• Nie Znaleziono Wyników

Poeta i dźwięki w nowym mieszkaniu : uwagi o cyklach wierszy "Trynkowanie mrówkowca" i "Niedzielojda" z tomu "Odczepić się" Mirona Białoszewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poeta i dźwięki w nowym mieszkaniu : uwagi o cyklach wierszy "Trynkowanie mrówkowca" i "Niedzielojda" z tomu "Odczepić się" Mirona Białoszewskiego"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Wiśniewski

Poeta i dźwięki w nowym mieszkaniu

: uwagi o cyklach wierszy

"Trynkowanie mrówkowca" i

"Niedzielojda" z tomu "Odczepić się"

Mirona Białoszewskiego

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 129-138

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A I I , 2008

J e r z y W iś n ie w s k i

Poeta i dźwięki w nowym mieszkaniu

Uwagi o cyklach wierszy Trynkowanie mrówkowca

i Niedzielojda z tomu Odczepić się Mirona Białoszewskiego

Z biór w ierszy O d czep ić się (w ydany w roku 1978) w yznacza w raz z innymi tomami M iro n a B iałoszew skiego opublikow anym i w latach siedem dziesiątych i osiem dziesiątych no w ą fazę tw órczości poety, której specyfikę określa bez­ pośrednia inspiracja rzeczyw istością zdarzeń oraz dystans w obec tradycyjnych rozgraniczeń n a poezję i prozę. Poeta, w zorując się na rozw iązaniach w y­ pracow anych ju ż w tom ie B yło i było (w ydanym w roku 1965), sporządza w tym zbiorze „d iariu sz” sytuacji, którego zapisy do ty czą początkow ej fazy nowego etapu je g o życia - po zaw ale (w listopadzie 1974 r.) i przeprow adzce do now ego m ieszk an ia (w połow ie 1975 r.).

Istotę egzy sten cjaln eg o dośw iadczenia poety w stępnie sygnalizuje w yrażenie stanow iące tytuł zbioru - „odczepić się ” - potocznie oznaczające ‘uw olnienie się od kogoś lub czeg o ś’ lub ‘zaprzestanie zajm ow ania się kim ś lub czy m ś’. Szerzej do św iad czen ie to opisują kolejne w ersy p ierw szego utw oru w zbiorze:

O d czepić się

Od starego zam ieszkania od M arszałkow skiej od tego co było d o zaw ału od siebie

od tchu Pom ału p om ału chce czy nie chce się

spadnie

Z apoczątkow anie now ego etapu w życiu polega, w edług B iałoszew skiego, na spojrzeniu z dystansem na to, co stanow iło o specyfice dotychczasow ej egzystencji. K olejne fazy tego dystansu, ujęte p rzez poetę w anaforycznym wyliczeniu, przypom inającym listę postanow ień pow ziętych przed realizow aniem zupełnie now ego zadania, obejm ują kolejno: daw ne m iejsce zam ieszkania, styl

(3)

b y cia z okresu przed dośw iadczeniem granicznym , ja k im był zaw ał serca, oraz osobow ość i oddychanie, będące je d n ą z podstaw ow ych czynności ży­ ciow ych.

P oeta, obejm ując w sw oim rozw ażaniu to, co zew nętrzne w stosunku do „ ja ” i stanow iące przedm iot w yboru, oraz to, co dla danego „ ja ” własne i charakterystyczne, a w końcu to, co dla każdego konieczne i pew ne - po­ w szechną i n ieuchronną śm ierć, tw orzy zarys rozpoznaw anego przez siebie porządku rzeczyw istości. E gzystencja - w tym „ p ro je k cie” - je s t stopniowym i nieodw racalnym zbliżaniem się do śm ierci - ja k o przeznaczenia istnień, co przenośnie p rzedstaw ia fragm ent kończący utwór.

