RECENZJE–SPRAWOZDANIA
Tomasz Biernat (rec.): Roger Scruton, Kultura jest ważna. Wiara i uczucie w osa-czonym świecie, Zysk i s-ka, Poznań 2010, ss. 133
Niedawno ukazała się w Polsce niewielka, ale ważna książka Rogera Scrutona. Jej pre-miera światowa miała miejsce zaledwie w 2007 roku. Biorąc pod uwagę czas na uzy-skanie praw do jej opublikowania, tłuma-czenie oraz druk, można pogratulować bły-skawicznego działania Wydawnictwu Zysk i s-ka1. Autor jest znanym, choć w kręgach akademickich wzbudzającym kontrowersje, autorem prac z pogranicza fi lozofi i, nauk społecznych i polityki. Na prywatnej stronie internetowej sam określa siebie pisarzem i fi lozofem, choć jego zainteresowania są bardziej rozległe, bo obejmują także
muzy-1 Zob. inne prace R. Scrutona wydane przez
Wydawnictwo Zysk i ska: Intelektualiści nowej
lewicy, Poznań 1998; Co to znaczy konserwa-tyzm?, Poznań 2002; Słownik myśli politycznej,
Poznań 2002; Zachód i cała reszta. Globalizacja
a zagrożenie terrorystyczne, Poznań 2003.
Publi-kował swoje prace także w innych krajowych wy-dawnictwach: Przewodnik po fi lozofi i dla
inteli-gentnych, Warszawa 2000 oraz 2002, PWN; Prze-wodnik po kulturze nowoczesnej dla inteligentnych,
Łódź–Wrocław 2006, Wydawnictwo Th esaurus;
Dialogi ksantypiczne, Wydawnictwo Antyk, Kęty
2005.
kologię, historię sztuki, poezję, nauki poli-tyczne i społeczne, a nawet specjalistyczną wiedzę z zakresu winiarstwa. Scruton nale-ży do grona najwybitniejszych reprezentan-tów zachodniej myśli konserwatywnej. Jego prace są dość regularnie wydawane w na-szym kraju (po roku dwutysięcznym ukaza-ło się osiem jego publikacji). Książka to w istocie rzecz o kulturze i edukacji. Jest ona poświęcona kondycji i miejscu kultury w zachodnim świecie, ale także roli edukacji w kształtowaniu tożsamości społeczeństwa i jego trwaniu. Osią swoich rozważań Scru-ton czyni pytania: Co to jest kultura? Na czym polega dzisiejszy kryzys kultury? Jaka jest relacja między kulturą i cywilizacją, edukacją i religią? Publikacja zawiera inte-resującą próbę diagnozy kultury, która pod wpływem oddziaływania mediów, rynku, polityki, ale także nauki ulega głębokim przeobrażeniom oraz opisuje relacje kultury ze strukturą społeczną, religią, edukacją i naturą. Punktem wyjścia swoich rozważań czyni za Oswaldem Spenglerem i tradycją niemiecką rozróżnienie kultury od cywili-zacji (niem. Kultur – Zivilization), w którym pojęcie kultury odnoszone jest do symboli i wartości, natomiast cywilizacji do struktu-ry społeczeństwa. Autor defi niuje kulturę wąsko jako „wartość, której nie musi
po-dzielać każdy członek społeczności i która otwiera serca, mózgi i zmysły jej posiadaczy na spuściznę intelektualną i artystyczną” (s. 15). Pisząc o kulturze Scruton, ma przede wszystkim na myśli kulturę wysoką, do której zalicza sztukę, literaturę i fi lozofi ę, które wytrzymały próbę czasu i „wytworzy-ły trwa„wytworzy-ły system toposów znanych ludziom wykształconym”. Ma ona według niego za-sadnicze znaczenie dla kształtowania tożsa-mości i światopoglądu danego społeczeń-stwa i decyduje o jego samoświadomości. Scruton przyjmuje, że kultura jest wytwo-rem konkretnej cywilizacji i może osiągać różny, wyższy lub niższy, poziom rozwoju. To rozróżnianie kultur i ich „wartościowa-nie” u wielu czytelników