dziedzicznej, e wszystkie funkcje ogólnie rekurencyjne s! funkcjami obliczalnymi, o tyle odwrotna implikacja nie poddaje si" zwyk ym metodom dowodowym. Trady-cyjnie pokazuje si", e funkcje wielu wa nych typów, je#li s! obliczalne, s! te funk-cjami ogólnie rekurencyjnymi. Mo liwo#$ ostatecznego i w pe ni ogólnego dowie-dzenia tezy Churcha jest jednak dyskusyjna. Wydaje si", e w a#nie tutaj jest du e pole do popisu dla filozofów. Bli sza analiza samej tezy Churcha, jej za o e% i kon-sekwencji by aby po !dana. Nie nale a oby chyba te ba$ si" stawiania pyta% o zna-czenie tezy Churcha dla programu Lulla i Leibniza, pytanie o to, co w istocie rzeczy mo na policzy$, wypada zaliczy$ do najdonio#lejszych #wiatopogl!dowo. To pytanie – w ca ej jego interdyscyplinarno#ci i najwy szym zawik aniu – oczekuje ze wszech miar na wi"ksze zainteresowanie filozofów. A jest to tylko jeden przyk ad, wybrany z ksi! ki Computability and Logic.
Wypada wyrazi$ nadziej", e recenzowana ksi! ka – wydana ju po raz czwarty i tym razem specjalnie uprzyst"pniona – przyczyni si" nie tylko do wzmocnienia bardziej zaawansowanej kultury logicznej, ale nadto zainteresuje filozofów rachun-kow! stron! problematyki efektywno#ci, co mo e z czasem zaowocowa$ wa kimi analizami filozoficznymi.
Marcin Tkaczyk Katedra Logiki KUL
Marek L e c h n i a k, Elementy logiki dla prawników, Lublin: Wydawnictwo KUL 2006, ss. 193. ISBN 978-83-7363-440-4.
Niektórzy mówi!, e najwi"kszym osi!gni"ciem naukowym wspó czesnego nau-czyciela logiki jest nienapisanie podr"cznika. Liczba podr"czników elementarnej lo-giki jest bowiem rzeczywi#cie ogromna, a zawarto#$ merytoryczna kolejnych propo-zycji nie zawsze pozwala na natychmiastowe zrozumienie ich celowo#ci1. Nie wolno jednak zbywa$ nowych podr"czników milczeniem, poniewa odzwierciedlaj! one stan trwaj!cej w#ród logików debaty – cz"#ciowo uzewn"trznionej, cz"#ciowo za# przy-jmuj!cej posta$ wewn"trznej lub nawet pod#wiadomej rozterki – na temat w a#ciwego sposobu nauczania Uniwersalnej Nauki Pomocniczej. B"d!ca niekiedy przedmiotem utyskiwania liczba podr"czników #wiadczy o tym, e wspomniana debata jest roz-ogniona. Og oszenie recenzowanego opracowania M. Lechniaka Elementy logiki dla prawników mo na wi"c odczytywa$ zarówno jako dostarczenie studentowi kolejnej
1
Szerzej na ten temat zob. M. T k a c z y k, [Rec.:] Daniel A. B o n e v a c, Deduction.
Introduc-tory Symbolic Logic, „Roczniki Filozoficzne” 55 (2007), nr 1, s. 319.
pomocy dydaktycznej, jak te jako g os w sporze o kszta t studium logiki ogólnej. G os godny uwagi.
Autor jest pracownikiem naukowym Katedry Logiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Paw a II, uczniem L. Borkowskiego i S. Kiczuka. W swej pracy badawczej skupia si" dot!d – przede wszystkim – na filozoficznych podstawach lo-gik wielowarto#ciowych. Owocem tych zainteresowa% jest monografia Interpretacje warto ci matryc logik wielowarto ciowych (Lublin: RW KUL 1999), praca, która mimo swej nowo#ci ju zdoby a pozycj" jednego z wa niejszych opracowa$ tematu. Obecnie dzia alno#$ badawcza M. Lechniaka skupia si" g ównie w dziedzinie logiki zmiany przekona%. Autor jest uprawniony do wyst!pienia z propozycj! podr"cznika logiki równie przez swoje du e do#wiadczenie dydaktyczne, od wielu bowiem lat naucza studentów ró nych kierunków, uczelni i regionów Polski. Jest te znawc! i twórc! lub wspó twórc! kilku programów nauczania, a jego opinie odgrywa y znacz!c! rol" w kszta towaniu wcze#niejszych podr"czników logiki autorstwa innych uczonych. Ju tylko z tych powodów recenzowana pozycja zas uguje na uwag".
