' < "7 \ ' 5 • ' '■ . .. - ■ " 1 ■■ ■ ■ ' ' ' ■.i-*' ' . ' 7 ; > ' . -';i ' 7 '/v I 7 V ; »'■ ; 7’ . ; " f , rV ■" ■ - ■■ Kr. ; a- \ ¿T; 1 ,v7* " »' %%: -. . • ' ' ’ 4 ' ‘ . * : - 7•■? - ry *. &■' Ą ; ■ • , ’ ■ / ■■■ ' . > ;-*v v - . '. • • * ' - . i<> J r * ’ . ; i . - -• 7ł 1 , -• ' J. ■ V í¿... , ■■ ' ■ ' ' 7 * 7 7 % ; ' 7 > * V ^ ' - - V ■i - ’ ‘
BIBLIOTEKA
DOMOWA POLSKA.
L I P S K .
PIERŚCIONKI BABUNI
Z DOŁĄCZENIEM P O Z O S tA £ Y C k . piSM
KAROLINY WOJNAROWSKIEJ.
W Y D A N I E P I E R W S Z E Z U P E Ł N E . T O M V .PIERŚCIONKI BABUNI
CZYLIB I E G Ż Y C I A K O B I E T Y .
TOMm .
L I P S K . N A K Ł A D E M K S IĘ G A R N I P A W Ł A R H O D E . 1868.
” 1 „ . rO D D Z I A Ł T R Z E Ć
C Z E Ś Ć P I E R W S Z A .O d d z i a ł
t r z e c i .CZĘŚĆ P IE R W S Z A .
N A R Z E C Z O N A .
W ejście w z w y k łą k o lej niew ieścią.
Balnm ia do Heleny.
1.
„Tyś k a p ła n k ą m iło śc i; — miłość tw ojem tch n ien iem . „Tw ym celem , tw ą n a g ro d ą i tw ojem zb aw ieniem .
* * * »Już rozrządziłaś przyszłością swoją, kochana H e leno, ju ż ona nie zupełnie do ciebie n a le ży , — bo p rzyrzeczen ie, to rodzaj ślubu, k tó ry rzadko k ie d y się zryw a. G d y b yś jed n a k po dojrzałej rozw adze, po ścisłem zbadaniu siebie, po bliższem poznaniu te go , z którym przepędzić masz życie, n abyła tego p rzekon an ia, że się w asze chara k te r y nie zgodzą, i że podejm ując się je g o uszczę śliw ienia podejm ujesz pracę darem ną, — g d y b y ś sądziła, że ten ciężar jest nad tw oje siły , lepiej szczerą w yzn aj mu praw dę z prośbą, ab y ci słowo twe zw ró cił, — jak żeb yś lekce w ażąc wspólną przyszłość w aszą i p rzyszłość dzieci, które m ogą
wam się narodzić, dla fałszyw ego ja k ie g o ś w sty du i dla próżnej obaw y ludzkiego gadania, miała j ą na zgubę w ystaw iać. D ziś oboje w olni jeszcze, m ożecie bez k rzy w d y sum ienia, bez obrazy B o ż e j, wolnemi pozostać, — m ożecie w innym zw iązk u spodziew ać się szczęścia, któregob yście sobie w zajem nie przysporzyć nie b y li w stanie, m ożecie pożegnać jego drugie p rzyjaznem ży cze niem, i dożyw otniego przym ierza w innem sercu szukać. L e cz ja k tylk o ręce w asze dłoń kapłana złą czy , ja k tylk o od ołtarza postąpicie n ogą, ten k ro k będzie początkiem nowego ż y c ia , które w m iarę usposobienia waszego kw iecistą lub cier nistą pow iedzie was drogą. T rzeb a się w ięc do brze zastanow ić nad tym w ażnym krokiem , trze b a gorąco błagać o łaskę dobrego natchnienia, — bo, zw łaszcza dla k o b ie ty , — m ałżeństw o, które w jednej chw ili cały bieg dni dalszych układa, je st k artą loteryjn ą niosącą raz na zaw sze szczę ście lub niedolę.
N ie znam tego, którego ci w ola ojcow ska przeznacza, nie mogę przeto nadać moim słowom owego piętna pewności, ja k ie g o tylk o udziela do kład n a znajom ość przedm iotu, zb yt je d n a k mam dobre o tobie mniemanie, abym sądzić mogła, że go chcesz p rzy ją ć za w ładcę bez darowania, czyli raczej bez przyznan ia mu sw ojego szacunku, i bez przekonania się, że kochać go możesz. Słu- żebnictw o k o b iety złączonej z czło w iek iem , któ remu zaprzedała się tylk o z ja k ie jk o lw ie k bądź p r z y c z y n y , je s t tak p on iżające, że trzeba nad zw yc za jn y ch , o koliczn o ści, albo nadzw yczajnego w ew nętrznego spodlenia, żeb y chcieć je p rzyjąć.
Tam każda godzina zam iast pociechy tylk o nową g o ry c z? nową tęsknotę podżega, — tam uległość p rzyb iera cechę niew oli, — tam dusza b u rzy się w idokiem dożyw otnich sw ych k a jd a n , — tam cnota w ustawnej w alce słabnie i om dlewa, — tam przyjem ność hum oru, oględność, słodycz, łagodność przepadają marnie i w y k rz y w ią się charakter i gubią talenta, i całe praw ie życie jest jed n ą długą, powolną torturą, a torturą w y trz y m yw aną nadarem nie; bo i dla męża szczęścia w takim zw iązku nie masz. Jakiego ż trzeba zaka- m ieniałego egoisty, ja k ie g o ż zaślepionego samo lu b a, żeb y patrzeć mógł bez w yrzu tu sumienia, bez w ewnętrznej z g r y z o t y , na istotę w iędnącą koło niego w ustawnym przym usie, na istotę, której starań, której poświecenia nie może nagro dzić, bo je d y n ą odpowiednią nagrodą jest p rzy w iązanie w zajem ne. Z drugiej strony, je że li za przedała się kobieta z zamiarem dotrzym yw ania tylk o pozornie ugody i ciągnienia je d y n ie k o rz y ści z zaw artego targu, skoro je j w dzięki zy sk a ły świetne imię lub znaczny m ajątek, — biada, sto kroć biada m ężowi ułudzonemu pozorem istotnych przym iotów , — ułudzonemu tą zew nętrzną ponę tą, która się zd aje być pięknej duszy odblaskiem !... W zięto go ty lk o , ab y dostać przyjem ności je g o położenia, użyto za podnóżek do w spięcia się w y ż e j, uważano za zte konieczne, z którego się otrząść j a k najlepiej będzie niezawodnie na p rzy szłość usilnem staraniem. B ie d n y , on rachow ał na w dzięczność, i ztąd tak łatwo w dobrem sercu pow stające przyw iązanie żo n y, o*h spodziew ał się ozdobić ciszę samotnego domu, zysk ać w ierną
p rzyjació łk ę i tow arzyszkę w yn agradzającą mu łubem obejściem ciężar w je j u trzym yw an iu , w utrzym yw aniu pow stającej rodzin y p o d ję ty ; — i cóż ma t e r a z ; oto p ijaw kę w ysysającą jego zaso b y , u żyw a jącą je g o im ienia, że b y różne zb ytk i osłonić, osobę obojętną lub cierpką dla niego, zachow ującą ca ły w d zięk ukształcenia, całą p rzy jemność sw oją dla ob cych , a jem u przypom ina jącą w każdej chwili swojem zachow aniem , że się na kupnie oszukał! . . .
M am źe jeszcze kreślić ci obraz ow ych po tw ornych zw iązków , gdzie m ężczyzn a dla m.ate- rya ln ych k o rzyści w ziął w dom -swój niekochaną kobietę, — gdzie pozorem szczerego przyw iązania je j łatw ow ierność ułudził, gdzie ubrał się w zw o- dną m askę i tę m askę zruca, gdzie n iszczy jedn ę po drugiej w szystkie podane nadzieje, depcze szydersko położone wr sobie zau fan ie, i stając w nagiej postaci skończonego samoluba, w szystkich wzruszeń i starań najtkliw szej miłości w ym aga w im ieniu p ra w a ! ? . . .
Mamże nadto przedstaw ić oczom twoim w idok dw ojga ludzi, k tó rzy wspólnie, bez przyw iązania, b e z . szacunku, dla ja k ie j rach u b y, albo sami nie w iedząc dla czego się pobraw szy, oszuku ją i oszukali się w zajem nie, usiłują codzień łam ać zo bow iązania wspólnie p rzyjęte i przez drugą tylko m ieć je dotrzymane stronę; gdzie kobieta poszła t y lk o , ot ta k , ab y pójść za m ąż, a m ężczyzna ożenił się, a b y ożen ić, — bez zastanow ienia nad tein, co rob ią, bez rozw ażenia p rzyszłych obo w iązków a n adew szystko bez żadnej chęci do W ykonyw ania ta k o w y ch , gdzie przeto każd e
c ią gn ie na sw oje i k a żd y najdrobniejszy w yp adek nowe rodzi spory 5 bo ta para niesposobna do małżeństwa w ogólności, nie stosowna dla siebie, — spostrzega się dopiero, że nie w szystko zło tem, upatruje w stanie swoim różne dolegliwości, o których nie pom yślała n ig d y , i teraz pragnie cały ten ciężar stronie przeciw nej nałożyć na bar ki, szarpiąc się w niedogodnem k o le , w które ją nierozw aga w plątała? . . .
