• Nie Znaleziono Wyników

Pierścionki babuni czyli Bieg życia kobiety. T. 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pierścionki babuni czyli Bieg życia kobiety. T. 3"

Copied!
298
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

' < "7 \ ' 5 • ' '■ . .. - ■ " 1 ■■ ■ ■ ' ' ' ■.i-*' ' . ' 7 ; > ' . -';i ' 7 '/v I 7 V ; »'■ ; 7’ . ; " f , rV ■" ■ - ■■ Kr. ; a- \ ¿T; 1 ,v7* " »' %%: -. . • ' ' ’ 4 ' ‘ . * : - 7•■? - ry *. &■' Ą ; ■ • , ’ ■ / ■■■ ' . > ;-*v v - . '. • • * ' - . i<> J r * ’ . ; i . - -• 7ł 1 , -• ' J. ■ V í¿... , ■■ ' ■ ' ' 7 * 7 7 % ; ' 7 > * V ^ ' - - V ■i - ’ ‘

(6)

BIBLIOTEKA

DOMOWA POLSKA.

L I P S K .

(7)

PIERŚCIONKI BABUNI

Z DOŁĄCZENIEM P O Z O S tA £ Y C k . piSM

KAROLINY WOJNAROWSKIEJ.

W Y D A N I E P I E R W S Z E Z U P E Ł N E . T O M V .

PIERŚCIONKI BABUNI

CZYLI

B I E G Ż Y C I A K O B I E T Y .

TOM

m .

L I P S K . N A K Ł A D E M K S IĘ G A R N I P A W Ł A R H O D E . 1868

.

” 1 „ . r

(8)
(9)
(10)
(11)

O D D Z I A Ł T R Z E Ć

C Z E Ś Ć P I E R W S Z A .

(12)
(13)

O d d z i a ł

t r z e c i .

CZĘŚĆ P IE R W S Z A .

N A R Z E C Z O N A .

W ejście w z w y k łą k o lej niew ieścią.

Balnm ia do Heleny.

1.

„Tyś k a p ła n k ą m iło śc i; — miłość tw ojem tch n ien iem . „Tw ym celem , tw ą n a g ro d ą i tw ojem zb aw ieniem .

* * * »Już rozrządziłaś przyszłością swoją, kochana H e­ leno, ju ż ona nie zupełnie do ciebie n a le ży , — bo p rzyrzeczen ie, to rodzaj ślubu, k tó ry rzadko k ie d y się zryw a. G d y b yś jed n a k po dojrzałej rozw adze, po ścisłem zbadaniu siebie, po bliższem poznaniu te go , z którym przepędzić masz życie, n abyła tego p rzekon an ia, że się w asze chara­ k te r y nie zgodzą, i że podejm ując się je g o uszczę­ śliw ienia podejm ujesz pracę darem ną, — g d y b y ś sądziła, że ten ciężar jest nad tw oje siły , lepiej szczerą w yzn aj mu praw dę z prośbą, ab y ci słowo twe zw ró cił, — jak żeb yś lekce w ażąc wspólną przyszłość w aszą i p rzyszłość dzieci, które m ogą

(14)

wam się narodzić, dla fałszyw ego ja k ie g o ś w sty­ du i dla próżnej obaw y ludzkiego gadania, miała j ą na zgubę w ystaw iać. D ziś oboje w olni jeszcze, m ożecie bez k rzy w d y sum ienia, bez obrazy B o ­ ż e j, wolnemi pozostać, — m ożecie w innym zw iązk u spodziew ać się szczęścia, któregob yście sobie w zajem nie przysporzyć nie b y li w stanie, m ożecie pożegnać jego drugie p rzyjaznem ży cze ­ niem, i dożyw otniego przym ierza w innem sercu szukać. L e cz ja k tylk o ręce w asze dłoń kapłana złą czy , ja k tylk o od ołtarza postąpicie n ogą, ten k ro k będzie początkiem nowego ż y c ia , które w m iarę usposobienia waszego kw iecistą lub cier­ nistą pow iedzie was drogą. T rzeb a się w ięc do­ brze zastanow ić nad tym w ażnym krokiem , trze­ b a gorąco błagać o łaskę dobrego natchnienia, — bo, zw łaszcza dla k o b ie ty , — m ałżeństw o, które w jednej chw ili cały bieg dni dalszych układa, je st k artą loteryjn ą niosącą raz na zaw sze szczę­ ście lub niedolę.

N ie znam tego, którego ci w ola ojcow ska przeznacza, nie mogę przeto nadać moim słowom owego piętna pewności, ja k ie g o tylk o udziela do­ kład n a znajom ość przedm iotu, zb yt je d n a k mam dobre o tobie mniemanie, abym sądzić mogła, że go chcesz p rzy ją ć za w ładcę bez darowania, czyli raczej bez przyznan ia mu sw ojego szacunku, i bez przekonania się, że kochać go możesz. Słu- żebnictw o k o b iety złączonej z czło w iek iem , któ­ remu zaprzedała się tylk o z ja k ie jk o lw ie k bądź p r z y c z y n y , je s t tak p on iżające, że trzeba nad­ zw yc za jn y ch , o koliczn o ści, albo nadzw yczajnego w ew nętrznego spodlenia, żeb y chcieć je p rzyjąć.

(15)

Tam każda godzina zam iast pociechy tylk o nową g o ry c z? nową tęsknotę podżega, — tam uległość p rzyb iera cechę niew oli, — tam dusza b u rzy się w idokiem dożyw otnich sw ych k a jd a n , — tam cnota w ustawnej w alce słabnie i om dlewa, — tam przyjem ność hum oru, oględność, słodycz, łagodność przepadają marnie i w y k rz y w ią się charakter i gubią talenta, i całe praw ie życie jest jed n ą długą, powolną torturą, a torturą w y trz y ­ m yw aną nadarem nie; bo i dla męża szczęścia w takim zw iązku nie masz. Jakiego ż trzeba zaka- m ieniałego egoisty, ja k ie g o ż zaślepionego samo­ lu b a, żeb y patrzeć mógł bez w yrzu tu sumienia, bez w ewnętrznej z g r y z o t y , na istotę w iędnącą koło niego w ustawnym przym usie, na istotę, której starań, której poświecenia nie może nagro­ dzić, bo je d y n ą odpowiednią nagrodą jest p rzy­ w iązanie w zajem ne. Z drugiej strony, je że li za­ przedała się kobieta z zamiarem dotrzym yw ania tylk o pozornie ugody i ciągnienia je d y n ie k o rz y ­ ści z zaw artego targu, skoro je j w dzięki zy sk a ły świetne imię lub znaczny m ajątek, — biada, sto­ kroć biada m ężowi ułudzonemu pozorem istotnych przym iotów , — ułudzonemu tą zew nętrzną ponę­ tą, która się zd aje być pięknej duszy odblaskiem !... W zięto go ty lk o , ab y dostać przyjem ności je g o położenia, użyto za podnóżek do w spięcia się w y ­ ż e j, uważano za zte konieczne, z którego się otrząść j a k najlepiej będzie niezawodnie na p rzy ­ szłość usilnem staraniem. B ie d n y , on rachow ał na w dzięczność, i ztąd tak łatwo w dobrem sercu pow stające przyw iązanie żo n y, o*h spodziew ał się ozdobić ciszę samotnego domu, zysk ać w ierną

(16)

p rzyjació łk ę i tow arzyszkę w yn agradzającą mu łubem obejściem ciężar w je j u trzym yw an iu , w utrzym yw aniu pow stającej rodzin y p o d ję ty ; — i cóż ma t e r a z ; oto p ijaw kę w ysysającą jego zaso­ b y , u żyw a jącą je g o im ienia, że b y różne zb ytk i osłonić, osobę obojętną lub cierpką dla niego, zachow ującą ca ły w d zięk ukształcenia, całą p rzy­ jemność sw oją dla ob cych , a jem u przypom ina­ jącą w każdej chwili swojem zachow aniem , że się na kupnie oszukał! . . .

M am źe jeszcze kreślić ci obraz ow ych po­ tw ornych zw iązków , gdzie m ężczyzn a dla m.ate- rya ln ych k o rzyści w ziął w dom -swój niekochaną kobietę, — gdzie pozorem szczerego przyw iązania je j łatw ow ierność ułudził, gdzie ubrał się w zw o- dną m askę i tę m askę zruca, gdzie n iszczy jedn ę po drugiej w szystkie podane nadzieje, depcze szydersko położone wr sobie zau fan ie, i stając w nagiej postaci skończonego samoluba, w szystkich wzruszeń i starań najtkliw szej miłości w ym aga w im ieniu p ra w a ! ? . . .

Mamże nadto przedstaw ić oczom twoim w idok dw ojga ludzi, k tó rzy wspólnie, bez przyw iązania, b e z . szacunku, dla ja k ie j rach u b y, albo sami nie w iedząc dla czego się pobraw szy, oszuku ją i oszukali się w zajem nie, usiłują codzień łam ać zo­ bow iązania wspólnie p rzyjęte i przez drugą tylko m ieć je dotrzymane stronę; gdzie kobieta poszła t y lk o , ot ta k , ab y pójść za m ąż, a m ężczyzna ożenił się, a b y ożen ić, — bez zastanow ienia nad tein, co rob ią, bez rozw ażenia p rzyszłych obo­ w iązków a n adew szystko bez żadnej chęci do W ykonyw ania ta k o w y ch , gdzie przeto każd e

(17)

c ią gn ie na sw oje i k a żd y najdrobniejszy w yp adek nowe rodzi spory 5 bo ta para niesposobna do małżeństwa w ogólności, nie stosowna dla siebie, — spostrzega się dopiero, że nie w szystko zło­ tem, upatruje w stanie swoim różne dolegliwości, o których nie pom yślała n ig d y , i teraz pragnie cały ten ciężar stronie przeciw nej nałożyć na bar­ ki, szarpiąc się w niedogodnem k o le , w które ją nierozw aga w plątała? . . .

