• Nie Znaleziono Wyników

Christian Christiansen

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Christian Christiansen"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Maciej Dudziak

Christian Christiansen

Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny nr 4, 295-302

1997

(2)

N a d w a r c i a ń s k i Ro c z n i k Hi s t o r y c z n o- Ar c h i w a l n y NR 4 - R O K 1997 Maciej D udziak Witnica

Christian Christiansen 1

U rodził się w 1915 roku w m iejscow ości Viborg na północnym zachodzie D anii, w ro­ dzinie farm erskiej. Po ukończeniu szkoły pod­ staw ow ej m łody C hristian w stąpił do m iejskie­ go gim nazjum w rodzinnym m ieście.

Jako d ziesięcio latek , zgodnie z ó w cze­ snym m odelem w ychow ania, rozpoczynał p o ­ z a sz k o ln ą e d u k a c ję w v ib o rg sk im o d d ziale Y M C A (Young M e n ’s C hristian A ssociation).2 Po zakończeniu nauki w gim nazjum C hristian­ sen postanaw ia kontynuow ać kształcenie w y ­ bierając kierunek teologiczny na U niw ersyte­ cie w Kopenhadze. C ały ten czas aktyw nie działał w Y M CA .

Studia nad etyką, m oralnością, praw em kanonicznym i historią Kościoła odbył w latach II w ojny św iatow ej, uw ieńczyw szy je tytułem magistra teologii (1942). Po studiach został pastorem D uńskiego K ościo­ ła Protestanckiego.

1 W poniższym tekście w y k o rzy stan o także m ateriały k iero w n ik a M uzeum W olden- berczyków K rzy szto fa W alcze w sk ieg o , p rz e sła n e do red ak cji N ad w arciań sk ieg o Rocznika H istoryczno-A rchiw alnego, za które autor składa serdeczne podziękow a­ nia.

' Towarzystwo M łodzieży C hrześcijańskiej, znane także z aktyw ności na terenie Polski pod nazwą YM CA.

(3)

296 M aciej Dudziak Jeszcze w okresie studiów B iuro G eneralne Y M C A w Genewie za­ proponow ało m łodem u C hristiansenow i pracę w śród jeń có w wojennych na terytorium III Rzeszy. T raktując ów fakt ja k o w yróżnienie Christian­ sen przyjm uje propozycję i z początkiem 1942 r. w yjeżdża do Genewy. \y B iurze G eneralnym Y M C A zapoznany został z charakterem i terenem swojej pracy. Z asięgiem działalności C hristiansen objąć miał obszar zwa­ ny w niem ieckiej nom enklaturze strefą m ilitarną nr 2 z centrum w dzisiej­ szym Szczecinie. S iedziba Y M C A na ten obszar znajdow ała się w Berli­ nie, a jej biura m ieściły się przy W ilhelm strasse. W berlińskim oddziale organizacji C hristiansen poznał zespół przyszłych współpracowników, a w śród nich dyrektora terenow ego Y M C A , Szw eda Christieansona.3

D ziałając na m ocy konw encji genew skiej o pom ocy humanitarnej jeń co m w ojennym , zapoznany ze specyfiką oraz m ożliw ościam i YMCA, C hristiansen rozpoczął pracę na przełom ie zim y i w iosny 1942 roku. W zasięgu je g o bezpośrednich działań znalazły się m. in. takie miejscowo­ ści jak: G ross Born (Borne), Stargard (Stargard Szczeciński), Neubranden­ burg, P renzlau (Przęsław ek), A m sw ald e (C hoszczno) oraz Woldenberg (D obiegniew ). R azem było to 6 szpitali i czternaście obozów jenieckich, w śród których były obozy je ń có w polskich, am erykańskich, brytyjskich, francuskich oraz belgijskich. W tej grupie szczególną uw agę Christianse- na zw róciły dw a: francuski, w okolicach dzisiejszego Zagania, oraz pol­ ski O flag lic W oldenberg.