Jaki je s t zatem sens zadań w yznaczanych przez poetę sam em u sobie pole­ ceniem „odczepić się” ? E m ocjonalne oderw anie od „stare g o zam ieszkania", zerw anie z d aw nym trybem życia, pokorne „p o m n ie jszan ie” sam ego siebie oraz nabieranie dystansu do w łasnego ciała - to kolejne etap y „p rzy g o to w an ia” do spełnienia w łasnego istnienia w śm ierci. O dw racając neg aty w n ą form ułę tego „ p ro g ra m u ” - „o d cz ep ie n iu się ” od d o c ze sn eg o istn ien ia i tym samym „o sw o jen iu ” w łasnej śm ierci m oże sprzyjać: zakorzenienie w now ym m iesz­ kaniu i je g o okolicy, życie tym , co teraźniejsze - dzięki o czyszczeniu pamięci z rzeczy n ieodw ołalnie m inionych i bezpow rotnych, doskonalenie moralne w łasnego „ ja ” d ro g ą ćw iczeń ascetycznych oraz praktykow anie m edytacji po­ zw alającej „ w y jść ” poza granice w łasnego ciała i osiągać m istyczną - poza- czaso w ą - jed n o ść z tym , co w ieczne. U tw ory ze zbioru O d czep ić się dostar­ c zają w ielu przykładów trudnej „rea lizacji” k olejnych punktów tego „pro­ g ram u ” , w którym w ypracow yw anie dystansu w obec św iata staje się rów no­ znaczne z g o to w o ścią na śm ierć.

N iektóre cy k le w ierszy, tw orzących ten tom , uk azu ją proces „osw ajania” przez p o etę now ego m ieszkania w w ielopiętrow ym bloku - na Saskiej Kępie przy ul. L izbońskiej. I choć poeta od początku zbioru u kazuje „blok-m rów - k o w iec” oraz je g o otoczenie w krzyw ym zw ierciadle, zam ieszkanie n a siódmym piętrze w ydaje się traktow ać jak o w ażny i sym boliczny „ etap ” w swojej duchow ej biografii. W następnym po O dczepić się, lakonicznym utw orze stwier­ dza bow iem :

W yniesienie nastąpiło

M iejsce i sytuacja, w których znalazł się poeta, zo stają rozpoznane przez niego ja k o szansa zobaczenia siebie i św iata z innej i zupełnie now ej perspek­ tywy. Po p rzed n ie m ieszkanie początkow o traktow ał on ja k o o b szar przeznaczony do duchow ej eksploracji - jak o w ieloelem entow y przedm iot kontem placji. Z cza­ sem stało się ono - na w zór erem ickiej pustelni - przestrzenią do odprawiania

(4)

Poeta i d źw ięki w now ym m ieszkaniu.. 131 sam otniczych praktyk kontem placyjnych, m ających za przedm iot „ ja ” poety i uchw ycone przezeń „sy tu acje” 1.

W ydaje się, że now e m ieszkanie pow inno stać się m iejscem sprzyjającym kontem placyjnem u spojrzeniu na całą rzeczyw istość: nadal pełniąc funkcję zakonnej celi, zarazem pozw olić - z pow odu now ego usy tu o w an ia - n a p o ­ szerzanie p rzedm iotu kontem placyjnych praktyk poety. A by m ogło to nastąpić, obca i budząca niechęć przestrzeń m ieszkania w „bloku-m rów kow cu” n a „Saskiej K ępie-C ham ow ie” w ym aga nieustannego „o sw ajan ia ” .

Jednym z często przyw oływ anych przez poetę czynników utrudniających zakorzenienie w now ym m ieszkaniu są obce, przykre, zak łó cające spokój dźw ię­ ki. W iele w ierszy z tom u O dczepić się to św iadectw a bezsilności poety wobec hałasów pojaw iających się w okół je g o m ieszkania, pochodzących zza okna, zza ściany lub znad sufitu. Irytujące odgłosy w ydają pracujący m a rusztow aniach tynkarze, k rzątający się w ew nątrz bloku m ieszkańcy oraz grające radio2.

Z m agania poety z dotkliw ie oddziałującym i dźw iękam i najlepiej ukazują dwa cykle: T rynkow anie m rów kow ca i N iedzielojda. K ażdy z nich jednak opow iada od m ien n ą historię tych zm agań i p rzedstaw ia nieco inne rozw iązanie „problem u” przykrych hałasów .

W pierw szym ogniw ie T rynkow ania m rów kow ca hałasy tow arzyszące pracom tynkarskim („ o b ijan ie” i „k rzy k i” ) zostają porów nane do u derzania w tarabany. Ich raptow ność i cykliczność pow oduje skojarzenie z w ojskow ą szarżą: tynkarze - niczym w ojsko - d okonują „ag resji” na p ryw atną przestrzeń m ieszkań, pojaw iając się niespodziew anie w oknach. Jaw ią się w nich niczym niebieskie hufce - tajem niczy, nieprzew idyw alni i budzący strach przybysze z innego świata:

T e n ie b ia n y napadli

oknam i, pom ostam i, w aleniam i w rury L eżę przyczajony w dziu rze m uru za p arapetem w inda i latania

Łom ot! T rzęsienia szyby!