N ie , nie, m oja H elena nie potrzebuje takich m alowideł, ona zb yt ceni wartość sw oję i godność k o b ie cą , ab y w tak w ażnym k ro k u bezm yślnie postąpić, aby św ięty zw iązek m ałżeński uw ażać jedynie ja k o sposób zapew nienia s o b i e losu, i ustalenia sAvej tylko przyszłości, — ona wie, że pogardy godną jest ta, co się przedaje jak im bądź tytułem , bo przekłada w ygod ne upodlenie nad szlachetną pracę.
R zućm y ju ż tedy wstępne u w a gi, zb yteczne, ja k wnoszę, dla ciebie, ale które należało mi tutaj um ieścić, abyś przed uczynieniem ostate czn ego, stanowczego k r o k u , m ogła dokładnie p rzejrzeć całą przyszłą drogę, i dobrze zastano w ić się nad w szystkiem . S p o jrz y j, zbadaj tw e .serce, i postąpmy dalej. —
M ałżeństwo nie jest po prostu cyw ilnym u k ła dem , ale sakram entem , czyli poświęceniem czło w ie k a do w ażnych obow iązków , które mu p rzy nosi, — jest najw ażn iejszym podobno z sakra mentów, bo dw ojga dusz razem się tycze, bo j a k ostatnie pom azanie na tajem niczą drogę w ieczności w prow adza samotnego czło w iek a, ta k on ich dw oje nam azuje k u wspólnemu ż y c iu , — dwie
oddzielne dotąd istoty w jed n ę istotę skojarzą,, może . im dać szczęście i zb aw ienie, lecz może także na w ieki b yć przepaścią zgu b y, — potrze buje zatem łask wiele od Boga, i głębokiego przejęcia się duchem religijn ym od tyc h , co go p rzy jm u ją , potrzebuje b y ć dobrze ocenionym,, dobrze zrozuzm ianym , i święte pom azanie swoje w iernym rzucić sercom. D o b rzeb y nawet było, g d y b y powszechnie czas p oprzedzający tak w ażną epokę nie na płochych często ro zry w k a ch , nie na samem szykow aniu strojów i potrzeb domo w y c h , ale na rozważeni«, p rzyjąć się m ających obow iązków , i przygotow aniu do godnego p rzy szłych przeznaczeń sp ełn ien ia, narzeczonym schodził.
Nim w ięc do ołtarza przystąpisz, kochana H eleno, nim w ejdziesz na tę drogę, z której nie ma cofnienia, z której każde zboczenie jest g rze chem, a której koniec w wieczności, — nim sta niesz na cudzym progu ja k o je g o Bóstwo domo we, staraj się, b yś z sobą szczęście tam wniosła, przygotuj czucia sw oje i m yśli, a b y odtąd b y ły na w ysokości przeznaczenia tw ego.
W panience niem ającej je sz c ze w ytkniętego celu w szystko jest niepew ne: może ona mieć naj lepsze w yobrażenia o cnocie, posiadać najp ięk n iej sze teoretyczne zasady, b y ć w m yśli swojej w zo rem żony, gospodyni, m atki, — a jed n a k b yć d aleką od tego , co po niej okoliczność wym aga;, bo najczęściej tych w szystkich zdań i praw ideł n a u czyła się na pam ięć, a czas ich w ykonan ia ta k dalekim od siebie zn ajd u je, że ani bada szczerej chęci ani doświadcza sił sw oich, aby
wiedzieć, czy podjąw szy ciężar, zdoła go też unieść. M ożesz tedy, i w cale nie wątpię o tem, b yć bar dzo dobrze uposobioną m oralnie, możesz mieć, co do przyszłości w idoki najrozsądniejsze, ale to nie dosyć: ochota i przekonanie są dopiero jedną po łow ą każdej ludzkiej roboty, — potrzebne jeszcze do niej zdatność i w ytrw ało ść, te w ięc ustalić w sobie powinno teraz b yć twojem usilnem sta raniem.
Żona p rzy jació łk ą jest męża, jest wierną jego tow arzyszk ą w dobrej czy złej d oli, je st mu po ciechą w smutku, osłodą w strapienin, w w ątpli wości poradą i przyjem nością w każdej chwili, — to w szystko zw yk le m ężczyzna spodziew a się znaleść p rzy boku w ybranej przez siebie istoty, — ja k ż e b y niegodnie było zw ieść je g o nadzieję!..., Z drugiej strony zadanie trudne 5 n a rze c ^ n i cza sem zb yt mało się znają, a b y w ściślejszym zw iązk u zaraz i zupełnie przypadli do siebie, — w idzą się tylk o w zajem ja k b y przez kw iecistą ; zasłonę, po za którą zn ika w szelka niedogodność, — pom ijają spojrzeniem w szystkie w ady sw oje: a dopiero po ślubie dostrzegłszy takow ych, z bo- lesnem uw ażają zdziw ieniem , że m arzenie pię kn iejsze było od rzeczyw istości. C zas dzielący chw ile p rzyrzeczenia od godziny ślubu pow inienby ochronić nową parę od p rzyk rej w y ludy, bo zw y k le poufalszem zb liża ją obejściem, i w ysta rczyć może na dokładne stron obu poznanie się z sobą.
P oznanie to, g d y b y w yk azało w ielk ą humorów niezgodność, w ielką zdań różnicę, może jeszcze posłużyć ku ratunkow i zagrożonej nieszczęściem przyszłości, — może zerw ać zaw czasu niestosowny
w ę z e ł, i p rzy naszych bezm yślnych obyczajach dotąd podobno ten jed yn y cel n iekied y przezeń osiągnionym został; bo tak jesteśm y len iw i, że ani um iem y z obecności porządnie korzystać, ani chcem y sobie zadaw ać Aviele pracy, b y przyszłość zasłonić, i w niepojętej opieszałości naszej, nieraz dla uniknienia chw ilow ego trudu, spokojnie całe życie w ażym y. P rzecież H elen o , pierwszem do brodziejstw em porządnego w ychow ania, i pierwszą potrzebą człow ieka jest owa pew ność, owa b y strość spojrzenia i m yśli, która zdolnym i nas czyn i od razu położenie nasze osądzić, a razem niezw łocznie przedsięw ziąść k ro k i ku bezpieczeń stwu naszemu służące. Ten dar tak rza d k i, ten dar, który w błogich skutkach swoich przew yższa w szystkie łaski losu, ciotka tw oja starała się go twą zA»bić w łasnością; tyś niepowinna leniwo w lec się cudzym tylk o śladem , tobie pilnie ro z w a ż y ć i działać przystoi, tobie w ięc czas ubiedz m ający do dnia tw ych zaślubin, ja k drugim na darmo nie zb ie ży. E az sobie pow ied ziaw szy, że tego, którego ci przeznaczono, przyjm ujesz za męża, będziesz, uw ażać przyszłość sw oją ja k o je g o pole, i będziesz się starać, b y na tern polu pocie cha dla niego w yrosła. D a le k a od poniewolnej, lub nawet może um yślnej obłudy,, nie usiłujesz narzeczonem u zaw sze tylk o w korzystnem okazać się św ietle, ale szczerze, j a k siostra, dozwolisz mu patrzeć w głąb twej d u szy, poznać cię ja k ą je ste ś , z całym zasobem tw ych w ad i przym io tów, z całym obrotem tw ych uczuć i m yśli, — podobnej od niego szczerości żądając w za mianę.
Chwile, które przed ślubem przy sobie spę dzicie, zamiast w ypełniać się, ja k to zw yczajn ie byw a, samemi tylko uczuciowem i drobnostkam i z jednej lub z obojej stro n y , —- albo też w cale próżniaczą i pustą rozmową, będą wam służyć k u temu zbliżeniu i poznaniu charakterów w aszych, które wam na później nie jedno p rzyk re w zru szenie oszczędzi.
K a żd y człow iek ma swój w łaściw y sposób w idzenia i swoją osobistą udzielność*) w p rz y j m owaniu rze cz y ; z m ałym i bardzo w yjątkam i k a żd y jest przystępny dla p raw d y, rozsądku i czucia, k a żd y ma stronę w yższą, stronę szlachetną, która w nim poruszona b y ć może, tylk o nie każda ręka ma ku temu zręczność: jedn a potrafi w yd o b yć pożądane dźw ięki, a druga w szystko w nie spodzianym pomiesza rozstroju. T ę zręczność ted y podaj mu w zględem siebie, i nabądź dla n iego; um iejcie oboje w sposób łagodny prze kładać sobie różnicę sw ych mniemań, p rzyzw y czajcie się do tej m yśli: że niepodobna jest, abyście zaw sze na w szystko jednem i patrzyli oczym a, i nauczcie się wspólnie trafiać sobie do przekonan ia, z należną oględnością dla miłości własnej.
