od normy w działaniu jego układu siateczkowo-śródbłonko- wego, nieodpow iednim odżywianiem, porą roku 1 w arunkam i atmosferycznymi itp. W ah an ia te mogą powodować nadm ierne inw azje czy dopro
w adzać do niespotykanego norm alnie rozwoju pasożytów.
Różne stany i kondycje żywiciela wpływać m ogą nie tylko na pojaw ienie się lub zanikanie danego pasożyta, ale również n a jego stosunek do żywiciela, na jego patogenność. Z nam ienna pod tym względem jest głoszona przez P a- w ł o w s k i e g o teo ria o „m odyfikacjach przystosowawczych" (adaptyw ne modyfikacje).
W świetle tej teorii np. norm alnie niepatogenna Entam oeba histolytica, w ystępująca w postaci
„forma m in u ta " , w pewnych stanach zakłócenia rów now agi fizjologicznej żywiciela wytw arza degeneratyw ną, niezdolną do rozm nażania i wy
tw arzania cyst, ale silnie patogenną „forma magna". T a form a jedynie w ytw arza ferm ent
proteolityczny i wywołuje schorzenie zwane bie
gunką pełzakową. Praw dopodobnie również i En- tamoeba coli, uw ażana powszechnie za niepato- genną, może dawać podobne formy przystoso
wawcze, wywołujące również pewne schorzenia.
Podobnie zachowuje się Strongyloides stercoralis.
Ryc. 2. Cykl rozw ojow y pełzaka czerwonki — En- tamoeba histolyłica 1-2-3-4-5-6 — norm alny rozwój form y m inuta w św ietle je lita ; 5-6-1 — cysty;
7 — usunięte z kałem form y troficzne; 8 — dege- n eratyw na form a m agna w n ik ająca w ściankę jelita (linie kropkow ane oznaczają ew entualne je j prze
kształcenie w form ę m inuta lub w yrzucanie z kałem).
(W g G niezdiłow a.)
Przykładów dostarczających argum entów dla tej teorii można by mnożyć bardzo wiele. Roz
winięcie tego zagadnienia może mieć olbrzymie znaczenie praktyczne, może wyjaśnić w znacz
nym stopniu kwestię „bezkarnego nosicielstwa11, spontanicznego pozornie p ojaw iania się szkodli
wości pewnych form pasożytnych, nawrotów, schorzeń pasożytniczych itp.
W szystkie te trudne dotychczas do w yjaśnienia fakty zn ajd u ją swoje w yjaśnienie w teorii przy
stosowawczych m odyfikacji. T eoria ta tłumaczy p r z e c h o d z e n i e p a s o ż y t a p o d w p ł y w e m p e w n y c h s p e c j a l n y c h w a r u n k ó w o d p o s t a c i n i e p a t o g e n n e j
d o p o s t a c i p a t o g e n n e j , przechodze
nie w zmienionym, a więc odrębnym środowisku, w postać m ającą inne potrzeby, inne zachowanie się i inny stosunek do środowiska-żywiciela.
W a r u n k i i z m i a n y r o z w o j o w e p a s o ż y t ó w
Jest spraw ą zupełnie jasną, że istnienie odpo
wiedniego żywiciela, będącego w odpowiednim stadium rozwojowym i w odpowiedniej kon
dycji, nie przesądza jeszcze sprawy pojaw ienia t się zarażenia. W arunkam i jego są również od
powiednie stosunki środowiska żywiciela i paso
żyta, na które składają się:
1. O dpow iadające rozwojowi pasożyta warunki biotopowe żywiciela, a więc środowisko ży
wiciela, które dla pasożyta staje się środo-
# wiskiem drugiego rzędu, środowiskiem po
średnim, oddziaływującym na niego poprzez organizm żywiciela.
2. Odpowiednie środowisko zewnętrzne, które stanowić może bezpośrednie środowisko dla tych stadiów rozwojowych pasożyta, które przebyw ają poza organizmem żywiciela, jak np. jego cyst, jaje k czy wolnożyjących postaci larwalnych.
3. Odpowiednie warunki biocenotyczne żywi
ciela, a więc obecność w jego biocenozie wszel
kich żywicieli pasożyta: jego żywicieli osta
tecznych, pośrednich, dopełniających i prze- nosicieli. Chodzi tu zresztą nie tylko o wystę
powanie tych wszystkich etapowych członów rozwoju pasożyta, ale o występowanie ich w odpowiednich okresach jego rozwoju, a za
tem o ich odpow iednią sukcesję.
