Feliks Zapłata
"Kościół w godzinie Ameryki
Łacińskiej", François Houtart, Emile
Pin, tłum. Gustaw Kania, Warszawa
1972 : [recenzja]
Collectanea Theologica 43/3, 220-222
220
RecenzjeO lbrzym ią rolę p rzy p isu je J u n g podśw iadom ości. P odśw iadom ość zaw iera, jego zdaniem , te w szystkie treści psychiki, poprzez k tó re człow iek zw iązany je st z n a jb ard zie j żyw otnym i dążeniam i sw ego życia. Z tego pow odu m a ona zasadnicze znaczenie d la k sz tałto w an ia się zachow ań poszczególnych ludzi. P on ad to usiłuje o n a p rzekazyw ać człow iekow i p o znanie b ardziej w artościow e niż to, k tó re oferu je m u jego św iadom ość. P odśw iadom ość spełn ia tak że w sto sunku do życia św iadom ego rolę czynnika kom pensującego. W niej za w ierają się w szystkie prag n ien ia, dążenia i doznania, k tó ry ch re a liz a c ja w życiu św ia domym nie doszła do sk u tk u . P odśw iadom ość in fo rm u je rów nież o skrajn y ch nastaw ien iach psychiki, a w w y padku w yłączenia się św iadom ości, p rze jm u je jej fu n k cję k ie ro w a n ia człow iekiem .
J u n g d a je ta k że sw oisty pogląd n a p o w staw an ie i rozw ój osobowości. Błędy w rozw oju osobow ości u dzieci tłum aczy J u n g w znacznej m ierze fak tem dziedziczenia p rzez nie podśw iadom ych skłonności ich rodziców. Osobowość stanow i, jego zdaniem , o k reślo n ą całość. O znacza to, że w k sz ta ł tow aniu się osobow ości człow ieka o d g ry w a ją rolę nie ty lk o procesy św iadom e, ale rów nież i podśw iadom ość. F u n k cjo n o w an ie zdrow ej osobow ości m a m iejs ce w tedy, gdy św iadom ość i podśw iadom ość są sobie p rzy p o rzą d k o w a n e w spo sób h arm o n ijn y i sensow ny. W przeciw nym p rzy p a d k u m am y do czynienia z osobow ością schorzałą. W całym tym poglądzie n a osobow ość człow ieka p ro cesy od d ziały w an ia środow iska i działalność w ychow aw czą zo stają w yraźnie u m n iejszan e n a rzecz in d y w id u a ln ej i k o lektyw nej podśw iadom ości.
T eorii sw ej p rzy p isu je J u n g du że znaczenie p rak ty czn e. Jego zdaniem , daleko idąca an a liz a i in te rp re ta c ja podśw iadom ości, jej zaw artości i funkcji, prow adzi nie ty lk o do w y jaśn ien ia rozw oju k o n k retn e g o człow ieka, lecz także do w y jaśn ien ia rozw oju i roli religii, k u ltu ry i sztuki. A n aliza p o zw ala ró w nież n a do tarcie do przyczyn w ielu zaburzeń i niepraw idłow ości życia p sy chicznego. T eoria k ładzie zatem podw aliny pod o d ręb n y k ie ru n e k psycho terapii.
O to w głów nym za ry sie treść książki zaw ierającej syntezę poglądów p sy chologicznych J u n g a .
Je śli w eźm iem y pod uw agę fakt, że w y d aw n ic tw a książkow e i artykuły J u n g a w języku niem ieckim sięgają liczby 203 pozycji, p ra c a J. J a c o b i św iadczy o niep rzeciętn ej e ru d y c ji a u to rk i. P oglądy J u n g a zostały p rzez nią p rze d staw io n e w sposób zw ięzły, jasny, system atyczny i nie pozostaw iający niedom ów ień. Ję zy k o m aw ian ej książki je st ścisły i logiczny. Liczne ryciny i ilu stra c je p o zw a lają czytelnikow i n a p o p ra w n e zrozum ienie przedstaw ianych poglądów . P rzyjęcie p racy J. J a c o b i w polskim środow isku psychologicz nym może się spotkać z pew nym i oporam i. Z astrzeżen ia m ogą dotyczyć za ró w no treści, ja k i m etody stosow anej w psychologii an a lity cz n ej J u n g a . K siąż k a stanow i je d n a k o lb rzy m ią pom oc dla h isto ry k ó w psychologii w zakresie popraw nego zrozum ienia teorii J u n g a o ra z m oże stać się źródłem p ogłę bionej reflek sji d la ty c h psychologów klinicznych, k tó rzy chcieliby oprzeć sw o je p ostępow anie te ra p eu ty c zn e n a te o rii J u n g a . D latego o m aw ian a p raca p o w in n a znaleźć się w każd ej bibliotece psychologicznej.