Jego gusta, upodobania, skłonności pow inny b y ć szczególnym uw agi tw ych przedmiotem, abyś później um iała jedn e zaspokoić a drugim doga
*) M oże nie bardzo składnym w yda sie ten wyraz, spodziew am y sie jfednak, że p rzy dobrej woli czytelników zrozum ianym b ę d z ie , bo nie m ieliśm y pod rę k ą innego na o dkreślenie tej w ażnej różnicy ch ara k te ró w ludzkich. P. A.
dzać, abyś u kołysała zw olna te, które mogą b y ć szkodliw e, nie potrąciła ich n ig d y , i w iedziała, ja k się obejść z niemi. Jego zaufanie już dzisiaj staraj się pozyskać, — niech w idzi w tobie osobę rozsądną i św iatłą, zdolną go pojm ow ać, zdolną znaleść przyjem ność nie w sam ych fraszkach i zabaw ach. Z wszelkim rodzajem popisu bądź bardzo ostrożną; kobieta powinna b y ć fijołkiem k ryją cy m swą wonię, i nic tak j ą nie szpeci, ja k ustawna chęć ściągania na siebie uwagi. Niech ten, co cię posiędzie, w ie, co w tobie znalazł, ale niech osobista wartość tw oja nie będzie rodzajem chorągw i, którąbyś mu p rzy każdej sposobności m igała przed oczy.
U nikaj troskliw ie o w ych , niby to z w ielkiej czułości pochodzących w ym agań , ow ych k a p ry śnych a często bardzo niedorzecznych życzeń, do których, w edle obyczajów n aszych , nadsługujący m ężczyzna stosować się m usi, a które m ogą rze telne nawet przyw iązanie przytłum ić i zetrzeć, — w ogólności zaś przez re a k c y ą , czyli oddzia ływ an ie absolutnego charakteru m ęzkiego, je g o p oczątkującą w ładzę nad żoną zapraw ią cierpkością.
B ądź z narzeczonym tak, j a k byś b yła z bra tem, bez w ielkich ceremonii lecz bez u p rzyk rze nia; je g o miłości własnej nie obrażaj n ig d y , — szkodliw y to bardzo sposób doświadczania chw i lowo nabytego w p ły w u : niejedna kobieta b y ła b y w m ałżeństw ie daleko szczęśliwsza, g d y b y na przód niebyła znudziła męża, i nie utrudziła je g o względności dziw actw am i swemi. Niech twój p rzy szły nie doznaje icłi nigdy, — nie zniew alaj go w cale do odgryw ania slużebniczej ro li, do
ow ych niepotrzebnych i nierozumnych ustąpień, które zw yczajn ie kied yś w trójnasób odpłacić trzeba, a które poniżają i tego, co je czyni, i tę, co ich żąda.
Sama prosta przyzw oitość pow innaby zabronić takiego obejścia, w którem zaślepieni rodzice upatrują czasem rękojm ią przyszłego panowania c ó rk i, a które do tego tylk o słu ży, że obrażając wrodzoną dumę w ład zcy, zniechęca go rychle, bu dzi w jego umyśle podejrzenie, ja k o b y zaw ojow ać go m iano, i powoduje do przedsięw zięcia zaraz po ślubie różnych środków ostrożności, z których pierw szym będzie niezawodnie surowość daleko w iększa, ja k ta, do której sam z siebie b y ł uspo sobionym. Ten, którego kobieta p rzyjm uje za p a n a , za K ró la swej doli, powinien b y ć od rażą szanowanym p rzez nią, aby p rzy zw yc za iła się w nim to widzieć, czem na później b ęd zie, i nie dośw iadczyła nagle gorzkiego zdziw ienia po za m ianie roli.
W p raw dzie takim sposobem u byw a niewieściej próżności k ilk a płochych tryum fów , w y ryw a się k ilk a kw iatów z wieńca nierozsądnych złudzeń, ale ja k ż e to w szystko je st mało w porównaniu z tern, co n iszczy w przyszłości — ja k ż e nędznem przelotne zaspokojenie miłości własnej naprzeciw poszanowaniu, ja k ie rozsądna i zaw sze na srvojem m iejscu zostająca kobieta obudzą w m ężczyźn ie!. ..
W szell vie rozpościeranie się, górow anie, prze grodzenie, — w jak im k o lw ie k bądź czasie nie je st nam p rzysto jn e, — naszą bronią łagodność, na- szem Państwem upodobanie i zaufanie, któreśm y um iały pozyskać. Szczerze i ochotnie p rzyjąć
rzeczyw istość, nie zam ykać przed nią oczu, nie okłam yw ać względem niej ni siebie ni kogo, nie u ciekać od niej na pole pustych m arzeń, które g d y zec-hcem ożyw ić, w szystko najlepsze stracim y, — bo zam ienin y, ja k ów pies w b ajce*) obraz za istotę; — ale całą siłę, całą zdatność, ją k ą czujem w sobie, na uw dzięczenie, na umilenie owej rzeczyw istości obrócić, i zawsze zaczyn ać od k o g o , - to je s t zasłu ga, to pole zw y c ię ztw , to p iękn y w ieniec kobiety.
*) N iep rzy taczam y tu owej bajki, bo w szystkim zn a jo m a ; w niej pies n iosący k aw ał miecsa sp o strzeg a cień onego odbity przez w ode., rzu ca ted y to, co ju ż posiadał,, by za d rugiem gonić, a w oda m u tym czasem jeg o zdobycz bierze.
2.
„Ile k ro ć ży cia zam ącą się zdroje,
„C zarna przeciw ność N iebo wam z ac h m u rzy ; „ P o m n ij, ze zaw sze k o ch ający ch dw oje,
„Mozę bezp ieczn ie czoło staw ie b u rz y .“
# * *
N i e masz nic doskonałego na św iecie: najpię- kniesze niebo się chm urzy, — w słońcu zoba czono ju ż plam y, — natura, to arcydzieło Stw órcy, chowa różne ja d y , m iałożby je d y n ie m ałżeństw o b y ć od zm azy wolne ? . . .
Tam także, ja k i w szędzie znajdą się różne d olegliw ości, różne szw anki, na które p rzygo to waną b y ć musisz; m yśl o nich naprzód, a z mę- żnem przyjm iesz je sercem.
N ie spodziewaj się n azbyt w iele od losu i lu d z i, bądź p rzekonaną, że w szędzie p rzy różach są ciernie, bądź p ew n ą, że ja k k o lw ie k dzisiaj mienisz znać czło w iek a, stać się może, iż jutro ci w innem okaże go św ietle i zdradzi w iele p rzyw a r teraz niewidom ych. P rzeb acz w ięc na przód narzeczonem u, co kied yś w m ężu o d k ry je s z , i staraj się, ab y on tobie zarówno przeba c z y ł, — lub , co lepiej b y b y ło , nie m iał co przebaczać.
w zam ian mu oddaj, — lepiej dziś aniżeli jutro, lepiej w tedy, k ied y poznaw szy się zupełnie, a spostrzegłszy wspólną niedogodność, możecie je szcze zerw ać zam ierzone śluby. N iech on wie, co b ierze, ab y ci potem ani m yślą nawet nie m ógł w yrzu cać, żeś jego nadzieje zaw iodła.
B ądźcie przekonani ob oje, że niebo wasze k ied yś się zach m u rzy, ju ż to z w oli w yp adków ju ż z waszej p rzy czyn y, — mniej was zaboli ten
cios, który bez p rzygotow an ia nie przyjdzie. Szan ujcie w zajem w asze zalety, przebaczajcie w asze ułomności, czyń cie coraz ściślejszą tę p rzy ja źń , która ma b yć dozgonną, — co macie sobie
wspólnie zarzucić, z tern w ystąpcie zaraz, aby na potem żadnego gromu, żadnej m gły nie było.
Pow iedzcie sobie naprzód, że życie nie jest u c z tą , gdzie tylk o sm akow ać przychodzi, ale owszem ciężką nieraz pracą, skalistą drogą, którą o db yw ając razem, przyjm ujecie obow iązek w spie rania i w spom agania się wzajem nie.
Jeźli przeciw ność pochyli kw iat w aszych na dziei, lżej wam będzie we d w oje, j a k g d y b y tylk o jedno ciężar d źw igać m iało, — w szak się nim podzielicie sumiennie. Jedno dla drugiego zniesie spokojniej zdarzoną p rzec iw n o ść,— jedno drugiem u zechce m alować stan rze c z y jak naj k o rzystn iej, i samo ułagodzi się przytem , — a p ierw szy uśmiech pocieszonego, pierw szy promień pociechy, co zabłyśnie na nowo w zniechęconych oczach, oboje z upadku w ydźw ignie.
P ę k a w rękę pójdziecie odtąd przez manowce świata, — nauczcież się iść jednym krokiem , aby k ażd e w raz uczuło drugiego znużenie, aby dla
braku przyzw oitej uw agi poniewolnej mu nie za dało boleści. W krótce będziecie jedno drugiego w łasnością, — ale smutna to w łasn ość, z której się serce w yd ziera; co mogło b y ć niespodzianego, nagłego w waszem przym ierzu, to jeszcze napra wić m ożecie, — potem przyjdzie niezbłagana po winność, p rzyjd ą także domowe zach ody i troski, — a cobyście pod ich w pływem skojarzać chcieli, to ja k roślina pod silnych wiatrów tchnieniem nie łatwo się przyjm ie.
D ziś jeszcze jedno w drugiem odmieniać i n a kręcać może. — dziś jeszcze innych duch panuje w aszym stosunkom ; jutro pow aga m ęża, obowią zk i żony, całą postać rzeczy odmienią.