O bydw a te obozy przeczyły przygnębiającem u obrazowi życia za drutam i ja k o m iejsca destrukcyjnie w pływ ającego na osobowość. W szcze­ gólności obóz w W oldenbergu w yróżniał się dobrze zorganizowaną dzia­ łalnością kultu raln ą po d trzy m u jącą na d u ch u i rozw ijającą aktywność jeńców . P olscy oficerow ie zorganizow ali tu obok różnych form życia ar­ tystycznego i sportow ego także U niw ersytet W oldenberski

prowadzący

prace badaw cze w w ielu dyscyplinach, rozw ijający zainteresowania edu­ kacyjne w śród jeńców . P ozw alało to postrzegać O flag lic

Woldenberg w

3 W edług J. O lesik a: „ (...) YMCA b yła sta le re p rezen to w a n a p rz e z te same osoby- F unkcje te p e łn ili p a sto rzy d uńscy C hristian C hristiansen i je g o syn ". 0- Oleksik. O flag Ile W oldenberg, W arszaw a 1988, s. 61). P odw ójny błąd polega: po pierwsze

na skojarzeniu reprezentantów YM CA ja k o „ojca i syna” , którymi nie byli oraz - P° drugie - na zm ianie nazw iska ow ego „ sy n a ” pastora C hristiansena. W rzeczywisto­

ści ów „ s y n ” nazyw ał się E rik C h risten sen i był S zw edem (rów nież duchownym

protestanckim ), i był starszy od sw ego „ojca” , C hristiana Christiansena. o kilkadzie siąt lat! (na podstaw ie inform acji u zyskanych od pasto ra C hristiana C h ristian sen 3

W tej spraw ie zob. Ch. C h ristian sen , S even Years A m o n g P risoners o f War. 1 U niversity Press, O hio 1994, s. 10 i nas.)

(4)

Christian C h ristia n sen

297 kategorii fenom enu sp o łeczn o -k u ltu ro w eg o , w ytw orzonego w specyficz­ nych uw arunkow aniach życia w o d o so b n ie n iu .4

W izytacje C h ristian se n a w o bozach odbyw ały się raz na kw artał i trwały od dw óch d o p ię ciu dni. P o przybyciu do obozu przedkładał on niemieckiemu k o m e n d a n to w i p e łn o m o c n ic tw a u p o w aż n iając e go do wejścia na teren placó w k i. N astęp n ie o d b y w ała się w izytacja obozu w towarzystwie je n ie c k ie g o przed staw iciela rady obozu i strony niem iec­ kiej. Po zw ykle krótkim , ruty n o w y m przeglądzie, ju ż bez asysty niem iec­ kiej komendantury, ro zp o c zy n ał rozm ow y, które odbyw ały się w języku angielskim lub n iem ieckim . W trakcie w ym iany inform acji pastor pow ia­ domiony był o stanie spraw b y tow ych jeńców , o zam ierzeniach kultural­ nych itp., sam natom iast in fo rm o w ał o w ydarzeniach dotyczących w spół­ pracy YMCA z o bozem . N astęp n ie oficero w ie przekazyw ali listę prosi) obozu do Y M CA , któ rą w ra z z rap o rtem C hristiansen przesyłał do central­ nego biura tej o rg anizacji w G enew ie. L ista p róśb zaw ierała z reguły w y­ kazy materiałów n iezb ę d n y ch do k o n ty n u o w an ia i rozw ijania działalno­ ści kulturalno-edukacyjnej n a teren ie o bozu, takich jak: mapy, książki, globusy, instrum enty m uzyczne, p ap ier itp. R ealizacja próśb następow ała zazwyczaj w przeciągu trzech m iesięcy. Z am ów ione przedm ioty przesy­ łano koleją lub pocztą. B yły to d aro w izn y p o chodzące od osób pryw at­ nych, rozmaitych instytucji oraz organizacji w spółdziałających z YM CA , między innymi z M ię d zy n a ro d o w e g o C zerw onego K rzyża.

