• Nie Znaleziono Wyników

Urszula Dernowska (rec.): Ronald A. Wolk, Wasting Minds, Alexandria 2011

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Urszula Dernowska (rec.): Ronald A. Wolk, Wasting Minds, Alexandria 2011"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

ukowej. Tymczasem będąc częścią serii „Media cyfrowe”, stanowi ona umiejętne połączenie pracy naukowej i  popularno-naukowej, poruszając problematykę zjawisk wciąż mało rozpoznanych na gruncie pol-skim, jakimi są nowe media. Podsumowu-jąc, trzeba stwierdzić, że YouTube. Wideo online a kultura uczestnictwa stanowi war-tościową lekturę dla początkujących medio-znawców i kulturomedio-znawców. Poza szczegó-łowymi problemami YouTube omawia także elementarne zagadnienia dotyczące nowych mediów, zatem również dla czytelników mniej zorientowanych medioznawczo bę-dzie stanowić wyczerpujące wprowadzenie do obserwacji przemian współczesnej rze-czywistości, nie tylko wirtualnej.

Marta Maleszewska Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Urszula Dernowska (rec.): Ronald A. Wolk, Wasting Minds, ASCD, Alexan-dria 2011, ss. 199.

Nie mogę udowodnić, że zmiany propono-wane w tej książce zaowocują szkołami, ja-kich potrzebujemy. Mogę natomiast do-wieść, posługując się danymi zgromadzo-nymi przez architektów i  zwolenników obecnej reformy, że przyjęta strategia nie działa, mimo niemal dwóch dekad starań nie przynosi oczekiwanych efektów (ze Wstępu, s. 14).

Książka Ronalda A. Wolka to swoiste stu-dium edukacyjnego status quo, połączone z krytyką zastanego porządku. Wprawdzie problematyka recenzowanej książki bezpo-średnio dotyczy amerykańskiego systemu

szkolnictwa, niemniej wiele wątków ma charakter uniwersalny, co sprawia, że jej treść może zainteresować także polskiego czytelnika i, co istotne, nie tylko kompara-tystę. Jest to książka atrakcyjna choćby dla dydaktyków – autor obnaża bowiem słabo-ści szkoły, niedostatki przebiegającego w niej kształcenia, które zamiast stymulo-wać rozwój ucznia, tworzyć przestrzeń dla tegoż rozwoju, „marnuje umysły”.

Praca Wolka składa się z dwóch zasad-niczych części: pierwsza z nich zorientowa-na jest zorientowa-na krytyczną azorientowa-nalizę funkcjonowa-nia szkolnictwa – autor nie godzi się między innymi na jednakowe standardy dla wszyst-kich uczniów, wszechobecne testowanie czy niedostateczne fi nansowanie szkolnictwa. Część druga – to wyjście poza diagnozę. Opis zastanego porządku to bowiem jedna warstwa problemowa recenzowanej książki. Jej dopełnieniem jest wskazanie realnych, już praktykowanych, choć, rzecz jasna, na niewielką skalę, sposobów przezwyciężania niemocy edukacji amerykańskiej.

W tym kontekście na uwagę zasługuje głoszona przez Wolka, aczkolwiek nienowa przecież, idea personalizacji. W opracowa-niu autora ma ona dwa wymiary: systemo-wo-organizacyjny i jednostkowy. Warto owe wymiary scharakteryzować.

