• Nie Znaleziono Wyników

View of Feliks Jasieński w środowisku Warszawy, Lwowa i Krakowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Feliks Jasieński w środowisku Warszawy, Lwowa i Krakowa"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X V I I , z e s z y t 4 — 1979

KRYSTYN A GAŁECKA

FELIK S JA SIEŃ SK I

W ŚRODOWISKU WARSZAWY, LWOWA I KRAKOW A

Feliks Jasieński (1861-1929), kolekcjoner, m ecenas sztuki, k ry ty k i p u ­ blicysta urodził się w Grzegórzew icach (pow. błoński) jako syn bogatego ziem ianina Zdzisława Jasieńskiego i Jadw igi z W ołowskich 1. Szkołę śred ­ nią ukończył w W arszaw ie i rozpoczął studia n ajp ierw w Dorpacie, potem w B erlinie i P aryżu 2. Początkow o studiow ał ekonom ię polityczną, potem filozofię, lite ra tu ry obce, historię sztuki i m uzykę 3. Praw dopodobnie żad­ nych studiów nie ukończył z pow odu poważnej choroby oczu 4.

Zwiedził znaczną część Europy, Syrię, P alestynę, E gipt i być może J a ­ ponię % K ilkakrotne w yjazdy do P ary ża pozw oliły Jasień skiem u zapoznać się z w ybitnym i przedstaw icielam i św iata artystycznego, a także z n ajn o w ­ szymi prądam i filozoficznym i i estetycznym i, co m iało bez w ątpien ia duży w pływ na jego późniejszą działalność w k ra ju «. P a ry ż pozostał rów nież nie bez w pływ u na ukształtow anie się skłonności kolekcjonerskich, k tó re m ia­ ły już swój przejaw we wczesnej m ło do ści7. Ale tu w P a ry żu i w łaśnie w tym czasie, gdy w życiu artysty czn y m francuskiej stolicy nastąpiło tyle przem ian, gdy zainteresow anie sztuką japońską wciąż rosło, Jasieński w swej pasji kolekcjonerskiej zwrócił się ku grafice francuskiej i sztuce ja ­ pońskiej. K om pletow ał tkaniny, laki, miecze japońskie, rzeźby z kości sło­ niowej, a przede w szystkim drzew oryty, kupow ane na aukcjach i u p a ry s­ kich a n ty k w a riu sz y 8.

1 Z. A l b e r o w a , C . B ą k . Jasieński Feliks. W: P olski s ło w n ik biograficzny. T. 11. Cz. 1. W rocław —W arszaw a—-K raków 1964 s. 30.

2 Rocznik N au k o w o -L iterae k o -A rty sty e zn y 1905 s. 96. (W ydaw nictw o W ład y sła­ wa O kręla — W arszaw a).

3 Tam że s. 96.

4 ,T. W a y d e 1 - D m o e h o w s k a. Daw na Warszaiua. W spom nienia. W a rsza­ wa 1958 s. 429.

5 F. K lein (N o ta tn ik kr a k o w s k i. K ra k ó w 1965 s. 94) podaje, że Ja sie ń s k i p rz e ­ byw ał przez pew ien czas w Jap o n ii, gdzie gro m ad ził k o le k cję jap o ń s-czy zn y . W aydel- -D m ochow ska (jw. s. 436) pisze n ato m ia st, że Ja sie ń s k i nie był n igdy w Jap o n ii.

6 A l b e r o w a , B ą k , j w. s. 30.

7 J. W i e r c i ń s k a . Feliks Jasieński (Manggha) jak o działacz a r ty s ty c z n y i kolekcjoner. W: Polskie życie arty sty c zn e w latach 1890-1914. P od red. A. W oj­ ciechowskiego. W rocław 1967 s. 212.

(2)

Około r. 1888 pow rócił do k ra ju i zam ieszkał w W arszawie 9, gdzie „dzię­ ki zaletom tow arzyskim , a przede w szystkim niezw ykłej żywotności uspo­ sobienia” 10 od razu staje się osobistością popularną. Uczestniczy w posie­ dzeniach T ow arzystw a Z achęty Sztuk Pięknych, na któ ry ch w ystępuje n a j­ częściej po stronie zdolnych, a m ało cenionych arty stów 11. Gdy w ybuchła polem ika w okół Pankiew icza i Podkow ińskiego, „z m iejsca stanął w ich obronie, m ecenasując im, w spom agając ich m aterialnie i nierzadko zaku­ p u jąc ich p race” 12. Od czasu pow rotu obu arty stów z Paryża Jasieński jest z nim i w stałym kontakcie i przyjaźni.

Od 1895 r. p rzyjaźni się z Pankiew iczem i kolekcjonuje jego prace 13. Nieco w cześniejszy jest fak t zażyłej znajom ości z Podkow ińskim . Nie bez w pływ u była w tym p rzy padk u sytuacja osobista m alarza. Schorowany i osam otniony a rty sta naw iązuje pod koniec 1892 r. znajom ość z Jasień ­ skim u , k tó ry już trochę wcześniej interesow ał się m alarstw em Podko- w ińskiego, czego dowodem może być kupno obrazu Łysa Góra w 1890 r.15 W 1893 r. Podkow iński m aluje p o rtre t Jasieńskiego i jego żony, Jasieński natom iast um ożliw ia m alarzow i w yjazd na letni odpoczynek w Sandom ier­ skie 18. Po śm ierci m alarza, w 1895 r., jest w spółorganizatorem jego w y­ staw y 17, a w 1901 r. zak up u je jego obraz S z a l 18.

M ieszkanie Jasieńskiego na ul. W areckiej ju ż w tedy przypom inało m u­ zeum ; w pokojach znajdow ały się m .in. obrazy Chełmońskiego, Wyczół­ kowskiego, W itkiew icza, nie brakow ało rów nież w ytw ornych w ydaw nictw europejskich, pasów słuckich i dzieł sztuki japońskiej 19. Jasieński pragnie przyczynić się do pow stania m uzeum w W arszawie, którem u chce ofiaro­ wać swe zbiory. W g ru d n iu 1900 r. K arol Benni, wiceprezes TZSP, w y stą­ pił z propozycją, aby znalazło się „10 ludzi m ożnych i ofiarnych, którzy by przez la t pięć, składając po 1000 rb każdy rocznie, w ytw orzyli tym sposo­ bem co rok k ap itał 10 000 rb, przeznaczony na zakup czy to jednego, dw óch czy więcej obrazów w ystaw ianych w Tow arzystw ie. Ma to na celu skierow anie ku W arszaw ie w ytw órczości naszych m alarzy, rozrzuconych

9 A 1 b e r o w a, B ą k , j w. s. 30.

10 F. K l e i n . W s p o m n ie n ie o Feliksie Jasieńskim . „Czas” 81:1929 n r 86 s. 2. 11 W i e r c i ń s k a , jw . s. 212.

!i Tam że.

13 Polskie życie arty sty c zn e s. 36.

n A. O s ę k a . Epizod im p r e s jo n iz m u w a r sza w sk ie g o (1890-1894). „S ztuka i K ry ­ ty k a " 8:1957 n r 1 s. 120.

is J. W i e r c i ń s k a . Katalog prac w y s ta w ia n y c h w T ow arżystioie Zachęty S z t u k P ię k n y c h w W arszaw ie w latach 1860-1914. W rocław 1969 s. 289.

10 W. W i e.r z c h o w s k a. W ła d ysła w Podkoiciń ski. W arszaw a 1957 s. 49. 11 W i e r c i ń s k a . Feliks Jasieński s. 212.

13 „T ygodnik Ilu s tro w a n y ” 1901 n r 23 s. 457.

(3)

f. j a s i e ń s k i w Śr o d o w i s k u w a r s z a w y, l w o w a i k e a k o w a 23 po Europie, zainteresow anie społeczeństw a naszego sp raw ą ta k żyw otną; wreszcie wzbogacenie zbiorów Tow arzystw a i stw orzenie ty m sposobem zawiązku galerii narodow ej” 20. Ju ż następnego dnia p rasa podała do w ia­ domości, że Jasieński postanow ił „składać rocznie [...] rb 25 na pow iększe­ nie funduszu, przeznaczonego na zakup dzieł arty stó w polskich do galerii narodow ej, ofiarow ać po jej pow staniu część [...] zbioru, a po rozszerzeniu — całego zbioru obrazów , drzew orytów , laków, brązów i rzeźb jap o ń ­ skich” 21.