N ie , nie, m oja H elena nie potrzebuje takich m alowideł, ona zb yt ceni wartość sw oję i godność k o b ie cą , ab y w tak w ażnym k ro k u bezm yślnie postąpić, aby św ięty zw iązek m ałżeński uw ażać jedynie ja k o sposób zapew nienia s o b i e losu, i ustalenia sAvej tylko przyszłości, — ona wie, że pogardy godną jest ta, co się przedaje jak im bądź tytułem , bo przekłada w ygod ne upodlenie nad szlachetną pracę.

R zućm y ju ż tedy wstępne u w a gi, zb yteczne, ja k wnoszę, dla ciebie, ale które należało mi tutaj um ieścić, abyś przed uczynieniem ostate­ czn ego, stanowczego k r o k u , m ogła dokładnie p rzejrzeć całą przyszłą drogę, i dobrze zastano­ w ić się nad w szystkiem . S p o jrz y j, zbadaj tw e .serce, i postąpmy dalej. —

M ałżeństwo nie jest po prostu cyw ilnym u k ła ­ dem , ale sakram entem , czyli poświęceniem czło­ w ie k a do w ażnych obow iązków , które mu p rzy ­ nosi, — jest najw ażn iejszym podobno z sakra­ mentów, bo dw ojga dusz razem się tycze, bo j a k ostatnie pom azanie na tajem niczą drogę w ieczności w prow adza samotnego czło w iek a, ta k on ich dw oje nam azuje k u wspólnemu ż y c iu , — dwie

(18)

oddzielne dotąd istoty w jed n ę istotę skojarzą,, może . im dać szczęście i zb aw ienie, lecz może także na w ieki b yć przepaścią zgu b y, — potrze­ buje zatem łask wiele od Boga, i głębokiego przejęcia się duchem religijn ym od tyc h , co go p rzy jm u ją , potrzebuje b y ć dobrze ocenionym,, dobrze zrozuzm ianym , i święte pom azanie swoje w iernym rzucić sercom. D o b rzeb y nawet było, g d y b y powszechnie czas p oprzedzający tak w ażną epokę nie na płochych często ro zry w k a ch , nie na samem szykow aniu strojów i potrzeb domo­ w y c h , ale na rozważeni«, p rzyjąć się m ających obow iązków , i przygotow aniu do godnego p rzy ­ szłych przeznaczeń sp ełn ien ia, narzeczonym schodził.

Nim w ięc do ołtarza przystąpisz, kochana H eleno, nim w ejdziesz na tę drogę, z której nie­ ma cofnienia, z której każde zboczenie jest g rze ­ chem, a której koniec w wieczności, — nim sta­ niesz na cudzym progu ja k o je g o Bóstwo domo­ we, staraj się, b yś z sobą szczęście tam wniosła, przygotuj czucia sw oje i m yśli, a b y odtąd b y ły na w ysokości przeznaczenia tw ego.

W panience niem ającej je sz c ze w ytkniętego celu w szystko jest niepew ne: może ona mieć naj­ lepsze w yobrażenia o cnocie, posiadać najp ięk n iej­ sze teoretyczne zasady, b y ć w m yśli swojej w zo­ rem żony, gospodyni, m atki, — a jed n a k b yć d aleką od tego , co po niej okoliczność wym aga;, bo najczęściej tych w szystkich zdań i praw ideł n a u czyła się na pam ięć, a czas ich w ykonan ia ta k dalekim od siebie zn ajd u je, że ani bada szczerej chęci ani doświadcza sił sw oich, aby

(19)

wiedzieć, czy podjąw szy ciężar, zdoła go też unieść. M ożesz tedy, i w cale nie wątpię o tem, b yć bar­ dzo dobrze uposobioną m oralnie, możesz mieć, co do przyszłości w idoki najrozsądniejsze, ale to nie dosyć: ochota i przekonanie są dopiero jedną po­ łow ą każdej ludzkiej roboty, — potrzebne jeszcze do niej zdatność i w ytrw ało ść, te w ięc ustalić w sobie powinno teraz b yć twojem usilnem sta­ raniem.

Żona p rzy jació łk ą jest męża, jest wierną jego tow arzyszk ą w dobrej czy złej d oli, je st mu po­ ciechą w smutku, osłodą w strapienin, w w ątpli­ wości poradą i przyjem nością w każdej chwili, — to w szystko zw yk le m ężczyzna spodziew a się znaleść p rzy boku w ybranej przez siebie istoty, — ja k ż e b y niegodnie było zw ieść je g o nadzieję!..., Z drugiej strony zadanie trudne 5 n a rze c ^ n i cza­ sem zb yt mało się znają, a b y w ściślejszym zw iązk u zaraz i zupełnie przypadli do siebie, — w idzą się tylk o w zajem ja k b y przez kw iecistą ; zasłonę, po za którą zn ika w szelka niedogodność, — pom ijają spojrzeniem w szystkie w ady sw oje: a dopiero po ślubie dostrzegłszy takow ych, z bo- lesnem uw ażają zdziw ieniem , że m arzenie pię­ kn iejsze było od rzeczyw istości. C zas dzielący chw ile p rzyrzeczenia od godziny ślubu pow inienby ochronić nową parę od p rzyk rej w y ludy, bo zw y k le poufalszem zb liża ją obejściem, i w ysta rczyć może na dokładne stron obu poznanie się z sobą.

P oznanie to, g d y b y w yk azało w ielk ą humorów niezgodność, w ielką zdań różnicę, może jeszcze posłużyć ku ratunkow i zagrożonej nieszczęściem przyszłości, — może zerw ać zaw czasu niestosowny

(20)

w ę z e ł, i p rzy naszych bezm yślnych obyczajach dotąd podobno ten jed yn y cel n iekied y przezeń osiągnionym został; bo tak jesteśm y len iw i, że ani um iem y z obecności porządnie korzystać, ani chcem y sobie zadaw ać Aviele pracy, b y przyszłość zasłonić, i w niepojętej opieszałości naszej, nieraz dla uniknienia chw ilow ego trudu, spokojnie całe życie w ażym y. P rzecież H elen o , pierwszem do­ brodziejstw em porządnego w ychow ania, i pierwszą potrzebą człow ieka jest owa pew ność, owa b y ­ strość spojrzenia i m yśli, która zdolnym i nas czyn i od razu położenie nasze osądzić, a razem niezw łocznie przedsięw ziąść k ro k i ku bezpieczeń­ stwu naszemu służące. Ten dar tak rza d k i, ten dar, który w błogich skutkach swoich przew yższa w szystkie łaski losu, ciotka tw oja starała się go twą zA»bić w łasnością; tyś niepowinna leniwo w lec się cudzym tylk o śladem , tobie pilnie ro­ z w a ż y ć i działać przystoi, tobie w ięc czas ubiedz m ający do dnia tw ych zaślubin, ja k drugim na darmo nie zb ie ży. E az sobie pow ied ziaw szy, że tego, którego ci przeznaczono, przyjm ujesz za męża, będziesz, uw ażać przyszłość sw oją ja k o je g o pole, i będziesz się starać, b y na tern polu pocie­ cha dla niego w yrosła. D a le k a od poniewolnej, lub nawet może um yślnej obłudy,, nie usiłujesz narzeczonem u zaw sze tylk o w korzystnem okazać się św ietle, ale szczerze, j a k siostra, dozwolisz mu patrzeć w głąb twej d u szy, poznać cię ja k ą je ste ś , z całym zasobem tw ych w ad i przym io­ tów, z całym obrotem tw ych uczuć i m yśli, — podobnej od niego szczerości żądając w za­ mianę.

(21)

Chwile, które przed ślubem przy sobie spę­ dzicie, zamiast w ypełniać się, ja k to zw yczajn ie byw a, samemi tylko uczuciowem i drobnostkam i z jednej lub z obojej stro n y , —- albo też w cale próżniaczą i pustą rozmową, będą wam służyć k u temu zbliżeniu i poznaniu charakterów w aszych, które wam na później nie jedno p rzyk re w zru­ szenie oszczędzi.

K a żd y człow iek ma swój w łaściw y sposób w idzenia i swoją osobistą udzielność*) w p rz y j­ m owaniu rze cz y ; z m ałym i bardzo w yjątkam i k a żd y jest przystępny dla p raw d y, rozsądku i czucia, k a żd y ma stronę w yższą, stronę szlachetną, która w nim poruszona b y ć może, tylk o nie każda ręka ma ku temu zręczność: jedn a potrafi w yd o­ b yć pożądane dźw ięki, a druga w szystko w nie­ spodzianym pomiesza rozstroju. T ę zręczność ted y podaj mu w zględem siebie, i nabądź dla n iego; um iejcie oboje w sposób łagodny prze­ kładać sobie różnicę sw ych mniemań, p rzyzw y­ czajcie się do tej m yśli: że niepodobna jest, abyście zaw sze na w szystko jednem i patrzyli oczym a, i nauczcie się wspólnie trafiać sobie do przekonan ia, z należną oględnością dla miłości własnej.

Jego gusta, upodobania, skłonności pow inny b y ć szczególnym uw agi tw ych przedmiotem, abyś później um iała jedn e zaspokoić a drugim doga­

*) M oże nie bardzo składnym w yda sie ten wyraz, spodziew am y sie jfednak, że p rzy dobrej woli czytelników zrozum ianym b ę d z ie , bo nie m ieliśm y pod rę k ą innego na o dkreślenie tej w ażnej różnicy ch ara k te ró w ludzkich. P. A.