Tytu ksi! ki M. Lechniaka – poza wymienieniem logiki jako przedmiotu studium – sk ada si" jeszcze z nazwy „elementy” oraz zwrotu „dla prawników”.
Nazwa „elementy” okre#la gatunek ksi! ki. Rzeczywi#cie, mamy do czynienia z elementarzem. Autor wprowadza czytelnika wy !cznie w elementarne poj"cia i me-tody logiki, wy !cznie na elementarnym poziomie. Z tego powodu ksi! ka pozostaje w zasi"gu mo liwo#ci intelektualnych nawet najbardziej zatwardzia ego „humanisty”, zarówno odbywaj!cego zorganizowany kurs logiki, jak i pracuj!cego samodzielnie. Myli by si" jednak ten, kto by s!dzi , e elementarno#$ musi by$ synonimem banal-no#ci. Tak rzeczywi#cie bywa. !atwo mo na by wymieni$ podr"czniki, które wydaj! si" by$ dla wielu studentów za trudne, i podr"czniki, które, realizuj!c d! enie do jak najwi"kszej przyst"pno#ci, staj! si" w ko%cu hybrydami naiwnej psychologii, retoryki i dziennikarstwa. Autorowi uda o si" szcz"#liwie przep yn!$ mi"dzy Scyll! i Charybd!. Przygotowany przeze% podr"cznik jest – z jednej strony – elementarnie przyst"pny, ale – z drugiej strony – jest to nadal rzeczywi#cie podr"cznik logiki.
Wyra enie przyimkowe „dla prawników” wskazuje adresata. Jest nim student kie-runku prawniczego. Uzasadnienia merytorycznego dostarczaj! temu adresowi frag-menty pracy po#wi"cone stosunkowi wynikania mi"dzy normami i sylogizmowi prawniczemu. Zamiast tego podr"czniki adresowane w pierwszym rz"dzie na przy-k ad do studentów nauprzy-k spo ecznych zawieraj! zwyprzy-kle obszerniejsze wywody po-#wi"cone wnioskowaniom statystycznym. W zasadzie jednak ksi! ka mog aby równie dobrze nazywa$ si" „elementami logiki dla humanistów” i – bez w!tpienia – nie tylko przysz y prawnik, ale student ka dego kierunku humanistycznego, mo e z powodze-niem uczy$ si" z pracy M. Lechniaka.
Na wspomnienie zas uguj! walory typograficzne ksi! ki, która zosta a chyba z o ona w systemie LaTeX. Dzi"ki zapewnionej w ten sposób surowej elegancji, wolnej od tak cz"stej bezradno#ci w sk adaniu wyra e% j"zyków systemów logiki
formalnej, ksi! k" M. Lechniaka mo na okre#li$ jako przyjazn! dla studenta. Szata graficzna u atwia bowiem czytelnikowi przebrni"cie przez wyk adany materia .
Ksi! ka sk ada si" z trzech rozdzia ów: Elementy semiotyki logicznej (56 stron), Elementy metodologii nauki (42 strony) oraz Elementy logiki formalnej (80 stron). Jest zaopatrzona w szczegó owy spis tre#ci, dwustronicowy wst"p oraz spis wybra-nych polskoj"zyczwybra-nych tekstów z zakresu szeroko rozumianej logiki. Szkoda, e nie ma indeksu. Du ym walorem pracy jest to, e niemal ka dy podrozdzia ko%czy si" zestawem kilku prostych $wicze% sprawdzaj!cych opanowanie materia u, co mo e u atwi$ studentowi samodzieln! prac" z podr"cznikiem.