może budzić wąt-pliwości, bo sprzeciwia się coraz powszech-niejszemu szerokiemu i multikulturalistycz-nemu pojmowaniu kultury, uznającemu, że wszystkie kultury są tak samo wartościowe, że każda ma swoją wewnętrzną aksjologię i że nie wolno do ich waloryzacji stosować zewnętrznych kryteriów. Czy istnieją obiek-tywne kryteria, według których można do-konywać takich porównań i ocen? Jeżeli tak, to, co stanowi ich podstawę i co czyni je uniwersalnymi? Czy tego rodzaju oceny nie przyczyniają się do wzrostu nietolerancji i szowinizmu kulturowego? Czy prymityw-ne ryty naskalprymityw-ne mają tę samą wartość, co malarstwo Rembrandta znad Renu albo Vermeera z Delft? Przyjęcie koncepcji Oswalda Spenglera determinuje podstawo-we kategorie pojęciopodstawo-we i kierunek analiz. Kulturę traktuje „jako wartość, której nie musi podzielać każdy człowiek społeczno-ści i która otwiera serca, mózgi i zmysły jej
posiadaczy na spuściznę intelektualną i ar-tystyczną” (s. 15). Uważa, że choć kultura jest przede wszystkim „wytworem i wytwo-rzycielem elit”, to jednak „jej sens tkwi w uczuciach i aspiracjach wspólnych dla wszystkich” (s. 15). Kultura stanowi więc cenne źródło ocen ludzkich zachowań, pe-wien rodzaj wiedzy emocjonalnej pokazu-jącej, co należy czuć w konkretnych sytu-acjach oraz jest ważnym czynnikiem kształ-towania moralnego. Sporo miejsca Scruton poświęca procesowi uniwersalizacji warto-ści kultury. Traktuje ją jako żywą dziedzinę ludzkiego życia, w której można odnaleźć zarówno dzieła wywodzące się z tradycji, które przeszły próbę czasu i „weszły do ka-nonu”, jak i nowe, które są wytworem na-szych czasów. Jego opis „kanonizacji” dóbr kultury związany ze społecznymi procesa-mi wartościowania nie jest do końca czytel-ny. O ile można go zrozumieć w odniesieniu do dawniejszych czasów, gdy kultura była wytworem elit, to słabo opisane zostały współczesne, zdeterminowane rynkiem, re-klamą, ideologią oraz mediami, mechani-zmy wytwarzania i waloryzacji kultury. Co decyduje o tym, że jedne dzieła kultury są nobilitowane i „kanonizowane”, a inne nie? Kto dokonuje ich ocen i w jaki sposób na-stępuje ich uniwersalizacja?
R. Scruton opisuje nowe zjawisko sze-rzące się na Zachodzie, które nazywa „kul-turą odrzucenia” (s. 89). Jest ono wynikiem pewnej formy myślowej i postawy ideolo-gicznej posługującej się wysublimowanymi technikami dekonstruowania i dekonspiro-wania każdej postaci wysokiej kultury do-szukując się w niej różnorakiego zła.
Para-frazując określenie Leszka Kołakowskiego2, można powiedzieć, że kultura ciągle zasiada na ławie oskarżonych i jest obwiniana z co-raz to nowych „paragrafów”. Jest oskarżana za to, że jest źródłem społecznej opresji, że tłamsi i prześladuje naturę (Z. Freud), jest rodzajem przemocy symbolicznej (P. Bour-dieu), fałszywym euro-logo-fallo-centrycz-nym dyskursem ukrytej władzy (M. Fou-cault). Kultura w ujęciu wielu współcze-snych intelektualistów to „wytwór mar-twych, białych, europejskich samców”, zbędny i niebezpieczny. Przeciwnicy kultu-ry upatrują w niej źródeł zniewolenia pa-triarchalnymi, przestarzałymi formami ży-cia społecznego, z których należy czym prędzej wszystkich uciśnionych wyzwolić, jak to chciałoby uczynić wielu ideologicz-nych protagonistów Antonia Gramsciego, twórcy nowej lewicy.