(22)

dzać, abyś u kołysała zw olna te, które mogą b y ć szkodliw e, nie potrąciła ich n ig d y , i w iedziała, ja k się obejść z niemi. Jego zaufanie już dzisiaj staraj się pozyskać, — niech w idzi w tobie osobę rozsądną i św iatłą, zdolną go pojm ow ać, zdolną znaleść przyjem ność nie w sam ych fraszkach i zabaw ach. Z wszelkim rodzajem popisu bądź bardzo ostrożną; kobieta powinna b y ć fijołkiem k ryją cy m swą wonię, i nic tak j ą nie szpeci, ja k ustawna chęć ściągania na siebie uwagi. Niech ten, co cię posiędzie, w ie, co w tobie znalazł, ale niech osobista wartość tw oja nie będzie rodzajem chorągw i, którąbyś mu p rzy każdej sposobności m igała przed oczy.

U nikaj troskliw ie o w ych , niby to z w ielkiej czułości pochodzących w ym agań , ow ych k a p ry ­ śnych a często bardzo niedorzecznych życzeń, do których, w edle obyczajów n aszych , nadsługujący m ężczyzna stosować się m usi, a które m ogą rze­ telne nawet przyw iązanie przytłum ić i zetrzeć, — w ogólności zaś przez re a k c y ą , czyli oddzia­ ływ an ie absolutnego charakteru m ęzkiego, je g o p oczątkującą w ładzę nad żoną zapraw ią cierpkością.

B ądź z narzeczonym tak, j a k byś b yła z bra­ tem, bez w ielkich ceremonii lecz bez u p rzyk rze­ nia; je g o miłości własnej nie obrażaj n ig d y , — szkodliw y to bardzo sposób doświadczania chw i­ lowo nabytego w p ły w u : niejedna kobieta b y ła b y w m ałżeństw ie daleko szczęśliwsza, g d y b y na­ przód niebyła znudziła męża, i nie utrudziła je g o względności dziw actw am i swemi. Niech twój p rzy szły nie doznaje icłi nigdy, — nie zniew alaj go w cale do odgryw ania slużebniczej ro li, do

(23)

ow ych niepotrzebnych i nierozumnych ustąpień, które zw yczajn ie kied yś w trójnasób odpłacić trzeba, a które poniżają i tego, co je czyni, i tę, co ich żąda.

Sama prosta przyzw oitość pow innaby zabronić takiego obejścia, w którem zaślepieni rodzice upatrują czasem rękojm ią przyszłego panowania c ó rk i, a które do tego tylk o słu ży, że obrażając wrodzoną dumę w ład zcy, zniechęca go rychle, bu­ dzi w jego umyśle podejrzenie, ja k o b y zaw ojow ać go m iano, i powoduje do przedsięw zięcia zaraz po ślubie różnych środków ostrożności, z których pierw szym będzie niezawodnie surowość daleko w iększa, ja k ta, do której sam z siebie b y ł uspo­ sobionym. Ten, którego kobieta p rzyjm uje za p a n a , za K ró la swej doli, powinien b y ć od rażą szanowanym p rzez nią, aby p rzy zw yc za iła się w nim to widzieć, czem na później b ęd zie, i nie dośw iadczyła nagle gorzkiego zdziw ienia po za­ m ianie roli.

W p raw dzie takim sposobem u byw a niewieściej próżności k ilk a płochych tryum fów , w y ryw a się k ilk a kw iatów z wieńca nierozsądnych złudzeń, ale ja k ż e to w szystko je st mało w porównaniu z tern, co n iszczy w przyszłości — ja k ż e nędznem przelotne zaspokojenie miłości własnej naprzeciw poszanowaniu, ja k ie rozsądna i zaw sze na srvojem m iejscu zostająca kobieta obudzą w m ężczyźn ie!. ..

W szell vie rozpościeranie się, górow anie, prze­ grodzenie, — w jak im k o lw ie k bądź czasie nie je st nam p rzysto jn e, — naszą bronią łagodność, na- szem Państwem upodobanie i zaufanie, któreśm y um iały pozyskać. Szczerze i ochotnie p rzyjąć

(24)

rzeczyw istość, nie zam ykać przed nią oczu, nie okłam yw ać względem niej ni siebie ni kogo, nie u ciekać od niej na pole pustych m arzeń, które g d y zec-hcem ożyw ić, w szystko najlepsze stracim y, — bo zam ienin y, ja k ów pies w b ajce*) obraz za istotę; — ale całą siłę, całą zdatność, ją k ą czujem w sobie, na uw dzięczenie, na umilenie owej rzeczyw istości obrócić, i zawsze zaczyn ać od k o g o , - to je s t zasłu ga, to pole zw y c ię ztw , to p iękn y w ieniec kobiety.

*) N iep rzy taczam y tu owej bajki, bo w szystkim zn a­ jo m a ; w niej pies n iosący k aw ał miecsa sp o strzeg a cień onego odbity przez w ode., rzu ca ted y to, co ju ż posiadał,, by za d rugiem gonić, a w oda m u tym czasem jeg o zdobycz bierze.

(25)

2.

„Ile k ro ć ży cia zam ącą się zdroje,

„C zarna przeciw ność N iebo wam z ac h m u rzy ; „ P o m n ij, ze zaw sze k o ch ający ch dw oje,

„Mozę bezp ieczn ie czoło staw ie b u rz y .“

# * *

N i e masz nic doskonałego na św iecie: najpię- kniesze niebo się chm urzy, — w słońcu zoba­ czono ju ż plam y, — natura, to arcydzieło Stw órcy, chowa różne ja d y , m iałożby je d y n ie m ałżeństw o b y ć od zm azy wolne ? . . .

Tam także, ja k i w szędzie znajdą się różne d olegliw ości, różne szw anki, na które p rzygo to ­ waną b y ć musisz; m yśl o nich naprzód, a z mę- żnem przyjm iesz je sercem.

N ie spodziewaj się n azbyt w iele od losu i lu ­ d z i, bądź p rzekonaną, że w szędzie p rzy różach są ciernie, bądź p ew n ą, że ja k k o lw ie k dzisiaj mienisz znać czło w iek a, stać się może, iż jutro ci w innem okaże go św ietle i zdradzi w iele p rzyw a r teraz niewidom ych. P rzeb acz w ięc na­ przód narzeczonem u, co kied yś w m ężu o d k ry­ je s z , i staraj się, ab y on tobie zarówno przeba­ c z y ł, — lub , co lepiej b y b y ło , nie m iał co przebaczać.

(26)

w zam ian mu oddaj, — lepiej dziś aniżeli jutro, lepiej w tedy, k ied y poznaw szy się zupełnie, a spostrzegłszy wspólną niedogodność, możecie je szcze zerw ać zam ierzone śluby. N iech on wie, co b ierze, ab y ci potem ani m yślą nawet nie m ógł w yrzu cać, żeś jego nadzieje zaw iodła.

B ądźcie przekonani ob oje, że niebo wasze k ied yś się zach m u rzy, ju ż to z w oli w yp adków ju ż z waszej p rzy czyn y, — mniej was zaboli ten

cios, który bez p rzygotow an ia nie przyjdzie. Szan ujcie w zajem w asze zalety, przebaczajcie w asze ułomności, czyń cie coraz ściślejszą tę p rzy­ ja źń , która ma b yć dozgonną, — co macie sobie

wspólnie zarzucić, z tern w ystąpcie zaraz, aby na potem żadnego gromu, żadnej m gły nie było.

Pow iedzcie sobie naprzód, że życie nie jest u c z tą , gdzie tylk o sm akow ać przychodzi, ale owszem ciężką nieraz pracą, skalistą drogą, którą o db yw ając razem, przyjm ujecie obow iązek w spie­ rania i w spom agania się wzajem nie.

Jeźli przeciw ność pochyli kw iat w aszych na­ dziei, lżej wam będzie we d w oje, j a k g d y b y tylk o jedno ciężar d źw igać m iało, — w szak się nim podzielicie sumiennie. Jedno dla drugiego zniesie spokojniej zdarzoną p rzec iw n o ść,— jedno drugiem u zechce m alować stan rze c z y jak naj­ k o rzystn iej, i samo ułagodzi się przytem , — a p ierw szy uśmiech pocieszonego, pierw szy promień pociechy, co zabłyśnie na nowo w zniechęconych oczach, oboje z upadku w ydźw ignie.

P ę k a w rękę pójdziecie odtąd przez manowce świata, — nauczcież się iść jednym krokiem , aby k ażd e w raz uczuło drugiego znużenie, aby dla

(27)

braku przyzw oitej uw agi poniewolnej mu nie za­ dało boleści. W krótce będziecie jedno drugiego w łasnością, — ale smutna to w łasn ość, z której się serce w yd ziera; co mogło b y ć niespodzianego, nagłego w waszem przym ierzu, to jeszcze napra­ wić m ożecie, — potem przyjdzie niezbłagana po­ winność, p rzyjd ą także domowe zach ody i troski, — a cobyście pod ich w pływem skojarzać chcieli, to ja k roślina pod silnych wiatrów tchnieniem nie łatwo się przyjm ie.

D ziś jeszcze jedno w drugiem odmieniać i n a­ kręcać może. — dziś jeszcze innych duch panuje w aszym stosunkom ; jutro pow aga m ęża, obowią­ zk i żony, całą postać rzeczy odmienią.

W szak że im p ew niej, nieodwołalnie] pow ie­ działaś sobie, że pójdziesz za niego, tern bądź ostrożniejszą: czasem narzeczona w żarcie, nie- w iedząc o tern, psuje szczęście żony.

