• Nie Znaleziono Wyników

zobowiązuje

W dokumencie Co ciekawego w tym roku? (Stron 42-45)

Dr n. med. Paweł Grabowski

Specjalista II stopnia z chirurgii szczękowej, specjalista medycyny paliatywnej, poeta i dramaturg.

W kręgu jego zainteresowań oprócz zagadnień ściśle medycznych znalazły się też humanistyczne podstawy medycyny, kompetencje miękkie w praktyce klinicznej, zagadnienia etyczne, problem mobbingu w środowisku służby zdrowia. Laureat wielu nagród z zakresu działalności edukacyjnej, społecznej oraz literackiej. W latach 2002–20012 pracował jako chirurg szczękowo-twarzowy w Klinice Nowotworów Głowy i Szyi COI w Warszawie. Od wielu lat zajmuje się opieką paliatywną. W 2011 r. założył pierwsze w Polsce wiejskie, niepubliczne hospicjum domowe, już trzeci rok działające bez kontraktu z NFZ, utrzymujące się z ofiarności darczyńców. Pomysłodawca, fundator, a od 2009 r. prezes Fundacji Podlaskie Hospicjum Onkologiczne. Współautor i współprowadzący warsztatów dla studentów medycyny i lekarzy „Umieranie - ludzka rzecz”. Wykładowca w Ośrodku Doskonalenia Lekarzy i Lekarzy Dentystów Naczelnej Izby Lekarskiej oraz na Podyplomowych Studiach Bioetyki i Prawa Medycznego UKSW w Warszawie.

www.ptok.pl

tyle i tyle kasy. Ważne jest też to, że spotykam się z drugim człowiekiem. Od niego czegoś się uczę, robię się mądrzejszy, dorastam, dojrzewam w swojej pracy; że moja praca lekarza dotyka bardzo wiele aspektów życia.

Z jednej strony humanitaryzm, z drugiej pro-cedura i kasa. Trudno to pogodzić.

Nasze hospicjum nie ma kontraktu z NFZ, ale wiele instytucji go ma. I wiemy, jak to jest: głównie myśli się o tym, jak ekonomicznie gospodarować łóżkami, jak wykonać taką czy inną procedurę.

Zdaję sobie sprawę, że to jest konieczne – wie-dzieć, ile kosztuje leczenie człowieka, ale nie moż-na pozwolić sobie moż-na to, żeby moż-nasze środowisko zawodowe całkowicie opanował język urzędniczy.

Nie można pozwolić na zredukowanie człowieka do urządzenia, które się zepsuło.

Nie można też pozwolić na tworzenie urzęd-niczych absurdów. Podam ci taki przykład – moi przyjaciele mieli niedawno wypadek samochodowy.

Tutaj niedaleko, postanowili zwiedzić okolicę, zatrzymali się, bo chcieli skręcić w boczną drogę.

Wjechał w nich jakiś wariat, pędzący 130 km na godzinę. Im nie stało się nic poważnego, chociaż samochód nadawał się do kasacji. Kolega zadzwo-nił na pogotowie. Powiedział dyspozytorowi, że prawdopodobnie nic się nikomu poważnego nie stało. „Nie ma żadnych otwartych ran, wszyscy chodzimy. Jesteśmy przytomni, ale był to duży wypadek. Jesteśmy w szoku, może jeszcze czegoś nie czujemy, proszę, żeby przyjechała karetka, żeby doktor sprawdził czy wszystko w porządku”. Przy-leciał śmigłowiec, w miejsce gdzie spokojnie można było dojechać karetką. Nie do wiary! Zapytałem moich kolegów pracujących w pogotowiu, dlaczego tak się dzieje, przecież to marnotrawstwo… Usły-szałem: “Oni mają dużą liczbę godzin do wylatania, zakontraktowaną z NFZ, i musieli polecieć, żeby te godziny wylatać”.

I wiesz, jeżeli to jest tak, że ja muszę zrobić procedurę, po to by wyrobić kontrakt, a nie pomóc drugiemu człowiekowi, to sens tej pracy staje pod znakiem zapytania.

To faktycznie absurd. Może to jakiś nieciekawy wyjątek?

Podam ci inny przykład – wieziemy z zapadłej wioski dziadunia do kliniki onkologii. On ma dwie zmiany nowotworowe w powłokach, które trzeba wyciąć. NFZ zwraca pieniądze za jedno wycięcie.