Lwi! cz"#$ wyk adu semiotyki zajmuje omówienie najwa niejszych kategorii sk ad-niowych, poprzedzone krótkim wprowadzeniem do ogólnej teorii znaku i j"zyka. Po-tem wy o ono rudymenty teorii definicji. Rozdzia drugi zawiera cztery podrozdzia y. Pierwszy z nich po#wi"cony jest typom wiedzy ludzkiej ze szczególnym uwzgl"d-nieniem wiedzy naukowej. Pewn! innowacj! jest wprowadzenie do teorii przekona% i przypuszcze% (ten fragment ksi! ki zawdzi"czamy chyba aktualnej pracy badawczej Autora). Nast"pnie omówiono poj"cie pytania, a potem poj"cie rozumowania. Roz-dzia po#wi"cony metodologii nauki ko%czy si" uwagami o zasadach prowadzenia dyskusji. Ostatni, najd u szy rozdzia dotyczy logiki formalnej. Mo na wyró ni$ w nim cztery g ówne bloki tematyczne: klasyczny rachunek zda%, teoria zda% katego-rycznych, w" szy rachunek predykatów oraz algebra zbiorów i relacji. Najpierw jed-nak nast"puje krótki wyk ad kilku poj"$ metodologicznych, takich jak poj"cie meta-j"zyka, prawa logiki, wynikania logicznego, logicznego schematu wnioskowania. Omówienie poj"cia wynikania jest uzupe nione lapidarnymi, ale jak e cennymi, uwa-gami o stosunkach wynikania mi"dzy zdaniami normatywnymi. Klasyczny rachunek zda% zaprezentowano w uj"ciu matrycowym i za o eniowym. Mi"dzy rachunkiem zda% a rachunkiem predykatów znajduje si" do#$ obszerny (24 z 80 stron tego rozdzia u) wyk ad teorii zda% kategorycznych. Dyskusja tego, czy warto po#wi"ca$ cz"#$ króciutkiego kursu logiki dla humanistów logice tradycyjnej, jest chyba nie-rozstrzygalna. Zbyt wielu dobrymi argumentami mo na poprze$ ka de ze stanowisk. W#ród racji, które przemawiaj! za takim wyk adem, jest to, e standardy kszta cenia na kierunku Prawo przewiduj! wyk ad teorii zda% kategorycznych. Natomiast wyk ad w" szego rachunku predykatów w ogóle w tych standardach si" nie pojawia (pobudza to do zadania pytania o autorstwo projektów standardów kszta cenia). W ksi! ce M. Lechniaka rachunku predykatów jednak – na szcz"#cie – si" naucza, aczkolwiek wyk ad ten zajmuje tylko 16 stron. Mamy tu do czynienia g ównie z nauk! spraw-dzania wyra e% tego rachunku metod! diagramów Venna, aczkolwiek system za o-eniowy zosta te wy o ony i opatrzony pewn! liczb! przyk adów. W ramach logiki predykatów nie wprowadzono predykatu identyczno#ci, pojawia si" on dopiero na pocz!tku algebry zbiorów i jest zdefiniowany za pomoc! postulatów znaczeniowych. Algebra zbiorów i relacji ko%czy meritum recenzowanego podr"cznika.
by$ nazwa „realizm”. Podr"cznik M. Lechniaka jest realistyczny. Autor, który – jak powiedziano – z niejednego dydaktycznego pieca chleb jad , stara si" chyba napisa$ ksi! k" dla realnie istniej!cego studenta, którego mo liwo#ci intelektualne i wol" pracy pozna od podszewki. Wydaje si", e w a#nie na miar" takiego, czasem ekster-nistycznego, czytelnika skrojony zosta podr"cznik M. Lechniaka. Czytelnik-idealista, co prawda, raz po raz ocieraj!c z" nad tym, co mo e mu si" jawi$ jako logiczny minimalizm, mo e chyba z tego i z podobnych podr"czników dowiedzie$ si" niema o o swoich studentach i relacji, w jakiej pozostaj! oni do jego wyk adu.
Oceniaj!c pozytywnie i zalecaj!c recenzowan! publikacj", chcia oby si" wej#$ jednak w pewien dialog z Autorem. Nie polemizuj!c, ale stawiaj!c pewne pytania. W tej recenzji podejmiemy dwie kwestie: jedn! szczegó ow! i jedn! nieco ogólniejsz!.
Omawiaj!c wnioskowania, Autor dzieli je – tradycyjnie – na niezawodne oraz nie--niezawodne. Podkre#la przy tym, e „nie-niezawodne” to nie to samo, co „zawodne”: „«Nie-niezawodne» nie znaczy jednak tego samego, co «zawodne». Gdyby wnios-kowanie by o zawodne, czyli prowadzi o zawsze od zda% prawdziwych do zdania fa szywego, nie zaliczaliby#my w ogóle takiej operacji do rozumowa%” (s. 77). My#l wyra ona w zacytowanych s owach jest typowa dla du ej liczby polskich pisemnych i ustnych wyk adów logiki. Pisz!cemu niniejsze s owa zawsze wydawa a si" ona jed-nak zdumiewaj!ca. Wedle jego wyczucia j"zykowego my#l ta jest fa szywa.