M ężczyzna, który sobie zw iązek ja k i ułożył, zniesie m ilcząc niejedną niedogodność, którą po­ tem spotrzega, bo w ie, że cokolw iek b ądź, on panem blizkiej ju ż przyczłości; ale zniechęca się je d n a k , traci zaufanie, traci dobre mniemanie, które pierw ej p o w ziął, i z pew nym rodzajem ta­ jem nej obaw y czyli nieufności do ołtarza idzie; biada natenczas żonie, — pierw sze spojrzenie mniej lube, pierwsze słówko dwuznaczne naw ał­ nicę na jej głow ę sprowadzą.

M e jed e n człow iek zkąd inąd najlepszy ma swoje dziw actw a, ma sw oje widzimisię, które po­ trącać w cale niebezpieczno. Szanuj one tedy na­ wet w narzeczonym , a tern bardziej w mężu. Z aw czasu poznaj się z niem i, aby ci obcemi nie

(28)

b y ły , abyś ich nie uraziła p rzypadkiem , lub nie doznała bolesnego zdziw ienia, spostrzegłszy je nagle.

B ądź śmiałą w m ow ie, ale uw ażaj p rzy tern, czy d rażliw a je g o miłość własna czasem w polo- tnie wyrażonem zdaniu nie upatrzy w iny. G d y b y tak było, g d yb yś dojrzała, że braterstwo umysłów w aszych nie je st tak ścisłe, ab y tam wszędzie i zaw sze porozumienie w ypadło, — wolisz niekied y co przem ilczeć, dopóki silniejsza p rzyjaźń w asza i tej różnicy nie zatrze.

Jeżeli sobie czego ży czysz, je że li w idzisz ja k ą plamę na tle waszej przyszłości, powiedz mu otw arcie; m ając ju ż tw oje słowo, nie potrzebuje pochlebnem udawaniem kupow ać twej łaski, a nie będąc je szcze mężem, b y ć może iż prędzej ustąpi, w każd ym razie zaś chmurę z pożycia waszego usuniesz.

T e ra z nawet najlepsza pora poznać k ierun ek je g o charakteru, i przekonać się, ja k ie g o temuż potrzeba obejścia. W tern dwóch może nie masz jed n ak ich , — a u każdego czasem na drobnem

odcieniu pogoda zależy. v P rze jrzyj w ięc jego duszę i serce, przejm ij się dobrze je g o sposobem w id zen ia, byś później tłom acząc je g o postępki, z je g o też stanowiska na życie patrzyła. Może nie jedno m ałżeństwo w ięcej b yłob y zgodne, g d y b y każd a strona za­ m iast upornie obstawać p rzy swojem, chciała także w ejść w pow ody drugiej. Ja stale w ierzę , że daleko mniej ludzi zły ch niż obłąkanych, daleko mniej chęci niep rzyjazn ych ja k raczej żle poję­ tych i źle objaw ionych; pobłażanie, ta w ielk a

(29)

chrześciańska cnota i powinność, jeżeli gdzie to tutaj na swojem jest miejscu, starajcie się o nią: niech będzie nieodstępnym gościem waszego domu i nieodstępnym stróżem waszego ogniska.

W yro zu m iaw szy dobrze myśl przyszłego w ład­ c y , zajm ij się szczerze onej w ykonaniem . Nim staniesz na je g o progu, powinnaś ju ż w iedzieć dokładnie, co lub i, czego p rag n ie , czego się po tobie spodziewa.

W czem zupełnie sądzisz się b yć niemocną, to pow iedz mu szczerze, po cóż gotow ać mu za ­ w ody, — i tak życie ich dosyć z innych oko­ liczności w yw oła. W czem tylko zdołasz mu do­ godzić, o to usilnie się sta ra j, — niech pierw szy krok, co z tobą u czyn i w sw ojej zagrodzie, będzie pierw szym krokiem do szczęścia, ja k ie g o dotąd nie użył.

On ciebie na swą bierze op iekę, — ale swą dolę w tw oje ręce sk łada; odpowiedz godnie temu zaufaniu, stań na w ysokości przeznaczenia twego.

T w oje ogniste serce nieraz pewnie m arzyło drugie serce bratnie, tęskniło za przedmiotem, k tó ry b y mogło gorąco ukochać. T en przedmiot masz ju ż przed sobą, — możesz ko ch ać, możesz nasycić pragnienie młodości, które nie tyle żąda płomieni w zajem nych, ile um ieszczenia dla uczuć, które w piersi z woj ej chowa.

W rodzona skrom ność kobiety i przyzw oitość sama nakazuje, a b y aż do ostatniej chwili, aż do god zin y, do m inuty ślubu, oszczędną b yła w w y ­ nurzeniach sw ojej czułości; to słuszna: ten k o ­ chający, chociaż ko ch an y wzajem nie, je s t je szcze

(30)

obcym i może przez ja k i niep rzew idziany w y p a ­ dek losu na w iek i obcym pozostać. Im lepiej w obec niego potrafisz zachow ać godność kobiecą, tern w ięcej szanow ać cię będzie, tern lepiej zau­ fanie sw oję w tobie na przyszłość ustali. G d y jp d n ak ręce wasze na w ieki złączone zostaną, g d y ju ż ty i on w imię kościoła jed n ą tylko, w dwóch osobach będziecie .istotą, strzeż się zb y ­ tecznej d zikości, bądź śmielszą w okazyw aniu sw ego przyw iązania, i nie zrażaj w zbudzonej mi­ łości zimnem zachowaniem .

W ie le m łodych kobiet mniema to b yć k w ia ­ tem tkliw ego u czu cia, k ie d y z niew czesną jak ąś cerem onią pow staje na męża, i lodowatem obej­ ściem , lodowatem i słowam i zam raża mu serce. T o całkiem nie do rzeczy, kochana H eleno: czło ­ w iek, dla którego się stanowczo w yrzekłaś w s zy ­ stkich tw oich b lizk ich , — czło w ie k , dla którego porzucasz ojca i rodzinę, — na którego skinienie obow iązkiem b y twoim było iść na koniec świata, ten człow iek musi gard zić tobą, je źli go nie ko ­ chasz, — a ja k ż e ma u w ierzyć twemu p rzyw ią ­ zan iu , k ie d y staw szy się zupełnie w olną mu je o k azyw ać, skam ieniejesz nagle? . . . N aturalnie w' je g o um yśle stanie podejrzen ie, że twojemi krokam i kieruje rach u b a, że o kazyw an a przed ślubem wzajem ność b yła tylk o rolą, i że teraz dokonaw szy zam iaru, odrzuciłaś m askę.

M iędzy tą dziw aczną oziębłością, która winą je s t niektórych, a przeciw nym błędem ściśle m iar­ kuj drogę; trafia się bow iem , że ja k jedn a dzi­ kością zachow ania zaraz w początkach m ęża sw ego zra zi, — tak druga ustawnem powtarza­

(31)

niem swoich czułości przesyci go skoro, — znu­ ż y go, w yw ołując a raczej w ym uszając na nim liczne oświadczenia, prześladuje go praw ie swem tow arzystw em , nieopuszcza go ani an chwilę, aż mu się u p rzyk rzy. T a ostateczność praw ie szko­ dliw sza od pierwszej 5 tamtę czasem jed e n uśmiech, jedno miłe spojrzenie może n ap raw ić, — tej •lekarstwa trudno; zn udzon y m ężczyzn a u cieka w inne tow arzystw o, ja k może odgradza się od żo n y,’ — obraża je j miłość własną S A v e m zacho­

w an iem , — i tak brną oboje po bezdrożu, dopóki ja k a szczególna okoliczność zerw anej rów now agi

nie wróci.

Nie opuszczaj się na ta k i rodzaj pomocy, w ym iarku j od razu narzeczonego, co pragnie mieć w żonie. K ie d y ju ż będzie m ężem, nie odm awiaj mu swego tow arzystw a, — naw et choć b y ci to przychodziło z n iejak ą przykrością, oder­ w ij się od najm ilszych osób, aby go zabaw ić, ab y mu kom panii dotrzym ać. Znam nie jedno m ał­ żeństw o, które w cale mogło b yć szczęśliw e, a które na takich b łach ych początkach przyszłość swą skwasiło. T u żona szczerze kochająca, może po długiej przeciw ności, rada, że ju ż na w ieki złączona z kochankiem , tak go m ęczyła nieustan- nem powtarzaniem sw ych słodkich w ynurzeń, tak go ciągle przy sobie m ieć chciała, tak o k azyw ała się zazdrosną k ążd ej osobno przepędzonej chw ili, że on w tej dręczącej miłości zam iast szczęścia znajdow ał niewolę. — T u inn a, rów nież p rzy ­ wiązana, lecz skłócona sama z sobą wspomnieniem błizkiego rozdziału z rod zin ą, pozorną obojętno­ ścią boleśnie obraziła m ęża , — chciała je sz c ze

(32)

ostatnie chw ile pobytu w rodzicielskim domie z m atką, z siostrami przepędzić, chciała m acierzyń­ skiej porady w nowym swym zaw odzie, — a mąż to w szystko w ziął za niechęć, za oziębłość, skwa- sił się wewnętrznie, lub co gorsza o skarżył przed p rz y ja c ió łm i, k tó rzy naturalnie zupełnie jego stronę wzięli. — Odtąd k a żd y krok żon y tłoma- c z y ł sobie ja k najgorzej, draśniętą miłość własną przelaf a v p rzy k re obejście, szukał za domem roz­

r y w e k , pociechy na urojoną żałość, i w krótce dw oje ludzi na w ieki złączonych, ży jących blizko siebie, — tak się odgraniczyło czuciem i myślami, ja k g d yb y ich odległe k raje i m orza dzieliły.

