• Nie Znaleziono Wyników

"Stanisław Staszic", Barbara Szacka, Warszawa 1966 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Stanisław Staszic", Barbara Szacka, Warszawa 1966 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ani Nordenflycht, ani Helms nie wytrzymali morderczego klimatu Andów. Pierwszy z nich opuścił Amerykę Południową w 1813 r., zresztą jako „niepożą­ dany” cudzoziemiec. U m arł w 1815 r. w Madrycie, gdzie za swą długoletnią pracę 1 zasługi bezskutecznie zabiegał o taką emeryturę, „jaką dostałby w Polsce” (!).

D rugi początkowo pomyślniej rozwiązał swoje życiowe sprawy. W 1793 r. w y je ­ chał do Europy, uzyskał emeryturę w Madrycie. Do W arszaw y jednak nie miał po co wracać, Polska została wymazana trzecim rozbiorem z karty Europy. Osiadł w Wiedniu, gdzie w grudniu 1801 r. umarł n a gruźlicę.

Książka R. Gicklhóm zawiera dużo nie znanego dotychczas, ciekawego ma­ teriału. Wskazuje źródła archiwalne, które nie były badane z punktu widzenia historii polskiego hutnictwa i polskiej metalurgii. Napisana zwięźle, nawet za zwięźle, jest cenną pozycją w dziedzinie, historii hutnictwa metali szlachetnych.

Włodzimierz Hubicki

Barbara S z a c k a, Stanisław Staszic. Państwowy Instytut Wydawniczy, W a r­ szawa 1966, ss. 272.

Do przeszłości należy zwyczaj dawnych warszawian, b y gremialnie ciągnąć w Zielone Świątki na odpust na Bielany, nieść bukiety i wieńce n a grób Staszica przy kościele kamedułów, by zbierać się .tu w jego rocznicę śmierci i rocznice na­ rodowe. Przez wiele ostatnich lat aktualnie brzmiał znany dwuwiersz Kajetana Kożmiana: „Z jego daru Kopernik w spiżu ziomkom ożył, jemu na pomnik ziomek i głązu nie złożył” ; grób Staszica by ł zniszczony, zaniedbany i dopiero w 1966 r. z inicjatywy przewodniczącego Rady Górnictwa odrestaurowano płytę z piaskow­ ca i uporządkowano otoczenie grobu.

Nie słabnie jednak zainteresowanie postacią Staszica i jego działalnością, i to w najróżniejszych środowiskach1. W odpowiedzi na nie w ostatnich latach wydano np. książeczkę dla młodzieży szkolnej pióra H aliny Winnickiej Stanisław Staszic (W arszaw a 1965), popularnonaukową biografię Stanisław Staszic. Portret mieszcza­ nina Barbary Szackiej (W arszaw a 1962), tej samej autorki pracę naukową o szcze­ gółowej problematyce Teoria i utopia Stanisława Staszica (W arszawa 1965) oraz takie pozycje źródłowe, jak bardzo interesujące Staszicowskie zbiory geologiczne w Zamościu Krzysztofa Jakubowskiego („Prace Muzeum Ziemi”, 1966, n r 8) czy też materiały na sesję naukową 150 lat hrubieszowskiego Towarzystwa Rolniczego (W arszaw a ,1966) 2. Do ciekawostek należy fakt wydania w 1966 r. okolicznoś­ ciowego znaczka pocztowego w 150 rocznicę założenia przez Staszica Szkoły A k a - demićzno-Górniczej w Kielcach.

Lecz okazuje się, ,że o tym niezwykłym, czczonym a zarazem tak kontrower­ syjnym człowieku trudno jakoś napisać zupełnie nową książkę biograficzną. Chy­ ba, żeby kogoś zainteresowało zestawienie i analiza krytyczna tego, co przez po­ nad 140 lat pisali o Staszicu różni autorzy. Byłaby to zapewne bardzo ciekawa roz­ prawa naukowa, ale czy powstałaby w ten sposób zajm ująca książka dla szerszego kręgu czytelników? Niestety, w dotychczasowych publikacjach powtarzają się wciąż znane treści. Dość łatwo np. w skromnej zresztą książeczce Winnickiej zna­

1 Ogłoszone w nrze 4/1967 „Młodego Technika” wyniki plebiscytu na członków „Akademii Tysiąclecia” uwidoczniły, że n a 2821 łącznie nadesłanych głosów — 2441 głosów czytelników opowiedziało się za wyborem Staszica; por. informację o tym plebiscycie w niniejszym nrze na s. 638. (Przypis redakcji).

