K ronika
199
ski. P ro f. Jaczewski w y ra z ił pogląd, iż H aeck la m ożna uznać za p rzedstaw iciela kie ru n k u rom antycznego w biologii, a D a r w in a za reprezentanta klasycyzm u p rzy ro d niczego. Prof. U schm ann zgodził sięi z taką interpretacją.P ro f. O lszew ski spytał, jak m ożna pogodzić postępow e i dalekie od oportunizm u p o g ląd y n au k o w e H aeck la ze znanym fak tem podpisania przez n iego w październiku 1914 r. — w r a z z 92 in n y m i intelektualistam i niem ieckim i — szowinistycznego i m ilitarystycznego M anifestu do cyw ilizowanego świata.
W K ra k o w ie re fe ra t prof. U schm anna na ten sam temat odbył się dnia 27 w rześnia. R eferat różnił się od w arszaw sk iego tylko ukla:.em i w iększą liczbą prze zroczy. Z ebran iu k rak o w sk iem u przew odniczył prof. K azim ierz Opałek, k tóry p rzy w ita ł prof. U sch m an n a i w y g ło sił k ró tkie zagajenie. W dyskusji po referacie szcze gólnie in teresująca b y ła w y p o w ie d ź prof. W ła d y s ła w a Szafera, który w sposób ż y w y i z pew n ym w zruszeniem opow iadał, z jak im entuzjazm em ongiś p rz y jm o w a ła prace H aeck la część polskiej m łodzieży i niektórzy uczeni polscy. W y b itn y botan ik sam u legł czarowi teorii n au k o w y ch i filozoficznych autora D ie L eben sw u n d er i w sku tek tego rozpoczął bad an ia gąbek o ra z innych zw ierząt niższych. S łu ch ając przem ów ienia p rof. Szafera, można b y ło uprzytom nić sobie, ja k i potężny w p ły w w y w ie r a ły idee Ernesta H aeck la na in teligencję polską w d rugiej p o ło w ie X I X w . i n a początku X X w . T em at ten został poruszony w 1963 r. w L ip sk u przez niżej podpisanego i w y m a g a dalszego, szczegółowego opracowania.
L eo n Szyfm an
P O S IE D Z E N IE N A U K O W E Z E S P O Ł U H IS T O R II M E T O D O L O G I I
W d n iu 7 czerw ca 1968 tr. w K ra k o w ie odbyło się pod przew od n ictw em prof. P a w ł a R ybickiego posiedzenie Z esp o łu Historii M etod ologii Z a k ła d u H istorii N a u k i i Techniki P A N , n a którym prof. E ugeniusz O lszew ski w y g ło s ił re fe ra t N auki tech niczne: przedm iot badań i rozw ój *.
R eferen t określił nauki techniczne jak o grupę n a u k bad ający ch zja w isk a i usta lają cy ch praw idło w ości zachodzące w świecie tw o r ó w p ow stałych dzięki technicznej działalności gospodarczej człow ieka oraz w toku pro cesó w w y w o ła n y c h w ra m ach tej działalności, a także określających w aru n k i, jakim p ow in n y odp o w iad ać tw o r y i p ro cesy techniki, aby spełniały staw iane im w ym agan ia. Po n iew aż tw o ry te i procesy p od legają p raw o m przyrody, ustalanym przez n au ki przyrodnicze, p raw id ło w o ści w y k ry w a n e przez n au k i techniczne opisyw ane są przez p r a w a dodatkowe, w y n ik a jące ze specyficzności tw o ró w i p ro cesó w techniki.
Specyficzność ta w y n ik a ze sposobu, w ja k i procesy i tw o ry techniki zostały uzyskane, noszą one bow iem piętno celow ego i p lan o w e go d ziałan ia ludzkiego, tj. przede wszystkim piętno pola psychofizycznego człow ieka i jego przestrzeni b e h a - wiorystycznej. C elow ość i p lanow ość działań technicznych w y ra ż a ją się m.in. w dąże n iu do uporządkow ania, w szczególności do geom etryzacji i ujed n o ro d n ien ia za ró w n o tw o ró w , jak i p rocesów techniki. U p o rz ąd k o w an ie i św iad o m e zorganizow anie ś w iata tw o r ó w techniki pociąga za sobą możność określania z dużym p raw d o p o d o bieństw em jego stanów przyszłych, odp o w iad ających ustalonym planom.