Autor śledzi interesujący związek kultu-ry z uczuciami. Kultura dostarcza pewnej ważnej dla człowieka wiedzy, która uczy, co należy czuć w różnych sytuacjach. Jednym ze wskaźników osłabienia tej funkcji kultu-ry może być fakt, że rzeczy do niedawna uchodzące za wstydliwe dziś stają się powo-dem do dumy, do niedawna ukrywane – są obecnie wydobywane na światło dzienne i w masowej skali eksponowane wielkim rzeszom „oglądaczy”, a raczej podglądaczy. Kryzys tej funkcji kultury wyraża się także w zanikaniu uczuć w życiu indywidualnym i sferze publicznej. W świecie społecznym i życiu zbiorowym zanikają, jak rzadkie
ga-2 Por. L. Kołakowski, Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa 1990, s. 195–215.
tunki zwierząt lub roślin, takie uczucia jak: poczucie honoru, gustu, smaku. Bezwstyd nie budzi już zniesmaczenia, lecz wywołu-je raczej podziw dla ekshibicjonistycznej i nieograniczonej ekspresji Ja wyzwolonego z ograniczeń tradycyjnej kultury.
Na aktualną kondycję kultury silnie wpłynęła rewolucja informacyjna i medial-na. Pojawienie się komputera i Internetu doprowadziło do, jak to określa autor, „roz-praszania ucha” i „roz„roz-praszania oka”, czego efektem jest rozpraszanie myśli. Nieustanny szum informacyjny zakłóca zdobywanie wiedzy o świecie i zagłusza najważniejsze pytania człowieka: o sens, o prawdę, o do-bro i zło. Bierne korzystanie z mediów pro-wadzi do masowego „programowania igno-rancji”. Mimo że ludzie mają obecnie o wię-cej wolnego czasu niż kiedyś, spędzają go w sposób bezrefl eksyjny. Zanik umiejętno-ści kontemplacji, która według Arystotelesa była podstawową funkcją wolnego czasu, jako ważnej czynności pomagającej odpo-wiedzieć człowiekowi na zasadnicze egzy-stencjalne i metafizyczne pytania: po co żyć? jak żyć? jest spowodowany erozją kul-tury. Człowiek trwoni wolny czas, wykorzy-stując go jedynie do zaspokajania płytkich, przyjemnościowych potrzeb. Media, a przede wszystkim telewizja wykształciły u ludzi postawę „pasywizmu”, która elimi-nuje zaangażowanie będące immanentną cechą kontemplacji.
Już w tytule autor przedstawia swoje sta-nowisko wobec kultury, podkreślając, że kultura jest ważna. Rodzi się jednak pyta-nie: do czego? Scruton interesująco analizu-je związek między kulturą i edukacją.
Nega-tywnie ocenia współczesną ideologię edu-kacji, która zbyt dostosowuje się do utyli-tarnych potrzeb uczniów. Pisze o tym na-stępująco: „Do najgłębiej zakorzenionych przesądów naszych czasów należy przenanie, że edukacja ma na celu niesienie ko-rzyści tym, którzy ją otrzymują” (s. 45). Zasada aktualności i praktyczności wiedzy wszechobecna w nowoczesnych progra-mach i metodach nauczania koncentruje się na tym, aby wiedza była jak najbardziej przydatna dla ucznia i niestety pomija fakt, że w procesie edukacji istotne jest także osiąganie celów leżących poza pragmatycz-no-utylitarnymi przesłankami. Uczeń po-winien przyswajać także wiedzę – z jego punktu widzenia – niepraktyczną i nieaktu-alną, ale konieczną dla istnienia i rozwoju społeczeństwa. Jest to szczególnie ważne w kontekście ustalania programów naucza-nia, określania kanonów lektur szkolnych i opracowywania sposobów egzaminowa-nia. Koncentrowanie się na praktyczności wiedzy i jej związkach z codziennym ży-ciem powoduje, że treści kultury ogólno-ludzkiej, klasycznej są pomijane albo mar-ginalizowane. Po co uczniowi znajomość arcydzieł literatury rodzimej i światowej, muzyki, architektury czy malarstwa, skoro liczy się tylko użyteczna wartość wiedzy? Niepraktyczne, choć kulturotwórcze treści przegrywają u decydentów wpływających na kształt edukacji z treściami bardziej przydatnymi dla osiągania pragmatycznych celów życiowych (zdobycie pracy, kariera zawodowa, sukces). Według Scrutona cele edukacji, które w panujących ideologiach kształcenia są nakierowane na interes