2 Jeden z referatów sesji, w rozszerzonej wersji, ogłosił „Kwartalnik” w nrze 2/1967: Janusz G ó r s k i , Ekonomiczne poglądy Stanisława Staszica. (Przypis re­ dakcji).

(3)

618 R ecenzje

leźć fragmenty, które są w Portrecie mieszczanina. Ale ł nowa książka Szackiej, wydana jako t. 9 serii Ludzie żywi, niezbyt ożyw ia i odświeża stereotypową już podobiznę.

Portret mieszczanina by ł napisany z wielką pasją. Było tu sporo uproszczeń, jak w każdej książce „odbrązowiającej”. Autorka przedstawiła Staszica jako typo­ wego rzecznika rodzącej się klasy kapitalistycznej.. Ta sama myśl jest głównym wątkiem książki, którą omawiamy, choć wyrażona została nieporównanie łagod­ niej. Portret mieszczanina miał układ chronologiczny. N ow a książka ma raczej układ problemowy, -ale też podporządkowany chronologii. Jednakże w tej właśnie książce, gdzie spodziewać by się można bardziej indywidualnej syntezy, Szacka aż nazbyt ściśle trzyma się na ogół znanego materiału źródłowego; czyni to nawet rażąco: stale przypominają się autorzy innych opracowań, których traktuje się nie tyle z należnym pietyzmem, ile bezkrytycznie i prawie bałwochwalczo.

Tak np. pierwsze rozdziały książki, Wśród rodziny i W roli nauczyciela i w y­ chowawcy, zanadto przywodzą na myśl, znakomitą oczywiście, pracę Czesława Leśniewskiego Stanisław Staszic. Jego życie i ideologia w dobie Polski Niepodleg­ łej (1755— 1795) (W arszawa 1926). Jeszcze jaskrawiej, w świetle cytatów stanowią­ cych co najmniej 60 procent tekstu, uwidocznia się tego rodzaju stosunek Szackiej do istniejącej literatury w rozdziale Podróżnik; autorka powołuje się tu na w y ­ dany w 1931 r. przez Leśniewskiego Dziennik podróży Stanisława Staszica. 1789— 1805. Kolejny rozdział Geolog i badacz Tatr to właściwie wieści z wydanego przez Wydawnictwa Geologiczne w >1955 r. Ziemiorodztwa Karpatów i znajdującego się tam wstępu pióra Walerego Goetla. Naturalnie, ta świadomie obrana idea opero­ wania istniejącym materiałem jest w miarę możliwości zgrabnie zrealizowana, wszelkie (lub niemal wszelkie) wykorzystane pozycje są wymienione, ale książka za często przypomina wiązankę melodii, których słucha się co prawda z przy­ jemnością, kłaniając się wszak raczej znanym od dawna kompozytorom niż autorce3.

W książce znajdujemy jednak dwa nowe, i to nie byle jakie smaczki. P ierw ­ szym z nich jest literacki szkic do portretu Staszica: przetłumaczona i przyto­ czona w całości nowela Dickensa Judge not (N ie sądź), opublikowana w 1851 r. w Lipsku. Mimo że nowela nie jest zbyt wierna faktom, wskazuje, że główne rysy charakteru Staszica były znane daleko poza granicami kraju. Druga inte­ resująca nowość to Pamiętnik z lat młodzieńczych ucznia Staszica, Stanisława Zamoyskiego. Pamiętnik ten, odnaleziony w Bibliotece Uniwersytetu Poznań­ skiego, rzuca w iele światła na charakter Staszica. A le zawiera także materiał, którego — jak wykażę niżej — Szacka nie zdołała w pełni ocenić.

