• Nie Znaleziono Wyników

Obywatel Rzeczypospolitej i nieba... : o kazaniach Wojciecha Samina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Obywatel Rzeczypospolitej i nieba... : o kazaniach Wojciecha Samina"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Obywatel Rzeczypospolitej i nieba... :

o kazaniach Wojciecha Samina

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 13, 35-59

2007

(2)

TtATWS

Seria XIII 2007

Dariusz Dybek

Obywatel Rzeczypospolitej i nieba...

O kazaniach Wojciecha Sarnina

P

olityka i religia to sfery przenikające się od zawsze. O w a łączność objawiała się m iędzy innym i w m ów ieniu i pisaniu o nich. O kresem , w którym dzieje się tak, je s t też przełom w ieków XVIII i X IX . Wiele ówczesnych faktów polityczno-społecz­

nych m iało swoje podłoże w wierzeniach religijnych. W św iadom ości ludzi żyjących w epoce nie istniał podział na płaszczyznę religijną i świecką, uznaw ano bow iem , że byłby on sztuczny i nie oddawał prawdy o świecie. Pewien wpływ na to zjawisko wywarł duży udział kleru w życiu społecznym . W każdym opracowaniu podkreśla się przecież charakterystyczną cechę polskiego O św iecenia, a m ianow icie to, że zostało ono ukształtowane w znacznym stopniu przez księży i zakonników.

D uchow ieństw o prow adziło w ów czas działalność stricte polityczną. Przedstawiciele Kościoła (zw łaszcza katolickiego) w chodzili w skład wiadz ustawodawczych, i w łaści­ wie tylko ortodoksyjni działacze lewicowi postulow ali zniesienie prawa, które w sposób autom atyczny dawało członkom episkopatu m iejsce w senacie. Warto przypom nieć, iż w Księstw ie W arszawskim

w szyscy biskupi [...] należeli do senatu, wyjąwszy jed n ego , to je st lubel­ skiego, w yłączonego z tego zaszczytu. Prawe uczucie patriotyzm u i m o ­ ralności nie pozwalało przypuścić go do tej obywatelskiej nagrody; był to bow iem osławiony biskup Skarszewski, który nie dość, że głosował na rozbiór Polski, lecz jeszcze członków sejm u rozwiązał z przysięgi, m ocą której zobowiązali się nie zezwalać na oderwanie jedn ej piędzi ziem i1.

1 Polska w 1811 i 1813 roku. Pamiętniki francuskiego dyplomaty Ludwika barona Mignon, Kraków 1862, s. 121 — cyt. za: H . Dylągow a, Duchowieństwo katolickie wobec sprawy narodowej (1764-1864), Lublin 1983, s. 64.

(3)

Dla opisu w ydarzeń dziejących się w okresie insurekcji kościuszkow skiej, Targo­ w icy czy istnienia Księstwa, co najm niej równie ważne je st przypom nienie, że w śród zaangażowanych w życie społeczne (czy wręcz: w działalność m ilitarną) byli także w i­ kariusze, proboszczow ie i prości bracia zakonni. O czyw iście, pam ięta się zwłaszcza H u gona Kołłątaja, ale niemały w pływ na Polaków m ieli także (związani z o b o ze m jak o - bińskim ) J ó z e f M ejer i Florian Jelski oraz Franciszek D m ochow ski, O n ufry K opczyń­ ski, J ó z e f W itoszyński czy G abriel Jakubow ski i inni2. U znali oni, że zaangażowanie w politykę wynika nie tylko z obow iązku patriotycznego, ale rów nież ma źródło reli­ gijne3. D o form wyrażających owo zaangażow anie należało kaznodziejstw o,

które bez reszty pochłonęło wielu duchow nych diecezjalnych i zakonnych, wnoszących znaczący w kład w' dziedzinę propagandy patriotycznej4.

W ystąpienia kleru, w których tematyka patriotyczna w ysuw ała się na plan pierw ­ szy, są bardzo istotne m iędzy innym i z tego w zględu, że w łaściw ie zam ilkli w szyscy w ażni poeci doby stanisław ow skiej. D otyczy to przecież Kajetana K niaźnina, A da­ ma N aru szew icza, Jó ze fa Szym anow skiego, w pew nym stopniu też twórców, którzy zarzucili poezję na rzecz prozy, czyli Ignacego Krasickiego, Franciszka Z abłockiego czy Franciszka K arpińskiego0. D o pew nego stopnia w kształtow aniu opinii społeczeń ­ stwa polskiego zastąpili ich księża i m nisi. D o przedstaw icieli kleru, w łaśnie przez h o­ m ilie w yrażającego swoje przekonania polityczne, należał W ojciech Sarnin. Ten żyjący w latach 1765-1830 duchow ny je st m niej znany niż jak o bin i, biorący bezpośredni udział w przygotow aniach do pow stania i w je g o przebiegu, je d n a k w arto podkreślić, że należał on do w ysoko cenionych kaznodziejów W arszawy i okolic. Z o stało po nim około 200 kazań, które zachowały się w trzech kodeksach rękopiśm iennych6. O d razu należy zaznaczyć, że zdecydow ana w iększość w ystąpień Sarnina m a charakter typowo dogm atyczny i brak tam odw ołali do aktualnych w ydarzeń. Jedn ak że ksiądz z Waw- rzyszew a i N iebo ro w a nie unikał tej problem atyki: po prostu nie zaw sze wydawała m u się ona na m iejscu. Kiedy uznawał to za stosow ne, bardzo w yraźnie nawiązywał do ów czesnych realiów, w ykazując przy tym, że m a poglądy m ocno sprecyzow ane.

2 Por. B. Leśn odorsk i, Polscy jakobini. W arszawa 1960, s. 322.

3 E. Ja b ło ń sk a -D ep tu ła , Kościół — Religia — Patriotyzm. Polska 1764 -1 8 6 4 , W arszaw a 1985, s. 10 i passim.

4 J . Skarbek, Kościół katolicki na ziemiach polskich pod zaborami 1773-1848 w: L. Rogier, G . de B ertier de Sauvigny, J. H ajjar, Historia Kościoła, tłum . T. Szafrański, W arszawa 1987, t. 4, s. 4 8 3-484.

’ Por.: M . N alepa, „Takie życie dziś nasze, gdy Polska ustaje... ” Pisarze stanisławowscy a upadek Rzeczypospo­

litej, W rocław 2002, s. 112 i passim.

11 Z n ajd u ją się one w Bibliotece Kapituły w Ł ow iczu. Jed y n y m drukiem prezentującym teksty ka­ znodziei je st: W. Sarnin, „Jedność, zgoda i miłość obywateli... ” K azania patriotyczne z okresu insurekcji koś­

ciuszkowskiej i wojen napoleońskich miane w kościołach archidiecezji warszawskiej (1 7 9 3 -1 8 1 0 ), wyb. i oprać.

(4)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a ... O kazaniach W ojciecha Sarnina 37

Łączenie zagadnień religijnych z tematyką w ykraczającą poza tę sferę nie było czym ś niezw ykłym : niem al w szyscy duchow ni (i nie tylko oni) robili to m niej lub bardziej system atycznie. Panowało pow szechne (i słuszne) przekonanie co do m ożliw ości, j a ­ kie niosą ze sobą hom ilie, które m ożna wykorzystać, aby i rządzącym , i poddanym m ów ić, ja k pow inno w yglądać ziem skie życie. Trzeba przy tym zaznaczyć, iż K oś­ ciół był jedyn ą instytucją, która swym zasięgiem objęła całość państwa i która miała m ożliw ość docierania do znacznej części społeczeństw a (oczyw iście, należy tu zrobić dodatkow ą uw agę na tem at rozw arstwienia religijnego w R zeczypospolitej, ale i p o d ­ kreślić, iż np. w Księstwie W arszawskim katolicy z unitam i stanow ili niem al 85% sp o ­ łeczeństw a7).

K ilkan aście kazań o w ym ow ie patrio tyczn ej, które w yszły spod pióra Sarnina, p o ch o d zi sprzed końca 1810 roku. C zy to znaczy, że późn iej zarzu cił tę p ro b le ­ m atykę? Tego nie da się teraz stw ierdzić, b o w iem nie o d n alezio n o ew entualnych zap isk ów z ostatn ich d w u d ziestu lat życia księdza. N ajb a rd zie j p ra w d o p o d o b ­ ne je s t, że po p ro stu zaginęły, chociaż nie da się w ykluczyć in n ego w yjaśn ienia tegoż braku. M o g ło być tak, iż W ojciech Sarnin sk on cen trow ał się na czynach, a nie słow ach: założył szpital dla m ieszk ań có w N ie b o ro w a oraz szkołę e lem en tar­ ną, w której n auczan o w ed łu g zaleceń K o m isji E d u k acji N aro d o w e j, w spo m agał też na różne inne sp o so b y sw ycli parafian. Z tego ok resu p och o d zi apokryficzn e

Opisanie życia i męki Pana naszego Jezu sa Chrystusa: ow o d zieło z pew n ością w y­

korzystyw ano do w pajania p rosty m o d b io rco m praw d wiary. W pisyw ało się ono w program w ładz kościeln ych :

Położenie silnego nacisku na katechizację w środow iskach klas uboższych, z małych m iasteczek i wsi, prow adziło w konsekw encji do ograniczenia kaznodziejstw a, chociaż nie elim inow ało go całkowicie. W środow iskach tych w edług zaleceń biskupów kazania miały być głoszone jedynie w w aż­ niejsze święta. Tym sam ym w pierwszej połow ie X IX wieku uw idocznił się proces odchodzenia od kazań i hom ilii na rzecz katechizacji, nauczanie kościelne oddalało się od liturgicznego kontekstu8.