O ile działalności Jasieńskiego sprzyjali artyści, o ty le nie sprzyjająca, wrogo nastaw iona do now atorskiej działalności była w arszaw ska publicz­ ność i niekiedy k ry ty cy artystyczni. Mimo że m alarstw o polskie zm ieniło się radykalnie, sytuacja w środow isku w arszaw skim była m niej w ięcej tak a sama. jaką wspom inał S. W itkiewicz pisząc o latach osiem dziesiątych; „W skutek fatalnego zaślepienia nie widziano zupełnie znaczenia tw órczości artystycznej; nie widziano, że naw et zredukow aw szy cel w szystkich ludz­ kich dążeń do m aterialnych jedynie interesów , że m ierząc w artość w y­ twórczą pracy tylko ekonom icznym i względam i, to i tak jeszcze sztuka ma w życiu społeczeństw olbrzym ią doniosłość. W pływ ow i publicyści rozum o­ wym i dowodami w yjaśniali, uzasadniali i w spierali tęp ą obojętność na to, co właśnie było objaw em żywotności, niepoham ow anej siły czynu i zdolności odradzania się plem iennego pierw iastka. Zdaw ało się, że idea­ łem społecznym jest gruboskórna istota, ograniczona, upasiona, m ająca peł­ ne spichrze i kieszenie, najeżona egoizmem, istota, k tó ra nie chce ani czasu, ani bogactw, ani pracy zm arnow ać na m arzenia, na żaden cel u m y ­ słowy nie m ający bezpośredniego w pływ u na pom nożenie groszy i złotych, na zbytek idealny, jedynie godny ludzi. W ołano na artystów , na tw órców , żeby robili m ałe obrazki i fig u ryn k i i sprzedaw ali je tanio, w ychodząc z fałszywego w yobrażenia o ubóstw ie i ekonom icznej niem ocy społeczeń­ stwa. Tymczasem to właśnie, co stanow iło społeczeństwo, ta w arstw a, któ ­ ra stała na przedzie, wcale nie była w tak złych interesach. Reform a spo­ łeczna przyniosła sporo kapitałów na zakup ziemi, przem ysł w zrastał gw ał­ townie, rolnictw o cieszyło się w ysokim i cenam i na p ro d u k ty ; bogactwo tych właśnie w arstw , do których należało wołać; „Nie bądźcie b a rb a rz y ń ­ cami! -— wzrastało', ale sztu k i nie potrzebow ał n ik t” 22.

W arszawa u schyłku X IX i początku X X w. to „ogrom ne, ale filister- skie, gruboskórne i mało k u ltu raln e środow isko” — takim i słow am i okreś­

2!’ F rag m en t w ypow iedzi K. Benniego w „K u rie rz e W a rsza w sk im ” 80:1900 n r 348 — cyt. za: J. W i e r c i ń s k a . T o w a r z y s tw o Z a c h ę ty S z t u k P ię k n y c h w W a r ­ szawie. W rocław 1968 s. 85.

21 F ra g m en t listu otw arteg o F. Ja sień sk ieg o do K. B enniego z „ K u rie ra W a r­ szaw skiego” 80:1900 n r 349 — cyt. za: W i e r c i ń s k a . T o w a r z y s tw o s. 85.

22 Pisma zebrane. Pod red. J. Z. Ja k u b o w sk ieg o i M. O lszanieckiej. T. 2: M o ­ nografie artystyczne. K ra k ó w 1971 s. 316-317.

(4)

la ją F. Jasieński, w spom inając po kilku m iesiącach swój pobyt w W arsza­ w ie 23. Takie środowisko, a trzeba dodać, nie tylko w arszaw skie, nie rozu­ miało, że „krow a japońska, nam alow ana przez Wyczółkowskiego, jest obra­ zem polskim ; zaś krow a polska, nam alow ana przez Hokusaja, jest obrazem japo ńskim ” 24. Nie rozum iało rów nież obrazów m alarzy tej m iary co np. Pankiew icz, Chełm oński i Podkow iński, nazyw ając tego ostatniego „w a­ riatem chorym na oczy” 25.

„Spotkałem się — pisze F. Jasieński po kilku latach w jednym z a rty k u ­ łów zatytu ło w an ym Mcinggha — [...] w w arszaw skiej Zachęcie (dziwna naz­ wa!) z P a n ią D ulską przed im presjonistycznie m alow anym obrazem Podko- wińskiego. P an i Dulska, obdarzona w ybornym wzrokiem , stała tuż przed obrazem i ... w ściekała się. To jest łajdactw o, krzyczała: to są kpiny: to są plam y, a nie obraz! Zaproponow ałem nieśm iało: niechaj się pani dobro­ dziejka oddali od obrazu, a w tedy plam y zm ieszają się na oku pani dobro­ dziejki i w szystko będzie w porządku. P ani Dulska spiorunow ała mię w zro­ kiem i, zaczerpnąw szy pow ietrza jak hipopotam , k tóry zam ierza pół godzi­ ny spędzić pod wodą, ry k n ęła : śliczny porządek! J a za m oje piętnaście ko­ piejek m am praw o staw ać przed obrazam i tak, jak m nie się podoba! P rzy ­ zw oita kobieta nie może dopuścić, by ją ktoś odpychał i m ieszał jakieś pla­ m y na oku, k tó re się w łaśnie nigdy nie splam iło patrzeniem na jakąkolw iek plam ę!

W tej odpowiedzi tkw i cała filozofia stosunku pom iędzy a rty stą a na­ szym społeczeństw em . Społeczeństw o daje piętnaście kopiejek tylko tak ie­ m u artyście, k tó ry gra i tańczy, jak ono m u grać i tańczyć każe. Biada a r­ tyście, k tó ry nabierze p an ią D ulską i •— za 15 kopiejek — gra i tańczy, jak jem u się podoba” 26.

K ry tyczn e uw agi o sytuacji w salonach w ystaw ow ych wypow iada Z. Przesm ycki na łam ach „C him ery” : „Bazary, zw ane w ystaw am i, rozw ie­ szały spokojnie tu ż obok siebie, k ry ty cy om aw iali z jednakow ą powagą, publiczność oglądała z jednakiem zadowoleniem dzieła M atejków, Chełm oń­ skich, Pankiew iczów , M alczew skich — i płótna Styków, Krzeszów, Stachie- wiczów — i n ik t nie pom yślał naw et, że ta szeroka dobroduszność w stosun­ ku do «sztuki swojskiej» rów na się obeldze w yrządzanej w ielkim istotnie m istrzom naszym ” . A utor kończy akcentem optym izm u: „Trzeba było reakcji krzepkiej, rzeczowej, trzeba było inicjatyw y energicznej, w y trw a­ łej — i tę podjął zbrojny sw ym i cennym i kolekcjam i p. F. Jasieński” 27.

Od m om entu zw iązania się z „C him erą” (r. 1901), gdzie pełnił funkcję

23 Z deszczu pod rynnę. „ Ilu stra c ja P o lsk a ” 1901 n r 5 s. 90.

24 T e n ż e . Niechaj ż y w i nie tracą nadziei. „ Ś w ia t” 7:1912 n r 31 s. 4. 25 T am że s. 4.

26 „M iesięcznik L ite ra c k i i A rty sty c z n y ” 1:1911 n r 1 s. 73. 27 K o le k c jo n e r s tw o dziel sztuki. „C h im e ra ” 1902 t. 5 z. 14 s. 352.

(5)

F , .-J A S IE Ń S K I W Ś R O D O W IS K U W A R S Z A W Y , L W O W A I K R A K O W A 25 recenzenta muzycznego, był Jasień sk i w spółorganizatorem licznych w y­ staw, Pierw sza z nich, z k tó rą W arszaw a — „zdum iona i oburzona, że ktoś ją śmie nauczać” 28 — m iała okazję zapoznać się, to w ystaw a sztuki jap o ń ­ skiej, zorganizow ana w styczniu 1901 r.29 Jasieński uw ażał w ręcz za ko­ nieczność zapoznanie W arszaw y ze sw oją jap o ńską kolekcją, bow iem „p ra ­ w ie n ik t u nas nie wie, że sztuka japońska, choć z zupełnie innych pow o­ dów, w raz z grecką naczelne w sztuce ogólnoludzkiej zajm uje m iejsce” 3t). W arszawska publiczność spotkała się ze sztuką całkowicie dla niej obcą i niezrozum iałą; p rasa potrak to w ała w ystaw ę jako curiosum . W ielu uw a­ żało, że sztuka japońska to filiżanki, papierow e w achlarze, lalki, p araw a- niki, dodawane jako prem ie w sklepach z h e rb a tą Perłow a i Szum iłina 31, a Japończycy to „ludożercze, wysoce niepatriotyczne, słusznie tak, dla swej dzikości i analfabetyzm u, nazw ane plem ię, koczujące na wschodzie A zji” 32. Nie takiej reakcji spodziewał się Jasień sk i: „Zdawało mi się, że skoro pokażę publiczności naszej sztychy arcytw óreów sztuki japońskiej, o k tó ­ rej słabe m iała pojęcie, skoro pow iem arty sto m naszym i kierow nikom opinii p u blicznej: oto, co w ytw orzył naród pracą zbiorową, sam odzielną, nie m ałpując innych, oto i na nas kolej stw orzenia w sztuce czegoś rów nie samodzielnego, czegoś, co by w yodrębniało nas w sztuce od innych n aro ­