[...]

1 B yły to w istocie d w a rzeczyw iste m ieszkania poety: z ul. P oznańskiej i z pl. D ąbrow skiego. O m otywie do m u w tw órczości B iałoszew skiego pisała A. L e g e ż y ń s k a w szkicu D om M irona

Białoszew skiego, [w:] P isanie Białoszew skiego. S zkice pod red ak cją M ichała G łow ińskiego i Z d zi­

sława Ł apińskiego, W arszaw a 1993, s. 6 2 -7 9 .

2 L istę tych hałasó w uzu p ełn iają trzaskające drzw i, „śp iew ające” rury i p rzelatu jące sam oloty - odnotow ane w innych zb iorach B iałoszew skiego o publikow anych w latach siedem dziesiątych (np. w P oezjach w ybranych, Rozkurzu, W ierszach w ybranych i dobranych).

(5)

132

O saczenie przez „ o b cy c h ” , przybyw ających z zew nątrz i naruszających „g ran ice” bloku, burzy w ew nętrzną rów now agę poety tak dalece, że tynkarze w je g o śnie stają się planującym i zbrodnię bandytam i (B allada w śnie...):

Ś niła mi się G racja i G racja i

że j ą m ieli zabić ci [...]

G racja. Stoi przy w indzie p rzy w indzie.

Ju ż b andyta gdzie indzie(j).

[...]

B andyci się w sp in ają w spinają

W ru szto w an ia dm uchają. [...]

P rzebudzenie w sobotni poranek przynosi poecie złu d n ą nadzieję, że tego dnia w pracach tynkarskich nastąpi przerw a, skutkująca w zględną ciszą (Miała

b y ć d z iś sobota nieczynna...). W napięciu prow adzi zatem nasłuchiw ania, które

przy n o szą jed n a k neg aty w n ą w eryfikację jeg o oczekiw ań:

słucham w podejrzeniu b ęb n ią parapety to pierw sze krople? gołąbki? czy ju ż oni? m oże n ie oni? n aw o ły w an ia są p o stu k iw an ia są ru szto w an ia drżą? je sz c z e nie. oj, te uszy duszy. Są!

N egatyw ne od czu cia spow odow ane przez hałas m ają je szc ze inną przyczynę. P oeta dysponuje niezw ykłą w rażliw ością na w szelkie, naw et najdelikatniejsze dźw ięki. B rzm ienia, które słyszy, są dla niego je d n a k czym ś w ięcej niż tylko zjaw iskam i akustycznym i. S łuch pozw ala m u docierać do tego, co ukryte - w ew nętrzne, duchow e. Słuchając, m oże odkryw ać treść duszy św iata. Dźwięki, z którym i spo ty k a się w now ym m ieszkaniu, odbiera przede w szystkim jako irytujące i przykre, poniew aż są trudne do pogodzenia z odkrytym i przez niego

(6)

Poeta i d źw ięki w now ym m ieszkaniu... 133 do tej pory przesłankam i harm onii św iata. A harm onię tę - n a co w skazuje wiele jego w cześniejszych utw orów - m oże mu ukazyw ać także m uzyka. W nieprzyjaz­ nej aurze akustycznej poeta podejmuje zatem próbę słuchania m uzyki z płyt, chcąc oderwać uw agę od obcych dźw ięków . O dtw arzane z płyt k om pozycje okazyw ały się ju ż w cześniej dla niego źródłem m etafizycznego ładu oraz katalizatorem natchnienia, prow adzącego ku przeżyciom , którym nadaw ał znaczenie doświadczeń mistycznych. K olejny w cyklu utw ór Puszczanie p łyt w m rów kow cu od pierwszych wersów sugeruje jed n a k nieskuteczność takich praktyk w obecnej sytuacji:

kręć się kręć zgrzypce

puk tam ? tam

Puszczenie płyty to jed n o czesn e w praw ienie w ruch m uzyki; fraza „kręć się kręć” o pisująca ruch talerza gram ofonu i naw iązująca do tekstu P rząśniczki Stanisław a M oniuszki, aluzyjnie przyw ołuje ruch w rzeciona - m etafory form muzycznych, obecnej ju ż we w cześniejszych utw orach B iałoszew skiego3. Płyta z m uzyką to zatem w rzeciono zaw ierające harm onijny zw ój - ciąg dźw iękow y - słuchany tu z nadzieją, że siła je g o porządku zdoła podziałać ja k antidotum na niepokojące układy akustyczne. Jednak zew nętrzne hałasy deform ują m uzykę („zgrzypce” ). K antylenę skrzypcow ą „w y p ierają” z pola słyszenia postukiw ania budzące sk o jarzen ia z tajem niczym i sygnałam i granym i n a afrykańskich tam - -tamach - być m oże kryjące w sobie ja k iś przekaz, jed n a k uznane przez poetę za w ypow iedź „ d zik ich ” .

P odczas słuchania płyt do poety zaczynają docierać h ałasy z w nętrza bloku, pow odow ane przez sąsiadów z góry. K olejne części utw oru P uszczanie p łyt

w m rów kow cu są zapisam i narastającego w zburzenia w yw oływ anego przez

dobiegające znad sufitu „korzystanie” , „obijanie” , „b icie ” , „pukanie” , „rżnięcie” :

S u fit b ie g a n a o b c a sa c h kłuje w uszy

ja leżę tu

nie n apadniem y na siebie po klitkach w ykw ity bytu

a i tak nas zam orduje niezbyt

je s t m oże nie p rzyjem niejszy bezpieczniejszy

(7)

B o że , d o k o ń c z im tę szafę d o s u fitu n a d su fite m ! B o korzystają i obijają, obijają,

praw da, że w subtelnościach, ale ja m am uszy przebite i co gorsze - m am ich w sobie pełno.

P o d n ió s łb y m r ę k ę ja k to Boże D ziecię

i b łogosław ił w szy stk ie w ioski z m iastam i k tóre są pod m oim oknem

i się p rzesypują

ale co z te g o - skoro nade m ną tylko ci je d n i biją, pukają, rżną drzew o ja k ten A dam i Ew a

rano i w ieczorem

i ch cę ich kochać, i nie m ogę, ch cę być pod nim i

a m uszę uciekać U cie k am z je ż d ż a m w in d ą w św iat.

[...i

P oeta, rozdrażniony stukotem obcasów , chciałby p ogrążyć siebie i otoczenie w niebycie i nieodczuw aniu. Słysząc całą „o rk ie strę” hałasów , w uniesieniu chętnie błagałby B o g a o cud „dokończenia sz afy ” sąsiadom . W ironiczne sform ułow ania w pisuje niechęć w obec spraw ców sw oich słuchow ych cierpień. Jednak zarazem próbuje ham ow ać em ocje, racjonalizow ać ataw isty czn ą agresję, być w yrozum iałym dla m łodych z góry, postrzeganych ja k m ityczni rodzice rodzaju ludzkiego, i przyjm ow ać w obec nich postaw ę ew angelicznej łagodności - sy g nalizow aną w p arafrazie zdania pochodzącego z ostatniej strofy kolędy

B óg się rodzi F ran ciszk a K arpińskiego. Jego irytacja m iesza się z przekonaniem

0 potrzebie „św ię te g o ” zobojętnienia na w szystko i praktykow ania dobroci; bow iem ludzkie istnienia w bloku to jed y n ie „ w ykw ity by tu ” , czekające na sw oje spełnienie w śm ierci.

I choć poeta m a św iadom ość, że - chcąc być doskonały - powinien w ykorzystać przykre dośw iadczenia do praktykow ania pokory i ascezy, a więc „p o k o ch ać” tych, którzy go irytują, obce i osaczające dźw ięki koncentrują na sobie uw agę tak dalece, że musi on uciekać „w in d ą w św iat” . D opiero wtedy - poza blokiem - staje się m ożliw e odczucie ulgi, zrów now ażenie uczuć, 1 w końcu - dośw iadczenie radosnego uniesienia (ukazanego w e fragm entach

(8)

Poeta i d źw ięki w now ym m ieszkaniu... 135 staje się dla niego źródłem w ew nętrznej siły, pozw alającej - m im o niesprzy­ jających w arunków - na udaną i pełną egzystencję. Po pow rocie do m ieszkania stwierdza bow iem :

Ś w ięte życie tu m o że b y ć u siebie cicho na tej górze w rurach, w m urach jeżeli tylko je s t życie w sobie;

i...)

