• Nie Znaleziono Wyników

"Hercules furens" : eurypidejska przypowieść o ludzkim szaleństwie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Hercules furens" : eurypidejska przypowieść o ludzkim szaleństwie"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Jadwiga Czerwińska

"Hercules furens" : eurypidejska

przypowieść o ludzkim szaleństwie

Collectanea Philologica 9, 87-111

(2)

Jadw iga C ZERW IŃSK A

(Łódź)

HERCULES FURENS - EURYPIDEJSKA PRZYPOWIEŚĆ

O LUDZKIM SZALEŃSTWIE

"HERCULESFURENS" - PARABOLA EURIPIDEA DELLA PAZZIA UMANA

Oggetto dellepresenti considerazioni è l ’interpretazione della follia, che Euripide mostra nel protagonista dell’"Herculesfurens". E ’, questo, insieme con "Oreste" e le "Baccanti", uno di tre drammi superstiti, nei quali gli eroi sono affetti e dominati dalla pazzia. La tragedia, per la sua sconcertante attualità, offre l ’occasione per scandagliare e descrivere questo fenomeno inqui- etante, che, presente nella società fin dai suoi primordi, ha richiamato da sempre l ’attenzione di tutti, soprattutto di poeti e filosofi. Il senso, che Euripide intende dare alla sua parabola della follia, pero, si puo decifrare solo dopo aver capito le mutazioni, introdotte proprio dal poeta nella versione tradizionale del mito e nel ritratto stesso dell’eroe. Asse portante, quindi, dell’azione drammatica sono proprio le innovazioni, sulle quali e con le quali il poeta dà vita e consistenza a ll’idea tragica nel dramma e i personaggi e gli eventi acquistano valore universale. Il fenomeno è, nello stesso tempo, paradigma di uno degli aspetti non secondari dell’esistenza umana. La rinuncia alla realtà del ritratto scenico e la decifrazione dell’allegoria nascosta permettono di trovare, insieme e grazie alla travolgente forza drammatica, il senso e la dimensione degli eventi.

Z daniem E. R. D oddsa, „G recy zaw sze odczuw ali, że gw ałtow ne uczucia są czym ś tajem niczym i strasznym , że je s t to odczucie siły, k tóra b y ła w człow ieku, w ładała nim , a nie pozostaw ała pod jeg o ko ntrolą”1. B ył to pow ód, dla którego uczucia te z ich niew yobrażalną siłą w rów nym stopniu fascynow ały, co i przerażały. Zainteresow anie i fascynacja tajem niczym i siłam i, w ładającym i człow iekiem , pojaw iły się bardzo w cześnie. Już u H om era „niem ądre i niew y ­ tłum aczalne zachow anie przypisane zostaje ate [...]. Zaw sze, bądź praw ie zaw sze, ate opisuje stan um ysłu - czasow e zm ącenie czy też zaburzenie n o rm al­ nej św iadom ości. W istocie je s t to częściow e lub chw ilow e szaleństw o”2, które zostaje przypisane zew nętrznym , „dem onicznym ” działaniom istot n adprzyro­ dzonych (w Iliadzie D zeus posiada zdolność w yw oływ ania ate i dlatego je s t ona

1 E. R. D o d d s , Grecy i irracjonalność, tłum. J. Partyka, Bydgoszcz 2002, s. 150. 2 Ibidem, s. 14-15.

(3)

alegorycznie n azyw ana jeg o najstarszą córką3). W ykształcona w ten sposób tendencja do odrzucania od siebie irracjonalnych im pulsów oraz w ypływ ających z nich działań, którym i obarczano te siły, w ystępow ała w ów czas, gdy m ogły one okryć człow ieka w stydem . M echanizm ten obrazuje przeniesienie poczucia w stydu n a kogoś innego, sam o zaś pojęcie ate um ożliw iało ten rodzaj „projek­ cji” w stydu n a siły zew nętrzne4.