Wydaje si", e zawodne jest to, co mo!e zawie ", skoro niezawodne jest to, co zawie " nie mo!e. Je#li woleliby#my poj"cia temporalne od modalnych, to – jak si" wydaje – niezawodne jest to, co nigdy nie zawodzi, a wobec tego zawodne jest to, co czasem, ale niekoniecznie zawsze zawodzi. Typowym kontekstem, w jakim u ywamy przymiotnika „zawodny”, jest zdanie „pami"$ ludzka jest zawodna”. U ywamy tego zdania chyba po to, eby wyrazi$ przekonanie, e czasami pami"$ ludzka zawodzi, czyli czasami nie pami"tamy tego, co#my prze yli, lub mamy w pami"ci zdarzenia, w których rzeczywi#cie nie uczestniczyli#my. U ywaj!c wymienionego zdania, nie wypowiadamy natomiast tej my#li, e pami"$ ludzka zawsze zawodzi, to znaczy za-wsze dzia o si" co# dok adnie odwrotnego w stosunku do tego, co pami"$ nam podpowiada.
Rodzi si" tu jeszcze inna w!tpliwo#$. Jednym z celów nauczania logiki jest wpojenie studentom umiej"tno#ci pos ugiwania si" funktorami prawdziwo#ciowymi, do których nale y znak negacji. Dziwna jest sytuacja, w której nauczyciel logiki, !daj!c od studenta znajomo#ci funkcji odpowiadaj!cej znakowi negacji w matrycy klasycznej:
!
1 0 0 1
a tak e prawa podwójnej negacji: !! " oraz regu wnioskowania opartych na tym prawie, w szczególno#ci regu zezwalaj!cych na wnioskowanie w zgodzie ze schematami
, !!
!!
informuje tego samego studenta, e „nie-niezawodne” znaczy co innego ni „zawodne”. Tak, niestety, post"puje znacz!ca liczba nauczycieli logiki. Mo na by nazwa$ t" sytuacj" „logicznym zgorszeniem”, poniewa g oszone idea y odbiegaj! w tym wy-padku od praktyki ycia.
Proponowaliby#my zatem dzieli$ wnioskowania dychotomicznie na niezawodne i zawodne, a nast"pnie uczy$ studenta, e niektóre wnioskowania zawodne, mimo swej zawodno#ci, dostarczaj! wnioskowi dobrego, rzetelnego uzasadnienia, oraz uczy$ tego, jak odró nia$ warto#ciowe wnioskowania zawodne od tych, które war-to#ci metodologicznej nie maj!.
Autor móg by odpowiedzie$ na wypowiedziane w!tpliwo#ci, e dzielenie wnios-kowa% na niezawodne i nie-niezawodne – zamiast, jak proponujemy, na niezawodne i zawodne – lepiej uwydatnia fakt, e zasad! podzia u jest w tym wypadku nieza-wodno#$. Móg by te , nie bez racji, zwróci$ nam uwag", e w wypadku nazwy „nie--niezawodny” w gr" wchodzi negacja przynazwowa, a nie negacja przyzdaniowa. Podr"cznik nie wprowadza wyk adu negacji przynazwowej, wi"c nies usznie zarzu-camy mu „logiczne zgorszenie”. Na ten kontrargument mogliby#my jednak odpowie-dzie$, e zachodz! istotne analogie mi"dzy obu negacjami. W szczególno#ci na gruncie algebry zbiorów, traktowanej jako teoria dzia a% na zakresach nazw, mo na dowie#$ twierdzenia U\
#
U X\$
%X dla uniwersum U. Uznaj!c jednak celno#$ przy-toczonych ewentualnych kontrargumentów Autora, tymczasowo i roboczo pozosta-jemy jednak przy swojej propozycji dzielenia wnioskowa% na niezawodne i zawodne, opieraj!c t" sugesti" przynajmniej na scharakteryzowanym kilka akapitów wcze#niej wyczuciu j"zykowym.Drugi problem, który chcieliby#my poruszy$, jest ogólniejszy. Chodzi nam o pod-stawow! struktur" wyk adu logiki ogólnej, wyznaczon! przez trzy rozdzia y Ele-mentów. S! to kolejno: semiotyka logiczna, metodologia nauki i logika formalna. Powiedzieli#my ju , e do#wiadczenie dydaktyczne Autora jest godne najwy szego zaufania. Mimo to zaprezentowany uk ad trzech g ównych dzia ów logiki ogólnej ro-dzi pewne pytania.