W Oflagu lic W oldenberg C h ristian sen w spółpracow ał z jeniecką Komisją K ulturalno-O św iatow ą oraz p rzew odniczącym obozow ego koła YMCA, ppor. H enrykiem K orzistką.

Z każdej w izyty pasto r w yw oził pliki m aszynopisów , paczki z o b ­ razami i rzeźbam i, p rojektam i architektonicznym i, lokując je początko­ wo w berlińskim o ddziale Y M C A , a następ n ie w w yniku zniszczenia lo­ kalu przy ul. W ilhelm strasse w czasie je d n e g o z alianckich nalotów, w nowej siedzibie o rganizacji w m iejsco w o ści Sagan (obecny Żagań). Część obozowych dzieł sztuki i o p racow ań n aukow ych w ysłana została do ge­ newskiego biura Y M C A , je sz c z e inna, ta najbardziej pryw atna znajduje Sl? w zbiorach pastora C h ristian sen a.5

Zob. J. Olesik. op. cit.

Większość zachow anych zbiorów w oldenberskich znajduje się w siedzibie YM CA w Genewie oraz w M uzeum W o ld en b erczy k ó w w D o b ieg n iew ie. Z naczna ich część uległa jednak zniszczeniu w trakcie nalotów , w których ucierpiały i siedziby tereno­ we YMCA w Berlinie i Żaganiu.

(5)

298 M a c ie j Dudziak W czasie trzy letn ieg o o k resu d z ia ła ln o śc i w stre fie m ilitarnej

nr

2 C hristiansen o d w iedził O flag lic W o ld en b e rg d w a n a śc ie razy. Podróżo­ wał najczęściej koleją, a w k o ń co w ej fa z ie w o jn y sa m o c h o d e m . Ostatnią w izytę w obozie je n ie c k im w W o ld en b erg u z ło ż y ł p a s to r w czasie świąt B ożego N arodzenia 1944 roku. L ik w id a c ja o b o zu w sty c z n iu 1945 r. prze­ rw ała kontakt C hristian sen a z je ń c a m i. K o n iec w o jn y z a sta ł pastora w Berlinie. P rzebyw ał w radzieckiej strefie m ia sta , g d z ie z ra m ie n ia YMCA pom agał uchodźcom m ig ru jący m z ra d z ie c k ie j stre fy n a zachód.

W 1947 r., p o d ejrzan y o sz p ie g o stw o n a rz e c z W ielk iej Brytanii, został aresztow any przez N K W D i p rz e w ie z io n y d o M o sk w y . Osadzono go w m oskiew skim w ięzieniu, g d zie p o 6 m ie sią c a c h sk a z a n y został na zesłanie do łagru w K ra sn o g o rsk u .6 D zię k i z a b ie g o m dyplom atycznym po roku pow rócił do D anii, a po k ró tk im o d p o c z y n k u p o d ją ł przerwaną pracę. N adał o piekow ał się u ch o d ź ca m i z ra d z ie c k ie j stre fy okupacyjnej w N iem czech, n astępnie n iem ieck im i je ń c a m i w o je n n y m i przetrzym yw a­ nym i n a terenie S zkocji. Tu o d n a jd y w a ł i b ył o d n a jd y w a n y p rze z byłych je ń có w z W oldenberga. Z aw ią za n e je s z c z e w o b o z ie p rz y ja ź n ie odżyły i są kontynuow ane do dziś.