Tak więc np. dla rozwoju zimnicy konieczna jest nie tylko obecność człowieka, widliszka i za- rodźca (Plasmodium), ale i odpowiednie usto
sunkowanie się ich do siebie w przestrzeni i w czasie i odpowiednie warunki zewnętrzne.
Plasmodium v iv a x w organizmie kom ara nie może norm alnie odbywać końca swej gamogonii i swojej sporogonii, jeśli tem peratura otoczenia opada poniżej pewnego minimum. Stąd trudność przezimowania u.nas Plasmodium w ciele zimu
jącej samicy widliszka, znajdującej się w su
rowszych niż np. we Włoszech w arunkach te r
micznych. D alej — surowsze warunki zimy i wio
sny pow odują wylęg kom ara widliszka znacz
nie później niż na południu, a mianowicie w czerwcu, gdy największe nasilenie Plasmodium w krwi peryferycznej człowieka występuje na wiosnę — a więc znów pew na niezgodność cy
klów, w pływ ająca na zmniejszenie szans zara
żenia się komarów i zarażania przez nie innych ludzi.
Jeśli dalej zagłębiać się w rozpatryw anie w a
runków środowiskowych, to należy uwzględnić w arunki życia larw widliszka w wodzie, zmiany
ruchu wody (wylewy itp.), występow anie licz
nych tępicieli larw , i cały szereg innych czyn
ników. Z drugiej strony uwzględnić należy swo
istość różnych ras Anopheles tnaculipennis w stosunku do człowieka czy raczej do zwierząt hodowlanych, do takich czy innych w arunków życiowych człowieka, pew nych typów jego b u dowli — a więc znów cały szereg czynników ekologicznych.
Dopiero spełnienie wszystkich w arunków , w pływ ających na pasożyta pośrednio poprzez jego żywiciela i bezpośrednio n a jego wolnoży- jące stadia rozwojowe, pozw ala na pojaw ienie się pasożyta w biocenozie, a po uw zględnieniu swoistości i kondycji żywiciela — na p ojaw ie
nie się choroby — parazytozy.
Możliwości rozwojowe pasożyta ograniczone są więc przez rozliczne czynniki, zależą od kom pleksu zjawisk i dopiero, w zasadzie, spełnienie wszystkich tych w arunków pozw ala na zrealizo
wanie pełnego cyklu rozwojowego. Oczywista przypom nieć należy, że odpow iednie w arunki zjaw iać się muszą kolejno, w m iarę przechodze
nia pasożyta od jednego do drugiego stadium rozwojowego i odpow iadać muszą ściśle potrze
bom danego właśnie stadium.
D la rozw oju np. bruzdogłow ca szerokiego (D i- phyllobothrium lałum): a) musi kał z ja ja m i do
stać się do wody; b) w zbiorniku muszą panow ać określone w arunki fizyko-chemiczne, pozw alają
ce n a rozwój j a j a i wylęg koracidium ; c) koraci- dium musi dostać się do oczlika odpowiedniego gatunku (Cyclops strennus czy niektóre inne), a naw et odpowiedniej rasy oczlika, a zatem m u
szą być też spełnione odpow iednie w arunki dla rozwoju oczlików; d) w oczliku ontosfera musi mieć przez pewien czas odpowiednie w arunki do rozwoju w procerkoid; e) oczlik musi być w od
powiednim momencie pożarty przez rybę p lan- ktonożerną; f) w jelicie ryby muszą panow ać o d powiednie w arunki dla przejścia procerkoidu przez ścianki je lita, a w jam ie je j ciała odpo
w iednie do rozwoju plerocerkoidu; g) w ielokrot
nie ryba ta musi być pożarta przez rybę większą, drapieżną, której organizm musi znów spełniać wymagane przez plerocerkoid w arunki; h) ryba ta musi być zjedzona przez człowieka, psa lub innego rybojada, m ającego znów odpowiednie warunki dla rozw oju strobili i będącego w od
pow iedniej kondycji; i wreszcie i) dalszy rozwój w jelicie ssaka musi pozwalać na dojrzew anie strobili.
