• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek - eternizacja hiatusu : szkic antropologii Georges'a Bataille'a

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Człowiek - eternizacja hiatusu : szkic antropologii Georges'a Bataille'a"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Matuszewski

Człowiek - eternizacja hiatusu : szkic

antropologii Georges’a Bataille’a

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 19/20, 157-168

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L I A P H I L O S O P H I C A 1 9 / 2 0 , 2 0 0 7

K r z y s z to fM a tu s z e w s k i*

C ZŁ O W IEK - ETER NIZA CJA H IA TU SU SZKIC A N TR O PO LO G II G EO R G ESΆ B A T A IL L E ’A

z tego, czym się jest, nie akceptow ać niczego oprócz dążenia, aby być poza tym, czym s ię j e s l [SN, s. 202]

Impet negatyw ności w człow ieku sprawia, że nie ma w nim zgody na status

quo i że konstytuuje się on jako byt infiltrow any przez niepokój, a w końcu -

paradoksalnie (z punktu w idzenia ontologii, która je st n auką o trwaniu obiektów obejmowanych jej zakresem) - zw raca się przeciw ko sobie, żyw iąc się rozją­ trzanym perm anentnie autorozbratem. B ędącą dla B ataille’a oczyw istym punktem w yjścia heglow ską myśl o negatyw ności1, ekstrem alizuje on w tej mierze, w jakiej priorytetowy je st dla niego nie społeczny (czy obyw atelski), lecz egzystencjalny status jednostki; w tej m ierze zatem, w jakiej dialektyka sprzeczności anihilow ana je s t u niego jedynie przez śm ierć, nie zaś pow strzy­ mywana (jak u H egla) w skutek w yniesienia kulturow ych instytucji na poziom (temporalny, historyczny) ostatecznie satysfakcjonujący dla D ucha („koniec historii” , czyli nadejście ery m anipulow ania św iatem przez zadow olonych z siebie „niew olników ” ; tych, którzy zdetronizow aw szy eksploatujących ich „panów”, usuw erennili się, aprobując w łasne uzależnienie od pracy).

N iepodobna, zdaniem B ataille’a - to radykalnie antyutopijny rys jeg o myśli (wymierzony zarów no w heglow ską, ja k i w e w szelką rew olucyjną wizję przyszłej koncyliacji2) - przew idyw ać oddzielenia człow ieka od jeg o „nie” jako reakcji na obow iązujący stan rzeczy. Inaczej niż u H egla, człow iek w ujęciu Bataille’a nie zdąża ku autorealizacji w perspektyw ie dziejow o traktow anej w ol­ ności; spełnienia nie obiecuje mu żadna historyczna przyszłość. Jeśli, ja k zwykło

U niw ersytet Łódzki.

1 „W iem , że człow iek je st negacją, że je st rygorystyczną postacią N egatyw ności, albo ni­ czym” [H H , s. 360].

2 Z resztą też w w izję chrześcijańską, niew ątpliw ie bardziej stonow aną, gdy chodzi o stosunek do progresu (bo rezygnującą z nadziei na spełnienie w czasie), ale przecież substancjalizującą szczęśliwość w transcendentnych zaśw iatach, które są dla B ataille’a je d y n ie psychologicznie zrozumiałą (choć nie zaw sze traktow aną em patycznie) fantasm agorią.

(3)

1 5 8 K rz y s z to f M atu sz cw sk i

się m ów ić z okazji Hegla, tak samo liczy się dla niego droga, ja k cel, to dla B ataille’a „cel” zaw iera się w peregrynacji: „Tym, czego m ożna od nas oczeki­ wać, jest pójście możliwie najdalej, a nie osiągnięcie celu” [SN, s. 200-201]. Jako skrajny racjonalizm , prognozujący dziejowe dom knięcie, to znaczy zaspokojenie św iadom ościow ych aspiracji człowieka, a w konsekw encji uw iąd właściwej mu dynam iki (u kresu, do którego zdąża w poznaw czym napięciu, człowiek jest niem ym kontem platorem całości), heglizm wydaje się B ataille’owi ofertą egzystencjalnej sterylizacji: istnienie - logiczne i historyczne - udostępnia się (pod jedynie aprobow aną postacią uniw ersalnego sensu) m ędrcow i, admiratoro- wi (i adm inistratorow i) wiedzy. Inaczej mówiąc, H egel potrafi afirm ow ać tylko na mocy arbitralnej spirytualistycznej redukcji: jego ontologiczny m onizm jest faktycznie założeniem enigm atyzującym realne konflikty i z góry uprawomoc­ niającym paruzję.

W edług B ataille’a, z założeń ontologicznych przyjm ującego bodaj tylko dwa - m ów iące o energetycznej korelacji człowieka i kosm osu oraz o substancjalnej autonom ii ciała - ludzkiej „w ściekłości” (egzem plifikacji konfliktu, rozdarcia jako niepozw alających się m ediatyzow ać wym iarów ludzkiej kondycji) nie da się uśm ierzyć z pom ocą heglow skiego paliatyw u w iedzy (jej ograniczoność i pretensjonalność stają się jaw n e w obliczu praw dy człow ieka, ja k ą je s t „rozpę­ tanie”, którego renom ow anym spraw ozdaw cą okazał się Sade, zw łaszcza w Stu

dwudziestu dniach Sodom y [por. Surya, s. 217]). Jako kosm iczna emanacja,

wiązka energii (J e d e n z efektów [jej] nadm iaru”), człow iek je s t nie tylko twórcą ograniczonego św iata kultury („człowiek w zasadzie nie w ie niczego o wszech- świecie, który go unosi” [CP, s. 216]), ale przechow uje też w sobie - owszem, kulturow o przytłum ione, acz nostalgicznie go infiltrujące - zobow iązanie wobec „bezm iaru” , z jakiego się wywodzi. Rozum, do którego byt ludzki zasadniczo się odw ołuje, w znosząc społeczne instytucje, przestaje być dlań najwyższym autorytetem w ów czas, gdy ze sw ą doznaniow ością i swymi im pulsam i wkracza ciało i gdy zew em „ciągłości” przypom ina o sobie ów inny rodzaj ducha - o genezie starszej niż ta, ja k ą dem onstruje duch heglow skiej, na w skroś zantro- pologizowanej dziejowości. Jeśli dla Hegla praw dą o ludziach je st to, że realizują oni poruczenia logicznego A bsolutu - że w sposób konieczny zmierza­ j ą do spełnienia, które będzie kum ulacją w olności poszukiwanej przez rozumne z definicji p o jęcie - to w edług B ataille’a da się uniw ersalnie określić ich sytuację, m ówiąc: „Jesteście [...] jedynie eksplozją energii. [...] tkwi w was palące pragnienie, nie m oglibyście nigdy oddzielić go od człowieczeństwa. W swej istocie człow iek m a tutaj za zadanie w ydatkow ać w chw ale to, co grom adzi ziem ia, co trwoni słońce. [...] N atura ludzka je st - z góry - na miarę w ielkiego uw olnienia energii” [CP, s. 15].

