Joachim J u n g i u s : Praelectiones Physicae. H istorisch-kritische Edition. H e ra u s gegeben von C hristoph M einel. G ötingen (Vandenhoeck und R u precht) 1982, 311 ss„ (V erö ffen tlich un g der Joachim J ungk is-G esellschaft der W issenschaften H a m b u rg ; N r. 45).
T w órczość przyrodniczą i filozoficzną Joachim a Jungiusa (1587— 1657), niem ieckie go polihistora i reform atora siedem nastowiecznej nauki, uczyniliśm y ju ż przedm io tem naszych ro zw ażań w poprzednim num erze „ K w a rta ln ik a H istorii N a u k i i T ech niki” 1086, n r 2) w recenzji ro z p ra w y Ch. M einla, p ośw ięconej tem u uczonem u; r e cenzję niniejszą można zatem trak to w ać ja k o kontynuację i uzupełnienie p op rzed niej. Z n alazły się w niej m.in. w iadom ości dotyczące recepcji m yśli Jungiusow ej, odtworzone w w ie lk im skrócie dzieje bad ań nad spuścizną piśm ienniczą Jungiusa oraz zarys jego p ro gram u re form (w ra z z ogólną teorią przyrody), jak im m iała być poddana nauka. U czytelnika m ogło powstać w rażenie, iż okoliczności w yłączn ie zewnętrzne, zdarzenia nie m ające zw iązku z istotą wszechstronnej twórczości J un giusa ja k b y się sprzysięgły w ciągu ponad trzech w ie k ó w przeciw ko niem u: m ało znany za życia, niem al zupełnie zapom niany po śm ierci; pozostaw iony przezeń o g rom ny zbiór rękopisów , w drobnej tylko części w y d a n y przez uczniów, s tra w ił w dw óch trzecich ogień w końcu X V I I w ie k u podczas pożaru dom u J. V agetiu sa, ucz nia Jungiusa, przygotow u jącego ow e rękopisy do« drugu, pozostałą zaś część uszczup la ł u p ły w a ją c y czas i niszczyły w y bu ch ają ce w o jn y ; g d y w końcu lat dwudziestych X X w ieku przystępow ano już w H am b u rgu do w y d a n ia zachow anej resztki rę k o p isów Jungiusowych, w y p a d k i p oprzedzające d ru gą w o jn ę św ia to w ą i sam a w o jn a u d arem n iły rów nież to przedsięwzięcie. N iew iele zresztą lepiej rzecz się m iała z b a daniam i nad o p u blik o w an ą twórczością Jungiusa i nad jego spuścizną rękopiśm ien- niczą. Ó w ciąg niepom yślnych dla dzieła i m yśli Jungiusa w y d a rze ń został p rze r w a n y za sp ra w ą pow stałego w H am b u rgu w 1947 ro k u T o w a rz y stw a N a u k o w e g o im. Joachim a Jungiusa i skupionych w nim uczonych. Zapoczątk ow ane przez T o w a rzystw o badania i prace edytorskie przyniosły m in . now e w y d a n ie Logica H a m b u r- gensis (1957) oraz w y d a n e z rękopisu Logicae H am burgensis Additam enta (1977) i Praelectiones Physicae (1982). Jak dalece istotne zm iany zaszły w znajom ości m yśli Jungiusow ej po u p ły w ie ponad trzech stuleci, w y m o w n ie w reszcie św iadczy fak t (pochodny w szak że w o bec przem ian dokonujących się w ojczyźnie Jungiusa), iż p ol ski czytelnik w dwóch kolejnych num erach „ K w a rta ln ik a ” może znaleźć nieco in fo rm a c ji o tym 'zapom nian ym do n iedaw n a siedem nastowiecznym uczonym. Z a in teresow anych odsy łam y zatem do pierw szej recenzji, tu zaś zajm iem y się w y łą c z n ie ostatnim z opu blikow anych rękopisów .