W spom niane zalecenie episkopatu m iało swe źródło m iędzy innymi w wyraźnie obniżającym się poziom ie ówczesnych kazań i hom ilii. D o negatywnej opinii o jakości wystąpień księży i m nichów nie przyczynił się Sarnin. Je g o teksty nie są w prawdzie dziełam i w ybitnym i, ale na tle ówczesnej kościelnej retoryki w yróżniają się dodatnio. Proboszcz z N ieborow a unikał typow ego w tym okresie, niemal niew olniczego kopio­ wania kazań francuskich, swoje wywody budow ał, starając się zacłiować logiczny spo­

7 J . Skarbek, op. cit., s. 474. s Ibidem, s. 497.

(5)

sób argum entow ania i korzystając z popraw nej polszczyzny9. Z drugiej strony — teksty W ojciecha Sarnina są reprezentatywne dla epoki, bow iem zawierają m otyw y i wątki typowe dla powstającej pod koniec w ieku X V III i w pierwszej dekadzie następnego stulecia literatury (nie tylko użytkowej).

W śród nich znajdują się najw ażniejsze dla tego okresu postaci. D o takich zalicza się, rzecz jasn a, Tadeusz K ościuszko. Sarnin w spom ina go w sw oich kazaniach w ielokrot­ nie, przy czym dotyczy to i tekstów z czasów insurekcji, i tych napisanych, gdy istniało ju ż K sięstw o W arszawskie. N iew iele zm ienia się w nich sposób przedstaw iania N a ­

czelnika. N ieodm ien nie pokazuje się go ja k o w ielkiego Polaki. Padają takie określenia, jak : O jciec N aro d u , Pan życia naszego, Obywatel i Rycerz, „m ąż cnotą, m iłością i zw y­

cięstw em nieśm iertelny” 1". D zieje się tak niezależnie od tego, czy K ościuszko akurat faktycznie dow odzi pow staniem , czy siedzi w niewoli, czy też przebywa na em igracji. Wydaje się warte zauważenia, że idąc utartym szlakiem , którym podążyli inni tak w łaś­

nie prezentujący Kościuszkę, Sarnin wystrzegał się dw óch rzeczy. Po pierw sze, nie ma tu nadm iernego, m om entam i wręcz obrazoburczego sakralizowania osoby N aczelnika. Poetom zdarzało się przekraczać pod tym w zględem granice zdrow ego ośw ieceniow e­ go rozsądku. Zaczęło to się bardzo szybko, a je d n y m z jaskraw ych przykładów wręcz bałw ochw alczego kultu, jak im darzono K ościuszkę, je st w iersz Franciszka Kniaźnina

N a rewolucyją 1794, gdzie padają słowa:

Tak i ów świata kochanek,

G dy otchłań ludzi pożerała wściekła, O d śmierci w iecznej i od w ładzy piekła Stawił się zbawcą niewinny B aran ek ".

W tekstach wygłaszanych w kościołach aż tak jedn ozn aczn ego zestawiania K o ś­ ciuszki z C h rystusem raczej nie ma. O w szem , bardzo często porów nyw ano przyw ód­ cę pow stania do różnych postaci biblijnych, zwłaszcza starotestam entow ych. Widać to nawret w dziełach pisanych przez obcokrajowców. O to

sym patyzujący z Polakam i ksiądz A lexius N edeczky z oraw skiego P od­ wilka w łacińskiej pobudce Ad Polonos [... ] wykreował go na bohatera na miarę biblijnych Izraelitów: m ądrego Salom ona, silnego Sam sona i spraw iedliw ego G ed eo n a12.

l' Z . Sudolski, Kaznodzieja i Historia w: W Sarnin, op. cit., s. 9 i passim. 111 W. Sarnin, op. cit., s. 67.

11 F. D . K niaźnin, N a rewolucyją 1794 w: Poezja Powstania Kościuszkowskiego, oprać. J. N o w a k -D lu ż ew - ski, Kielce 1946, s. 109.

: K. M aksim ow icz, Poetycka legenda Tadeusza Kościuszki (lata 1792-1794), „W iek O św iecen ia” t. 11:

(6)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieba... O kazaniach W ojciecha Sarnina 39

K olejnym przykładem tego typu praktyk niech będzie fragm ent Mowy pogrzebowej

na żałobnym nabożeństwie za dusze chwalebnie poległych w obronie Ojczyzny... autorstwa

Daniela M ajewskiego. Autor, zwracając się do Boga, zauważał:

O patrzności N ajw yższa [ ...] , przedarł się do tronu Twojego głos ucisku, łez i jęczenia, wejrzałeś litościwie i zesłałeś na udźw ignięcie z przepaści Twego dziedzictwa, polskiej ziem i — N ajw yższego N aczelnika Tadeusza Kościuszkę, tak ja k niegdy posyłałeś M ojżesza, Jo zu eg o , M atatiasza dla osw obodzenia narodu Tobie m iłego13.

Podobnie postępuje Sarnin. Pisząc o K ościuszce, używa frazeologii biblijnej, czasem wręcz stylizując język, jak im posługuje się przyw ódca powstania, na języ k bohaterów Starego Testam entu. Widać to np. we fragm encie Kazania na dzień uroczysty Najs'więtszej

Maryi Panny Różańca S [w iętego]:

Prosił D aw id Boga przeciw Saulow i i je g o pochlebcom , m ówiąc: „Porwij broń i tarczą, a powstań na pom o c” — i dlaczego? O to dlatego, że im przepow iedział nieszczęście, które dla nich z rąk N ajw yższego spaść m ia­ ło. Tymi słowy prosi i N aczelnik nas, Obyw atelów : „Porwij broń i tarczą, a pow stań na p o m o c”, a tak nam trzeba wszelką silą bronić się nieprzyja­ cielowi, który chce sławę, m ajątek i życie nasze odeb rać14.

Trawestacja odezw y Kościuszki do Polaków została w tym sam ym kazaniu w zm oc­ niona opisem charakteru N aczelnika:

Ten to je st mąż, który w zaciszu serca zamknięty z boleścią zawsze na upa­ dającą O jczyznę naszą patrzał [ ... ] b .

W zacytowanym fragm encie znaleźć m ożna pogłos lektury Księgi Izajasza, w której M esjasza nazw ano M ężem Boleści (Iz 53, 3). N a m ożliw ość porównania Kościuszki do Je zu sa wskazywałoby również podkreślanie opieki, jaką nad przyw ódcą insurekcji sprawować m a M aryja, ale jed n ak nieborow ski kaznodzieja nie zdecydował się na je d ­ noznaczne nazwanie N aczelnika Barankiem , co — jak w idzim y — zdarzało się w poe­ zji, ale też w późniejszych od Sam inow ych wystąpieniach duchow ieństw a, które

akcentowało ex officio cnoty chrześcijańskie N aczelnika, je g o skrom ność, prostotę. M aluczki, Chrystusik, dobroczyńca ubogich, szczególnie pod

13 D. M ajew ski, Mowa pogrzebowa na żałobnym nabożeństwie za dusze chwalebnie poległych w obronie Ojczy­

zny, mianowicie w dniu zwycięskim 28 sierpnia 1794. Warszawa 1794, s. 13.

14 W. Sarnin, op. cit., s. 47.

(7)

koniec życia — oto cechy w yróżniające go przede w szystkim w świetle charakterystyki prałatów 16.

Powściągliwością wykazał się Sarnin także wówrczas, gdy przedstaw iał reakcje Polaków na w ieść o porażce pod M aciejow icam i i wzięciu K ościuszki do niewoli. W pow szechnej opinii strata przyw ódcy traktowana była ja k znak ostatecznej klęski, co w znacznym stopniu wynikało z w yolbrzym iania znaczenia N aczelnika: skoro je st on niem al M esjaszem , je g o pojm anie oznacza nieuchronny u padek17. Tym w ytłu­

m aczyć m ożna relacje z epoki:

Przyjaciel przyjacielowi wzdragał się je j zwierzać, i ow szem , m niem ał być w ystępkiem wieść tak sm utną i w podejrzeniu m ianą rozgłaszać;

zdum iał się ogół [...] i odrętwiał [ ...] . Żal, jak i wtedy cały naród ogar­ nął, ten tylko pojąć m oże, który kiedykolwiek co miał najm ilszego, nagle utracił i pełnym sercem uczuł czczość życia. [ ... ] M iasto okryło się kirem , a złow ieszcze „O jczyzna gin ie!” — szło z ust do ust. N iew iasty spazm o- wały [ ...] i mdlały z żałości [ ...] ; dzieci nieletnie nawet, łamiąc rączęta, pytały rodziców : „G dzie je st nasz K ościu szk o?” 18;

kilka m atek poroniło, dow iadując się o tej w iadom ości, kilku chorych ule­ gło pożerającej febrze, kilku popadło w napady szaleństwa, [ ...] , a sp o ­ tykano na ulicach m ężczyzn i kobiety, którzy załamywali ręce, uderzali głową w m ur

O w e zdecydow anie zhiperbolizow ane opisy tłum aczą je d n ak autentyczne, a niera­ cjonalne zachowania Polaków, polegające na przykład na podjęciu desperackiego kroku, czyli zorganizow aniu kilkunastotysięcznego tłum u w arszaw iaków (w śród nich wiele było kobiet!), który miał w ysw obodzić jeń ca; zgłaszanie się na ochotnika, by zostać w ym ienionym za dow ódcę; czy w reszcie — entuzjazm , jak i wywołała plotka, że K oś­ ciuszce udało się uniknąć niew oli20. Z darzało się, iż przekonanie o zbliżającej się kata­ strofie wyrażali również twórcy. N ależał do nich nawet H u go Kołłątaj, który w swoich w ierszach więziennych pisał:

(' K. Sreniow ska, Kościuszko — bohater narodowy. W arszawa 1973, s. 58. A. Z ah orsk i, llarszaw a w powstaniu kościuszkowskim, W arszawa 1967, s. 264. Is Cyt. za: J. L ub icz-P ach oń ski, Kościuszko po Insurekcji, L ublin 1986, s. 28.

1IJ M . K. O gińsk i, Pamiętniki o Polsce i Polakach. O d roku 1788 aż do końca roku 1815, t. 2, Poznań 1870, s. 2 8 -2 9 ; cyt. za: P Z bikow ski, Tadeusz Kościuszko i poiestanie kościuszkoirskie w poezjach więziennych

ks. Hugona Kołłątaja w: „W iek O św iecen ia” , op. cit., s. 47.