K a żd y m ężczyzna mniej w ięcej lubi panowa­ n ie , a to nie tylko nad osobą, ale nad umysłem i sercem k o b iety; k a żd y m ężczyzn a także lubi niepodległość i od dzieciństw a prawie lęka się n iew o li, chociaż b y mu zachodziła drogę w n aj­ m ilszej postaci. Stosownie w ięc do tego Panów naszych usposobienia, kochana H eleno, postępo­ waniem naszem kierow ać w y p a d a , chroniąc się troskliw ie pozorów , które lub chęć ich ujarzm ie­ nia, lub też zam iar zw olnienia więzów naszych zw iastow ać b y m ogły.

W zgląd m iany na drobne słabości męża nie­ zm iernie tegoż ujm uje, skoro tylk o jesteśm y dość zręczne, a b y niepokazać nawet, żeśm y je spostrze­ g ły ; miłość własną w każd ym razie u kogo sza­ nować należy, bo ona ja k w przychylności stała, tak w n iep rzyjaźn i szczególnie zacięta, — ją zaś m ając po sobie, możemy już b y ć pew ni stałego przym ierza. Grzechem b y w szakże było nad u ży­ w ać w tein n a sze j znajom ości lu d zi, a b y za po­

(33)

mocą ich p rzy w a r panowania s z u k a ć ; w ielka za ­ chodzi różnica m iędzy oględnością, która lęka się obrazić, a przew rotnością, która gdaszcze, b y za­ m ydlić oczy, i w yłud zić pochlebstwem to, do czego nieposiada praw a. Nie mąż ni żaden człow iek nie je st nam polem do u praw y cłanem, z które- gobyśm y tylk o w szelkiem i drogam i szukali k o ­ rzyści, — a są niestety żony, co uśpiw szy powagę mężów pochlebnemi słow y, powolną miłość w łasną do w szystkich, najnikczem niejszych celów swoich n akręcać um ieją, — i przerodziły ją , że tak rze­ kę, w olbrzym a zasłaniającego sobą w szystkie poboczne przedm ioty.

Z b y t mam dobre o tobie m niem anie, droga w nuczko, bym się lękać miała, że pom nożysz liczbę takich kobiet: ty wiesz, że nieszanując obranego w ła d cy , kobieta zn iew aża sama siebie, —- bo ona przyw d ziała jego ch arakter, ona do­ browolnie obiecując mu posłuszeństwo, uznała je g o w yższość nad sobą, — i bardzo podłą b yć musi, je ż li ją chciała nikczem nem u przyznać. T y wiesz, ko ch an ko , że ja k o dozgonna pom oc, ja k o niezm ienna p rzyjació łk a m ę ż a , nietylko niepo- winna żona wad je g o p odżegać, lecz owszem ile zdoła pomagać do ich uchylenia, byle się to tylk o działo w granicach je j uległością a je g o pow agą w ytkn ion ych . M ąż i żona ja k o jed n a ju ż odtąd istota, ja k o spólnicy jednej doli i jed n ych uster- ków , pow inni, wedle słowa B ożego, wspierać się n ietylko w staraniach fizycznego ż y c ia , lecz mo­ ralnej sobie siły dodawać w zajem nie, lecz dłoń w dłoni iść także razem do doskonałości.

(34)

me-żc zy zn , p rzy pospiesznym sposobie zaw ierania m ałżeństw , kobieta na tow arzysza swego działać tutaj m oże, nie w chodzi bynajm niej w zakres m ojego rozbioru. To każd a sobie sama sumien­ nie w edług okoliczności objaśni, — bo k a żd a ma obow iązek zrobić koło siebie ja k najw ięcej do­ bra, jak najw ięcej złego usunąć, a n igd y nie u ży ­ w ać po temu innych środków jak tylk o godziwe, — n igd y nie w yłam yw ać się z pod jarzm a słod­ kiej uległości, n igd y nie ubliżać powadze, którą m ężowi przyznała w chw ili, k ied y przystała na to, b y pod własnem imieniem nic ju ż w św iecie nie zn a czy ć, ale p rzy jąć je g o nazw isko ja k o do­ żyw otnią w ładztw a je g o cechę. W tej mierze w ię c , i ciebie, luba w n u czk o , zostaw ić muszę w łasnym twoim siłom, to jest własnemu światłu i uczuciu, abyś przypadkiem zb yt ściśle trzym ając się rad moich czego nie popsuła, — abyś nie po­ m inęła tysiącznych w zględów , mnie i tobie nawet teraz je szc ze niew iadom ych, które z biegu rzeczy i z położęnia w aszego stopniowo w ynikną. Ostro­ żnie tedy, że nie powiem trw ożliw ie wstępuj na tę drogę — bo tu jeden k ro k chybiony wiele może szkodzić; — ale je że li dopiero po długiem w ahaniu, i najlepiej z własną jego wolą prze- strzedz możesz męża, to sama każd ej chwili, k aż­ dej godziny ku w łasnej popraw ie z jego prze­ stróg, uw ag, napomnień i słów naw iasow ych mo­ żesz korzystać. K a ż d y w yraz je g o życzeń lub niecierpliw ości, je g o nadziei lub zniechęcenia, każd e je g o znaczące spojrzenie powinno cię do w ejścia w siebie, do zbadania w nętrza swego na­ kłaniać. M ałżeństwo bowiem je st szkolą p ra k ty ­

(35)

czną, gdzie dwoje ludzi p atrzących na przyszłość, a um iejących z teraźniejszości k o rzystać, na dro­ dze udoskonalenia swego olbrzym ie poczyn ić m ogą postęp y, — gdzie w ięc to z dw ojga, które ten w ielki cel ży cia pojm uje, każdej godzin y praw ie może k ro k w y że j posunąć.

G d y b yś mniej b yła rozsądną, mogła byś po­ w iedzieć, że j a tu nazbyt wiele od ciebie w ym a­ gam, że młodość jest porą użycia, i że św iat je st dość p iękn y,jab yśm y mieli prawo myśleć, że B óg na rozkosze nas stw orzył. N a taką m ow ę, k o ­ ch an ko , odrzekłabym śm iele, że k ie d y mamy duszę, to nie na to, abyśm y zaniedbaniem w sobie ją m orzyli, — że nie ten je st najszczęśliw szy, kto najw ięcej użył, czyli n ajw ięcej czasu strwonił na płoche zabaw y, — że B óg j a k dobry ojciec, drogę naszą obrzucił k w iatam i, w szędzie obok cnoty postawił sk arb y najdroższe: zadow olnienie w ew nę­ trzne i szacunek w ła sn y, ozdobił świat, aby piel­ g rzym k a nasza po nim nie b y ła nam p rz y k ra ,— lecz k ied y przez drogę życia, przez bramę śmierci iść każe do siebie, to nie na to, abyśm y przed nim bez w łasn ych własnem staraniem zysk an ych zasług, w duchowem niem owlęctwie stawali.

Ż e samą praw dę ludzie um ieją przegadać, nie wątpię iżb y i tutaj p rzeciw mnie co zarzucić można, — a w szakże kto koniecznie chce b y ć ślepym, niech . takim zo stan ie; — w tym razie pomiń, co ci mówię odrębnie od twego fizycznego d ob ra, i tylko dalej względem tegoż posłuchaj mię jeszcze.

To ci muszę p ow tórzyć, bo na tern nieskoń­ czenie wiele n ależy: po za granice teraźniejszo­

(36)

ści nie rachuj na przyszłość; lepiej, że w dobrym razie niespodziana trafi cię przyjem ność, ja k g d y ­ byś sobie przygotow ała bolesną w yłudę, rachując na ja k ie zm iany, które zaw ieść mogą.

Szczerze, nie tylk o słow em , ale umysłem i sercem p rzyjm ij m ęża w narzeczonym takim ja k go w idzisz. T y lk o w bardzo młodym w ieku lu­ dzki p rzekształca się ch arakter, a po pew nych latach p rzy najlepszej chęci nawet nic mu nie podoła, nic przynajm niej szybko. W ie lk ie usiło­ w ania przytłum ią go na ch w ilę, przyrzu cą tło praw dziw e sztuczną, kłam liw ą pow łoką; ale czy lód, c zy w ulkan zostanie pod spodem. Dopiero długi przeciąg czasu , lub szereg w ażn ych oko­ liczności może go p rzetw orzyć, j a k może zw alić lodowe góry i zgasić w ulkan y. Jed nakże na ta­ kie n ad zw yczajn e zjaw isk a niebezpieczno liczyć, — któż może tak b yć zarozum iałym , żeby na k o rzyść sw oją spodziew ał się cudu? . . . L ep iej w ziąść życie ja k ie je s t , u k ład y robić na to , co w idzim y, niż gonić senne m ary, budow ać pow ie­ trzne zam ki, i p łakać zbudzenia.

Może ktoś naw et p rzyrzek ać z zupełnem prze­ konaniem i zupełną w olą, — może z nieudaną szczerością zaręczać, że to lub owo z siebie u czy ­ ni, — g d y je d n a k p rzyjd zie do rzeczy , będzie mu tak trudno, że lub sam w idząc niepodobieństwo odstąpi zam iaru, lub zniechęci się i straci serce do osoby, która coś podobnego może w ym agać.

Przestrzeżoną w ięc jesteś, kochanko m oja, — m iej się na baczności, — nie żądaj zb yt wiele, abyś kom u i sobie ży cia nie zrobiła ciężkiem ; sama zaś także nic nie obiecuj, czegobyś pewną

(37)

nie b y ła , — i w ogólności rób ta k , b y w tobie w ięcej daleko znaleziono niż się spodziew ano, — tera bardziej kochaną zostaniesz.

