• Nie Znaleziono Wyników

Nowoczesny konserwatysta (Erazm Piltz)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowoczesny konserwatysta (Erazm Piltz)"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Kmiecik, Zenon

Nowoczesny konserwatysta (Erazm

Piltz)

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 30/3-4, 91-96

(2)

ZEN O N K M IECIK (W arszaw a)

NOW OCZESNY KO NSERW ATY STA

(ERAZM PILTZ)

W śród dziennikarzy polskich na przełom ie X IX i X X w. pow szechną uw agę zw racał w y b itn y publicy sta, re d a k to r p etersbu rskiego „ K ra ju ” , E razm Piltz. U rodził się 3 sierp n ia 1851 r. w W arszaw ie, w rodzinie ew an ­ gelickiej, pochodzenia szlacheckiego. Po ukończeniu sześciu k las II gim ­ n a z ju m w W arszaw ie w stąp ił na W ydział P ra w a Szkoły G łów nej, gdzie studiow ał przez trz y la ta jako w olny słuchacz. Zaczął pracow ać jako m łodszy se k re ta rz w zarządzie kolei w arszaw sko-w iedeńskiej, a n a stę p ­ nie jako se k re tarz oddziału taryfow ego kolei w arszaw sko-bydgoskiej. W 1874 r. ogłosił broszurę O sto w arzyszeniach e m e ry ta ln yc h i zaliczko- w o -skła d ko w ych p rzy drogach żelaznych. Z arząd kolei delegow ał go na p ra k ty k ę zawodową do B erlina, S tra sb u rg a i P aryża.

P ra ca urzędnicza nie odpow iadała am bicjom i tem p eram en to w i P iltza, k tó ry , pracu jąc w zarządzie kolei, rozpoczął w spółpracę z pism am i w a r­ szaw skim i. N a stałe zw iązał się z d zien nikarstw em od 1877 r., zostając red a k to re m dw u tyg o dnika „N ow iny”. W łaścicielem tego pism a by ł w te d y m łody księgarz i w ydaw ca, G racjan U nger. P iltz sta ra ł się stw orzyć z „N ow in” organ, k tó ry by propagow ał idee pozytyw izm u w śród szero­ kich kręgów społecznych. P ierw szy m jego k rokiem jako re d a k to ra „No­ w in ” było zw iększenie częstotliw ości u k azy w ania się pism a. P iltz w y­ k o rzy stu ją c sytuację, że w niedzielę i św ięta nie uk azy w ały się pism a w arszaw skie, zaczął w ydaw ać „N ow iny” w łaśnie w te dni. Jego in te n c ją było dotarcie z pism em nie tylko do inteligencji, ale także do dro b n y ch urzędników i przedsiębiorców . C ena pism a w ynosząca zaledw ie 15 kop. u łatw ia ła realizację zam ierzeń. Sam niew iele zam ieszczał a rty k u łó w w „N ow inach” , ale przyciągał do w spółpracy w y b itn y ch i w pływ ow ych publicystów . Do stały ch w spółpracow ników należeli A lek sander Św ięto­ chow ski i Filip Sulim irski. S ta ły felieto n — L is ty z G alicji — prow adził J a n Lam , a korespondencje z P a ry ża n ad sy łał T. T. Jeż. W połow ie 1877 r. zaczęły się ukazyw ać w „N ow inach” a rty k u ły w stępne, k tó re pisyw ali E razm P iltz i F ilip Sulim irski.

Początkow o „N ow iny” nie rep rezen to w ały sk ry stalizow anej b a rw y ideow ej i dopiero P iltz n ad ał pism u oblicze pozytyw istyczne. „N ow iny”

(3)

92 E R A Z M P I L T Z

dom agały się uznania p o zy tyw n ej roli po stępu cyw ilizacyjnego i tec h ­ nicznego. W odróżnieniu od „P rzeg ląd u Tygodniow ego” nie podejm ow ały p ro b lem aty k i filozoficznej i św iatopoglądow ej, a raczej zajm ow ały się spraw am i teo rety cznym i z dziedziny n a u k i i lite ra tu ry . W połowie 1878 r. P iltz przekształcił „N ow iny” w pism o codzienne, lecz z pow odu trud n ości z cenzurą ro sy jsk ą odstąpił je w listopadzie tegoż ro k u A leksandrow i Św iętochow skiem u. W czasie sw ej działalności re d a k to rsk iej P iltz zdobył niezbędną o rie n tac ję w sp raw ach zakulisow ych redagow ania pism a oraz naw iązał k o n ta k ty z w ielom a pub licy stam i i pisarzam i, co ułatw iło m u w przyszłości rozpoczęcie now ej p racy na stanow isku re d a k to ra naczel­ nego.