Pasożyty są na ogół tak silnie związane z ży
wicielem, tak swoiste i w poszczególnych stadiach swego rozwoju tak w ybitnie stenobiontowe, tzn.
przystosowane do życia we względnie ściśle okre
ślonych warunkach, że niespełnienie jednego z nich przeryw a cykl rozwojowy. Ochronę paso
żytów przed depresją czy wyginięciem stanowi ich niezm ierna płodność, przy czym rozm naża
nie pojaw iać się może w ielokrotnie w kilku m iej
scach cyklu rozwojowego. W ystępuje wówczas dość częste wśród pasożytów wszelkich grup zja
wisko przem iany pokoleń, gdy gatunek może się rozm nażać w różnych stadiach swego rozwoju.
T ak np. zarodnikowce obok rozm nażania płcio
wego (sporogonia) przechodzą przez w ielokrotne zazwyczaj rozm nażanie bezpłciowe (schizogonia).
T a k np. przyw ry z grupy Digenea rozm nażają się w stadium dojrzałym , ale również partenogene- tycznie w stadium sporocysty i redii. T ak np.
niektóre tasiemce zyskują dodatkowy sposób roz
m nażania przez pączkowanie w stadium wągra, jak T aenia echmococcus w postaci pączkowania skoleksów w bąblowcu. Jasna rzecz, że pojaw ie
nie się dodatkow ych procesów rozm nażania wzmagać może jeszcze w ym agania poszczegól
nych stadiów rozwojowych w stosunku do śro
dowiska, a więc zwężać swoistość pasożytów.
Mimo swoistości poszczególnych stadiów roz
w ojowych pasożytów w stosunku do żywicieli lub w stosunku do w arunków środowiska ze
wnętrznego, mogą istnieć, w przypadku niespeł
nienia przez środowisko niezbędnych warunków, pewne możliwości wyżycia gatunku pasożyta. T a
kie możliwości daje zmiana pewnych wymagań, zm iana np. swoistości w stosunku do żywiciela, w postaci przerzucenia się n a żywiciela innego.
T akie przypadki są szczególnie wtedy zrozumia
łe, jeśli pasożyt zrazu swoisty dla jednego ży
wiciela, staje się w swoim rozw oju filogenetycz
nym swoisty i dla innego, towarzyszącego ta m temu, by wreszcie całkowicie się na niego prze
rzucić po utracie pierwotnego żywiciela. N ie
w ątpliw ie wiele pasożytów zwierząt domowych, a również i człowieka, odbyło tę ewolucję, prze
rzucając się ze zwierząt dzikich, tępionych i w y
pieranych przez gospodarkę ludzką. N iew ątpli
wie wiele pasożytów tak ą ewolucję odbywa dziś i odbyć może w przyszłości, i to jest właśnie źródło chorób pasożytniczych człowieka, przecho
dzących przez stadium zoonozy do stosunku w ła
ściwego jedynie dla człowieka.
T ak więc historycznie umotywowany cykl roz
wojowy pasożyta może ulegać zmianom w przy
padku podziałania czynników zewnętrznych.
Z m iany takie mogą polegać, ja k widzieliśmy, na zmianie żywiciela danego stadium rozwojowego pasożyta. Z m iany te m ogą sięgać i głębiej, jak przede wszystkim w przypadku wypadnięcia z biocenozy jednego z żywicieli, a niemożności zastąpienia go innym , lub w przypadku em i
gracji jednego z żywicieli. W y d a je się np., że w ystępujący u koni i w yw ołujący zarazę stad n i
czą świdrowiec Trypanosom a equiperdum m iał kiedyś, w innym klim acie, swego drugiego żywi
ciela i przenosiciela, jakim dla gatunków po
krewnych, np. afrykańskich, są krw iopijne m u
chy tse-tse (Głossina). Trypanosom a eqm perdum , po przeniesieniu koni w teren, gdzie nie sięgnął
drugi żywiciel, ograniczyła swój cykl rozwojowy do jednego żywiciela — konia i przenosi się przez akt płciowy, do czego zresztą zdolne są również, choć raczej przypadkowo, i inne gatunki świdrowców.