Z jednej strony, kontestując heglow ską paruzję, z drugiej zaś, ujawniając infantylizm w szelkiego projektu rew olucyjnego (który m obilizuje zaw sze tylko przed rew olucją, później zaś, „w św iecie na pow rót hom ogenicznym ” , prze­ kształca się w e frazes i pada łupem nieujarzm ialnej ludzkiej negatywności

(4)

C złow iek - ctcm izacja hiatusu. Szkic antropologii G eorgcs’a B ataille’a 159 [por. Durançon, s. 146]), Bataille, w zorem K ierkegaarda i N ietzschego, uperm a- nentnia konflikt ponad w szelką mediatyzacją3. Poza total(itar)ną opcją w skazaną przez H egla - na k tó rą B ataille nie m ógłby przystać, o ile je st ona uroszczeniem samorewindykującej się racjonalności i gw ałtem na jednostkow ej egzystencji, 0 ile w ięc problem atyczna je s t zarów no je j praw om ocność filozoficzna, ja k 1 moralna - nie ma m ożliw ości porozum ienia m iędzy jednakow o konstytutyw ­ nymi dla człow ieka nam iętnością, dom agającą się ekscesu, i rozum em , żądają­ cym respektu dla zakazu. C hodziłoby tu o spór m iędzy instancjam i, z których pierwsza nie tylko w yraża lokalny bunt instynktów czy popędów przeciw ko rygorystycznej i władczej racjonalności, ale je st też źródłow ym oporem residu- alnie obecnego w człow ieku im petu, wywiedzionego z pierw otnego chaosu czy „bezmiaru” , przeciw ko ograniczoności świata tem poralnego: „Znajdow ać się w ciele, rządzonym przez rozum , podczas gdy rozum nie m oże się uporać ze wszystkimi instynktam i zagnieżdżonym i w bycie ludzkim - rodzi to w ściekłość, którą trzeba bodaj w idzieć jak o nie do usunięcia. Jako coś, co przetrw a w szyst­ kie m ożliw ości” [Chapsal, s. 17]. O człow ieku ja k o uosobieniu rozdarcia4 - nie

3 W yraźnej zależności B ataille’a od Hegla i jednoczesnej w obec niego różnicy n ie przeoczył naturalnie Sartre: „z triady heglow skiej [B ataille] usuwa m om ent syntezy i dialektyczną wizję świata zastępuje w izją trag iczn ą czy też, by użyć je g o w łasnego języka, dram atyczną” . Do zespołu antagonistów Hegla, kw estionujących uniw ersalność dialektyki, Sartre dołącza jesz c z e Jaspersa, którego w pływ na B ataille’a (zapośredniczony w lekturze Études kierkegaardiens Jeana W ahla) mocno podkreśla (jaspersow ska je st, w edług niego, geneza takich batailie’ow skich pojęć, ja k nie­

wiedza, rozdarcie, noc, szczyt możliwości). Zdaniem Sartre’a, różni B ataille’a od Jaspersa stosunek

do Boga: sw oisty jaspersow ski agnostycyzm zastąpiony zostaje u B ataille’a pew ną postacią mistyki; żal za um arłym Bogiem , „w dowieństw o” po nim s ą w yrazem bataille’ow skiej „złej wiary" [por. Sartre, s. 143-144, 167-168]. W edług Isabelle Rieusset [por. Rieusset, s. 108-110], łączy B ataille’a i Jaspersa sym patia do mitu. Jeśli jednak Jaspers dem onstruje j ą w swej koncepcji „szyfrów transcendencji” , to B ataille nie przystaje na transcendencję naw et z jaspersow skim ograniczeniem (brakiem objaw ienia) i, ew identnie wbrew insynuacjom S artre’a, rozw aża sytuację człowieka w je g o w yłącznym związku z im manencją. O tym, ja k znacząco sw o ją książką o Nietzschem z 1936 r. (recenzje w 2 num erze „A cephale") Jaspers oddziałał na B ataille’a (za­ równo na je g o now atorską n a ów czesnym ideowym gruncie francuskim interpretację Nietzschego, jak i na je g o stosunek do faszyzm u), pisze z kolei J.-M . Besnier [por. B esnier 2, s. 34-37].

4 O ile je st kw estionow aniem (nieodzow ny warunek przenikliw ości), a w ięc a fo r tio r i odrzu­ ceniem wiedzy, człow iek — „przynajm niej [ten], który w ym yka się podporządkow aniu [ ...], dla którego każda odpow iedź je s t zaw sze tylko częściowa, jeśli nie bez znaczenia” — nieuchronnie je st „raną”, determ inuje swój status ja k o nigdy nie dom kniętego „rozziew u” [por. J. D urançon, s. 209]. Wszelako u B ataille’a n ie chodzi w yłącznie o przenikliw ość. Konflikt rozgryw a się nie tylko w łonie świadom ości, j a k u Hegla, ale je st też konfliktem m iędzy świadom ością, która nas partykula- ryzuje i żąda respektu dla tej partykulam ości, a zew nętrzem , światem , życiem , objaw iającym i całkiem o d m ien n ą dynam ikę: „W głębi jeg o [człowieka] duszy przycupnęła na stale nieruchom a świadomość: na zew nątrz kłębi się ślepy ruch i nadm iar życia. Pom iędzy tym i dw om a [ ...] biegunami człow iek je s t w nieunikniony sposób rozdarty [ ...] . N ie m oże zrezygnow ać ani ze swojej odrębnej egzystencji, ani z bujności świata, który drwi sobie z tej egzystencji i dąży do jej unicestwienia. C odziennie rozstrzyga się dylem at m iędzy m ikroskopijną zag ro d ą a w olną