(8)

O byw atel R zeczypospolitej i n ie b a ... O kazaniach W ojciecha Sarnina 41

O K ościuszku! Te były skutki twojej zguby: U padł naród dla ciebie i poczciwych luby21.

Trzeba od razu zauważyć, że przywołany tekst nie powstał tuż po rozejściu się inform acji o klęsce m aciejowickiej. Kołłątaj, ja k w ielu innych uczestników pow sta­ nia, w praw dzie przejął się porażką, ale zachował umiar, mając nadzieję, że insurekcja nie upadnie. Św iadczy o tym je g o działalność w Radzie N ajw yższej N arodow ej. Je s z ­ cze w dniu, w którym Warszawa dowiedziała się o pojm aniu N aczelnika, apelował:

Straciliśm y w ybornego w odza, je d n ak żebyśm y własnej naszej przynaj­ mniej nie szkodzili sprawie, pamiętajmy, że ze stratą Kościuszki nie zgi­ nęły wszystkie nadzieje R zeczypospolitej22.

W podobnym tonie m ówił gen. Jó z e f Z ajączek (którem u K ościuszko, w yruszając naprzeciw w ojskom rosyjskim , powierzył dow ództw o obrony stolicy):

Koledzy, [...] najsm utniejszą w am donoszę w iadom ość, iż Tadeusz K oś­ ciuszko [... ] ranami okryty dostał się w niewolę. [... ] Zapłaczm y w szyscy nad sm utnym zdarzeniem [... ] Ale ta czułość niech nie prowadzi do osła­ bienia w nas m ęstwa i odwagi. [...] Spodziew am się, koledzy, iż na sam o to w spom nienie duch m ęstw a zagrzeje um ysły wasze, że będziecie wierni obow iązkom waszym , i nikt z was niewczesną trwogą nie będzie przerażał tow arzyszów swoich wtenczas, kiedy wraz z odw ażnym ludem w arszaw ­ skim i z całym ludem polskim zachęcić się i zapalić pow inni ju z do p o ­ m szczenia się nad nieprzyjacielem 23.

Sarnin jednoznacznie wpisał się w ten właśnie nurt wystąpień, które wpraw dzie nie bagatelizowały przegranej, ale dążyły do podtrzym ania Polaków na duchu.

Tak w ięc niemal w tym sam ym czasie wraz z oznakam i głębokiego przy­ gnębienia, depresji i rozpaczy pojawiają się [ ...] próby niesienia rodakom pociechy [ ...] . Potrzeba takiej konsolacji wydawała się tym bardziej pil­ na i potrzebna, że w ów czesnym przekonaniu rozpacz prowadziła nie­ uchronnie do zam achów na własne życie. Te zaś, w myśl chrześcijańskiej etyki, oznaczały nie tylko fizyczne unicestw ienie, ale również zgubę d u ­ szy! [...] N ie dziwi zatem zbytnio, że tymi, którzy ową N adzieję niosą w poezji porozbiorow ej, są głównie duchow ni24.

-l II. Kołłątaj, Elegia I. N a dzień 10 października 1795 r., cyt. za: E Ż bikow ski, op. cit., s. 44. 22 Cyt. za: P. Ż bik ow sk i, op. cit., s. 55.

23 Cyt. za: A. Z ah orski, op. cit., s. 260. 2't M . N alepa, op. cit., s. 219.

(9)

N ależał do tej grupy także Sarnin. O drzucając apatię (zresztą, zgodnie z przekazam i historycznym i, ogarnąć miała ona sam ego K ościuszkę: podobno nachodziły go nawet myśli sam obójcze23), kaznodzieja wskazywał, że N aczeln ik liczy na odw agę i w ytrw a­ łość rodaków. Pisał zatem:

W zięty w niew olę i z niej zaw sze do nas w ołał, abyśm y nie zapom n ieli 0 O jczy źn ie naszej i przypom in ał nam hasło ocalenia je j: zw yciężyć lub zgin ąć26.

Podobny m otyw pojawia się u nieborow skiego proboszcza jeszcze kilkakrotnie, tak­ że w kazaniach, które pow stały dużo później. W ten sposób dow odził, że nie wierzy w urządzoną przez Prusaków prow okację, sugerującą, iż ranny N aczeln ik miał sam zapow iedzieć ostateczną klęskę, wieszcząc: „Finis Poloniae”27.

Ta postawa zaow ocowała także okazaniem bardzo jedn ozn aczn ego poparcia dla na­ stępcy K ościuszki, Tom asza W awrzeckiego. Ten ostatni sam podpierał się legendą w o ­ dza, i m obilizując rodaków, mawiał:

W skrzesił B ó g z krwi naszej krzywd naszych m ściciela, powstał Tadeusz K ościuszko, a z je g o ja k z twórczej ręki powstał ju ż prawie z niczego na­ ród. Powstał. Żył i świat cały nad je g o now ym zadziwił się dziełem 28.

Sarnin podkreślał, iż następny N ajw yższy N aczeln ik godzien je s t zastąpić K o ś­ ciuszkę:

Stało się zatym, co ju ż każdem u w iadom o, dostał się w niewolę mąż cnotą 1 zwycięstw em nieśm iertelny — Tadeusz K ościuszko [ ...] . U cieszon y nie­ przyjaciel z tak w ielkiego szczęścia, rozum iał, iż utraciem y przez to m ę ­ stwo, odwagę i śm iałość do obrony, a zapom niał o tym, że B ó g to uczynił na w iększą je g o wzgardę, bo odjąw szy nam je d n e g o m ęża, nadał nam zaraz drugiego, przed w spom nieniem którego nieprzyjaciel drżeć zaraz począł. Stawa zaraz na czele nieprzyjaciela Tom asz W awrzecki, a nieprzy­ jaciel pyszny i zuchwały, niski, pokorny okazuje się29.

I Iiperbolizow anie postaci następcy Kościuszki je st tu bardzo wyraźne. W idać to tym bardziej, że Sarnin nie w spom inał w swoich w ystąpieniach o innych w ażnych uczest­ nikach w alk w 1794 r.

J. L u b icz-P ach oń ski, op. cit., s. 64.

2l' W. Sarnin, op. cit., s. 68.

2 Z ob . A. K not, Finis Poloniac. Legenda niaciejowicka, Lw ów 1939. Cyt. za: A. Z ah orsk i, op. cit., s. 262.

(10)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a... O kazaniach W ojciecha Sarnina 43

W łaściwie z istotnych dla polskiej historii końca XVIII w ieku osób w kazaniach księ­ dza pojawia się jeszcze tylko król Stanisław A ugust Poniatowski. W prawdzie nie m ówi się o nim zbyt wiele, ale ważne wydaje się, że owe uwagi są pozytywne. Poniatowski w piśm iennictw ie pow stającym w trakcie insurekcji raczej nie należał do bohaterów postrzeganych dodatnio, i chociaż nastroje antykrólewskie nie były zbyt m ocne, to trak­ tow ano władcę co najm niej z podejrzliw ością311. Znana był niechęć króla do insurekcji i do Kościuszki osobiście (niechęć właściwie odw zajem niana, choć przecież N aczelnik nie należał do ortodoksyjnych antym onarchistów i wiedział, że dla dobra ojczyzny p o ­ w inno się łagodzić krytykę w obec króla31). Sarnin jed n ak nie uważał za słuszne napadać

na danego przez Boga władcę, wolał zatem raczej m ilczeć niż krytykować. Poniatowski w ystępuje u niego tylko w kazaniu w ygłoszonym jeszcze przed w ybuchem powstania. Św ieżo przeniesiony na parafię wawrzyszewską ksiądz w dniu św. Stanisława wygłosił m ow ę, w którym w spom niał o (trzeba przyznać — niezbyt rozległych) zasługach Po­ niatowskiego:

B ó g po B o żem u nieśm iertelną uwiecznia nagrodą, a król prawowierny, wyw iązując się po królewsku tem u chrzestnem u im iennikow i sw em u, ustawy pod im ieniem je g o orderu i cześć O nego dostojnym sposobem rozszerza, i w skrzeszając w Polakacłi ducha, Polaków do naśladowania dobrego po chrześcijańsku Polaka, świetną i szlachetną nagrodą zagrzewa:

prac mi a tui o i ncita t}2.

O kazją do pochwały władcy stało się więc ustanow ienie przez niego O rderu św. Sta­ nisława, na którym to odznaczeniu um ieszczono dewizę: Pracmiando incitcit, czyli „ N a ­ gradzając zachęca” . Później, ja k to ju ż zauw ażono, o Poniatow skim Sarnin ju ż nie pisał, być m oże pam iętając o zasadniczo nieprzychylnych w śród w arszawiaków opiniach na tem at władcy.

Tendencja do nieeksponow ania postaci i faktów m ogących wskazywać na brak jed n o ści w śród Polaków nie wpłynęła jed n ak na unikanie m ów ienia o tych, których postępow anie oceniano jednoznacznie negatywnie. D otyczy to, oczywiście, przede w szystkim targowiczan. Kilku z nich zginęło w trakcie zamieszek, jakie powstały w sto­ licy po tym, gdy po m ieście rozeszła się plotka, że król chciał uciec z miasta. W ówczas

rozkołysane nam iętności nie wygasły prędko; przypom niano sobie o w ię­ zionych zdrajcach. [...] Teraz dopiero rozegrał się dram atu akt ostatni: sąd, w yrok i egzekucja, w szystko razem trwało cztery godziny. [ ...] Sąd

10 A. Z ah orsk i, op. cit., s. 120 i passim.

31 O bjaw iało się to choćby w tym, że w łaśnie K ościu szk o zdecydow ał o konfiskacie gazety donoszącej o pobieraniu przez Poniatow skiego pensji od Rosji.

(11)

krym inalny wydal pospiesznie w yroki śm ierci na O żarow skiego, Zabiełłę, Ankwicza i biskupa K ossakow skiego. [...] W yrok śm ierci przyjęto okla­ skami, a egzekucji przyglądały się nieprzeliczone rzesze ludzi [ ...] , nawet kobiety, które zazwyczaj unikały podobnych scen [ . . . ] 33.