ucznia, powinny w większym stopniu dbać o interes społeczeństwa, ponieważ tym, co je podtrzymuje przy życiu we względnej harmonii i równowadze, jest właśnie kultu-ra. Scruton z całą determinacją broni tzw. „kultury wysokiej” przed sceptycyzmem i podejrzliwością. Zauważa, że „nasze insty-tucje edukacyjne w sposób uprzywilejowa-ny traktują tych, którzy dyskredytują dawne wartości, dawne hierarchie i dawne formy porządku społecznego ukryte w programie nauczania, który otrzymaliśmy od wcze-śniejszych pokoleń. W kulturze nie ma nic wartego nauczania, są tylko uprzedzenia dawnych epok, mówią nam ci ludzie. Stano-wiska tego bronią rozmaitymi argumentami ze zbrojowni fi lozofi cznego sceptycyzmu i przytaczanymi na poparcie poglądu, że nie ma autorytetu, nie ma ustalonego kanonu klasyków, który pozwalałby na uznać jeden wytwór kultury za lepszy od innego. W dzie-dzinie kultury – dowodzą – wszystko jest dozwolone, a jednocześnie nic nie jest do-zwolone” (s. 11–12). Nowy relatywizm współczesnej humanistyki rozkrzewia się na uniwersytetach, gdzie idee Adorna, Hork heimera, Habermasa, Foucaulta, Ror-ty’ego, Derridy i Barthesa zyskują sobie wie-lu entuzjastów3. Obecne w wielu wyższych uczelniach uczeni reprezentujący tzw. po-stępowe prądy myślowe zaangażowani są w dekonspirowanie i dekonstruowanie dziedzictwa ludzkiej kultury. Ich zadaniem jest wykazywanie, że kultura to nic innego
3 Na ten aspekt funkcjonowania
uniwersyte-tów zwracał wcześniej uwagę A. Bloom w swojej pracy Umysł zamknięty, Warszawa 1997.
jak ukryta forma władzy nad człowiekiem i spisek przeciwko jego wolności. Warto za-uważyć, że zajmujący się odkrywaniem ukrytych i wrogich znaczeń kultury multi-kulturaliści i posstruktualiści, działając w interesie jednostki, w istocie robią to przeciwko społeczeństwu, osłabiając jego normy i więzi. Scruton wytacza ciężkie działa przeciw rynkowi i uniwersytetom, które według niego szerzą nihilizm aksjolo-giczny i kwestionują kulturowy dorobek ludzkości jako zakonspirowany przejaw władzy elit nad masami. Na zjawisko prze-kształcania się relatywizmu w dogmat J. Ratzinger pisał już w książce Europa
Be-nedykta w kryzysie kultur4. Polityczna po-prawność, która pojawia się na wydziałach humanistycznych i społecznych, nie ma nic wspólnego z wolnością myśli. Jest nową for-mą światopoglądowego zniewolenia, która odrzuca kategorię prawdy jako podstawo-wej idei badań naukowych.
Według Scrutona, co oczywiście nie jest oryginalną myślą, kultura stanowi uniwer-salne źródło ocen. Swoje stanowisko prze-ciwstawia coraz bardziej upowszechniające-mu się mniemaniu, że nie na „samoistnych wartości”, lecz jedynie „opinie o samoist-nych wartościach” (s. 126). Chciałbym tu zauważyć, że wskaźnikiem przemiany w postrzeganiu wartości są postawy
nie-4 Por. J. Ratzinger, Europa Benedykta w kry-zysie kultur, Częstochowa 2005. Także w głośnym
wywiadzie Petera Seewalda z Papieżem pt.
Świa-tłość świata (2010) Benedykt XVI mówi wręcz
o szczerzącej się dyktaturze relatywizmu, która kwestionuje istnienie prawdy i rodzi nowy rodzaj nietolerancji dla tych, którzy ją uznają lub poszu-kują. Ibidem, s. 61.