(5)

1 6 0 K rz y s z to f M atu sze w sk i

dającego się usunąć inaczej niż w śm ierci („W tej m ierze, w jakiej je s t imnia- nentnym bezm iarem , bytem , w tej mierze, w jakiej jest ze świata, człow iek obcy jest sam em u sobie” [TR, s. 39]), a epizodycznie tylko „zaw ieszanego” w stanach ekstatycznych (wszelako „zaw ieszenie” to je st zaw sze tylko eskalacją rudymen­ tarnego rozjątrzenia, ja k w erotyzmie, śm iechu czy łzach) - pow ie Bataille, że „zajęty je st [on] zabijaniem w sobie człow ieka” [SN, s. 115]5. A komentator B ataille’a, odw ołujący się do transgresji jako środka najbardziej jednoznacznej eksplikacji ludzkiej specyfiki, w skaże na anim ozję człow ieka w obec własnej podstaw y (osadzony pośród możliw ości w ciąż przyciągany i m obilizow any jest on przez niem ożliw e): „D la B ataille’a człow iek je st przede w szystkim obiektem i narzędziem transgresji. To właśnie, jeg o zdaniem, określa go w pierwszej kolejności. Człow iek je st w rogiem sam ego siebie, je st nożem i raną. I w tej w alce z w łasnym byciem , z w łasnym fundam entem , w tym konflikcie, w którym nieustannie zderza się on z sam ym s o b ą afirm uje się on napraw dę, poszukując niem ożliwego. N iem ożliw e je st bow iem głęboką praw d ą człow ieka; człowiek jest bytem , który chce niem ożliw ego” [Duranęon, s. 147].

T ransgresja dotyczyć m oże tylko istoty śm iertelnej, to znaczy takiej, która ekstatyzuje się w przew idyw aniu własnej śm ierci; śm ierć ostatecznie uzasadnia potrzebę przekraczania granic (nie w iedząc nic o śm ierci, nie szukalibyśm y - nieznanej nam w ów czas - zatraty). Transgresja „m oże zachodzić tylko w świe­ cie podatnym n a zagładę, nie zaś w św iecie niezm iennym ” [D uranęon, s. 149].

C złow iek to ekstrem ista przekroczeń („istotę ludzką cechuje niezdolność do zadow alania się w łasnym i granicam i” [Besnier 2, s. 200]6), dążący do zakwe­ stionow ania — w zatracie - swej ziemskiej sytuacji, która oznacza dla niego redukcję do rzeczy: „Praw dziw ym przeznaczeniem człow ieka je st się zatracić, urzeczyw istnić sw oje pragnienie w yjścia ze św iata poprzez unicestw ienie się w śm ierci, ofiarow aniu lub św ięcie” [Hawley, s. 254]. Z atrata uw alnia od statusu rzeczy - „zatracając się, człow iek ujaw nia sw ą bezcenną w artość” [Hawley, s. 332]. Profaniczny św iat działania, rozum nych rachub reifikuje, je s t bowiem św iatem projektu, zaw ieszonego czy zahibem ow anego życia7. Tej redukcji,

przestrzenią [ ...] , m iędzy h ojnością a zachłannością” [CP, s. 301]. O uw ikłaniu człowieka pow iedzieć m ożna je sz c z e i tak: „człow iek n ie m oże żyć, nie przełam ując barier, jakim i musi otaczać sw o ją potrzebę w ydatkow ania” [H eim onet, s. 23].

5 Por. te ż stosow ne passusy u kom entatorów B ataille’a: „C złow iek neguje to, czym jest - realność, pierw iastek ż yciow y i ograniczoność - ażeby dojść d o tego, czym n ie je s t — do nierealno­ ści, śm ierci i nieograniczoności” [Hawley, s. 307]. W języku nie tak ekstrem istycznym , wciąż je sz c z e heglow skim , m ożna by pow iedzieć: „Człow iek je s t człowiekiem tylko o tyle, o ile może

odrzucić p rzydaną m u kondycję - to znaczy naturę, ja k i w łasną naturę” [B esnier 2, s. 52]. 6 Podobnie u J. Duranęona: „Istota ludzka afirm uje się tylko poza bytem , w [ ...] czysto ludz­ kim dośw iadczeniu transgresji. Człow iek afirm uje się jed y n ie w e w łasnym przekraczaniu [...]■ Człow iek je s t [ ...] istotą, która m a w ładzę ryzykow ania sobą” [Duranęon, s. 148].

7 N aw et o Sartrze, fundującym przecież (w L 'Ê tre et te N éant) sw o ją m yśl na zantypodyzo- waniu sposobów istnienia rzeczy i człow ieka (uczynionego anty-rzeczą, N icością), pow ie Bataille,

(6)

C złow iek - etem izacja hiatusu. Szkic antropologii G eorges’a B ataillc’a 161 której pospolitym w ym iarem je st praca, człow iek przeciw staw ia się za pom ocą nieużytecznego w ydatkow ania. To ono w łaśnie, ja k sądzi Bataille i czem u daje wyraz w swej solárnej kosm ologii, określa człow ieka prym am ie: „człowiekowi chodzi o to, że nie chce być jedynie rzeczą, [...] o to, żeby suw erennie istnieć” [CP, s. 141]. M yśl B ataille’a jest radykalną polem iką z m ieszczańską, ideowo zależną od R eform acji w izją rzeczyw istości jak o pragm atycznego projektu, z którego ekstem alizow ano splendor ekstatycznej chw ili i chw alę zatraty. Życie zredukowane zostało w tym ujęciu do zm erkantylizow anego trw ania w oczeki­ waniu na zbaw ienie; zw ycięskie mieszczaństw o otw iera erę trzebiącej nam ięt­ ność dom inacji rzeczy: „Tak oto rzecz zapanow uje nad realnością ludzką w tej mierze, w jakiej człow iek odkłada w łasne istnienie na później, w tej mierze, w jakiej żyje on ju ż tylko oczekiwaniem przyszłości. W edług B ataille’a taka zachowawcza ekonom ia ogranicza istnienie ludzkie do tego, co je s t - do możliwego — i ignoruje niew yczerpane bogactw o tego, czego nie m a - niem oż­ liwego, które je s t sam ą istotą człowieka. To niem ożliw e je st osiągane tylko w bezinteresownym pochłanianiu, które je st ofiarow aniem , potlatchem lub śmiercią” [Hawley, s. 276].