Fakt ten wywołał niezadow olenie K ościuszki, podejrzew ającego w w ydarzeniach prow okację przeciw ników insurekcji. W ielu duchow nych w swoich wystąpieniach czyniło uwagi m ocno krytyczne pod adresem tych, którzy dopuścili do wykonania wyroków. Tak zrobił na przykład N ep o m u cen D ębski w Kazaniu z okazyi powstania

narodu. . ., gdzie apelował:

Strzeżcie się tych zapalonych dowodzców , którzy pod pozorem gorliw o­ ści do ukarania zbrodni i zabieżenia zdradom publicznym , zakłóciwszy w nętrzną spokojność, obaliw szy wszelką m oc i powagę rządow ą, naród cały na pewną zgubę wystawie m ogą34.

Sarnin natom iast nie om ieszkał zasygnalizować, iż skazani na śm ierć zasłużyli sobie na surow ą karę. Stw ierdził zatem:

O, jakże to przykro przypom inać sobie im iona tych, którzy zapom niaw ­ szy, że byli je j [Polski — przyp. D . D .] O byw atelam i, jedyn ie tylko uprag­ nieni chciwością, zyskiem lub am bicją, zaprzedali kraj cały, rozum iejąc się być przez to szczęśliw ym i, gdy tym czasem haniebną śm iercią (bo szu- bienicznym szczytem ) ze świata zeszli, i na cóż oni sobie zasłużyli? [...] im iona ich N aró d potępił, i my ich w niepam ięć puśćm y33.

D laczego nieborow ski proboszcz nie postąpił tak, ja k w ielu innych przedstaw icieli kleru, wstawiających się przynajm niej za biskupem Jó ze fe m K ossakow skim ? Wydaje się, że miał po prostu poglądy bliskie lewicy. Z drugiej strony nie wyrażał ich jed n ak w sposób ortodoksyjny, bow iem za w artość najw yższą uznawał je d n o ść społeczeństw a polskiego.

Św iadom ość m ieszczańskiego syna, który ja k o duchow ny pragnie rów ­ nież służyć kraj owi, je st po stronie obozu reform i [...] Konstytucji 3 maja, ale czasy Targowicy, insurekcji i w ojen napoleońskich w ym agają ju ż innej strategii, zachęcają przede w szystkim do agitacji w imię „jed n oś­

ci, zgody i m iłości O byw ateli”3'1.

33 A. Z ah orsk i, op. cit., s. 122-123.

34 N . A. D ębski, Kazanie z okazyi powstania narodu..., W arszawa 1794, s. 33. 3:1 W. Sarnin, op. cit., s. 77.

(12)

Obyw atel R zeczypospolitej i n ieb a... O kazaniach W ojciecha Sarnina 45

D laczego więc z kolei w imię tych wartości nie przemilczał, że w śród jego rodaków trafiają się zdrajcy? Zapewne wynika to również z tych samych wartości: ci, którzy w spół­ pracują z zaborcami, zakłócają funkcjonowanie organizm u, jakim je st naród. Sarnin kilka razy użył niezwykle popularnego w utworach o tematyce patriotycznej m otywu — naj­ słynniejszym dziełem , w którym pojawia się paralela między ojczyzną a organizm em ludzkim , je st oczywiście kazanie wtóre Piotra Skargi O miłości ku ojczyźnie i o pierwszej

chorobie Rzeczypospolitej, która jest z nieżyczliwości ku ojczyźnie. Wydaje się, że nieborow-

ski ksiądz znał dzieło jezuity. Raczej nieprzypadkowe są zależności między fragmentem tekstu, w którym Skarga wskazywał na niebezpieczeństwo, jakie występuje wówczas, gdy poszczególne części ciała zazdroszczą sobie, a następującymi słowami Sarnina:

przyw ołują m ądrość i filozofy tłom aczą przyzw oitość i potrzebę takiego porządku uznawają, że są jed n ym ciałem, ale oni nie pojm ują, za co są n o­ gam i tego ciała, nie głow ą?37

Z a taki dobrze funkcjonujący organizm uchodzili w je g o oczach Francuzi. N ależy zauważyć, że zawsze przedstawiani są oni przez polskiego kaznodzieję w sposób d o ­ datni. D zieje się tak w czasach insurekcji kościuszkow skiej i później, gdy ju ż rozbłysła gwiazda N apoleona. To wcale nie było oczywiste, bow iem w wystąpieniach duchow ­ nych z końca wieku XVIII często pojawiają się oskarżenia francuskich rew olucjonistów o bezbożnictw o i królobójstw o, natom iast w kazaniach (i nie tylko) z początku następ­ nego stulecia w idać narzekania na problem y wynikające ze stacjonow ania w Polsce w ojsk znad Sekwany: chodzi głównie o koszta i prym itywne, butne zachowanie się podw ładnych Bonapartego. Sarnin zaś nieustannie podkreśla, że to właśnie Francuzi nauczyli Polaków — czy raczej przypom nieli im — czym je st w olność, i wskazali drogę do obalenia tyranii:

D oznaje ju ż tej szczęśliw ości naród francuski, i lubo ją drogo opłacić m usiał, bo w ylewem krwi, jedn akże się nie zawiódł, w ojuje dziś mężnie, znosi despotów, zaszczepia w olność, grom i występne, cnotę chwali; ro­ zum , cnota i bojaźń Boga, te nas do dobrego prow adzą końca3*.

O b ecn ość tego typu retoryki pokazuje, iż autor kazania naprawdę wierzył, że Fran­ cuzi to — ja k napisał później —

więcej niż przyjaciele i bracia w olności! K ochajm y ich i życzm y im dobrze, bo oni [...] walczyli o swą w olność, ale i o całość naszej O jczyzny!39

37 W. Sarnin, op. cit., s. 31-32. -1* Ibidem, s. 65.

(13)

W ystrzegał się akcentów antyfrancuskich, które przecież byłyby uspraw iedliw ione. Takich akcentów, czego m ożna się ju ż dom yślić, nie znajdziem y także wtedy, gdy Sa­ rnin m ów ił o cesarzu. D o pew nego stopnia ksiądz wpisyw ał się w ten sposób w poetykę prezentow ania N apoleon a w Polsce. Je st ona specyficzna, i chyba właśnie w naszej literaturze stosunek tekstów wychwalających cesarza do liczby utw orów krytykujących go je st najbardziej korzystny dla tej pierw szej grupy. W Anglii, Prusach czy R osji (co naturalne) powstała zdecydow anie czarna legenda Bonapartego. We Francji, m im o że N ap o leon um iejętnie starał się dławić w szelką krytykę, także w ypow iadało się (nie­ kiedy za pom ocą ilustrowanych karykatur) w ielu przeciw ników najpierw generała, a potem cesarza4". W Polsce nawet je g o polityczni w rogow ie przyznawali, że to właśnie N apo leon uczynił ze sprawy Rzeczypospolitej zagadnienie m iędzynarodow e. Z cza­ sem jasn e stało się, że N apo leon traktuje Polskę ja k o kartę przetargową w rozm ow ach i sporach z Prusam i, R osją, Austrią oraz innymi państwam i europejskim i. D la cesarza problem Rzeczypospolitej był jedyn ie elem entem szerszej strategii, a nie celem sa­ m ym w sobie41. Przeciwnicy N apoleona w naszym kraju (należały do nich tak ważne osoby, ja k Adam Czartoryski, Stanisław Staszic — który pisał o polityce Francuza: „Tu je s t [ ...] jak ieś kuglarstwo polityczne”42 — czy w reszcie sam Tadeusz Kościuszko) za­

uważali interesow ność działań Bonapartego, a przy tym bardzo m ocno podkreślali błąd polegający na wysłaniu Legionów na San D o m in go (ale rów nież do W łoch czy H iszp a­ nii)43, spostrzegali niebezpieczeństw o wywołania pod w pływ em rew olucji francuskiej rozruchów w^śród chłopów i m ieszczan, zauważali wielkie obciążenia finansow e, j a ­ kie ponosi Polska na rzecz Francji (w końcu do zbiorów parem iograficznych w eszło pojęcie „sum bajońskich”), a nawet z ironią sugerowali, że J ó z e f Poniatow ski został m ianow any w odzem w ojsk polskich za sprawą intryg paryskich dam . Bardzo ważną przyczyną w ystąpień przeciw N apoleonow i była też je g o działalność w sferze religij­ nej. Twierdzono, iż cesarz zniszczył prawdziwe chrześcijaństw a44, co w dużym stopniu m iało wynikać z je g o otaczania się m ason am i45.

O w e argum enty nie przekonywały (znacznie liczniejszych) zw olenników B o n a­ partego. Znaleźli się w śród nich również duchow ni. O grupie księży i zakonników, którzy m ocno zaangażowali się w insurekcję kościuszkow ską, była ju ż m owa. Warto teraz dodać, że

4(1 Z ob . np.: A. Z ah orski, Propaganda i kontrpropaganda wczasach Napoleona w: Sporo Napoleona we Francji

i ir Polsce, W arszawa 1974, s. 18 i passim.

41 T. Lentz, Element w systemie, „M ów ią W ieki” , maj 2007 (n u m er specjalny), s. 51.

42 K. Koz'mian, Pamiętniki, przedm . A. K opacz, wst. i kom ent. }. W illaum e, oprać. M . K aczm arek, K. Pecold, t. 2, W rocław 1972, s. 188. "

43 Z ob . np. Z epoki Legionów i M azurka Dąbrowskiego, red. W. Śladkow ski. Lub lin 2000, s. 101 i passim. 44 K oźm ian stw ierdził w ręcz, ze za karę N ap o leo n skończył „jak P rom eteu sz na K au k azie” (K. Koź- m ian, op. cit., t. 1, s. 73).

(14)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a... O kazaniach W ojciecha Sarnina 47

przyznawanie N apoleonow i roli „wybrańca B o żeg o ” , „narzędzia O patrz­ ności” , etc. było dość rozpow szechnione w śród kleru polskiego, a co cie­ kawsze — u progu Księstw a W arszawskiego były to idee dość popularne w środow iskach zakonnych4'1.