Praelectiones Physicae p ow stały w 1630 roku, kró tko po objęciu przez J u n giu sa fu n k c ji rektora gim nazjum akadem ickiego w H am bu rgu . Jesit to p raw d opod obn ie jedyne obszerne jego dzieło z zakresu fizyki, czyli ogólnej n au ki o przyrodzie, oraz najobszerniejszy w ogóle i najstaran n iej o pracow any rękopis w zbiorze zachow anym do naszych czaisów. Dzieło to zaspokajało potrzeby dydaktyki w o w y m gim nazjum (przygotow u jącym uczniów do podjęcia studiów uniw ersyteckich), w którym J un - gius — ja k o profesor physices — w y k ła d a ł naukę o przyrodzie. O w o przeznacze
866
R e c e n z jenie być może spraw iło, że Praelectiones Physicae, dostosowane d o przyjętego p ro gram u i poziomu nauczania, nie zostały opublikow ane, a zatem nie b y ły szerzej znane, gdy tym czasem jedynie one ro z w ija ły o ryginalną dyskusję z p an u jącą ó w cześnie fizyką w szerszym znaczeniu; w późniejszych w y k ład ach Jungiusa punktem w y jśc ia i p od staw ą b y ł któryś z podręczników, np. D. Sennerta, G . Jaochaeusa czy F. B u rgersd ijk a. „ T a k tedy — pisze Ch. M einel w e w stęp ie do sw ego w y d a n ia Praelectiones Physicae — ó w w y k ła d fizyki może dla nas stanowić, jak chyba żad ne inne dzieło, w p ro w ad zen ie do systemu Jungiusow ego m yślenia przyrodniczego, zarazem jedn ak m yślenia, które w y d a je się n am zrazu obce i u w a ru n k o w an e osobli w o ściam i epoki, które wszelako — i to w łaśn ie porusza w Praelectiones — bardzo dobrze zna w łasn e granice i św iadom ie k rą ży m iędzy doxa a episteme,, m iędzy po zo rn ą pew nością scholastycznej trad y c ji a u ja w n ia ją c y m się tu i ówdzie tym, co nowe, i z ow ego ruchu czerpie s w o ją dydaktyczną siłę”. N ie jest to jedn ak syste m atyczny w y k ła d nauki o przyrodzie, lecz przede w szystkim polem ika z neopery- patetycką filozofią przyrody, p róba oczyszczenia n au ki o przyrodzie z m etafizycz nego sposobu myślenia, dostarczenia zaś je j p od staw dośw iadczalnych bez zdecydo w an ego zarazem zryw an ia ze starą nauką. Zainteresow an ie p rzesu w a się z A r y s totelesow ej M etafizyki i Fizyki n a jego O powstawaniu i ginięciu i czw artą księgę M eteorologiki, z hylem orfizm u na atomizm. Z d ru g iej jednak strony sposób p ro w a dzenia o w e j polem iki — przyw iązan ie do m etody cytatów —< n ależy do trad yc ji scholastycznej, rzad k o zaś dochodzi do głosu o d w o ły w a n ie się do bezpośredniego doświadczenia jak o zasada metodologiczna. W yk o rzy stan e przezeń źródła pochodzą przede w szystkim od padew skiego arystotelika G. Z a b a re lli i sam ego Arystotelesa, a także A . C esalpin a i C. G alen a oraz kilkudziesięciu innych, m niej znanych auto ró w ; w śró d nich blisko p ołow a pochodzi już z końca X V I i początku X V I I wieku. B rak jest natom iast szesnastowiecznej literatury tedhnicznej (z w y ją tk iem A g r i- ooli) i praktyczno-chem icznej, w tym także Paracelsuisa i jego zw olenników. Ś w ia d czy to — zdaniem M ein la — że Jungiusow i zależało głó w n ie na polemice w płasz czyźnie filozofii p rzyrod y ,nie zaś na w ypełn ian iu sw ego w y k ła d u fak tam i z zakre su w ie d zy przyrodniczej.