W Pamiętniku młodego Zamoyskiego znajdują się m.in. wiadomości pogłębia­ jące obraz stosunków między Staszicem i Anną z Sapiehów Jabłonowską. Z su­ gestii Szackiej wynika, że księżna Jabłonowska przychylnie traktowała Staszica jako doradcę w sprawach majątkowych, co zresztą odbiło się na sporach małżeń- sko-majątkowych w związku ze ślubem Anny Zamoyskiej i Aleksandra Sapiehy. To jeden, niewątpliwie prawdziwy, element tych stosunków. Ale zapewne były i inne. Przecież w Kocku, gdzie — jak pisze Zamoyski — IStaszic spotkał się właś­ nie z Jabłonowską, i w Siemiatyczach znajdowały się ogromne zbiory przyrodni­ cze i geologiczne. N a podstawie wspomnianej wyżej pracy Jakubowskiego sądzić

3 To, że „książka jest właściwie wyborem w oryginalnym brzmieniu przeka­ zanych opinii o Staszicu”, uważa nawet za jej zaletę Andrzej Lifsches w notatce recenzyjnej w „Polityce” nr 7/1967, s. 1,2; tę „pochwałę” podważają chyba jednak dalsze zdania recenzenta: „Staszic jako człowiek jest postacią mało barwną. Po prostu nie jest ani ciekawy, ani nie potrafi zdobyć sobie sympatii czytelnika [...]. Zresztą opinię o Staszicu jako człowieku łatwo sobie wyrobić samemu w oparciu o lekturę książki”. (Przypis redakcji).

(4)

można, że Staszic gromadził w ¡tym czasie własne zbiory w domu Zamoyskich. Tak więc poza sprawam i typowo materialnymi nie sposób pominąć wspólnych zainteresowań przyrodniczych Staszica i Jabłonowskiej; ich zamiłowania kolek­ cjonerskie i badawcze były wówczas w k raju szeroko znane.

Chciałbym tu jeszcze zwrócić uwagę na postać Aleksandra Sapiehy, o którego się w Kocku „targowano”. Sapieha otrzymał u Jabłonowskiej solidne przeszkole­ nie przyrodnicze, z czego Staszic musiał zdawać sobie sprawę już przy pierwszych

z nim spotkaniach. N ie zachowały się żadne dokumenty poświadczające jakieś ówczesne ich rozmowy. W arto jednak podkreślić, że już w pierwszych latach dzia­ łalności Towarzystwa Przyjaciół Nauk w W arszawie Sapieha był czynnym człon­ kiem Towarzystwa, wspierającym organizację materialnie. Niewiele uratowało się

z dorobku Sapiehy, ale choćby z jego Podróży w krajach słowiańskich wydanej w 1811 r. we W rocław iu można wnosić, że miał bardzo gruntowne przygotowanie, a bez wątpienia prawidłową oceną procesów geologicznych przewyższał starszego od siebie o 28 lat Staszica. Wiemy, że Staszic w 1794 r. w Wiedniu spotykał się z Sapiehą i popierał go tam w rozgrywkach 'rodzinnych. Nie wykluczone, że wiązało się to z właściwą oceną przez Staszica nieprzeciętnych zdolności i predyspozycji naukowych Sapiehy.

Czy książki typu kompilacyjnego, jak praca Szackiej, muszą być obarczone błędami lub dawać nieaktualne koncepcje? Czy można mieć żal do autorki, skoro w zakresie tych dyscyplin, w których sama jest bardziej zorientowana, wszystko zrobiła, żeby nieścisłości sprostować (choćby po to przytoczyła w całości nowelę Dickensa)? Niestety, gorzej w jej książce w yglądają zagadnienia geologiczne. Np. w e wstępie do Ziemiorodztwa Goetel napisał, że słynny neptunista A . G. W erner w ykładał we Fryburgu, informacja ta dostała się również do książki Szackiej; w rzeczywistości W erner wykładał w saskim Frei'bergu. Lecz to drobiazg. W ażniej­ sze konsekwencje w ynikają z bardzo wyraźnego w ostatnich latach postępu badań nad historią geologii w Polsce.