Po likw idacji o b o zó w je ń c ó w n ie m ie c k ic h i p o w ro c ie żołnierzy do kraju, C hristiansen po d ejm u je n o w e w y z w a n ie - ro z p o c z ą ł pracę na B liskim W schodzie, gdzie zajął się u c h o d ź c a m i p a le sty ń sk im i. Tam po­ znał sw oją p rzyszłą żonę. P o ślubie p a ń s tw o C h ristia n se n o w ie powrócili do D anii. D o 1967 roku p a sto r p ra c o w a ł w M in iste rstw ie S p ra w Zagra­ nicznych D anii, gdzie pełnił fu n k cję d y re k to ra d e p a rta m e n tu , zajmujące­ go się uchodźcam i. Po przejściu na e m e ry tu rę C h ristia n se n zajął się pisa­ niem pam iętników . W sp o m n ie n ia o p u b lik o w a ł w d w ó c h k sią żk a ch i licz­ nych arty k u łach .7

W 1993 r. P rezydent R P L e c h W a łę sa n ad a ł p a s to ro w i Christianse- now i Z łoty K rzyż Z asługi. W ty m sa m y m ro k u R a d a M ie jsk a Dobiegnie­ wa nadała m u hon o ro w e o b y w ate lstw o m iasta.

W sw oim bogatym , p ełn y m d ra m a tó w ży ciu , p a s to r szczególnym sentym entem darzy czas w sp ó łp rac y z p o lsk im i o fic e ra m i w oflagu wol- denberskim , do których tak oto pisał;

6 W spom nienia z radzieckiego łagru C h ristian sen o p isu je w w y d an ej p o d u ńsku książ­ ce: Vi var, F aengsel, D eunges F o rla g , K o p e n h a g a 1949.

7 W spom nienia z pracy w Y M C A zaw arte są w w y d an ej po a n g ie ls k u k sią ż c e : Seven yea rs am ong P. O. W., O hio U n iv ersity P re ss. A th e n s 1994.

(6)

Christian C h ristia n sen

299

N igdy nie zapom n ę, czeg o się o d Was nauczyłem : cierpliw ości i ^ trw ałości w n a jcięższych w arunkach.szukania w sobie siły w obec zło i (tsiqgania c z e g o ś p o zy ty w n e g o i pożyteczn ego. K iedy sam na koniec woj- n\ znalazłem się w w ięzien iu i niew oli, byłem szczególnie wdzięczny, ze

WV będąc w n iew oli p o k a za liśc ie mi, ja k ie znaczenie ma mocna w iara w Boga}

P om im o s ę d z iw e g o w ie k u p a s to r C h ris tia n s e n nadal p o sia d a ogromną spraw ność fizy c zn ą i in telektualną. W m aju 1996 r. by! gościem amerykańskich lotników , k tórym ja k o je ń c o m w ojennym niósł pom oc w podkoszalińskim T y ch o w ie.

Christian C h ristia n se n m ieszk a w rodzinnym m ieście Viborg, w małym, ale p rzestro n n y m , pełn y m św iatła dom ku z ogrodem , niedaleko miejsca sw ego u ro d ze n ia.

P rz em ó w ien ie P a sto ra C h ristian a C h ristian sen a podczas n a b o ż eń stw a W old en b erczyk ów w D obiegniew ie

w d niu 8 w rześn ia 1995 r.

(Tłum aczenie z ję z . n iem ie ck ie g o K s. G erard K ropidłow ski).

Kochani P rzyjaciele!

Pewnego razu p o lsk i je n ie c w ojen ny p o w ied zia ł mi: „My, P olacy zapłaciliśmy naszą c z ę ś ć cen y zw ycięstw a sprzym ierzonych, abyście iw y mogli być w y z w o l e n i Z p ew n o ścią m iał rację bo żaden inny kraj nie miał p roporcjon aln ie ta k w ielu zagin io n ych i tak w ielu zabitych, ja k wasz kraj. Wielu w a szych rodaków m u siało o fiarow ać sw oje życie, a b y­ śmy mogli dzisia j ż y ć w w olności.