1 R eferat o pierał się na d w u pracach prof. O lszew skiego: na kom unikacie T w ory i procesy techniki jako przedm iot badań nauk technicznych, zgłoszonym na sym pozjum Cybernetyka i filozofia techniki X I I M ięd zynarodow ego K o n gresu Filozo ficznego (W iedeń, w rzesień 1968 r.), o raz n a kom unikacie R o z w ó j i p oję cie nauk technicznych, zgłoszonym n a X I I M ięd zy n aro d o w y K o n gres H istorii N a u k i (Paryż, sierpień 1968 r.), a opu blikow an y m po polsku w nrze 2— 4/1967 „Zagadn ień N a u k o - zn a w stw a ”, a po fran cu sk u w pracy zbiorow ej Etudes d’histoire de la science et de la technique. W ro c ła w — W a rs z a w a — K ra k ó w 1968.
Prek u rso rem n au k technicznych b y ł L eon ard o da Vinci, w ła śc iw y ich ro z w ó j rozpoczął się jedn ak dopiero n a przełom ie w ie k ó w X V I I I i X I X , gd y z jednej strony Wielka encyklopedia francuska ju ż b y ła udostępniła ludziom nauki in form acje o stanie i ro z w oju techniki i gdy z d rugiej strony ludzie techniki o trzym yw ali dzięki p ary sk iej Szkole Politechnicznej przygotow anie naukow e.
N a u k i techniczne rodziły się bąd ź z zastosowania do tw o ró w techniki p ra w nauk przyrodniczych (m echanika konstrukcji), bądź z bad an ia tw o ró w i procesów techniki (term odynam ika, n au k a o elektryczności); w tym drugim w y p a d k u n au ki techniczne d a w a ły niejednokrotnie podstaw y do w ielk ich uogólnień fizycznych, ja k p raw o za chow an ia i przem ian energii oraz teoria pola elektrom agnetycznego. Szybkiem u od końca X I X w . p ow staw an iu now ych gałęzi techniki tow arzyszy p ow staw anie no w ych n au k technicznych (elektronika, autom atyka, energetyka jądro w a).
R ozw ój naszej cyw ilizacji zm ierza — w e d łu g referenta — d o stopniowego opano w y w a n ia św iata przyrody, do przekształcania go n a św iat tw o ró w sztucznych; łączy się to ze stałym powiększaniem znaczenia n au k technicznych.
Po referacie uczestnicy zebrania zadaw ali pytania. Doc. Z. K le y ff prosił re fe renta o sprecyzowanie stosunku pojęć: działanie w ytw ó rcze i działan ie techniczne oraz zapy ty w ał o definicję term inu technika, a doc. J. Su lo w ski prosił o w y ja śn ie nie istoty nauk technicznych i określenie ich charakteru (sçience, philosophie czy coś innego). M g r inż. S. Szczepański zapy ty w ał o re la c ję m iędzy n au kam i technicznymi a przyrodniczym i. M g r M . W ła d y k a pytała, jakiego typu zjaw isk a są przedm iotem badań nauk technicznych, a m gr S. M iczulski — jaka jest zależność m iędzy w iedzą techniczną a techniką i naukam i technicznymi.
R eferen t odp ow iad ając w y jaśn ił, że za działanie w y tw ó rcze nietechniczne uw aża takie, w którym nie posługujem y się .narzędziem, podczas gdy działanie techniczne posługu je się narzędziam i tj. tw o ram i techniki. M oże w y stęp ow ać rów nież działa nie niew ytw órcze, ale techniczne, tj. posługujące się tw oram i techniki, np. gdy m alarz m alu je o braz lu b pianista gra na fortepianie
N a u k i techniczne są grup ą nauk p ok rew n ą przyrod ozn aw stw u, operują bo w iem analogicznym i m etodam i poznania, m ożna je zatem zaliczyć do science. M a ją jedn ak odm ienny niż nauki przyrodnicze przedm iot poznania: są to tw o ry i procesy bardziej uporządkow ane i dlatego dające się bard ziej ad ekw atnie w y razić za pomocą modeli matematycznych.
C elem nauk technicznych jest stworzenie p od staw przekształcania tw o ró w p rzy rody na służące człow iekow i tw o ry techniki, b a d a ją w ięc te nauki w szelkiego ro dzaju tw o ry i procesy techniczne, ustalając w oparciu o to w aru n k i, którym tw ory i procesy techniczne p ow inny odpowiadać, a b y spełniały w optym alny sposób funkcje, do których człowiek je przeznacza.