Praw da, że Staszica nazywamy nadal „ojcem geologii polskiej”, ale jedno­ cześnie zdajemy sobie sprawę, że to określenie należy do tradycji. Po dokładnej analizie zarówno Dziennika podróży jak i Ziemiorodztwa wiemy, że Staszic pod­ stawy swojej geologicznej znajomości K arpat w dużym stopniu zaczerpnął z t. 4 pracy Baltazara Hacqueta Neuste physikalisch-politische Reisen in den Jahren 1794 und 95 [...] (Nürnberg 1796). Nie umniejsza to zresztą bardzo ^zasług Staszica, gdyż on sam przeprowadził bardzo szczegółowe badania, zwłaszcza nad stawami tatrzańskimi, oraz podał jako pierwszy przekrój przez Karpaty. W latach 1911— 1912 w e LwoW ie na zebraniu Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika powstał gorący spór pomiędzy Eugeniuszem Romerem i Rudolfem Zuberem na temat oceny Ziemiorodztwa. Przez wiele lat sądzono, że dołączona do tego dzieła słynna mapa geologiczna Staszica (1815) była pierwszą mapą geologiczną Polski. I to również wyjaśniliśmy: pierwszą była opublikowana przez J. E. Guettarda w 1764 r. Carte mineralogique de la Pologne. D o dziś natomiasit nie zdołano ustalić, gdzie Staszic dał sw oją mapę do druku; krąży jedynie legenda, że w P a ry ż u 4.

Trzeba koniecznie podkreślić, że Staszic uświadamiał sobie doskonale, iż w geologii jest raczej amatorem. Dlatego właśnie do założonej w 1816 r. w K iel­ cach Szkoły Akademiczno-Górniczej sprowadził tej miary geologa co Georg Pusch (któremu za zasługi badawcze nadano potem szlacheckie nazwisko Koreński). Wówczas gdy Staszic był ministrem stanu, Pusch prowadził terenowe prace nad

4 Przy okazji chcę wspomnieć o zdarzeniu zabawnym z punktu widzenia edy­ torskiego; otóż Wydawnictwa Geologiczne opublikowały w 1955 r. mapę Staszica nie z istniejącego oryginału, lecz z kopii rysunkowej, znajdującej się w Szkole Górniczej w Dąbrowie.

(5)

620 R ecenzje

eksploatacją złóż surowców naturalnych; a jak dokładne były jego obserwacje najlepiej może świadczyć fakt, że jeszcze dziś, po przeszło 130 latach od ukazania się dzieła • Puscha Geognotische Beschreibung von Polen (lata 1833— 1836), często się na nie powołujemy. Pozyskanie dla Polski takiego geologa w okresie, kiedy własna kadra nie istniała, jest jeszcze jedną zasługą Staszica, i to bardzo ważną. Szkoda, że przez pewne pominięcia istotnych informacji niektóre strony działal­ ności Staszica, zwłaszcza w Dyrekcji Przemysłu i Kunsztów, w książce Szackiej zyskały niezbyt właściwe oświetlenie.

Dużo jest jeszcze zagadnień, które z pewnością nadawałyby się do książki popularyzującej Staszica i jego prace; byleby tylko była pozbawiona tak dużej ilości cytatów, jak ostatnia publikacja Szackiej. Dużo jest również do odkrycia. Dobrze byłoby, gdyby autorka trzech już książek poświęconych Staszicowi zajęła się dalszym ciągiem jego „legendy” — jest niezwykle ciekawa, ale i warta samo­ dzielnego spojrzenia.