Zdaniem autora spersonalizowana edu-kacja jest szansą i  nadzieją nowoczesnej szkoły. W proponowanym przez niego mo-delu kształcenia „nie ma tradycyjnego po-działu treści na przedmioty ani sztywnych programów, ponieważ standaryzacja jest zaprzeczeniem personalizacji. To uczniowie odgrywają główną rolę przy projektowaniu

(2)

własnego programu, który zazwyczaj ekspo-nuje poznawanie realnego świata. Tradycyj-ne nauczanie i podręczniki zostają ograni-czone do minimum, nauczyciele natomiast stają się doradcami uczniów, przewodnika-mi na drodze do samokształcenia, tutoraprzewodnika-mi pomagającymi swoim podopiecznym jak najlepiej wykorzystać czas i skanalizować intelektualną energię” (s. 101). Należy także, zdaniem Wolka, odrzucić wystandaryzowa-ne testy służące do pomiaru osiągnięć szkolnych, ponieważ one również pozostają w  sprzeczności z  ideą spersonalizowanej edukacji. Postępy w  nauce powinny być oceniane na podstawie bieżących działań (eksperymentów, recitali, przedstawień) i wytworów uczniowskich (specjalnych pro-jektów, wytworów prezentowanych w port-foliach czy na wystawach). Intencją autora jest ocenianie w szkole rzeczywistych doko-nań, w miejsce traktowania abstrakcyjnych wyników testowych jako źródła wiedzy o kompetencji ucznia.

To, o czym mowa, przywodzi na myśl poglądy Johna Deweya i Jerome’a S. Brune-ra na temat szkoły i kształcenia. Wyi Jerome’a S. Brune-raźna jest fascynacja Wolka progresywnym nur-tem w edukacji, choć autor w swojej książce nie mówi o tym wprost. Trzeba jednak pa-miętać, że Deweyowska wizja szkoły i kształcenia, choć jak na tamte czasy nowa-torska i  wymierzona przeciw tak zwanej szkole tradycyjnej i jej słabościom, nie opar-ła się przecież krytyce. Analizując stanowi-sko autora recenzowanej książki, chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to po-wrót do założeń, na których opierała się szkoła Deweya, ale tych spośród wielu

ską-dinąd słusznych, które trudno uznać za wartościowe. Chodzi mianowicie o zasadni-czą misję szkoły, jaką jest przygotowanie młodego pokolenia do życia i funkcjonowa-nia w  warunkach, o  których dziś, z  racji tempa i charakteru zmian w kulturze, wie-my niewiele. Pragmatyczna, programowo powiązana z potrzebami życia codziennego szkoła Deweya tego zadania nie wykonała, toteż grawitowanie Wolka w tę stronę, jeśli chodzi o dobór i realizację treści, kontrolę i  ocenę wiedzy i  umiejętności uczniów, uznać należy za niezbyt trafne. Pojawia się bowiem wątpliwość, jak i  czego nauczać i czy to, co proponuje Wolk, jest wystarcza-jące do tego, by uczniowie w  przyszłości mogli w sposób konkurencyjny funkcjono-wać w rzeczywistości, o której dziś wiemy niewiele. Być może zatem lepiej byłoby po-dążyć za tokiem rozumowania wspomnia-nego wcześniej Brunera, który uważa, że szkoła powinna koncentrować się na ćwi-czeniu sprytu intelektualnego uczniów, roz-wijaniu strategii umysłowych, którymi uczeń będzie mógł posługiwać się w sytu-acjach problemowych. Działanie na symbo-lach, ćwiczenie umiejętności selekcji i re-dundancji informacji, kształtowanie i do-skonalenie uniwersalnych umiejętności ra-dzenia sobie z  problemami, edukacja zorientowana na wychodzenie poza tu i te-raz, poza dostarczone informacje – tego wszystkiego w szkole po prostu nie może brakować.

Wróćmy jednak do treści recenzowanej książki. Personalizacja, zdaniem Wolka, uwzględnia te wszystkie założenia, na któ-rych winna wspierać się nowoczesna

(3)

edu-kacja. „Dzisiejsi uczniowie pochodzą z ro-dzin o różnym statusie socjo-ekonomicz-nym, wywodzą się z  różnych środowisk kulturowych, przejawiają inne preferencje związane z poznawczymi strategiami, uczą się w różnym tempie, mają inne talenty, pro-blemy i aspiracje. Wyjście naprzeciw owej różnorodności uczniowskiej wymaga pod-jęcia trudu związanego z tworzeniem szkół odmiennych od tych istniejących, konwen-cjonalnych i różniących się także od siebie” (s. 101–102). Wszystko po to, by zapropo-nować młodemu pokoleniu jak najbogatszą ofertę edukacyjnych możliwości.

