118
R ecenzjeteraz pom iarem , a w ię c rozum ow aniem typu in du kcy jn ego” . T ek st angielski nato miast brzm i: H e re w e are interested in the m easurem ent problem , and therefore in
reasonning o f the inductive type (s. 50 oryginału). A u to rzy nie id en ty fik u ją w ięc —
przy n ajm n iej w tym zdaniu — p o m iaru z rozum ow aniem -indukcyjnym, ja k b y to w y n ik ało z polskiego tekstu, ale za p o w ia d ają jedynie, że zajm ą się problem em p om iaru i dlatego przedm iotem ich zainteresow ania będzie rozum ow anie typu in dukcyjnego.
Tak ich lap su só w jest niestety więcej.
Irena Szumileuńcz
Ritchie C a 1 d e r, Spadkobiercy. O p ow ieść o człowieku i stw orzonym przez
niego świecie. Przeło ży ł z angielskiego Jerzy Schw akop f. P a ń s tw o w y Instytut W y
daw niczy, W a rs z a w a 1965, ss. 356, ilustr.
A u t o r w y d a n y c h w oryginale w 1961 r. Spadkobierców Ritchie C ald er, dłu go letni ekspert N a r o d ó w Zjednoczonych, postaw ił sobie za cel ukazać n a przykładzie różnych w czasie i przestrzeni społeczeństw za ró w n o p ozytyw ną, jak i n eg aty w n ą działalność techniczną człow ieka w stosunku do otaczającej go p rzy rod y i je j za sobów.
C ald er zebrał olbrzym i m ateriał fak tograficzn y z różnych dziedzin wiedzy, aby za pomocą kom pleksow ej m etody stw orzyć m o żliw ie n ajp ełn iejszy obraz bad anych zjaw isk . P o z w o liło m u to n a w y k ry c ie interesujących zw iązk ó w przyczynowych i współzależności. A n a liz y różnorodnych środ ow isk na kuli ziem skiej w różnych okresach czasu m ia ły b y ć p od staw ą odpowiedzi n a n iezw y k le istotne pytanie: w jak i sposób w ykorzystać d la dobra ludzkości osiągnięcia współczesnej nauki i techniki, nie p ow ta rz a ją c b łę d ó w naszych poprzedników . Ritchie C a ld e r w y s n u w a koronny w niosek, że p lan y u jarzm ian ia p rzyrod y kończą się porażką, jeśli zostaje zakłócona r ó w n o w a g a ekologiczna. Z w y k le m a to m iejsce tam, gdzie realizow ane są fałszyw e decyzje in w estycyjn e lu b też gdzie nieum iejętne w y k o n a w s tw o ro bó t publicznych ślepo stosuje ro zw iązan ia techniczne, nie dostosowane do specyfiki danego środo wiska.
Szczególnie w naszej epooe olbrzym iego ro z w o ju techniki istotne jest u trzy m anie harm onii pom iędzy ludzką działalnością i przyrodą. D latego tak w a ż n e jest poprzedzenie k a żd ej decyzji gospodarczej kom pleksow ym i bad aniam i ekologicznymi.
C ald er zamieszcza ciekawe p rzy k ład y ilu stru jące w ielostron ne znaczenie w o d y d la człow ieka i jego gospodarki, a zwłaszcza d la ro ln ic tw a i leśnictwa. Szczególnie w ie le m iejsca pośw ięca on kulturom starożytnym , om aw ia jąc m.in. tworzenie się cyw ilizacji nad brzegam i w ielk ich rzek : T y g ry s u i E ufratu , N ilu , S y r -d a r ii i A m u - -d arii, Ż ó łte j R zeki oraz Indusu. N astępnie przechodzi d o opisu i iwniosków odnoś nie do poszczególnych państw, kładąc cały czas nacisk n a stosunek człowieka do śro d ow iska przyrodniczego i n a w y n ik łe z tego skutki. Chcąc np. pokonać p rzeciw nika, niszczono m u k a n a ły d op row adzające św ieżą wodę. Sanherib, zdobyw szy B a bilon, zniszczył przez zasypanie Okoliczne k a n ały n aw a d n iające pola u p ra w n e oraz zalał w o d ą miasto. T a k oto pisze: „W y k o p ałem k a n a ły przez środek m iasta i zalałem je w o d ą [...], i żeby przepad ła pam ięć po tym mieście, jego św iątyniach i bogach p o wszystkie czasy, zm yłem je z pow ierzchni ś w ia ta ” (s. 88). T ak ich p rzy k ła d ó w historia zna w ięcej!
Szczególnie pouczającym przyk ład em jest traged ia T o ltek ó w w dolinie O a x a c a w M eksyku , sp o w od ow a n a w yniszczającą lasy gospodarką tam tejszych kapłanów , co d op row ad ziło do w y p łu k a n ia z gleby z w iązk ó w pok arm o w y ch nieodzow nych do ro z w o ju roślin, do zaniknięcia strum ieni i — co za ty m idzie — do zupełnej ru in y całego społeczeństwa opierającego b y t głó w n ie n a rolnictwie.