Na dalszą k a rie rę dzien n ik arsk ą P iltz a m iało w pływ zetknięcie się z byłym profesorem p raw a karnego U n iw e rsy te tu petersburskiego, póź­ n iej prezesem p e te rsb u rsk iej izby adw okackiej, a zarazem h isto ry k ie m i k ry ty k ie m literack im , W łodzim ierzem Spasowiczem . W 1879 r. P iltz w y jech ał do P e te rsb u rg a , gdzie dzięki poparciu Spasow icza zbliżył się do liberalnego dziennika „Gołos” i m iesięcznika „W iestnik Je w ro p y ”. W po­ czy tnym w ów czas „Gołosie” został refe re n tem spraw polskich, zam iesz­ czając tam sw e a rty k u ły na a k tu a ln e zagadnienia polityczne. W porozu­ m ieniu ze Spasow iczem zam ieścił w „Gołosie” cykl a rty k u łó w Z je d n o ­ czenie czy ru syfika cja , gdzie podjął polem ikę z ro sy jsk ą p rasą ko n ser­ w aty w n ą, dom agając się dla Polaków zam ieszkałych w R osji tak ich sa­ m y ch praw , jakim i cieszyli się R osjanie. N a łam ach „G ołcsu” zorganizow ał

w 1879 r. jubileusz Józefa Ignacego K raszew skiego.

Rzutkość i przedsiębiorczość, jak ą w ykazyw ał m łody publicysta, zw róciły na niego uw agę w pływ ow ych przedstaw icieli polskiej kolonii w P e tersb u rg u . Z apew ne p rzy ich poparciu rozpoczął sta ra n ia o otw o­ rzenie pism a polskiego w P e tersb u rg u . Po raz pierw szy w niósł prośbę do G łównego Z arządu P ra sy o w ydanie m u zezw olenia n a otw arcie pism a polskiego w czerw cu 1879 r. Po k ilk u odm ow ach o trzym ał w reszcie 16 k w ietnia 1880 r. koncesję na założenie ty go d nika „ K ra j”. W ty m czasie o podobne zezw olenie bez pow odzenia zw racali się in n i polscy publicyści. M ożna przypuszczać, że bez w skazów ek i rad ta k w ybitnego p raw n ik a , jakim był Spasowicz, rozpoczynający dopiero swą k a rie rę P iltz nie po­ k o n ałby przeszkód, jakie staw iała b u rżu azja carsk a sta ra ją c em u się o za­ łożenie pism a polskiego w P e tersb u rg u .

W pierw szych lata ch istn ien ia „ K ra ju ” P iltz m iał duże tru d n o ści ze znalezieniem w spółpracow ników . W ty m czasie k o rzystał z publicystów zam ieszkałych w P e te rsb u rg u , chociaż kolonia polska zn ajd u jąca się w ty m m ieście, skład ająca się z u rzędników i działaczy gospodarczych, nie stanow iła obfitego źródła talen tó w pisarskich. Jed n ak że podczas swej działalności re d a k to rsk iej przyciągnął w yróżn iających się w ychow anków uczelni p e te rsb u rsk iej, k tó rzy odgryw ali w y b itn ą rolę w lite ra tu rz e i ży­ ciu gospodarczym , jak M arian Zdziechow ski, Józef G ieysztor, W ładysław Ż ukow ski i inni.

(4)

W początkow ym okresie swego re d a k to rstw a P iltz k o rzystał z pom o­ c y i w pływ ów Spasowicza, k tó ry już w p ierw szym num erze „ K ra ju ”