W w y k ład zie tym szczególne m iejsce za jm u ją definicje, będące p od staw ow ym narzędziem Jungiusow ego poznania i dydaktyki. O d definitiones, experientiae (są d ó w dośw iadczalnych) i divisiones przechodzi on do propositiones, b y je w y jaśn ić przez exem pla i poddać wreszcie sprawdzeniu. W y k ła d otw ierają tzw. defin icje pod staw o w e (definitiones primae), m ające za przedm iot ciała i ich atry bu ty oraz b io rą ce za punkt w y jśc ia zm ysłowo postrzegane w łaściw ości fizyczne; po nich następują definicje dotyczące przem ian substancjalnych, jak im u lega ją ciała, przem ian tra k tow an ych jak o przemieszczanie się cząstek m aterii w przestrzeni. D efin icje w tó r ne (definitiones secundae) stanow ią w stęp do polem iki z A rystotelesow ą nauką o przyrodzie, trak tu ją o zmianach ciał, związkach m iędzy m aterią a fo rm ą i o teorii mixtio. Po defin icjach następują tw ierdzenia (assertiones). Tw ierd zen ia pod staw o w e (assertiones prim ae) obejm u ją ak sjom aty Jungiusow ej nauki o przyrodzie i dys ku sję z perypatetyckim i zasadam i w y ja śn iający m i proces staw ania się rzeczy. Z a sadom tym Jungius przeciw staw ia w ła sn ą teorię syncrisis-diacrisis (zob. „ K w a rt a l nik H istorii N a u k i i Techniki” 1986, n r 2, s. 554) i koncepcję k orpu sk u lam ą. T w ie r dzenia w tó rn e (assertiones secundae) dotyczą tradycyjnych sposobów traktow an ia ciał i ich klasyfik acji, w yk azu ją, jak bardzo d ow oln a i jak d aleka jest o w a k lasy fik a c ja od systemu (rzekomo naturalnego) opartego na syncrisis-diacrisis. Celem Jungiusow ego w y k ła d u jest przede wszystkim , jak się zdaje, k ry ty k a starej, t r a dycyjnej nauki i ro z w ijan ie metod tej krytyki, nie zaś bud ow an ie now ego systemu w ie d zy przyrodniczej. Obecne w w y k ład zie elem enty systemu (teoria syncrisis-diac risis, atomizm i in.) pełnią raczej fu n k cję narzędzi o w e j krytyki. Jungius konsek
wentnie tu stosuje zasady sw ej doksoskopii jak o krytycznego p rzeglądu w y p e łn ia jących naukę tęoryj, p ogląd ó w i uprzedzonych przekonań, będącego etapem w stę p nym zam ierzonej przezeń i nigdy nie przeprow adzon ej reform y nauk. Toteż za p e w ne ó w krytyczny i polem iczny charakter w y k ła d u spraw ił, że gd y po śm ierci J u n - giusa jego uczeń i następca, M. Fogelius (1634— 1675), w y d a ł d ru k iem rękopis, dzie ło to zatytu ło w ał Doxoscopiae Physicae M in ores (H a m b u rg 1662). Stało się ono (w raz z innym i dziełam i Jungiusa) przedm iotem szczegółowych analiz w w y bitn ej pod w zględ em koncepcyjnym i erudycyjnym , dotychczas n ajobszerniejszej i nie zmiernie bogatej w in form acje z b ad an ego zakresu m onografii H . K a n g ro Joachim Jungius’ E xperim en te und G edanken zur Begründung der C h em ie als Wissenschaft. Ein Beitrag zur Geistesgeschichte des 17. Jahrhunderts (W ie sb a d e n 1968). Istnienie tej m onografii zw aln ia nas z obow iązku, jak im b y ło b y szczegółowe zd aw an ie s p ra w y z tego, co stanow i treść Jungius ow ego dzieła, poprzestaniem y tedy n a p ow yższym ogólnym jego omówieniu.
Rzecz jedn ak w tym, że Fogelius, w y d a ją c rękopis Jungiusow ych w y k ła d ó w , w dążeniu do najstaranniejszego i najwszechstronniejszego przedstaw ienia p og ląd ó w przyrodniczych sw ego nauczyciela, nadużył sw y ch p r a w ja k o edytor i zbyt daleko in gerow ał w tekst, tak daleko, że — zdaniem Ch. M ein la — rękoipis ten, szczęśli w ie zachowany do naszych czasów, należało w y d a ć pow tórnie. Z a d a n ia polegającego na rekonstruk cji tekstu i jego edycji, czyniącej zadość now oczesnym zasadom sztuki edytorskiej, p o d ją ł się Ch. Meinel. E dytor rozporządzał zatem zachow anym rękopisem z 1630 roku. Jungius w y k ła d a ł jedn ak o w ą fizykę, czyli ogólną n au kę o przyrodzie, w przeciągu ponad dw udziestu lat i z tego okresu p rz e trw a ły r ó w nież uczniowskie notatki zaw ierające d yk tow an y przez Jungiusa tekst w y k ła d ó w . Spośród pięciu uczniowskich ręk opisów — trzy rękopisy Jungius au to ry zo w ał i, b ę dące w jego posiadaniu, w y k o rz y sty w a ł następnie w swoich późniejszych w y k ład adh ; d w a z owych ręk opisów pochodzą z dw óch różnych okresów , trzeci zaś — jest za pisaną pod dyktando najw cześniejszą w e r s ją Jungiusow ych w y k ła d ó w . P o r ó w n a w cze zestawienie wszystkich tych rękopisów u ja w n iło d ok onyw ane w ciągu ow ych ponad dw udziestu lat zmiany, które wiruny znaleźć odzw ierciedlenie w rekon stru o w an y m tekście w y k ła d ów . Z ach o w ał się nadto pochodzący ró w n ież z tych lat o b szerny zbiór notat, szkiców, uzupełnień, w y cią gó w , fragm en tó w itp., sporządzanych przez Jungiusa dla potrzeb w y k ła d ó w ; dodatkow e te m ateriały, pozostające w bez pośrednim zw iązk u z w y k ład am i, nie zostały w y d a n e w ra z z ich tekstem. Istnieje w reszcie d ru k o w an a w e rsja w y k ła d ó w Doxoscopiae Physicae M inores, którą p rzygotow ał niegdyś Fogelius, uzupełniając rę k o p is czerpanym i z różnych źródeł d od atko w ym i m ateriałam i należącym i do spuścizny rękopiśm ienniczej Jungiusa, p rzegru pow u jąc całe p artie rękopisu w ed łu g sw ego uznania i dokonując w ie lu in nych zmian.