Ks. R ysza rd P rzy m u siń sk i SJ, W arszaw a
F rançois H O UTA RT — Em ile P IN S J, K ościół w godzinie A m e r y k i Ł a ciń
sk ie j, tłum . G ustaw K a n i a , W arszaw a 1972, PA X , s. 219.
Po książce A. H a s t i n g s a , K ościół i m isje w A fr y c e , je st to ju ż dru g a pozycja w se rii pośw ięconej p roblem om K ościoła w trz e c im świecie. T ru d n o rozstrzygnąć, k tó ry z k o n ty n e n tó w — A fryka czy A m ery k a Ł aciń sk a — jest dziś b ardziej n ab rz m iały problem am i. A utorzy książki n ależą do w ybitnych znaw ców p rzedm iotu i uchodzą za a u to ry te t w dziedzinie b ad a ń ekonom iczno- -socjologiczno-religijnych A m eryki Ł a c iń sk ie j. G łośny w sp ó ła u to r książki,
Recenzje
221
F. H o u t a r t, re d a k to r ogrom nego, bo 40 tom ów liczącego dzieła encyklopedy cznego źródeł do b ad a ń A m ery k i Ł acińskiej, n ap isał sp e cja ln ą p rzedm ow ę do polskiego w ydania, zaznaczając, że książk a n ap isa n a przed 10 la ty strac iła w niek tó ry ch p u n k ta c h n a ak tu aln o ści i je st to chyba je j jed y n y b rak , ale z dru g iej stro n y je st w niej ty le cennego m a te ria łu badaw czego, że może uchodzić za cenną pozycję w naszej polskiej lite ra tu rz e , z w ra c a ją c uw agę n a całokształt problem ów , k tó re nie p rz e sta ją w strząsać la ty n o -am e ry k a ń sk im kontynentem . W polskiej lite ra tu rz e m am y szereg pozycji, dotyczących n ap ięte j sytuacji w A m eryce Ł acińskiej, a le nie m a żadnej, k tó ra by om aw iała sytuację sp ecjalnie K ościoła K
W stęp h isto ryczn y p rze d staw ia podbój, o kres k o lonialny i o k res niepodle
głości. P otem n a s tę p u ją d w ie części: P rzem ia n y społeczne w A m e ry c e Ł a ciń
sk iej i Kościół A m e r y k i Ł a c iń sk ie j a przeobrażenia społeczne. K siążka za w iera
w iele ta b lic i zestaw ień, k tó re u ła tw ia ją zrozum ienie całości problem ów . Jeśli jak ieś problem y w A m eryce Ł acińskiej są ciężkie i skom plikow ane, to przede w szystkim społeczne, pow iązane n ad to z pro b lem am i ekonom iczno- politycznym i. D latego p ie rw sz ą część pośw ięcili a u to ro w ie przem ian o m sp o łecznym ; piszą o ludziach i u g ru p o w a n ia ch (I), p oczątkach p rz e m ia n społecz nych (II), o m asach w rozw oju (III), o rozkładzie społeczeństw a trad y cy jn eg o (IV), w aru n k ac h re in te g ra c ji (V), o rozw oju gospodarczym (VI), konieczności rew olucji społecznej (VII), o życiu politycznym (VIII) i o rodzinie, k u ltu rz e i religii (IX). W szystko to je st tłem dla części drugiej, a b y zrozum ieć tru d n ą sytuację Kościoła.
S ytuację tę opisu ją au to ro w ie w 7 rozdziałach d rugiej części: E ksp lo zja d e
m ograficzna a in sty tu c je relig ijn e (I), P rzeobrażenia społeczno-religijne a ż y cie religijne (II), P r a k ty k i relig ijn e (III), M o tyw a cje relig ijn e (IV), D zień d zi sie jszy i przyszłość K ościoła (V), K ościół w ro zw ija ją c y m się św iecie (VI)
i O dnow a du szp a sterska (VII).