Podobne zmiany cyklu rozwojowego, polega
jące na redukcji ilości żywicieli, stwierdzić można również u robaków pasożytnych. K la
sycznym i pięknym przykładem byłoby w ytłu
maczenie pochodzenia pasożytów jam y ciała ryb jesiotrow atych, a mianowicie A m philina folia- cea, w in terp retacji Konstantego J a n i c k i e g o . Rozwój tego gatunku, którego pierwszym żywicielem są raczki — kiełże (Gammarus), dru
gim zaś i ostatecznym jesiotry, odpowiada zu
pełnie początkowym, larw alnym stadiom rozwo
jow ym tasiemców z grupy Pseudophyllidae, ja k np. D iphyllobothrium latum . T rudne zaszerego
wanie systematyczne A m philina, fakt że żyją one w jam ie ciała ja k płerocerkoidy, a nie w je licie ja k dojrzałe tasiemce, oraz inne dane roz
wojowe kazały Janickiem u postawić śm iałą i oryginalną tezę. Sądzi on, że mamy tu do czy
nienia z larw ą — plerocerkoidem tasiemca, która osiąga neotenicznie dojrzałość płciową w drugim swym żywicielu pośrednim , wobec utraty pier
wotnego żywiciela ostatecznego, w którym rozwi
ja ła się strobila. D ociekania historyczno-paleon- tologiczne skłoniły Janickiego do przypuszczenia, że owym zanikłym żywicielem ostatecznym były jedyne zwierzęta, które mogły żywić się jesio tra
mi, a raczej ich przodkam i, a mianowicie wielkie mezozoiczne gady, i że obecny cykl rozwojowy A m philina jest odcinkiem dawnego, pełnego, me- zozoicznego cyklu.
W y d aje się, że takie efekty utraty żywiciela zdarzają się częściej w przyrodzie. Świadczyłoby o nich neoteniczne również dojrzew anie paso
żytów ryb, ja k Caryophyllaeus laticeps i gatun
ków pokrewnych, pozostających na stadium od
pow iadającym plerocerkoidowi, a naw et dojrze
wanie innego neotenicznego tasiemca Triaeno- phorus nodulosus w pierwszym jego żywicielu, wodnym skąposzczecie T u b ife x tubifex, po osią
gnięciu postaci odpow iadającej pierwszemu sta
dium larw alnem u Pseudophyllidea — procer- koidowi i m ającej tak charakterystyczny dla owego stadium cerkomer na końcu ciała. B ada
niom tych neotenicznych form tasiemców po
święciła dużo uwagi szkoła Konstantego J a nickiego.
U tra tę jednego z żywicieli pasożyt może w in nych przypadkach rekompensować znalezieniem sobie żywiciela zastępczego, dającego mu zbliżo
ne w arunki bytow ania. N iekiedy zmiana żywi
ciela czy wyszukiwania sobie żywiciela równo
ległego może być wynikiem w prow adzenia paso
żyta do obcej biocenozy, bądź wprowadzeniem do jego biocenozy obcego żywiciela. Przykła
dem pierwszego przypadku jest np. opanowanie
przez przywrę Nitschia sturionis, wprowadzoną przez człowieka do A ralu ze swym żywicielem — jesiotrem Acipenser stellalus z M orza K aspij
skiego, autochtonicznego aralskiego gatuku A ci
penser nudivenłris i doprowadzenie go do stanu silnej depresji, podczas gdy dla swego pierwot-
Ryc. 3. Rozwój A m p h ilin a foliacea wg koncepcji Janickiego. L inie ciągłe oznaczają obecny rozwój A m philina, linie przeryw ane — je j domniemany,
mezozoiczny cykl rozwojowy.
nego żywiciela przywra ta nie jest silniej pato
genna. Przykładem drugiej ewentualności jest choćby inw azja świdrowców (Trypanosoma) afrykańskich, mających swe rezerw uary w anty
lopach, na wprowadzone przez człowieka bydło czy samego człowieka. T u leży właśnie źródło wielu zoonoz i wielu chorób inwazyjnych zwie
rząt domowych.
Przerzuty pasożytów z jednego gatunku żywi- cielskiego na drugi, nieuodporniony, stojące w związku bądź z zawleczeniem pasożyta, bądź z em igracją żywiciela, w ydają się zjawiskiem stosunkowo częstym. Praw dopodobnie takie in w azje mogły być przyczyną wielu trudnych do w yjaśnienia „tragedii paleontologicznych", w y
m ierania całych populacji czy naw et gatunków, jak choćby wym arcia koni południow o-am ery- kańskich w czwartorzędzie. Kataklizmy te usiło
wano tłumaczyć wybitnymi zmianami klim atycz
nymi, nagłymi zmianami w stosunkach edaficz- nych, wtargnięciem drapieżników — a gdy te argum enty okazywały się niesłuszne, a nie stało innych dowodów — jakim ś tajem niczym i nie- umotywowanym, fatalistycznym przeżywaniem się gatunków. W obec nieprzechow yw ania się śla
dów inwazji w m ateriale paleontologicznym, trudno jest oczekiwać wyraźnych dowodów słusz
ności tej hipotezy; podobne zjawiska jednak, które obecnie możemy obserwować, pozw alają na przyjęcie jej prawdopodobieństwa.