P rze z technikę referen t rozum ie przede w szystkim środki m aterialn e do r e a li zacji celów działalności gospodarczej człowieka oraz um iejętność posłu giw an ia się tymi środkam i. Z espół tych umiejętności, a w ię c zespół re g u ł celow ego i spraw nego d ziałania technicznego stanow i w ie d z ę techniczną; p ow stała ona łącznie z techniką w drodze p rzekazyw an ia in form acji technicznych i ich grom adzenia. N a u k i tech niczne natom iast stanowią dopiero od niespełna d w u w ie k ó w podstaw ę rozw oju w ie dzy technicznej.
-W dyskusji p ierw sza zabrała głos doc. I. Stasiewicz, która n ie zgodziła się z po glądem referenta, że o naukach technicznych w pełnym tego słow a znaczeniu można m ów ić dopiero od przełom u w ie k ó w X V I I I i X I X . Zdan iem doc. Stasiewicz, nauki techniczne, określan e w ó w czas m ianem „nauk m echanicznych” lu b „studium m echa nicznego” , u k ształtow ały się w pełni znacznie wcześniej, a już z całą pewnością w początkach X V I I I w. Ś w iadczą o tym liczne m ateriały źródłowe.
Kronika
201
nauki znacznie wcześniejsze p u blik a cje niż W ielka encyklopedia. W ystarcz y tu przypom nieć takie ro zpraw y , jak : Gründliche A n leitu ng zu nützlichen W issenschaf ten E. W . Tsehirnhausa, w y d a n ą po ra z p ierw szy anonim ow o w H alle w 1700 r., Vergnügliche G edanken von dem gesellschaftlichen L e b e n Ch. W o lffa , o p u b lik o w an ą w 1721 r.; czy nieco późniejszą ro z p ra w ę B eck m an n a A n leitu n g zur T ech nolo gie.R ów nież już w początkach X V I I I w . ludzie techniki m ieli p ow ażne p rzy go to w a nie naukow e. I tak np. Tschirnhaus, p ro du k u jący zw ierciad ła odprężone i porcelanę, w sp ó łp racu je z uczonymi tej m iary, co astronom duński M oh rend al, oo K irsch, p ro fe sor z Lipska, jedy n y czynny członek założonego w 1700 r. B erliń sk iego T o w a rz y stw a N auk , co p rofesor m atem atyki w W itten berdze K n o ll. Tschirnhaus p ro je k to w a ł poza tym założenie Saksońskiego T o w a rz y stw a N a u k , w którym zajm ow an o b y się w n au k o w y sposób in teresującą go produkcją. Dzięki n au k ow y m osiągnięciom w dziedzi nie optyki, chemii i m echaniki został Tschirnhaus m ia n o w an y p ierw szy m n iem iec kim członkiem A k ad em ii N a U k w Paryżu. N a le ż y rów nież zw rócić u w a gę, ja k w y soką n au ko w ą ran gę p rzyzn aw ali naukom m echanicznym pietyści, np. k orespond u jący z Tschirnhausem Francke czy ojciec duchow y w czesnego pietyzm u Spener. Różnica m iędzy Tschirnhausem a pietystam i w podejściu do n au k technicznych polegała jedynie na tym, iż pierw szy Chciał prow ad zić bad an ia głó w n ie poprzez tow arzystw o n au ko w e i A k ad em ię N au k , a drudzy — poprzez ro zbu d ow a n ie sys temu kunsztów i rzem iosł w szkolnictwie i Internatach, zresztą w p ow iązan iu z un i w ersytetem w H alle.
M ożna też wspom nieć o katedrze kam eralistyk i, któ rą w 1727 r. otrzym ał G asser, a która u siło w ała podnieść p rodu kcję w Saksonii poprzez rozbud ow anie m aszyn za pomocą „m echaniki” . W ogóle — zdaniem doc. Stasiew icz — w końcu X V I I i w p o czątkach X V IT I w . działa w Saksonii k rąg uczonych usiłu jących oprzeć n a nau ko w y ch p odstaw ach „nauki mechaniczne”, by tą drogą przyczynić się do technicznego rozw oju k ra ju . O gó ln ie m ówiąc, ówczesną w iedzę techniczną traktow ano sy n o n i- micznie z nauką techniczną.