Począwszy od roku 2000, Fundacja Billa i Melindy Gatesów rozpoczęła zakładanie małych innowacyjnych szkół, co sprawiło, że duch edukacji spersonalizowanej i jej fi -lozofi a zaczęły szybko rozprzestrzeniać się po terytorium Stanów Zjednoczonych. Nie-mniej Wolk nie ma żadnych wątpliwości, że to dopiero początek drogi. Autor, powołując się na doświadczenia innych państw, zauwa-ża także, że spersonalizowana edukacja za-korzenia się również gdzie indziej. W Wiel-kiej Brytanii na przykład Great Britain’s Department for Children, School, and Fami-lies wdrożyło program o nazwie Dziecięcy Plan (Th e Children’s Plan), którego założe-nia oparte są na przesłankach edukacji spersonalizowanej. Wedle słów dyrektora wspomnianego programu, na które w swo-jej książce powołuje się Wolk, „w  najlep-szych szkołach w kraju, znakomita praktyka edukacyjna wyłaniająca się z  pedagogii i  kultury spersonalizowanego nauczania i uczenia się zyskuje uznanie. Nasze nowe podejście w szkołach […] oznacza

koncen-trację na każdym dziecku z osobna, w każ-dej grupie wiekowej […]” (s. 102). Dostoso-wanie szkół i  programów nauczania do uczniów ze specjalnymi potrzebami eduka-cyjnymi – jednostek „innych”, różniących się od przyjętego a priori modelu ucznia, które mogą jednak funkcjonować w szkole i odnosić sukcesy edukacyjne pod jednym wszelako warunkiem, że szkoła i kształcenie wyjdą naprzeciw ich potrzebom i możliwo-ściom – regulowane odgórnymi rozporzą-dzeniami i obligujące szkołę do ich prze-strzegania, to, zdaniem autora, za mało, by mówić o indywidualizacji kształcenia czy edukacji spersonalizowanej. „Tak naprawdę bowiem, każde dziecko jest inne i każde za-sługuje na indywidualny plan uczenia się. Edukacja powinna przyjąć medyczny mo-del działania, którego wyznacznikami są: traktowanie wszystkich pacjentów indywi-dualnie, diagnozowanie specyfi cznych pro-blemów zdrowotnych przy użyciu odpo-wiednich w  danym przypadku, a  zatem wyselekcjowanych testów, zalecanie właści-wego postępowania i na podstawie osiąga-nych rezultatów orzekanie o postępie i suk-cesach terapii” (s. 103). Ktoś mógłby oczy-wiście podważać takie rozwiązanie, zarzu-cając autorowi niemożność urzeczywistnie-nia zamiaru, brak – z przyczyn obiektyw-nych – praktyczobiektyw-nych konsekwencji propo-nowanego podejścia do kształcenia i szkoły. Jak bowiem edukować miliony uczniów w małych szkołach, działając zgodnie z ideą edukacji spersonalizowanej? Udzielając od-powiedzi na to istotne przecież pytanie, Wolk sięga po przykład: w Nowym Jorku, największym szkolnym okręgu, od roku

(4)

2002 zamykano duże, konwencjonalne szkoły, zastępując je do 2010 roku dwusto-ma dwusto-małymi placówkami. Autor zauważa, że zgodnie z  najnowszym raportem nowe szkoły służyły niemal takiej samej liczbie uczniów, jak te, które zamknięto. A skoro było to możliwe w Nowym Jorku, jest moż-liwe wszędzie – konkluduje Wolk.