A m eryka Ł ac iń sk a je st klasycznym p rzykładem eksplozji dem ograficznej; liczba ludności w ciągu 40 la t, k tó re dzielą ro k 1960 od ro k u 2000, w zrośnie 0 po n ad 400 m ilionów . N a 252 796 812 ludności je st 2261280 506 k ato lik ó w (1966);
Kościół je d n a k „przyw iązał się zb y tn io do trad y c y jn y ch fo rm działalności. S tąd g w ałtow ny rozkład klasy w yższej, w drodze w ew n ętrz n y ch przem ian 1 narodziny klasy p o śre d n ie j” (s. 71), k tó r a n ie m a jeszcze w łasnego oblicza ni konsolidacji. K lasa ro b o tn icza rów nież n ie je st jeszcze zjednoczona ni w ykrystalizow ana. A m ery k a Ł ac iń sk a je st konty n en tem , k tó ry w oła o rew o lucję: wg niek tó ry ch k rw a w ą, w g w iększości n ato m ia st — pokojow ą. S ytu ację pogarsza jeszcze — p atrz ą c od strony K ościoła — w ielki b r a k księży; na jednego k a p ła n a p rzy p a d a śred n io 6000 ludzi, a b ardzo często dochodzi do 10 000 lub w ięcej; w reszcie je st w ielkie zacofanie o św ia to w o -k u ltu ra ln e ludzi i sta re m etody pracy.
Je d n a k m yliłby się ten, k tó ry by tw ierdził, że Kościół nic nie robi, ab y p o lepszyć sytuację. O sta tn ie rozdziały książki w ykazują, że K ościół p ołudnio w oam erykański jest n a drodze odnow y. A utorow ie w y liczają w p raw d zie błędy i niedociągnięcia (s. 196—210), a le ogólnie stw ierd zają, że katolicyzm la ty n oam erykański u lega co ra z w iększem u zdynam izow aniu. J u ż nie w oła się o dokum enty w ro d za ju w yd an y ch przez k o n feren c ję w M edellin z 1968 r. czy ośw iadczeń poszczególnych episkopatów , ja k np. B razylii lu b P e ru itp., lecz w oła się o czyny i rea liza cję postanow ień. K ońcow e zdanie au to ró w : „A m eryka Ł aciń sk a n ie m a ju ż czasu n a ew olucję” (s. 211) — d aje obraz
1 K siążki J. d e C a s t r o , G eografia głosu — n ie m ożna zaliczyć do pozycji, tra k tu ją c e j w yłącznie o A m eryce Ł ańcińskiej. Je d y n ie „ Z n a k ” (nr 160, 1967) ogłosił zbiór arty k u łó w o K ościele A m eryki Ł acińskiej, z k tó ry ch p rac a M. R a d w a n a je st p ra c ą ory g in aln ą, a resz ta — to tłum aczenia. „N ovum ” (nr 3, 1971, 24—58) rów nież ogłosiło poglądow y a r ty k u ł J. Z a r a ń s k i e g o
222
Recenzjetra fn e j i w p ro st tragicznej sy tu acji Kościoła. „P onad 90 p ro c e n t m ieszkańców A m eryki Ł acińskiej to k ato lic y ; n a katolicyzm ie spoczyw a w ięc w ielk a o d pow iedzialność” (s. 212). Jego rozstrzygnięcia i p o staw a zad ecy d u ją o p rz y szłości.
Ks. F eliks Zapłata SVD , W arszaw a— P ieniężno
Ks. Ju a n A LF ARO S J, Teologia postępu ludzkiego, tłu m . ks. S tan isław G ł o w a S J, W arszaw a 1971, ODISS, s. 144; R ené LAUR ENTIN , R o zw ó j a zb a w ię - nie, tłum . Zofia W ł o d k o w a , W arszaw a 1972, PA X , s. 260.