Powody takiego postępow ania m ogły m ieć bardzo różne podłoże — podejrzew a się, że część episkopatu opowiedziała się za Francuzem ze strachu: istniało niebezpie­ czeństwo, że przeciwstawiając się m u, zostaną potraktowani przez rodaków ja k zdrajcy narodow i47. N iezależnie od intencji, księża i zakonnicy m ocno wpływali na opinie Po­ laków o cesarzu. O bjaw iało się to na różne sposoby. Pierw szym z nich było przeciw ­ działanie czarnej legendzie:

przypominano, co się Napoleonowi zawdzięcza, co w podtekście znaczyło rów­ nież, co się wojskom francuskim zawdzięcza. [... ] Wyszło więc rozporządzenie Komisji Rządzącej o obowiązku stałych, przepisanych modłów za Napoleona i intonowania Tc Dettm „za cudowne wskrzeszenie N arodu Polskiego”4*.

W skazywaniu, że m im o negatywów stacjonow ania w ojsk francuskich należy d o ­ strzegać to, co Polacy uzyskali dzięki Bonapartem u, towarzyszyło koncentrow anie się na jednoznacznie pozytywnych aspektach polityki N apoleona. M iały one wynikać m iędzy innym i ze specjalnych względów, jakim i cieszy się cesarz u O patrzności. O czy­ wiście, nie znajdziem y w poczynaniach polskiego kleru prób naśladowania propagan­ dzistów znad Sekwany, którzy usiłowali nawet zainicjow ać kult w ym yślonego przez siebie św. N apoleon a (aż dziwne, że ów inteligentny polityk nie dostrzegł, iż w ten sposób karykaturalnie przesadzono z sakralizow aniem je g o osoby)49 czy też zadbali, by w zm ianka o w odzu znalazła się w katechizm ie i zapewniała:

Kto czci naszego Cesarza i służy m u, ten czci przez to Boga i Bogu służy3". Je d n ak także w śród Polaków szerzyło się przekonanie, iż Francuz niem al dorów ­ nuje Stwórcy. N ajm ocn iej dali tem u wyraz Kajetan Koźm ian i Franciszek Wężyk. Ten drugi w Odzie do Polaków napisanej w miesiącu grudniu 1806 roku oznajm iał:

O to bóg, co nam w olność przynosi. O to nadchodzi w swym m ajestacie!... W ielkość ma w7 sercu, słodycz na twarzy,

4(1 E. Jabłońska-D eptula, Prz]'stosowauie i opór. Zakony męskie ir Królestwie Kongresouym, Warszawa 1983, s. 305. 47 11. D ylągow a, op. cit., s. 57.

4* Ibidem, s. 59.

4<' A. Z ah orski, Z dziejów legendy napoleońskiej w Polsce, Warszawa 1971, s. 25-27. 5,1 Ibidem, s. 28. ‘

(15)

G ro m na ciem ięzców w dłoni się żarzy! Daj pokłon, ziem io zdziw iona,

D u szy nadludzkiej N apoleona!'11

Rów nie m ocno brzm ią słowa Ody na pokój n> roku 1809, która wyszła spod pióra Koźm iana. Wersy opisujące Bonapartego ocierają się wręcz o bałw ochw alstw o (z czego zresztą później Koźm ian się w ycofał, tworząc Odę na upadek dumnego w roku 1815). Sześć lat w cześniej, sięgając do frazeologii biblijnej, stwierdzał:

Zw ycięzca zasiadł na tronie I podniósł księgę w yroków U ciszcie się, stałe lądy! N ow e prawa, nowe rządy Z w iastuje pokój żądany. [... ] Rozkazał górom i w odom Stać się granicą narodom , Znikłe stwarza, harde m aże; Ludy z głęboką pokorą Przeznaczenia swoje biorą, A drżą państwa i m ocarze32.

N a tym tle pochwały Sarnina pod adresem Bonapartego w yglądają znacznie sk rom ­ niej, ale trzeba podkreślić, że nieborow ski ksiądz jedn ozn aczn ie opow iedział się po stronie tych, którzy we francuskim cesarzu w idzieli gwarancję niepodległości Pol­ ski. W iększość fragm entów kazań, w których W ojciech Sarnin w spom inał N apoleon a, dałoby się streścić cytatem z Pieśni Legionów Polskich we Włoszech Jó zefa W ybickiego:

Dał nam przykład Bonaparte, Ja k zwyciężać mamy.

Epitetem (niemal stałym ), jak im obdarzano tu cesarza Francji, je s t słow o „nie­ zw yciężony” . W łaśnie zawsze wygrywający w ódz dał R zeczypospolitej w olność, a za to je j obywatele pow inni odw dzięczać się m odlitw am i. Pośród nalegań Sarnina, by m ieszkańcy stolicy zanosili m odły za Bonapartego, w yróżnić należy dwie. W pierw ­ szej z nich ksiądz prosi, by N ap o leon albo sam zasiadł na tronie, albo wskazał k o­ goś godnego władania Polakami. W iadom o, że ostatecznie Bonaparte zadecydow ał, iż w Księstwie W arszawskim rządzić będzie król saski Fryderyk A ugust — ów w ybór

nl F. W ężyk, Oda do Polaków napisana w miesiącu grudniu 1806 roku w: Z . Libera, Poezja polska 1800-1830, W arszawa 1984, s. 191.

(16)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieba... O kazaniach W ojciecha Sarnina 49

sprawił, że Polska w eszła w strefę wpływów cesarskich, bow iem Saksonia kilka m iesię­ cy w cześniej zawarła sojusz z Francją. Kolejny fragm ent zawiera w ręcz apoteozę w odza znad Sekwany. Sarnin pyta:

N apoleon — to słowo co znaczy? O to trzeba Jo zu ego [...]. Je st pochod­ nia zapalona, która cały świat oświeca! Je st oręż [...]. Je st hasło, które [... ] na cztery części świata rozchodzi się! f ... ] Je st moc Sam sona [...). Znak po­ ciągający serca do jego miłości! Kto m u tę m oc dal? Tak zrządziły N ieb a!13

Sarnin ułożył także m odlitw ę za N apoleona (wypełniając tym sam ym sugestie władz kościelnych), w której zwracając się do Boga, prosi:

Przyjm ij gorące m odły za pom azańcem Twoim, W ielkim N apoleonem , cesarzem i królem [ . . . ] 34—

i stwierdza, że Bonaparte został stw orzony „z ducha m ęstwa, m ądrości i dob roci”” . Z przytoczonych cytatów widać, że proboszcz z N ieborow a całkowicie opowiedział się po stronie zw olenników Francuza i z nim łączył nadzieje na ostateczne odrodzenie Polski. Trochę osłabia tę konstatację fakt, że w ostatnim ze znanych dziś Sam inowych kazań o w ym ow ie patriotycznej, napisanym w lipcu 1810 r. Kazaniu [...] o upadku

Narodółi’, nie w spom ina ju ż Bonapartego, a całość poświęca bardzo pacyfistycznym

rozw ażaniom o nieszczęściach, jakie niesie ze sobą wojna. Praw dopodobnie pesym izm tego wystąpienia wynikał ze zm ęczenia ciągłymi walkami w Europie; niew ykluczo­ ne, że jakieś osobiste problem y także spow odow ały osłabienie bojow ego ducha księ­ dza. Z drugiej strony: kaznodzieja nie wyrzeka się swoich w cześniejszych przekonań, nie atakuje N apoleona, a po prostu zauważa, że pokój je st lepszy od wojny.

O największych bohaterach sw oicli kazań W ojciech Sarnin wciąż m ówił jak o o wy­ słannikach niebios: i K ościuszko, i N apo leon mieli zostać przez Boga (i M aryję) zesłani na ziem ię, aby wyzwolić Rzeczpospolitą. Zresztą, autor kazań raz po raz sugerował, że nasz kraj je st pod specjalną protekcją Stwórcy. Zw racając się do rodaków, m ówił:

O, szczęśliwy nasz N arodzie, że cię B óg sobie ukochał'’6, a m odląc się do Boga, stwierdzał:

D o Twojej ju ż w ierności należy, o Wielki Boże, dotrzym ać słowa, któ­ reś nam dał, wysyłając do królów i panów, abyśm y nie myśleli, co m am y

3' W. Sarnin, op. cit., s. 103-104. 54 Ibidem, s. 115.

55 Ibidem.

(17)

przed niem i m ówić, boś Ty sam miał to położyć w ustawach Twoich po- słanników''7.

O pisyw anie Polaków ja k o społeczności szczególnie ulubionej przez Boga pozw a­ lało na porównywanie ich do pierw szego narodu w ybranego. W tym kontekście m o ż­ na postrzegać i zwycięstwa (uzyskane dzięki Boskiej pom ocy), i porażki (w znacznej części zawinione przez grzeszność, ale również będące efektem tego, iż Stw órca chce Polaków poddać próbie, ja k kiedyś zrobił z H iobem ). C ały czas pam iętając o tym, że wydarzenia w spółczesne (tj. z przełom u XV III i X I X w ieku) należy traktować jak o sw ego rodzaju inkarnacje faktów przedstaw ionych w Piśmie Świętym, Sarnin m usiał poszukać odpow iednik biblijnych sił zła. W je g o kazaniach tę rolę odgryw ają oczyw i­ ście zaborcy, którzy (oprócz w ad rodaków kaznodziei) przyczyniają się do klęsk, jakie spadają na Rzeczpospolitą:

Polska, prawda, była długo narodem nieszczęśliw ym , ale to przez m onar­ chie i zdrożności niektórych Polaków f . . . ] 3*.

Cytat ten odnosi się m iędzy innym i do zagadnienia wtedy bardzo często p o d e jm o ­ wanego, czyli próby wyjaśnienia, co spow odow ało rozbiory.