W przypadkach przerzutów pasożytów, czy rozszerzania po prostu zasięgu swoistości paso
żyta, bardzo ważnym momentem, um ożliw iają
cym ciągłość, szerokość i powszechność inwazji, jest istnienie r e z e r w u a r u p a s o ż y t ó w .
Przez nazwę rezerw uar rozumiemy gatunek zwie
rzęcia, który wytworzył w swoich stosunkach z pasożytem stan pewnej równowagi, polegającej zarówno na częściowej im m unizacji żywiciela, ja k i na przystosowaniu pasożyta w efekcie p ro cesu ewolucyjnego. Pasożyty owych zwierząt, przeniesione na inne organizm y tą czy in n ą dro
gą, o ile w ogóle mogą być dla nich inw azyjne, nie zn ajd u jąc odpowiednio przystosowanego i uodpornionego podłoża, stać się m ogą wysoce patogenne. Patogenność ta może być spowodo
w ana, ja k się w ydaje, dwoma czynnikam i: bądź to w arunkam i do specjalnie silnego nam nożenia się pasożytów wobec braku im m unitetu, bądź to czynnikami w pływ ającym i na w ytworzenie spe
cjalnie patogennej form y przystosowawczej.
Takim i rezerw uaram i są dla afrykańskich świ- drowców (Trypanosom a) — antylopy, u których pasożyty te nie w yw ołują najpraw dopodobniej zmian chorobowych, podczas gdy przeniesione, zależnie od gatunku, na człowieka lub jego by
dło, pow odują śm iertelne choroby: śpiączkę czy n ’gana. W innych dziedzinach takim i rezer
w uaram i są: m ałpy dla żółtej febry brazylijskiej człowieka; różne ssaki i p tak i leśne dla wiruso
wego, tzw. m ajowo - czerwcowego zapalenia mózgu, w ystępującego w krainie ta jg i a przeno
szonego przez kleszcze; liczne gryzonie dla tula- remii, a spośród chorób pierw otniaczych — dla leiszmaniozy, toksoplazmozy i innych.
Znaczenie rezerw uarów pasożytów p atogen
nych dla człowieka staje się coraz bardziej ważne i jest coraz bardziej doceniane, tam szczególnie gdzie człowiek w swojej ekspansji terenow ej w kracza w nowe dla siebie rejony, gdzie, n a ra żony być może tym samym zarówno on, ja k i jego zwierzęta domowe na inw azje pochodzące z n a j
rozmaitszych źródeł. N ic więc dziwnego, że sze
roko zakrojone b ad an ia szkoły P a w ł o w s k i e g o , uprzedzające wiele posunięć dem ograficz
nych w ZSRR, nastaw ione są w ogrom nej części n a wyszukiwanie w łaśnie takich rezerw uarów chorób wirusowych, bakteryjnych i inw azyjnych, przenoszonych n a człowieka w znacznym stopniu przez stawonogi krw iopijne. B adania takie m u
szą być oczywista prow adzone ja k najbardziej kompleksowo, przy udziale specjalistów wielu dziedzin, by opanować cały ogrom ny m ateriał i ustalić istniejące związki i współzależności.
B adania takie, posuw ające się w terenie z pierw szymi falam i osadnictwa, pozw alają na zoriento
w anie się w rodzaju i rozm iarach niebezpieczeń
stwa, odkrycie jego źródeł i zaplanow anie od
pow iedniej akcji i a p aratu ry profilaktycznej.