W szak że im p ew niej, nieodwołalnie] pow ie działaś sobie, że pójdziesz za niego, tern bądź ostrożniejszą: czasem narzeczona w żarcie, nie- w iedząc o tern, psuje szczęście żony.
M ężczyzna, który sobie zw iązek ja k i ułożył, zniesie m ilcząc niejedną niedogodność, którą po tem spotrzega, bo w ie, że cokolw iek b ądź, on panem blizkiej ju ż przyczłości; ale zniechęca się je d n a k , traci zaufanie, traci dobre mniemanie, które pierw ej p o w ziął, i z pew nym rodzajem ta jem nej obaw y czyli nieufności do ołtarza idzie; biada natenczas żonie, — pierw sze spojrzenie mniej lube, pierwsze słówko dwuznaczne naw ał nicę na jej głow ę sprowadzą.
M e jed e n człow iek zkąd inąd najlepszy ma swoje dziw actw a, ma sw oje widzimisię, które po trącać w cale niebezpieczno. Szanuj one tedy na wet w narzeczonym , a tern bardziej w mężu. Z aw czasu poznaj się z niem i, aby ci obcemi nie
b y ły , abyś ich nie uraziła p rzypadkiem , lub nie doznała bolesnego zdziw ienia, spostrzegłszy je nagle.
B ądź śmiałą w m ow ie, ale uw ażaj p rzy tern, czy d rażliw a je g o miłość własna czasem w polo- tnie wyrażonem zdaniu nie upatrzy w iny. G d y b y tak było, g d yb yś dojrzała, że braterstwo umysłów w aszych nie je st tak ścisłe, ab y tam wszędzie i zaw sze porozumienie w ypadło, — wolisz niekied y co przem ilczeć, dopóki silniejsza p rzyjaźń w asza i tej różnicy nie zatrze.
Jeżeli sobie czego ży czysz, je że li w idzisz ja k ą plamę na tle waszej przyszłości, powiedz mu otw arcie; m ając ju ż tw oje słowo, nie potrzebuje pochlebnem udawaniem kupow ać twej łaski, a nie będąc je szcze mężem, b y ć może iż prędzej ustąpi, w każd ym razie zaś chmurę z pożycia waszego usuniesz.
T e ra z nawet najlepsza pora poznać k ierun ek je g o charakteru, i przekonać się, ja k ie g o temuż potrzeba obejścia. W tern dwóch może nie masz jed n ak ich , — a u każdego czasem na drobnem
odcieniu pogoda zależy. v P rze jrzyj w ięc jego duszę i serce, przejm ij się dobrze je g o sposobem w id zen ia, byś później tłom acząc je g o postępki, z je g o też stanowiska na życie patrzyła. Może nie jedno m ałżeństwo w ięcej b yłob y zgodne, g d y b y każd a strona za m iast upornie obstawać p rzy swojem, chciała także w ejść w pow ody drugiej. Ja stale w ierzę , że daleko mniej ludzi zły ch niż obłąkanych, daleko mniej chęci niep rzyjazn ych ja k raczej żle poję tych i źle objaw ionych; pobłażanie, ta w ielk a
chrześciańska cnota i powinność, jeżeli gdzie to tutaj na swojem jest miejscu, starajcie się o nią: niech będzie nieodstępnym gościem waszego domu i nieodstępnym stróżem waszego ogniska.
W yro zu m iaw szy dobrze myśl przyszłego w ład c y , zajm ij się szczerze onej w ykonaniem . Nim staniesz na je g o progu, powinnaś ju ż w iedzieć dokładnie, co lub i, czego p rag n ie , czego się po tobie spodziewa.
W czem zupełnie sądzisz się b yć niemocną, to pow iedz mu szczerze, po cóż gotow ać mu za w ody, — i tak życie ich dosyć z innych oko liczności w yw oła. W czem tylko zdołasz mu do godzić, o to usilnie się sta ra j, — niech pierw szy krok, co z tobą u czyn i w sw ojej zagrodzie, będzie pierw szym krokiem do szczęścia, ja k ie g o dotąd nie użył.
On ciebie na swą bierze op iekę, — ale swą dolę w tw oje ręce sk łada; odpowiedz godnie temu zaufaniu, stań na w ysokości przeznaczenia twego.
T w oje ogniste serce nieraz pewnie m arzyło drugie serce bratnie, tęskniło za przedmiotem, k tó ry b y mogło gorąco ukochać. T en przedmiot masz ju ż przed sobą, — możesz ko ch ać, możesz nasycić pragnienie młodości, które nie tyle żąda płomieni w zajem nych, ile um ieszczenia dla uczuć, które w piersi z woj ej chowa.
W rodzona skrom ność kobiety i przyzw oitość sama nakazuje, a b y aż do ostatniej chwili, aż do god zin y, do m inuty ślubu, oszczędną b yła w w y nurzeniach sw ojej czułości; to słuszna: ten k o chający, chociaż ko ch an y wzajem nie, je s t je szcze
obcym i może przez ja k i niep rzew idziany w y p a dek losu na w iek i obcym pozostać. Im lepiej w obec niego potrafisz zachow ać godność kobiecą, tern w ięcej szanow ać cię będzie, tern lepiej zau fanie sw oję w tobie na przyszłość ustali. G d y jp d n ak ręce wasze na w ieki złączone zostaną, g d y ju ż ty i on w imię kościoła jed n ą tylko, w dwóch osobach będziecie .istotą, strzeż się zb y tecznej d zikości, bądź śmielszą w okazyw aniu sw ego przyw iązania, i nie zrażaj w zbudzonej mi łości zimnem zachowaniem .
W ie le m łodych kobiet mniema to b yć k w ia tem tkliw ego u czu cia, k ie d y z niew czesną jak ąś cerem onią pow staje na męża, i lodowatem obej ściem , lodowatem i słowam i zam raża mu serce. T o całkiem nie do rzeczy, kochana H eleno: czło w iek, dla którego się stanowczo w yrzekłaś w s zy stkich tw oich b lizk ich , — czło w ie k , dla którego porzucasz ojca i rodzinę, — na którego skinienie obow iązkiem b y twoim było iść na koniec świata, ten człow iek musi gard zić tobą, je źli go nie ko chasz, — a ja k ż e ma u w ierzyć twemu p rzyw ią zan iu , k ie d y staw szy się zupełnie w olną mu je o k azyw ać, skam ieniejesz nagle? . . . N aturalnie w' je g o um yśle stanie podejrzen ie, że twojemi krokam i kieruje rach u b a, że o kazyw an a przed ślubem wzajem ność b yła tylk o rolą, i że teraz dokonaw szy zam iaru, odrzuciłaś m askę.
M iędzy tą dziw aczną oziębłością, która winą je s t niektórych, a przeciw nym błędem ściśle m iar kuj drogę; trafia się bow iem , że ja k jedn a dzi kością zachow ania zaraz w początkach m ęża sw ego zra zi, — tak druga ustawnem powtarza
niem swoich czułości przesyci go skoro, — znu ż y go, w yw ołując a raczej w ym uszając na nim liczne oświadczenia, prześladuje go praw ie swem tow arzystw em , nieopuszcza go ani an chwilę, aż mu się u p rzyk rzy. T a ostateczność praw ie szko dliw sza od pierwszej 5 tamtę czasem jed e n uśmiech, jedno miłe spojrzenie może n ap raw ić, — tej •lekarstwa trudno; zn udzon y m ężczyzn a u cieka w inne tow arzystw o, ja k może odgradza się od żo n y,’ — obraża je j miłość własną S A v e m zacho
w an iem , — i tak brną oboje po bezdrożu, dopóki ja k a szczególna okoliczność zerw anej rów now agi
nie wróci.
Nie opuszczaj się na ta k i rodzaj pomocy, w ym iarku j od razu narzeczonego, co pragnie mieć w żonie. K ie d y ju ż będzie m ężem, nie odm awiaj mu swego tow arzystw a, — naw et choć b y ci to przychodziło z n iejak ą przykrością, oder w ij się od najm ilszych osób, aby go zabaw ić, ab y mu kom panii dotrzym ać. Znam nie jedno m ał żeństw o, które w cale mogło b yć szczęśliw e, a które na takich b łach ych początkach przyszłość swą skwasiło. T u żona szczerze kochająca, może po długiej przeciw ności, rada, że ju ż na w ieki złączona z kochankiem , tak go m ęczyła nieustan- nem powtarzaniem sw ych słodkich w ynurzeń, tak go ciągle przy sobie m ieć chciała, tak o k azyw ała się zazdrosną k ążd ej osobno przepędzonej chw ili, że on w tej dręczącej miłości zam iast szczęścia znajdow ał niewolę. — T u inn a, rów nież p rzy wiązana, lecz skłócona sama z sobą wspomnieniem błizkiego rozdziału z rod zin ą, pozorną obojętno ścią boleśnie obraziła m ęża , — chciała je sz c ze
ostatnie chw ile pobytu w rodzicielskim domie z m atką, z siostrami przepędzić, chciała m acierzyń skiej porady w nowym swym zaw odzie, — a mąż to w szystko w ziął za niechęć, za oziębłość, skwa- sił się wewnętrznie, lub co gorsza o skarżył przed p rz y ja c ió łm i, k tó rzy naturalnie zupełnie jego stronę wzięli. — Odtąd k a żd y krok żon y tłoma- c z y ł sobie ja k najgorzej, draśniętą miłość własną przelaf a v p rzy k re obejście, szukał za domem roz
r y w e k , pociechy na urojoną żałość, i w krótce dw oje ludzi na w ieki złączonych, ży jących blizko siebie, — tak się odgraniczyło czuciem i myślami, ja k g d yb y ich odległe k raje i m orza dzieliły.