C a łą genezę tekstu, w ra z z u p ływ em czasu zachodzące w nim przem iany i w p r o w ad zan e przez Jungiusa p op ra w k i należało sprow adzić d o jedn ej, ostatecznej jego w e r s ji, stosownie je w yróżn ić i ukazać w n o w y m w y dan iu . N ie trzeba dodaw ać, że nie było to rzeczą prostą. Stosunkow o łatw o pow iązano w y d a w a n y tekst w y k ła d ów z iah w e r s ją o pracow aną przez Fogeliusa i w y d ru k o w a n ą w X V I I w iek u : za pomocą tablicy kankord an cyjnej. N ie w ie lk ą część dodatkow ych m ateriałów , n igd y nie dyktow anych przez Jungiusa podczas w y k ła d ó w , w ykorzystano jako dodane do tekstu ’ paralipom ena. S p ra w ą znacznie trudniejszą było odzwierciedlenie w p u b lik o w an y m tekście procesu rekonstruk cyjnego — w y m agało to dość sk o m p lik o w a nego systemu zn aków i w yróżnień. Tekst zasadniczy edycji Praelectiones Physicae oparto na rękopisie Jungiusa, respektując wszystkie przez sam ego autora naniesio ne p op raw ki, w p ro w ad zo n e uzupełnienia, d odane m argin alia itp. Opatrzono go dw om a w y k azam i odm ian tekstu. W pierw szym w yk azie odtworzono pierw otn ą p o
868
R e c e n z jestać zm odyfikow anych przez Jungiusa miejsc, b y ukazać w ten sposób proces r e d ago w an ia przezeń w łasn ego tekstu zarów no od strony treściowej, jak i form alnej. D ru g i w y k a z za w iera zm iany dokonyw ane w p rzygotow anym tekście Praelectiones Physicae w toku dyktow ania go, a następnie podczas p o p ra w ian ia i o p ra c o w y w a nia uczniowskich notatek, używ anych przez Jungiusa w późniejszych cyklach w y kładow ych. P rz y obszerniejszych uzupełnieniach odpow iedni fragm ent umieszcza no w tekście zasadniczym jako jego ró w n o ległą odmianę. D odano w reszcie p rzy pisy, w których rozwinięto w p ro w ad zo n e przez Jungiusa do tekstu w y k ła d ó w w s k a zów ki bibliograficzne, odsyłacze do źródeł, i przytoczono odpow iednie fragm enty w skazanych przezeń dzieł, korzystając p rz y tym w znacznej m ierze z pracy w cześ niej w y k o n an ej przez Fogeliusa podczas o p ra c o w y w a n ia Doxoscopiae. U stalenie w końcu filologicznie p o p ra w n ej w e r sji tekstu łączyło się z licznym i kłopotaTni, w p e w n y m sensie naturalnym i, jeśli się zw aży, że pisany on b y ł siedem nastowieczną łaciną. E dy cję poprzedzono wstępem , w któ ry m m.in. krótko przedstawiono dzia łalność dydaktyczną Jungiusa w ham bu rskim gim nazjum akadem ickim , dzieje w y daw an ego tekstu, zamieszczono biblio graficzn ą dokum entację i szczegółowy opia w ykorzystanych m ateriałó w rękopiśm ienniczych i d ruk ow anych oraz w yłożono za sady, na jakich edycję oparto; znalazł się w niej w reszcie skoro w idz nazw isk i nie zbędny p rzy tego ro d zaju tekstach, jak Jungiusowe w y k ła d y , szczegółowy skoro w id z rzeczow y .