W polskiej myśli politycznej tam tych lat spotkać m ożna cztery koncepcje upadku R zeczypospolitej [ ...] . W edług jedn ej z nich [...] doprow adziły do tej katastrofy dążenia reform atorskie oraz odejście Polaków od Boga i złam anie zawartego z N im przed wiekami przym ierza. D ru ga obciążała odpow iedzialnością za upadek cały naród, a szczególnie „wichrzące m o ż­ now ładztw o” i „sfanatyzow ane duchow ieństw o” [ ...] . Z w olennicy trze­ ciej koncepcji uważali, że winę ponoszą kolejni m onarchow ie i icli zgubna polityka [... J. Twórcy czwartej z kolei reprezentow ali pogląd, iż nie należy m ów ić o upadku Polski, ale o je j rozbiorze, a zatem sprawcam i są władcy trzech państw ościennych [... ]

G łos w tej sprawie zabrał również Sarnin, pisząc między innymi o zaborcach. Warto podkreślić, że do „m onarchii” oskarżonych o to, że zniszczyły Polskę, należały Prusy i R o ­ sja. O Austriakach Sarnin nie miał nic do powiedzenia60. M ożna przypuszczać, że do pew­

' Ibidem, s. 31.

^ Ibidem, s. 93.

y' P. Z bikow ski, „bolan śmiertelnym ściśuione mam serce... Rozpacz Oświeconych n źródeł przełomu w poezji polskiej w latach 1 7 9 3 -1 8 0 5 , Wrocław' 1998, s. 174.

Inaczej je st w tekstach H u g o n a Kołłątaja, który oceniając zaborców , najbardziej krytykował A u stria­ ków — siedział przecież w austriackiej tw ierdzy przez 8 lat, a w yszedł z niego po w staw iennictw ie cara Aleksandra I.

(18)

nego stopnia zadecydował o tym fakt, iż spośród trzech zaborców tylko Austriacy byli katolikami i że nie wzięli oni bezpośredniego udziału w II rozbiorze. Rosja w wystąpie­ niach nieborowskiego księdza jest uosabiana przez carycę Katarzynę II — właściwie poza nią nie w spom niano tu żadnego przedstawiciela narodu rosyjskiego. Carycę opisuje Sa­ rnin zdecydowanie negatywnie. Przypomina dobrze znany fakt przekupywania przez R o­ sjan polskich (i cudzoziemskich) arystokratów oraz dyplomatów, dodając z satysfakcją:

N ie pom ogą skarby i bogactwa na zepsucie wiernych obywateli, synów. Ju ż ich dosyć Wielka Katarzyna em igrantom swym wyszafowała, obró­

ciwszy na to zamysły swoje, aby rozedrzeć O jczyznę [... ]M.

K on flik t z R o sją (ale też z P rusam i) W ojciech Sarnin przedstaw ił, sięgając do w y­ k orzystyw anego często w tekstach o tem atyce politycznej m otyw u walki orłów. Fakt, że w herbach sąsiadujących ze sobą państw w idniały w łaśnie orły, tyle że ró ż­ niące się kształtem i kolorystyką, w ykorzystyw ali zresztą nie tylko polscy twórcy.

N ie bez satysfakcji największy poeta rosyjski XV III w., zwany też „piew ­ cą” Katarzyny II, Gawrił R om anow icz D zierżawin w N a wziatijc Warsza­

wo] głosił: „Leży zdrajczyni [tzn. stolica Polski] z oczym a spuszczonym i,

targana w yrzutam i, że obraziła czułą duszę Katarzyny. O rzeł [tzn. caryca] rzuca się na swój lup. Przyjdźcie tu, lury [tzn. Francuzi], spróbujcie m u go w ydrzeć”62.

W polskiej poezji m otyw walki m iędzy orłami pojawiał się ju ż przed O św ieceniem . W tekstacli powstałych w epoce znajdujem y go również. Ju ż po I rozbiorze,

bo w 1776 r., zostały opublikow ane dwie poetyckie oceny rozbioru, w których bohaterów dram atu rozbiorow ego: Polskę i trzy m ocarstw a rozbiorcze przedstaw iono za pom ocą ujęć alegorycznych w ykorzystują­ cych herby tych państw [...] . Są to: Orlacla — produkt w spólnej pracy li­ terackiej J. E. M inasow icza i G . Kasparow icza oraz bajka Kniaźnina Orzeł

Biały i trzy Orły Czarne^. [ ...] Orlada... [...] przynosi [...] alegoryczny

obraz przedstawiający rozbiór jak o rozerwanie w kawałki i wypierzenie potężnego niegdyś O rła Białego [ ...] :

Trzy O rły C zarne, o dw óch dwa głowach: Rakuski I R osyjski, a trzeci zaś o jedn ej Pruski,

M Ibidem, 92.

,l2 G. R. DzierzawTin, Soczinienija, t. 2, Petersburg 1833; cyt. za: Z epoki Legionów..., op. cit., s. 11. (’3 Poza tymi dw om a tytułami m ożna przywołać jeszcze anonimowe: Lament Oiia Polskiego nad upadkiem

Ojczyzny, stanowiący zresztą trawestację napisanego w czasach konfederacji barskiej Lamentu Orła Polskiego.

(19)

G dy się spikną, Białego O rła przez podziały Polskiego, potrójnym i szpony rozerwały.

W w ierszu M inasow icza i Kasparow icza w iną za nieszczęście Polski o b ­ ciążono głównie zaborców, chociaż autorzy wskazali na jed n ą, ale bardzo ważną przewinę O rła Białego — to „odstępstw o od Boga i wiary przeja­ wiające się w upadku obyczajów i chciwym zagarnięciu dóbr należących do sług Bożych” (co było aluzją do przejęcia przez R zeczpospolitą dóbr jezuickich po kasacie zakonu)'’4.

N ieco inną diagnozę dał Kniaźnin. Sw oją bajkę zbudow ał na zasadzie skontrasto- wania w ielkości dawnej Rzeczypospolitej z sytuacją w spółczesną. Kiedyś Biały O rzeł był potężny i zwycięzał w każdym boju. To spraw iło, że stał się pyszny.

Lekkom yślne zadufanie we własną m oc, sławę i pom yślność oraz brak czujności spow odow ały je d n ak osłabienie sił, pogrążył O rła Białego w ospałej gnuśności. Skorzystały z tego O rły C zarne [ ...] :

Więc gdy przystaną w szyscy na to zgodnie, Raptem na O rła Białego napadną,

C o sobie drzem ał sw obodnie. Porwą go, zm ęczą, zrabują, okradną

M otyw walki orłów w ykorzystyw ano w ięc na co najm niej dwa sposoby. Wydaje się, że w tych fragm entach kazań, w których go użył Sarnin, diagnoza upadku Polski bliż­ sza je s t poglądom M inasow icza i Kasparow icza. Polski kaznodzieja m etaforycznie jak o orły przedstawiał carycę i władcę Prus:

[...] Katarzyna, W ilhelm, jak o orły drapieżne z wyciągnionymi na rozszar­ panie pazurami, aż w zieni [Polskę — przyp. D. D .] ju ż w szpony i rwali™’. W innym kazaniu wracał do popularnego m otyw u w słowach:

C o do nas, ju ż naszych nieprzyjaciół hordy rozproszone przez niezwy­ ciężonego N apoleon a pierzchnęły. [...] O rły zaw ieszone oznaczają herby polskie [ ...] . U padł orzeł czarny i potłukł się. Chw yta go biały w szpony swe i do reszty dobija67.

1,4 B. Wolski, Poezja polityczna czasów pierwszego rozbioru i sejmu delegaąjnego 1772-1775, Wrocław 1982, s. 116.

tó Ibidem, s. 117. ' ' w’ W. Sarnin, op. cit., s. 93.

(20)

Obyw atel R zeczypospolitej i n ieba... O kazaniach W ojciecha Sarnina 53

Rów nie chętnie Sarnin sięgał po mające biblijny rodow ód zestawianie liczebności walczących armii. W Piśmie Świętym kilka razy m am y do czynienia z podkreślaniem , że nie w ielkość w ojska, lecz wiara w pom oc Stw órcy decyduje o zwycięstwie: wszak wątły D aw id pokonał potężnego G oliata, a Sam son za pom ocą oślej szczęki umiał siać spustoszenie w śród Filistynów. W kazaniach z czasów insurekcji kościuszkowskiej tw orzenie takich paraleli z sytuacją Izraelitów było często wykorzystywane. Z najdzie­ my je choćby u cytowanego ju ż D ębskiego, który zapewniał:

M am y przy tym sprawiedliwego Boga, który strąca harde i wyniosłe z tronów, a poniżone podwyższa: pobłogosławi 011 pewnie powstaniu naszemu, i choć­ byśmy mieli naj licz niej szych nieprzyjaciół, kiedy B óg będzie z nami, padnie tysiąc po boku naszym, a dziesięć tysięcy po prawej stronie naszej f.. .]',s.

Podobną wizję roztaczał (ale używając ju ż czasu przeszłego) Ignacy W itoszyński w Mowie kaznodziejskiej na żałobnym nabożeństwie za dusze mężnie trupem poległych u> obro­

nie ojczyzny:

My, ufni w Tobie, używając niezaprzeczonego Prawa odporu, w sparci Po­ tęgą ramienia Twojego w Świętej i sprawiedliwej sprawie naszej, podnie­ śliśm y broń i z małą garstką, chociaż bitnego w ojska, w spartego m ęstw em i i odw agą nieustraszonego Ludu, zw alczyliśmy ich, zwyciężyli i zupełnie pokonali

Podobnie argum entow ał M arcin G um kow ski. Zagrzew ając do zbliżającej się walki o W arszawę, zapewniał:

K tokolw iek albow iem przywiedzie na pam ięć owe cuda w aleczności, któ­ re Pism o Śfw ięteJ w spom ina, ja k o że jed en Eleazar, kiedy w ojsko je g o uciekło, tak mężnie sam bił nieprzyjacioły narodu sw^ego, że m u aż ręce z m ieczem zdrętwiały, 7.000 w ojska Achaba 100.000 Syrów dnia jed n ego poraził. [ ...] , przyznać m usi, że jaw nie B ó g z nami je st i odnow ił dawne cuda w szechm ocności sw ojej, okazane dla przodków naszych'1’.

(,s N . A. D ębsk i, op. cit., s. 49.