d ó w —-zdawało mi się, że publiczność zrozum ie m oje dobre chęci, że i p ra ­ sa te dobre chęci poprze... Tym czasem stało się coś w ręcz przeciw nego: publiczność naigraw ała się w prost nie tylko z osoby m ojej, lecz i z w y sta­ wionych okazów; odbierałem setki listów anonim ow ych o treści m niej więcej jednakow ej: «zabieraj swoje b rzydactw a z w ystaw y i w ynoś się, skądeś przybył — kształć sm ak papuasów , ale nie w arszaw iaków ! ...» N a­ słuchałem się głośnych uw ag tejże publiczności, czynionych na w ystaw ie, o tym, że popularyzuję obrazki ze skrzynek z h erbatą. Dodaw ano na k a rt­ kach pod obrazam i napisy ołówkiem, p rzekręcając nazw iska arty stó w ja ­ pońskich w rodzaju: «Fikaj-B rykaj» [...]. Je d en z pow ażnych tygodników nazwał m oje zam iłow anie do sztuki «histerią», drugi obdarzył m nie ep ite­ tem «geszeftsm an’a», inny znów w prost nazw ał m nie w ariatem [...] po tym wszystkim [...] zacząłem bronić [...] z w łaściw ym m i tem peram entem — nie tyle siebie, ile sprofanow anej sztuki japońskiej, k tó ra jest ozdobą m uzeów wszechśw iatow ych” 33.

28 Tam że s. 352.

29 T. J a r o s z y ń s k i . W y s ta w a s z t u k i japońskiej. „T ygodnik I lu s tro w a n y '’ 1901 n r 8 s. 153.

30 F ra g m e n t listu F. Jasień sk ieg o z „ K u rie ra W arszaw skiego” 80:1900 n r 349 — cyt. za: W i e r c i ń s k a . T o w a r z y s tw o s, 85.

31 W a y d e l - D m o c h o w s k a , jw. s. 430. 32 J a s i e ń s k i. M anggha s, 72.

(6)

J a k w spom ina W aydel-D m ochow ska: „zasypyw ano go naiw nym i p y ta ­ niam i, robiono niedorzeczne uwagi. M anga zaś um iał być nieprzyjem ny i nie p rzeb ierał w dosadnych epitetach. Z irytow ał się w końcu i rozwiesił n a w ystaw ie im perty n enckie n ap isy ” u . Napisy te dały powód do ostrej k ry ty k i n iejed nem u felietoniście.

W. R abski pisze: „'Przed m iesiącem m niej więcej otrzym ałem z kół czy­ telników naszych list z o strą k ry ty k ą w ystaw y japońskiej w gm achu Za­ chęty, a raczej różnych dodatków literackich, k tórym i właściciel w ystaw io­ nych dzieł sztuki, p. Feliks Jasieński, uw ażał za stosow ne irytow ać publicz­ ność. C zytaliśm y np. tak ie napisy i m anifesty na ścianach sali w ystaw o­ w ej, jak : «Trzeba zrozum ieć, że h erb a ta chińska a sztuka japońska są dwie rzeczy odrębne» lub: «W ielbicielom sztuki japońskiej, um iejącym czytać i obchodzić się z książkam i». I dalej: „P an Jasieński m a dużo zapału dla sztuki, m a zbiory prześliczne, nie chowa ich zazdrośnie w e w łasnej galerii, lecz dzieli się nim i z publicznością, więc m ógłby odegrać w społeczeństwie naszym rolę bardzo dodatnią, byle tylko zechciał zrozumieć, że chcąc swych bliźnich czegoś nauczyć, nie m ożna im z góry oświadczyć: «Moi drodzy, jesteście bydełkiem »” 3S.

J u ż po trzech dniach „ K u rier W arszaw ski” z dnia 18 kw ietnia zamieścił ripostę Jasieńskiego na list Rabskiego: „P an Rabski w ie [...], że na dopiski literackie, um ieszczone na w ystaw ie japońskiej, publiczność w zupełności zasłużyła. G dym zbiory m oje przyw iózł do W arszawy, zaniosłem pewnego w ieczora okazy najrzadsze do człowieka, u którego grom adzi się jakoby śm ietank a inteligencji. Część tow arzystw a, szeroko rozw arłszy powieki, za­ p ytała: co to jest? Część pozostała orzekła, ukazując na sztychy: gdy k u­ p u jem y u Popow a h erb a tę chińską, zaw ijają nam paczki w takie właśnie b rzydactw a. Stąd napis o h erbacie chińskiej i sztuce japońskiej. Napis o p otrzebie delikatnego obchodzenia się z książkam i w yw ołany został tym, że publiczność, pozostaw iona bez dozoru, iry tu jąca mię dużo więcej, niż jam ją irytow ał, szarpała, śliniła i darła na strzępy zarówno album y, jak i czaso­ pism a, położone n a stole. Tej to w łaśnie publiczności, m ówiłem słowa p raw ­ dy i ... m ówić nie p rzestanę; nie chodzi mi o popularność, lecz o sztukę. Działam zarów no w obronie zbiorów i interesie w łasnym , jak i w interesie artystów , literató w i m iłośników, którzy z ty ch zbiorów na w ystaw ach i u m nie korzystają. [...] N iem iłe są W arszaw ie w ystaw y? Mogę pracy zanie­ chać” 36.

A le nie zaniechał. 1 IV 1901 r. otw arto w lokalu redakcyjnym „Chime­ r y ”, przy w spółudziale Jasieńskiego, pierw szą z serii 34 projektow anych w y staw , ukazu jącą grafikę i ry su n k i A. D iirera w najlepszych

reproduk-“ Jw . s. 430.

35 K ap ry s [W. R a b s k i ] , Czy to k r y ty k a ? „ K u rie r W arszaw sk i” 1901 n r 103 s. 5. 3i T am że n r 106 s. 6.

(7)

F . J A S I E Ń S K I W Ś R O D O W IS K U W A R S Z A W Y , L W O W A I K R A K O W A 27

c ja c h 37. D ruga poświęcona była grafice H. R iviere’a (15 IV -1 V), trzecia grafice G. B. Piranesiego (1 V-15 V), czw arta S. M asłow skiem u jako akw a­ reliście (15 V-1 VI) i p iąta ornam entyce arabskiej (1 VI-15 V I ) 38. W ystaw tych zaniechano w czerwcu 1901 r.39

Przesm ycki w te n sposób podsum ow ał działalność niezrozum ianego przez ogół fan atyk a sztuki, jakim był Jasieński: „Może zanadto apoistoło- wal, może zbyt utopijnie chciał naw racać w szystkich od razu, może nie­ potrzebnie polem izował z kurierkow ym i i w iejskim i pseudo-znaw cam i, ale w całym szeregu w ystaw , na k tó re żadna nie w śliznęła się m izeria, dał widzieć chcącym, a narzucił niechcącym tak ą m asę istotnych dzieł sztuki, jakiej dawno u nas nie widziano. [...] W ystaw y te były zatem sam e przez się, dla nowości swej i w ysokiej w artości artystyczn ej, fak tem pierw szo­ rzędnego znaczenia. W ystokrotnia [...] ich wagę w pływ jaki, zda się, w y ­ w arły na innych kolekcjonerów m iejscowych, unaoczniając im, drogą przy ­ kładu, możliwość i konieczność przeciw działania — rosnącej wciąż i mo­ gącej paraliżować sam rozwój sztuki — atro fii estetycznej społeczeństwa. Bo jakiż dawno niew idziany, w krótce po w ystąp ieniu p. Jasieńskiego ru ch się budzi. Salon K ry w u lta zaczyna przeplatać obowiązkowe «maszyny» artystycznym i istotnie w ystaw am i, m iędzy innym i, czarnych i kolorow ych akw afort i autolitografii [...]. Tenże K ry w ult, a za jego przykładem i Za­ chęta, urządzają czytelnie czasopism sztuce pośw ięconych [...]. Kis. M ichał Radziwiłł w ystaw ia w salach ratuszow ych [...] bardzo piękny zbiór starych m istrzów, głównie włoskich i flam andzkich, oraz sporą ilość rysunków Norblina, Orłowskiego, Płońskiego i innych z galerii Niebo raw sk ie j” 40.