W now y m zatem w y d a n iu — w p orów naniu z d w ukrotnie obszerniejszym w y daniem Fogeliusa — zrezygnow ano z w ie lk ie j obfitości p rzy k ład ó w i innych dodat kow y ch m ateriałów ilustrujących zaw arte w w yk ład ach w y w o d y oraz z usystem a tyzow anego charakteru samych w y k ła d ó w ; nie umieszczono tekstów, które z w y k ład am i tym i bezpośrednio się łączyły i p o w s ta w a ły w ich kręgu ; porzucono myśl, b y w y k ła d o m nadać w y id ealiz o w a n ą form ę, w o ln ą od w szelkich niedoskonałości, u w a ru n k o w an y ch przecież historycznie. W w y n ik u złożonych zabiegów edytorskich w y d a n ie Praelectiones Physicae p rzy brało w ielce skom plikow aną postać; w szech
stronne w ykorzystanie go, zgodne z n a d a n y m mu przez edytora przeznaczeiniemi będzie, jak się zdaje, dość kłopotliwe. O trzym aliśm y jedn ak w ydanie, które w y ró ż n ia się d w iem a w ażn ym i zaletami: n ajw iern iejszym — w danych w aru n k ach j—
odtworzeniem Jungiusow ego tekstu oraz ukazaniem w y k ła d ó w Jungiusa w ich zmiennej postaci i nieprzerw an y m staw aniu się, rozciągniętym na ponad d w adzieś cia lat. D o tej drugiej cechy sw ego w y d a n ia edytor p rzy w iązu je, jak się zdaje, prze sadnie w ie lk ie znaczenie. Z m ian y bow iem dostrzegane w zrekonstruow anym tek ście nie m a ją charakteru zasadniczego, nie są fu n k cją zm ian zaszłych w p ostaw ie filozoficzno-teoretycznej Jungiusa, lecz dotyczą sp ra w drugorzędnych, m ają postać p op raw ek, uzupełnień, nieco bardziej rozw iniętych w yjaśn ień , słowem — m ają cha rakter techniczny. U ja w n ie n ie zmienności tekstu i ukazanie go w płaszczyźnie roz w o jo w e j b y ło rzeczą w a ż n ą i w ie lce pożądaną, a dodatkow e inform acje zaw arte w p rzygotow anym w tak i sposób w y d a n iu m ają dla historyka nauki szczególną w a r tość. W nieznacznym w szak że tylko stopniu p rzy jęta koncepcja w y daw n icza uzasad nia zarzuty edytora pod adresem H. K angro, autora w spom nianej już m onografii poświęconej Jungiusowi, iż w ydan e przez Fogeliusa w y k ła d y p otrak tow ał w spo sób statyczny i ponadczasowy; w żadnej zaś m ierze fakt, iż b ad ał on w y d a n e w X V I I w ie k u Doxoscopiae, zamiast rękopisu w y k ła d ó w , nie um niejsza w artości przed staw ionych w ow ej m onografii w y n ik ó w badań. W iele jest natomiast n iew ątp liw ej przesady w przekonaniu edytora, iż „Doxoscopiae w ich d ru k o w an ej w e rsji pod dość istotnym w zg lęd em pochodzą (zuriickgehen) od Fogeliu sa”. Tego rodzaju opinie są zapew n e w y raz em zawsze niezbędnego w p racy edytorskiej rygoryzm u; Ch. M einel h arm onijnie go łączy z budzącą podziw i m ogącą służyć za w zór p ra w d z iw ą sztuką edytorską.