Fascynacja i strach, jak ie budziły silne em ocje i nam iętności, a zw łaszcza stany szaleństw a, spow odow ały, że podejm ow ano próby zrozum ienia i opisania tego niepokojącego fenom enu. W ielkie i w strząsające sceny szaleństw a p o zo ­ staw iła nam trag ed ia grecka, a do najbardziej znanych należy m .in. A ja s Sofo- klesa. D la Eurypidesa, zainteresow anego psychologicznym aspektem ludzkiej

p hysis, zw łaszcza zaś jej elem entem irracjonalnym , był to problem szczególnie

zajm ujący. Jako głęboki m yśliciel, filo zo f sceny, badający w szelkie przejaw y ludzkiej em ocjonalności, m usiał przecież dostrzec n iebezpieczną potęgę ludzkiego szaleństw a, a jak o dram aturg czyż m ógł nie zobaczyć w nim w ielkie­ go tem atu tragicznego. P ojaw ia się on w trzech jeg o tragediach: Oszalałym

Heraklesie, O restesie i m onum entalnym dziele Bachantki. Te zróżnicow ane tak

w charakterze, ja k i form ie utw ory, podejm ują próbę ukazania różnorodnych przejaw ów szaleństw a, będąc rów nocześnie prób ą dotarcia do ich źródeł, by m ożliw ie w ielostronnie naśw ietlić ten niepokojący i tajem niczy stan ludzkiej duszy.

H ercules fu re n s to E urypidejska opow ieść, a w łaściw ie przypow ieść o lud z­

kim szaleństw ie. P rzedstaw ia bow iem postacie i zdarzenia, które zyskują znaczenie nie tyle jednostkow e, ile uniw ersalne, stanow iąc paradygm at jedn ego

3 W Iliadzie (XIX, 91) czytamy: p rśsb a DiÖj qug£thr "Ath. Uważano, że ate wywoływali Dzeus, Mojra i Erynia (Il., XIX, 86-89). W tym miejscu można jednak dodać, że nawet Dzeus ulegał sile ate. Przedstawia to epizod z XIX pieśni Iliady, w którym najpierw znajdujemy opis ^ t e , najstarszej z cór Dzeusa”:

zwodnica, co wszystkich omamia,

zgubę im niosąc. Ma stopy lekkie i miękkie, bo ziemi nigdy nie tyka, lecz pląsa tuż ponad mężów głowami, ludzi tumaniąc. Już w sidła swe niejednego porwała. Zwiodła i Dzeusa...

(Il., XIX, 91-95, tłum. K. Jeżewska, [w:] H o m e r , Iliada, tłum. K. Jeżewska, wst. i przyp. J. Łanowski, Warszawa 1999; pozostałe cytaty z Iliady podaję w tym tłumaczeniu ). Następnie w tej samej pieśni został przywołany epizod, związany z oszustwem Hery przy narodzinach Heraklesa. Opisuje on gniew Dzeusa na Ate (Il., XIX, 126 i n.):

Ate pochwycił natychmiast za włosy połyskujące,

z sercem wzburzonym i klnąc się złożył największą przysięgę, że już na Olimp i w niebo gwiazdami opromienione

nigdy nie może powrócić Ate, co wszystkich omamia. To powiedziawszy, na ziemię strącił ją ręki rozmachem Z nieba pełnego gwiazd. Prędko spadła na ludzkie obszary. 4 E. R. D o d d s , op. cit., s. 29.

(4)

z aspektów ludzkiej egzystencji. To w yjaśniałoby schem atyczność niektórych rozw iązań i postaci dram aturgicznych, ja k i pozorną jed yn ie, a tak często zarzucaną E urypidesow i, niespójność dram aturgiczną. Tym czasem dopiero odejście od dosłow ności obrazu scenicznego i odczytanie ukrytego pod nim znaczenia alegorycznego pozw ala odnaleźć w łaściw y sens i w ym iar zdarzeń oraz postaci, a także dostrzec spójną dram aturgicznie całość.

Tw orząc tragedię o H eraklesie, E urypides w prow adził istotne innow acje tak tem atyczne, ja k i form alne. Sprow adzają się one do w łączenia now ych bądź w yrazistego w yeksponow ania istniejących ju ż elem entów strukturalnych m itu, które w ośw ietleniu E urypidesa nabierają istotnego znaczenia dla kształtow ania idei tragicznej tej sztuki. D la jej zinterpretow ania konieczne je s t zatem p rześle­ dzenie zm ian, jak ich dokonał w stosunku do w cześniejszej tradycji - rów nież własnej (Alkestis) - podejm ując dzięki now em u naśw ietleniu m itu i postaci protagonisty dyskusję z w cześniejszym i w izerunkam i herosa.