Zbigniew Wójcik

Dawid L. A n d e r s o n , Odkrycie elektronu. Z języka angielskiego przełożyła Aleksandra Blinowska. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, W arszaw a 1966, ss. 179. Książka D. L . Andersona (nie mylić z C. D. Andersonem, odkrywcą elektronu dodatniego) jest świetnym przykładem, jak dużą wartość przedstawiają także i dla bieżącej pracy badawczej książki poświęcone historii nauki. Z konieczności za­ równo podręczniki, jak i wykłady kursowe podają najprostszy aktualnie opis zjawisk, nie wnikając w wielce nieraz interesujące i zawiłe drogi, po jakich różni i różnie do tego opisu dochodzili. W ydaje się, że znajomość historii fizyki, przy­ najmniej w jej głównych aspektach, w jakiejś mierze uprościłaby te zawiłe drogi nauki w myśl zasady, że historia się powtarza.

Dobrą ilustracją wspomnianej zasady są podane w książce opisy historyczne odkryć promieni Roentgena i elektronów dodatnich. W obu przypadkach, na wiele lat przed odkryciem, fizycy „widzieli, ale nie obserwowali” — jak pisze autor, chcąc przez to wyrazić, że zjawiska, o których mowa, dawały o sobie znać w wielu wcześniejszych eksperymentach, ale pozostawały nie zauważone. Przypomina tu się natychmiast niedawna historia odkrycia efektu Mosbauera (według Lipkina): do roku 1958 — mogliby odkryć, ale nie odkryli; początek roku 1958 — odkryli, ale nie zauważyli; koniec roku 1958 — zauważyli, ale nie docenili; rok 1959 — docenili, ale nie zainteresowali się; rok 1960 — o-o-o!!!

Aczkolwiek 'książka napisiana jest niezwykle przystępnie i nie korzysta z w y ż­ szej matematyki, to jednak wydaje się, że ambicją autora było pisanie dla fizy­ ków. Nagromadzenie obfitego materiału doświadczalnego w raz z interpretacją, bardzo cenne z punktu widzenia fizyka, może okazać się zbyt specjalistyczne dla niespecjalistów. To, czym fizyk przy czytaniu może się pasjonować, dla niefrzyka, nagromadzone w zbyt wielkiej dawce, może stać się nużące. Jeśli się mylę, to tym lepiej.

Intencję autora co do przeznaczenia książki widać i w tym, że każdy rozdział zaopatrzony jest w starannie dobrany wykaz literatury, obejmujący zarówno po­ zycje oryginalne, jak i opracowania monograficzne poruszanej problematyki. Książkę kończą rozważania na temat historii badań naukowych. Skorowidz (głów­ nie autorów) uzupełnia tę interesującą pozycję wydawniczą.

Ciekawostką do odnotowania jest fakt, że autor jako historyk fizyki nie ustrzegł się od opinii, która już w rok czy dw a po napisaniu książki została pod­ ważona. Mam tu na myśli zdanie na s. 130: obecnie nikt nie wierzy w moż­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dodanie katalizatora do środowiska reakcji znacznie obniża energię aktywacji, dzięki czemu możliwe jest jednoczesny udział w reakcji większej liczby cząsteczek..

Ewaluacja – dzieci odpowiadają na pytanie, czy im się podobały zabawy i jeśli tak, to zabierają marchewki do sali.. W przedszkolu chętne dzieci myją marchewki i przygotowują

Kilka minut przed końcem zajęć nauczyciel prosi uczniów, by na karteczkach wyrazili swoje opinie na temat lekcji: Co Ci się szczególnie podobało podczas lekcji. Co można

Hrubieszowskie Towarzystwo Rolnicze, dzieło Stanisława

W przypadku zużycia całej maści przed wizytą kontrolną należy skontaktować się z farmaceutą w celu uzupełnienia leku.. Jeśli uzupełnienie leku nie jest możliwe,

Początkowo wydawało się, że przywiązanie do przeszłości różnić może jedynie stopniem intensywności, a więc wyłącznie ilościowo, aczkolwiek związek z prze-

Z równą lojalnością i poświęceniem starał się godzić założenia polityczne Księstwa Warszawskiego z dążeniami narodu, narażając się na niezadowolenie

IV „Atlantyda” Wisławy Szymborskiej, „Stary Prometeusz” Zbigniewa Herberta V „2001: Odyseja kosmiczna” Stanley Kubicka.