K a ż d y przyszły bad acz Jungiusow ej n au ki o przyrodzie sięgnie oczywiście p rze de wszystkim po nowoczesne w ydan ie historyczno-krytyczne Praelectiones Physicae, z a w ierają ce autentyczny tekst Jungiusa. W y d a je się jedn ak , że w ciąż będzie on ró w n ież sięgał po staroświeckie, w swoisty i zbyt móże d ow oln y sposób up o rząd ko w an e w y d a n ie Fogeliusa, które obfitu je w m ateriały, jak k olw ie k dodane z z e w nątrz do tekstu w y k ła d ó w , to au torstw a przecież Jungiusow ego; będzie tak czynił n aw e t w ów czas, gdy część z nich, zachow ana w form ie rękopisu, ukaże się p o w tó rn ie w n ow y m w y d a n iu historyczno-krytycznym . D oxoscopiae są b ow iem nie tylko ed y cją w y k ła d ó w , lecz ■— przez w n ik liw e g o bad acza — m ogą być także traktow an e (zwłaszcza teraz, g d y w y d a n o w pełni autentyczny tekst w y k ła d ów ) jak o chyba jedyn y dokument siedem nastowiecznego sposobu in terpre tow an ia i ówczesnej recep cji J ungiusow ej m y śli
W y p a d a w końcu dodać, że w w y d a w n ic tw ie V and enh oeck-R up recht z G etyngi edycję Praelectiones Physicae przygotow ano od strony technicznej bez zarzutu. S k ła d jakże skom plikow anego tekstu, w zasadzie p ozbaw io n y usterek, odbito sta rannie i czysto na w ysok iej jakości m ato w o -gła d k im b ia ły m (nie ja s k ra w o b ia łym ) papierze; okładkę sporządzono tw ard ą, k artonow ą, w układzie graficznym charakterystycznym dla serii p u blik acji w y d a w an y ch przez T o w arz y stw o N a u k o w e im. J. Jungiusa w H a m b u rg u (w ykonanie techniczne książki: H u bert & Co., G ottin gen).
A n d rzej Bednarczyk (W a rs z a w a )
A lb e rt V a n H e l d e n : Measuring the Universe. The U n iversity of C h ic a g o -Press. C hicago & L on don 1985, 203 ss.
A lb e rt V an H elden jest p rofesorem historii n au ki n a uniw ersytecie R ice’a w Houston (Teksas). Specjalizuje się w historii astronomii, zw łaszcza siedem nastego w ie k u i ogłosił na ten tem at szereg prac naukowych. W sw ej n iew ielkiej objętoś ciowo książce daje syntetyczny przegląd w y n ik ó w p om iaró w odległości astrono micznych w okresie 2 tysięcy lat, jakie up łyn ęły od A ry starch a (3 w . pne.) do H a i ley a w końcu 17 w ie k u (podtytuł książki V a n H elden a brzm i: Cosm ic Dim ensions from Aristarchus to Hailey).
Z agadnienie odległości i ro zm iarów ciał niebieskich fascy n o w ało ludzi zapew ne od zarania ich świadomości. P ierw sze w y o brażen ia o odległościach astronom icznych b y ły oczywiście — z naszego punktu widzenia — naiw ne. Ludzie nie zd aw ali sobie s p raw y n aw et z rozm iarów macierzystej planety, a ciała niebieskie w y d a w a ły się im niewielkie. W iem y z przekazów starożytnych, że k ied y w 5 w ie k u pne. A n a k sa - goras z Kladzom en w y p o w ied z iał w Atenach pogląd, iż Słońce jest rozżarzoną k u lą w iększą od Peloponezu, został oskarżony o bezbożność i skazany.
P ró b y nau kow ej oceny rozm iarów i odległości ciał niebieskich podjęto w o k re sie rozkw itu nauk przyrodniczych w A leksandrii. Pow szechnie w iadom o, że w 3 w ie k u pne. sław n y uczony i kierow nik B iblioteki A le k san d ry jsk ie j Eratostenes z C yreny po ra z p ierw szy w yzn aczył w pom ysłow y sposób rozm iary Ziem i. Z n acz nie m niej ludzi w ie jednak, że m niej w ięcej w tym sam ym czasie inny uczony a le k sandryjski, A ry starch z Samos, po raz p ierw sz y ustalił m etodą n au k o w ą odległości i rozm iary Księżyca i Słońca.
I w łaśn ie od A ry starch a rozpoczyna sw ą opowieść V a n Helden. Szczęśliwym zrządzeniem losu traktat A rystarch a O rozmiarach i odległościach Słońca i Księżyca zachow ał się w całości i jest obecnie dostępny także w tłum aczeniach n a kilka ję zyk ów nowożytnych. C zytając tekst tego traktatu trudno oprzeć uczuciu p od ziw u dla precyzji rozum ow ania Arystarcha. To nic, że jego w y n ik i odbiegały od