N iezw ykle interesującym zabiegiem dram aturgicznym , uw ypuklającym p a­ raboliczny i alegoryczny sens tego dram atu, stało się stw orzenie tryptyku portretow ego herosa. To proste, lecz jak że w iele znaczące, posunięcie w p łasz­ czyźnie form alnej dało poecie m ożliw ość stw orzenia plastycznego5 w izerunku bohatera, a rów nocześnie rozłożenia akcentów dram aturgicznych w taki sposób, by w szystkie trzy, w zajem nie dopełniające się obrazy tw orzyły harm onijną całość. W ich budow ie m ożna zauw ażyć w yraźnie rysującą się sym etrię, podkreślającą ow ą harm onię: centralną i środkow ą zarazem częścią tryptyku je s t opis szaleństw a i zbrodni herosa, natom iast dw ie okalające j ą tw orzą niejako ram y tego osobliw ego „portretu szaleństw a”, stanow iąc rów nocześnie jeg o dopow iedzenie. Sięgają bow iem do poprzedzających atak szału w ydarzeń, by w nich szukać źródeł zgubnych em ocji H eraklesa - to pierw sza część tryptyku, oraz odw ołują się do w ydarzeń późniejszych, ukazujących następstw a ludzkiego szału - ostatnia część tryptyku.

Pierw szy obraz tryptyku portretow ego H eraklesa zaw iera się w początk o­ w ych ośm iuset w ierszach i kończy się w raz z pojaw ieniem L yssy i Irydy, w ysłanniczek H ery. W tym czasie H erakles obecny je s t n a scenie jedynie w końcow ej części I I epeisodion, scenie, liczącej zaledw ie 100 w ierszy. Jego

5 W utworach Eurypidesa daje się wyraźnie zauważyć wyobraźnię malarską i wyczucie pla­ styczne poety w tworzonych przez niego scenach i portretach dramatis personae. Jego biografowie podają informację, że zajmował się on podobno malarstwem, a jego obrazy miały być w Megarze. Informacje takie znajdujemy w Księdze Suda, w której czytamy: gśgone d t | p r î t a zw gr£foj, e t a maqht^j Prod...kou m n ™n to<j htoriko<j, Swkr£touj d ™n to<j °qiko<j k a ‘ f i l os öf oj j . Na te informacje powołują się również współcześni uczeni, a wśród nich m.in. A. L e s k y , Geschichte der griechischen Literatur, Bern 1957/1958, s. 397 czy U. A l b i n i , [w:] E u r i p i d e , Fenicie, introduzione e traduzione di U. Albini, note di F. Barberis, Milano 2000, s. VIII. Wprawdzie w twórczości Eurypidesa można dopatrzyć się inspiracji malarskich, jednak nie wiadomo, czy łączyły się one z uprawianiem przez niego malarstwa, czy też zajęcie to

(5)

nieobecność n a początku sztuki - nie tylko n a scenie, ale w ogóle w Tebach, gdzie rozgryw a się akcja - je s t tym bardziej odczuw alna, że akcentują j ą w szystkie osoby dram atu. R odzi się zatem pytanie, czy nie je s t nadużyciem uznanie tej części sztuki, w której portretow any bohater je s t w zasadzie nieob ec­ ny, za pierw szą częścią jeg o tryptyku. O dpow iedź przynosi każdy nieom al w iersz tej części tragedii: H erakles je s t n a ustach w szystkich i bez w ątpienia bardziej pochłania uw agę postaci dram atu i w idow ni, niż niejeden protagonista obecny n a scenie. W szystkie rozm ow y, refleksje koncentrują się n a postaci i losie tego w ielkiego herosa. On, a w łaściw ie jeg o nieobecność, im plikuje zdarzenia dram atu. W ciąż je s t n a ustach Chóru, d la którego naw et jeg o w łasna bezsilność i starość6 stają się pretekstem , a zarazem punktem odniesienia do m łodości i potęgi fizycznej H eraklesa7. W szystko to spraw ia, że staje się on w ielkim nieobecnym tej części tragedii, w ypełniając bez reszty plan kom entarza. Jest to sw oisty fenom en greckiej tragedii, dający się porów nać m oże jedy nie z P ersam i A jschylosa, gdzie dopiero n a końcu sztuki pojaw ia się K serkses (w. 918 i n.). Jednak akcenty w poprzedzającej jeg o pojaw ienie części sztuki zostały rozłożone inaczej niż tutaj, gdzie m am y do czynienia z bezprecedensow ą w ręcz koncentracją n a tej jednej, nieobecnej n a scenie postaci, naw et w ów czas,