Lekarz, myśląc biznesowo, wie, że trzeba wyciąć tę jedną zmianę. Myśląc dalej biznesowo nie zastana-wia się, kto przywiezie staruszka, kto go zawiezie z powrotem. Najlepiej niech chory przyjedzie za kilka tygodni, bo wtedy, zgodnie z kontraktem z NFZ chirurg wytnie tę drugą zmianę.

Taki biznesowo myślący lekarz nie pamięta o tym, że to jest dla tego schorowanego dziadunia stres i wysiłek. Powinno się przyjąć go i wyciąć te dwie rzeczy za jednym razem. Ale to się po prostu nie opłaca, albo opłaca się mniej.

To jest już konflikt sumienia i interesów Dla mnie to jest podstawowa kwestia, czy my dajemy się urzędnikom zaczarować tak, że redukujemy człowieka do przypadku, na którym

wykonujemy procedurę? Zwróć uwagę, że nawet te niekorzystne zmiany są widoczne w języku.

Teraz nie ma relacji lekarz–pacjent. Jest tylko świadczeniobiorca i świadczeniodawca. Nie ma po-magania drugiemu człowiekowi, jest świadczenie usługi medycznej, wykonywanie na nim procedury medycznej. Jeżeli chirurg zastanawia się nad tym, co się bardziej opłaci, a nie co będzie lepsze dla pacjenta, to to totalnie wypacza sens pracy leka-rza. Niestety, NFZ, który, jak mi się wydaje, jest instytucją bezwzględną, jeśli chodzi o egzekwowa-nie, traktowanie wszystkich lekarzy jako perma-nentnych oszustów, wzmacnia kontrole, nadzór, produkuje procedury, mnoży liczbę dokumentów, które trzeba wypełnić, To odczłowiecza całkowicie naszą medycynę. I brakuje już tego czasu na rela-cję z drugim człowiekiem, na to, co jest dla mnie niezwykle ważne – budowanie zaufania.

Jeden z moich kolegów lekarzy, wyraził kiedyś opinię: „Ty ciągle mówisz o dobrych relacjach pa-cjent–lekarz, a mnie jest wszystko jedno – niech so-bie będzie cham, byleby dobrze mnie zoperował”.

Myślę jednak, że niebycie chamem nie wyklucza bycia dobrym chirurgiem. Poza tym, ja wiem, że jeśli pacjent będzie długo pod moją opieką, być może będę musiał podejmować decyzje dla niego trudne, bo go będzie bolało, może będzie się po-garszał jego stan. On musi mi zaufać, i tego nie da się załatwić procedurą.

To jest szczególna sytuacja – opieka nad umie-rającym pacjentem.

Mam wrażenie, że my gdzieś zgubiliśmy tę prawdziwą medycynę, bliską drugiemu człowie-kowi, dlatego sądzę, że rolą medycyny paliatywnej – jest nie tylko praca z chorym u kresu życia, ale pokazywanie innym doktorom, że istnieje jeszcze taka medycyna, gdzie liczy się relacja z pacjentem, umiejętność zbudowania zaufania, gdzie liczy się umiejętność współpracy z rodziną. Że ten człowiek nie jest mechanizmem, który się psuje. On ma swo-ją przeszłość, teraźniejszość i jakąś przyszłość.

Ma swoich bliskich, którzy tak a nie inaczej chcą i potrafią się nim opiekować, mimo ograniczeń.

Że on sam ma takie, a nie inne ograniczenia, uprzedzenia. Na coś się nie zgadza, bo coś tam.

Być może możemy nad tym popracować, jeśli mu będzie zależało. Jeśli nikomu nie będzie zależało, można powiedzieć jest procedura, następny proszę!

A przecież nie o to chodzi.

Od dawna nazywam medycynę paliatywną królową nauk medycznych. Jest jedną z nielicznych dziedzin, gdzie przypomina się o tym, że pacjent choruje razem ze swoją rodziną, że lekarz nie ma zupełnej wiedzy na temat całego kontekstu jego chorowania i dlatego w zespole hospicyjnym jest pielęgniarka, która trochę z innego punktu widzenia patrzy na wszystko i pewne rzeczy potrafi zrobić, są: psycholog, fizjoterapeuta, a nawet osoba duchowna. Bo doktor całym swoim umysłem nie jest w stanie ogarnąć tych wszystkich wątków.

Nie ma wystarczającej wiedzy z różnych dziedzin.

I dopiero taki zespół interdyscyplinarny – mający swoje kompetencje i wiedzę – jest w stanie pomóc pacjentowi całkowicie.