D opiero dzięki duchow em u um ocnieniu poeta m oże słyszeć „na górze” bloku ciszę oznaczającą w ieczność i w yrażać nadzieję n a „św ięte życie [...] u siebie” .

Być m oże na skutek tego dośw iadczenia zm agania poety z irytującym i hałasami, u kazane w późniejszym cyklu N iedzielojda, m ają ju ż inny, mniej dramatyczny przebieg. P oczątkow o jed n a k obce dźw ięki dochodzące zza ściany powodują je g o silne wzburzenie:

ściana radio aktyw na o Jezu! Z a r ą b a ć te śpiew aczki w ścianie

W arto podjąć próbę bliższej identyfikacji tej irytującej poetę m uzyki. C ząstka „ojda” , będąc naw iązaniem do obecnego w pieśniach ludow ych zaw ołania „oj dana” , spraw ia, że w tytułow ym neologizm ie m ożna także upatryw ać sym ­ bolicznego u jęcia akustycznej aury dnia św iątecznego w bloku „ n a C ham ow ie” . W ten sposób pow staje sugestia, że m uzyka p łynąca z radia sąsiadów za ścianą w niedzielny po ran ek to ludow e przyśpiew ki4.

Stan em ocjonalny, będący reakcją na tę m uzykę, p o eta przedstaw ia jako lęk przed śm iertelnym niebezpieczeństw em („ściana / radio / ak tyw na” ), zdolny wywołać ślep ą agresję („zarąbać / te śpiew aczki / w ścian ie ” ). A dresatem negatyw nych uczu ć nie są tu sąsiedzi poety, ale je d y n ie m uzyka, której słuchają.

4 Skądinąd w iadom o, że B iałoszew ski zupełnie nie gustow ał w takiej m uzyce. T ad eu sz Sobolew ­ ski, w spom inając o płytach i upodobaniach m uzycznych poety, d o b itn ie stw ierdził: ,,N ie znosił folkloru” (T. S o b o l e w s k i , P o st scriptum : m uzyka u M iro n a , [w:] M iron. W spom nienia o p o ec ie, zebrała i oprać. H. K irchner, W arszaw a 1996, s. 235).

(9)

Paradoksalnie, po irytujących odgłosach i na przekór ro d zącem u się wzburzeniu, poeta d o św iad cza niespodziew anego natchnienia, d ającego m ożliw ość „zobacze­ nia” w św iecie rzeczy ukrytych:

N atchnienie. P ołożenie. W stało W yjrzałem , w isiało na w łosku - rw ało się? - a nie

B yć m o że d o św iad czen ie to je s t sk utkiem u d an eg o ju ż tym razem „o sw a jan ia” p rzy k ry ch hałasów m uzyką z płyty; w reakcji na ludow e przy­ śpiew ki poeta zaczął najpraw dopodobniej słuchać m uzyki klasycznej. Bowiem następny w iersz - Z aw ieszenie w p o ro zu m ien iu (zam ykający cykl N iedzielojda) - ukazuje sytuację, w której poeta, spoglądając przez okno, słucha kompozycji M ozarta. M u zy k a daw nego kom pozytora w połączeniu z obrazam i i obcymi dźw iękam i św iata stw arza w św iadom ości poety zupełnie no w ą całość5:

płyta upał w yglądam d ziecko w piasku siedzi n ie idzie czas n ie idzie płyta o d w ija nadanie M ozarta słyszę

5 T o sam o zd arzen ie B iałoszew ski utrw alił w prozie z d ziennika C ham ow o, w ydrukow anej już po śm ierci p o ety w „T y g o d n ik u P o w szech n y m ” - 1985, nr 6:

[...] W ró ciłem zm ęczony. N astaw iłem babę z M ozartem i od razu przy p o m n iało m i się w całym sobie ty le przeżyć z M ozartem , to znaczy tyle m nie z nim łączy, że nic się n ie d a ju ż odwołać.

