• Nie Znaleziono Wyników

View of The universe of masterpieces. The critical discourse in Norwid’s letters

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The universe of masterpieces. The critical discourse in Norwid’s letters"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

32:2014

MAREK STANISZ

UNIWERSUM ARCYDZIEŁ

DYSKURS KRYTYCZNOLITERACKI W LISTACH NORWIDA

Cyprian Norwid nie był krytykiem literackim. JeĞli za sedno takiej działalno-Ğci uznaü nie tylko formułowanie przygodnych sądów o literaturze, ale takĪe systematyczne recenzowanie ukazujących siĊ na rynku utworów, towarzyszenie i porządkowanie bieĪącej produkcji literackiej, rejestrowanie i wytyczanie dróg jej rozwoju, poĞredniczenie miĊdzy autorami a publicznoĞcią, to moĪna teĪ do-daü, Īe podobna rola była Norwidowi doĞü obca. Potwierdzeniem tego faktu są liczne opinie Norwida postulujące bezwzglĊdną autonomiĊ pisarza takĪe wobec recenzentów („KaĪdy artysta i pisarz sumiennie pracujący nie zaleĪy od protekcji Īadnych”1

), dowodzące ograniczonych kompetencji krytyki literackiej („Niech tedy wie krytyka, Īe b e z p o Ğ r e d n i o nic dla sztuki nie jest w stanie uczy-niü – jedno przez sprawienie publicznoĞci”2) czy teĪ ukazujące profesjĊ krytyka w negatywnym Ğwietle lub teĪ Ğwiadczące o głĊbokim i zasadniczym sporze poety z jego recenzentami3. Norwid m.in. porównywał krytyków do faryzeuszy4, pisał teĪ o nich: „gdyby Īądało siĊ od nich stanowczego u t w i e r d z e Ĕ k r y t y k i objaĞnienia, pokazaliby siĊ ciĪ sami, jak bardzo są maleĔcy i nie-

1

Do Michała Kleczkowskiego [ParyĪ po 10 czerwca 1858] (PWsz VIII, 341). Utwory Norwida cytujĊ według wydania: Pisma wszystkie. Zebrał, tekst ustalił, wstĊpem i uwagami krytycznymi opatrzył J.W. Gomulicki. T. 1-11. Warszawa 1971-1976. Wspomnianą edycjĊ sygnalizujĊ skrótem PWsz; cyfry rzymskie oznaczają numery tomów, cyfry arabskie – numery stron.

2

N o r w i d. Krytycy i artyĞci (PWsz VI, 595). 3

Z. T r o j a n o w i c z o w a. Ostatni spór romantyczny. Cyprian Norwid – Julian Klaczko. Warszawa 1981.

4

A. S i e m iĔ s k a. „Krytyka (wyjĊta z czasopismu)” na tle konfliktu Norwida z kryty-ką. W: Polska krytyka literacka w XIX wieku. Pod red. M. StrzyĪewskiego. ToruĔ 2005 s. 124-125.

(2)

pewni własnej ich sprawy!”5 i dodawał ironicznie: krytyk „siĊ pasie, gdzie moĪe”6.

Znawczyni tego tematu, GraĪyna Halkiewicz-Sojak słusznie twierdzi, Īe „Norwid krytykiem literackim w Ğcisłym sensie bywał […] rzadko”, znacznie lepiej czuł siĊ w roli „krytyka krytyki niĪ krytyka literatury”7. Co wiĊcej, „im dzieło lub pisarz byli bardziej oddaleni w czasie, im bardziej sklasycznieli, tym mocniej przyciągali [jego – przyp. M.S.] uwagĊ”8. Jest wiĊc rzeczą znamienną, Īe czĊĞciej moĪna natrafiü na refleksje Norwida poĞwiĊcone literaturze dawnej, niĪ na jego opinie o bieĪącej produkcji literackiej; łatwiej teĪ rekonstruowaü jego koncepcje estetyczne, niĪ myĞli na temat dróg rozwoju współczesnej mu literatu-ry; porĊczniej Ğledziü jego przekonania dotyczące rynku wydawniczego i etyki krytyki, aniĪeli sprawdzaü jego stricte recenzenckie kompetencje.

Jak dodaje przywołana wyĪej GraĪyna Halkiewicz-Sojak, dorobek krytyczno-literacki autora Promethidiona nie jest wprawdzie obfity, ale rozciąga siĊ niemal na całą jego twórczoĞü – obecny jest bowiem „w trzech obszarach twórczoĞci: w prozie bliskiej formom eseju, w poezji oraz w dziełach plastycznych, zwłasz-cza w rysunkach i grafice”9. Te spostrzeĪenia potwierdza Sławomir RzepczyĔ-ski: „[…] uwagi krytycznoliterackie są stale obecne w jego twórczoĞci, nie tylko w wypowiedziach o jednoznacznie krytycznoliterackim charakterze, ale takĪe we wszelkich tych formach wypowiedzi, które dawały poecie sposobnoĞü do zapre-zentowania własnych poglądów”10.

Oprócz wierszy i fragmentów dłuĪszych tworów poetyckich, takich jak:

Kry-tyka (wyjĊta z czasopismu), SpółczeĞni (OdpowiedĨ), Na zgon poezji. Elegia,

refleksja krytycznoliteracka Norwida pojawia siĊ w jego traktatach estetycznych (jak Promethidion), esejach o problematyce estetycznej i metaliterackiej (Mil-

5

C. N o r w i d. Do krytyków. W: t e nĪ e. Krakus, ksiąĪĊ nieznany. Tragedia (PW IV, 161-162).

6

Ten cytat pochodzi z komentarza Norwida do rysunku pt. Zoilus (1841). Oto stosowny fragment: „[…] wystawiłem potwór w starym kubraku, w krymce rannej, w pasie polskim i w niemieckich poĔczochach, celem pokazania krytyka, co siĊ pasie, gdzie moĪe; dodałem mu jeszcze ledwo-szłapiące skrzydła z piór autorskich sklecone. Rybałt jest podług opisu w Ga-wĊdach umieszczonego, wątpiĊ tylko, czy lira dobrze narysowana; Zoilus depce ksiĊgi”. List Norwida do Augusta WilkoĔskiego [Warszawa, koniec kwietnia lub pocz. maja 1841] (PWsz VIII, 9).

7

Por. G. H a l k i e w i c z - S o j a k. Norwid wobec krytyki literackiej. Na margine-sie wiersza „SpółczeĞni (OdpowiedĨ)”. W: Polska krytyka literacka w XIX wieku s. 107.

8 TamĪe. 9

TamĪe. 10

S. R z e p c z y Ĕ s k i. Krytyka literacka w twórczoĞci Norwida. Próby ujĊcia. Słupsk 1998 s. 7.

(3)

czenie, JasnoĞü i ciemnoĞü itd.), przedmowach (m.in. do cyklu Vade-mecum, do

dramatów Krakus czy PierĞcieĔ Wielkiej-Damy) oraz wykładach o literaturze (głównie w cyklu prelekcji O Juliuszu Słowackim oraz w rozprawie o

Ballady-nie), a takĪe w pracach graficznych – wĞród nich na szczególną uwagĊ zasługują: Zoilus (1841), Androny (Poeta przed sądem krytyki) (1846-48), Autoportret „ipse ipsum” (1857), Solo (1861), Muzyk niepotrzebny (1867), SprzedaĪ pegaza

(1868), Pegaz zdegradowany (1868), Polemika współczesna (1873), Muza XIX

wieku (1873), Koncert (1873).

Gdyby podsumowaü dotychczasowy stan badaĔ na ten temat11, trzeba by stwierdziü, Īe ocena dorobku krytycznoliterackiego Norwida rysuje siĊ jednak doĞü ambiwalentnie. Wynika z niej, Īe pisarz miał ogromny dystans do profesji krytyka literackiego, a zarazem rozumiał głĊboką potrzebĊ takiej działalnoĞci. I dalej: jego aktywnoĞü w tej dziedzinie nie była systematyczna, ale okazuje siĊ poniekąd wszechobecna i koncentruje siĊ wokół waĪnych zagadnieĔ. Badacze podkreĞlają teĪ, Īe Norwid niechĊtnie podejmował siĊ roli recenzenta, ale tu i ówdzie wykazał siĊ niezwykłą przenikliwoĞcią w ocenie wybitnych dzieł swo-jego czasu. Wprawdzie dyskurs krytycznoliteracki Norwida nie jest – i w naj-bliĪszej przyszłoĞci zapewne nie stanie siĊ – centralnym problemem norwidolo-gii, nie zmienia to jednak faktu, Īe w jego ramach pojawia siĊ wiele kwestii o fundamentalnym znaczeniu dla pisarstwa autora Quidama.