Po śmierci Gersona „C him era” um ieściła nekrolog pióra Jasieńskiego, który rozpoczynał się tym i słowami: „T utejsza gm ina ew angelicko-augs­ burska poniosła w ielką stra tę : zm arł W ojciech Gerson, prezes zarządu zbo­ ru i kolegium kościelnego. B ył to człowiek zacny, dobry i sym patyczny. Przez długi szereg lat opiekow ał się ochronam i, szw alniam i, dom em s ta r­ ców i kalek, oraz szkołami gm iny ew angelicko-augsburskiej. W chw ilach wolnych od wyżej w ym ienionych zajęć zajm ow ał się m alarstw em i pisa­ niem spraw ozdań arty styczny ch ”. W edług Jasieńskiego „G erson nie był arty stą i nie stw orzył nigdy dzieła m ającego chociażby dalekie z dziełem sztuki podobieństwo, nie jest — jak głosi p rasa polska — a rty s tą w ielkim , znakom itym . Poniew aż ś.p. Gerson, nie mógł być profesorem m alarstw a; nie mógł być rów nież i kryty k iem sztuki” 41.

37 „T ygodnik Ilu stro w a n y ” 1901 n r 16 s. 319. 58 „ C h im e ra” 1901 t. 1 z. 2 s. 361.

3» W i e r c i ń s k a . Feliks Jasieński s. 212. jo p r Z e s m y c k i , jw . s. 352.

11 F. J a s i e ń s k i . W kw estii drobnego nie porozumienia. „ C h im e ra ” 1901 t. 1 z. 2 s. 354.

(8)

I znow u W. R abski ostro w ystąpił przeciw Jasieńskiem u w artyk ule To i owo: „... nie chcem y zrażać do pracy publicznej człowieka, który czy to pod w pływ em atm osfery, w iejącej w pew nych kołach rozczochranego, nie w ypierzonego jeszcze m odernizm u, czy też pod w pływ em chwilowych, «laurow ych i ciem nych» kaprysów napisał [...] artykuł, zakraw ający praw ie n a p am flet [...]. I stać się może łatw o, że w ystaw y, urządzane przez p. J a ­ sieńskiego świecić będą pustkam i, a każdy a rty k u ł jego, choćby naw et do­ brą w olą i m yślą zdrow ą podyktow any, spotka się z góry z nam iętną opo­ zycją [...] radzę p. Jasieńskiem u, aby aforyzm am i swoimi zdobił raczej sztam buchy przyjaciół niż ściany Zachęty i łam y czasopism. A w tedy prze­ sta n ą się może rodzić tak ie dziw actw a, jak nekrolog Gersona, i m iejsce d rw in z publiczności zajm ie powaga pedagogiczna” 42.

Jasień sk i w odpowiedzi R abskiem u oświadczył, że w ycofuje sw oją pro­ pozycję ofiarow ania zbiorów Zachęcie, a także odm aw ia urządzenia w y­ staw y R em b randta 43. Z raniony mocno zbiory zatrzym ał przy sobie, a W ar­ szawa straciła szansę urządzenia m uzeum , o k tó ry m ta k m arzył i bez któ­ rego nie w yobrażał sobie w yrobienia sm aku artystycznego wśród ogółu i co za tym idzie — stw orzenia sztuki narodow ej. W rozm owie z Püssari- W atanem , k tó ry p yta go o M atejkę, G rottgera, Kossaka, Gierym skich, m ówi: „W ym ieniłeś p an szereg nazw isk istotnie św ietnych; świadczą one o tym , że m ieliśm y i m am y doskonałych arty stó w polskich, wszelako, po­ mimo to, «sztuki polskiej» nie m am y. Taki tylko naród istnieje w sztuce, k tó ry posiada w łasny styl w m alarstw ie, rzeźbie, architekturze, zdobnic­ twie. A w czymże objaw ia się nasz styl rodzim y? Chyba nie w naślado­ w aniu m onachijczyków , francuzów , w łochów w m alarstw ie; chyba nie w zapożyczaniu w zorów obcych (w dodatku najbardziej szablonowych) w ar­ chitekturze...? Rzeźba nasza? — no, o> tej lepiej nie wspom inać. [...] Na­ sze w ychw alane stro je narodow e, nasze pasy lite, toż to przecie niew olni­ cze naśladow nictw o pom ysłów w schodnich!” 44. I dalej: „Będę zawsze po­ pierał tale n ty indyw idualne, chociażby te nie odpow iadały wym aganiom szkolarstw a, w m yśl Gersonów, M aszyńskich, ludzi najzacniejszych, lecz

[...] w p rost szkodliw ych dla rozw oju oryginalnej sztuki polskiej” 45. Głosząc konieczność realizacji własnego indyw idualnego stylu w sztu­ ce, jest także Jasień sk i zw olennikiem stylu zakopiańskiego i wspólnie z W. T etm ajerem , S. W itkiew iczem , W. M okłowskim i J. W archałow skim dąży do jego upow szechnienia 4e.

W lipcu 1901 r. w ydał Jasień sk i w W arszawie pod pseudonim em Felix

42 K ap ry s [W. R a b s k i ] , To i owo. „ K u rie r W arszaw ski” 1901 n r 111 s. 5-6. 43 Cyt. za: W i e r c i ń s k a . T o w a r z y s tw o s. 87.

14 P i i s s a r i - W a t a n , jw . s. 322. 45 T am że s. 323.

(9)

F . J A S I E Ń S K I W Ś R O D O W IS K U W A R S Z A W Y , L W O W A I K R A K O W A 29

książkę Manggha. Promenades à. travers le m onde, l’art e | les id é e s 47. J a ­ poński ty tu ł książki, k tó ry oznacza „różnorodne szkice”, zaczerpnął J a ­ sieński od nazw y zbioru album ów japońskiego m alarza H okusaia 4S. K siąż­ ka ta, inspirow ana najpraw dopodobniej przez D zienn ik braci G oncourtów , „pow staw ała [...] z dnia na dzień w ten sposób, że a u to r [...] notow ał tu za świeża w rażenia i m yśli swoje w tym porządku, w jak im mu je przynosiło życie, napotykani po drodze ludzie i rzeczy, nowe wciąż krajobrazy, m iasta, narody, cywilizacje, książki, dzieła sztuki [...]” 49. Manggha, której m otto brzm i: „Ich schreibe nicht Euch zu gefallen” 50, nie przyniosła Ja sie ń ­ skiemu zbyt wielkiej popularności w k raju , może z pow odu ostrej ironii i sceptycyzmu, a może dlatego, że była pisana po francusku i poruszała przew ażnie zagraniczne tem aty zw iązane ze sztuką, litera tu rą , m uzyką i filozofią. N atom iast z P aryża przychodziły głosy uznania dla Jasieńsk ie­

go i jego M a ngghi51. ^

Jasieński obrażony na W arszawę czy inaczej: na W a rsz a w k ę 52, jak powie po kilku latach, w yjeżdża do Zakopanego, n astęp nie jesienią 1901 r. do Lwowa. Środowisko lwowskie było pozbaw ione w szelkiej atrakcyjności i zainteresow ania spraw am i sztuki. S ytuacja niew iele się różniła od czasu, kiedy A. G rabow ski pisał, „chcąc w e Lwowie egzystencję sobie zapew nić trzeba malować dużo i to, co żądają, m alując zaś dużo i w edle w ym agań, chcąc nie chcąc [artysta] m usi stać się rzem ieślnikiem ” 53. Znalazł się J a ­ sieński w położeniu niełatw ym ; aby w zbudzić poszanow anie dla „sztuki bez ep itetu ” i dla indyw idualności tw órczej tam , gdzie sztuka reprezen to ­ wała cechy w zupełności trad y cy jn e lub zrutynizow ane, ze sw oistym te m ­ peram entem polem icznym rozpoczął uśw iadam ianie artystów , k ry ty k ó w i publiczności.

Łada-Cybulski pisze: „Pobyt p. Jasieńskiego we Lwowie to epizod za­ ledwie jego działalności, ale epizod znam ienny bardzo i w iele znaczący w dziejach kulturalnego rozw oju. W środow isku dotąd dla sztuki obojętnym , nieraz wrogim praw ie, padł po raz pierw szy donośny głos naw ołujący do stw orzenia sztuki polskiej. [...] N aw et ci, którzy dziś tak pięknie piszą

47 Manggha. P rzechadzki poprzez św iat, s z t u k ę i idee. 43 Manggha s. 312.

49 A. Ł a d a - C y b u l s k i . Feliks Jasieński i jego Manggha. „ K ry ty k a ” 4:1902 z. 4 s, 283.

5,1 „Nie piszę, by się w am przy p o d o b ać”.

51 „Donoszą n am z P ary ża — p odaje „ C h im e ra ” — że k sią żk a p. F elik sa J a s ie ń ­ skiego [...] obudziła w p ary sk ic h k o lach lite ra c k ic h i a rty sty cz n y ch , z k tó ry m i a u to r przez dłuższy czas dość blisko obcow ał, żyw e zajęcie. P ierw sze w y d an ie je s t ju ż podobno w yczerpane. P a ru tłu m aczy niem ieck ich zgłosiło się do w y d aw cy z p ro śb ą o praw o p rz e k ła d u ” (1901 t. 1 z. 2 s. 364).