K a żd y m ężczyzna mniej w ięcej lubi panowa n ie , a to nie tylko nad osobą, ale nad umysłem i sercem k o b iety; k a żd y m ężczyzn a także lubi niepodległość i od dzieciństw a prawie lęka się n iew o li, chociaż b y mu zachodziła drogę w n aj m ilszej postaci. Stosownie w ięc do tego Panów naszych usposobienia, kochana H eleno, postępo waniem naszem kierow ać w y p a d a , chroniąc się troskliw ie pozorów , które lub chęć ich ujarzm ie nia, lub też zam iar zw olnienia więzów naszych zw iastow ać b y m ogły.
W zgląd m iany na drobne słabości męża nie zm iernie tegoż ujm uje, skoro tylk o jesteśm y dość zręczne, a b y niepokazać nawet, żeśm y je spostrze g ły ; miłość własną w każd ym razie u kogo sza nować należy, bo ona ja k w przychylności stała, tak w n iep rzyjaźn i szczególnie zacięta, — ją zaś m ając po sobie, możemy już b y ć pew ni stałego przym ierza. Grzechem b y w szakże było nad u ży w ać w tein n a sze j znajom ości lu d zi, a b y za po
mocą ich p rzy w a r panowania s z u k a ć ; w ielka za chodzi różnica m iędzy oględnością, która lęka się obrazić, a przew rotnością, która gdaszcze, b y za m ydlić oczy, i w yłud zić pochlebstwem to, do czego nieposiada praw a. Nie mąż ni żaden człow iek nie je st nam polem do u praw y cłanem, z które- gobyśm y tylk o w szelkiem i drogam i szukali k o rzyści, — a są niestety żony, co uśpiw szy powagę mężów pochlebnemi słow y, powolną miłość w łasną do w szystkich, najnikczem niejszych celów swoich n akręcać um ieją, — i przerodziły ją , że tak rze kę, w olbrzym a zasłaniającego sobą w szystkie poboczne przedm ioty.
Z b y t mam dobre o tobie m niem anie, droga w nuczko, bym się lękać miała, że pom nożysz liczbę takich kobiet: ty wiesz, że nieszanując obranego w ła d cy , kobieta zn iew aża sama siebie, —- bo ona przyw d ziała jego ch arakter, ona do browolnie obiecując mu posłuszeństwo, uznała je g o w yższość nad sobą, — i bardzo podłą b yć musi, je ż li ją chciała nikczem nem u przyznać. T y wiesz, ko ch an ko , że ja k o dozgonna pom oc, ja k o niezm ienna p rzyjació łk a m ę ż a , nietylko niepo- winna żona wad je g o p odżegać, lecz owszem ile zdoła pomagać do ich uchylenia, byle się to tylk o działo w granicach je j uległością a je g o pow agą w ytkn ion ych . M ąż i żona ja k o jed n a ju ż odtąd istota, ja k o spólnicy jednej doli i jed n ych uster- ków , pow inni, wedle słowa B ożego, wspierać się n ietylko w staraniach fizycznego ż y c ia , lecz mo ralnej sobie siły dodawać w zajem nie, lecz dłoń w dłoni iść także razem do doskonałości.
me-żc zy zn , p rzy pospiesznym sposobie zaw ierania m ałżeństw , kobieta na tow arzysza swego działać tutaj m oże, nie w chodzi bynajm niej w zakres m ojego rozbioru. To każd a sobie sama sumien nie w edług okoliczności objaśni, — bo k a żd a ma obow iązek zrobić koło siebie ja k najw ięcej do bra, jak najw ięcej złego usunąć, a n igd y nie u ży w ać po temu innych środków jak tylk o godziwe, — n igd y nie w yłam yw ać się z pod jarzm a słod kiej uległości, n igd y nie ubliżać powadze, którą m ężowi przyznała w chw ili, k ied y przystała na to, b y pod własnem imieniem nic ju ż w św iecie nie zn a czy ć, ale p rzy jąć je g o nazw isko ja k o do żyw otnią w ładztw a je g o cechę. W tej mierze w ię c , i ciebie, luba w n u czk o , zostaw ić muszę w łasnym twoim siłom, to jest własnemu światłu i uczuciu, abyś przypadkiem zb yt ściśle trzym ając się rad moich czego nie popsuła, — abyś nie po m inęła tysiącznych w zględów , mnie i tobie nawet teraz je szc ze niew iadom ych, które z biegu rzeczy i z położęnia w aszego stopniowo w ynikną. Ostro żnie tedy, że nie powiem trw ożliw ie wstępuj na tę drogę — bo tu jeden k ro k chybiony wiele może szkodzić; — ale je że li dopiero po długiem w ahaniu, i najlepiej z własną jego wolą prze- strzedz możesz męża, to sama każd ej chwili, k aż dej godziny ku w łasnej popraw ie z jego prze stróg, uw ag, napomnień i słów naw iasow ych mo żesz korzystać. K a ż d y w yraz je g o życzeń lub niecierpliw ości, je g o nadziei lub zniechęcenia, każd e je g o znaczące spojrzenie powinno cię do w ejścia w siebie, do zbadania w nętrza swego na kłaniać. M ałżeństwo bowiem je st szkolą p ra k ty
czną, gdzie dwoje ludzi p atrzących na przyszłość, a um iejących z teraźniejszości k o rzystać, na dro dze udoskonalenia swego olbrzym ie poczyn ić m ogą postęp y, — gdzie w ięc to z dw ojga, które ten w ielki cel ży cia pojm uje, każdej godzin y praw ie może k ro k w y że j posunąć.
G d y b yś mniej b yła rozsądną, mogła byś po w iedzieć, że j a tu nazbyt wiele od ciebie w ym a gam, że młodość jest porą użycia, i że św iat je st dość p iękn y,jab yśm y mieli prawo myśleć, że B óg na rozkosze nas stw orzył. N a taką m ow ę, k o ch an ko , odrzekłabym śm iele, że k ie d y mamy duszę, to nie na to, abyśm y zaniedbaniem w sobie ją m orzyli, — że nie ten je st najszczęśliw szy, kto najw ięcej użył, czyli n ajw ięcej czasu strwonił na płoche zabaw y, — że B óg j a k dobry ojciec, drogę naszą obrzucił k w iatam i, w szędzie obok cnoty postawił sk arb y najdroższe: zadow olnienie w ew nę trzne i szacunek w ła sn y, ozdobił świat, aby piel g rzym k a nasza po nim nie b y ła nam p rz y k ra ,— lecz k ied y przez drogę życia, przez bramę śmierci iść każe do siebie, to nie na to, abyśm y przed nim bez w łasn ych własnem staraniem zysk an ych zasług, w duchowem niem owlęctwie stawali.
Ż e samą praw dę ludzie um ieją przegadać, nie wątpię iżb y i tutaj p rzeciw mnie co zarzucić można, — a w szakże kto koniecznie chce b y ć ślepym, niech . takim zo stan ie; — w tym razie pomiń, co ci mówię odrębnie od twego fizycznego d ob ra, i tylko dalej względem tegoż posłuchaj mię jeszcze.
To ci muszę p ow tórzyć, bo na tern nieskoń czenie wiele n ależy: po za granice teraźniejszo
ści nie rachuj na przyszłość; lepiej, że w dobrym razie niespodziana trafi cię przyjem ność, ja k g d y byś sobie przygotow ała bolesną w yłudę, rachując na ja k ie zm iany, które zaw ieść mogą.
Szczerze, nie tylk o słow em , ale umysłem i sercem p rzyjm ij m ęża w narzeczonym takim ja k go w idzisz. T y lk o w bardzo młodym w ieku lu dzki p rzekształca się ch arakter, a po pew nych latach p rzy najlepszej chęci nawet nic mu nie podoła, nic przynajm niej szybko. W ie lk ie usiło w ania przytłum ią go na ch w ilę, przyrzu cą tło praw dziw e sztuczną, kłam liw ą pow łoką; ale czy lód, c zy w ulkan zostanie pod spodem. Dopiero długi przeciąg czasu , lub szereg w ażn ych oko liczności może go p rzetw orzyć, j a k może zw alić lodowe góry i zgasić w ulkan y. Jed nakże na ta kie n ad zw yczajn e zjaw isk a niebezpieczno liczyć, — któż może tak b yć zarozum iałym , żeby na k o rzyść sw oją spodziew ał się cudu? . . . L ep iej w ziąść życie ja k ie je s t , u k ład y robić na to , co w idzim y, niż gonić senne m ary, budow ać pow ie trzne zam ki, i p łakać zbudzenia.
Może ktoś naw et p rzyrzek ać z zupełnem prze konaniem i zupełną w olą, — może z nieudaną szczerością zaręczać, że to lub owo z siebie u czy ni, — g d y je d n a k p rzyjd zie do rzeczy , będzie mu tak trudno, że lub sam w idząc niepodobieństwo odstąpi zam iaru, lub zniechęci się i straci serce do osoby, która coś podobnego może w ym agać.