6 Zdaniem H. D. F. K i t t o (Tragedia grecka. Studium literackie, tłum. J. Margański, Byd­ goszcz 1997, s. 224), postacią, która w tej sztuce szczególnie wyróżnia się niemocą, jest Amfition, któremu towarzyszy w toku akcji chór starców tebańskich. Sądzę jednak, że to głównie oni reprezentują w dramacie bezsilność wobec rozgrywających się wydarzeń, ponieważ Amfitrion 0 wiele bardziej aktywnie stawia opór Lykosowi, podejmując się obrony Heraklesa w sporze z uzurpatorem, oskarżając Dzeusa o nielojalność wobec syna i jego potomstwa, mówiąc: „Tyś bóg, jam człowiek, lecz mam więcej cnoty, bo nie zdradziłem dzieci Heraklesa” (w. 342-343), czym daje dowód nie tylko swojej determinacji, ale i arete. Dlatego postawa Amfitriona nasuwa raczej skojarzenia z „siłą kobiecej słabości”, jaką przedstawił Eurypides w Hekabe, która stanowi paralelę do ukazanej tu „siły starczej słabości”. To ona karze mu najpierw trwać przy Megarze 1 dzieciach, a później stawić czoła tragedii zbrodni Heraklesa i wytrwać przy nim aż do końca.

7 Pieśń II stasimon (w. 648 i n.), którą M. S. M i r t o ([w:] E u r i p i d e , Eracle, introduzione, traduzione e note di M. S. Mirto, Milano [prima ed. 1997] 2000, s. 9) nazywa odą z radosną intonacją peanu, stanowi zwieńczenie antycznego motywu, który wprowadza Chór, zestawiając swoją starczą słabość (w. 120 i n., 268-269, 312-315, 436-441) z potęgą młodości, reprezentowa­ ną przez Heraklesa. Młodość i starość to - zdaniem G. M. A. G r u b e (The Drama o f Euripides, London [first pub. 1941] 1961, s. 253) - dwa tematy pieśni, stanowiące całość, ponieważ pieśń dotyczy powrotu młodego, pełnego sił bohatera. To nasuwa starcom tebańskim (Chórowi) skojarzenia z ich wiekiem i słabością. Ich tęsknota jest teraz nawet silniejsza niż we wcześniej­ szych pieśniach. Gloryfikacja młodości staje się doskonałym wstępem do gloryfikacji Heraklesa. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wcześniejsze odniesienia Chóru do jego starczej słabości stanowiły istotny element dramaturgiczny, którego celem było podkreślenie tragicznego położenia rodziny Heraklesa, mogącej liczyć jedynie na moralne wsparcie lojalnych starców tebańskich. Równocześnie jednak motyw bezsilności fizycznej Chóru stanowi doskonałe pod względem dramturgicznym wprowadzenie i przygotowanie widzów na powrót „Heraklesa-Zbawcy”. Jego pojawienie stanowiło dzięki temu jeszcze efektowniejszą perypetię, zastosowaną przez Eury­ pidesa.

(6)

gdy dram atis p ersonae m ów ią - zdaw ać by się m ogło - o sobie. Przykładu nie potrzeba długo szukać - znajdziem y go ju ż w pierw szych trzech w ierszach prologu, które z dum ą w ygłasza A m fitrion (w. 1-3):

Któż nie zna tego, który z Dzeusem żonę Dzielił, Amfitriona z Argos - Alkaj Syn Persusza mnie spłodził, ja - Heraklesa8.

Sam o stw ierdzenie A m fitriona, p oza pew nym tonem chełpliw ości, nie w nosi w zasadzie niczego now ego do starej przecież tradycji podw ójnego zw iązku A lkm eny. D laczego zatem Eurypides, który w tak radykalny sposób obszedł się tu przecież z tradycyjną w ersją m itu, otw iera sztukę w tak konw encjonalny - zdaw ać by się m ogło - sposób? Znając Eurypidesa, takie w yeksponow anie w spom nianego m otyw u nie m ogło być przypadkow e. I z pew nością nie było, o czym św iadczy dobitnie dalszy przebieg sztuki, w zestaw ieniu z którym słow a A m fitriona nab ierają w łaściw ego znaczenia. T w orzą one - w raz z w ypow ie­ dziam i innych dram atis p ersonae - logiczne i spójne poprow adzenie m itu, nadając m u now e znaczenia.