Bardzo waĪną przestrzenią refleksji krytycznoliterackiej Norwida jest jego korespondencja. Norwidowskie listy nie zostały dotychczas poddane pod tym kątem systematycznej analizie, choü rozproszony w nich dyskurs krytycznolite-racki z pewnoĞcią na to zasługuje. Cytowany juĪ Sławomir RzepczyĔski pisze na ten temat:

[…] szczególną rolĊ odgrywała tu obfita korespondencja adresowana do róĪnych osób. Lektu-ra listów poety, tak odmiennych od chaLektu-rakterystycznego dla romantyzmu listu konfesyjnego, sprawia wraĪenie, Īe Norwid pisał je z myĞlą o adresacie zbiorowym. Pierwszoosobowa forma wypowiedzi, jaka dominuje w listach, dawała moĪliwoĞü eksponowania własnych sądów i ocen, w tym – rzecz jasna – takĪe dotyczących literatury12

. 

11

Oprócz przytoczonych juĪ prac Z. Trojanowiczowej, G. Halkiewicz-Sojak, S. Rzep-czyĔskiego i A. SiemiĔskiej wymieniłbym jeszcze monografie: G. H a l k i e w i c z - S o j a k. Byron w twórczoĞci Norwida. ToruĔ 1994; E. D ą b r o w i c z. Cyprian Norwid. Osoby i listy. Lublin 1997, a takĪe rozdział Wobec wielkiego dziedzictwa. Przedmowy Cypria-na Norwida w ksiąĪce mojego autorstwa Przedmowy romantyków. Kreacje autorskie, idee programowe, gry z czytelnikiem. Kraków 2007 s. 285-306.

12

R z e p c z yĔ s k i, jw. s. 7. Podobną opiniĊ wyraziła M. Straszewska: „Norwid w swej obfitej korespondencji wypowiadał wiele sądów o współczesnoĞci literackiej. W uwa-gach o krytyce, wyraĪonych i w listach, i w licznych drobnych utworach jej poĞwiĊconych, jest

(4)

UwaĪna lektura korespondencji pisarza potwierdza te rozpoznania. Forma li-stu – zbliĪona do eseju – stwarzała bowiem moĪliwoĞci wypowiedzi poniekąd impresyjnej, formułowanej ad hoc, nieregularnej i nieoficjalnej, a w tym sensie jakby nie do koĔca zobowiązującej jej autora. Dla pisarza nieaspirującego do miana profesjonalnego krytyka literackiego ów fakt mógł mieü zasadnicze znaczenie.

Dodam jeszcze, Īe zdarzały siĊ okresy w Īyciu pisarza, gdy jego listy były szczególnie nasycone tematyką krytycznoliteracką – tak siĊ rzecz miała zwłasz-cza w drugiej połowie lat 50. oraz w pierwszej połowie lat 70. XIX wieku. Nie-którzy adresaci bardziej niĪ inni pobudzali temperament krytyczny Norwida. NaleĪeli do nich zwłaszcza bliscy i sprawdzeni rozmówcy, a takĪe pisarze, poeci i dziennikarze: Władysław Bentkowski, August Cieszkowski, Wojciech Cybul-ski, Michalina DziekoĔska, Wojciech Gerson, Konstancja Górska, Jan KoĨmian, Stanisław Egbert KoĨmian, Józef Ignacy Kraszewski, Teofil Lenartowicz, Jad-wiga Łuszczewska, Tomasz August Olizarowski, Mieczysław Pawlikowski, Łu-cja Rautenstrauchowa, Karol Ruprecht, Maria TrĊbicka, Zofia WĊgierska, Broni-sław Zaleski, Józef Bohdan Zaleski.

Podstawy wartoĞciowania krytycznoliterackiego Norwida leĪały zawsze w je-go sposobie rozumienia sztuki w ogóle, a takĪe w jego rozpoznaniach dotyczą-cych miejsca sztuki oraz jej statusu w ramach kultury współczesnej. ZacznĊ od tej drugiej kwestii. Niezwykle istotnym wątkiem rozwaĪaĔ krytycznoliterackich Norwida były jego opinie na temat stanu współczesnego mu rynku wydawnicze-go, zasad nim rządzących, uwarunkowaĔ jego funkcjonowania oraz ĞwiadomoĞci publicznoĞci czytelniczej. Wyznaczała ją, po pierwsze, wielokrotnie formułowa-na teza o kryzysie sztuki współczesnej poecie: „Trzeba by całej sztuki kierunek odmieniü, aby swobodnie i z nadzieją pracowaü moĪna było. […] Cała sztuka wyszła z koryta swego – pracy ludzkiej błogosławieĔstwem nie jest – t a k, j a k j e s t, niepotrzebna!”13; „Cała sztuka, nie wyjmując sztuki pisania, jest na całym Ğwiecie z-degradowana […]”14; „Cała sztuka – pisarskiej nie wyjmując – jest wszĊdzie w upadku […]”15; „W l i t e r a t u r z e g ł u c h o, s m u t -n o!”16; hodĨmy teraz czytaü z parĊ lat dzienniki polskie krajowe i emigracyjne o bezpłodnej ciszy w literaturze naszej!...”17 – oto tylko niektóre wypowiedzi 

duĪo ostrej ironii i oburzenia”. M. S t r a s z e w s k a. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883). W: Polska krytyka literacka. Materiały. T. 2. Pod red. Z. Szmydtowej. Warszawa 1959 s. 497.

13

Do Józefa Bohdana Zaleskiego, [ParyĪ], [6] stycznia 1851 (PWsz VIII, 120). 14

Do Marii TrĊbickiej, ParyĪ, 18 lipca 1856 (PWsz VIII, 269). 15

Do Marii TrĊbickiej, [ParyĪ, 18-19 lipca 1856] (PWsz VIII, 274). 16

Do Władysława Bentkowskiego, ParyĪ, czerwiec 1857 (PWsz VIII, 309). 17

(5)

pisarza, zawierające tĊ krytyczną diagnozĊ. Podobne opinie pojawiały siĊ w ko-respondencji Norwida niemal przez wszystkie lata jego aktywnoĞci twórczej. Ich Ĩródłem – dodajmy – były równie pesymistyczne sądy na temat epoki, w której Īył: „Epoka obecna cała jest j a ł o w a, n i e p o c z c i w a, b r u d n a i z a r o z u m i a ł a”18; „[…] uwaĪałem całą EpokĊ i całe dzisiejsze społe-czeĔstwo za c o Ğ nie mającego zdania i charakteru. Cała Epoka jest małpa sprzedająca wszystko za pieniądze i nikczemna ze wszech miar”19– pisał Norwid w swoich listach.

Norwidowska ĞwiadomoĞü kryzysu sztuki miała swoje Ĩródło w jego pryncy-pialnych przeĞwiadczeniach o jałowoĞci współczesnego mu Īycia duchowego, szczególnie polskiego („ĩyjemy w czasie nijakim”20; „p u b l i c z n oĞ c i w Polsce nie ma”21 – pisał), o niechĊci rodzimej publicznoĞci czytelniczej do trudu myĞlenia (Polacy „nawykli do czytaĔ łatwych i pisaĔ lekkomyĞlnych”22 – utyskiwał, wielokrotnie powtarzał teĪ zdanie, Īe w Polsce „k a Ī d a k s i ą Ī -k a w y c h o d z i z a p óĨ n o, a k a Ī d y c z y n z a w c z e Ğ -n i e”23), o jej niegotowoĞci do autentycznego dialogu intelektualnego, a wiĊc i do pogłĊbionego rozumienia tekstów literackich (liczne fragmenty utworów polskich poetów – pisał Norwid – „z u p e ł n i e są n i e z r o z u -m i a n e , ale publicznoĞü czyta lat kilkadziesiąt i nie czuje nawet potrzeby ko-mentarza […]”24), o podatnoĞci odbiorców na pseudoliterackie błyskotki i efek-ciarstwo („JeĞli to deklamacją dla deklamacji, to mógłbym ją w y d r u k o -w aü i m i a ł b y m s t o p o k l a s k ó w , rĊczĊ Wam”25), o jej skłon-noĞci do trywializowania najgłĊbszych i najbardziej wymagających prawd („O n i g o t o w i b y D e k a l o g u M o j Ī e s z o w e g o i d w u -n a s t u T a b l i c r z y m s k i c h -n a u c z aü w r o m a n s a c h, a E z e c h i e l a n a f o r t e p i a n i n a n u tĊ Trzeciego m a

-j a!”26), o braku uznania dla wielkich artystów współczesnych („n i g d y n a n i k i m w P E Ł N Oĝ C I - S I Ł j e g o p o z n a ü s i Ċ i u z n a ü 

18

Do Karola Ruprechta, [ParyĪ, po 8 kwietnia 1866] (PWsz IX, 213). Podobne diagnozy znalazły siĊ teĪ w listach do Joanny KuczyĔskiej: Neuilly [i ParyĪ] 1866 (PWsz IX, 256), ParyĪ, 18 kwietnia 1867 (PWsz IX, 280).