Pisz!cemu te s owa zdaje si", cho$ brak mu solidnego uzasadnienia dla tego prze-czucia, e elementarz logiki formalnej powinien by$ podstaw!, a nie zwie%czeniem, humanistycznego kursu logiki ogólnej. W polskiej tradycji ukszta towa si" zwyczaj poprzedzania wyk adu logiki formalnej wyborem zagadnie% z zakresu semiotyki, zawieraj!cym te teori" definicji. Taki kszta t maj! podr"czniki uczonych tej miary, co K. Ajdukiewicz, T. Kotarbi%ski, oraz bardzo liczne podr"czniki innych autorów. My#l ka !ca w ten sposób u o y$ materia jest chyba taka, e – z jednej strony –
wiedza o budowie j"zyka w ogóle jest przydatna przy poznawaniu j"zyka sformalizo-wanego oraz – z drugiej strony – logika formalna jest zwi!zana bezpo#rednio z prob-lematyk! badania poprawno#ci wnioskowania. Wydaje si", e my#l ta, aczkolwiek w przewa aj!cej cz"#ci merytorycznie trafna, nie dostarcza uzasadnienia przyj"temu uk adowi materia u. Równie dobrze mo na by bowiem powiedzie$, e zapoznanie si" z najdoskonalszym ze znanych j"zyków, j"zykiem logiki formalnej, mo e by$ przy-datne przy studiowaniu ogólnej teorii j"zyka. Podobnie jak, wyk adaj!c logik" for-maln!, warto móc odwo ywa$ si" do uprzedniego wyk adu semiotyki, tak te , wy-k adaj!c semiotywy-k", mo e by$ warto odwo ywa$ si" do zaczerpni"tych z logiwy-ki for-malnej egzemplifikacji wielu poj"$ semiotycznych. Nie na darmo wielu znakomitych logików przyrównywa o rachunek do mikroskopu lub teleskopu, za którego pomoc! lepiej mo na widzie$ wiele zagadnie% pozaformalnych. W szczególno#ci wyk ad teo-rii definicji móg by, jak si" wydaje, wiele zyska$ na odwo aniu do klasycznego ra-chunku logicznego, a przede wszystkim na odwo aniu do poj"cia wynikania logicz-nego lub wyprowadzalno#ci. Mo na by wtedy, mi"dzy innymi, powo a$ warunek nie-sprzeczno#ci definicji. Nie przekonuje w tym punkcie tak e druga przytoczona, roz-powszechniona w Szkole Polskiej teza, wi! !ca logik" formaln! z badaniem po-prawno#ci wnioskowania. Logika formalna mo e by$ bowiem równie dobrze zwi!-zana z badaniem precyzji wyra ania my#li za pomoc! j"zyka.
Mimo sformu owanych w!tpliwo#ci nie mo na nie przyzna$, e tradycja nauczania semiotyki przed logik! formaln! jest jednak mocno ugruntowana. Jednak e wyk ad metodologii nauki nast"powa dot!d zwykle dopiero po wyk adzie logiki formalnej. Je#li materia z zakresu metodologii nauki jest prezentowany przed wyk adem logiki formalnej, student czyta najpierw, zapoznaj!c si" z poj"ciem wnioskowania deduk-cyjnego, e dedukcja wi! e si" z wynikaniem logicznym i prawem logiki, a dopiero potem dowiaduje si", co to jest wynikanie logiczne i prawo logiki.