I wiesz, co jest dla mnie zaskakujące? Że to jeszcze nie jest wszystko, co mamy w opiece

paliatywnej do zrobienia. Poza pacjentem, jego bliskimi, rodziną, wolontariuszami, seniorami, którzy zapraszają nas na spotkania, naszą celową grupą edukacyjną są pracownicy ochrony zdrowia, lekarze, pielęgniarki.

Lekarze i pielęgniarki chcą tego słuchać! Być może umęczeni są już tymi papierami, procedu-rami. Jak daleko ma sięgnąć obłęd urzędniczy, by ingerować w naszą autonomię lekarską? To jest ważne pytanie!

Na jednym biegunie jest wizja, na drugim twar-da rzeczywistość. Da się zmniejszyć tę przepaść, która jest pomiędzy?

Nasze szkolenie medyczne musi objąć dużo więcej niż tylko twardą, medyczną wiedzę. Trzeba już na studiach uczyć komunikacji, rozmawiania, pracy nad samym sobą. Z drugiej strony to nie jest tak, że przyjdzie pani psycholog, wytłumaczy mechanizmy, lekarz to sobie zapisze w zeszycie, a potem to wykuje i będzie umiał. Takich rzeczy uczy się od autorytetów, od mistrzów, którzy mają charyzmę. Potrzebujemy takich elit. Tymczasem gdzieś po drodze zdarzają się rzeczy karygodne.

Pamiętam, jak w czasie warsztatów „Umieranie to ludzka rzecz”, na przerwie, podeszła do mnie studentka. Powiedziała: “Fajne rzeczy tu mówicie, super, a proszę sobie wyobrazić, że nasz asystent na jednym z ostatnich zajęć klinicznych na VI roku, udzielił nam na koniec »dobrych rad«, z zastrzeże-niem, że jeśli będziemy ich przestrzegać, to nasze życie lekarskie ułoży się jak po maśle”.

A jakie to rady?

Aż trudno w to uwierzyć! 1) Każdy pacjent to idiota. 2) Największym waszym wrogiem jest rodzina pacjenta. 3) Nieważne, co zrobicie, ważne co napiszecie w papierach, żeby d… ochronić.

I co powiedziałeś na takie dictum?

Mógłbym jak to chirurg rzucić wiązankę, w której byłyby same k… i tak dalej. Ale poważnie – na to nie ma żadnej odpowiedzi. Można puknąć się w głowę, albo zbyć to milczeniem. Nie chcę nawet myśleć, że młodzi ludzie otrzymują więcej takich rad. Tym bardziej, kiedy widzą też wypaczone pojęcie wol-ności zwodu. Obserwuję lekarzy, którzy pracują w kilku miejscach. Pan doktor w jakimś miasteczku A dyżuruje w szpitalu. Kończy o 8.00 rano. Problem w tym, że w kolejnym szpitalu, w miasteczku B zaczyna dyżur o 8.00. Więc on w jednym szpitalu kończy trochę wcześniej, a w innym zaczyna trochę później. Nigdzie tak naprawdę nie jest zakorzenio-ny. Gania z dyżuru na dyżur, za pieniędzmi! Jest przemęczony, więc po linii najmniejszego oporu wykonuje kolejne procedury w kolejnych szpitalach, zamiast udzielać lekarskiej pomocy.

Jeszcze raz podkreślę, w naszym środowisku naprawdę potrzebni są mistrzowie, prawdziwe autorytety, od których będziemy się uczyć wiedzy i postaw. Jeden z moich profesorów mawiał: Nob-lesse oblige. Podobnie jest z zawodem lekarza. Bycie lekarzem zobowiązuje!

Tak mi się wydaje, że chyba wielu z nas w goni-twie za zarobkiem, przygniecinych stertami spra-wozdań, druków, kodów i formularzy, o tym za-pomniało… t

www.ptok.pl

Rejestracja i logowanie na www.ptok.pl

Aby założyć konto w serwisie wybieramy opcję „Zarejestruj”.

Rejestracja umożliwia opłacanie składek PTOK przez Internet.

Należy kliknąć w link aktywacyjny zawarty w treści maila, po czym można się zalogować.

W okienku rejestracji wpisujmy wybrane podczas rejestracji login i hasło.

Użytkownik jest zalogowany.

Następnie klikamy „Zaloguj”

Należy uzupełnić dane osobowe i adresowe.

Po uzupełnieniu danych potwierdzamy chęć założenia konta klikając u dołu strony „Załóż konto”.

www.ptok.pl

W dokumencie Co ciekawego w tym roku? (Stron 42-45)

Powiązane dokumenty