,,c> I. W itoszyński, Mowa kaznodziejska na żałobnym nabożeństwie za dusze mężnie trupem poległych //' obronie

ojczyzny.. ., W arszawa 1794, s. 7. Warto d odać, że W itoszyński (kaznodzieja króla Poniatow skiego) w in­

nej sytuacji politycznej um iał się całkowicie przestaw ić i głosił: „Wielka Katarzyno! C h w ało i ozdobo płci żeńskiej! Z aszczycie tronu cesarstw a obszernego! Pogrom ie nieprzyjaciół! M atk o m ilion ów ludzi! Pani m nogich narodów ! Sam ow ładna! N iezw yciężon a i najm iłościw sza M onarch ini nasza!!' (cyt. za: M . N alepa, op. cit., s. 135 — przypis nr 80).

70 M . G u m k ow ski, Mowa do lycerstwa przed potyczką miana w obozie najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej

(21)

N ie przypadkiem zatem W ojciech Sarnin, który chętnie sięgał do w spólnego rezer­ w uaru motywów, apelował:

N ie uw ażajm y silę w ojska naszego, ale m oc Boską, która nam i rządzi71, bow iem

zwycięstwo na krwi ludzkiej nie zasadza się72.

Pisząc o liczebności w ojsk pow stańczych, konfrontow ał ją przede w szystkim z w iel­ kością armii pruskiej. To głównie Prusy reprezentują siły zła, przeciwstaw iające się szczęściu Polaków. Postacią szczególnie eksponow aną je st, oczyw iście, ich król, czyli Fryderyk W ilhelm III. Sarnin pisze o nim najwięcej, bo przecież przez kilka lat był je g o poddanym . M oże zatem odw oływać się do dośw iadczeń własnych i swych słuchaczy — m ieszkańców Warszawy oraz okolic. R obi to zresztą, nie tylko przyw ołując konkret­ ne fakty, ale także stosując stylistykę biblijną, która pozw ala budow ać paralele m iędzy Polakami a narodem izraelskim . O to próbka:

Uczynił to Bóg, bo widział wielkie uciśnienie nasze. Widział rozrywające dzieci z wnętrzności matek, płacz sierot, uciśnienie wdów, lament biednego, niedostatek bogacza, ubóstwo rolnika, nędzę żebraka, sm utek i troskę rodzi­ ców [...]. Kości nasze wyschły, [...] wyniszczone nasze majątki, odebrany honor i ju ż nie brakowało nic, tylko rękę pod m urem wyciągnąć [.. ,]73. T ę apokaliptyczną w izję kończył Sarnin w spom nieniem :

Tym czasem kuto kajdany na pognębienie nasze i niew olnikam i nas czy­ niono. N iszczon o obywateli, dzieci gwałtem z rąk rodziców w ydzierano. R zem ieślnik od warsztatu uciekać m usiał, a nikt swej w łasności nie był panem . [ ...] To było dotąd panowanie najjaśniejszego W ilhelm a!74.

Wiele razy sugerował kaznodzieja, że szczególne represje dotknęły K ościół katolicki w Polsce. N a potw ierdzenie, że te słowa nie były całkowicie pozbaw ione racji (choć, oczywiście, m ocno przesadzone), należałoby przypom nieć, iż

władze pruskie pod karą pozbaw ienia stanow isk kościelnych zakazały [... j wysyłania duchow nych za granicę [...] . N a osoby konsekrow ane został nałożony [...] obow iązek zapobiegania jakim kolw iek tajnym zw iązkom

1 W. Sarnin, op. cit., s. 64. ’ 2 Ibidem, s. 70.

1 Ibidem, s. 88. 74 Ibidem.

(22)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a... O kazaniach W ojciecha Sarnina 55

i rozruchom . [...] D o szło w reszcie do tego, że duchow ieństw u nakazano zdradzać tajem nicę spow iedzi i w wypadku, gdy chodziło o tajną dzia­ łalność antypaństwową. [ ...] U zależn ion o finansow o duchow ieństw o w Prusach od państwa [...] . Z obligow ano [... ] osoby konsekrowane [ ... J do zadań politycznych niewiążących się w żaden sposób z religią. M ieli np. „w pajać w swe członki [...] posłuszeństw o ustaw om i w ierność dla rządu”7".

Bardzo ekspresyjna wizja klęsk, jakie spadły na R zeczpospolitą za rządów Fryderyka, powstała pod piórem W ojciecha Sarnina w połowie 1807 r., kiedy to z ziem zagarnię­ tych przez Prusy pow stało Księstw o W arszawskie. Teraz kaznodzieja m oże już przy­ znać, że Polacy m odlili się — zgodnie z nakazami władz — za pruskiego króla, lecz były to prośby

prawdziwie faryzeuszow skie, bośm y inaczej w sercu m yśleli i inaczej m ów ili71’.

Poprzednie m odły tym bardziej były nieszczere, że zakazano w ich trakcie używać języka polskiego: kilka razy W ojciech Sarnin zauważył, iż jedn ą z odczuw alnych różnic je s t to, że teraz (czyli za N apoleona) Polacy m ogą używać własnej mowy. W utw o­

rach napisanych na przełom ie XV III i X I X wieku częstym m otyw em było przekonanie o zagładzie języka polskiego (łączone zresztą nie tylko z działalnością zaborców, ale też z panoszeniem się francuszczyzny). Te katastroficzne przepow iednie wynikały jed n ak głównie z polityki R osji, Austrii i Prus. M ów iąc o tym ostatnim państwie, trzeba za­ znaczyć, że

w sposób niepozbaw iony perfidii władze pruskie zaczęły dyskrym inow ać ję zy k polski w je g o najbardziej czułym aspekcie kościelno-religijnym . Ju ż więc w roku 1763 dzieci polskie na G órnym Śląsku zobow iązano

do nauki języka niem ieckiego, w 1774 zakazano pielgrzym ek na Jasn ą G órę, świętego m iejsca Polaków, w 1789 Kościół ewangelicki wprow adził zasadę, wedle której we wsiach językow o m ieszanych na Śląsku nauka w szkole m iała być prow adzona wyłącznie po niem iecku, w 1810 zabro­ niono odpraw iania nabożeństw protestanckich w ję zy k u polskim 77.

Sarnin pisał nie tylko o tym, że znowu w olno używać polszczyzny, ale podkreślał też, iż w róciło sam o słow o „Polska” . U w ypuklił to nieborowski ksiądz, przypom inając:

75 M . N alepa, op. cit., s. 149. 7(1 Ibidem, s. 97.

(23)

Z gładzono imię Polaka, w ym azano z ksiąg je g o nazwisko i nazw ano Po­ łudniow e P rusy/S.

W ten sposób uzm ysławiał słuchaczom , że zaborcy chcieli nie tylko w ym azać z m ap Europy Rzeczpospolitą, ale też zakazali używania je j nazwy. W szak do konw encji p o ­ świadczającej III rozbiór dołączony został specjalny artykuł, stanowiący, iż:

zachodzi konieczność zniesienia w szystkiego, co by przypom inało istnie­ nie Królestwa Polskiego w obec dokonanego unicestw ienia tego politycz­ nego ciała. [D latego troje M onarchów stwierdza, że] nigdy nie w prow adzą do swych tytułów im ienia ani łącznego określenia „K rólestw o Polskie”, które odtąd zniesione będzie na zaw sze79.

Warto przypom nieć, że do tych postanow ień przychylał się sam Bonaparte. Kiedy ju ż ostatecznie zdecydował o utw orzeniu now ego organizm u państw ow ego,

specjalnym zabiegom stylistycznym poddano zapis określający charakter i stopień sam odzielności państwa. Problem em wagi szczególnej stała się je g o nazwa. Tradycyjna nazwa — K rólestw o Polskie — była w ykluczona.

N ie było na to zgody R osji, a istnieje podejrzenie, że pow rotu do sta­ rej nazwy bały się nie tylko trzy dw ory zaborcze, ale i N apo leon . M ogło to bow iem spow odow ać ciążenie ku tem u państew ku Polaków z innych ziem polskich8".

Brak tradycyjnej nazwy nie przeszkodził Sam inow i w postrzeganiu Księstwa jak o prawdziwej Polski. N ie żalił się, że nie pow róciło na m apy słow o „R zeczpospolita” . Z resztą, do pewnego stopnia zgadzało się to z je g o przekonaniam i — obecna ojczyzna Polaków nie przypom inała tej dawnej nie tylko pod w zględem onom astycznym . W ie­ lokrotnie kaznodzieja przywoływał bow iem m otyw „lepszych przodków ” . To, rzecz jasn a, również nie było oryginalne. N ieszczęścia, które dotykały kraj, pisarze (i autorzy kazań) często łączyli z odejściem od tradycji — je d n y m ze sposobów na odzyskanie dawnej św ietności miało się stać m oralne odrodzenie, polegające na pow rocie do za­ rzuconych ideałów. Sarnin, sugerując, że upadek był efektem działań przeciw ników ze­ w nętrznych, ale też wynikał z grzechów popełnianycli przez je g o rodaków, w jed n y m z w ystąpień dał całą listę wad:

B ó g jeżeli dopuścił na nas te plagę, tośm y też i zawinili. Je g o prawa św ię­ te gwałciliśmy, święta nic szanow aliśm y [...] . Pow iedzm y prawdę. O to

s Ibidem, s. 86.

11 C yt za: Z epoki Legionów. .., op. cit., s. 14.

(24)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a ... O kazaniach W ojciecha Sarnina 57

zbytek, pijaństw o, zdzierstwo, w szeteczność, lubieżność w młodzieży, rozpusta. D o lat jeszcze niedoszłe panny niew inność swą utracały! I cóż B ó g z nami miał czynić?! [...] m usiał dla popraw y zepsutych obyczajów nas ukarać*1.