W szelkiej opieszałości, w szelkiego zaniedbania w zględem m ęża w ystrzegaj się pilnie, a zw łaszcza w początkach, gdzie zb yt mało cię zn a ją c, zapo­ mnienie łatwo na karb uchybienia w łoży. Z a ­ w sze czynna, ochocza, nim zajęta, okazuj mu k a ż­ dej chwili gotowość w ypełnienia w szelkich jego żąd ań , — niech widzi jasno, że nie tylk o powin­ ności lecz i czuciu służysz, i że więzów, które dźw igasz, nie masz za kajd an y. G d y b yś zaś u w aźyła, — (bo to też czasem je st słabością pa­ nów) że twój lubi nader często swe praw a wspo­ m inać, nie obruszaj się zaraz ja k b y może inna u czyn ić gotowa, lecz z niezm ąconą pogodą p r z y j­ muj podobne rozpraw y w tem przeświadczeniu, że tu je st nierównie w ięcej lubow nictwa i niew in­ nej próżności, niż chęci ucisku. P rzeciw n ie, co ciebie się tyczy, to nawet, do czego zupełne, bez- przeczne masz praw o, przyjm uj ja k o grzeczność, nie powstawaj n igd y z tonem surowym , za każdą rzecz mile p odzięku j, a je ź li tym sposobem nie zdołasz b y ć coraz w ięcej czczoną i koch aną, to chyba, że b y twój mąż b ył jak im cale odmiennym na świecie, nieludzkim w yjątkiem .

Od w szelkiego mu się narzu cania, od w szel­ kieg o przesycenia go sobą, strzeż się j a k najpil- mej, — złe ztąd w yn ik n ąć m ogące ju ż ci w yżej w yk azałam sk u tk i; tu godność tw oja w łasn a, i owa n iew in na, w zględem m ęża zaw sze godziw a zalotność, która czuje, że to w yżej byw a cenione, do czego sami n iejak ą p rzyw ięzujem cenę, w re­

(38)

szcie znajomość je g o charakteru, najlepszą w skażą ci drogę.

U tw órz sobie zaraz ja k ie zatrudnienia, spra­ wuj dom , w glądaj we w szystkie szczegó ły, w które w glądać się godzi, — stań się od razu pra­ w ą ręką, abyś nie b yła tylk o sprzętem zb ytk o ­ w nym — stań się szanowną przez pracowitość, przez pow agę rządnej gospodyni, a tak sama tw oja postawa, sam rozkład czasu przeszkodzi, aby nuda i przesyt pod strzechę waszą nie w e­ szły — tak mąż uszczęśliw iony będzie m iał w tobie razem żonę i kochankę, pomoc i ozdobę, a w tych obu postaciach m iłow ać cię musi.

Masz zdolność, masz dobre rady, w szystko ci w ięc sprzyja, — idź śmiało, ufaj B ogu i pamiętaj o tern, że jeżeli w ła d z a , przy tej zaś kierunek interesów zew nętrznych do męża n ależy, — w pływ słodki, a z nim całe ży cie w ew nętrzn e, cały ob­ chód dom owy jest na stronie żony, — na stronie żon y w ięc odpowiedzialność za w szystkie usterki.

(39)

„T ylko ta, k tó ra ch ętn ie siebie przezw ycięża, „Może być chluba, dom u i po ciech ą m ęża.“

* * *

K ied y w oczach narzeczonego czytasz serdeczne zajęcie i w idzisz go zaw sze gotowym tw oje w y ­ pełniać życzen ia, — m oże ta myśl przypadkiem za jrzy ci do g ło w y : „czem u to tak nie zostanie i na dal, czemu ja w przyszłości mam s łu c h a ć ? ...“ N a to p ytanie, czy go uczynisz czy n ie, na­ przód odpowiedzieć muszę, — b o , co robim y, po­ winniśm y koniecznie z zupełnem przekonaniem rob ić, — i k ie d y masz słuchać, — słuchać bę­ dziesz tem chętniej, im lepiej w iedzieć będziesz, dla czego.

Zasada posłuszeństwa żony jest ja k o świat stara i nietylko, ja k wiele kobiet wnosi, na samej chęci m ężczyzn górowania nam o p a rta , — nie tylk o na giętkości naszej, na uległości, do ja k ie j sposobi nas m iłość, lub na fizycznej przem ocy płci drugiej ugruntowana, — lecz na nieodzownej potrzebie, a b y rodzina m iała n aczeln ika, który będąc odpowiedzialnym za je j pow odzenie, w ła ­ dzę też stosowną mieć musi. T u nie zachodzi tylk o stosunek m iędzy mężem a żoną, ale m iędzy

(40)

rodziną a społeczeństw em , do którego mąż przez stan swój n a le ży , tw orząc razem rodzaj pośre­ dnictwa m iędzy tym światem społecznym stano­ w iącym ogół, — a tym drugim światem cząstko­ w ym , którym je st rodzina. M ąż za całą rodzinę odpowiada światu, — on w yb iera żon ę, która w jego nieobecności jest głow ą rod zin y, a p rzy nim zaś sercem, — on w miarę stanu swego od­ dalać się m usi, podczas g d y żona bezpośrednio ze społeczeństwem niezw iązana w c a le , całkiem do rodziny n a leży, i może onej bez szk o d y dla społeczeństwa, bez uszczerbku innych obow iązków , w szystkie sw oje chwile poświęcać. M ąż czyni ją praw ą ręk ą sw oją, oddaje jej sw oje zaufanie, o k ryw a ją swojem imieniem, — słowem przelew a w nią połowę siebie sam ego, — je st obrońcą je j sław y, je j przew odnikim i opiekunem , bo ona rodziną zajęta nie ma czasu m yśleć o sobie, — bo drogie je j sercu a drobne jeszcze isto ty, po­ trzebują całej troskliwości, całej uw agi m atczynej. O na tedy oddaje im się zu p ełn ie, ona w domu św iat swój za m y k a; lecz ten , k tóry utrzym uje zw iązek z drugim w iększym światem , potrzebuje powagi n aczelnej, inaczej ciężar b y łb y nad jego siły, — inaczej upadłby niezawodnie pod dw oja­ kim uciskiem zew nętrznych, i w ew nętrznych sto­ sunków.

Ja k że okropny niesm ak trułby jego życie, g d y b y na k a żd y w y ra z w oli, n a . każd e niemal ży cze n ie zn ajdow ać mógł opór, — g d y b y dzieci lub dom ow nicy w ahali się każdej godziny, kogo słuchać m ają, — g d yb y strudzony po pracy mię­ dzy sw em L ^ S p S s , ząc odetchnąć, zastaw ać tam

(41)

dopiero m iał targi, i niebył pewnym pierw szeń­ stwa. J a k aż możność dobrego w ychow ania dzieci, g d y b y te od każdego w yrzeczen ia ojca do m atki odwołać się rrfogły, g d y b y w niej ju ż nie m iały p rzykładu dobrowolnego posłuszeństwa, i nie s ły ­ szały n igdy głosu w yd ającego niecofniony w yro k ? J a k żeb y m ogły pojąć tow arzyski porządek i w y ­ kształcić się na obyw ateli, g d y b y w domu w id ziały tylko niesforność, g d y b y zaw czasu nie p o ję ły , że są p raw a, którym człow iek poddać się m usi? J a k że b y mąż w yw o ływ an y często przez obow iązki sw oje za obręby dom u, mógł b y ć o niego spo­ k o jn ym i zapew nić je g o pow odzenie, g d y b y ra­ zem nie b y ł pew nym , że dusza tam czuw ająca jest jego duszą, i że mimo nieobecności przecież je g o w ola panuje? . . .

Co za smutek dla wolnego człow ieka zam ie­ nić swobodę sw oją za ciągłe niesnaski, za spory 0 najm nieszą zdań różnicę, lub za konieczność ustępowania codziennie może naw et w najw ażniej­ szych rzeczach, — albo niem ieć rodziny, niem ieć tego w łasnego ogniska, które jest razem podstawą społecznego porządku i serca potrzebą, tego p rzy­ tułku śród ciężkiej czasem pielgrzym ki, który po­ krzepia upadłe siły i lubym w pływ em uczuć pie- ściw ych orzeźw ia um ysł zb olały! . . .

B ez rodziny, bez tych cząstkow ych skojarzań sił z jednej strony a słodyczy z d ru g ie j, czemże byłob y ludzkie istnienie? N a tę m yśl taki za­ męt pow staje, w takim w irze w szystko się mąci, że dusza ze wstrętem od takiego w idoku ucieka, 1 nawet w yobraźnia m alować go niechce.

(42)

B ez uległości k o b ie t, bez ich łagodności, bez Ich pośw ięcenia, czem że b y ła b y rodzina j a k nie ja sk in ią zw ierząt d rap ieżn ych , j a k nie zdro­ bnionym obrazem w ielkiego zam ieszania, które bez rodziny pow stałoby na św iecie? . . . J a k i los, ja k a przyszłość d zieci, ja k i ich charakter, ja k ie u trzym anie? — gdzież te w szystkie domowe i społeczne cn o ty , gdzie m oralność i w ia ra , gdzie religia i ludzkie braterstw o , które tylk o pod św iętym w pływ em niew zruszonego porządku po­ w stają? . . .