Personalizację trudno wprowadzić do konwencjonalnych szkół, to wyjątkowo nie-podatny grunt z racji obowiązującej kultury nauczania–uczenia się, kultury oceniania ucznia. Zdaniem Wolka „zbudowaliśmy skomplikowany i kosztowny system eduka-cyjny na założeniu, że ważniejsze jest na-uczenie dzieci tego, co, naszym zdaniem, powinni wiedzieć niż wspieranie ich w wy-siłkach związanych z poznawaniem tego, co chcą poznać i budowania na tym. Takie po-dejście nie ma racji bytu i wszystkie zgro-madzone dane potwierdzają, że tak właśnie jest. Edukacja spersonalizowana, praktyko-wana z powodzeniem w małych szkołach, zorientowana jest na autentyczne kształce-nie uczniów, a kształce-nie na »przerabiakształce-nie« mate-riału nauczania” (s. 103–104). To, o czym mowa, przywodzi na myśl termin scaff ol-ding (scaff old – rusztowanie, scaff olol-ding – budowanie rusztowania), określający sys-tem wsparcia, za pomocą którego dorosły inicjuje i podtrzymuje proces uczenia się dziecka. Nauczanie respektujące zasadę scaffoldingu, czyli zasadę minimalnego wspierania ucznia w procesie dydaktycz-nym, nie jest tożsame z przekazem goto-wych do zapamiętania informacji, wzorców postępowania czy reguł działania, które uczeń ma opanować. Nauczanie to

wzno-szenie metaforycznego rusztowania pod-trzymującego proces uczenia się, wspieranie ucznia w jego wysiłkach związanych z men-talnym oswajaniem rzeczywistości, to interakcja, której zasadniczymi komponen-tami są nauczycielskie wsparcie i rzucone uczniowi przez nauczyciela wyzwanie.

Z pewnością nie myli się wspomniany już wcześniej Bruner, który uważa, że szko-ła zawsze byszko-ła, jest i prawdopodobnie bę-dzie wdzięcznym obiektem łatwej krytyki. Książka Wolka jest niewątpliwie ważnym głosem w  dyskursie na temat kondycji współczesnej szkoły, nie tylko amerykań-skiej. Autor nie szczędzi zastanemu porząd-kowi edukacyjnemu słów krytyki, obnaża niedostatki i  pozory, których w  praktyce dydaktycznej nie brak. Jednocześnie mówi o potrzebie gruntownej przebudowy syste-mu, przyjęcia odmiennej od dotychczaso-wej „fi lozofi i” kształcenia, rezygnację z uni-fi kacji i standaryzacji w szkole na rzecz in-dywidualizacji kształcenia, tworzenia nie-wielkich wspólnot szkolnych, zorientowa-nych na akceptowane i  podzielane przez wszystkich cele, społeczności, których członkowie pozostają ze sobą w  bliskich, bezpośrednich relacjach. Nauczanie powin-no tworzyć przestrzeń dla rozwoju ucznia, toteż skrypt recytacyjny powinien zostać zastąpiony działaniami zorientowanymi na tworzenie warunków do uczenia się, wspie-ranie ucznia w wysiłkach związanych z po-znawaniem, dopasowaniem zabiegów na-uczyciela do potrzeb i zainteresowań ucznia. Trudno właściwie nie zgodzić się z za-sadniczą myślą Wolka na temat zakresu i charakteru zmian, które muszą zaistnieć,

(5)

by szkoła nie kojarzyła się już dłużej z miej-scem, w  którym intelektualna potencja ucznia nie jest w pełni wykorzystywana czy jest wręcz marnowana. Właściwie bowiem w reformatorskiej wizji autora recenzowa-nej książki nie brakuje także słabych punk-tów, ale z ich istnienia sam Wolk zdaje sobie sprawę. Trudno jest bowiem (z)reformować szkołę, która – paradoksalnie – z  jednej strony wykształciła swoistą „barierę immu-nologiczną” przeciw ewentualnym zmia-nom, z drugiej natomiast strony głosi ich konieczność i potrzebę.