wartościujące, wyrażane często w następu-jący sposób: „ja nikogo nie oceniam”, „nie mam prawa oceniać”. Dziś każda ocena po-strzegana jest jak zamach na wolność dru-giego człowieka oraz jego symboliczna eks-kluzja. Skutkiem tego jest powszechne prze-konanie: „ponieważ ja nikogo nie oceniam, nikt nie ma prawa mnie oceniać”. W tym kontekście interesujące dla Czytelnika mo-gą być rozważania autora dotyczące współ-czesnej sztuki, jej kryteriów i wartości. Sta-wia on ważne dla twórców i odbiorców sztuki pytania. Czym jest sztuka? Jakie są jej podstawowe kryteria? Ich formułowanie jest istotne w kontekście tzw. kryzysu sztuki współczesnej5. Jeżeli dziś wszystko może być sztuką, to może sztuka przestała ist-nieć? Happening i performance są raczej wyrafi nowanym konceptem zazwyczaj z ak-tualnym społecznie ideologiczno-politycz-nym przesłaniem niż świadectwem wrażli-wości estetycznej na piękno. Sztuka to także sposób widzenia świata. Jej dzieła stanowią przedmiot ludzkiej percepcji i nie jest to wcale obojętne, w jaki sposób ten świat jest postrzegany: „przez pryzmat zainteresowa-nia estetycznego widzimy świat taki, jaki się naprawdę wydaje…”. Chociaż sztuka zawsze stanowi jakieś odbicie, pozór świata, to jed-nak nie wszystko może być jej przedmio-tem. Poszukiwanie taniej sensacji, obrazo-burcza prowokacja czy obsceniczność psują estetyczną wrażliwość odbiorcy i często nie mają nic wspólnego ze sztuką.
5 O kryzysuie współczesnej sztuki jego
źró-dłach i przejawach klarownie pisze H. Kiereś:
Dość pesymistyczny jest pogląd Scruto-na Scruto-na religię. Filozof niestety pisze Scruto-na ten temat ogólnie i mało konkretnie, jakby nie dostrzegał odmiennych sytuacji różnych religii w Europie (także islamu) i w Stanach Zjednoczonych. Zauważa on niepokojący proces odrywania się kultury od religii i przejmowania jej funkcji „symbolicznego ukazywania rzeczywistości duchowej” (s. 42)6. Choć przyjmuje założenia, że każda kultura ma swoje korzenie w religii, to nie wskazuje, skąd czerpie ona soki, gdy jest tych korzeni pozbawiona. W efekcie zmie-nia się rola samej kultury, która pozbawiona religijnego podłoża szuka na nowo swojego miejsca w społeczeństwie. Osamotniona i wykluczona z kultury religia staje się zbęd-na. Obserwacja skutków sekularyzacji, szczególnie w Europie, nie napawa optymi-zmem (zamykanie kościołów, odchodzenie od religii, zmniejszająca się liczba praktyku-jących itp.), jednak warto dostrzec także przemiany religijności o charakterze jako-ściowym, np. pojawienie się wielu nowych dynamicznych wspólnot w Kościele katolic-kim, a także rozwój chrześcijaństwa w Afry-ce, Ameryce Południowej i Azji (Chiny, Wietnam). Należy zauważyć, że proces od-rywania się kultury od religii jest również wynikiem tendencji antyklerykalnych obec-nych we współczesnej kulturze i środkach masowego przekazu. Sądzę, że relacje mię-dzy kulturą i religią zasługiwałyby na więk-szą uwagę i głębwięk-szą analizę Scrutona, ponie-6 O przejmowaniu funkcji religijnej przez
kulturę (desakralizacja religii i sakralizacja kultu-ry) pisał już D. Bell w głośniej pracy Kulturowe
sprzeczności kapitalizmu, Warszawa 1988, s. 193.
waż są kluczowe dla diagnozy kondycji kultury i społeczeństwa7.
Wywody Rogera Scrutona są klarowne i dowcipne. Posługuje się częstymi odwoła-niami do historii literatury, malarstwa, mu-zyki. Można się z autorem nie zgadzać, można odrzucać jego punkt widzenia, nie-kiedy jednak wyrazisty pogląd wyostrza widzenie świata i jest potrzebny do odświe-żenia myśli, weryfi kacji powszechnych są-dów, które często uznajemy za własne. Cel-ność obserwacji Scrutona oraz prowokacyj-ne stawianie wielu poruszanych kwestii (na tzw. „ostrzu noża”) pobudza do myślenia. Nawet gdy czytelnik będzie myślowo wa-dzić się z autorem i kontestować głoszone przez niego tezy, wyjdzie z tej lektury bogat-szy o inną perspektywę widzenia świata i rzeczy, które nas otaczają i bezpośrednio dotyczą.