32 J a s i e ń s k i . Niechaj ż y w i s. 4.

(10)

0 odnalezionym wreszcie «złotym rogu» sztuki polskiej m ilczeliby z pew ­ nością w dalszym ciągu [...], gdyby nie żadnym i w zględam i nie skrępow a­ na bezwzględność agitatorska p. Jasieńskiego” 54. Tak jak przedtem w W ar­ szawie, gdzie „z k ry ty k am i n aw et rozpoczynać trzeba było od abecadła pojęć zasadniczych o sztuce” 33, tak i w e Lwowie „dostawało się za jednym zam achem publiczności, m alarzom , rzeźbiarzom , krytykom , m ecenasom — jed n y m za obojętność, drugim za nieufność wobec m otyw ów swojskich, trzecim za w ykrzyw ianie twórczości, zaczynającej chadzać rodzim ym i szla­ kam i” 3fi.

W m ałym lokalu lwowskiego TPS P M anggha jął urządzać w ystaw y sw ych zbiorów m, in. g rafiki holenderskiej, japońskiej i niem ieckiej, po­ przedzane ko nferencjam i publicznym i, w k tórych w yjaśniał cel i zadania w ystaw . Okazało się, że jed n ak „apatyczny flirt przed obrazam i ustąpił m iejsca szczerem u zaciekaw ieniu zbiorami, zapełniającym i całą w ystaw ę od podłogi do sufitu i zaopatrzonym i w oryginalne, niekiedy ekscentryczne kom entarze w ystaw cy” 57. Co więcej, pisał niem al co dzień artyk uły : „cię­ te. b ru ta ln e nieraz w swej bezwzględnej szczerości i oburzeniu, ale dyszące entuzjastyczny m um iłow aniem piękna i nienaw iścią wszelkiego kołtuń- stw a ” 58.

Znane są rów nież takie fak ty : pewnego szlachcica nakłonił do rozpisa­ nia k onk u rsu na dom, oczywiście w sty lu polskim, a pew nej dam ie zapro­ jek tow ał suknię karnaw ałow ą w stylu zakopiańskim 59. W atm osferę sztu­ ki i w szystkiego, co miało ze sztuką jakiś związek, w niósł nowy, zbaw ienny nastrój, w yw oław szy przy tym spór o w łasną, polską sztukę, co — jak pisze Ł ada-C ybulski — „rzecz w e Lwowie niebyw ała”.

Po „odpraw ieniu dw um iesięcznej m isji artystycznej w yjechał ze Lwo­ wa, zostaw iw szy po sobie błogosławiony ferm en t um ysłów. W ciągu 10 lat Lwów nie mówił, nie pisał i nie kłócił się tyle o sztukę co w ciągu ty ch dwóch m iesięcy”, jak pisał „ K ra j” w styczniu 1902 r. dając kolejny dowód, że pobyt Jasieńskiego w ty m środow isku nie pozostał bez echa. Akcję roz­ poczętą przez Jasieńskiego dopełniły w przeciągu niespełna dwóch lat (do 1903 r.) m. in. w ystaw y „Sztuk i”, zbiorowa w ystaw a dzieł J. Mal­ czewskiego i W. Weissa, a także w ystaw y arty stów grupy Pon't-Avent 1 Nabis.

Pod koniec 1901 r. Jasieński przeniósł się na stałe do K rakow a, „gdzie doskonale zrozum iany, życzliwie przy jęty , energicznie po party przez a

r-34 Ł a d a - C y b u l s k i , jw . s . 134. 55 Tam że. . 56; „ K ra j” 1902 n r 1 s. 15. !‘7 Tam że. 58 Ł a d a - C y b u l s k i , jw. 59 „ K ra j" 1902 n r 1 s. ,15.

(11)

f. j a s i e ń s k i w Śr o d o w i s k u w a r s z a w y, l w o w a i k r a k o w a 31 tystów, prasę i publiczność” m iał zam iar urzeczyw istniać swój program kolekcjonerski i w y ch ow aw czy 60. W ydaje się, że arty sty czn y K raków , a przynajm niej niektórzy jego przedstaw iciele czekali na te n przyjazd. W liście K. Laszczki czytam y: „K iedy K ochany P an w yb iera się do nas na bój z kołtunam i? Nam tu sm utno bez Was, a zdaje się, że i dla P a n a K raków byłby w ygodniejszy z w ielu bardzo w zględów ” 61.

K raków w tych czasach stanow i główne ognisko polskiej k u ltu ry i pla­ styki. Począwszy od 1895 r., kiedy F ałat zreorganizow ał krakow ską Szkołę Sztuk Pięknych, n a stęp u ją kolejne now atorskie w ydarzenia, dokoła k tó­ rych zaczyna kształtow ać się twórczość i życie artystyczne. W 1897 r. powstaje Tow arzystw o A rtystów Polskich „S ztuka” , S. P rzybyszew ski obejm uje redakcję m iesięcznika „Życie” (1898), n a którego łam ach poja­ wia się po raz pierw szy term in „M łoda P olska”, w 1901 r. zaw iązuje się towarzystwo „Polska Sztuka Stosow ana”, w reszcie swój św ietny rozwój przechodzi te a tr krakow ski pod d y rek cją T. Paw likow skiego (1893-1899) i J. K otarbińskiego (1899-1905).

Biorąc to w szystko pod uwagę, m ożna zgodzić się F. K leinem , k tó ry uważa, że „w ybór ten nie b y ł wcale przypadkow ym . Jasieńsk i bow iem , ze swą subtelną, przenikliw ą n atu rą, poznał się od razu na K rak o w ie” 62. Szybkę stał się jedną z najbardziej czołowych i ch arakterystycznych po­ staci ówczesnego K rakow a. W ysoki, szczupły, czarnobrody, o zam aszys­ tych ruchach, w yrazistych rysach tw arzy , z niedostępnym i czarnym i oku­ laram i, zw racał na siebie wszędzie uw agę sam ym w yglądem .

W 1902 r. zakłada Tow arzystw o Polskich A rtystów G ra fik ó w 63 oraz Towarzystwo Przyjaciół M uzeum Narodowego 64. W raz z A. Ł adą-C ybul- skim jest inicjatorem w ydaw nictw a H. A ltenberga „S ztuka polska — m a­ larstw o” 65. W latach 1909-1913 jest kierow nikiem arty stycznym k w a rta l­

00 A.C. [A. Ł a d a - C y b u l s k i ] , Feliks Ja s ień sk i w K ra ko w ie. „T y d zień " 1902 n r 41 s. 660.

61 Rękopis w zbiorach M uzeum N arodow ego w K rak o w ie sygn. 163800a. 82 W spom nienia s. 2.

63 W 1903 r. w y d aje pierw szą tekę, do k tó re j p rac e w yk o n ali: W yczółkow ski, S tanisław ski, Tichy, D ębicki, P an k iew icz, W yspiański, M alczew ski i Siedlecki.

64 J a k p o d aje „C zas” 56:1903 n r 94 s. 2: „W nioskodaw ca [Jasieński] d ał [...] w y ­ raz m yśli w szystkich obecnych arty stó w , ta k gorąco w niosek jego p rzy ję to i n a ­ tychm iast, bez ro zp raw , zm ieniono w jed n o m y śln ą u ch w a lę”.

65 P ierw szy zeszyt tego lw ow skiego w y d aw n ic tw a u k a z a ł się w 1903, o sta tn i w lu ty m 1905 r. W sum ie ukazało się 15 zeszytów , k tó ry c h głów ne za d an ie zostało jasno przed staw io n e w e w stępie: „[...] dzieła naszej sz tu k i n aro d o w ej [...] uczynić w łasnością ogółu i za m ożliw ie n ajn iższą cenę u p rzy stę p n ić ja k n ajszerszy m w a r­ stwom. (naszego społeczeństw a. [...] S podziew am y się rów nocześnie osiągnąć i cel drugi: ułatw ić [...] dostęp do naszej sz tu k i «Europie», tj. ogólnoludzkiej k u ltu rz e a r ­ ty sty czn ej”.

(12)

nika artystyczno-literackiego „L am us” 66. W licznych artyk ułach ogłasza­ n ych np. w „Ilu strow an ym K urierze Codziennym ”, „M iesięczniku Literac­ kim i A rty sty czn y m ”, „N aprzodzie” , „Czasie”, „Głosie N arodu” bezustan­ nie w ojuje z dulszczyzną i kołtuństw em galicyjskim , ze w szelką m iernotą arty sty czn ą i p łytkim i sądam i o sztuce.