w ystąpił z obszernym a rty k u łe m o k reślający m zasady program ow e pi­ sma. P iltz od początku istn ien ia „ K ra ju ” n ad aw ał m u odpow iedni k ie­ ru n e k ideow y i czuw ał nad jego działem in fo rm acyjnym . S ta ra ł się, a b y pism o zdobyło sobie poczytność i uznanie w środow iskach polskich w Rosji. W prow adzał częste w n im zm iany i udoskonalenia, w zbogacając go o now e działy. O bjętość tygodnika w ynosiła 12 stro n w 1882 r., w 1888 r. — 32, w 1901 r. — 52 stro n y p rzy niew ielkim zm n iejszeniu form atu. P iltz k ształtow ał ta k treść pism a, ab y istn iały w nim dw ie czę­ ści. P ierw sza z nich zaw ierała a rty k u ły dotyczące zagadnień politycznych i społecznych, d ru g a zaś różnego ro d zaju tek sty literack ie i naukow e oraz działy korespondencji i kronik. O ile w pierw szej części zam ieszczano a rty k u ły ludzi o zbliżonych poglądach do p ro g ram u pism a, o ty le w, d ru g ie j ry g o ry te nie obow iązyw ały. W pierw szej części publicyści ty ­ godnika określali sw oje stanow isko wobec rzą d u rosyjskiego i w ażn iej­ szych w yd arzeń politycznych, d ru g a zaw ierała działy literack o-nau ko w e oraz ru b ry k i inform acyjne. Dzięki tem u pom ysłow i P iltz pozyskał do w spółpracy w ielu w y b itn y ch publicystów , litera tó w i naukow ców , k tó rzy nie solidaryzow ali się z p rog ram em pism a.

D użym sukcesem P iltz a jako kiero w n ik a pism a było zam ieszczanie w ielu stały ch ogłoszeń od najw ięk szy ch przed siębio rstw K ró lestw a i nie­ k tó ry c h firm rosyjskich. S um a u zyskanych fun duszy z ogłoszeń stanow iła pow ażną kw otę w budżecie pism a, ale trw ałe podstaw y finansow e zyskał „ K ra j” po przejęciu ty go d nika w 1890 r. przez spółkę w ydaw niczą, sk ła ­ dającą się z przedstaw icieli fin a n sje ry polskiej i ziem iaństw a. S półka ta finansow ała „ K ra j” , gdy pism o przynosiło deficyt. D zięki tem u P iltz dysponow ał olbrzym im i sum am i. U łatw iało m u to u trzy m an ie pism a n a w ysokim poziomie i pozyskanie do w spółpracy w ielu w y b itn y ch p u b li­ cystów — m ógł płacić w yższe h o n o raria niż in n i red a k to rz y pism pol­ skich.

W ydatn ej pom ocy P iltzo w i w jego zabiegach o pozyskanie do w spół­ p rac y z „ K ra je m ” znan y ch p ublicystów i litera tó w udzielał Spasowicz. P iltz często w sw ych listach, zw racając się z propozycją n apisan ia a rty ­ k u łu do pism a, pow oływ ał się n a w sparcie i a u to ry te t Spasowicza, n a jego koligacje i k o n tak ty . D zięki ty m k o n tak to m P iltz m ógł docierać n a w e t do środow isk w y rażający ch niezadow olenie z k ie ru n k u politycznego „ K ra ju ”, P iltz s ta ra ł się, ab y „ K ra j” w pew n ym stopniu sp ełniał rolę d ziennika, służył sw oim czytelnikom z g u b ern i zachodnich cesarstw a i głębi R osji szerokim zakresem in fo rm acji bieżących, gdyż b yli oni n ie­ rzadko pozbaw ieni m ożliw ości n ab y w an ia in n y ch pism polskich.

W porów naniu z in n y m i pism am i tygodniow ym i o podobnym c h a ra k ­ terz e „ K ra j” m iał o połow ę w iększą liczbę pren u m erato ró w . N akład „ K ra ju ” w 1901 r. osiągnął 6350 egz. i b y ł w iększy od „ P ra w d y ” i „Go- ło su ”. N a w zrost poczytności „ K ra ju ” m iały w p ływ ciągłe udoskonalenia

(5)

94 E R A Z M P I L T Z

techniczne oraz urozm aicenie jego treści. W pew n ych okresach tygodnik składał się z dwóch, a n a w e t trzech oddzielnych pism z od ręb n y m i n u ­ m eracjam i. B yły więc dodatki literack o -n auk ow e oraz beletry styczn e. R ed ak tor w ydaw ał też z okazji w ażniejszych w ydarzeń politycznych do­ d a tk i nadzw yczajne.