[...] P o o tw ierałem pierw szy raz po zim ie okna od pokoju. [...] W y w iesiłem się z dziewiątego piętra. W dół. Ile ludzi, dzieci. H uśtaw ka, traw ki. Psy. [...] W piaskow nicy dzieci, m ałe, małe, je d n o aż nieporadne. C o o no ma z tego? C zy ma, i ile? I nag le w patrzyłem tę piaskownicę napadem całego w czucia. O grom nie dużo ma. N ie w ie co, ale całe w piach u , w obijaniu ręką o d esk ę o ciepło. O tak. P am iętam . Jakbym tam spadł, i ja k w niebo, w ten piasek, i grzebał się. I ca łe to m ałe to w arzystw o nie liczy czasu. Z robiła się z m iejsca w ieczność. C zas w isi. Czas je st odłożony. I ju ż był zw yciężony? A le racja. Z a ileś to ten p iasek n ie będzie taki w tym szczęściu, i to dziecko te ż nie... zm ien ią się... o dm ienia z czasem . C zas w ylazł. Jest. N o trudno. T o tyle co ja go teraz potrzym am w ręku. Nad podw órkiem . W isi. M a d w a końce. A le jeden k oniec utopiony w ży w io le oddalenia, nie złapania. T o tak i z M ozartem . O n nadaw ał mi wtedy. T eraz ja odbieram . T rz y m am za ten koniec, tam ten utopiony.

(10)

Poela i d źw ięki w now ym m ieszkaniu... 137

co

nie w iem , w yglądam to ta nitka odw ija się, w ten p iasek na dół wisimy na niej

Poeta re la cjo n u je tu w rażen ie od erw an ia od św iata do czesn eg o : obraz dziecka w piaskow nicy prow adzi poza czas („ n ie idzie c z a s” ), a słuchana muzyka - „n ad an ie M o zarta” - w yzw ala słyszenie tego, co ukryte w ew nątrz rzeczy. W tedy też w idzi on - w pisaną w obserw ow ane zdarzenie - m uzyczną nić, która „o d w ija się” w dół w raz z dźw iękam i utw oru M ozarta; widzi również, że je s t na niej zaw ieszone całe istnienie. Z jed n e j strony, nić ta - podobnie ja k w indyjskich U paniszadach - w ydaje się w iązać doczesność z w ieczn o ścią - je s t o sią św iata6; z drugiej zaś - za m ito lo g ią grecką - sym bolizuje pogrążone w czasie życie i los, którego spełnieniem ostatecznym jest śm ierć, sy m bolizow ana przez piasek7. B iałoszew ski określa to przeżycie „zaw ieszeniem w p orozum ieniu” (co tw orzy podobieństw o z obrazem zaw ar­ tym w poprzednim utw orze); je s t więc ono naw iązaniem kontaktu, którego stałym elem en tem je s t jed n a k rów nocześnie dystans. B ow iem pełnię zjed­ noczenia z B ytem , nieosiągalną w przeżyciu m istycznym , przyniesie dopiero śmierć.

„N adanie” M ozarta z płyty stało się przyczyną m istycznego w ykroczenia poza czas8. Je st znam ienne, że stało się to za sp raw ą m uzyki pochodzącej z obracającego się przedm iotu - m uzyki „m ech an iczn ej” , a nie „ ży w ej” ; czas zatrzymał się podczas słuchania m uzyki nagranej - a w ięc ju ż niezm iennej, „pozaczasow ej” . M uzyka, zdolna w yprow adzić św iadom ość człow ieka poza doczesność - „o d czep ić” go „od tchu” - staje się dla B iałoszew skiego sygnałem śmierci, rozum ianej ja k o spełnienie istnienia.

6 Zob. W . K o p a l i ń s k i , S ło w n ik sym b o li, W arszaw a 1990, s. 250.

7 Z a k o n te k st tego zobrazow ania m ożna przyjąć podanie z m itologii greckiej: „n ić istnienia to potom stw o zro d zo n e z harm onijnego w irow ania w rzeciona tw orzącego m aterialne ży cie” ; tkanie bogiń było w iązaniem „n ici czynnych i biernych - osnow y i w ątku, krzyżujących się na krosnach tkackich” - w iązaniem św iata m aterii i w egetacji z tw orzeniem i życiem ; przecięcie nici losu przez M ojrę A tropos o znaczało śm ierć człow ieka (zob. ibidem , s. 250).