Za spraw ą przekroczeń, stym ulowanych kw estionow aniem , będącym instan­ cją w ym ykania się poniżeniu reifikacji, człow iek dochodzi do punktu, w którym sprzeczności nie znoszą się dialektycznie, lecz „w spółistnieją, nie redukując się nigdy do tożsam ości” . T en punkt jest szczytem lub nico ścią („poza” ograniczo­ nego bytu) - „nieograniczonym św iatem sakralnym ” - gdzie człow ieka (bytu partykularnego i zam kniętego) ju ż nie ma i gdzie staje się on na chw ilę tym, czym na co dzień nie je st, by rychło znów „upaść w ograniczoną sytuację”, żywić się „nieusatysfakcjonow aniem , nienasyceniem ”, objaw iając w ten sposób swą „niem ożliw ą istotę” [Hawley, s. 209, 224, 225]8. Być niem ożliw ym znaczy u B ataille’a faktycznie być zdolnym do bezkom prom isow ego eksplorow ania w sobie (aż po autoanihilację w „ekscesie, erotyzmie, sztuce czy ekstazie” , a także w „Złu”) całego potencjału negatywności. To, innym i słow y, dotrzeć -że faktycznie d okonuje on takiej redukcji, o i l e —jak o aktyw ista, progresista, historycysta - widzi w człowieku „funkcję je g o czynów , je g o efektywności w św iecie” . Błąd S artre’a, odziedziczony po Heglu (i M arksie) polegał, w edług B ataille’a, na antropologizacji i pragm atyzacji rzeczyw isto­ ści, to znaczy na „odrzuceniu boskiego upojenia, zanegow aniu zasadniczo niem ożliw ej natury ludzkiej” , czy też na „zignorow aniu religijnych popędów człow ieka, w szczególności pragnienia poety [B audelaire’a] przekroczenia w szelkich granic” [Hawley, s. 2 8 5-286].

8 H awley zw raca uw agę, że ta tendencja do w ym ykania się ujarzm iającem u bytow i poprzez wiodącą do unicestw ienia standardow ej podm iotow ości negację odpow iada ruchowi mistyki kabalistycznej. W szelako w przeciw ieństw ie do kabalistów , z którym i „dzieli aspirację do przekroczenia ludzkiej kondycji” , B ataille nie substancjalizuje „N ie-bytu” czy „N icości” , lecz widzi w nich korelaty ludzkiego um ysłu. Sięgając do inspirujących w bataille’ow skim kontekście motywów kabalistycznych, H aw ley przypom ina też o now oczesnej inicjatyw ie kabalistycznej René Daum ala, autora C ontre-ciel (1936) („czysty podm iot pojm uje siebie tylko ja k o granicę nieustannej negacji”) [por. H awley, s. 179-180].

(7)

162 K rz y s z to f M atu szcw sk i

w zakw estionow aniu - do „szczytu” („niem ożliwe je s t głębią bytu” [Pemiola, s. 41]) lub „otchłani” , do punktu, w którym człow iek - jak o partykulamość, istota odrębna czy odizolow ana - „unicestw ia się i staje się czymś «całkiem innym», sakralnym ” [por. I-Iawley, s. 226, 313].

N iem ożliw ość człow ieka je st funkcją jeg o osobliwej determ inacji, czyniącej

zeń istotę nigdy napraw dę nieprzystosow aną do w arunków , które stanowią de

fa c to jeg o środow isko, są rezultatem jego w łasnego działania: człow iek neguje

m ianow icie inteligibilny świat, ażeby zatracić się w „poza” , w odw rotności tego, co hom ogeniczne i dobrze znane. Jako taki sam dla siebie stanow i zagadkę, która - z uw agi na ekstatyczność natury człow ieka, jeg o niezdolność do zaapro­ bow ania hic et nunc (określa nas poryw ku nieograniczonem u zew nętrzu) i jego ostateczną w olę zagubienia się w rew ersie pozytyw ności — je s t „zagadką religijną” [por. H awley, s. 264]9 (o ile predylekcja religijna w yraża wolę transgresji rzeczow ego porządku czy też o ile „religijny popęd człowieka” to „pragnienie niem ożliwego, które w yrzuca go poza ten ograniczony świat” [Hawley, s. 287]). Najintym niej konstytuuje człow ieka, zdaniem B ataille’a, jego „w rażliw ość religijna” - zdolność kw estionow ania w szystkiego, co osadza i stabilizuje w rzeczow ym porządku, p a r excellence ofiam icza predylekcja do „narażania” , w prow adzania siebie do (wywłaszczającej z poczucia tożsamo- ści-zam knięcia) gry, skłonność transgresyw na (do negacji bytu), która wynosi poza sferę racjonalności i sensu, objaw iając brak sensu ja k o „ostateczny sens człow ieka” . G dy m ów i o szczycie, przekroczeniu granic, niem ożliwym czy o suw erenności, B ataille podnosi w artość „działań ludzkich, które nie mają sensu i w ym agają całkow itego w ydania bytu ludzkiego grze” . C złow iek zaprze­ cza w ów czas w szystkiem u, co w iąże go z trw aniem tout co u rt i w bezcelowym trw onieniu energii, utożsam iającym go ze słońcem - z życiem - „dochodzi w niepojętym przekroczeniu siebie do niem ożliwego, do sacrum ” [por. Hawley, s. 292, 307]10. O w a sakralność wszelako to nie stan, którym m ożna się cieszyć;

9 Bycie niem ożliwym (lub „religijną zagadką”) i p łynącą z tego statusu lekcję konfrontuje Bataille z autorytetem i w ym ogam i poznania oraz wiedzy, które aspirują do definitywnej rozstrzygalności: „To w nim [niem ożliw ym ], i dzięki niemu, człow iek uczy się, że na zawsze pozostanie nieuchw ytny, będąc zasadniczo czym ś nie do przew idzenia, i że poznanie musi ostatecznie rozpuścić się w prostocie em ocji” [Lz, s. 23). Znaczące w kontekście promocji

niem ożliwości - nieuchronnie sprzecznej i parodystycznej - je st dzieto Sade’a: „D la Bataille’a

[...] prezentow ało [ono] m odel definityw nego odrzucenia rozum u, a tym sam ym [model] objaw ienia niem ożliw ej natury kondycji ludzkiej” [Hawley, s. 331-332].