Ju ż po kilk u n astu dniach pobytu w K rakow ie, M anggha rozpoczyna serię w ystaw , w któ rych kładzie nacisk przede w szystkim na współczesne m alarstw o polskie i sztuki graficzne. W styczniu 1902 r. organizuje w T P S P w ystaw ę p rac współczesnych artystów polskich i kolekcji swoich p o rtre tó w oraz w M uzeum N arodow ym w ystaw ę zbioru drzew orytów ja­ pońskich 67.

Zw iązany z życiem plastycznym , a także teatraln y m i literackaim , znaj­ duje się w k ręg u krakow skiej cyganerii, skupiającej się wokół „Zielonego B alonika”, w pow staniu którego m a pew ien u d z ia ł68. Do dalszego rozwoju k ab aretu , założonego (1905 r.) przez Ja n a A ugusta Kisielewskiego, Teofila Trzcińskiego i K arola Frycza, p rzyczyniają się oprócz Jasieńskiego Boy- -Ż eleński, Ludw ik Puget, Edw ard Leszczyński i K azim ierz Sichulski. W Jam ie M ichalikow ej, na jednej ze ścian w sali zwanej Starą, wisiał obraz nam alow any przez Sichulskiego. P rzedstaw iał on w k ary k atu rze cały zes­ pół k ab aretu , k tó ry „[...] rozbaw iony w Jam ie M ichalika wyszedł ku Ryn­ kowi Q łów nem u i w pląsach w zbił się nad poziom i budow le” 69. Wśród tego tow arzystw a znajdow ali się m. in. W yczółkowski (jako faun z długim ogonem), Sichulski, Sierosław ski i Jasieński (w postaci nietoperza z głową lu d z k ą )70.

Rzeczyw istym ogniskiem k u ltu ry i sztuki stało się m ieszkanie Jasień ­ skiego na rogu R ynku i ul. św. Jan a, gdzie m ieścił się klub S z tu k a 71. U rządzone z w ielkim sm akiem stało się najw ykw intniejszym salonem K ra­ kowa, tu też grom adzi się elita z k ręgu Młodej Polski. „Ileż to czarują­ cych godzin spędziliśm y u niego, w śród tych niezrów nanych skarbów P ięk­ na, a p rzy wciąż pełnej butelce najprzedniejszego w ina [...]” — wspom ina recenzent „Ś w iata” 72. Tu odbyw ały się w ieczory m uzyczne 7S, Jasieński z

cs Polskie życie arty sty c zn e s. 95.

67 „T ygodnik Ilu s tro w a n y ” 1902 n r 4 s. 78.

03 A. W a ś k o w s k i. Z n a jo m i z ta m ty c h czasów. K ra k ó w 1960 s. 89.

69 Zenon [Z. P r u s z y ń s k i ] , Ja m a Michalika. L okal „Zielonego Balonika”. K ra k ó w 1930 s. 13.

T;) T am że s. 15.

71 A.Ł.C. {A. Ł a d a - C y b u l s k i ] , M u z e u m Feliksa Jasieńskiego. „ K ry ty k a ” 5:1903 z. 12 s. 402.

72 S krz., (rec.). „ Ś w ia t” 24:1929 n r 16 s. 16.

73 J a sie ń s k i był ta k że m uzykiem . K om ponow ał i g rał na fo rte p ia n ie i o rg a­ nach. R óżne były zd a n ia na te n te m at, w iększość je d n a k u w ażała, że w o dtw arzaniu np. C ho p in a n ie w ielu m iał rów n y ch sobie, a g rę n a fo rte p ia n ie doprow adził do p er -fe k c ji (S. L i p e c k i. Feliks Jasieński. „Głos N a ro d u ” 1929 n r 93 s. 2).

(13)

1. Konrad Krzyżanowski, Portret F. Jasieńskiego, węglem , 1901

(14)
(15)

3. Józef M ehoffer, P o rtr e t F. Jasieńskiego, ry su n e k w ęglem , 1920 [?]

(16)
(17)

FELIKS

J A S IE Ń S K I

5. Leon W yczółkow ski, K a r y k a tu ra Ja p o ń c zy k w Galicji, p astel, 1903

(18)
(19)

f . j a s i e ń s k i w Ś r o d o w i s k u w a r s z a w y , l w o w a i k r a k o w a 33

upodobaniem grał utw o ry C hopina i Schum anna i prow adził rozm ow y na wszystkie tem aty, najczęściej jed n ak zw iązane ze sztuką, lite ra tu rą i muzyką, a gdy opow iadał o kimś, wszyscy zaśm iew ali się do łez 74. P rzy takich okazjach bardzo często w ystępow ał w e w spaniałym stro ju beduina, w ystępow ał w nim rów nież na p rzedstaw ieniach U czty H erodiady K aspro­ wicza — w spom ina A. Sw iderska: „[...] zaproponow ał dyrektorow i K o ta r­ bińskiem u, że w ystąpi na uczcie jako staty sta, m oty w ując to tym , że trzeb a młodzieży akadem ickiej dać przykład, iż to nic ubliżającego być sta ty stą w teatrze. I rzeczywiście w ystąpił n a próbie g eneralnej, a potem n a jsu ­ m ienniej b rał udział w e w szystkich p rzedstaw ieniach i ... m iał tre m ę !” 75. Przyjaźnił się praw ie ze w szystkim i arty sta m i swej epoki, udostępniał im swe zbiory i kolekcjonow ał ich prace. W śród w ielu w y b itn y ch i cieka­ wych ludzi, z k tórym i Jasieński — „en fan t te rib le ”, ja k go określa T. B oy-Ż eleński76 — utrzym yw ał bliskie ko ntak ty , znajdow ali się K on stanty Górski, Stanisław ski, Malczewski, Laszczka, W yspiański, L. P uget, W eisso­ wie, Axentowicz, M ehofferowie... „Jasieński, ze sw ą żyw iołow ą n a tu rą i miłością do sztuki, k tó ra w prost przechodziła w pasję czy m aniactw o, um iał sobie ta k pozyskać artystów , że w krótce, w ciągu k ilku lat, zgrom a­ dził w yjątkow ą w Polsce kolekcję [...]” 77. Mimo znanej w szystkim arty sto m zachłanności, był mile w idziany w ich pracow niach i... „poryw ał obrazy n ie­ raz prosto ze sztalug; czasem, gdy m u zabrakło gotówki, płacił ratam i, z niezaw odną punktualnością, czasem w ym ieniał, czyli jak się to wówczas mówiło w śród m alarzy, robił facjendy” 78.

Najbardziej zaprzyjaźniony z Leonem W yczółkowskim m iał ok. 700 jego dzieł (oleje, pastele, rysunki, akw arele, grafika) 79. „D ziw na b y ła p rzy ­ jaźń tych dwóch ludzi — żywiołowego m alarza i pasjonow anego zbiera­ cza. [...] Jasieński w yw ierał jakiś m agiczny w pływ na swego przyjaciela. W poglądach, uw agach i sądach Jasieńskiego krystalizow ały się nieraz wizje i zam iary m alarskie arty sty . W idocznie twórczość jego w ym agała ja ­ kiegoś głośnego rezonansu czy refleksu, k tó ry zawsze znajdow ał u p rzy ja ­ ciela. I w ten sposób tylko m ożna sobie w ytłum aczyć to przejęcie znacznej części twórczości artystycznej W yczóła przez Jasieńskiego” 80. W pracow ni Wyczółkowskiego przy ul. Starow iślnej bardzo często odbyw ały się pod­ wieczorki, na który ch stałym gościem b y ł Jasieński. S tam tąd też w ynosił

74 Na podstaw ie w spom nień p. Ś liw iń sk ie j, sz w a g ie rk i sy n a F. Ja sień sk ieg o — H enryka.

73 Trwa, choć przeminęło. W: Kopiec w s p o m n ień . K ra k ó w 1964 s. 330. 76 Z naszli te n kraj? K ra k ó w 1945 s. 121.

77 K l e i n . N o t a tn ik s. 96.

79 W a y d e l - D m o c h o w s k a , jw . s. 431.

79 M u z e u m Feliksa Jasieńskiego. „N ow ości Ilu stro w a n e ” 11:1914 n r 21 s. 7. 50 F. K l e i n . L eon W y c z ó łk o w s k i (Garść wspomnień). „Od A do Z” 2:1947 n r 10 s. 2.

(20)

pod „sław ną” czarną p ele ry n ą rysunki, grafikę i niedokończone studia 81. Sam Jasień ski w M anggha p rzyzn aje się do sposobu, jakim zdobyw ał licz­ ne prace p rzyjaciela: „R ysunki i szkice W yczółkowskiego, o dkryte pew ne­ go razu pod łóżkiem, gdy byłem zajęty szperaniem w edług mego zwyczaju w jego pracow ni, są m i droższe niż jego obrazy” 82.