Przestrzeżoną w ięc jesteś, kochanko m oja, — m iej się na baczności, — nie żądaj zb yt wiele, abyś kom u i sobie ży cia nie zrobiła ciężkiem ; sama zaś także nic nie obiecuj, czegobyś pewną
nie b y ła , — i w ogólności rób ta k , b y w tobie w ięcej daleko znaleziono niż się spodziew ano, — tera bardziej kochaną zostaniesz.
W szelkiej opieszałości, w szelkiego zaniedbania w zględem m ęża w ystrzegaj się pilnie, a zw łaszcza w początkach, gdzie zb yt mało cię zn a ją c, zapo mnienie łatwo na karb uchybienia w łoży. Z a w sze czynna, ochocza, nim zajęta, okazuj mu k a ż dej chwili gotowość w ypełnienia w szelkich jego żąd ań , — niech widzi jasno, że nie tylk o powin ności lecz i czuciu służysz, i że więzów, które dźw igasz, nie masz za kajd an y. G d y b yś zaś u w aźyła, — (bo to też czasem je st słabością pa nów) że twój lubi nader często swe praw a wspo m inać, nie obruszaj się zaraz ja k b y może inna u czyn ić gotowa, lecz z niezm ąconą pogodą p r z y j muj podobne rozpraw y w tem przeświadczeniu, że tu je st nierównie w ięcej lubow nictwa i niew in nej próżności, niż chęci ucisku. P rzeciw n ie, co ciebie się tyczy, to nawet, do czego zupełne, bez- przeczne masz praw o, przyjm uj ja k o grzeczność, nie powstawaj n igd y z tonem surowym , za każdą rzecz mile p odzięku j, a je ź li tym sposobem nie zdołasz b y ć coraz w ięcej czczoną i koch aną, to chyba, że b y twój mąż b ył jak im cale odmiennym na świecie, nieludzkim w yjątkiem .
Od w szelkiego mu się narzu cania, od w szel kieg o przesycenia go sobą, strzeż się j a k najpil- mej, — złe ztąd w yn ik n ąć m ogące ju ż ci w yżej w yk azałam sk u tk i; tu godność tw oja w łasn a, i owa n iew in na, w zględem m ęża zaw sze godziw a zalotność, która czuje, że to w yżej byw a cenione, do czego sami n iejak ą p rzyw ięzujem cenę, w re
szcie znajomość je g o charakteru, najlepszą w skażą ci drogę.
U tw órz sobie zaraz ja k ie zatrudnienia, spra wuj dom , w glądaj we w szystkie szczegó ły, w które w glądać się godzi, — stań się od razu pra w ą ręką, abyś nie b yła tylk o sprzętem zb ytk o w nym — stań się szanowną przez pracowitość, przez pow agę rządnej gospodyni, a tak sama tw oja postawa, sam rozkład czasu przeszkodzi, aby nuda i przesyt pod strzechę waszą nie w e szły — tak mąż uszczęśliw iony będzie m iał w tobie razem żonę i kochankę, pomoc i ozdobę, a w tych obu postaciach m iłow ać cię musi.
Masz zdolność, masz dobre rady, w szystko ci w ięc sprzyja, — idź śmiało, ufaj B ogu i pamiętaj o tern, że jeżeli w ła d z a , przy tej zaś kierunek interesów zew nętrznych do męża n ależy, — w pływ słodki, a z nim całe ży cie w ew nętrzn e, cały ob chód dom owy jest na stronie żony, — na stronie żon y w ięc odpowiedzialność za w szystkie usterki.
„T ylko ta, k tó ra ch ętn ie siebie przezw ycięża, „Może być chluba, dom u i po ciech ą m ęża.“
* * *
K ied y w oczach narzeczonego czytasz serdeczne zajęcie i w idzisz go zaw sze gotowym tw oje w y pełniać życzen ia, — m oże ta myśl przypadkiem za jrzy ci do g ło w y : „czem u to tak nie zostanie i na dal, czemu ja w przyszłości mam s łu c h a ć ? ...“ N a to p ytanie, czy go uczynisz czy n ie, na przód odpowiedzieć muszę, — b o , co robim y, po winniśm y koniecznie z zupełnem przekonaniem rob ić, — i k ie d y masz słuchać, — słuchać bę dziesz tem chętniej, im lepiej w iedzieć będziesz, dla czego.
Zasada posłuszeństwa żony jest ja k o świat stara i nietylko, ja k wiele kobiet wnosi, na samej chęci m ężczyzn górowania nam o p a rta , — nie tylk o na giętkości naszej, na uległości, do ja k ie j sposobi nas m iłość, lub na fizycznej przem ocy płci drugiej ugruntowana, — lecz na nieodzownej potrzebie, a b y rodzina m iała n aczeln ika, który będąc odpowiedzialnym za je j pow odzenie, w ła dzę też stosowną mieć musi. T u nie zachodzi tylk o stosunek m iędzy mężem a żoną, ale m iędzy
rodziną a społeczeństw em , do którego mąż przez stan swój n a le ży , tw orząc razem rodzaj pośre dnictwa m iędzy tym światem społecznym stano w iącym ogół, — a tym drugim światem cząstko w ym , którym je st rodzina. M ąż za całą rodzinę odpowiada światu, — on w yb iera żon ę, która w jego nieobecności jest głow ą rod zin y, a p rzy nim zaś sercem, — on w miarę stanu swego od dalać się m usi, podczas g d y żona bezpośrednio ze społeczeństwem niezw iązana w c a le , całkiem do rodziny n a leży, i może onej bez szk o d y dla społeczeństwa, bez uszczerbku innych obow iązków , w szystkie sw oje chwile poświęcać. M ąż czyni ją praw ą ręk ą sw oją, oddaje jej sw oje zaufanie, o k ryw a ją swojem imieniem, — słowem przelew a w nią połowę siebie sam ego, — je st obrońcą je j sław y, je j przew odnikim i opiekunem , bo ona rodziną zajęta nie ma czasu m yśleć o sobie, — bo drogie je j sercu a drobne jeszcze isto ty, po trzebują całej troskliwości, całej uw agi m atczynej. O na tedy oddaje im się zu p ełn ie, ona w domu św iat swój za m y k a; lecz ten , k tóry utrzym uje zw iązek z drugim w iększym światem , potrzebuje powagi n aczelnej, inaczej ciężar b y łb y nad jego siły, — inaczej upadłby niezawodnie pod dw oja kim uciskiem zew nętrznych, i w ew nętrznych sto sunków.
Ja k że okropny niesm ak trułby jego życie, g d y b y na k a żd y w y ra z w oli, n a . każd e niemal ży cze n ie zn ajdow ać mógł opór, — g d y b y dzieci lub dom ow nicy w ahali się każdej godziny, kogo słuchać m ają, — g d yb y strudzony po pracy mię dzy sw em L ^ S p S s , ząc odetchnąć, zastaw ać tam
dopiero m iał targi, i niebył pewnym pierw szeń stwa. J a k aż możność dobrego w ychow ania dzieci, g d y b y te od każdego w yrzeczen ia ojca do m atki odwołać się rrfogły, g d y b y w niej ju ż nie m iały p rzykładu dobrowolnego posłuszeństwa, i nie s ły szały n igdy głosu w yd ającego niecofniony w yro k ? J a k żeb y m ogły pojąć tow arzyski porządek i w y kształcić się na obyw ateli, g d y b y w domu w id ziały tylko niesforność, g d y b y zaw czasu nie p o ję ły , że są p raw a, którym człow iek poddać się m usi? J a k że b y mąż w yw o ływ an y często przez obow iązki sw oje za obręby dom u, mógł b y ć o niego spo k o jn ym i zapew nić je g o pow odzenie, g d y b y ra zem nie b y ł pew nym , że dusza tam czuw ająca jest jego duszą, i że mimo nieobecności przecież je g o w ola panuje? . . .
Co za smutek dla wolnego człow ieka zam ie nić swobodę sw oją za ciągłe niesnaski, za spory 0 najm nieszą zdań różnicę, lub za konieczność ustępowania codziennie może naw et w najw ażniej szych rzeczach, — albo niem ieć rodziny, niem ieć tego w łasnego ogniska, które jest razem podstawą społecznego porządku i serca potrzebą, tego p rzy tułku śród ciężkiej czasem pielgrzym ki, który po krzepia upadłe siły i lubym w pływ em uczuć pie- ściw ych orzeźw ia um ysł zb olały! . . .
B ez rodziny, bez tych cząstkow ych skojarzań sił z jednej strony a słodyczy z d ru g ie j, czemże byłob y ludzkie istnienie? N a tę m yśl taki za męt pow staje, w takim w irze w szystko się mąci, że dusza ze wstrętem od takiego w idoku ucieka, 1 nawet w yobraźnia m alować go niechce.