N ad sukcesem w ydaw niczym tygodnika „ K ra j” zastan aw iali się czę­ sto jego przeciw nicy polityczni. P odkreślano, że powodzenie tygod n ika polegało n a bogactw ie i różnorodności inform acji, że było re z u lta te m prężności i przedsiębiorczości re d a k to ra pism a, potrafiącego zdobyć w iele różnoro dny ch w iadom ości i opublikow ać je — ze w zględu n a ograniczenia cen zu ry nie m ogły one ukazać się w in n y ch czasopism ach. N a przeło­ m ie X IX i X X w. zam ieszczali w „ K ra ju ” swe u tw o ry praw ie w szyscy n a jw y b itn ie jsi pisarze polscy.

W om aw ianych czasach na ziem iach polskich nie istn iały szkoły spe­ cjalne, kształcące zaw odow ych dziennikarzy. Do dzien n ik arstw a szli lu ­ dzie po ukończeniu szkoły śred n iej lu b w yższej i dopiero w trak cie p rac y w red a k c ji danego czasopism a, pod kieru n k iem red a k to ra naczelnego, zdobyw ali kw alifikacje zawodowe. R ed aktor „ K ra ju ” należał do czo­ łów ki d zien n ik arzy polskich. Pod jego kiero w nictw em zdobyw ali k w a­ lifikacje zawodowe tej m ia ry publicyści co L udw ik Straszew icz, W in­ c en ty Kosiakiew icz, S tefan K rzyw oszew ski i inni. K o rzy stając z rad i w skazów ek P iltz a już w 1897 r. otw orzył sw ój dziennik — „ K u rie r P o lsk i” — L u dw ik Straszew icz. Za nam ow ą P iltz a w 1906 r. otw orzy ł pism o „Ś w iat” długoletni k o resp on d ent p ary sk i, a następnie w iedeński i b erliń sk i — S tefan K rzyw oszew ski. W ielu znanych w spółpracow ników „ K ra ju ” po odrodzeniu się p ra sy polskiej n a ziem iach zachodnich ce­ sa rstw a pełniło służbę p ublicystyczną w „K u rierze P olskim ” , „D zienniku K ijo w skim ” i in nych pism ach.

W ychow ankow ie P iltz a cenili sobie w spółpracę z red a k to re m „ K ra ­ ju ” i w y rażali się z uznaniem o jego tale n ta c h dziennikarskich. Stefan K rzyw oszew ski pisał, że dzięki red ak to ro w i „ K ra ju ” , jego w skazów kom , sta ł się dziennikarzem . Ze szkoły P iltz a w yszło w ielu w y b itn y ch p u b li­ cystów , k tó ry ch cechow ała um iejętność jasnego i przekonyw ającego w y ­ p ow iadania się. Jego dom n ależał do bardzo znanych w kolonii polskiej w P e tersb u rg u , do którego w stępow ali p rzy jezd n i w y b itn i P olacy ze w szystkich trzech zaborów .

Do poczytności „ K ra ju ” przy czy n iły się ciekaw ie redagow ane stałe dod atk i do pism a. W ysokim poziom em w yró żn iał się dodatek „P rzegląd L ite ra c k i” (1886— 1890) i „Życie i S z tu k a ” (1901— 1904). W zależności od k o n iu n k tu r p olitycznych działy literack ie w piśm ie u kazy w ały się jako odrębne ru b ry k i lu b sam odzielne dodatki. W yjątkow e u lg i ze stro n y cenzury pow odow ały, że w spółpracow ało z pism em , a szczególnie z do­ d a tk a m i literacko -nauk o w ym i, w ielu autorów nie podzielających poglą­ dów politycznych redak cji. D ziały literack ie obejm ow ały w szystkie p rze ­

(6)

jaw y życia literackiego i naukow ego na ziem iach polskich. R edaktorow i „ K ra ju ” zależało n a tym , aby d aw ały one obraz polskiej działalności literack o -n au k o w ej i aby czytelnik tygodnika był p oinform ow any do­ k ładn ie o każdej w artościow ej p rac y lub in te resu jąc y m a rty k u le , jakie ukazy w ały się w in n y ch p ism ach polskich. Z działem literack o -n au k o w y m w spółpracow ali: Bolesław P ru s, Eliza O rzeszkow a, Tom asz Teodor Jeż, M aria K onopnicka, J a n K asprow icz, a także w ielu k ry ty k ó w i uczonych, ja k J a n B ystroń, T adeusz Korzon, A leksan d er K ra u sh ar, Adolf P a w iń - ski, A ntoni Józef Rolle i Józef T retiak.