10 Sw oją k o ncepcją sakralności ja k o ekstazy, odw rotności życia zaprzeczonego, aprobującego podporządkow anie pragm atycznym w ym ogom lub fantazm atom idealizm u, B ataille zdyskontuje nie tylko konw encjonalną postaw ę religijną, zw iązaną z w iarą w objaw ienie i nadzieją zbawienia, ale rów nież (zw łaszcza w Uczniu czarnoksiężnika, manifeście inaugurującym działalność Collège de Sociologie) zastępcze postaci ludzkiej sam orealizacji - naukę i sztukę: „Człow iek nauki w pisuje się w rzeczyw istość odhum anizow aną, człow iek fikcji zaś angażuje się w nierealizowalny, fantom atyczny projekt ludzkości: pisze, czyta, ale nie żyje, n ie odczuw a naw et tego wstydu, który

(8)

C złow iek - ctcm izacja hiatusu. Szkic antropologii G eorges’a B ataille’a 1 6 3 nie ma ona nic w spólnego z trwaniem , które czyniłoby go na pow rót czymś profanicznym. D ążąc do pełni, ja k ą obiecuje przekroczenie, człow iek w ieczyście tylko aspiruje. R eligijność to droga, poszukiwanie, intensyw ność; ale nie cel ani odpoczynek. Pełnia, ku której zw raca religijne napięcie, m a naturę mitu: je st niedostępna i zarazem jed y n ie m obilizująca. A nalogicznie, „człow iek «pełny» jest nie do osiągnięcia i [...] zarazem tylko o niego w arto zabiegać: chodzi o konieczne N iem ożliw e [...] rozdarcie, noc zabłąkanego dziecka, m ęczeńską radość!” [Arnaud, Excoffon-Lafarge, s. 53].

Sacrum osiągane je s t u B ataille’a w życiu, przybierając postać ekstazy

w im m anencji (częste u B ataille’a transgresyw ne „poza” - au-delà — w skazuje nie na transcendencję, lecz na rew ers pragm atycznego ładu, synonim u zam knię­ cia i urzeczow ienia: braku kom unikacji). Jako takie nie pow inno łudzić spoko­ jem czy odpoczynkiem , skoro dynam ikę „życia i św iata” określa „kaprys” . Znamienny passus z tekstu B ataille’a (o C am usie [por. BM , s. 411]), w którym zdetronizowana została zachodnia ontologia stabilności (zakładająca byt jako nieruchomą substancję, im plikująca koncepcję zbaw ienia jak o ostatecznej koncyliacji, a także źródłow a dla utopii projektujących w tem poralnej przyszło­ ści nieuchronnie totalitarną harm onię), opatrzony został instruktyw nym kom en­ tarzem: „O znacza to, że nie m ożna b y w nim [życiu] osiągnąć trwałej satysfak­ cji. T ak że je d y n e dające się uw zględniać dobro polegałoby na tym, aby nigdy nie być w spoczynku, nie zaś na zw alczaniu, w zorem sartre’ow skiego intelektu­ alisty, przeszkody na drodze do ostatecznego pojednania. R zecz w tym , aby nigdy nie być zadow olonym oraz by porzucić złudną w iarę, że sytuacji dyskom ­ fortu m ożna by kiedykolw iek zaradzić” [Besnier 1, s. 45—46].

Z dom eny tego, co wysokie, uosobione w Bogu, sacrum przeistacza się u B ataille’a w dom enę niskości, osuwania, upadku, zatraty - ostatecznie w domenę ludzką spod egidy negacji i intensywności. N ie znaczy to, że czło­ wiek stał się Bogiem, omnipotentnym i usatysfakcjonow anym panem św iata, ale że zinterioryzow ał - po uśw iadom ieniu sobie Boga jak o „najbardziej nonsen­ sownej spośród ludzkich iluzji” [por. Surya, s. 418-419], czyli po odrzuceniu kurateli (która okazała się zwodnicza) służącej uśm ierzaniu sam otności i roz­ paczy - desperację, ja k ą w yobraźnia każe przypisyw ać tylko B ogu, jed yn e m u pogrążonemu w pustce w szechśw iata: bez Boga człow iek je s t desperatem na boską m iarę, w ciąż dręczonym w yróżniającym go głodem , „bolesną potrzebą przekroczenia swej ograniczonej kondycji” [Hawley, s. 139]. Św iadomość upewniałby go w tym , że nie je st zjawą. C ollège w ydaje się B ataille’owi stw orzony w łaśnie po to, by zerwać jed n o cześn ie z odczłowieczającym porządkiem nauki i z m elancholijnym i mirażami fikcji, które w ydają człow ieka darem nem u żalowi za tym, czego nie ma; stw orzony po to, aby człowiek nie był ju ż ani naukow ą abstrakcją, ani zwodniczym w yobrażeniem , lecz aby odnalazł się w w yobrażeniu żywym , w figurze mającej intensywność spełnionego pragnienia” [Kaufm ann, s. 75]. N aturalnie przy zastrzeżeniu, że chodziłoby o spełnienie nie ja k o aspekt projektu, lecz korelat chwili.

(9)

164 K rz y s z to f M atu sze w sk i

ludzka - m etafizyczna św iadom ość B ataille’a, a także św iadom ość jeg o powie­ ściowych bohaterów - odkrywa Boga jak o iluzorycznego neutralizatora naszego zrelatyw izow ania w obec śmierci: subw ersyw ne „Jestem B ogiem ” , wypowiadane przez M adam e Edwardę, w skazuje na sam owiedzę bytu rzuconego, zabłąkane­ go, ześlizgującego się ku nocy, ale też emanującego blaskiem swego nieprzejed­ nanego otw arcia (oddzielonego od wszelkiej partykularnej intencji), którego ekscytującym w yobrażeniem , pochłaniającym tak samo przem ożnie i bezintere­ sow nie ja k śm ierć, je s t abnegacyjnie i z prem edytacją rozw ierany przed mężczy­ zną seks. Podobnie sakralna - w znaczeniu uw ew nętrznienia boskości, dezawu­ ującego w szelką m etafizyczną hierarchię, która im plikow ałaby Boga - jest kwestia „podm iotu lirycznego” z erotyczno-kosm ologicznego poem atu prozą, jak im je s t L 'A n u s solaire: „«Jestem słońcem »” odsyła do „now ego statusu ontologicznego człow ieka” ; w yraża ju ż nie podporządkow aną indywidualną tożsam ość w zhierarchizow anym św iecie, lecz św ięty stan rozproszenia czy rozpadu: „«ja, olśniony przez sacrum, jestem wszystkim»” [por. Hawley, s. 153].