R ecen zje
119
C ald er p rzypom ina też słynną zamieć p y ło w ą w Stanach Zjed n o czon ych w la tach 1934— 1935, w czasie której ziem ia w y w ia n a z O k lah o m y sp o w o d o w a ła „zaćm ie n ie słońca” n a d N o w y m Jorkiem . T a k p rzy ro d a k a ra ła tych, którzy łam ali je j p raw a. K ie d y ś tereny te p o k ry w a ła soczysta tra w a , tw orząca n atu raln e pastw iska. W sk u tek postępującej m echanizacji ro ln ic tw a zostały one w nieprzem yślany sposób przeobrażone w pola up raw ne. P rzez p ew ien czas farm erz y zbierali bogate p lony; tak jedn ak w y ja ło w ili glebę, że zm ieniła się ona w pył. W yc ięto ró w n ież otaczające lasy — n aturaln ą ochronę, która zasłaniała p o la od Silnych w ia tró w . B ezbron n a, obnażona g leb a stała się. łupem szalejących w ia tró w . S tan y Z jed noczone m usiały w te d y p od jąć środki zaradcze kosztem ogrom nych n ak ła d ó w , m.in. w ciągu n ie spełna ośm iu lat zasadzono ponad 220 m in drzew.
¡Om awiając dalsze przyk łady, C ald er w y p o w ia d a w a ż n y w niosek, że w każdej cyw ilizacji m ożna znaleźć w arto ścio w e analogie i doświadczenia, które nic nie stra ciły n a aktualności, m ogą zatem i p ow in n y by ć w y k o rzystan e p rzy ro z w ią z yw a n iu p ro b le m ów naszej epoki.
A u t o r Spadkobierców uw aża, że dzisiejsza cyw ilizacja, stanowiąc organiczną ca łość, m a s w o je b lask i i cienie. Słusznie m ó w i: .... d aw n ie j ludzie zm agali się tylko z naturaln ym oporem środow iska, dziś zw iększyli go sarni. ,Dym y z k o m in ó w f a brycznych, nieczystości i o pady z kopalń, fa b ry k , ra fin e rii i za k ład ó w chem icznych pochłaniają św iatło słoneczne, z a tru w a ją p ow ietrze i rzeki, d ew astu ją ziemię. O stat nio rejestr pow iększył się jeszcze o p yły trujące, ro zsiew ane przez czynniki atm osfe ryczne oraz prom ieniotw órcze Odpady przem ysło w e” (s. 249).
U jm u ją c kom pleksow o p od staw o w e zjaw isk a w y stęp u jące w życiu w spółczes nym, w łączn ie z w ykorzystaniem energii atom ow ej i podróżam i kosm icznym i, Ritchie C ald er przestrzega, że ludzkość w n ajbliższym czasie p o w in n a zm obilizow ać całą in w encję tw órczą :i m ądrość, b y opanow ać w ra cjon a ln y sposób środow isko p rzy rodnicze i zaw rzeć z n im tr w a łe przym ierze.
W sk ali naszego globu teren y u p ra w n e za jm u ją tylko 10% pow ierzchni lądów . P rzez samo rozpowszechnienie znanych dziś m etod agrotechnicznych m ożna by zdaniem C ald era — podw oić ten areał i, „gd y b y znalazły się pieniądze n a re gu lację rzek, systemy n aw a d n iające i m echanizacją ro bó t rolniczych, d ało by się zwiększyć udział te ren ó w up ra w n y ch d o 40%” (s. 337).
Pom im o dużego dorobku nauki i techniki ludzkość naszej epoki, chcąc zachować istnienie w przyszłości, nie m oże tracić ani chwiili czasu, tym bard ziej, że za d w a dzieścia lat n a naszej planecie b ę d ą ju ż m ieszkały 4 m ld ludzi. T ą puentą Ritchie C ald er kończy pasjonu jącą, a zarazem n iezw y kle pożyteczną książkę.
J erzy Friem a nn
D W A W Y B O R Y T E K S T Ó W I J E D E N P R O B L E M
E d g ar H u n g e r , V o n D em ok rit bis Heisenberg. Q u ellen und B etrachtungen
zur naturwissenschaftlichen Erkenntnis. Cz. 1— 3. ¡Friedrich V ie w e g & Sohn V e rla g ,
B rau n sch w e ig 1964, ss. V I H + 99 + 2 nlfo.; 96 + 2 n l b ; 120 + 6 nlb., ilustr.
R aym on d Z o u c k e r m a n n , Galilée, penseur libre. P rze d m o w ą poprzedził P a u l Couderc. Éditions de >’U n io n Rationaliste, P a ris 1968, ss. X V I + 330.
K sią ż k a E d g a ra H u n g era O d D em okryta do Heisenberga. Źródła i rozważania
o naukow ym poznaniu przyrody, o k tórej — z dużym niestety opóźnieniem — piszący
te słow a p ra g n ą łb y p oin fo rm o w ać czytelników „ K w a rta ln ik a ” , doczekała się już czwartego, n a pew no zasłużonego w ydania. D o p ow odzen ia przyczynił się c h y b a także i fakt, że m ożna ją n ab y w a ć częściami (co tłum aczy jej dość osobliw ą p a g i