Wasting Minds to książka, której proble-matyka uświadamia czytelnikowi, że mimo wszystko społeczeństwa po prostu nie stać już dłużej na „marnowanie umysłów” dzieci i młodzieży, a skoro tak, obecny porządek edukacyjny musi ulec gruntownej przemia-nie. Czy dokładnie takiej, jaką proponuje Wolk? Na to pytanie czytelnik musi odpo-wiedzieć sam, dlatego warto zachęcić do lektury tej książki.

Urszula Dernowska Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie

Agnieszka Jeran: Bardziej teraźniejszość

niż przyszłość… Sprawozdanie z 

konfe-rencji „Przyszłość technik badawczych w socjologii”

Konferencja została zorganizowana przez Katedrę Metod i Technik Badań Społecz-nych w  Instytucie Socjologii UŁ, Polskie Towarzystwo Socjologiczne – oddział łódz-ki i Sekcję Metodologii Badań Społecznych

PTS w  dniach 25 i  26 października 2012 roku w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Niniejsze sprawozdanie ma na celu ra-czej nawiązanie do ogólniejszych proble-mów, które przypomniała niniejsza konfe-rencja, niż jej detaliczne opisanie wystąpień (a było ich wiele…). Zestawienie abstraktów przygotowane przez organizatorów pozwala zorientować się w tematyce, można też mieć nadzieję na ukazanie się przynajmniej części wystąpień w postaci artykułów naukowych. Zaczynając od obowiązku sprawozdawcy, należy odnotować, że konferencja zajęła peł-ne dwa dni, organizatorzy podzieli tematy na pięć obszernych sesji, które w większości od-powiadały na pytanie raczej o teraźniejszość niż przyszłość, choć oczywiście należy uznać, że zawsze to diagnoza stanowi punkt wyjścia prognozy. Sesje zatytułowano: Status technik badawczych; Badania sondażowe – procedury analityczne i  sprawdzające; Inne sondaże i techniki badawcze; Metodologiczne aspekty badania zjawisk społecznych oraz „Nowe” technologie w badaniach społecznych.

Niezależnie od podziału na sesje można było w referatach wyłonić trzy główne wątki: 1. Rozważania z metapoziomu, a więc

w istocie metodologiczne – poświę-cone chociażby ogólnie trafności i celowości tworzenia zestawień i kla-syfi kacji technik badawczych, proble-mów pojęciowych, w tym – nazywa-nia technik, problemów (a  może wprost – piętnowania) badań jako-ściowych jako takich;

2. Opisy i szczegółowa dyskusja zasto-sowań konkretnego narzędzia,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Historia filozofii — zgodnie z zamierzeniem Autora — jest połykana przez środowisko humanistyczne, a także przez inteligencję z innych kręgów, kiedy trzeba robić

Wust zauważa — nawiązując od koncepcji bytu Martina Heideggera — że opisywana pewność i brak pewności czy też połowiczność pewności istnienia Absolutu bierze się

Książkę czyta się dobrze i polecam ją jako wprowadzenie do matema- tycznych zagadnień nieliniowej teorii sprężystości, mikromechaniki i miar Younga.. Ta część

Szczególnie dziękuję władzom Instytutu Stu- diów  Międzynarodowych oraz Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.. Za inspirację i nieodzowną pomoc

Jest nowy program rabatowy w T-Mobile - Korzyści dla domu..

Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty, z drugiej strony takie, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych,

Uważam, że jeśli ktoś wykonuje zawód, który mieści się w definicji zawodu zaufania publicznego albo który związany jest z bardzo dużą odpowiedzialnością za zdrowie i

Przypatrując się naszemu prawodawstwu dotyczącemu zawodu leka- rza i praktycznej postawie kolejnych rządów, trudno oprzeć się wrażeniu, że rządzący traktują samorząd