Dłuższą krytyczną do tez referatu w y p o w ied ź przedstaw ił doc. K le y ff. S t w ie r dził on, że za w arta n a w stępie skrótu re fera tu p ró ba d efinicji nauk technicznych za pomocą m.in. term inu „działalność techniczna” dowodzi, że określenia „technicz n y” czy „technika” n ie są dość ściśle sprecyzow ane '(o ile p rzyjąć, że term in „n au ka” nie n asu w a w ątpliw ości). P o w y ższ a w ątp liw o ść pogłębia się, gd y w dalszym zda niu czytamy, że specyfika techniki w y n ik a z tego, że je j tw o ry „noszą [...] piętno celowego działania ludzkiego” ; w obec tego k a żd ą działalność ludzką, jak np. pisanie poezji (które jest przecież celowe) czy o dp raw ian ie n abożeństw (zdaniem doc. K le y f- fa tworem jest tu gru p a ludzi w określonym stanie psychicznym ) należałoby za li czyć do telchniki, o co chyba na razie nie chodziło ani referen tow i, ani większości zebranych.
P rzyd anie działaniom „technicznym” cechy dążności do „geom etryzacji i u je - dnorodnienia” tw o ró w i procesów doc. K le y ff kom entuje:
a) U jed n oro d n ian ie nie jest specyficzną cechą „techniki”, lecz jedynie cechą „techniki p ro d u k c ji”, która na ogół jest tym ekonom iczniejsza, im bardziej jest je dnolita. Jednakże dziedzina użytkow ania w y m a g a ró żnicow an ia p rodu któw , w d o stosowaniu do zróżnicowanych w aru n k ó w , o dbio rców itd. D ziałan ia ludzkie są zawsze w ynikiem kom prom isu m iędzy w y m agan iam i produ kcji (ujednolicanie, pow tarzanie, stosowanie rzeczy znanych, istniejących), a w y m agan iam i użytkow an ia (optym alne dostosow yw anie się do każdego napotkanego w y p a d k u ). Z ad a n iem m.in. „technik” jest szukanie tego kompromisu.
nej w y ż e j tendencji do ujednorodniania, ale jedynie w dziedzinie produkcji (ekon o miczniej jest w ykonać kształt prosty niż skom plikow any).
Po za tym ekonom ia ludzkiego porozum iew ania się jest czynnikiem skłaniającym d o upraszczania opisów poznaw an ej i kształtow anej rzeczywistości, m im o że często znacznie efektyw niejszy b y łb y opis — i w y k on an y n a jego podstaw ie tw ó r — w ła ś n ie skom plikow any.
W reszc ie — zdaniem doc. K le y ffa — w yróżn ian ie n au k technicznych na tle „sto p n iow ego opa n o w yw a n ia św iata p rzyrod y” i przekształcania go w „św iat tw orów sztucznych” w y m a g a ło b y zdefiniow an ia tw o ru sztucznego. Różnie można się umówić, ale ostre odgraniczanie tw o ru „sztucznego” od „niesztucznego” można osiągnąć na razie jedyn ie n a bazie d efinicji: „tw ór sztuczny — to tw ór, który p ow stał w w yn ik u w p ły w a n ia człowieka na tw o rzy w o ”. A w ię c sztuczny jest zarów n o zbu dow an y przez ludzi most, w y h o d o w a n a przez człow ieka krow a, w y tresow a n y pies, wyleczony przez lekarza człowiek (tylko nieleczony b y łb y „tw orem n atu raln ym ”, tj. organizmem atakow anym przez bakterie), wreszcie nauczony przez nauczyciela uczeń. „Sztucz ność” m oże być w ięc rozpatry w an a jedynie w odniesieniu do jakiejś określonej akcji
zm ieniającej.
P ow yższe u w a gi oraz inne p rzy k ład y skłoniły doc. K le y ffa do przyjęcia tezy, i e dotychczasowe defin iow anie „techniki” i pojęć od n iej pochodnych (np. „nauki techniczne”) jest nieostre i — co w ię cej — nie d op ro w ad za na ogół d o w yróżn ienia tylko tych fragm en tó w rzeczywistości, które się m iało intencję wyróżnić. Przeciw nie, d efin io w an ie takie p ro w ad zi do zaliczenia do d esygnatów term inu „technika” ca- całókształtu ludzkich działań. Pon adto dyskutant nie w id zi p od staw do odróżniania „nauk technicznych” od „nauk przyrodniczych”, gdyż są tylko nauki m n iej lub h ard ziej ogólne, odnoszące się do m niej lu b hardziej ogólnych dziedzin tworzenia.