Sakralny je s t nie B óg w zmistyfikowanej roli „granicy człow ieka” , lecz bo­ ska je st sam a ludzka granica, w ciąż przesuwana w kontestacji i kwestionowaniu - ludzkie n iem o żliw e'1. Przem ieszczenie sacrum zakłada zm ianę stosunku do czasu, wym aga odrzucenia projektu, w końcu żąda mortualnej abnegacji - uw olnienia się od naw yku szukania pociechy w obliczu śmierci: „Pragnąc uw olnić człow ieka od alienacji w obec Boga, Bataille podejm uje zadanie jego dezalienacji w obec czasu” . O znacza to intronizację ateleologicznej chwili (ia fo rtio ri „chw ili śm ierci”), która „uwalnia od oczekiw ania, od służalczego w yczekiw ania celów ” [Surya, s. 419]: bezw zględnie przystać na śm ierć to wyjść poza horyzont podporządkow ania, to - w nieasekuracyjnym zaangażowaniu w eksces (erotyzm , św ięto, ofiarowanie) - pozbaw ić transcendencję prawomoc­ ności. N ow e usytuow anie sacrum okazuje się aspektem dokonywanego w trw odze odkrycia, „że praw da je st po stronie śm ierci” , czy też że , je ś li istnieje tajem nica człowieka, to łączy się ona ze śm iercią” [Camus, s. 1].

C złow iek poszukuje suw erenności. A le jak o poszukujący jej, zgodnie ze sw ym pow ołaniem , w odm ow ie poddaństwa, w przekroczeniu granic bytu, w kracza w sytuację impasu. Suwerenny staje się w ekstem alizującym podpo­ rządkow anie rzeczom w ydatkow aniu - nośniku śm ierci (jako zw rot ku zatracie w ydatkow anie a fo r tio ri je st śmiercią): dociera w ięc do suwerennej pełni u szczytu negatyw ności, anihilującego w zgardzoną, zreifikow aną obecność. R zeczyw iście, u B ataille’a człow iek nie inaczej afirm uje sw oją suwerenność - życie - aniżeli poprzez afirm ację śm ierci („człow iek je st suw erenny tylko za spraw ą zatraty tego, co go utrzym uje przy życiu” [Hawley, s. 289]).

" „ G ra n ic ą człow ieka nie je st Bóg ani możliwe, lecz niem ożliw e, nieobecność Boga' [RN, s. 312].

(10)

C z ło w ie k - e te rn iz a c ja h ia tu su . S zk ic an tro p o lo g ii G e o rg e s ’a B a ta ille ’a 165 W tym w łaśnie sensie ,je s t [on] niczym, jeśli nie jest negacją tego, czym jest” [Hawley, s. 3 15]12. Im pas jak o w ym iar ludzkiego istnienia - albo rozdarcie człowieka - polega na tym, że sacrum jest dla niego de fa c to nie Bóg, ostatecz­ nie strażnik pragm atycznego ładu pozbaw iającego suw erenności, lecz w ynoszą­ ca ponad urzeczow ienie i personalizację (Bóg uosobiony je st obcością - rz e c z ą - jak każda synonim iczna w obec zam knięcia czy odseparowania partykuiam ość)

bliskość, która je st śm iercią (w tej mierze, w jakiej bliskości, która nie byłaby

nam iastką nie da się osiągnąć inaczej niż za spraw ą anihilacji granic, zniesienia bariery, ja k ą je st m anifestująca się tylko w życiu tożsam ościow a odrębność bytów). O ile nie je st - mortualnym w końcu - ekscesem , Bóg, uznaw any w tradycji za szczyt, je st dla człow ieka fałszywym szczytem czy też „fałszyw ą suwerennością” : „Człow iekiem suw erennym byłby człow iek z czasów zanim wymyślono Boga [...] albo z doby po jeg o śm ierci” [Surya, s. 418]. W obec przywołującego śm ierć ekscesu B óg jest sacrum spospolitowanym , w yrazem nieuchronnej porażki człow ieka jak o istoty zarazem ekstatycznej i językow ej, która aspiruje do „niepochwytnego” , ale rów noczesną w olą jeg o pochw ycenia pozbawia je autonom icznej wartości: poza e k stazą w której nic nie w ie ju ż 0 sobie jako istocie rozum nej, człow iek koniecznie redukuje sacrum do „profa- nicznego dobra” [por. Hawley, s. 273].

Chociaż w ięc zw raca się ku niej całą sw ą intensyw nością bliskości czło­ wiek nie m oże dostąpić wprost, oddzielony od niej barierą tem poralnego trwania. Owo zam knięcie w czasie - „radykalna skończoność człow ieka” - czyni zeń, o ile przeżyw a je on jako „nieznośne” , istotę kom unikacyjną p a r

excellence. Jeśli jed n ak nieuchronnie w ykracza on poza siebie (dla człowieka

komunikacja je s t „w ym ogiem i fatalnością”), to w fundow anym na poczuciu własnej skończoności przekonaniu, że to w ykraczanie nie je st ofertą ostatecznej satysfakcji. A ie też m oże w przekonaniu - tak przynajm niej w idziałby rzecz Bataille - że ten zw rot ku zew nętrzu (inności, innym ), jakkolw iek byłby ograniczony z perspektyw y ludzkich preferencji, stanowi „szansę” [por. B esnier 2, s. 213]. Z m yśli B ataille’a (z jego ontologii czy ekonom ii) m ożna zapewne wywieść im peratyw kategoryczny: zam knięty w sw ych granicach, skończony, człowiek nie pow inien przystać na sw ą ograniczoność - ontologicznym 1 moralnym w ym ogiem istnienia jest hojna rozrzutność.