Wówczas, na p o czą tk u m aja 7 945 r. obch odziliśm y w naszej o j­

czyźnie u ro czy ście k a p itu la c ję n iem ieck ich o k u pan tów Skandynawii. Wojna była zakończona. W D an ii w szęd zie w znoszon o duńską fla g ę czer­ wono-białą. a w dniu kapitu lacji N iem iec w ieczorem staw ian o w oknach Zapalone św iece, a b y w ten sp o só b zam an ifestow ać naszą radość. Chcie­ liśmy też w ten sp o só b za c h o w a ć w e w d zięczn ej pam ięci naszych p o le ­ głych. Wielka b yła n a sza radość, w ielka była nasza wdzięczność, wielkie też były tęsknota i ża ło b a p o dotkniętych rym losem.

' Fragment p rz e m ó w ie n ia p o c h o d z i z listu s k ie ro w a n e g o do W o ld en b erczy k ó w w dniu 8 IX 1995 r. L ist w zb io rach B iblioteki W oldenberskiej.

(7)

300 M a c ie j Dudziak O ile w iększe m u sia ły b y ć radość, a le te ż tę sk n o ta i ża ło b a polskie- go narodu? P rzecież w y o w iele w ię c e j d o zn a liśc ie n iż m y, i o ile Dania liczy sw oich zabitych w kilku ty sią c a ch to P o la c y sw o je o fia ry liczą w m ilionach. D latego nie ch o d zi tylko o to, a b y s p o tk a ć d a w n y c h kolegów i tow arzyszy niedoli, którzy p rzy b y li z e w s zy stk ic h r e g io n ó w w aszego kra. ju , lecz aby w sp o m in a ć też Z w d zię c zn o śc ią rodaków , k tó r z y d zisia j nie sq w stanie tu b y ć z nam i, p o n ie w a ż j u ż z m a r li a lb o z p o w o d u wieku nie m ogą p o d ją ć p o d ró ży do D obiegniew a.

Sądzę, że p ra w d o p o d o b n ie j e s t to o s ta tn i z ja z d u rzą d za n y przez Z w iązek P olskich W eteranów W ojennych w D o b ie g n ie w ie . P o raz ostatni się widzimy. Ta e w en tu a ln o ść dała m i w o sta tn im c za sie p o w ó d do wspo­ m inania i rozw ażania, czego j a w c za sie m o ic h o d w ie d zin w Waszym obo­ zie doznałem i przeżyłem . B yły to n ie ty lko sm utek, tra g izm , tęsknota, go­ rycz, ludzkie p ro b le m y różnego rodzaju, a le r ó w n ie ż j a k a ś ogrom na du­ chow a a ktyw n o ść ja k o c h a ra kte rystyc zn a c e c h a c o d z ie n n e g o życia Ofla­ gu Uc.

P ew nego dnia p rzy sze d ł do m n ie p o ls k i o fic e r z b a rd zo osobistą prośbą, czy m ógłbym o d n a le źć je g o żonę. W iedział on je d y n ie , że była zesłana na Syberię i p ra w d o p o d o b n ie zn a la z ła się w j a k i m ś o bozie przy­ m usow ej pracy. M im o do b rej woli, n ie b y łe m w sta n ie d a ć zadowalającej odpow iedzi. M ożna p o w ied zieć, że sta łe m z p u s ty m i rę k a m i w obec tego zrozpaczonego człow ieka i nic nie m o g łem p o m ó c . M u sia łe m odpowie­ dzieć, że YMCA nie m iała ża d n e j m o żliw o śc i p o d ję c ia ja k ie jk o lw ie k dzia­ łalności w Z w iązku R adzieckim . U b o lew a łe m n a d tym i w yra ziłem moje w spółczucie. W tedy ten c zło w ie k sp o jr z a ł n a m n ie b e z ra d n ie i głęboko rozczarow any i w estch n ą ł - cytu ję - „ J e ś li m o ja ro d zin a zn a jd u je się w piekle, to i j a ch cę p o zo sta ć w p ie k le Z c ię żk im se rc e m i z u c z u c ie m absolutnej b ezradności opu ściłem w ie c zo re m o b ó z i p o je c h a łe m z powro­ tem do Berlina.