D yskutant podkreślił w dalszym ciągu n egaty w n y w p ły w antropocentryzm u na w szelkie opisyw anie rzeczywistości, w tym m.in. na w y ró żn ian ie św iata 'techniki. Z azn a c zy ł przy tym, że n ie zw alcza tu antropocentryzm u ja k o sygn alizow an ia oczy
w istej odrębności człow ieka pod określonym i w zględam i, ale w y stęp u je przeciw n iem u jako czynnikowi sztucznego in g e ro w a n ia w p oznaw anie rzeczywistości i tw o
rzenia sztucznych różnic m iędzy rzeczam i należącym i pod danym w zględem do jedn ej klasy. O ile b o w ie m oczywiste jest podkreślanie odrębn o śd człow ieka pod w zg lęd em biologicznym , to nie stanowi on odrębnej klasy z punktu w idzenia np. p r a w graw itacji.
N a w e t resp ek tow an a niekiedy różnica m iędzy narzędziem a narządem załam uje się p rzy rozw ażaniu protezy dłoni, sztucznej n erki czy sztucznego bezpośredniego p obu d zan ia o śro d k ó w m ózgow ych itp. Jeżeli zatem p rzyjąć, że niektóre trad ycyjn ie stosow ane konstrukcje m y ślo w e m ogą być dziś w p ew n ym stopniu pożyteczne w od niesieniu do takich fragm en tó w rzeczywistości, ja k m.in. działania techniczne, nauki
techniczne itp. — to jedn ak takie nauki, ja k bioelektronika, cybernetyka itd., spo w o d u ją konieczność zm ian zbudow an ych obecnie o b ra z ó w rzeczywistości.
D ysku tan t jest zdania, że nadszedł czas na p ró b y innego spojrzenia n a intere sującą nas tematykę, m im o że jego pozytyw ne skutki nie będ ą może od razu od czu w aln e (podobnie nikt np. n ie będzie twierdził, że M e n d e le je w o pracow ał sw oją tablicę przedwcześnie).
N a zakończenie doc. K le y ff podkreślił, że jak k o lw ie k jego u w a gi m ia ły charak ter krytyczny i nieco destruktywny, to jedn ak w y sok o ocenia sposób ujęcia i k on strukcję m y ślo w ą referatu , które p obudziły go do zbu do w an ia p ew n ego zbioru tez k onstruktyw nych na tem at m.in. roli n au ki i techniki w całości działań ludzkich.
Doc. S u lo w sk i uw aża, że n ie m a sensu tw orzenie n o w e j nauki pod nazw ą „nauka techniczna”. S ą tylko poszczególne n au ki techniczne, ja k np. elektrotechnika, która posługu je się innym i naukam i, choć ma w łasn y zakres. P ro f. O lszew ski chciał nato
K ro m k a
203
m iast w s w e j defin icji objąć szerszy zasięg n au k i technicznej, co bud zi w ątpliw ości. N a jw ła ś c iw ie j b y ło b y to nazw ać filozofią techniki lu b n au k ą o technice.M g r A . B iern ack i ostro sk ryty k o w ał w y p o w ied ź doc. K le y ffa o zw alczaniu antropocentryzm u oraz stwierdził, że n ie k ażd e działanie jest i m usi b y ć celowe. N a w et odkrycia n au k ow e przychodzą czasem p rzy p ad ko w o, a n ie jako w y n ik celowego działania. D yskutant w sk azał ponadto, że p re k u rso ró w n au k technicznych m ożna szukać w ś ró d estetyków, umiejętności techniczne stały b o w iem u początku ro z w o ju estetyki.
Doc. J. P iask o w sk i kw estion o w ał tezę referatu, że L e o n a rd o da V in c i b y ł p re k u rsorem n au k technicznych. N ie o to ¡bowiem chodzi, b y zrobić jakiś w y n alazek , ale b y go n au kow o opisać. D ysku tant u w a ża poza tym, iż b ra k jest istotnych róż nic m iędzy przyrodą a techniką. M eto d y bad aw cze i p ra w a nauk przyrodniczych i technicznych są w istocie analogiczne. Zachodzi w ięc pytanie, czy potrzebny jest p odział n au k na przyrodnicze i techniczne, szczególnie w św ietle tendencji do inte g ra c ji nauk.