B ataille wie, że sw oją m yślą budzić może konsternację. Jak upraw om ocnić dzisiaj ryty ofiarne, dla których uzasadnienia i sensu poszukuje on w Części

przeklętej? N ie chodzi z pew nością o zalecenie naśladow ania Azteków ani

o prom ocję - groteskow ą i niew czesną - jakiejś postaci satanizm u (splendor

Zla), lecz o zdanie sprawy z rudym entarnej dychotom ii, będącej, w edług

Bataille’a, elem entem opisu sytuacji człowieka. Pragm atycznie zaangażow any,

12 A utor dodaje: „Ta koincydencja sprzeczności - życia i śm ierci - je s t zasadniczą przesłanką całej myśli B ataille’a” [Hawley, s. 315].

(11)

166 K rzysztof M atuszewski

pochłonięty produkcją, skoncentrow any na kum ulacji i trw aniu, człow iek nie zadow ala się w szakże takim sw oim obrazem; dośw iadczając ruiny swej suwe­ renności13, usiłuje zapobiec degradującej go redukcji do rzeczy. W nowocze­ snym zachodnim społeczeństw ie14 robi to na sposób opatentow any nie tylko przez prokapitalistyczną m yśl liberalną, ale i przez M arksa: chodziłoby o to, aby „przez udoskonalenie rzeczy uzyskać adekw atność rzeczy (produkcji) i człowie­ ka — dojście lub pow rót człowieka do sam ego siebie” [CP, s. 149]. Bataille w skazuje in n ą drogę, reaktyw ując źródłow ą w jeg o przekonaniu inklinację ludzką, egzem plifikow aną w łaśnie, spektakularnie i bulw ersująco, w anachro­ nicznych rytuałach: „pow iadam , że życie w ym aga daru z siebie i że dar prowa­ dzi do śm iertelnej trwogi. N ależę do tych, którzy chcieliby dla człow ieka celu innego niż bezustannie w zrastająca produkcja, którzy odw ołują się do świętej grozy” [CP, s. 293]. U rzeczow ienie je st historyczną tendencją. N igdy nie jest ono je d n a k pełne, a naw et, ja k sądzi Bataille, je s t ono „kom edią” ; komedią w obec tego, co niezależnie od dziejowych przem ian — zaw sze efemerycznych, o ile konfrontow ane s ą z „istotą człow ieka” — stanowi ontologiczny constans: „G dyby ktoś zapytał m nie, kim jesteśm y, odpow iedziałbym : tym otw arciem na wszystko, co m ożliw e, tym oczekiwaniem , którego nie zaspokoi żadna satysfak­ cja m aterialna i którego n ie oszuka w ykrętny język! Szukam y szczytu. Każdemu w olno zaniechać szukania, je śli tak m u się podoba. A le cała ludzkość do tego szczytu dąży, gdyż tylko on j ą określa, tylko on je s t je j uzasadnieniem i sensem” [E, s. 266].

K rytyczny w obec now oczesnej odpow iedzi na grożący człow iekow i perma­ nentnie alienacyjny kryzys (realizując specyficzne dla siebie aspiracje, człowiek separuje się od św iata i coraz dotkliwiej fantazm aty zuje sw oją rudymentarną potrzebę kom unikacji, dośw iadczania pełni)15, B ataille przeciw staw ia

industrial-15 M y raczej upadek ten odczuw am y (prerefleksyjność tego odczucia zakłóca rytm inercyjnie asym ilow anego urzeczow ienia), B ataille zaś go konstatuje, nie stroniąc od stanow czej werbaliza­ cji: „stając się człow iekiem autonom icznej rzeczy, człow iek oddala się od siebie sam ego bardziej niż kiedykolw iek przedtem . ( ...) M asa ludzka zaakceptow ała dzieło przem ysłow e, a to, co stara się przy nim przetrw ać, składa się na postać upadłej suwerenności” [TR, s. 81-82].

14 Jego ocena je s t u B ataiile’a jednoznaczna: „ogólnie rzecz biorąc, społeczeństw o kapitali­ styczne sprow adza człow ieka do pozycji rzeczy” [CP, s. 139].

15 Ten kryzys rozbratu - którego konw ulsją na Zachodzie była skonstatow ana explicite przez N ietzschego „śm ierć Boga” (hiperestenia poszukiw acza Boga ze 125 paragrafu W iedzy radosnej pozw ala mu stw ierdzić atrofię bliskości, m entalnie niedostępną jeszcze sybarytom i admiratorora teleologicznego działania, którzy desperacji szaleńca przeciw staw iają sam ozadow olenie i szy­ derstwo), a którego ja w n y zaczyn stanow iła, ja k sądzi Bataille za W eberem (por. [Weber]), ascetyczna i pietystyczna reform acja (ideę tę dla celów antykapitalistycznej anarchii, wymierzonej w instrum entalny, autoprom ujący się aż p o czystą opresję rozum , w ykorzystał też spektakularnie F oucault w H istorii szaleństwa·, przypadkiem ew identnej koneksji w eberowskiej je s t też naturalnie przypadek frankfurtczyków ; por. [A dom o, Horkheim er]) - ma korzenie sięgające początków ludzkości ja k o gatunku specyfikującego się przez produkcję i w ykorzystanie narzędzi (swoją

(12)

C z ło w ie k - e te m iz a c ja h ia tu su . S zk ic a n tro p o lo g ii G c o rg e s ’a B a ta ille ’a 167 nym, utylitarystycznym i progresyw nym antropologiom myśl o źródłowym wyobcowaniu człow ieka, które ripostowane jest w szak w nim transgresywnym impetem, faktycznie nie dającym się ujarzmić, a jedynie tłum ionym lub perw e- l-yzowanym w św iecie sfetyszyzow anych instytucji; w św iecie, w którym samo życie, oddzielane od właściwej mu dynamiki, zapobiegliw ie antypodyzow ane wobec śm ierci, pospolituje się i dławi w użyteczności16.

BIBLIOGRAFIA

Teksty G. B ataille'a OC - Œ uvres com plètes, t. I—XII, Gallimard, Paris 1970-1988.

BM - Le bonheur, le m alheur et la m orale d'A lbert C am us, „Critique” , février 1949, n° 33 [OC, t. XI].

CP - Część przeklęta, przet. К. Jarosz, W arszawa 2002. E - Erotyzm , przeł. M. Ochab, G dańsk 1999.

HH -H e g e l, l'h o m m e et l'histoire, “M onde nouveau-paru” , jan v ier 1956, n° 96 [OC, t. XII]. LZ - Literatura a zlo, przeł. M. W odzyńska-W alicka, K raków 1992.