19

Do Konstancji Górskiej, ParyĪ, [lipiec-sierpieĔ] 1866 (PWsz IX, 254). 20

Do Joanny KuczyĔskiej, [ParyĪ, styczeĔ-luty 1863] (PWsz IX, 76). 21

Do Jana Skrzyneckiego, [Rzym, 1 lipca 1848] (PWsz VIII, 65). 22

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, paĨdziernik 1868] (PWsz IX, 372). 23

Do Karola Zamoyskiego, [ParyĪ, styczeĔ 1867] (PWsz IX, 274). 24

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, 28 stycznia 1859] (PWsz VIII, 375). 25

Do Augusta Cieszkowskiego, [ParyĪ, koniec stycznia 1851] (PWsz VIII, 124). 26

(6)

g o n i e u m i e l iĞ m y”27), o krótkiej pamiĊci rodaków (czytelnicy gazet „regularnie co tydzieĔ zapominają, co czytali przeszłego tygodnia”28)…

Przekonanie Norwida o kryzysie sztuki znajdowało potwierdzenie w tezach o oportunizmie pisarzy współczesnych („[…] dziĞ dla publicznoĞci nikt nie pisze z naraĪeniem Īycia w miejscach i połoĪeniach niebezpiecznych, ale robi siĊ lite-raturĊ na kanapie […]”29), o bezczynnoĞci wydawców (w tym kontekĞcie powie Norwid: „dzieje z a k r y t e polskiego piĞmiennictwa są tragiczne”30), o trwaj ą-cym bezustannie festiwalu lekcewaĪenia i niesprawiedliwych ocen („ProszĊ przejrzeü całą literaturĊ ostatnich czasów, czy kto był kiedy inaczej jak a d o -r o w a n y i b e z c z e s z c z o n y? – czy kto był o c e n i o n y? Nikt […]”31), wreszcie – o szkodliwej jednostronnoĞci polskiej literatury („ani jedne-go moralisty nie ma od wieku okrom […] Stefana Witwickiejedne-go”32), tudzieĪ o braku ambitnej refleksji historycznoliterackiej („Historii literatury jeszcze nie ma Īadnej, a ani okładek do niej w Polsce […]”33). Do tych smutnych refleksji pisarz dopowiadał sarkastycznie: „[…] a co najgorsza, Īe zawsze przy tym, jak to mówią, p i Ğ m i e n n i c t w o - k w i t n i e!”34

Z jednej strony trudno odmówiü Norwidowi przenikliwoĞci – niewielu bo-wiem obserwatorów i uczestników Īycia literackiego w połowie XIX wieku zdawało sobie sprawĊ z wagi zmieniającego siĊ na ich oczach modelu komuni-kacji literackiej. Diatryby Norwida w powaĪnej mierze wynikały przeto z trafnej diagnozy nowego zjawiska, którym było kształtowanie siĊ publicznoĞci masowej (czy teĪ, by wyraziü siĊ ostroĪniej, zbiorowej), podległej prawom komunikacji coraz bardziej anonimowej, komercyjnej. ZasadnoĞü Norwidowskich utyskiwaĔ moĪna teĪ umotywowaü wysokimi standardami intelektualnymi, które według niego winny bezwzglĊdnie obowiązywaü w Ğwiecie kultury oraz w Īyciu zbiorowym.

Z drugiej jednak strony trudno nie traktowaü podejrzliwie tych jeremiad – trochĊ za bardzo jednoznacznych i zbyt niezmiennych – a juĪ na pewno nie spo-

27

Do Karola Zamoyskiego, [ParyĪ, styczeĔ 1867] (PWsz IX, 274). 28

Do Mariana Sokołowskiego, [ParyĪ, po 20 paĨdziernika 1861] (PWsz VIII, 451). 29

Do Marii TrĊbickiej, [ParyĪ, czerwiec 1855] (PWsz VIII, 241). Por. teĪ uwagi dotyczą-ce „francuskich pisarzy, a mianowicie j o u r n a l i s t ó w , którzy o przedmiotach najmniej interesujących wielkie foliały kreĞliü mogą”. Do Marii TrĊbickiej, [Brains de Lucques 2 sierp-nia 1847] (PWsz VIII, 50).

30

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, 28 stycznia 1859] (PWsz VIII, 375). 31

Do Jadwigi Łuszczewskiej, [ParyĪ, 18 lipca 1856] (PWsz VIII, 271). 32

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, 28 stycznia 1859] (PWsz VIII, 375). 33

Do Teofila Lenartowicza, ParyĪ, [styczeĔ] 1858 (PWsz VIII, 373). 34

(7)

sób uznaü ich za konstatacjĊ prawdy ostatecznej. W kaĪdym razie – sugeruje Przemysław CzapliĔski – „historyk krytyki literackiej musi […] pytaü o warunki wypowiadania, nie zaĞ tylko o wypowiedĨ samą”35. Gdyby zaĞ spojrzeü na przy-toczone sądy Norwida z tego punktu widzenia, trzeba by je czytaü jako zawo-alowaną deklaracjĊ w y b o r u o k r e Ğ l o n e j s t r a t e g i i k r y -t y c z n e j. Polegała ona na us-tanawianiu swois-tej „o p c j i z e r o w e j ”, wzbudzaniu w rozmówcach (i czytelnikach) poczucia swoistego koĔca czasów literatury, absolutnej degeneracji reguł komunikacji zbiorowej, a po czĊĞci takĪe – degeneracji sztuki współczesnej36. Prostą konsekwencją tego załoĪenia było głoszenie przez Norwida radykalnej tezy, wedle której współczesna mu sztuka winna byü „zupełnie na innych pryncypiach opartą”37, niĪ była za jego czasów. Tworzeniu tego właĞnie poczucia podporządkowane były liczne refleksje metali-terackie oraz sądy krytyczne poety.

Gdyby siĊgnąü po motywy psychologiczne, moĪna by siĊ w tej strategii dopa-trywaü zamiaru autopromocyjnego i kompensacyjnego. Norwid bowiem – tak wówczas wyglądałaby argumentacja – doskonale zdawał sobie sprawĊ ze swojej marginalnej pozycji w polskim (Īe juĪ nie wspomnĊ o europejskim) Īyciu lite-rackim około połowy XIX wieku, Ğwietnie teĪ wiedział, Īe coĞ waĪnego z owego Īycia bezpowrotnie mu umyka. Literackiemu samotnikowi łatwiej zaĞ było funkcjonowaü ze ĞwiadomoĞcią, Īe Ğwiat artystyczny pogrąĪony jest w głĊ-bokim kryzysie, publicznoĞü jest w błĊdzie, a sztuka upada.

Pozostawmy jednak na boku psychologizowanie, zwłaszcza Īe postawĊ Nor-wida moĪna uzasadniü równieĪ w inny sposób – choüby jego własnymi opiniami. Oto bowiem pisał Norwid w jednym z listów:

WszakĪe nie o w i e l o Ğ ü, ale o j a k o Ğ ü w rzeczach literatury idzie. Czas jest – oszczĊdnoĞü słowa i sumienne tegoĪ zaĪywanie, a nie introligatorstwo tomów szczepiü. Cała literatura Ğwiata w tĊ stronĊ pójdzie i nastąpi spalenie bibuły, aĪeby f e n i k s słowa powstał38.

Opowiedzenie siĊ Norwida po stronie „jakoĞci” w literaturze, daje do myĞle-nia. Zaproponowana przez niego alternatywa „albo iloĞü, albo jakoĞü” jest 

35

P. C z a p l iĔ s k i. Powrót centrali. Literatura w nowej rzeczywistoĞci. Kraków 2007, s. 107.

36

Por. inspirujące rozwaĪania P. CzapliĔskiego na temat tworzenia przez krytykĊ literacką „iluzji okresu zerowego, całkowicie nowej historii, zbioru nieporównywalnych z niczym zja-wisk literackich” (jw. s. 94).

37

Do Mikołaja KamieĔskiego, [ParyĪ, 1858-1859] (PWsz VIII, 369). 38

(8)

wprawdzie sugestywna retorycznie, lecz wcale nie musi byü prawdziwa. Co wiĊ-cej, sformułowane w nastĊpnym zdaniu przypuszczenie dotyczące kierunku roz-woju literatury europejskiej – gdyby czytaü je literalnie – wydaje siĊ zupełnie chybione. MoĪna by przecieĪ dowodziü nie bez racji, Īe produkcja literacka sta-wała siĊ w 2. połowie XIX wieku coraz pokaĨniejsza iloĞciowo (ten proces trwa zresztą do tej pory), a poziom literatury wcale siĊ przez to nie obniĪał. W innym liĞcie Norwid sformułował kolejną, ryzykowną tezĊ: „Zamiast u w a Ī a ü n a c z y t e l n i k ó w i radziü tĊ kokieteriĊ pisarską drugim, lepiej jest czytaü uwaĪnie to, co nie uwaĪając na czytelników napisane”39. Pisaü „bez uwaĪania na czytelników”? Ale – czy to moĪliwe?…

Na te pytania i wątpliwoĞci moĪna by znów odpowiedzieü słowami samego Norwida, który w liĞcie do Łucji Rautenstrauchowej gwałtownie odrzucał po-kusĊ oceniania wytworów artystycznych za pomocą kryteriów iloĞciowych i w ostrych słowach sprzeciwiał siĊ wyłącznie ludycznym funkcjom literatury:

Powiadają mi na to: Īe tym sposobem zyskuje siĊ powolnoĞü czytelnictwa… Niech go pioruny zapalą! niech go nie bĊdzie wcale – to lepiej jest. Niech wszyscy pisarze polscy zało-Īą rĊce i milczą – to lepiej40

.