D r Z . B ezw iński uważa, że w obec postępującego ro z w o ju i specjalizacji n au k jest m ożliw e i celo w e w ydzielenie nauk technicznych z n a u k przyrodniczych. P ro p o n u je p rzy tym w zięcie pod u w a gę w ażn ego i operatyw n ego kry teriu m w y ró żn ian ia p o szczególnych zespołów nau k: w e d łu g stopnia pewności p rze w id yw a n ia. N a u k i tech niczne za jm u ją się tw o ram i techniki, a w ięc przedm iotam i lu b zjaw isk am i opartym i na celow ym sprow adzaniu następstw przez św iadom e k ierow an ie czynnikam i i p ro cesami zmian, co zapew n ia pełną m ożliwość p rze w id yw a n ia i oczekiw ania sku tków i następstw.
N a u k i przyrodnicze są oparte na poznaniu (choć niekiedy niezupełnym ) p r a w i dłow ości ro z w o ju i zmian, a choć p o słu gu ją się m etodam i stosowanym i ró w n ież w naukach technicznych, p o z w alają jedynie p rzew id yw ać, co p ra w d a z dużą dozą p raw d opod obieństw a. W naukach zaś społecznych sko m p liko w an ie i specyfik a ele m entów procesu w y raź n ie zm niejszają szansę p rze w id yw a n ia. N ie ulega kwestii, że powyższe zespoły nauk posiadają ponadto w ie le różnych innych w łaściw ości i fu n kcji poznawczych; w dążeniu do integracji n a u k staram y się znaleźć zarów n o zasadnicze w spólne ich cechy, ja k i w ażne czy choćby tylko roboczo użyteczne k r y teria różniące je od siebie. P e w n ą w spóln ą, acz um o żliw iającą w yróżn ian ie i p o ró w n yw alność cechą nauk jest stopień m ożliwości czy pewności p rze w id yw a n ia; p oz w a la to równocześnie na ubierarchizow anie nauk.
W dalszym ciągu dr B ezw iń ski odniósł się krytycznie do w y p o w ied z i doc. K le y ffa n a tem at antropocentryzm u uw ażając, że w rozw ażan iu wszystkich zja w isk św iata p rzy rod y człow iek m usi stać n a stanow isku antropocentryzm u ze w z g lę d u n a to, że jest to jedyny dla nas m o żliw y do zrozum ienia uk ład odniesienia, ja k k o lw ie k można teoretycznie p rzyjąć istnienie i innych układów .
Prof. R ybicki d od ał w dyskusji, że poza przestrzenią behaw iorystyczną p rz y j m o w a n ą przez re fere n ta trzeba uw zględn ić ró w n ież św iad om ą działalność człowieka.
W p odsum ow aniu dyskusji, o dp ow iad ając n a gło sy d yskutantów , prof. O lsz e w ski podkreślił, że z punktu w id zen ia n au k o w ego k lasyfik acji n ie m ożna u w ażać za p ra w d y absolutne, gdyż rzeczywistość jest tak skom plikow ana, że zawsze m ożna zna leźć p rzyk ład y nie o d p o w iad ające przyjętym zasadom klasyfik acyjn ym . K a ż d a k la s y fik acja m a zatem charakter przybliżony, co nie naru sza jej użyteczności. Z b ytn ia dbałość o logiczną ostrość klasy fik acji może natom iast p ozbaw ić ją przydatności, jak to d ow iódł doc. K le y ff w odniesieniu do zdefiniow an ej przez niego k la sy fik a c ji tw o r ó w n a sztuczne i niesztuczne.
Analogicznie — ja k sądzi referent — rozróżnianie n au k przyrodniczych, technicz nych i społecznych (m ożna by tu dodać nauki m edyczne i n au ki rolnicze) jeSt p r a k
tycznie pożyteczne a p ojęciow o dostatecznie uzasadnione, choć granice k la sy fik a c y j ne n ie są tu idealnie ostre. N a u k i techniczne stanowią przy ty m w pew nym sensie pomost pom iędzy naukam i przyrodniczym i, z którym i łączy je w sp ó ln a — w zasa dzie — m etodologia, a naukam i społecznymi, od których p rze jm u ją w sw ych roz w ażan iach kry teriu m celowości i sprawności działania.