Kościół, a specjaln ie jego dzieło m isyjne nie od dzisiaj zw iązan e jest z problem em rozw oju. P a w e ł VI w encyklice P o p u lo ru m % progressio pisał :
„Kościół nigdy n ie za n ied b ał tro sk i o podnoszenie k u ltu ra ln e narodów , k tó rym przynosił w iarę w C hrystusa. Jego m isjo n arze oprócz kościołów budow ali p rzy tu łk i i szpitale, szkoły i uniw ersytety... W w ielu regionach m isjonarze znaleźli się w szeregach p ionierów postępu m a teria ln eg o i k u ltu ra ln e g o ” J. D zisiaj je d n a k w zw iązk u z ogólną i coraz b ard ziej u reg u lo w a n ą a k c ją n a rodów n iesienia pom ocy k ra jo m w rozw oju pro b lem te n urósł niezm iernie, ta k że sam sta ł się problem em w stosunku do dzieła m isyjnego. S tą d P a w e ł VI w sw oim o rędziu n a Ś w iatow y D zień M isyjny 1970 ap e lo w ał o „skoordyno w an ie rozw oju z głoszeniem E w an g elii”, bo w tedy rozw ój nie będzie p rzesz kodą, lecz „rów nież p ra c ą m isy jn ą ” i będzie słuszną m eto d ą m isy jn ą i „cen nym rzecznikiem postępu, jedności, spraw iedliw ości i p o k o ju ” (DM 8).
D otychczasow e dośw iadczenia 2 w ykazują, że pro b lem pom ocy K ra jo m T rze ciego Ś w iata czy też — ja k to ogólnie dziś w yrażam y — pro b lem rozw oju trz e b a koniecznie głębiej i szerzej ująć, przede w szystkim spojrzeć n a problem rozw oju okiem Boga, czyli nadać m u głęboko teologiczne znaczenie, aby u kazać jego p iękno i rolę w całej rzeczyw istości ziem skiej.
Tym w łaśnie celom służą p rac e J . A l f a r o i R. L a u r e n t i n a . W g ru n cie rzeczy obie p ra c e chcą ukazać m yśl Bożą w ludzkim w ysiłku w stosunku do rzeczyw istości ziem skiej, czyli w rozw oju. S zukać n ato m ia st m yśli bożej w rozw oju — znaczy tyle, co szukać zb a w ien ia, bo Bóg zw iązał nasze zb a w ie nie z rzeczyw istością ziem ską i d latego nie m oże się ono dokonyw ać w odizo low an iu czy w o d erw an iu od ziem skiej rzeczyw istości, lecz w ciągłym z nią pow iązaniu, u ra b ia ją c ją i u d o sk o n alając czyli rozw ijając. Rozwój w ięc i zb a w ienie z w oli Bożej ściśle pow iązane.
P ra c a J. A l f a r o S J m a w ęższy zak res, bo pisze o n z p u n k tu w idzenia sam ej tylko teologii. P ro b le m a ty k a je st z a w a rta w 4 ro zdziałach: Dane b ib lij
ne i n a u ka II Soboru W a tyk a ń skieg o (rozdz. I), R e fle k sja antropologiczna
(rozdz. II), C hrystologiczne p o d sta w y p ostępu ludzkiego (rozdz. III) i C hrześci
ja ń sk a w izja p ostępu ludzkiego (rozdz. IV).
P ostęp ludzki czyli rozw ój „w sw ym ch a ra k te rz e in te g ra ln y m ” (s. 23) u z a sad n ia a u to r b ib lijn ą w izją człow ieka jako „obrazu Bożego i sprzym ierzeńca B oga” (s. 28), dopełnionego C hrystusem , w k tó ry ni cały św ia t został w ezw any przez człow ieka do osiągnięcia pełni eschatologicznej, co raz b ard ziej p rz e n ik a nej w ięzią m iłości D ucha Św iętego. O braz te n n a ś w ie tla II S obór W atykański, w skazując, ja k człow iek i jego dzieło m a ją „zm ierzać k u przem ieniającem u spotkaniu z P an em św ia ta i h isto rii” (s. 51). W re flek sji antropologicznej rola człow ieka sta je się jeszcze w yraźniejsza, bo m ian o w icie „znaczenie św iata w człow ieku” (s. 57), za p o śred n ic tw em któ reg o św ia t p o w ra c a do Boga, u s ta w icznie p rze k szta łc an y i ulepszany rę k ą człow ieka. N ajgłębsze sw oje u zasad nien ie z n a jd u je ludzki postęp w W cieleniu C hrystusa, ta k że „stw orzenie czło
1 AAS 59(1967)257—299; te k st polski w : Z n ak 19(1967)737—768 n r 12.
2 P or. J. S c h m a u c h , H errschen oder H elfen? K ritisc h e Ü berlegungen zu r