W początkow ym okresie istn ien ia „ K ra ju ” spo tyk a się sporo a rty k u ­ łów i d rob n y ch n o tate k p isan y ch przez re d a k to ra pism a. P iltz podpisy­ w ał je sk ró tam i swego im ien ia i nazw iska E.P. lub lite rk ą P. U kazyw ały się też a rty k u ły podpisane pseudonim em P io tr W arta lu b Sw ojak. P iltz w ypow iadał się w sp raw ach w yłącznie politycznych, inne zagad n ien ia opracow yw ali specjaliści. Jego a rty k u ły w y ty czały głów ne zasady p ro ­ gram ow e pism a. U w ażał, że w istniejący ch w a ru n k a ch życia n a ro d u podstaw ow ą form ą działalności pow inna być praca m ająca n a celu po­ p raw ę jego m aterialnego i k u ltu raln eg o bytu. W yrażał pesym istyczne poglądy, stw ierd zając, że niecelow e i zgubne są dążenia ty ch g ru p spo­ łecznych w Polsce, k tó re dążą do niepodległości. W ysuw ał w sw ych a rty k u ła c h tezę o zbliżeniu p o lsko-rosyjskim oraz propagow ał koniecz­ ność lojalnego w spółżycia z Rosją carską. P iltz potępiając w szelką m yśl odbudow y P olski oceniał k ry ty czn ie rew olucje społeczne i w alk i n aro d o ­ w ow yzwoleńcze. P od k reślał, że w inę za ucisk narodow y ponosi sam o społeczeństw o polskie, k tó re próbow ało w yw alczyć znośniejsze w a ru n k i egzystencji narodow ej w drodze nielegalnej. Elim inow ał z dziejów n a j­ now szych te w szystkie elem en ty tra d y c ji p atrio ty czn ej, do k tó ry c h n a ­ w iązyw ali w ty m czasie działacze ru c h u robotniczego, in telig en cji dem o­ k raty c zn e j i m łodzieży. W sw ych a rty k u ła c h polem izujących z k o n ser­ w a ty w n ą p rasą ro sy jsk ą P iltz p odkreślał, że ten d e n c ja rząd u rosyjskiego do um ocnienia i u trz y m an ia p ań stw a nie da się pogodzić z ru sy fik ac ją k ra ju . N ajw ięcej arty k u łó w n a ten tem a t ukazało się w „ K ra ju ” pod­ czas p rzy jazd u c ara M ikołaja II do W arszaw y. W ówczas P itlz n a k re ślił zary s p rog ram u politycznego dla skupionych w okół pism a jego sy m p a­ tyków . P rzy pom in ając analogiczną w izytę A lek san d ra II w 1856 r. sta ra ł się przestrzec społeczeństw o przed zb y tn im i nadziejam i.

P iltz głosił m yśl, że pokojow a działalność w dziedzinie gospodarczej i k u ltu ra ln e j może przynieść korzyści społeczeństw u polskiem u. D latego jako p u n k t podstaw ow y swego p ro g ra m u w y suw ał p o stu lat w alk i ze w szystkim i organizacjam i, k tó re nie godziły się z istn iejący m p orząd­ kiem politycznym i socjalnym . Na łam ach „ K ra ju ” zn ajd u je się w iele arty k u łó w , w k tó ry ch nieraz używ ano dosadnych określeń wobec dzia­ łaczy ru c h u robotniczego i narodow o-dem okratycznego. W 1898 r. w y ­ d ał P iltz książkę, adresow aną do ugodowców — W chvnU obecnej. R oz­

(7)

■96 E R A Z M P I L T Z

m o w a polityczna, w k tó re j zw alczał n a stro je pesym istyczne i po raz pierw szy zaatakow ał otw arcie „P rzegląd W szechpolski”, zarzucając jego zw olennikom s k ra jn y szowinizm.