P - L e Petit (pod pseudonim em Louis Trente), bez nazw y w ydaw cy (faktycznie R obert

Chatté), Paris 1943 (zm istyfikow ana data w ydania 1934) [OC, t. III]. RN - Le rire de N ietzsche, „Exercice du silence” , Bruxelles 1942 [OC, t. VI]. SN - S u r Nietzsche, volonté d e chance, Gallim ard, Paris 1945 [OC, t. VI]. TR - Teoria religii, przeł. К. M atuszewski, W arszaw a 1996.

K om entarze

[Adorno, H orkheim er] T. W. A dorno, M. Horkheimer, D ialektyka O świecenia, przet. M. Luka­ siewicz, W arszaw a 1994.

[Arnaud, Excoffon-Lafarge] A. A rnaud, G. Excoffon-Lafarge, Bataille, Seuil, Paris 1978. [Besnier 1] J.-M . Besnier, Éloge de l'irrespect, Descartes & Cie, Paris 1998.

[Besnier 2] J.-M. Besnier, La p o litique de l'im possible. L'in tellectu el entre révolte et engagem ent, La Découverte, Paris 1988.

[Camus] M. Cam us, L 'acéphalité ou la religion de la mort, w: Acéphale, 1936-1939, Jean-M ichel Place, Paris 1995.

[Chapsal] M. C hapsal, Q uinze écrivains, Julliard, Paris 1963. [Durançon] J. D urançon, Georges Bataille, Gallimard, Paris 1976.

[Hawley] D. H awley, L 'œ u v re insolite de G eorges Bataille. Une hiérophante m oderne (Thèse, U niversity o f W isconsin), M. Slatkine, H. Cham pion, G enéve-P aris 1978.

[Heimonet] J.-M. H eim onet, Pourquoi Bataille?, Kimé, Paris 2000.

nieuchronną alienację w św iecie człowiek, zdaniem B ataille’a - autora Teorii religii i Części

przeklętej - w ciąż m usi dyskontow ać zwrotem ku pełn i i bliskości).

16 Na tle now oczesnych antropologii Bataille prezentuje się osobliw ie, przedkładając „system

niemożliwy, bez Boga, oparty na suw erenności człowieka, który w ybiera w łasną zatratę” [Hawley,

(13)

1 6 8 K rzysztof M atuszewski

[K aufm ann] V. K aufm ann, C om munautés sans traces, w: Georges Bataille après tout, Belin, Paris 1995.

[Rieusset] 1. Rieusset, L a déchirure du cercle: une éthique de la négativité, w: Georges Bataille et

la p en sée allem ande, Les Amis de Georges B ataille, Paris 1986.

[Sartre] J.-P. Sartre, Un nouveau m ystique, w: tenże, Situations /, Gallim ard, Paris 1947. [Surya] M. Surya, G eorges Bataille. L a m ort à l'œ u vre, G aram ont - Frédéric Birr, Paris 1987. [W eber] M. W eber, Etyka protestancka a duch kapitalizm u, przeł. J. M iziński, Lublin 1994.

K rzyszto f M atuszewski

L ’H O M M E - H IA T U S É T E R N IS É . E S Q U IS S E D E L ’A N T H R O P O L O G IE DE G E O R G E S B A T A IL L E

S ’opposant à la clôture hégélienne d e la négativité, c ’est-à-dire à l’esclavage intériorisé et affirm é p ar l ’hom m e posthistorique, Bataille définit l ’hom m e en tant q ue l ’être ontologiquement déchiré, constitué p ar le conflit incontournable pouvant être enlevé non p ar un m om ent quelconque de ľhisto ire, mais uniquem ent par la mort. Contrairem ent à la prise d e position hégélienne m ystifiée l’hom m e n ’est pas, selon Bataille, exclusivem ent u ne conscience tout à fait temporalisée, m ais aussi un corps et u ne im pulsion ou bien une em anation personifiée de l’énergie cosmique et solaire. En tant que tel il est une négativité p a r excellence, une tension notoire entre l’interdit et le projet d ’une part et la transgression et le dépense anarchique de l ’autre, donc un être convulsif orienté non vers la plénitude positivem ent défini, m ais vers la perte. Plus q ue p ar les avantages de la culture rejetant la violence e t dim inuant u n e existence devenant plus en plus utilisée et fonctionnalisée, l ’hom m e est instigué, selon Bataille, par le sacré qui déterm ine originairem ent la dynam ique de la vie. A ttiré par le sacré en tant que le revers d e l ’hom ogénéité de la culture l’hom m e se dirige vers l’existence tragique souveraine, aspire à l ’im possible. A ux systèm e, savoir, possibilités, histoire et vie m iasm atique excluant l’extase qui pour la raison n ’est rien ou est par elle au m oins tout à fait instrum entalisée dans la stratégie de sa ruse, B ataille oppose l’impossible athéologique et asystém atique ou bien le non-savoir en tant que régions où se m anifeste la souveraineté de l’homme. La souveraineté paradoxale du point de vue des codes pragmatiques, parce que fondée non sur le choix assidu et avare de l ’accum ulation et de la durée, mais sur le choix ex cessif d e la perte, rudim entaire p our la vie traitée com m e une explosion dionysiaque ou solaire.

Cytaty

Powiązane dokumenty

jest promowany na poziomie ogólnopolskim, regionalnym i lokalnym poprzez media tradycyjne (radio, telewizję, prasę) oraz Internet (stronę www.spisrolny.gov.pl,

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

Istnieje kilka sposobów badania hormonów (śliny, surowicy i moczu), jednak klinicznie o wiele bardziej istotne jest badanie ilości hormonów dostarczanych do receptorów tkankowych,

Badanie opiera się na wykorzystaniu najbardziej czułej i skutecznej metody Multiplex Real-time PCR, która zapewnia wiarygodną analizę, nawet przy minimalnym stopniu

odbiorcy usług-dostawcy ścieków bytowych w budynkach jednorodzinnych oraz użyteczności publicznej rozliczani na podstawie przeciętnych norm zużycia wody, na rzecz których

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem

technologii wtryskiwania tworzyw sztucznych służących doskonaleniu kwalifikacji pracowników.. Trenerzy

W tym kon- tekście warto poruszyć temat dystrybucji filmów w modelu PVOD, który mocno się zmienił przez ostatnie kilka miesięcy.. Premium Video On Demand (PVOD)