Wydaje si", e mo na zgadn!$, jakie powody stoj! za przedstawionym uk adem materia u. Polityka dydaktyczna, zawieraj!ca mocn! tendencj" do oszcz"dzania na wykszta ceniu oraz – w szczególno#ci – na takim ograniczaniu kursu logiki, jakie tylko jawi si" jako mo liwe do zrealizowania, prowadzi w wielu miejscach do tego, e $wiczenia towarzysz! wyk adowi logiki tylko w jednej, zwykle ko%cowej, jego cz"#ci. Przyklejenie zagadnie% wybranych z metodologii nauki do pocz!tkowej – bardziej humanistycznej, erudycyjnej i przez to mniej mo e wymagaj!cej specjalnych $wicze% – cz"#ci wyk adu stanowi prób" jak najpe niejszego wykorzystania skrom-nego czasu przeznaczoskrom-nego na $wiczenia przez maksymalne odci! enie ko%cowej cz"#ci kursu ze wszystkiego, co nie jest logik! formaln!. W takim razie podr"cznik M. Lechniaka jest – znowu realistycznie – wkomponowany we wspó czesn! rzeczy-wisto#$ dydaktyczn! i mo e s u y$ tym wszystkim, którzy prowadz! lub przechodz! kurs logiki mierzony na 45 godzin wyk adu i 15 godzin $wicze%. Nie zmienia to jednak naszej negatywnej oceny owej rzeczywisto#ci dydaktycznej.
Autor Elementów mia by te racj", gdyby stwierdzi , e ka dy uk ad materia u w takim podr"czniku mo e by$ dyskusyjny. Prawd! jest te to, e metodologia jest w Elementach wyk adana w minimalnym zakresie, bez zamiaru zast!pienia takich cho$by lubelskich podr"czników jak prace S. Kami%skiego, Z. Hajduka czy te J. Herbuta. Te i inne podr"czniki metodologii nauk mog yby by$ studiowane jako ci!g dalszy wyk adu zapocz!tkowanego przez M. Lechniaka.
Jak powiedziano, poruszyli#my sformu owane problemy w ramach dialogu na temat dydaktyki logiki, prowadzonego z do#wiadczonym Autorem. Nie czynimy tutaj adnych zarzutów ani nie g osimy swych uwag ze stanowcz! pewno#ci!. Tym bar-dziej nasze uwagi nie zmieniaj! wyra onej uprzednio wysokiej oceny Elementów, które wszystkim zainteresowanym, a zw aszcza pracuj!cym z jakich# powodów samo-dzielnie studentom-humanistom, gor!co polecamy.
Marcin Tkaczyk Katedra Logiki KUL
Stanis aw B u t r y n, Zarys filozofii Alberta Einsteina, Warszawa: Wydaw-nictwo IFIS PAN 2006, ss. 264. ISBN 83-7388-117-4.
Oryginalne, zró nicowane i tre#ciowo bogate pogl!dy filozoficzne Alberta Ein-steina ju za jego ycia budzi y uzasadnione zainteresowania i zach"ca y do podejmo-wania mniej lub bardziej systematycznych prób ich opracowa%. Przyk adami mog! tu by$: znana praca zbiorowa Albert Einstein: philosopher-scientist, wydana jako t. VII w ramach redagowanej przez P. A. Schilppa serii Library of Living Philosophers, szereg obszernych opracowa% tej filozofii przez licznych autorów radzieckich, a tak e interesuj!ca monografia M. Paty’ego pt. Einstein philosophe. La physique comme pratique philosophique, wydana w 1993 r. w Pary u. Opublikowanie natomiast przez Wydawnictwo IFiS PAN w 1999 r. polskiego t umaczenia obszernego zbioru pism filozoficznych Einsteina wraz z ogólnym wprowadzeniem w t" filozofi" autorstwa S. Butryna bardzo wyra&nie u#wiadomi o potrzeb" ca o#ciowego opracowania tych pogl!dów równie na gruncie polskim.
Prób" wype nienia tej luki, i to z wielkim powodzeniem, podejmuje recenzowana ksi! ka, stawiaj!ca sobie za cel przedstawienie pewnego zarysu filozofii Alberta Einsteina w postaci zasygnalizowania najwa niejszych jej problemów, pokazanie ich specyfiki, statusu, charakteru dyskusji nad nimi i kierunków, w jakich zmierzaj! próby ich rozwi!zania. Wa nym celem pracy s! równie d! enia do ukazania wspó -czesnych odniesie% einsteinowskiej filozofii ze szczególnym zwróceniem uwagi na jej znaczenie zarówno dla wspó czesnej filozofii, jak i nauki (s. 3).
Bior!c pod uwag" ogromn! z o ono#$, wieloaspektowo#$ i du ! kontekstowo#$ tej filozofii, taka koncepcja jej prezentacji jawi si" jako w pe ni uzasadniona. Maj!c na ROCZNIKI FILOZOFICZNE 55:2007 nr 2