Nie zamierzam kruszyü kopii o to, czy przytoczone diagnozy Norwida są słuszne, czy nie. PragnĊ natomiast zwróciü uwagĊ na ukryte w nich, mocne załoĪenie. Wynika z niego, Īe dla Norwida wszelka twórczoĞü artystyczna w y -c z e r p y w a ł a s iĊ w a r c y d z i e ł a c h – to one bowiem (a nie pro-dukcja literacka mierzona iloĞcią woluminów lub liczbą czytelników) miały sta-nowiü sedno sztuki i decydowaü o jej społecznej randze. Pisał zresztą o tym Norwid nie tylko w wielu swoich listach, ale takĪe w wykładach O Juliuszu

Sło-wackim:

[…] nie mając sejmów i prawie dziennikarstwa, słuszna byłaby rzecz przynajmniej postaraü siĊ chociaĪ o trawienie dobre arcydzieł, które, zbiorowego umysłu bĊdąc zawsze poniekąd ideałem, nie mogą sejmowej […], zbiorowej, nie mieü waĪnoĞci…41

Z deklaracji pisarza wyłania siĊ przeto „obraz literatury jako zamkniĊtego «zbioru ksiąg» – odseparowanego od komunikacji społecznej”42, zawieszonego niejako p o n a d h i s t o r ią, w s w o i s t y m b e z c z a s i e wiecznych 

39

Do Jana KoĨmiana, [ParyĪ, ok. 7 listopada 1850] (PWsz VIII, 109). 40

Do Łucji Rautenstrauchowej, [ParyĪ, styczeĔ-luty 1868] (PWsz IX, 343). 41

C. N o r w i d, O Juliuszu Słowackim w szeĞciu publicznych posiedzeniach (z dodat-kiem rozbioru „Balladyny”). 1860 (PWsz VI, 438).

42

(9)

prawd oraz wartoĞci estetycznych. Korespondencja Norwida na kaĪdym kroku potwierdza, Īe nie interesował siĊ on procesualnoĞcią przemian wewnątrzliterac-kich i w ogóle ewolucyjnoĞcią literatury rozumianej jako suma opublikowanych tekstów oraz zespół instytucji Īycia artystycznego. Deklarował raczej uniwersa-lizujący punkt widzenia „wiecznego człowieka”, opowiadał siĊ za rolą krytyka jako t r o p i c i e l a a r c y d z i e ł dialogujących ze sobą (oraz z czytelnikami) w ponadczasowej przestrzeni „dzieł wiecznych”, jako a r b i t r a zainteresowa-nego wyłącznie wyĪynami artyzmu oraz intelektu i niezwaĪającego na literacką mierzwĊ.

Wizja ta była ufundowana na najwyĪszych standardach intelektualnych, mo-ralnych i estetycznych, które zdaniem Norwida muszą zawsze obowiązywaü w twórczoĞci artystycznej. Nie wdając siĊ w szczegóły, bo to temat wielokrotnie i kompetentnie omawiany43, trzeba zwróciü tu uwagĊ na etyczne rozumienie sztuki przez Norwida, podkreĞlanie jej intelektualnych aspiracji, ujmowanie jej jako drogi do doskonałoĞci duchowej oraz jako formy słuĪenia prawdzie, wolnoĞci człowieka oraz samopoznaniu. „Raz przecie trzeba i n a s i e b i e t r o s z -kĊ o b e j r z e ü s i Ċ, a nawet raz przecie trzeba do wdziĊków policzyü t a k Ī e n a w e t i m yĞ l, i p r a w d Ċ, s e n s i r o z s ą d e k”44 – pisał Norwid w jednym z listów. Warto by teĪ przywołaü Norwidowskie przeĞwiadczenia o koniecznym powiązaniu w sztuce tego, co uniwersalne i duchowe, z tym, co czasowe, doraĨne i materialne oraz o utylitarnych powinnoĞciach działalnoĞci artystycznej. NaleĪy teĪ mieü w pamiĊci szczególny szacunek Norwida dla warsztatowej poprawnoĞci, jego niezwykłą ĞwiadomoĞü formy oraz wysokie wymagania stawiane odbiorcom sztuki45.

 43

Por. m.in.: Z. Ł a p i Ĕ s k i. Norwid. Kraków 1984; S. S a w i c k i. Norwida „walka z formą”. Warszawa 1986; Z. S t e f a n o w s k a. Strona romantyków. Studia o Norwidzie, Lublin 1993; J. F e r t, Poeta sumienia. Rzecz o twórczoĞci Norwida. Lublin 1993; G. H a l -k i e w i c z - S o j a -k. Wobec tajemnicy i prawdy. O Norwidows-kich obrazach „całoĞci”. ToruĔ 1998; P. C h l e b o w s k i, Cypriana Norwida „Rzecz o wolnoĞci słowa”. Ku epopei chrzeĞcijaĔskiej. Lublin 2000; E. F e l i k s i a k. Poezja i myĞl. Studia o Norwidzie. Lublin 2001; Norwid a chrzeĞcijaĔstwo. Pod red. J. Ferta i P. Chlebowskiego. Lublin 2002; E. K a s p e r s k i. Dyskursy romantyków. Norwid i inni. Warszawa 2003; J. F e r t, Norwi-dowskie inspiracje. Lublin 2004; M. I n g l o t. Drogami pielgrzyma. Studia i artykuły o twórczoĞci „czwartego wieszcza”. Lublin 2007.

44

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, ok. 15 maja] 1866 (PWsz IX, 223). 45

Przytoczmy lapidarną formułĊ Z. Stefanowskiej: „Sztuka ma pełniü wielorakie funkcje mediacyjne: miĊdzy ziemską egzystencją a Boskim powołaniem człowieka, miĊdzy pracą umysłową a pracą fizyczną, miĊdzy odrĊbnoĞcią narodową (wyraĪającą siĊ w folklorze) a uniwersalną kulturą ludzkoĞci. Sztuka ma byü elementem integrującym cywilizacjĊ, która «DziĞ jest […] rozdział duszy z ciałem, czyli Ğmierü!... »” (S t e f a n o w s k a, jw. s. 68).

(10)

Wszystkie wymienione wątki obecne są w korespondencji poety. Wypełniają ją zresztą nie tylko refleksje o istocie sztuki, ale takĪe uwagi na temat oryginal-noĞci artystycznej46, znaczenia narodowoĞci w sztuce, natury jĊzyka w ogólnoĞci oraz stopnia autonomii polszczyzny, pytania o rolĊ ironii, liryzmu i lirycznoĞci, o znaczenie powieĞci i romansu47, o rolĊ kobiet w literaturze polskiej itp.

Wszystkie te zasady znów przywołują na myĞl uniwersalizującą i ponadhisto-ryczną i d e Ċ a r c y d z i e l n o Ğ c i w sztuce, Ğwiadczą o zorientowaniu Norwida na artystyczną doskonałoĞü, o jego pryncypialnym elitaryzmie. Wydaje siĊ, Īe te załoĪenia Ğwietnie okreĞlają punkt widzenia wybitnego pisarza, ale niekoniecznie krytyka literackiego. Ten bowiem musi karmiü siĊ m.in. bliskim kontaktem z czytelnikami, wartkim nurtem bieĪącego Īycia i doraĨnoĞcią, czyli tym właĞnie, czego Norwid czĊsto nie był skłonny dostrzegaü. Krytyk – by po-słuĪyü siĊ celną formułą Przemysława CzapliĔskiego – to przecieĪ „ten, kto «chce mieü wpływ»”48 na wydarzenia dziejące siĊ wokół niego i na jego oczach, i to ów wpływ jest podstawową racją jego działania.

W myĞleniu Norwida o sztuce obecna jest takĪe perspektywa historyczna – niezwykle nowoczeĞnie brzmi na przykład pogląd, Īe „historia nie jest m a r t -wą p r a w d ą rzeczową”49, nie stanowi przeto gotowego i niezmiennego zbio-ru faktów, lecz tworzy przestrzeĔ nieustannej reinterpretacji. W jego listach po-jawia siĊ takĪe trzeĨwy osąd, Īe twórczoĞü artystyczna w toku dziejów podlega nieustannej ewolucji, podobnie zresztą, jak wyobraĪenia o sztuce (Ğwiadczyłyby o tym choüby referowane przez Norwida przemiany koncepcji oryginalnoĞci). Norwid odĪegnywał siĊ teĪ od wszelkiego dogmatyzmu (czy to tradycjonali-stycznego, czy progresywistycznego); uwaĪał, Īe wiedzie on na manowce50. To właĞnie dlatego moĪna mówiü o osobliwym usytuowaniu ĞwiadomoĞci autora 

46

Swoją koncepcjĊ sztuki oraz refleksje na temat oryginalnoĞci poczytywał Norwid za waĪny wkład w rozwój pojĊü estetycznych. W liĞcie do Józefa Ignacego Kraszewskiego wy-mieniał swoje najwiĊksze osiągniĊcia w tej dziedzinie. Były to m.in.: „przyniesienie I d e i o s z t u c e , której przede mną nie było; p o d n i e s i e n i e r z e c z y o S ł o -w a c k i m , które ode mnie stano-wczo siĊ datuje; r o z w i n i Ċ c i e p o j Ċ c i a - - o r y g i n a l n oĞ c i, którego przede mną nikt nie zrobił” (PWsz IX, 289).