K ie d y k o b iety nie będą ju ż rod zić, a dwoje ludzi łączących się wzajem tylko dwa doczesne egoizm y, a nie dwa ży c ia w przyszłość rozciągnąć się m yjące sk ojarzą, — k ied y senne niemowlę pod okiem ojca na łonie m atki spoczyw ające przestanie b yć godłem i błogosławieństwem do­ mowego szczęścia, — wtenczas niech kobieta zrzuci anielską postać niebiańskiej istoty, znajdu­ ją c e j swoją rozkosz w w yw ołanym przez siebie uśmiechu, niech śmiałą ręk ą sięga po rów ny udział w potędze i w ła d z y , — niech przestanie b yć sobą, ab y stać się chciw ym półczłow iekiem , szarpiącym nędzne siły za szmatą u ży c ia , niech zdepcze skrom ny w ieniec cichej swojej cnoty, ab y w yłączn ie nad samą znęcać się w ielkością; — to w szystko będzie jej wolno, bo zam iast jedn ej bratniej ludzkości ro d z in y , św iat ca ły obejmie ty lk o gromadę jednostek.

A le dopóki ludzie spuścizny dzikich zw ierząt nie dostaną w dziale, dopóki praca będzie konie­ czną potrzebą a porządek społeczny jed yn ym

(43)

kształtem godnym łą c z y ć rozumne stworzenia, •dopóki ludzkie plemię rozradzać się będzie, a na widok dziecięcia serce niew ieście tkliw ością ude­ rzy , — dopóty kobiety niech znoszą cierpliw ie dolegliw ości rodzinnego ż y c ia , niech nie szem rzą na posłuszeństwo, bo posłuszeństwo każdego po­ rządku podstaw ą, — i niechaj pyszne będą, że w ich rękach przez powierzoną im pieczę rodzin sp oczyw a moralność świata.

T u kształcą się zw olna obyczaje, tu powstaje w zaw iązk u w szy stk o , co później w ystępuje na w iększej w idow ni: religia i szlachetność, miłość i pośw ięcenie tu biorą p oczątek, — ale tu także rodzi się brudny egoizm, w yg rzew a jad zazdrości, n ien a w iści, zem sty, — tu żar w ojen dom owych pierwsze isk ry rzuca, i pierw szym św iecą promie­ niem pom ysły wspaniałe, — tu choduje się cnota i podłość, życzliw ość i łakom stw o, zam iłowanie p raw d y i kłam stw o p rzeb rzyd łe, — bo człow iek sam nie w iedząc o tern, podlega ich cząstkow ym lecz codziennym w pływ om i sk utki tychże w p ły ­ wów na widow nię publicznego życia w ynosi.

T ym sposobem, chociaż nie bezpośrednio, k o ­ b iety piastują na swem łonie najw ażniejsze spra­ w y, posuwają do celu najw ażn iejsze momenta lu d zk ości, — m ężczyźn i odpow iadają za nie to ­ w arzystw u, ale one B ogu odpow iadać m ają za siebie i kogo, niechże w ięc nierozumnem w strzą­ saniem odw iecznych praw ideł tej odpow iedzial­ ności zb yt ciężką dla siebie nie czynią.

W yłam u jąc się z pod ustaw zasadniczych będących podstaw ą rodziny, m usiałyby niechybnie 'r o d z in ę w y w ró cić, a za tej rozprzężeniem idzie

(44)

rozprzężenie w szystkiego: gdzie nie ma domo­ w ego życia, tam nie ma dobrych obyw ateli, tam miłość i porządek w parze n igdy się nie zejdą, tam zw ichnięte w gruncie swoim cierpi szczęście kraju.

K ie d y w ięc na uległości naszej tak w iele za­ le ż y ; k ie d y domowa cnota jest kamieniem w ę­ gielnym utrzym ującym całą tow arzyską budowę, ohydnie b yłob y z naszej strony dla samolubnych, a naw et źle pojętych w idoków (bo szczęście ro­ zumnej istoty ma sw oje naprzód przez B oga w ytknięte koleje), ohydnie b yło b y mówię,, odrzu­ cać w aru n k i, pod którem i św iat nam się oddaje w opiekę.

Ż e obow iązkow e posłuszeństwo bynajm niej nie ubliża naszej godności, o tern przekonam y się łatwo, g d y tylk o zw a ż y m y , że sobie same obieram y naszych przew odników , i że obraw szy dobrego, m ożem y b y ć pewne, iż przyznanej sobie nad nami w ładzy nie zechce nadużyć. Ograni- czyć naprzód tę w ładzę, przeszkodzić, a b y ona z obrębów potrzebnych dla ogólnego dobra rodzi­ n y na osobisty ucisk nie przeszła, jest tak nie­ podobna, — ja k niepodobna zab ezp ieczyć ustaw sp ołecznych, a co w ięcej B oskich prawd re- ligii od przew rotnych naciągań i k rzy w y c h tło- m aczeń.

T u tylk o charakter człow ieka rękojm ią po­ d aje, um iejm yż w y b ie ra ć, um iejm y rozróżnić czystą praw dę od b lasków pozoru, — a nawet p om yliw szy się w w yborze, nie złorzeczm y usta­ wie, którą złośliw ość k u naszej przekręciła szk o ­ d zie , — inaczej m usiałybyśm y zło rzeczyć w

(45)

szy-stkiem u na świecie, co B óg u czyn ił dobrem a lu­ dzie zepsuli.

I m ałżeństwo ju ż z tej m iary przez niektó­ ryc h potępianem b y ło ; — chciano zmieniać je g o zasady i przetrząsać praw a, chciano znieść do­ zgonną trw ałość je g o , ja k o zb yt uciążliw ą dla ludzkiej słabości, a tem samem świętość obo­ w iązku pod sądy samowoli oddać, — chciano spokojność rodzin, w ychow anie dzieci, porządek to w arzysk i a z nim w szelką moralność rzucić na pastwę chw ilow ym w yb ryk om zbłąkanego czu cia, — j a k g d y b y pierw szym pragnieniem m iłości nie było przetrw ać burze czasu, j a k g d y b y najm ilszym wieńcem dom owego ży cia nie b y ła ta nadzieja: że c i, co w niem za młodu sko­ ja r z y li dłonie, co szli razem po trudy pracy i

szczęścia uśm iechy, spokojnie także razem do kresu dopłyną, p rzy jednem ognisku spędzą sta­ rości g o d zin y, w jednem kole odśw ieżać będą młodości w spom nienia, i zw iędłe skronie zim y w pam iątki wspólnej swej w iosn y u stro ją ! . . .

T y lk o tam, gdzie w zam ęźciu serce żadnego nie miało udziału, gdzie ślubny zw iązek u w aża­ nym b y ł raczej ja k o przejście, ja k o niedogodna konieczność, niż jako lub y p rzytułek dla tk liw o ­ ści n a s z e j, — tam gdzie kobieta odrzucając od siebie świętą pici swej cnotę, potrzebę stania się użyteczn ą i służenia drugim, w oschłem samolub- stwie dla siebie samej ży ć zapragn ie, — tam w yobrażenie dozgonnej przysięgi może ją zastra­ szać, a obawa poddania się niekochanem u prze­ ciw uległości ją burzyć.

(46)

L e c z k ie d y w olne jesteśm y przedm iot pośw ię. cenią w yb ra ć — k ie d y z w łasnej ochoty zrze- czem y się na je g o ko rzyść kierow ania sobą — k ie d y szacujem y r ę k ę , w którą składam y swej przyszłości w o d ze , czyliż nas może swobodna uległość poniżać? M ów ię sw obodna, — bo k o ­ chając pragniem y je j sam e, — bo w m iłości w iększem szczęściem słuchać niźli rozkazyw ać, — bo nakoniec przyrodzona m iękkość nasza chciwa je st opieki.

„ A le k ie d y m iłość sama z siebie do pośw ię­ ceń sk ła n ia , k ie d y ona lepiej niż same usta­ w y obranemu serdeczną powolność naszą za ­ p ew n ia, — czem uż z tej powolności zrobili nam przym us, czem uż ją zm ienili w konieczność ?“

Pozorne to bardzo p ytan ie, które łatwo za ­ d a ć, lecz na które też odpow iedzieć łatw o: c z y ż nie należało zasłonić pokoju rodzin od ze ­ w nętrznych w p ły w ó w , od szkody, ja k ie nad u ży­ cie samego zw iązku m ałżeńskiego łatwo p r z y ­ nieść m oże? . . . C z y ż nie należało zapew nić na­ czeln ikow i p ow agi, do której w razie zapoznania jego w ład zy m ógłby się odw ołać? . . . C z y ż nie słusznem było zabezp ieczyć kobietę od w ielu pokus, od m yśli nawet zb oczen ia, i uchow ać ca­ łość dom ow ych stosunków przed niestałości na­ padem ? . . .

G d y b y rę czy ć można za trw ałość ludzkich u czu ć, i bezw zględnie b y ć p ew n ym , że tylk o same m ałżeństw a niosące w sobie w arun ki p o ­ god y zaw ierać się b ęd ą, — . g d y b y nie było k o ­ biet złośliw ych, upornych i płochych, które prze­

(47)

cież z tern w szystkiem podobać się um ieją, — g d y b y chytrość i obłuda nie b y ły zdolne p rzy­ bierać pozoru cn oty, — m ożnaby ca ły stosunek m ałżeński zostaw ić sumieniu, tak ja k zostawiono tam wiele, co praw odaw cy niepodobna było do­ sięgnąć; — w ted yb y dwoje ludzi złączonych błogosławieństwem kościoła nie potrzebowało sobie zap rzysięgać uczuć na w iek i w ich sercu w y r y ­ tych, w ted yb y ani od kob iety posłuszeństw a, ani

od m ężczyzn y uczciw ości nie żądało prawo które i tak dość często tego od obojga żąda nadaremnie.