B ez uległości k o b ie t, bez ich łagodności, bez Ich pośw ięcenia, czem że b y ła b y rodzina j a k nie ja sk in ią zw ierząt d rap ieżn ych , j a k nie zdro bnionym obrazem w ielkiego zam ieszania, które bez rodziny pow stałoby na św iecie? . . . J a k i los, ja k a przyszłość d zieci, ja k i ich charakter, ja k ie u trzym anie? — gdzież te w szystkie domowe i społeczne cn o ty , gdzie m oralność i w ia ra , gdzie religia i ludzkie braterstw o , które tylk o pod św iętym w pływ em niew zruszonego porządku po w stają? . . .
K ie d y k o b iety nie będą ju ż rod zić, a dwoje ludzi łączących się wzajem tylko dwa doczesne egoizm y, a nie dwa ży c ia w przyszłość rozciągnąć się m yjące sk ojarzą, — k ied y senne niemowlę pod okiem ojca na łonie m atki spoczyw ające przestanie b yć godłem i błogosławieństwem do mowego szczęścia, — wtenczas niech kobieta zrzuci anielską postać niebiańskiej istoty, znajdu ją c e j swoją rozkosz w w yw ołanym przez siebie uśmiechu, niech śmiałą ręk ą sięga po rów ny udział w potędze i w ła d z y , — niech przestanie b yć sobą, ab y stać się chciw ym półczłow iekiem , szarpiącym nędzne siły za szmatą u ży c ia , niech zdepcze skrom ny w ieniec cichej swojej cnoty, ab y w yłączn ie nad samą znęcać się w ielkością; — to w szystko będzie jej wolno, bo zam iast jedn ej bratniej ludzkości ro d z in y , św iat ca ły obejmie ty lk o gromadę jednostek.
A le dopóki ludzie spuścizny dzikich zw ierząt nie dostaną w dziale, dopóki praca będzie konie czną potrzebą a porządek społeczny jed yn ym
kształtem godnym łą c z y ć rozumne stworzenia, •dopóki ludzkie plemię rozradzać się będzie, a na widok dziecięcia serce niew ieście tkliw ością ude rzy , — dopóty kobiety niech znoszą cierpliw ie dolegliw ości rodzinnego ż y c ia , niech nie szem rzą na posłuszeństwo, bo posłuszeństwo każdego po rządku podstaw ą, — i niechaj pyszne będą, że w ich rękach przez powierzoną im pieczę rodzin sp oczyw a moralność świata.
T u kształcą się zw olna obyczaje, tu powstaje w zaw iązk u w szy stk o , co później w ystępuje na w iększej w idow ni: religia i szlachetność, miłość i pośw ięcenie tu biorą p oczątek, — ale tu także rodzi się brudny egoizm, w yg rzew a jad zazdrości, n ien a w iści, zem sty, — tu żar w ojen dom owych pierwsze isk ry rzuca, i pierw szym św iecą promie niem pom ysły wspaniałe, — tu choduje się cnota i podłość, życzliw ość i łakom stw o, zam iłowanie p raw d y i kłam stw o p rzeb rzyd łe, — bo człow iek sam nie w iedząc o tern, podlega ich cząstkow ym lecz codziennym w pływ om i sk utki tychże w p ły wów na widow nię publicznego życia w ynosi.
T ym sposobem, chociaż nie bezpośrednio, k o b iety piastują na swem łonie najw ażniejsze spra w y, posuwają do celu najw ażn iejsze momenta lu d zk ości, — m ężczyźn i odpow iadają za nie to w arzystw u, ale one B ogu odpow iadać m ają za siebie i kogo, niechże w ięc nierozumnem w strzą saniem odw iecznych praw ideł tej odpow iedzial ności zb yt ciężką dla siebie nie czynią.
W yłam u jąc się z pod ustaw zasadniczych będących podstaw ą rodziny, m usiałyby niechybnie 'r o d z in ę w y w ró cić, a za tej rozprzężeniem idzie
rozprzężenie w szystkiego: gdzie nie ma domo w ego życia, tam nie ma dobrych obyw ateli, tam miłość i porządek w parze n igdy się nie zejdą, tam zw ichnięte w gruncie swoim cierpi szczęście kraju.
K ie d y w ięc na uległości naszej tak w iele za le ż y ; k ie d y domowa cnota jest kamieniem w ę gielnym utrzym ującym całą tow arzyską budowę, ohydnie b yłob y z naszej strony dla samolubnych, a naw et źle pojętych w idoków (bo szczęście ro zumnej istoty ma sw oje naprzód przez B oga w ytknięte koleje), ohydnie b yło b y mówię,, odrzu cać w aru n k i, pod którem i św iat nam się oddaje w opiekę.
Ż e obow iązkow e posłuszeństwo bynajm niej nie ubliża naszej godności, o tern przekonam y się łatwo, g d y tylk o zw a ż y m y , że sobie same obieram y naszych przew odników , i że obraw szy dobrego, m ożem y b y ć pewne, iż przyznanej sobie nad nami w ładzy nie zechce nadużyć. Ograni- czyć naprzód tę w ładzę, przeszkodzić, a b y ona z obrębów potrzebnych dla ogólnego dobra rodzi n y na osobisty ucisk nie przeszła, jest tak nie podobna, — ja k niepodobna zab ezp ieczyć ustaw sp ołecznych, a co w ięcej B oskich prawd re- ligii od przew rotnych naciągań i k rzy w y c h tło- m aczeń.
T u tylk o charakter człow ieka rękojm ią po d aje, um iejm yż w y b ie ra ć, um iejm y rozróżnić czystą praw dę od b lasków pozoru, — a nawet p om yliw szy się w w yborze, nie złorzeczm y usta wie, którą złośliw ość k u naszej przekręciła szk o d zie , — inaczej m usiałybyśm y zło rzeczyć w
szy-stkiem u na świecie, co B óg u czyn ił dobrem a lu dzie zepsuli.
I m ałżeństwo ju ż z tej m iary przez niektó ryc h potępianem b y ło ; — chciano zmieniać je g o zasady i przetrząsać praw a, chciano znieść do zgonną trw ałość je g o , ja k o zb yt uciążliw ą dla ludzkiej słabości, a tem samem świętość obo w iązku pod sądy samowoli oddać, — chciano spokojność rodzin, w ychow anie dzieci, porządek to w arzysk i a z nim w szelką moralność rzucić na pastwę chw ilow ym w yb ryk om zbłąkanego czu cia, — j a k g d y b y pierw szym pragnieniem m iłości nie było przetrw ać burze czasu, j a k g d y b y najm ilszym wieńcem dom owego ży cia nie b y ła ta nadzieja: że c i, co w niem za młodu sko ja r z y li dłonie, co szli razem po trudy pracy i
szczęścia uśm iechy, spokojnie także razem do kresu dopłyną, p rzy jednem ognisku spędzą sta rości g o d zin y, w jednem kole odśw ieżać będą młodości w spom nienia, i zw iędłe skronie zim y w pam iątki wspólnej swej w iosn y u stro ją ! . . .
T y lk o tam, gdzie w zam ęźciu serce żadnego nie miało udziału, gdzie ślubny zw iązek u w aża nym b y ł raczej ja k o przejście, ja k o niedogodna konieczność, niż jako lub y p rzytułek dla tk liw o ści n a s z e j, — tam gdzie kobieta odrzucając od siebie świętą pici swej cnotę, potrzebę stania się użyteczn ą i służenia drugim, w oschłem samolub- stwie dla siebie samej ży ć zapragn ie, — tam w yobrażenie dozgonnej przysięgi może ją zastra szać, a obawa poddania się niekochanem u prze ciw uległości ją burzyć.
L e c z k ie d y w olne jesteśm y przedm iot pośw ię. cenią w yb ra ć — k ie d y z w łasnej ochoty zrze- czem y się na je g o ko rzyść kierow ania sobą — k ie d y szacujem y r ę k ę , w którą składam y swej przyszłości w o d ze , czyliż nas może swobodna uległość poniżać? M ów ię sw obodna, — bo k o chając pragniem y je j sam e, — bo w m iłości w iększem szczęściem słuchać niźli rozkazyw ać, — bo nakoniec przyrodzona m iękkość nasza chciwa je st opieki.
„ A le k ie d y m iłość sama z siebie do pośw ię ceń sk ła n ia , k ie d y ona lepiej niż same usta w y obranemu serdeczną powolność naszą za p ew n ia, — czem uż z tej powolności zrobili nam przym us, czem uż ją zm ienili w konieczność ?“
Pozorne to bardzo p ytan ie, które łatwo za d a ć, lecz na które też odpow iedzieć łatw o: c z y ż nie należało zasłonić pokoju rodzin od ze w nętrznych w p ły w ó w , od szkody, ja k ie nad u ży cie samego zw iązku m ałżeńskiego łatwo p r z y nieść m oże? . . . C z y ż nie należało zapew nić na czeln ikow i p ow agi, do której w razie zapoznania jego w ład zy m ógłby się odw ołać? . . . C z y ż nie słusznem było zabezp ieczyć kobietę od w ielu pokus, od m yśli nawet zb oczen ia, i uchow ać ca łość dom ow ych stosunków przed niestałości na padem ? . . .