S y t u a c j a c z ł o w i e k a w o b e c c h o r ó b i n w a z y j n y c h
S ytuacja człowieka wobec pasożytów, zarówno dla niego swoistych, ja k i takich, które zasadniczo
nie są mu właściwe, lecz mogą się w jego org a
nizmie pojaw iać i rozw ijać — jest specjalnie ciężka. Z omówionych już ogólnie czynników, sk ład ają się na to przede wszystkim trzy przy
czyny:
1. Człowiek jest, podobnie ja k hodow ane przez niego zwierzęta, n a olbrzymich przestrzeniach ziemi elem entem w prowadzonym, allochtonicz- nym. Jego kontakt z pasożytami zwierząt różnych stref je st bardzo ułatw iony, a rzecz jasna, w sto
sunku do wielu z tych pasożytów, które mogą go zaatakować, nie jest on uodporniony. N ie było bowiem okoliczności zetknięcia się go z tym i p a sożytami, a zatem nie odbyło się ew olucyjne star
cie, które doprowadzić by mogło do wytworzenia im m unitetu i stanu względnej równowagi. Czło
wiek więc staje bezbronny wobec wielu pasoży
tów m ogących udzielić mu się od napotkanych zwierząt.
2. Człowiek w swym działaniu społecznym i gospodarczym styka się z w ielką mnogością zwierząt dzikich i hodowanych i jest narażony na liczniejsze kontakty z ich pasożytami. Rozsze
rzając swój zasięg działania na wszystkie strefy klim atyczne i zoogeograficzne, m a możność naby
w ania w nich nowych pasożytów, które potem, o ile na to pozw alają w arunki, rozprzestrzenić się m ogą i w innych strefach występow ania czło
wieka. Jest to zgodne z tezą (Zdz. R a a b e ) , że
„liczebność i różnorodność parazytocenozy dane
go gatunku żywicielskiego jest w stosunku pro stym do szerokości i różnorodności zamieszkiwa
nego przezeń terenu".
3. Człowiek, w różnych strefach swego zamie
szkiwania, ja k również w różnych ustrojach gospodarczych i możliwościach ekonomicznych, zachow uje różną dietę, a więc m odyfikuje w pe
wien sposób swoje stosunki fizjologiczne. Jako organizm skazany n a ową określoną, niekiedy mocno niekom pletną dietę, wykazuje znaczne w a
h an ia kondycji, w ykraczające znacznie poza bio
logicznie norm alne granice, jakie zachow ują o r
ganizm y żyjące w w arunkach określonej, w pew
nym zakresie zrównoważonej biocenozy.
T e trzy czynniki odnoszą się zresztą w rów nym, a wielokrotnie silniejszym jeszcze stopniu, do możliwości chorób inw azyjnych zwierząt do
mowych, towarzyszących człowiekowi w jego ekspansji terytorialnej i w silniejszym jeszcze niż on sam stopniu narażonych n a zmiany środowi
ska, stw arzające nowe niebezpieczeństwa i zmie
niające w ew nętrzną równowagę organizm u.
W śród chorób inw azyjnych człowieka można z punktu w idzenia ich pochodzenia wyróżnić parę kategorii. Przede wszystkim istnieje cały szereg chorób wywoływ anych przez pasożyty swoiste dla człowieka i to, ogólnie rzecz biorąc, wyłącznie dla człowieka. Są to pasożyty, które cały swój roz
wój, a w każdym razie część rozw oju, ja k ą spę
d zają w stanie pasożytnictwa, odbyw ają w orga-
nizmie czy na ciele człowieka. Są to pasożyty, którymi człowiek zaraża się bezpośrednio od in
nego człowieka, bądź też za pośrednictwem śro
dowiska zewnętrznego, przez spożywanie pokar
mu zanieczyszczonego inw azyjnym i form am i p a sożytów — ich cystami, ja ja m i czy larwam i.
Z naczna jed n ak ilość pasożytów dostaje się do organizmu człowieka nie bezpośrednio przez wym ianę między ludźm i czy z otoczenia, lecz przez inne zwierzęta. Są to pasożyty, które muszą być wprowadzone do organizmu człowieka przez np. zwierzę krw iopijne (kleszcze, owady), lub częściej — potrzebujące do swego rozwoju kilku żywicieli, z których jednym , ostatecznym czy po
średnim, jest człowiek.
Trzecią grupę wreszcie stanow ią pasożyty w ła
ściwe dla innych zwierząt, zarówno ssaków jak ptaków, jak niekiedy innych kręgowców, ale mo
gące się równolegle, częściej lub rzadziej, p o ja wiać u człowieka. Są to czasem pasożyty już bardzo silnie do człowieka przystosowane, jak np. włosień Trichinella spiralis, w ystępująca równolegle, w tych samych stadiach u człowieka, świni i u wielu zwierząt ssących i innych krę
gowców.