Inny je n ie c p o w ie d zia ł do m n ie: „ N ie w id zim y ż a d n e j możliwości odzyskania w o ln o śc i!” - C elem YM C A b yło p o m a g a n ie je ń c o m wojen­ nym, były je d n a k dni, kied y b yło się b e z ra d n y m w o b e c u w ięzio n y ch ofiar. M ożna było w y słu c h a ć z uw agą, g d y k tó r y ś z je ń c ó w o p o w ia d a ł o swoich problem ach osobistych i ludzkich. To b y ło w szystko . M o ż e i to m iało pew­ ne znaczenie, je d n e m u czy d ru g ie m u u lży ło w n ied o li.

K iedy o d cza su do cza su w s p o m n ie n ia m i w r a c a m d o O flagu Hc> w tedy często p rzy c h o d zi m i na m y śl p e w ie n k a to lic k i duchow ny, który

(8)

Christian C h ristia n s e n

301

jesieniq 1 9 4 4 r. p r z y b r a m ie o b o z u p rz y w ita ł m nie takim i słow am i: „Do­ brze. ie p r z y b y w a s z , b o p o tr z e b u je m y k a ż d e j fo rm y pom ocy, której nam YMCA m o że u d z ie lić , g d y ż m u s im y m ie ć n a ka żd ą godzinę dnia coś w programie, a b y n a s i r o d a c y n ie p o g r ą ż a li się w rozpaczy z pow odu losu jaki sp o tk a ł n a s z e d o m y i ro d zin y w W a r s z a w i e J a k pam iętacie, m iesz­ kańcy W a rsza w y w s ie r p n iu i w r ze śn iu 1 9 4 4 r. pró b o w a li uw olnić sw oje miasto o d n ie m ie c k ie g o o k u p a n ta w n a d ziei, ze p o w ita ją posuw ającą się szybko a rm ię r o s y js k ą w w o ln e j sto lic y p o lsk ie j. N iepom yślny przebieg powstania w W a rsza w ie s p r a w ił p rzy g n ę b ia ją c e w rażenie na jeń ca ch w obozie. Ten g łę b o k o p r z y g n ę b ia ją c y n a stró j w o bozie sparaliżow ał wszelkie formy a k ty w n o śc i.

J e szc ze j e d n o le ż y m i d z is ia j na se rcu : chcę pod zięko w a ć w szyst­ kim byłym j e ń c o m z a to, c z e g o o d n ic h d o zn a łe m i czego o d nich się nauczyłem. N ie m a m tu n a m y śli ty lk o za szc zy tn yc h odznaczeń, które zo­ stały n adane m i p r z e z P r e z y d e n ta RP, P o lsk i C zerw o n y Krzyż, Pana Bur­ mistrza, R a d ę M ia s ta D o b ie g n ie w a i o d YM C A w W arszawie. Wiem. że za H onorowym O b y w a te ls tw e m , K r zy że m Z a słu g i i in n ym i zaszczytam i, stoją niekończące s ię s z e r e g i b e z in te r e s o w n y c h b o h a te ró w i dobrow olnie p o ­ św ięcających s ię je ń c ó w , k tó r z y s w ó j c za s i um iejętn o ści przeznaczali, aby życie in n y c h j e ń c ó w sta ło się b a rd zie j znośne. N ie szczędzono żadne­ go trudu w tro s c e o z o r g a n iz o w a n ie koncertów , wykładów, nabożeństw, przedstaw ień te a tr a ln y c h i z a w o d ó w sp o rto w yc h . Szczególnie w polskich obozach s tu d io w a n o ta k in te n sy w n ie i system a tyczn ie, ja k tylko warunki na to p o zw a la ły. Z n a c z n a c z ę ś ć k o le g ó w była aktyw na i pracow ała nad tym, aby n ie w o la m ia ła s w o je p o z y ty w n e strony. WV sa m i wiecie, ja k w iel­ kie znaczenie m ia ł u n iw e r s y te t w O fla g u lic . W iedza zdobyta p rzez jeńców H' obozie b yła w ie lc e p r z y d a tn a d la n o w e j P olski, odbudow anej ze znisz­ czeń w ojennych.