Do grona najbliższych przyjaciół Jasieńskiego należał także Pankiew icz, z k tó ry m łączyła go p rzy jaźń jeszcze z czasów młodości. Byw ał praw ie codziennie w m ieszkaniu Pankiew iczów przy ul. Batorego, gdzie toczyły się długie d y skusje o m alarstw ie i obyczajach hiszpańskich, drzew orytach ja­ pońskich, perskich fajansach i o m uzyce 83.*W K rakow ie dzięki sprzyja­ jącym w aru nk om , jak im było pozyskanie większości artystów , nastąpił drugi etap w kolekcjonerstw ie Jasieńskiego. G rom adził on przede w szyst­ kim obrazy polskich im presjonistów .

W latach poprzedzających I w ojnę św iatow ą m ożna mówić o trzecim okresie kolekcjonerstw a, w k tó ry m Jasieńskiego in te resu ją przede w szyst­ kim stare, cenne tk an in y : aksam ity genueńskie z XVI w., tk an in y wschod­ nie z jedw abiu, dyw any perskie, stare kilim y polskie i ruskie. „Te ostatnie zbierał jeżdżąc po całym Podolu, W ołyniu i U krainie, po wsiach, po za­ padłych dw orach i dw orkach szlacheckich. [...] W ybierał co najpiękniejsze okazy” 84.

Z ta k ą nam iętnością grom adzone zbiory p ragn ął oddać na własność społeczeństw a polskiego i stw orzyć dla nich osobny oddział m uzeum , któ­ rego on sam m iałby być kustoszem . Ale przy ty m „Jasieński [...] — zastrzegł sobie, że zbiór jego stanow ić m a po w ieczne czasy oddział odrębny i żądał dlań ty le m iejsca, by okazać całą jego w spaniałość” 8S. Oprócz tego żądał, aby gm ina w ypłacała m u rocznie 4 tys. koron n a dalsze kom pleto­ w anie zbiorów 86. Do ostatecznej decyzji nie doszło, gdyż „M uzeum naro­ dowe jest w łasnością gm iny: darow izna przejść m usiała przez biu ra m a­ g istra tu i obrady rozm aitych kom isji; syndyk m iał akt spisać, Rada go za­ tw ierdzić. [...] może radcy w kom isjach o sztuce (zwłaszcza japońskiej) sły­ szeli odrobinę tylk o m niej, niż o żelaznym w ilku — ty le pew na, że dogadać się nie m ogli z ofiarny m a k ap ry śn y m zapaleńcem . [...] Sław etni znawcy m ów ili o japońszczyźnie z ta k ą pogardą, jak k u ra o pieprzu. Posunięto się n aw et do potw ornego podejrzenia, że ofiarodaw ca chce na mieście —

za-81 Z listó w T eo d o ra G ro tta do M a rc in a S am lickiego w : M. T w a r o w s k a . L e o n W y c z ó łk o w s k i — L is ty i w spom nienia. Ź ródła do d zie jó w s z t u k i polskiej. T. 11. W rocław 1960 s. 273.

82 Prom enades a trav ers le m onde, l’art et les idees. V arsovie 1901 s. 406.

83 J. W a y d e l - D m o c h o w s k a . W kręgu Pankiewicza. W spom nienia i li­

sty 1906-1940. K ra k ó w 1963 s. 34. 84 K l e i n . N o t a tn ik s. 97.

85 W ierzb ię ta [T. Ż u k - S k a r s z e w s k i ] , Na m arne? „Ś w iat” 7:1912 n r 26 s. 6.

(21)

f \ j a s i e ń s k i w Śr o d o w i s k u w a r s z a w y, l w o w a i k r a k o w a 35 robić. W reszcie odroczono uchw ałę, by radcy przekonać się mogli naocznie, czy zbiory coś w arte! P a n Jasień sk i p rzy ją ł w ysłańców grzecznie, pokazał im wszystko i oświadczył, że m a tej całej szopki dosyć i nikom u ze sw ym i zbioram i narzucać się nie m yśli” 87.

Rozgniewany na zarząd m iasta, k tó ry nie um iał zdobyć przez tyle lat pomieszczenia dla jego w spaniałej kolekcji, w 1914 r. postanow ił ofiarow ać ją W arszawie 8S. P ro je k t ten nie został zrealizow any i zbiory pozostały na­ dal w m ieszkaniu Jasieńskiego. Nieco wcześniej nosił się z zam iarem odda­ nia zbiorów do m uzeum zagranicznego, o czym pisze w liście do W iktora G om ulickiego: „[...] ze zbioram i kłopotu mieć nie będę: znajd ą każdej chwili bezpieczne i zaszczytne um ieszczenie ... poza granicam i subtelnej oj- . czyzny, podobnej do krokodyla, k tó ry śpi w ile w iślanym i w yłazi dopiero, gdy poczuje zapach trupi, roni łzę, popyskuje i w raca, skąd w ylazł. [...] Zapraw dę: to jest najdzikszy i n ajohydnijszy naród, jak i kiedykolw iek istn iał” 89.

Gdy więc spraw a ulokow ania kolekcji n adal stała pod znakiem zapy ta­ nia, Jasieński „[...] w alczył wciąż o sztukę i k u ltu rę ze zw ykłym rozm a­ chem: rozdzielając na praw o i lewo szturchańce i kułak i [...]” 90. W replice W ierzbięcie, k tó ry zabierał głos w spraw ie przejścia zbiorów na własność społeczeństwa polskiego, M anggha tłum aczył w ten sposób sw oje „n arw a­ ne w ierzganie” : „Jako publicysta, rzeczyw iście — od la t dziesięciu — «Walę», bynajm niej nie dlatego, że «Walić lubię», lecz dlatego jedynie, iż walić jest m oim obowiązkiem. M andat do W alenia otrzym ałem od polskich artystów , godnych tego ty tu łu . W aliłem i W alę z zapałem , [...] lecz jed no ­ cześnie ze w strętem ; praca to ciężka i p rzykra. [...] W szystkie klepki m am w porządku, klepki bynajm niej nie z japońskiego — w yłącznie drzew a zro­ bione. P ani Dulska tw ierdzi w praw dzie, iż jestem w ariatem . I rzeczyw iście: jeżeli poglądy pani Dulskiej n a sztukę są słuszne, zasługuję n a m iano w a­ riata. Lecz wszyscy k u ltu ra ln i Polacy — czyli, co n ajm n iej — dw a tuziny osób — tw ierdzą, iż pani Dulska zna się jedynie n a dwóch rzeczach: n a mo­ ralności i n a leczeniu męża swego, F elicjan a”. Dalej pisze: „jeżeli mózgi radców [...] nie będą zbudow ane n a obraz i podobieństw o m ózgu p ani D ul­ skiej, k tó ra tw ierdzi, że sztuka — to ... guzik, a m uzea — budy [...], jeżeli ci radcow ie zechcą pozyskać bardzo tanio — bo darm o — to, co posiadam , mogą być przekonani, iż dojdą z pew nością do porozum ienia z człowie­ kiem — jak pow iada pan W ierzbięta — niegłupim i dobrej w oli” 9ł.

O fiarą gwałtow ności i niepowściągliwości jego pióra padali oprócz za­

87 W i e r z b i ę t a , j w. s. 6.

98 J a s i e ń s k i . Niechaj ż y w i s. 3-4.

89 L ist w zbiorach B ib lio tek i O ssolineum sygn. 5433/1. «o w i e r z b i ę t a , j w. s. 6.

(22)

rząd u m iasta artyści i k ry tycy , co w jed n ym p rzyp adk u skończyło się na tym . iż Jasieński m usiał zasiąść n a ław ie oskarżonych. O skarżycielem był J a n Bulas, m alarz, k tó rem u Jasieński w arty k ule Bagienko zarzucał „brak k u ltu ry a rty sty c z n e j”, „ p artactw o ” i „m anię w ielkości” oraz to, że „w naiw ności swej uw aża się za kolegę M atejki i W yspiańskiego” 92.