47

Por. na ten temat: M. I n g l o t. Norwid wobec powieĞci jako literatury popularnej swoich czasów W: t e nĪ e. Drogami pielgrzyma…, s. 101-126.

48

C z a p l i Ĕ s k i. jw. s. 95. 49

Do Bronisława Zaleskiego, [ParyĪ, po 12 paĨdziernika] 1875 (PWsz X, 61). 50

„[…] od czasu jak ludzie wziĊli sobie za model n a t u r Ċ i wierne jej naĞladowanie, to jest: nie e k s - p r e s jĊ , ale i m p r e s j Ċ – od tego czasu, mówiĊ, jednego piĊknego dnia przyszedł daguerotyp i zakasował cały ten kierunek, przewyĪszając go”. Do Marii TrĊ-bickiej, Nowy Jork, maj 1854 (PWsz VIII, 212).

(11)

Quidama „pomiĊdzy” nurtami sztuki XIX-wiecznej, miĊdzy oĞwieceniowym

klasycyzmem a romantyzmem, czy teĪ miĊdzy realizmem a modernizmem. Spójrzmy zatem, w jaki sposób Norwid stosował powyĪsze zasady w ocenie współczesnych mu pisarzy oraz konkretnych utworów literackich. Niewątpliwie naszkicowana tu wizja sztuki współdecydowała o jego krytycznoliterackich wyborach.

W kontekĞcie zainteresowania Norwida arcydziełami nie moĪe dziwiü, Īe sporo uwagi poĞwiĊcił on najwiĊkszym poetom polskim swego czasu. W kore-spondencji pisarza odnajdziemy niemało uwag – interpretacyjnych lub oceniaj ą-cych – o najwybitniejszych utworach Mickiewicza, KrasiĔskiego, a takĪe Sło-wackiego. Niektóre z nich są nawet bardzo obszerne; wiele teĪ ma charakter jawnie polemiczny. Szczególnie wyraĨnie widaü to w odniesieniu do twórczoĞci Mickiewicza.

Norwid wypowiadał swoje sądy o twórczoĞci Mickiewicza głównie w latach 60. i 70. XIX wieku, a wiĊc w czasie, gdy w pełni wykrystalizowała siĊ juĪ zarówno Norwidowska koncepcja pisarstwa (odległa zresztą od Mickiewiczow-skiej), jak i jego stosunek do publicznoĞci czytelniczej. Był to teĪ okres w pol-skiej kulturze, gdy postaü Mickiewicza (nieĪyjącego od kilku lat) coraz bardziej stawała siĊ szacownym pomnikiem przeszłoĞci dla rodzimych czytelników. Norwidowskie listy były Ğwiadectwem głĊbokiej fascynacji i szacunku, jaki Īy-wił on dla Mickiewicza, ale teĪ równie głĊbokiego wobec niego krytycyzmu.

Wbrew powszechnemu przekonaniu uwaĪał Norwid, Īe twórczoĞü Mickiewi-cza nie przyczynia siĊ ani do wzmocnienia Īycia duchowego Polaków, ani do pokrzepienia ich serc:

[…] w całych dziełach tego wielkiego poety nic a nic na pokrzepienie ducha nie ma – wszystko jest: n a Ğ w i a d e c t w o u t r a p i e Ĕ z a c i Ċ c i e z n o s z o -n y c h , -n a r o z wĞ c i e k l e n i e s ł u s z n y c h n i e n a w i Ğ c i i n a r o z m i ł o w a n i e s iĊ w o s o b i s t o Ğ c i - n a r o d o w e j51.

W twórczoĞci Mickiewicza Norwid dostrzegał niebezpieczne dla kultury pol-skiej tendencje: uwaĪał, Īe arcypoeta nie przysłuĪył siĊ budowaniu uczuü naro-dowych, ale wzmógł skłonnoĞü Polaków do „wyłącznoĞci”52. TĊ tezĊ ilustrował m.in. obszernymi komentarzami do Pana Tadeusza, którego uznawał za poemat nienarodowy, naturalnie – wbrew obowiązującej juĪ wówczas opinii.

 51

Do Bronisława Zaleskiego, [ParyĪ, po 10 stycznia 1868] (PWsz IX, 339). 52

(12)

Zapewne, Īe ukochany Ojczysty P o e m a t N a r o d o w y Pan Tadeusz to jest poemat n a r o d o w y, w którym j e d y n a f i g u r a s e r i o jest ĩYD… Zresztą: awan-turniki, safanduły, facecjoniĞci, gawĊdziarze i kobiet narodowych dwie:

1. jedna – Telimena: m e t r e s a - m o s k i e w s k a, 2. druga – Zosia: p e n s j o n a r k a.

Zapewne, Īe poemat ów arcynarodowy, w którym j e d z ą, p i j ą, g r z y b y z b i e r a ją i c z e k a j ą, a Ī F r a n c u z i p r z y j d ą z r o b i ü i m O j c z y z nĊ…

Zapewne, Īe to jest arcydzieło: a mianowicie teĪ przez sztukĊ i wyĪsze pejzaĪe od najcza-rowniejszych płócien Ruisdaela!53

ImprowizacjĊ Konrada z III czĊĞci Dziadów zestawiał z ideologią Pierre-Josepha Proudhona54, utopijnego socjalisty i anarchisty. Formułował wrĊcz zja-dliwe uwagi o kobiecych bohaterkach Mickiewicza – o Telimenie, Zosi, Gra Īy-nie czy AldoĪy-nie…55 OskarĪał Mickiewicza o dopuszczanie siĊ zafałszowaĔ prawdy historycznej, jak w przypadku Reduty Ordona:

AĪ, aby daü sobie radĊ wĞród tej atmosfery, zdecydował siĊ Adam Mickiewicz wysadziü im prochem redutĊ Ordona i Ordona samego (do dziĞ zdrowego i Īywego), z tąĪ samą prawdą historyczną, o której na początku tego mego pisma wyraziłem siĊ56.

Dostrzegał zresztą w twórczoĞci Mickiewicza znacznie wiĊcej niebezpie-czeĔstw. Dowodził zatem, Īe pod jego wpływem poezja polska stawała siĊ coraz bardziej jałowa. Był bowiem Mickiewicz inicjatorem nurtu, który Norwid nazy-wał „poezją pejzaĪów” – estetyzującego, pozbawionego intelektualnych ambicji, znieczulającego odbiorców. Na marginesie dodam, Īe drugi kierunek rozwoju poezji polskiej upatrywał Norwid w sielankowej poezji „fletów pasterskich”57– czyli twórczoĞci inspirowanej utworami Józefa Bohdana Zaleskiego i Teofila 

53

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, ok. 15 maja] 1866 (PWsz IX, 223). Po-dobne myĞli pojawiają siĊ teĪ w liĞcie do Wojciecha Cybulskiego, ParyĪ, [9 stycznia] 1867 (PWsz IX, 272).

54

„Co do Dziadów, to znowu w słynnej I m p r o w i z a c j i K o n r a d a cała teologia Proudhona!... Osoba Przedwiecznego jest z ł o , wyzwane do walki przez głąb siły myĞlnej ujarzmionego człowieka: i s t n y P r o u d h o n!!” Do Wojciecha Cybulskiego, ParyĪ, [9 stycznia] 1867 (PWsz IX, 272).

55

„KaĪda kocha z daleka zza krat Ğpiewając i lampĊ paląc – Īadna na dół nie zejdzie, kiedy mąĪ głowĊ o wĊgieł wieĪy oparł i boleje. Bo zbrzydła nieco i nie uczesana jest. […] a kobiety Telimeny lub Zosieczki maleĔkie”. Do Wojciecha Gersona, [ParyĪ, połowa 1876] (PWsz X, 77-78).

56

Do Bronisława Zaleskiego, [ParyĪ, po 12 paĨdziernika] 1875 (PWsz X, 62). 57

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, ok. 15] maja 1866 (PWsz IX, 223). Por. takĪe komentarz J.W. Gomulickiego (PWsz IX, 576).

(13)

Lenartowicza – jeszcze bardziej niĪ poezja Mickiewiczowska pozbawionej głĊb-szych aspiracji duchowych, pełnej estetycznych i ideowych łatwizn. WłaĞnie na tle tak zarysowanych tendencji zwykł był prezentowaü swój cykl liryczny

Vade-mecum jako nowy etap rozwoju literatury polskiej.