8 A nna S o bolew ska, kom entując prozę z dziennika C ham ow o (zob. przyp. 4), zauw ażyła: „C zas zostaje zatrzy m an y i podw órko zastyga w słońcu za spraw ą poetyckiej m agii. P otrzebny był do tego je szcze je d e n czarodziej, w ychylony z nim z okna na d ziew iąty m piętrze - M ozart. B ohater tego fragm entu, d zieci w piaskow nicy i M ozart - w szyscy oni tw o rzą m agiczny trójkąt służący do zatrzym ania czasu. W szyscy są ja k b y naw leczeni na w ieczność, która , j a k je d e n sznurek / każdego ciąg n ie” (A. S o b o l e w s k a , Lepienie w idoku z dom ysłu. P ercep cja św ia ta w prozie

(11)

Próby „ o sw o jen ia” now ego m ieszkania i zak o rzen ien ia w nim własnej egzystencji sprow adzają się zatem ostatecznie - w cyklu N iedzielojda - do znajdow ania przez poetę harm onijnych i elem entarnych pow iązań m iędzy muzyką - sy m b o lizu jącą nadrzędny ład - a chaotycznym i zdarzeniam i. O kazuje się, że obcy św iat b loku m ożna porządkow ać i „o sw ajać” , nakładając na je g o dźwięki i obrazy m uzykę klasyczną. D ziałania te spraw iają w końcu, że staje się możliwe zupełnie now e spojrzenie na irytujący i niepokojący sw oim i odgłosam i „blok- -m ró w k o w iec” . „N o w e układy akustyczne” w ydają się bow iem - tak ja k inne, n ieznane sytuacje - rzeczyw istością, w której m ożna by, poprzez jej odpowiednie „n astro jen ie” , poszukiw ać esencji Bytu; m ogą one także stać się dla kontem­ plującego św iat m istyka zdarzeniam i oczyszczającym i, dzięki którym osiąga się w yższy stopień rozw oju duchow ego, by w końcu „odczepić się” od doczesnej egzystencji.

J e n y Wiśniewski

A poet and the noises in a new flat

Comments on the cycles Trynkowanie mrówkowca and Niedzielojda from a collection of poems Odczepić się by M iron Białoszewski

(Sum m ary)

A new flat in a h igh-rise block in Saska K ępa-C ham ow o described by M iron Białoszewski in a co llectio n o f p o em s O dczepić się (published in 1978) is a stran g e and u nfriendly area which the author m u st co n sta n tly g et fam iliar w ith. Som e o f the factors w hich m ake it d ifficu lt for the p o et to feel settled there are strange, annoying and disruptive sounds. M any p o em s testify how helpless B iałoszew ski w as against th e noises com ing from outside the w indow s, behind the walls and ceiling. H ow ever, in the cycles Trynkow anie m rów kow ca and N iedzielojda the poet shows how he tries to “ civ ilize” o r " d o m e sticate” the noises by d isco v erin g th eir harm onious and elem entary con n ectio n s w ith m usic w hich sym bolizes a superior order. F in ally , it turns out that a hostile w orld o f this high-rise block can be arranged and organized by draw ing parallels between the noise and classical m usic. In this w ay it is p ossible to look at th e acoustically irritating block o f flats w ith a n ew perspective. T hese new acoustic relations seem to b e - as other unknown situations - a new reality w here one can tune in and search fo r the essence o f being.

Cytaty

Powiązane dokumenty

 integralność na poziomie relacji oznacza poprawność definiowania relacji oraz pełną synchronizację połączonych danych. W literaturze spotyka

Proszę o zapoznanie się z zagadnieniami i materiałami, które znajdują się w zamieszczonych poniżej linkach, oraz w książce „Obsługa diagnozowanie oraz naprawa elektrycznych

Trud pożyteczny cichego, nieskazitelnego pracownika i pra­ wego obyw atela-w ychowawcy przerwała bezlitosna śmierć, która nastąpiła po trzech latach ciężkich

Ustawą z dnia 13.IV.1960 r. 4 banki oraz spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe były obowiązane przestrzegać tajemnicy co do obrotów i stanu rachunków swoich

żeczkach

Ostrowieckie muzeum specjalizuje się w tem atyce regionalnej historii ruchu robotniczego, co znajduje odbicie w w ystaw ach oraz towarzyszą­ cych im sesjach

[r]