G d y b y też w szy sc y ludzie b y li cnotliwi, g d y ­ b y religia i pobożność nie b y ły u wielu czczeni słow em , g d y b y namiętności nie b y ły w stanie gw ałtow nym popędem swoim w szystkiego podw a­ ża ć , niepotrzeba b y ani u staw , ani przepisów, ani rządu czuw ającego nad ich w ykon aniem , — w szy sc y ży lib y sobie słodko i zgodnie ja k w ra­ j u , i nie pojm owali nawet, dla czego b y dopiero tę zgodę pismami zap ew niać, — b y lib y bardzo spokojni, bardzo szczęśliw i, odkw itłb y m iędzy niemi w iek z ło ty , . . , ale . . . w szak w iem y w szyscy dow odnie, że w ie k zło ty dla św iata pięknem jest tylk o m arzeniem , a w ątpić naw et można, czy on k ie d y dla samego m ałżeństw a nad­ płynie ? . . .

P ojed yń cze pary będą się trzym ać rozsądku przepisów , nie połączą losów sw oich na ślepo, nie zau fają sobie bez pow odu, — ogół pobieży zaw sze bitą drogą pośpiechu, próżności, z w y ­ c za ju , — ogół potrzebow ać będzie zaw sze c z u j­

(48)

nych praw opieki. — Nie powinniśm y się zatem d ziw ić, że te praw a istnieją, ani podryw ać ich w zam iarze dogodzenia sobie; ale w każdym razie m am y chować im uległość, i rzetelnego dla nicli poszanowania p rzyk ład rodzinie zo­ stawić.

(49)

T o w szystko , co mówiłam dotąd, stosowało się do położenia narzeczonej wziętego w ogóle: ztąd każda młoda osoba za mąż idąca mogła coś dla siebie w yciągn ąć; -— p rze c ie ż, kochana Heleno, m ając iść za wdowca, powinnaś więcej jeszcze ro zw a ży ć, bierzesz na siebie obow iązki trudniej­ sze, i w iększej pilności potrzebujesz w przygoto­

w aniu się do swego nowego zawodu.

Oprócz przestrzegania tych w szystkich w zg lę ­ dów , o których wspominałam poprzednio, oprócz zgłębienia jego charakteru i dokładnego poznania sposobu obejścia, k tó ry do tegoż charakteru z a ­ stosować w yp ad n ie, masz jeszcze gotow y obo­ w iązek m atki względem jego dzieci, masz potrze­ bę objaśnienia przyszłości przeszłością, a przeto dow iedzenia się, ja k ą właściw ie osobą b yła zm arła żona.

K toś pow iedział, że niemasz w m ałżeństwie gorszego widm a ja k cień n ieb oszczyków ; ja z jedn ej strony przyzn aję słuszność temu w y rze ­ czeniu, bo zw yk le w pam ięci zm arłych zachow ują s:ę tylk o dobre ich przym ioty, a ztąd dla ży w y ch trudna w alk a z niem i; ale też droga, którą

(50)

postę-powali zm arli, może b yć dla nas skazów ką, może- n a u czyć nas, w czem iść naprzód a w czem się u ch y lić, — m oże, g d y b yli zupełnie godni m i­ łości w spółczesn ych , stać nam się przykładem gotowym .

W tym ostatnim razie w szakże nie zawsze łatw a nasza ro la , i przez porównanie wiele w y ­ k ry je się błędów : im w ięc nieb oszczka b yła m il­ szą i zgodniejszą w p o życiu , im jaśn iej św ieciła doborem w szystkich cnót niew ieścich, tem w ięcej mieć będziesz do czynienia, b y cień jej nie po­ w staw ał z grobu i nie daw ał czuć m ężowi bole­ snej różnicy.

M oże być w szakże, iż pamięć zgasłej tak nie­ bezpieczną niebędzie, — może posiadane przez nią zalety potrafisz w naśladowaniu prześcignąć, a nadto znajdziesz w je j postępowaniu błędy, które uda ci się u n ikn ąć, — może sch w yciw szy do rą k pasmo jej życia, zdołasz usnuć zeń zaraz w ątek swej przyszłości?

B ą d ź , co bądź, staraj się ja k najdokładniej w yb ad ać narzeczonego w zględem przeszłej żony, sam sposób jego m ówienia o niej będzie ci nauką. T am dowiesz się n ie ty lk o , czem ona mu była i czem cię m ieć pragnie, c zy ży c z y sobie ja k ie g o podobieństwa lub ja k ie j ró żn icy , — lecz* także w yrozum iesz w iele o nim sam ym , i trafniejsze mieć będziesz w yobrażen ie o tym charakterze, j a k g d y b y ś, w innym położeniu rze c z y , długo z nim bawiła.

T a w ięc okoliczność, drogie d ziecię, jest na tw oją k o rzyść; umiej tylk o ją użyć, umiej zysk an e w iadom ości na wspólne dobro obrócić a

(51)

szczęśli-w szą b y ć możesz z szczęśli-w doszczęśli-w cem jako człoszczęśli-w iekiem posiadającym gruntow ny charakter, niżeli z m ło­ dym trzpiotem m ającym go sobie dopiero w m ał­ żeństw ie w yrobić.

Jego zaufanie ku tobie zapew ne jest w ielk ie, kied y ciebie w ybiera za m atkę sw ych d zieci, a te biedne stworzenia, które ta k wcześnie los chciał osierocić, tę tylk o po stracie przyrodzonej opie­ ku nki m ogą m ieć pociechę, że w przybranej odzy­ skają je że li nie to samo czucie, przynajm niej te same starania.

I przyw iązać się do nich będzie ci ła tw o : sam żal nad ich sieroctwem, samo politowanie dla ich opuszczenia, pow inny do twego serca p rze­ m ów ić, — u kob iety zaś litość bardzo ściśle z miłością g ra n iczy, i praw dą to jest niezbitą, że pokocha prędzej tego, co umiał, czy to rzetelnem czy sztucznem nieszczęściem , jej litość obudzić, podobnie j a k pokocha także rychło człow ieka, k tó ry na je j w dzięczność zasłużył. Ż e twój narze­ czon y m ógł ją zy s k a ć przez bezinteresowność ja k ą ci o k azał, przeto też jestem p ew n ą , że go kochać b ęd ziesz, i to mię robi obojętną na ró­ żnicę w ieku. T a różnica nawet może go w oczach twoich u czyn ić szanownym , może coś dziecięcego dodać twem u przyw iązaniu, a tein ułatw ić zada­ nie, które wspólnem szczęściem waszem powinnaś rozw iązać.

Nie będę rozw odzić się tu na nowo nad ju ż określoną przezem nie drogą tw ej p rzyszłości: j e ­ żeli zechcesz dopraw dy z moich rad korzystać, masz ich dość, a b y resztę z własnej wysnuć w o li, — g d y b y ś zaś szła tylk o za m ąż dla zam ęźcia i

(52)

za nic sobie w ażyła świętość przyrzeczenia lub ufności zdradę, w ted y żadne nauki nic też- nie pom ogą, w ted y szkoda tylko m ych starań, które jedn ak śmiem tuszyć sobie nie będą daremne.

Skoro tylk o z obow iązkam i m atki obejmiesz je j p ra w a , pierw szą czynnością tw oją b y ć po­ winno przekonać się, j a k dalece w ychow anie po­ w ierzonych tobie dzieci zaniedbane albo p rzeci­ wnie dobrze prowadzone było.

N ie je d n a m acocha mniej grzeszy opieszało­ ścią ja k raczej obawą, a b y mąż sposobu je j obej­ ścia z dziećm i nie zw ał zb yt surow ym ; pozw ala im tedy w szy stk o , psuje dogadzaniem , i w nie­ rozum nym zw rocie na spokojność w łasną zatru­ wa ich przyszłość. D o surowości zapew ne n igdy skłaniać cię niebędę: z ły to sposób używ ania w ła d z y , i do niego w tenczas dopiero u ciekać się trzeba, k ied y inne środki daremne, — ale pobła­ żanie bez gran ic w y k rzy w ia charakter i nawet nie dochodzi do celu sw ego, którym miało być w zbudzenie miłości. D zieci tych tylk o szczerze kochają, których szanują zarazem , a je że li z nie- ' mi zechcesz o d gryw ać rolę przyjació łk i, lub, co gorsza słu g i, w ted y k o rzystać będą w praw dzie z powolności tw ojej, rozszerzać codziennie obręby w ym agania sw ego, ale bynajm niej nie zadadzą sobie pracy, a b y ci dogodzić, a b y ucieszyć cię uległością swoją, lub ci oszczędzić powodów do żalu.

Pierw szego dnia za ra z, p rzy najw iększej czu­ łości, bądź dla nich z należną powagą. W e jd ź w najdrobniesze szczegóły obejścia się z niemi, popraw je ź li m ożesz, odm ień, co w edłu g tw ego zdania potrzebow ać będzie odmiany. Skoro do­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Koroną, szczytem takiego odrodzenia się, takiego stw orzenia się nanow o, jest apoteoza człow ieka, czyli jego zbóstw ienie się, jego przem ienienie się, okazane

Wiek XX stał się świadkiem wielkich rewolucji społecznych i politycznych, które radykalnie zmieniły styl życia ludzi i możliwość realizowania wspólnego dobra (jako

Rozwiązania należy oddać do piątku 29 listopada do godziny 15.10 koordynatorowi konkursu. panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty

Tak więc rozważania nad a priori korelacji w fenomenologii doprowadzają Barbarasa do kwestii życia, zaś sens bycia podmiotu, jako podmiotu korelacji, pociąga za

Typowa realizacja tego stylu m yślenia przebiega m niej więcej tak: poem at (czyli poeta w swoim poem acie) opisuje ogród, przekazuje jego obraz, ew entualnie w yjaśnia

[r]

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Maryja Królowa Polski prowadzi zawsze do wolności w Jezusie który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Maryja nasza Matka i Kró- lowa dana przez Boga w Trójcy Jedy-