Norwid krytykował nawet postawĊ Mickiewicza, twierdząc, Īe był on „[…] s a m w społeczeĔstwie, które m i a ł z a n i c, dlatego iĪ przez cały czas jego urabiania siĊ toĪ społeczeĔstwo albo miało go za w a r i a t a, albo za p ó ł - b o g a! Tak robią zawsze d z i c y l u d z i e ze wszystkimi wyĪszymi umysłami!”58.

Paradoksalnie, ostre słowa krytyki pod adresem Mickiewicza Ğwiadczyły tak-Īe o wielkiej admiracji Norwida dla tego poety – przenikliwie dostrzegał w auto-rze Pana Tadeusza wielkiego człowieka, któremu naleĪy siĊ szacunek i który (właĞnie z uwagi na swoją wielkoĞü) nie zawsze był naleĪycie zrozumiany. W swojej korespondencji bardzo czĊsto powracał do tych zagadnieĔ, moĪna wiĊc Ğmiało uznaü, Īe przywiązywał do nich wielką wagĊ.

Do rzadkoĞci natomiast naleĪą w korespondencji obszerne opinie o twórczo-Ğci Juliusza Słowackiego. Zapewne wpływ na to miało kilka faktów: po pierw-sze, był Norwid autorem nowatorskich wykładów o tym poecie, które rychło po wygłoszeniu ukazały siĊ drukiem; po drugie, jako jeden z pierwszych heroldów sławy autora Króla-Ducha musiał siĊ ciągle zmagaü z powszechną niechĊcią wobec jego twórczoĞci59. WszakĪe jedna z opinii Norwida warta jest przytocze-nia, została bowiem jakby Īywcem zaczerpniĊta z impresjonistycznej krytyki młodopolan:

I o d s z e d ł juĪ od nas ten arcymistrz słowa, ten najpotĊĪniejszy rzeĨbiarz posągów ducha, który czterdzieĞci poematów, jak czterdzieĞci piramid, na pustyni Ğwiata po sobie zostawił60.

 58

Do Wojciecha Cybulskiego, ParyĪ, [9 stycznia 1867] (PWsz IX, 273). 59

Jak wielka to była niechĊü, moĪna siĊ przekonaü choüby z listu Łucji Rautenstraucho-wej do Norwida (Lwów, 29 grudnia 1861), którego autorka potĊpiła nie tylko wymowĊ ideową Mazepy, ale takĪe skrytykowała samego autora Quidama za obronĊ Słowackiego oraz wezwała go do ustosunkowania siĊ do jej zarzutów (list ten cytuje J.W. Gomulicki w Metrykach i obja-Ğnieniach do korespondencji Norwida, PWsz IX, 531-532). Nie znamy odpowiedzi Norwida na ten list (byü moĪe nigdy jej nie było). W zachowanej korespondencji znajduje siĊ jedynie taki oto, wymijający komentarz: „Pisano mi ze Lwowa po dwakroü: jedni dziĊkują za rzecz o Słowackim […]. Drudzy mi zarzucają, Īe Mazepa jest niemoralnym utworem, jakbym ja pisał tĊ tragediĊ, lub jakby tragedia jakakolwiek mogła byü b e z p o Ğ r e d n i o -Ğ w i Ċ t a w Chrze-ĞcijaĔstwie”. Do Mariana Sokołowskiego, [ParyĪ, 3 stycznia 1862] (PWsz IX, 7).

60

Do Aleksandra Niewiarowskiego, [ParyĪ, kwiecieĔ 1849] (PWsz VIII, 74). W podobnej stylistyce sformułował Norwid nastĊpujący sąd o poezji: „[…] bo poezja ma architekturĊ

(14)

roz-Znacznie wiĊcej interesujących sądów dotyczy twórczoĞci Zygmunta KrasiĔ-skiego. Wpisują siĊ one w dzieje XIX-wiecznej sławy tego pisarza jako „wiesz-cza” i najwybitniejszego (obok Mickiewicza) poety polskiego, którego twór-czoĞü miała zasiĊg Ğwiatowy i uniwersalną rangĊ. Pisał na przykład Norwid o KrasiĔskim: „[…] dziĞ najwiĊkszym na Ğwiecie jest poetą, aĪ do najpotĊĪniej-szej m yĞ l i w Polsce (zatem na Ğwiecie – bo tak jest dziĞ) […]”61; on i August Cieszkowski to według Norwida „najznakomitsi pisarze nasi, a nawet wiĊcej niĪ nasi tylko, bo urbi et orbi”62. Norwid nazywał „arcydziełem” WigiliĊ BoĪego

Narodzenia KrasiĔskiego63, zaĞ w innym liĞcie sformułował głoĞne, wielokrotnie powtarzane przez badaczy porównanie trzech dramaturgów: Shakespeare’a, Cal-derona i KrasiĔskiego: „Shakespeare moĪe powiedzieü: «J a z n a m Z ł o», a Calderon moĪe powiedzieü: «J a z n a m D o b r o», a Zygmunt moĪe po-wiedzieü «J a z n a m H i s t o r i Ċ»”64.

Porównywał teĪ Norwid moĪliwoĞci sceniczne dramatów KrasiĔskiego, Sło-wackiego i Mickiewicza:

ĝp. Zygmunta graü nie moĪna – ubałwochwalony Mickiewicz nigdy scenicznego ładu nie podjął – acz zapewne byłby potrafił – zaĞ Konfederaty r ó Ī n e, po francusku pisane, są nie najodpowiedniejszymi wielkiemu Jego pióru – Juliusz gdyby nie był rozdraĪniony i opracował był swe tak zwane dramata, byłoby to piĊkne – tak, jak są, są to a m f i d r a m a t y c z -n e arcydziełka65.

Silnie obecna w korespondencji Norwida jest teĪ apologia trójcy wieszczów – Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta KrasiĔskiego66.

Niewątpliwie intrygujący jest korespondencyjny głos Norwida o poezjach Teofila Lenartowicza – wiele tu sugestywnych, aprobatywnych i kryptopole-micznych formuł (jak choüby porównanie utworów „lirnika mazowieckiego” do twórczoĞci „D a n t a n a m o k r e j f u j a r c e w i e r z b o w e j 

sądku swego, i rzeĨbĊ profilu wiersza, i malarstwo Ğwiatło-cienia, i muzykĊ powoju słów, i taniec powtarzanych i odbijanych strof, i Ğwiatło, i ciepło wewnĊtrznego-sumienia-pieĞni-w czasie, i ogieĔ… i tu z kopułą obejmującą wszechstworzenie łączy siĊ…” Do Marii TrĊbickiej, Nowy Jork, maj 1854 (PWsz VIII, 209).

61

Do Augusta Cieszkowskiego, [ParyĪ, sierpieĔ 1850] (PWsz VIII, 102). 62

Do Władysława Bentkowskiego, [ParyĪ, 26 wrzeĞnia 1850] (PWsz VIII, 106). 63

Do Bronisława Zaleskiego, [ParyĪ, 14 listopada 1867] (PWsz IX, 327). 64

Do Ludwika Nabielaka, Montpelier, 7 wrzeĞnia 1858 (PWsz VIII, 351, ponadto 360-361, 377, 378, 429).

65

Do Józefa Bohdana Zaleskiego, [ParyĪ, 19 listopada 1872] (PWsz IX, 524-525). 66

Por. na ten temat: M. I n g l o t. Norwid wobec koncepcji trzech wieszczów. W: t e nĪ e. Drogami pielgrzyma…, s. 81-100.

(15)

w y g r a n e g o”67), które, razem wziĊte, dają piĊkne Ğwiadectwo przyjaĨni (Ğwiadomej głĊbokich róĪnic) tych twórców, a takĪe tego, Īe Norwid umiał wszczynaü dyskusje i prowokowaü partnerów korespondencyjnego dialogu.

Teofil Len[artowicz], którego Pani tak kocha, nieraz siĊ nacierpiał ode mnie za jego kie-runki, a teraz za jego po-za-poetyczne stanowisko. Jest mi wiernym przyjacielem, toteĪ go czasem mĊczĊ. Najlepsza rzecz, jaką napisał, to jest Złoty kubek* – to bĊdzie trwałe – o wszystkim innym powiedziałem mu, Īe: t o D a n t n a f u j a r c e m o k r e j, w i e r z b o w e j – no – ale nie na papierze! to wiele! [*Złoty kubek jest dzieło mające myĞl głĊboką, a uczucia tam tyle, co i tonu, i w czas swój jest powiedziane i skoĔczone, gdzie koniec. Dobre jest.]68.

Jest w tych wypowiedziach wizja dzieła jako skoĔczonej całoĞci, zaadreso-wanego do jasno sprecyzowanej grupy odbiorców, wykoĔczonego artystycznie, głĊbokiego intelektualnie, ponadczasowego. Korespondencyjny dialog z Lenar-towiczem i o Lenartowiczu stał siĊ teĪ okazją do sformułowania waĪnych uwag o liryzmie poezji polskiej.