M am y tu wyliczenie typowe dla dydaktycznej literatury nie tylko okresu O św iece­ nia. Przekonanie kaznodziei, iż o stanie państwa decyduje postawa m oralna je g o oby­ wateli, skutkowało z jednej strony — w ym ienianiem grzechów, z drugiej — usilnym nam aw ianiem do popraw)7. W śród przewin szczególnie m ocno przez Sarnina podkreśla­ nych w ym ienić należy zdradę ojczyzny: właśnie zdrajców i sprzedawczyków wskazuje on jak o tych, którzy zakłócają funkcjonow anie organizm u i są przyczyną utraty je d n o ś­ ci narodowej. Tym, co prowokuje do takiej postawy, ma być (w edług twórcy kazań) bezbożnictwo. U Sarnina słowa „ojczyzna” i „religia” (rzecz jasn a — katolicka) niemal zawsze w ystępują razem. W ielokrotnie podkreśla on, że służąc Bogu, służy się sw ojem u krajowi, a będąc patriotą, m usi się wielbić Boga. W tym kontekście niemal wszystkie ataki na kler traktuje on ja k swoistą zdradę państwową — osłabianie duchowieństwa oznacza osłabianie ojczyzny Oczyw iście, m usiał nieborowski ksiądz pogodzić te prze­ konania z aprobatą dla procesow i wyroków, jakie dotknęły nawet członków episkopatu. Zrobił to odw ołując się do form uły stosowanej w Kościele ju ż od początku je g o ist­ nienia: grzeszność danego przedstawiciela kleru nie oznacza braku świętości Kościoła. Trzeba przyznać, że Sarnin nie miał łatwego zadania, broniąc duchow nych przed ataka­ mi, bow iem

osiem nastow ieczna R zeczpospolita nie miała w ielkiego szczęścia do hie­ rarchów kościelnych. [ ...] Biskup Andrzej M łodziejow ski [...] był czło­ w iekiem zaufania ambasady rosyjskiej, od której pobierał stałą pensję. [... ] D o targowicy przystąpili: Jó ze f Kossakow ski, Ignacy M assalski, Wojciech Skarszew ski [ ...] , M ichał R om an Sierakowski [ ...] . Ten ostatni po roz­ biorze Polski nawoływał wiernych [ ...] , aby „pom nieli zawsze na to, iż Rosja je st ich i je g o ojczyzną” [ ...] . W spom niany Kossakow ski poddawał O sipow i Igelstróm ow i pom ysł spacyfikow ania W arszawy w dniach W iel­ kiego Tygodnia celem zapobieżenia w niej pow staniu*2.

Lista przew in duchow nych (zw łaszcza zajm ujących wysokie stanow iska w hierar­ chii kościelnej) je st znacznie dłuższa i obejm uje nie tylko zarzuty natury politycznej*3,

W. Sarnin, op. cit., s. 90.

s: M . N alepa, op. cit., s. 134 — przypis 80.

s3 Tajem nicą poliszynela była skłonność niektórych b isk u pów do hazardu (np. K ossakow ski podobno potrafił nie w staw ać od gry w karty przez dwie doby), alkoholu oraz tow arzystw a kobiet — bynajm niej nie w celu ro zm ó w na tematy religijne.

(25)

a w szyscy dostrzegali, iż przew odzący K ościołow i znacznie łatwiej ulegali zaborcom niż w ładzom Księstwa W arszaw skiego*4. Z atem — ja k ju ż zasygnalizow ano — S a ­ rnin m usiał um iejętnie zasugerow ać, że fakty sprzeczne z duchem Biblii i polską racją stanu stanow ią m argines w działalności kleru. Przyznać należy, że nie pom ijał całko­ w icie m ilczeniem , ale też w ypada zauważyć, że nie rozw ijał wątku m ało patriotycz­ nych zachowań przedstaw icieli swojej społeczności. Z pew nością częściow o wynikało to ze sw oistego solidaryzm u, ale nie m ożna w ykluczyć, iż m otyw acją takiego p o stęp o ­ wania było (sygnalizow ane ju ż ) przekonanie o tym, że je d n o ść Polaków nie pow inna być niczym zakłócana. A dzieje się tak, gdy osłabia się Kościół. Łatw o w ięc w ytłu­ m aczyć, dlaczego często Sarnin podkreślał, iż należy chronić w szystko, co związane z katolicyzm em . W idać w tym dalekie echa idei obecnych w dziełach teologów, którzy ju ż od czasów soboru trydenckiego w skazywali, że do głów nych zadań państw a na­

leży „obrona interesów wiary, K ościoła i duchow ieństw a”83. O w a obrona m oże przy­ bierać różnorodny charakter, ale kaznodzieja podkreślał zw łaszcza dbałość o dobry stan świątyń i zapobieganie konfiskow aniu kościołów i klasztorów *6, pilnow anie praw przynależnych klerowi, co ob ejm u je m iędzy innym i problem podatków — Sarnin skarżył się na bardzo w ysokie obciążenia finansow e, jakie spadły na K ościół w trakcie zaborów ; m ów ił wręcz, że zabiera się księżom i zakonnikom połow ę ich dochodów — wnele w tym przesady, ale nie da się zaprzeczyć, iż generalnie duchow ieństw o w y­ raźnie zubożało w w yniku polityki Austrii, R osji i (zw łaszcza) Prus.

Także w tym kontekście w oln o p ostrzegać w ypow iedzi n iebo row sk iego p ro b o sz ­ cza na tem at w yznaw ców innych religii — w łaściw ie m ów ił on tylko o ew an geli­ kach. Z satysfakcją zauw ażał w ięc, że przyw ileje, jak im i o b d arzo n o to w yznanie, skończyły się i katolicy odzyskali zagrabione m ajątki. T ę satysfakcję w yczuć się da w słow ach:

Panowie ewangelicy! D arujcie, co w am pow iem . [...] To, co zabiera­ my, krwawa nasza praca i naszej Ojczyzny. [ ...] Toteż dosyć ju ż w aszego ukontentow ania, które kością nam stawało. Patrzyliście na nasze suknie, łata na łacie i dobrze wytarte, obuw ie stare, na jedn ej szklaneczce piwa. Ale u was stoły otwarte, suknia piękna, w dom u m eble, konie paradne

[ ...] . Wam się dobrze działo pod panow aniem N ajjaśniejszego W ilhelma, ale się skończyło*7.

M Por. 11. D ylągow a, op. cit., s. 62.

J . Tazbir, Ustęp w: P Skarga, Kazania sejmowe, opr. f. Tazbir przy w sp ółudz. M . K orolki, W rocław 1984, (B N I 70), s. X X IV ' ' " * ■ • •

Tu w arto zaznaczyć, że tego typu konfiskaty przeprow adzał rów nież N ap o leo n , chociaż faktem je st, iz były to posunięcia w ytłum aczalne ekonom icznie.

(26)

O byw atel R zeczypospolitej i n ieb a ... O kazaniach W ojciecha Sarnina 59

Chociaż opis je st plastyczny (i, co łatwo dostrzec) nieco przesadnie przedstawiający położenie katolików pod pruskim panow aniem , to nie ma w nim nadm iernej gwał­ tow ności. Podobnie je st, gdy ksiądz pisał o zwolennikach ateizm u. Rzecz jasn a, kryty­ kował ich w sposób jednoznaczny, ale nie obrzucał inwektywami. W sposób logiczny próbow ał natom iast wskazywać, że odrzucanie wiary w Boga prowadzi do osłabiania państwa i je st w ynikiem m ody na racjonalistyczne rozum ienie świata — Sarnin uw a­ żał, że postawy religijnej nic w olno uważać za przejaw zacofania, a przeciw nie: dow ód na rozw ijanie się ludzkości, która tak naprawdę progres zaczęła przeżyw ać od chwili, gdy pogaństw o zostało zastąpione chrześcijaństw em 8*.

Kończąc analizę patriotycznych kazań W ojciecłia Sarnina, w ypadałoby zauważyć, że nie koncentrował się on tylko na błędach i grzechach swoich rodaków. U siłow ał dać również (prawda, że mało oryginalny i nieco abstrakcyjny) obraz idealnego państwa. To kraj ludzi w iernych Bogu, M aryi i ojczyźnie. N ie ma nim m iejsca na niesnaski, tak rodzinne, ja k społeczne. W szyscy spełniają swoje obow iązki, dbając o siebie nawzajem. M ało praw dopodobne? N ie dla kaznodziei, który uważał, że taka kiedyś była Polska. S posobem na osiągnięcie szczęścia miałby się więc stać pow rót do korzeni: rozwój p o ­ przez cofnięcie się. N ie m ożna jed n ak traktować Sarnina jak o bezrefleksyjnego piewcy przeszłości. Był człow iekiem swoich czasów, dostrzegał problem y Polaków żyjących na przełom ie XVIII i X IX wieku, starał się podpow iadać, gdzie tkwi zło, i namawiać do aktywnego przeciwdziałania m u, niezależnie od tego, czy tkwi ono w obywatelach R zeczypospolitej, czy też je st w ynikiem działania sił zewnętrznych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

‘’ w moim domu) , machnął ręką , wyszedł z pokoju z komentarzem „ „Jakby to dziadek Godek usłyszał to przewróciłby się w grobie „ .I tę wypowiedź uznałam za

Metoda „Uczeń pyta Ucznia” polega na tym, że wskazany przez nauczyciela uczeń formułuje pytanie dotyczące materiału omawianego na bieżącej i wyznacza osobę, która ma na

5.Prowadzący rozdaje uczniom karty pracy (załącznik 4). Uczniowie uważnie czytają tekst i uzupełniają luki odpowiednimi literami. Po wykonaniu zadania oddają karty nauczycielowi

Znajdź w „Indeksie” wyraz miłośnik i używając zgromadzonych tam synonimów przeredaguj poniższe zdania unikając powtórzeń.. Kasia jest miłośniczką

Pierwsza jest zatytułowana „Grupy wyrazów bliskoznacznych” obejmuje ułożone alfabetycznie grupy synonimów, natomiast druga część jest indeksem alfabetycznym wszystkich

każda kostka będzie w stanie przewrócić następną. Jeśli oba warunki zachodzą, twierdzenie jest prawdziwe dla wszystkich liczb naturalnych. Metodą indukcji matematycznej dowodzi

Nadmierna dawka może wywołać bóle głowy, reakcje alergiczne, nerwowość, bezsenność, zaburzenia rytmu serca, biegunkę i inne.. Transporter kwasów tłuszczowych do

koncentracyjnych , nielicznych kolaborantów karanych za tą kolaborację podczas wojny zwykle karą śmierci przez Polskie Państwo Podziemne i po wojnie karą śmierci i karami