G d y b y rę czy ć można za trw ałość ludzkich u czu ć, i bezw zględnie b y ć p ew n ym , że tylk o same m ałżeństw a niosące w sobie w arun ki p o god y zaw ierać się b ęd ą, — . g d y b y nie było k o biet złośliw ych, upornych i płochych, które prze
cież z tern w szystkiem podobać się um ieją, — g d y b y chytrość i obłuda nie b y ły zdolne p rzy bierać pozoru cn oty, — m ożnaby ca ły stosunek m ałżeński zostaw ić sumieniu, tak ja k zostawiono tam wiele, co praw odaw cy niepodobna było do sięgnąć; — w ted yb y dwoje ludzi złączonych błogosławieństwem kościoła nie potrzebowało sobie zap rzysięgać uczuć na w iek i w ich sercu w y r y tych, w ted yb y ani od kob iety posłuszeństw a, ani
od m ężczyzn y uczciw ości nie żądało prawo które i tak dość często tego od obojga żąda nadaremnie.
G d y b y też w szy sc y ludzie b y li cnotliwi, g d y b y religia i pobożność nie b y ły u wielu czczeni słow em , g d y b y namiętności nie b y ły w stanie gw ałtow nym popędem swoim w szystkiego podw a ża ć , niepotrzeba b y ani u staw , ani przepisów, ani rządu czuw ającego nad ich w ykon aniem , — w szy sc y ży lib y sobie słodko i zgodnie ja k w ra j u , i nie pojm owali nawet, dla czego b y dopiero tę zgodę pismami zap ew niać, — b y lib y bardzo spokojni, bardzo szczęśliw i, odkw itłb y m iędzy niemi w iek z ło ty , . . , ale . . . w szak w iem y w szyscy dow odnie, że w ie k zło ty dla św iata pięknem jest tylk o m arzeniem , a w ątpić naw et można, czy on k ie d y dla samego m ałżeństw a nad płynie ? . . .
P ojed yń cze pary będą się trzym ać rozsądku przepisów , nie połączą losów sw oich na ślepo, nie zau fają sobie bez pow odu, — ogół pobieży zaw sze bitą drogą pośpiechu, próżności, z w y c za ju , — ogół potrzebow ać będzie zaw sze c z u j
nych praw opieki. — Nie powinniśm y się zatem d ziw ić, że te praw a istnieją, ani podryw ać ich w zam iarze dogodzenia sobie; ale w każdym razie m am y chować im uległość, i rzetelnego dla nicli poszanowania p rzyk ład rodzinie zo stawić.
T o w szystko , co mówiłam dotąd, stosowało się do położenia narzeczonej wziętego w ogóle: ztąd każda młoda osoba za mąż idąca mogła coś dla siebie w yciągn ąć; -— p rze c ie ż, kochana Heleno, m ając iść za wdowca, powinnaś więcej jeszcze ro zw a ży ć, bierzesz na siebie obow iązki trudniej sze, i w iększej pilności potrzebujesz w przygoto
w aniu się do swego nowego zawodu.
Oprócz przestrzegania tych w szystkich w zg lę dów , o których wspominałam poprzednio, oprócz zgłębienia jego charakteru i dokładnego poznania sposobu obejścia, k tó ry do tegoż charakteru z a stosować w yp ad n ie, masz jeszcze gotow y obo w iązek m atki względem jego dzieci, masz potrze bę objaśnienia przyszłości przeszłością, a przeto dow iedzenia się, ja k ą właściw ie osobą b yła zm arła żona.
K toś pow iedział, że niemasz w m ałżeństwie gorszego widm a ja k cień n ieb oszczyków ; ja z jedn ej strony przyzn aję słuszność temu w y rze czeniu, bo zw yk le w pam ięci zm arłych zachow ują s:ę tylk o dobre ich przym ioty, a ztąd dla ży w y ch trudna w alk a z niem i; ale też droga, którą
postę-powali zm arli, może b yć dla nas skazów ką, może- n a u czyć nas, w czem iść naprzód a w czem się u ch y lić, — m oże, g d y b yli zupełnie godni m i łości w spółczesn ych , stać nam się przykładem gotowym .
W tym ostatnim razie w szakże nie zawsze łatw a nasza ro la , i przez porównanie wiele w y k ry je się błędów : im w ięc nieb oszczka b yła m il szą i zgodniejszą w p o życiu , im jaśn iej św ieciła doborem w szystkich cnót niew ieścich, tem w ięcej mieć będziesz do czynienia, b y cień jej nie po w staw ał z grobu i nie daw ał czuć m ężowi bole snej różnicy.
M oże być w szakże, iż pamięć zgasłej tak nie bezpieczną niebędzie, — może posiadane przez nią zalety potrafisz w naśladowaniu prześcignąć, a nadto znajdziesz w je j postępowaniu błędy, które uda ci się u n ikn ąć, — może sch w yciw szy do rą k pasmo jej życia, zdołasz usnuć zeń zaraz w ątek swej przyszłości?
B ą d ź , co bądź, staraj się ja k najdokładniej w yb ad ać narzeczonego w zględem przeszłej żony, sam sposób jego m ówienia o niej będzie ci nauką. T am dowiesz się n ie ty lk o , czem ona mu była i czem cię m ieć pragnie, c zy ży c z y sobie ja k ie g o podobieństwa lub ja k ie j ró żn icy , — lecz* także w yrozum iesz w iele o nim sam ym , i trafniejsze mieć będziesz w yobrażen ie o tym charakterze, j a k g d y b y ś, w innym położeniu rze c z y , długo z nim bawiła.
T a w ięc okoliczność, drogie d ziecię, jest na tw oją k o rzyść; umiej tylk o ją użyć, umiej zysk an e w iadom ości na wspólne dobro obrócić a
szczęśli-w szą b y ć możesz z szczęśli-w doszczęśli-w cem jako człoszczęśli-w iekiem posiadającym gruntow ny charakter, niżeli z m ło dym trzpiotem m ającym go sobie dopiero w m ał żeństw ie w yrobić.
Jego zaufanie ku tobie zapew ne jest w ielk ie, kied y ciebie w ybiera za m atkę sw ych d zieci, a te biedne stworzenia, które ta k wcześnie los chciał osierocić, tę tylk o po stracie przyrodzonej opie ku nki m ogą m ieć pociechę, że w przybranej odzy skają je że li nie to samo czucie, przynajm niej te same starania.
I przyw iązać się do nich będzie ci ła tw o : sam żal nad ich sieroctwem, samo politowanie dla ich opuszczenia, pow inny do twego serca p rze m ów ić, — u kob iety zaś litość bardzo ściśle z miłością g ra n iczy, i praw dą to jest niezbitą, że pokocha prędzej tego, co umiał, czy to rzetelnem czy sztucznem nieszczęściem , jej litość obudzić, podobnie j a k pokocha także rychło człow ieka, k tó ry na je j w dzięczność zasłużył. Ż e twój narze czon y m ógł ją zy s k a ć przez bezinteresowność ja k ą ci o k azał, przeto też jestem p ew n ą , że go kochać b ęd ziesz, i to mię robi obojętną na ró żnicę w ieku. T a różnica nawet może go w oczach twoich u czyn ić szanownym , może coś dziecięcego dodać twem u przyw iązaniu, a tein ułatw ić zada nie, które wspólnem szczęściem waszem powinnaś rozw iązać.
Nie będę rozw odzić się tu na nowo nad ju ż określoną przezem nie drogą tw ej p rzyszłości: j e żeli zechcesz dopraw dy z moich rad korzystać, masz ich dość, a b y resztę z własnej wysnuć w o li, — g d y b y ś zaś szła tylk o za m ąż dla zam ęźcia i
za nic sobie w ażyła świętość przyrzeczenia lub ufności zdradę, w ted y żadne nauki nic też- nie pom ogą, w ted y szkoda tylko m ych starań, które jedn ak śmiem tuszyć sobie nie będą daremne.
Skoro tylk o z obow iązkam i m atki obejmiesz je j p ra w a , pierw szą czynnością tw oją b y ć po winno przekonać się, j a k dalece w ychow anie po w ierzonych tobie dzieci zaniedbane albo p rzeci wnie dobrze prowadzone było.
N ie je d n a m acocha mniej grzeszy opieszało ścią ja k raczej obawą, a b y mąż sposobu je j obej ścia z dziećm i nie zw ał zb yt surow ym ; pozw ala im tedy w szy stk o , psuje dogadzaniem , i w nie rozum nym zw rocie na spokojność w łasną zatru wa ich przyszłość. D o surowości zapew ne n igdy skłaniać cię niebędę: z ły to sposób używ ania w ła d z y , i do niego w tenczas dopiero u ciekać się trzeba, k ied y inne środki daremne, — ale pobła żanie bez gran ic w y k rzy w ia charakter i nawet nie dochodzi do celu sw ego, którym miało być w zbudzenie miłości. D zieci tych tylk o szczerze kochają, których szanują zarazem , a je że li z nie- ' mi zechcesz o d gryw ać rolę przyjació łk i, lub, co gorsza słu g i, w ted y k o rzystać będą w praw dzie z powolności tw ojej, rozszerzać codziennie obręby w ym agania sw ego, ale bynajm niej nie zadadzą sobie pracy, a b y ci dogodzić, a b y ucieszyć cię uległością swoją, lub ci oszczędzić powodów do żalu.
Pierw szego dnia za ra z, p rzy najw iększej czu łości, bądź dla nich z należną powagą. W e jd ź w najdrobniesze szczegóły obejścia się z niemi, popraw je ź li m ożesz, odm ień, co w edłu g tw ego zdania potrzebow ać będzie odmiany. Skoro do