WĞród poetów dzisiaj trochĊ zapomnianych, a chwalonych i cenionych przez Norwida, znalazł siĊ takĪe Józef Bohdan Zaleski, człowiek kryształowej cnoty i niezwykłej prawoĞci, ale – jako poeta – mniej oryginalny, raczej powielający rozpowszechnione wówczas konwencje i tematy. Tymczasem Norwid nie wahał siĊ przyrównaü jego poematów do dzieł Rafaela („Od NajĞwiĊtszej rodziny do Paralityka taki obszar, jak od Madonn, które Rafael we Florencji malo- wał, do fresków, które w Watykanie pozostały! Tam takĪe jest paralityk, ale owy, który juĪ nie narodowi, jedno cywilizacji całej wzoruje”69) – choü tĊ pochwałĊ na pewno w jakiejĞ mierze tłumaczy fakt, Īe pojawiła siĊ w liĞcie za-adresowanym do samego zainteresowanego. W innym liĞcie do Zaleskiego okre-Ğlał go Norwid – juĪ z wiĊkszym dystansem – mianem „poety niezaprzeczonej popularnoĞci”70.

Warto w tym kontekĞcie przypomnieü cierpkie opinie Norwida na temat twórczoĞci Kajetana KoĨmiana – te z kolei brzmią nie tylko niczym echo argu-mentów Maurycego Mochnackiego sprzed powstania listopadowego:

 67

Do Teofila Lenartowicza, [ParyĪ, styczeĔ-luty 1855] (PWsz VIII, 238). Chodzi o po-ematy Zachwycenie i Błogosławiona, które Lenartowicz wydał w 1855 r.

68

Do Marii TrĊbickiej, [ParyĪ, sierpieĔ 1856] (PWsz VIII, 281). 69

Do Józefa Bohdana Zaleskiego, [ParyĪ, sierpieĔ? 1861] (PWsz VIII, 450). 70

(16)

K r a s o m ó w c y są poetami p a Ĕ s t w a – tak jak poeci są krasomówcami narodu. W pewnych wiĊc tylko chwilach narodowego bytu mĊĪowie tacy jak Ğ.p. KoĨmian kwitnąü mogą!”71

;

„Nie panował Kasztelan nad fantazją, bo jej nie miał – był to najwiĊkszy czasu swego r y m o - t w ó r c a.

[…] Wedle moich pojĊü, wyłączam z rzeczy poetycznej tych, co są poetami tak, jak są lu-dzie, którzy tylko w niedzielĊ bieliznĊ czystą noszą. Ja mam o tym pojĊcia inne – bardzo wielu przeciwne72.

Opinie na temat KoĨmiana wykazują takĪe oryginalny, Norwidowski rys. Autora ZiemiaĔstwa polskiego nazywał on „R o z t r o p n y m P o e t ą, W y t r w a ł y m R y m o t w ó r cą, p o p r a w n y m p i s a r z e m, u p r z e d z o n y m k l a s y k i e m i z a c n y m k a s z t e l a -n e m”73, ale tej pozornie neutralnej tytulaturze towarzyszył kąĞliwy komentarz: „Nie ma jak k l a s y c y, k t ó r z y n i g d y Ī a d n e j k l a s y c z -n e j z i e m i -nie dotk-nĊli stopą swoją i w oczy nie widzieli!”74 Te krytyczne sądy w duĪym stopniu sprowokował jednak sam KoĨmian, który w swoich

Pa-miĊtnikach skreĞlił mało przychylny portret Norwida. Cytowane sformułowania

były właĞnie reakcją autora Quidama na lekturĊ KoĨmianowskich wspomnieĔ. MoĪe nieco zaskakiwaü, Īe w korespondencji Norwida sporo teĪ pochwał dla twórców mniej dziĞ cenionych, dla pisarzy uznawanych obecnie za przeciĊtnych. Cenił wiĊc Norwid „piĊkne poezje poetessy”75 (czyli Jadwigi Łuszczewskiej, zwanej Deotymą), wyraĪał uznanie dla relacji z podróĪy włoskiej niejakiego Władysława Kulczyckiego, którego praca pogrąĪyła siĊ dziĞ w mroku niepamiĊci – nie wspominają o niej ani słowem nawet znawcy romantycznego podróĪopisar-stwa: Stanisław Burkot czy Olga Płaszczewska (tymczasem Norwid pisał o nim: „ĩeby tak cały Rzym i Włochy skreĞlono, jak wspomnienia o Tivoli, by-łaby przynajmniej jedna ksiąĪka o Włoszech w literaturze polskiej nie naĞlado-wana z obcych wojaĪów niesumiennych”76). Autor Quidama chwalił teĪ jĊzyko-wą jakoĞü tłumaczeĔ Juliana Korsaka:

 71

Do Franciszka WĊĪyka, ParyĪ, 2 maja 1856 (PWsz VIII, 261). 72

Do Teofila Lenartowicza, ParyĪ, styczeĔ 1858 (PWsz VIII, 373). 73

Do Stanisława Egberta KoĨmiana, [ParyĪ, początek listopada 1865] (PWsz IX, 197). Te same okreĞlenia powtórzone w liĞcie do Mariana Sokołowskiego, [ParyĪ, listopad 1865] (PWsz IX, 199).

74

Do Karola Ruprechta, [ParyĪ, 2 listopada 1865] (PWsz IX, 197). 75

Do Jadwigi Łuszczewskiej, [ParyĪ, 18 lipca 1856] (PWsz VIII, 272). 76

Do Teofila Lenartowicza, [ParyĪ, 21 marca 1856] (PWsz VIII, 255) [Chodzi o Wyjątki z pamiĊtnika Władysława Kulczyckiego, publikowane od 12 do 15 marca w krakowskim „Czasie” – zob. Z. T r o j a n o w i c z o w a, Z. D a m b e k, przy współudziale

(17)

[…] nareszcie – nareszcie – mamy juĪ wyszłe z druku tłumaczenie Komedii Boskiej przez Jul[iana] Korsaka – jĊzyk musi był dobry, a jak tłumaczenie jest – nie wiem! Ułamek, który Tomaszewicz tłumaczył wierszem rymowym, jest arcydoskonały – a to, co Byrona tłumaczył, to jest arcydzieło wiernoĞci – i jednak jednej tam rzeczy nie ma, to jest ByroĔskiego gestu!77

W aprobatywnych słowach komentował HistoriĊ malarstwa we Włoszech Stendhala: „[…] uprzedzam, Īe tam nic Pani nie znajdzie, c o s i Ċ t y c z y t y t u ł u k s ią Ī k i, ale znajdzie Pani wiele, co bym miał mówiü – skąd on to mi pobrał?”78 – pytał retorycznie. Był teĪ Norwid autorem przenikliwej i ory-ginalnej krytyki powieĞciopisarstwa Wiktora Hugo:

Wiktor Hugo naleĪy do rzĊdu tych wielkich talentów, które, jak nie ma na co sarkaü, z czym dys-harmonizowaü, oglądają siĊ… i nie wiedzą, co począü. Są to talenta, które obala jedna szczĊĞliwa rewolucja, bo rewolucja, odmieniwszy nastrój społeczny, czyni ich rze-mieĞlnikami bez roboty. Jedni pierwej gasną, inni piją lub rozstrzeliwają sobie czaszki… Talenta… Ğliczne i ponĊtnie dziecinne, ale które starzeü nie mogą. (Wyraz s t a r o Ğ ü braü tu naleĪy w znaczeniu d o j r z a ł o Ğ c i.) Tak samo z ich miłoĞcią, jak z ich poezją. Znając jeden sakrament, to jest wiosnĊ, nie mogą znaü zmartwychwstaĔ, i ciągu, i majestatu pogody. Tylko to wielkie, co spokojne.

Sztukmistrz, który nie umie starzeü, nic nie umie. Dzisiaj znają tylko wiosnĊ i zgrzybia-łoĞü: małej wiĊc rzeczy im braknie, to jest właĞnie c a ł e j - m i ł o Ğ c i, o której wiedzą tyle, ile Homer wiedział o Bogu Īywym79

.