Ten k ieru n e k k ry ty k i k o nty n uo w ał P iltz n a początku X X w. W książ­ ce ogłoszonej pod pseudonim em S crip to r — Nasza m łodzież — udow ad ­ n ia ł tezę, że n adm iern e zajm ow anie się przez m łodzież polityką może by ć niebezpieczne. W książce N asze stron n ictw a skrajn e podjął gene­ ra ln ą k ry ty k ę zasad prog ram o w y ch Polsk iej P a rtii S ocjalistycznej i N a­ ro d ow ej D em okracji. P ośrednio P iltz tą k ry ty k ą , w brew sw ym in te n ­ cjom , przyczynił się do rozgłosu ty ch stro n n ictw d ziałających w ścisłej k onspiracji. O stra k ry ty k a stro n n ictw działających w konspiracji p rz y ­ czyniła się do izolacji P iltz a po w y b u ch u rew o lu cji 1905 r. P re n u m e ra ta „ K r a ju ” zaczęła gw ałtow nie spadać. P iltz zdając sobie spraw ę, że pism o n ieu b łagaln ie chyli się ku upadkow i, w kw ietn iu 1906 r. odsprzedał „ K r a j” sw ym w spółpracow nikom i przeniósł się z P e te rsb u rg a do W ar­ szaw y. „ K ra j” pod now ym kiero w n ictw em ukazyw ał się do czerw ca 1909 r. Po pow rocie do W arszaw y P iltz sporadycznie tylko zam ieszczał a rty k u ły w prasie, zajm u jąc się w yłącznie działalnością polityczną. Był w spółzałożycielem tygodn ik a „Ś w iat” i członkiem jego spółki w y d aw n i­ czej aż do 1914 r.

Jego u p rzed n ia działalność ugodow a budziła niechęć jego zw olenni­ ków i przy czyn iła się do niepopularności w śród szerokich kręgów in te ­ ligen cji polskiej. W 1909 r. zorganizow ał P iltz B iuro P ra cy Społecznej. Do obowiązków B iu ra należało grom adzenie odpow iednich danych, po­ trz e b n y c h posłom polskim w Dumie.

W czasie I w ojn y św iatow ej udał się do Szw ajcarii, gdzie ak ty w n ie uczestniczył w K om itecie G eneralny m Pom ocy O fiarom W ojny w Polsce. W raz z in n y m i działaczam i założył w e w rześn iu 1915 r. C en tra ln ą A gen­ c ję Polską w Lozannie, in icju jącą różne ak cje propagan do w o-inform acy j-

ne w du ch u sy m p atii proko alicyjny ch ; b y ł jej prezesem i d y rek to rem . P o odzyskaniu niepodległości przez Polskę zajm ow ał się działalnością dyplom atyczną, będąc przez k ilk a m iesięcy w 1919 r. posłem w B el­ gradzie, a w 1921 r. pow ierzono m u w ażną placów kę — Poselstw o R P w Czechosłowacji. P o tem p racow ał w M in isterstw ie S p raw Z agranicz­ n y c h jako rad ca m inistra. Po przejściu na e m e ry tu rę 2 sierp n ia 1924 r. znow u zaczął pisać a rty k u ły w „K urierze W arszaw skim ” , „D niu P o lsk im ” , a w „Św iecie” utw orzono m u specjalną ru b ry k ę Na w idnokręgu.

Z m arł 26 g ru d n ia 1929 r. w W arszaw ie. Pochow any został n a C m en­ ta rz u Pow ązkow skim .

Cytaty

Powiązane dokumenty

6.1.4 Reakcja hydrolizy halogenków pierwszorzędowych (S N 2) i trzeciorzędowych (S N 1) 6.1.5 Reakcje addycji odczynników Grignarda do aldehydów, ketonów, estrów i epoksydów

Toteż w większości prac podejmował żywotne zagadnienia współczesnej Polski - „zajmowałem się raczej - mówił w wywiadzie udzielo­.. nym pismu „Student” (1972

The presence of nitrate in the light phase favored nutrient uptake and cell division over storage compound production, and this apparently facilitated Chlorella enrichment during

Podejmując temat bezinteresowności, poddaje w wątpliwośd istnienie mecenatu tam, gdzie jej brakuje: „Nasuwa się jednak wątpliwośd, czy termin <mecenat> można stosowad

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

Bieżące numery można nabyć lub zamówić w księgarniach „Domu Książki” oraz w Ośrodku Rozpowszechniania Wydawnictw Naukowych Polskiej Akademii Nauk —

7 Zob. Weinsberg: Okoliczniki miejsca a przedrostki przestrzenne. „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego” 1971, t.. derywaty z nad-: nadjechać, nadejść,

Jest więc więcej niż pewne, że ciało zostało przekazane do badań do Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku, a co za tym idzie nie zostały nawet żadne szczątki.