WY, d r o d z y P r z y ja c ie le , je s te ś c ie p rzy k ła d e m dla nadchodzących pokoleń. J e ste m w d z ię c z n y lo so w i, że m ia łe m oka zję z Wami w spółpraco­ wać. N ig d y n ie z a p o m n ę c z e g o o d Was się n a uczyłem : cierpliw ości i w y­ trwałości w n a jc ię ż s z y c h w a r u n k a c h , szu k a n ia w so b ie siły w obec zła, i osiągania c z e g o ś p o z y ty w n e g o i p o ży te c zn e g o . K ied y sam p o w ojnie znalazłem się w w ię z ie n iu i n ie w o li, b yłem szc zeg ó ln ie wdzięczny, że VVv, będąc H’ p o d o b n e j sy tu a c ji, p o k a z a liś c ie m i, ja k ie znaczenie m a m ocna wiara w B o g a : ża d e n d y k ta to r n ie j e s t a n i n ig d y nie będzie w szechm oc­ nym B ogiem . O k r u tn a w ła d z a ja k ie g o ś ty ra n a nie m oże p rzezw yciężyć

(9)

302

M aciej Dudziak

ducha. W szystko m oże długi czas w y g lą d a ć w czarnych barw ach i być nie do zniesienia, ale Bóg, który o b ieca ł nam b y ć z nam i na zawsze ai do skończenia świata, znajdzie też d rogę do każdej ciem nej celi więziennej, On je s t z nami, bo B óg je s t obecny w m rokach i daje uw ięzionym nadzieję i gw arancję, że je ste śm y w Jego rękach i nic nas nie spotka bez Jego woli.

Według m ojego prześw iadczenia, taka w iara była tą siłą, która spraw iła, że życie w obozie w O flagu II c było bardziej znośne. Muzeum, które tak ładnie urządziliście w obozie, p rzed sta w ia w sposób łatwo zro­ zum iał}’, co się tu w ydarzyło. O pow iada o d u ch o w ej sile oporu 6.000 p olskich je ń c ó w wojennych, którzy b lisko 6 lat tu byli w ięzieni i musieli p rzetrw a ć. P rzyczyni się ono do tego, że o fiary barbarzyńskiej wojny nie będą zapom niane.

P ew nego dnia zapytałem kieru ją ceg o p ra c a m i obozowego uni­ wersytetu, dlaczego p o lsc y je ń c y w ojenni o w iełe bardziej gorliwie stu­ diują niż np. Anglicy, którzy głó w n ie interesują się upraw ianiem sportów. U zyskałem odpow iedź: „ M y wiemy, że p rzy jd zie dzień, kiedy będziemy znow u w olni i m usim y się przygotow ać, a b y p o te m m óc odbudować nasz zniszczony kra j". To było b ezsprzecznie w a żn e i p o żyteczn e zadanie dla w szystkich w obozie i j a je s te m szczęśliw y, że YM CA c h o ć trochę mogła w tym pom óc. To je s t także w ażne za d a n ie na d zisia j i w p rzyszłości dla tych, którzy p ragną w olności P olski i chcą j e j strzec.

N iech Bóg obdarzy Was i następne p o ko len ia pokojem , jednością i m ądrością, które są nieodzow ne d o tego zadania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Schemat rozwiązywania modeli typu Inforum. Źródło:

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

P(SARS|T⊕)=P(T⊕|SARS)P(SARS) P(T⊕) brakujenamwartościP(T⊕),którąmożemywyliczyćzwzoru(5,str.14):

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

jąłem propozycję ks. For over ten years members of the team have not only initiated research in their own circle but also helped to organize and coordinate