N a łam ach „M iesięcznika Literackiego i A rtystycznego” Jasieński k ry ­ ty kow ał p ro je k t W iw ulskiego n a pom nik grunw aldzki i ośmieszał tych, któ­ rzy go podziw iali: „Sam tw órca pom nika przyznaw ał, że koń jest zupełnie chybiony [...]. «Estetycy» się w ściekli: ogarniał ich szał zachw ytu; im go­ rzej, ty m lepiej. N ajpom ysłow szym okazał się były aptekarz: «Koń jest tra k to w a n y twórczo!» [...] «To nie anglez, nie karm ny perszeron czy sub­ teln y arab : to koń Jagiellonów !». Koń Jagiellonów ! I cóż dziwnego, że J a ­ giellonów diabli wzięli, jeżeli rzeczyw iście jeździli na tak koślaw ych byd­ lętach! Bardzo pięknie. G dy w ięc teraz, rzeźbiarz stw orzy koślaw ą krowę, koślaw ego psa czy kota, lisa, czy słonia — będzie mógł się bronić przed zarzutam i k ry ty k i fachow ej w sposób n astęp u jący: trak to w ałem tę krow ę tw órczo; ale to nie krow a szw ajcarska lub holenderska — to krow a ... S tuartów ! to pies Wazów, kot W alezyuszów, lis B urbonów , słoń H ohen­ zollernów ! O t i gotow a nowego rod zaju zoologia, specyficznie polska” 93. W ty m sam ym czasopiśm ie M anggha staje w obronie Pankiew icza. P e­ w ien k ry ty k — pow iada Jasień sk i — „w y ty k a jednem u z najpow ażniej­ szych, n ajk u ltu ra ln ie j szych m alarzy doby obecnej, [...] że zeszedł na zu­ pełne m anow ce i m aluje ja k dziesięcioletnie dziecko, przechodząc przez w szystkie k a p ry sy p an ujące w Europie. [...] Chociażby jedn ak Pankiew icz zeszedł b ył istotnie n a m anowce, ten w łaśnie krytyik-m alarz, leżący, od chw ili ujęcia pędzla na bardzo pask u d ny m m anow cu m onachijskim , a któ­ rem u Pankiew icz nigdy tego nie w ytknął, był chyba osobą najm niej po­ w ołaną do odzyw ania się w tej m aterii. Lepiej, szukając z dobrą w iarą, om ylić się, aniżeli utkw iw szy w m anierze, stać się ... piernikiem ; gdybyż p rzy najm n iej toruńskim ! ale ... m onachijskim !!” 94.

Po licznych tego ty p u w ystąpieniach, urażeni n a punkcie swej wielkoś­ ci i znaw stw a estety cy uznali, że Jasień sk i „zakłóca porządek w Galicji urządzaniem w ystaw , podszytych na w skroś nieprzyzw oitą in ten cją w y ­ chow yw ania ludzi dorosłych, od lat p a ru m ąci spokój K rakow a pisyw aniem a rty k u łó w o sztuce” 9S.

O statnie la ta życia Jasieński spędza n a grom adzeniu nowego zbioru — stary ch kontuszow ych pasów polskich 96. K olekcja ta stała się sławna. Licz­

92 C l a r . Sąd nad F e lik se m Jasieńskim . „ Ś w ia t” 4:1909 n r 26 s. 16-17. 64 J a s i e ń s k i . Manggha s. 76.

94 T am że s. 314. 93 C l a r , j w. s. 16.

(23)

F . J A S IE Ń S K I W Ś R O D O W IS K U W A R S Z A W Y , L W O W A I K R A K O W A 3 7

ne m uzea zagraniczne sta ra ły się o w ypożyczenie pasów Jasieńskiego na w ystaw y: w spom nijm y choćby tylko W ilhelm a Lerolle’a z Paryża, k tó r y zabiegał o to m iesiącami, czy znanego zbieracza S ch rau b stad tera z Nowego J o r k u 97. Pozbaw iony w zroku Jasieński nie u staje w pracy; ciągle uzupeł­ nia swoje zbiory oraz p racuje z żoną nad ich katalogiem 98. Jeszcze tydzień przed śm iercią powiększa sw ą koldkcję o jeden pas polski, jed n ą rycinę i kilka okazów ceram iki k a sz u b sk ie j99.

J a k wielkim koneserem był Jasieński, w ym ow nie św iadczy w spom nie­ nie J. W aydel-D m ochow skiej, k tó ra w 1927 r. przebyw ała w K o n stan ty­ nopolu: „Jasieński n apisał do mnie, a właściw ie podyktow ał list [...], pro­ sząc, abym zakupiła dla niego pas perski w ełniany, którego b rak m u było do kolekcji. Przeznaczył na ten spraw unek 400 dolarów. O pisał dokładnie szerokość pasa, miękkość tk an in y [...]. O pisał rów nież rodzaj b a rw i orn a­ m entów, wzór szlaków, długość frędzli i to z tak ą dokładnością, że gdy zbrojna w ów list poczęłam w ędrow ać po bazarze w S tam bule i w ielkich antykw ariuszach w Perze, budziłam pew nego rodzaju sensację. «To m usiał pisać nie lada znawca» — oświadczył m i jed en z najw iększych m arszan- dów” 10°.

Świadomie kom ponow ane zbiory Jasieńskiego, k tó re m ogłyby stać się chlubą każdej stolicy europejskiej, dopiero w 1920 r.101 przeszły na w łas­ ność K rakowa. Pow stał oddział im. Feliksa Jasieńskiego, ale z pow odu b ra ­ ku pomieszczenia kolekcja n adal pozostaw ała w m ieszkaniu p ryw atny m . Jasieńskiego 102. Wreszcie w 1930 r. (rok po jego śm ierci) została przenie­ siona do kam ienicy przy placu Szczepańskim , ofiarow anej specjalnie w tym celu przez W łodzimierę i Adam a Szołayskich 103. Dziś mieści się prze­ w ażnie w m agazynach K rakow skiego M uzeum Narodowego.

K olekcja Jasieńskiego licząca ok. 15 tys. przedm iotów jest skarbem głównie w dziedzinie m alarstw a polskiego z okresu Młodej Polski, a także sztuki japońskiej 104. Oprócz dzieł polskiego m odernizm u i sztuki D alekie­ go W schodu (6094 obiekty) kolekcja ta obejm ow ała zbiór grafiki (7837 ry ­ cin), rysunków (915), m ebli (114), tk an in (1150), a także rzeźby, ikony, dzieła rzem iosła artystycznego, m ilitaria oraz bogaty i bardzo cenny księ­ gozbiór l05.

97 L i p e c k i , jw. s. 2.

98 M. M o s s o c z o w a . Feliks Jasieński. „Bluszcz” z 4 V 1929 s. 13. 99 L i p e c k i , j w. s. 2.

io° W a y d e l - D m o c h o w s k a . Daiona W arsza w a s. 435.

101 T. D o b r o w o l s k i . Z arys historii M u z e u m Narodowego w K ra ko w ie. „S praw ozdania i R ozpraw y M uzeum N arodow ego w K ra k o w ie ” 1:1951 s. 26.

102 K l e i n . W sp o m n ien ie s. 2. 103 A 1 b e r o w a, • B ą k, j w. s. 31. 104 D o b r o w o l s k i , jw. s. 26.

105 D ane ilościow e o zbiorach o trzy m ała m od p a n i d r J. B ezw ińskiej z M u­ zeum N arodow ego w K rakow ie.

(24)

F E L IK S JA S IE Ń S K I IN TH E WARSAW, LVOV AND CRACOW CIRCLES

S u m m a r y

F elik s J a s ie ń s k i (1861-1929), p e n -n a m e M anggha, w as one of th e o u tsta n ­ ding fig u re s of th e y ea rs 1890-1929. A fte r m a n y tra v e ls ans studies ab ro ad he re tu rn e d to his c o u n try as a n ow n er of precious collections. He sp en t m ost of his life in C racow , w h e re he w as k n o w n as an ex h ib itio n organizer, an ed ito r of g raphic a r t series a n d f irs t of all as a sh a rp -to n g u e d re v ie w er and keen collector. In Ja sień - sk i’s ta s te fu lly a rra n g e d f la t on th e co rn e r of R ynek and Sw. J a n a S tre e t th e elite of th e Y oung P o la n d g a th e re d an d m usical evenings and long discussions on ev ery su b je c t co n n ected w ith a r t took place th ere. M an g g h a-Jasień sk i w as on frie n d ly te rm s w ith a lo t of a rtis ts , he collected th e ir w orks an d re n d e re d his collection accessible fo r them . In 1920 he gave his collection to th e N atio n al M useum in C ra ­ cow. T he Ja s ie ń s k i collection (ca 15000 pieces) is a priceless tre a s u re com prising am ong o th e rs a splendid se t of Ja p a n e se w oodcuts, p ain tin g s by Polish m odernists, ro b e -b e lts, c a rp e ts an d fu rn itu re .

Cytaty

Powiązane dokumenty

El enchus cleri

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

Nie jest mo˙zliwe wyliczenie wszelkich mo˙zliwo´sci bł ˛ adzenia, ale mo˙zna charakteryzowa´c typy bł˛edów: fałszywe stwierdzenia, bł˛edne lub nie- kompletne dowody,

We want to model the effect of WRM in library depen- dencies on WRM of libraries, taking into account isolation of these dependencies.. This enables us to answer whether there

mia na lewo jest wyrazem „salonowego komunizmu” 39 , co zgadzałoby się z opowia- daną historią rodzinną, jakoby Jasieński chciał się przyłączyć do powstania krakow- skiego

[r]

We present and analyse a Symmetric Interior Penalty Discontinuous Galerkin (SIPDG) method combined with an explicit hybrid Local Time Stepping (LTS) scheme for solving seismic