Książka Scrutona może wydać się nie-którym odbiorcom nazbyt pesymistyczna w swojej diagnozie i wymowie, jednak sta-wia fundamentalne pytania o sens kultury we współczesnym świecie. Jest oparta na obserwacji różnych zjawisk, które trapią za-chodnie społeczeństwa. Truizmem jest twierdzenie, że kulturę należy pielęgnować, że trzeba o nią dbać oraz włączać w proces edukacji. Obserwacja wielu wymiarów co-dziennego życia pokazuje, że niestety tak nie jest, że kultura jest w odwrocie i że trze-ba się o nią ciągle troszczyć, ochraniać oraz dbać o jej przekazywanie. Tu pozwolę sobie 7 Por. T. Luckmann, Niewidzialna religia. Problem religii we współczesnym społeczeństwie,
Kraków 1996; P.L. Berger, Święty baldachim.
na własną refl eksję. Jednym z podstawo-wych sposobów uczestnictwa w kulturze jest czytelnictwo. Z badań Biblioteki Naro-dowej wynika, że w 2010 roku żadnego kon-taktu z książką nie miało 44% Polaków (do tej kategorii zaliczono także poradniki, al-bumy i książki w Internecie), a sporadyczny (1–6 książek) 32% (w Czechach i we Francji taki kontakt z książką miał miejsce odpo-wiednio u 83% i 69% respondentów). Aż 46% badanych nie przeczytało w ciągu ostatniego miesiąca tekstu dłuższego niż trzy strony. Aż 27% uczniów i studentów nie czyta nic. Prawie trzy czwarte badanych nie kupiło w ubiegłym roku żadnej książki, dwie trzecie nie było w bibliotece8. Kultura wysoka nie interesuje dwóch trzecich bada-nych, którzy nie bywają w muzeum, teatrze, na wystawie lub koncercie muzyki poważ-nej9. Od lat obserwuję, jak z programów nauczania rugowana jest kultura. Na przy-kład w klasach początkowych w wielu pod-ręcznikach trudno znaleźć reprodukcję ma-larstwa, dobrą poezję, fragment prozy lite-rackiej poza „wytworami” samych autorów podręczników. Przeglądając elementarze i czytanki dla dzieci, niełatwo w nich zna-leźć elementy narodowe i religijne (pomija-ne są nawet głów(pomija-ne święta chrześcijańskie). Książki, z których uczą się małe dzieci, uka-zują rzeczywistość jakiejś neutralnej aksjo-logicznie i światopoglądowo „Nibylandii”,
8 Badanie pt. Społeczny zasięg książki 2010,
http://www.bn.org.pl.
9 Zob. np. badanie OBOP pt. Gdzie częściej chodzimy: na mecz czy do kina? (listopad 2000)
lub Życie kulturalne Polaków (wrzesień 1998), http://www. cbos.pl.
eliminując kontekst kulturowy, w jakim one żyją. Na podobne zjawisko w późniejszych latach edukacji wskazuje rugowanie z kano-nów lektur dla szkół średnich tzw. pozycji przestarzałych i nieaktualnych, które należą do dziedzictwa polskiej i światowej kultury. Ostatnio także Komisja Dydaktyczna Kon-ferencji Rektorów Akademickich Szkół Pol-skich rozpoczęła prace nad likwidacją „rzadkich” przedmiotów maturalnych. Ja-koś tak dziwnie się składa, że dotyczą one wiedzy o kulturze (wiedza o tańcu, historia muzyki, historia sztuki, fi lozofi a, kultura antyczna, język łaciński). Przytoczone tu fakty mogą świadczyć nie tylko o braku po-trzeb kulturalnych u dużej części naszego społeczeństwa, ale także o jego poziomie duchowym. Rodzą także pytanie o odpo-wiedzialność edukacji za kulturę i za jakość człowieka, którą stwarza.
Nietrudno odnaleźć w poszczególnych myślach Rogera Scrutona wątki dotyczące sytuacji współczesnej kultury, które pojawi-ły się wcześniej w pracach D. Bella, N. Post-mana, E. Gellnera10. Jednak jego punkt wi-dzenia nosi znamiona oryginalności i świe-żości. Cenne są tu analizy dotyczące proce-sów obiektywizacji wartości kultury, związ-ków sądów estetycznych z moralnymi, roli sztuki. Błyskotliwie zaprezentowane zostały kwestie gustu, śmiechu, żartu, empatii oraz ich kulturowe uwarunkowania i funkcje.