Ale nie tylko same pasożyty mogą udzielać się człowiekowi od zwierząt. W pływ pasożytów na człowieka, i to wpływ w ybitnie patogenny, polegać może również na udzielaniu człowiekowi toksyn czy specjalnych ferm entów ze spożywa
nymi produktam i. Przykładem może tu być od
kryty niedawno w Szwajcarii wpływ toksyn p a sożyta je lita kóz — Haemonchus contortus na dzieci. Toksyny te przenikają do krwi kozy, do je j mleka, a ze spożytego mleka do organizm u dziecka, w yw ołując hemolizę. Należy sądzić, że wpływ taki można będzie prześledzić i w wielu innych przypadkach.
Człowiek więc, jak widzimy, narażony jest za
równo na swe wyłączne pasożyty, na szereg p a sożytów, dla których jest jednym z ogniw roz
woju, na liczne pasożyty zwierzęce wywołujące zoonozy i wreszcie na pośredni wpływ jadów p a
sożytów. Związane jest to z jego osobliwą po
zycją ekologiczną w środowisku, z którym się stale styka i w którym żyje.
W rozpatryw aniu możliwości narażenia się człowieka pasożytami, a przede wszystkim p a sożytami odzwierzęcymi, n a równi zresztą z moż
liwościami zarażenia się bakteriam i czy innymi jeszcze czynnikami chorobotwórczymi — nie można z drugiej strony zapomnieć o społecz
nym obliczu stosunku człowieka do przyrody.
O ile bowiem człowiek na najprym ityw niej
szych stadiach rozwoju społecznego i gospodar
czego poddany był niem al biernie wpływom środowiska — to człowiek działający społecznie w ekspansji swej podporządkowuje sobie przy
rodę, traktuje je j wpływy świadomie i wybior
czo. W yrazem tego w dziedzinie om aw ianej jest pewna, w zm agająca się, izolacja człowieka od możliwości inw azji. O bjaw ia się ona w przy
gotowywaniu pożywienia, eliminującego' formy rozwojowe pasożytów czy niszczącego je przez gotowanie, solenie itp., w unikaniu zetknięcia się z przenosicielami pasożytów, przede wszy
stkim krw iopijnym i stawonogami, w chronieniu zwierząt domowych od inw azji, mogących prze
nieść się n a człowieka.
Człowiek więc w swym społecznym, świado
mym działaniu uchyla się w znacznym stopniu od wielkiej groźby wielostronnej inwazji. Roz
grywa się w alka między biologicznymi w arun
kami i stanowiskiem wobec nich człowieka, a je go społecznym działaniem.
Rozegranie tej walki na korzyść człowieka jest społecznym zadaniem parazytologii.
ANTONI GAWEŁ (Kraków)
ZAGADNIENIE BUDOWY WNĘTRZA ZIEMI
(Przegląd hipotez) Poznanie kuli ziemskiej jest celem nauk o Z ie
mi. N iektóre z nich, ja k np. geografia fizyczna, obejm ują swymi badaniam i jedynie sam ą po
wierzchnię, inne natom iast, ja k geologia wraz z petrografią i m ineralogią, sięgają swymi zain
teresowaniam i w głąb ziemi. Głębokość strefy poznawanej przez te nauki jest b. ograniczona;
jeśli jest osiągalna bezpośrednio przy pomocy robót górniczych lub wierceń, to wynosi ona zaledwie dwa do sześciu kilometrów. Pośrednio udostępnione są badaczowi partie głębsze dzięki ruchom tektonicznym, przemieszczającym ku po
wierzchni ziemi masy w głębi leżące. T ym spo
sobem strefa poznawana przez człowieka może objąć powłokę zewnętrzną kuli ziemskiej do głę
bokości około 16 km, będącej mimo wszystko zaledwie znikomą cząstką prom ienia ziemskiego, wynoszącego 6366 km. Znajom ość naszą wnę
trza ziemi musiały przeto kształtować wniosko
w ania oparte o skąpe przesłanki teoretyczne i o spostrzeżenia tych zjawisk geofizycznych, których przyczyny niew ątpliw ie tkw ią w głę
biach ziemi.
I. N ajdaw niejsze wiadomości o wypływie law