W toku dyskusji p o ja w iła się p ew n a liczba nieporozumień, głów nie term inolo gicznych.
W in teresującej w ypo w iedzi doc. Stasiew icz u żyw ała np. term inu „nauki tech niczne” czy „nauki m echaniczne” tam, gdzie — zdaniem prof. Olszewskiego — należy m ó w ić jedynie o grom adzeniu i ro z w ija n iu w iedzy technicznej, tj. umiejętności p o słu giw a n ia się środkam i pracy (być może nieporozum ienie to w y n ik ło z dw uzn acz ności niem ieckiego term inu Wissenschajt, k tóry oznacza zarów no wiedzę, jak i naukę; w e F ran cji natom iast nie używ an o W tedy term inu sciences mécaniques, lecz arts m écaniques). Przytoczone przez dyskutantkę dzieła stanow iły zatem dalsze pozycje literatury technicznej o Charakterze analogicznym do dzieł W itru w iu sza, Agrico'li czy Ram ellego. B y ły to dzieła przeznaczone w zasadzie d la fach ow có w , podczas gdy techniczne in form acje W ielk iej encyklopedii d ocierały do znacznie szerszego kręgu ku lturaln ego; d latego w łaśn ie Encyklopedia odegrała zupełnie specyficzną rolę w zbliżeniu techniki do n au ki i — w rezultacie — w p ow staniu n au k technicznych, choć sam a nie zaw ierała haseł czy w iadom ości z zakresu tych nie istniejących jesz cze za czasów D iderota nauk.
Innym nieporozum ieniem było kw estionow anie przez doc. K le y ffa określenia „działalność techniczna”, dyskutant nie zauw ażył bow iem , że w skrócie re fera tu by ła m o w a o „technicznej działalności gospodarczej”, co elim inow ało z zakresu rozw ażań pisanie poezji czy od p ra w ian ie nabożeństw.
D ru gie nieporozum ienie w y n ik ło z użycia w referacie dwuznacznego term inu „ujedn orodn ianie”, doc. K le y ff in terpretow ał to określenie jako upodobnianie d o siebie poszczególnych w y tw o ró w , podczas gd y referentow i chodziło o d ążenie do m ożliw ie jedn orodn ej struktury tych w y tw o ró w .
N a nieporozum ieniu wreszcie polegało k w estionow anie przez doc. S u low skiego sensu tw orzenia n o w e j „nauki techhicznej” , referen t bow iem m ó w ił jedynie o grupie n au k technicznych, których istnienie i ro z w ó j jest sp raw ą oczywistą.
Z a bardziej dyskusyjn ą kw estię uznał prof. O lszew ski p rek u rso rstw o L eo n ard a da V in ci w zakresie nauk technicznych. R eferen tow i nie chodziło tu jedn ak o w y nalazki L eon ard a, ale o prow adzone przez n iego bad an ia nad tw oram i techniki, jak choćby b ad an ia nad w ytrzym ałością konstrukcji czy nośnością sztucznyoh skrzydeł. W nowszej literaturze znacznie w iększą uw a gę zw raca się n a te w łaśnie elem enty twórczości L eo n ard a niż n a jego rzeczywiste lu b hipotetyczne w ynalazki.
Zbigniew J. Bezw iński
P O S IE D Z E N IE Z E S P O Ł U H IS T O R II P O L S K IE J T E C H N I K I N A F T O W E J W dniu 22 czerwca 1968 r. odbyło się w K ra k o w ie pod przew odnictw em prof. J a na Cząstki posiedzenie Z espołu H istorii P olsk ie j Techniki N a fto w e j Z ak ład u H istorii N au k i i Techniki P A N .
Przew odniczący, zagajając zebranie, w y ja śn ił, że przyczynam i osłabienia w ostat nich p aru latach tem pa prac Z espo łu były: dw u k ro tn a choroba przewodniczącego a ostatnio duże jego oboiążenie obow iązkam i n a uczelni. Przew odniczący przyp om niał następnie, że n a ostatnich zebraniach Z espołu w dniach 16X1I>I 1964 i 19 V I 1965 dyskutow ano g łó w n ie o przygotow aniu m onografii Ignacego Ł u kasiew icza i o p ra