10 D. Bell, op.cit.; N. Postman, Technopol. Triumf techniki nad kulturą, Warszawa 1995. N.
Postman, W stronę XVIII stulecia. Jak przeszłość
może doskonalić naszą przyszłość, Warszawa
2001; E. Gellner, Postmodernizm, rozum i religia, Warszawa 1997.
Scruton zwraca uwagę na ważne stosunki między kulturą i jednostką oraz kulturą i społeczeństwem. Szczególnie ta druga re-lacja nie jest dziś należycie dostrzegana i doceniana. Jego praca zawiera krytykę naj-nowszych trendów w edukacji, które niedo-statecznie uwzględniają znaczenie kultury wysokiej dla kształtowania tożsamości spo-łecznej wychowanków, norm i poczucia wspólnoty. Książka także uczy dystansu do mediów i tzw. popkultury, która często ma niewiele wspólnego z kulturą. Może być ona odtrutką na poststukturalistyczne i kry-tyczne koncepcje dezawuujące i dyskredy-tujące dorobek kultury cywilizacji zachod-niej. Praca Scrutona w istocie jest obroną kultury zachodniej, będącej wytworem spo-łeczeństwa patriarchalnego, opartego na greckiej fi lozofi i, rzymskim prawie i tradycji judeochrześcijańskiej, co w obecnych csach wymaga intelektualnej odwagi. Na za-kończenie warto przywołać kluczową tezę autora, która przewija się przez karty książ-ki: kultura jest samoświadomością cywili-zacji, która determinuje obraz świata. Z niej wypływa ważne pytanie: co się stanie z zachodnią cywilizacją, jeżeli tę samoświa-domość utraci? Scruton krytycznie patrzy na Europę i dostrzega wiele niebezpie-czeństw dla jej trwania i tożsamości kultu-rowej. Według niego jedyną nadzieją na przetrwanie cywilizacji zachodniej jest Ameryka. Czy jest to sąd uprawniony? War-to odpowiedź na War-to pytanie pozostawić czy-telnikom.
Tomasz Biernat
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Janusz Mucha, Paulina Świątek: „Stosunki społeczne w niespokojnych czasach” . Uwa-gi o socjoloUwa-gii kryzysu na początku XXI wieku1
Umieszczone w tytule tego eseju hasło ge-newskiej ogólnoeuropejskiej konferencji socjologicznej wydaje nam się całkiem traf-ne, jak na przedłużający się kolejny świato-wy kryzys gospodarczy (czy może jego ko-lejną fazę2), który już doprowadził (w chwi-li gdy to piszemy) na skraj bankructwa co najmniej jeden kraj będący członkiem Unii Europejskiej. Od maja 2011 roku, trwają w wielu europejskich krajach protesty mło-dzieży („oburzonych”), nie do końca i nie w pełni zinterpretowane socjologicznie (choć pojawiają się na ich temat interesują-ce i inspirująinteresują-ce prainteresują-ce napisane przez bada-czy społecznych, to na ogół są to ich publi-cystyczne impresje)3. Przedłuża się poważ-ny kryzys polityczpoważ-ny w północnej Afryce, tak silnie związanej od tysięcy lat z zachod-nią Europą, która i dzisiaj może być trafnie uważana za jedną z przyczyn tego
politycz-1 Tekst ten przedstawia komentarz autorów
na temat dziesiątej Konferencji Europejskiego Towarzystwa Socjologicznego, Genewa 7–10 września 2011 roku.
2 Dnia 15 września 2008 roku upadł
ogrom-ny amerykański bank Lehman Brothers, wywo-łując wielką panikę na amerykańskiej giełdzie. W roku 2009 zbankrutował system bankowy Is-landii, co miało poważne międzynarodowe re-perkusje.
3 W momencie, w którym piszemy ten tekst,
protesty „oburzonych” dotarły i do Polski, choć na razie są nieliczne. Wśród 950 miast świata, w których 15 października 2011 roku odbyły się manifestacje „oburzonych”, była i Warszawa, gdzie zgromadziło się jednak niewiele osób.