Jak widaü, w swojej korespondencji Norwid niejednokrotnie formułował sądy krytyczne oraz interpretacyjne na temat utworów pisarzy mu współczesnych. Przykładami takiej oceny moĪe byü omówienie tragedii Tomasza Augusta Oliza-rowskiego Wołodowie80, powieĞci Marii Sadowskiej Oksana81, wiersza

Resurrec-turis82czy teĪ NiedokoĔczonego poematu Zygmunta KrasiĔskiego83. W swoich omówieniach Norwid posługiwał siĊ strategią interpretacyjną, którą opierał na procedurze konfrontowania analizowanego tekstu z wymogami, które winno spełniaü arcydzieło. Na przykład, w tragedii Olizarowskiego tropił analogie do dramatów KrasiĔskiego, które uznawał za najlepszy wzorzec ideowo-artystyczny 

J. C z a r n o m o r s k i e j. Kalendarz Īycia i twórczoĞci Cypriana Norwida. T. I: 1821-1860. PoznaĔ 2007 s. 617.

77

Do Teofila Lenartowicza, [ParyĪ, luty 1860] (PWsz VIII, 410). 78

Do Marii TrĊbickiej, ParyĪ, 18-19 lipca 1856 (PWsz VIII, 275). 79

Do Zofii WĊgierskiej, [ParyĪ, 1868-1869] (PWsz IX, 383-384). 80

Do Tomasza Augusta Olizarowskiego, [ParyĪ, kwiecieĔ ? 1863] (PWsz IX, 93-96). 81

Do Marii Sadowskiej, [ParyĪ, czerwiec 1876] (PWsz X, 73-76). 82

Do Józefa Bohdana Zaleskiego, [ParyĪ, 7 marca 1852] (PWsz VIII, 163-164). 83

(18)

dla współczesnych pisarzy uprawiających ten gatunek: chwalił kreacje bohate-rów reprezentujących sprzeczne racje historyczne, formułował słowa krytyczne pod adresem zbyt „purytaĔskiego” jĊzyka itp.84

Godzi siĊ teĪ przypomnieü ostre słowa na temat utworów o tematyce tyrtej-skiej. O wierszu Karola BaliĔskiego ĝpiewakowi Mohorta bratnie słowo pisał Norwid: „OtóĪ ksiąĪka ta BaliĔskiego jest to tylko fiat! i vivat! – jakby ktoĞ sfu-kał kogoĞ i nie powiedział mu nawet za co”85. Lektura wierszy Mieczysława Romanowskiego sprowokowała go natomiast do krytycznych rozwaĪaĔ na temat bezmyĞlnego „rozbujania i poczucia e n e r g i i” w polskiej poezji – kosztem autentycznej „siły”86.

NajwiĊkszą pomyłką Norwida-krytyka, która wyniknĊła z nieuwzglĊdnienia kierunków rozwoju systemu literackiego, było lekcewaĪenie powieĞci: „Nigdy romansów nie czytam – w Īyciu przeczytałem całych trzy, a po parĊ kartek z innych […]”87 – prowokacyjnie deklarował w jednym z listów, zapewne nie przypadkiem adresowanych do Józefa Ignacego Kraszewskiego. Był to jednak typowy błąd wszystkich wielkich romantyków88. Kraszewski zresztą nie był ulubieĔcem Norwida – autor Quidama uwaĪał go wprawdzie za pisarza posiada-jącego „łatwoĞü”, „popularnoĞü” „i tĊ nareszcie pewną ĞwiadomoĞü artystycz-ną”89, ale nie mógł mu wybaczyü nadproduktywnoĞci twórczej i schlebiania przeciĊtnym gustom: „on niepoliczone łokcie i sta łokci s o l i t e r a -p o w i eĞ c i ciągle roni w literatury naczynie”90.

*

Co uderza w tych ocenach? Najpierw to, Īe wiele w nich głĊbokich myĞli i przenikliwych spostrzeĪeĔ, oryginalnych na tle swojego czasu i potwierdzo-nych przez osąd potomnych. Interpretacje i sądy wartoĞciujące Norwida niewąt-pliwie rozszczelniały ówczesny zbiór literackich pewników, przyjmowanych automatycznie, mocą myĞlowej inercji, choü po czĊĞci powielały teĪ obiegowe 

84

Do Tomasza Augusta Olizarowskiego, [ParyĪ, kwiecieĔ ? 1863] (PWsz IX, 93-96). 85

Do Józefa Zaleskiego, [ParyĪ, ok. 20 czerwca 1856] (PWsz VIII, 264). 86

Do Mieczysława Pawlikowskiego, [ParyĪ, jesieĔ] 1864 (PWsz IX, 146-148). 87

Do Józefa Ignacego Kraszewskiego, [ParyĪ, listopad-grudzieĔ 1858] (PWsz VIII, 365-366).

88

Por. Z. S t e f a n o w s k a. O przełomowoĞci i przełomie romantycznym. „Teksty” 1972 z. 5; M. I n g l o t. Norwid wobec powieĞci jako literatury popularnej swoich czasów. W: t e nĪ e. Drogami pielgrzyma… s. 101-126.

89

Do Bronisława Zaleskiego, [ParyĪ, ok. 23 wrzeĞnia 1868] (PWsz IX, 367). 90

(19)

interpretacje i metody oceny. W swoich sądach krytycznoliterackich autor

Qui-dama konsekwentnie rozwijał opisaną wyĪej strategiĊ tropienia arcydzieł

i oceny konkretnych utworów literackich z tego właĞnie, ponadhistorycznego i uniwersalizującego punktu widzenia. ChociaĪ zatem uwzglĊdnienie uwarunko-waĔ historycznych w niewielkim stopniu wpływało na sądy krytycznoliterackie Norwida, to umiał on niekiedy zdystansowaü siĊ wobec „perspektywy pozabio-logicznego, pozakulturowego tworu «człowieka jako takiego»”91.

A jednak obecny w korespondencji Norwida dyskurs krytyczny nie układa siĊ w obraz, który Ğwiadczyłby, Īe pisarz ten systematycznie Ğledził rozwój literatu-ry polskiej lub próbował ogarnąü rozwój rodzimego piĞmiennictwa literackiego w tamtym czasie. Poza obszarem jego krytycznych sądów znalazły siĊ bowiem olbrzymie połacie ówczesnej literatury polskiej. Trudno siĊ temu dziwiü, skoro pisarz, zniechĊcony brakiem zainteresowania jego twórczoĞcią, wielokrotnie (zwłaszcza w latach 70. i 80.) deklarował brak zainteresowania bieĪącą produk-cją literacką w Polsce i na emigracji.

Norwidowski dyskurs krytycznoliteracki rozpiĊty jest przeto pomiĊdzy dwo-ma odległymi od siebie biegunami: miĊdzy głĊbią i subtelnoĞcią ocen a ich stereotypowoĞcią, pomiĊdzy absolutystyczną dyrektywą „tropienia arcydzieł” a całkiem doraĨnym nakazem czytania tego, co właĞnie „wpadło w rĊce”; miĊ-dzy zakładaną nieomylnoĞcią „człowieka wiecznego” i wybitnego artysty a przygodnymi praktykami lekturowymi „zwykłego”, uwikłanego w codziennoĞü czytelnika; miĊdzy postawą bezstronnego intelektualisty i konesera piĊkna a praktyką zaangaĪowanego twórcy, który nie wstydzi siĊ swych resentymentów i idiosynkrazji.

Czy to wystarczy, by uznaü Norwida za krytyka literackiego? Byü moĪe nie. MoĪe bardziej adekwatna wydałaby siĊ nieco inna puenta tych rozwaĪaĔ. OtóĪ byłby Norwid Ğwietnym krytykiem literackim, gdyby podporządkował siĊ wszystkim regułom tego zawodu. JednoczeĞnie nie mógł nie bywaü krytykiem – gdyĪ potrzebny był mu ten sposób mówienia i pisania o literaturze; potrzebny do lepszego rozeznania siĊ we własnych aspiracjach twórczych, do przetestowania własnych koncepcji estetycznych, do sprawdzenia skutecznoĞci zabiegów auto-kreacyjnych.

 91

(20)

THE UNIVERSE OF MASTERPIECES

THE CRITICAL DISCOURSE IN NORWID’S LETTERS

S u m m a r y

Cyprian Norwid’s correspondence is an important element of his critical reflection. From the critical remarks contained in it the image of literature appears as a collection of masterpiec-es situated in the space of eternal truths and universal valumasterpiec-es based on the highmasterpiec-est intellectual, moral and esthetic standards. According to Norwid a critic’s role consists mainly in searching for outstanding works and recording crucial literary facts. In his assessment of contemporary literary life, however, Norwid used the above rules in an inconsistent way: vast areas of Polish literature of those times (among them being the 19th century novel) remained outside his criti-cal judgments, and his opinions resulted not only from his absolutist strategy of “tracking down masterpieces”, but also from accidental reading practice of a “usual” reader entangled in everyday life.

Słowa kluczowe: Norwid, krytyka literacka, korespondencja, arcydzieło. Key words: Norwid, literary criticism, correspondence, masterpiece.

MAREK STANISZ – dr hab. prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego. Adres: Instytut Filologii Polskiej UR, ul. Rejtana 16 C, 35-959 Rzeszów; e-mail: marekstanisz@gmail.com

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Wobec pewnych, ale istotnych różnic wydaje się w skazane dokładne zbadanie całokształtu tego problem u, ale z pew nością to nie W K SD „załatw iło” W SP te n

Uroczystość otwarcia Alei Ofiar Katyńskich podczas XVIII.. Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich

[r]

isterium of John Paul II: “the covenant of conjugal love.” Suffice it to say that the mentioned formula confirms its importance in two “fields,” outlined by the

Héctor Franceschi is right when he states that in every case the legal and pastoral authoriza- tion/affirmation of ius connubii spans two spheres: firstly, the sphere of freedom

2 tego dekretu mówił: „Junackie Hufce Pracy zapewniają młodzieży, obok pełnienia służby pracy, także przysposobienie do służby wojskowej lub do wojskowej

Na podstawie przeprowadzonych badań okazało się, że w grupie o WPPT (wysoki poziom postaw twórczych) 20,69% chłopców i 19,51% dziewcząt naj- bardziej ceni wartości