Jedną z pierw szych inform acji, k tórą odnieść m ożem y do cytow anej w y p o ­ w iedzi A m fitriona, przynosi ju ż w iersz 170. C zytam y w nim:

Niechaj Dzeus broni swojej części syna...9.

W przytoczonej w ypow iedzi A m fitriona kryje się zatem przekonanie, że tÖ

mśroj paidöj - część H ereklesa, i tylko część, przypada D zeusow i, część zaś

je m u sam em u, o czym św iadczą przyw ołane słow a prologu, w których nazyw a siebie ojcem H eraklesa. Takie ujęcie kw estii „podw ójnego” ojcostw a, w yraźnie zarysow ane w całym przebiegu dram atu, je s t pom ysłem Eurypidesa. W p row a­ dza on rów nocześnie inne zm iany w m icie, które były ju ż tylko konsekw encją przyjętej przez niego koncepcji tak m itu, ja k i dram atu. Jedną z nich je st pom inięcie całkow itym m ilczeniem postaci Ifiklesa, który w ystępuje w po zosta­ łej tradycji jak o „bliźniaczy” brat H eraklesa, w zupełnie innym ośw ietleniu przedstaw ijąc tym sam ym nie tylko rolę A m fitriona, ale i naturę H eraklesa.

8 Tłum. J. Łanowski, [w:] E u r y p i d e s , Tragedie, tłum. i oprac. J. Łanowski, t. I, Warszawa 1972. Wszystkie polskie cytaty z Oszalałego Heraklesa podaję w tym tłumaczeniu. Herc. fur., 1-3:

T.j tÖn DiÖj s ù l l e k t r o n oÙk o den b ro tîn , 'Arge<on 'AmfitrÙwn', Ön 'Alka<öj pote œticq' D Perssw j, p a ts ra tönd' Hraklsouj; 9 Herc. Fur., 170:

Am. t ù toà DiÖj m n ZeYj Cmunśtw msrei

(7)

paidöj-W zrozum ieniu intencji dam natio m em oriae śm iertelnego syna A lkm eny, Ifiklesa, w przekazie, ja k i daje nam Eurypides, pom óc m oże przyw ołanie bogatej tradycji m itologicznej tej postaci i funkcji, ja k ą w niej pełni.

N a początku w arto przypom nieć, że ciąża bliźniacza, podobna do ciąży A lkm eny, w w yniku której przychodzą n a św iat dwaj synowie: je d e n poczęty przez boga, drugi zaś przez człow ieka, je st pow tarzającym się w m itologii zjaw iskiem . Tak było w przypadku bliźniaczych ciąż Ledy i A ntiope. W edług przekazu m itologicznego ze zw iązku Ledy z D zeusem m iał się narodzić Polluks, natom iast ze zw iązku z Tyndareusem - K astor. W niektórych w ersjach m itu o A ntiope podaje się, że w następstw ie jej zw iązku z D zeusem i Epopeusem urodzili się bliźniaczy bracia: D zetos i A m fion, m ityczni założyciele Teb10.

Podobne rozróżnienie „boskich” i „ludzkich” bliźniąt w prow adza trad ycja postaci H eraklesa i Ifiklesa11. W przypisyw anej H ezjodow i T arczy (Scutum ), której początek, opisujący losy A lkm eny i jej synów, je s t jed n ak zapew ne jeg o autorstw a12, czytam y (w. 48-56):

Ujarzmiona przez boga i męża najdzielniejszego, W Tebach o siedmiu bramach zrodziła synów-bliźniaków, Niejednakowych jednak, bo chociaż byli rodzeni, Jeden z nich był gorszy, drugi zaś dużo lepszy, Silny oraz potężny - siła Heraklesowa;

Jego powiła podległa ciemnochmurnemu Kronidzie, A Amfitrion włócznik był ojcem Ifiklesa

(bardzo różne potomstwo - jednego ze śmiertelnikiem, a drugiego z Kronidą, co rządzi wszystkimi bogami).13

10 M. S. M i r t o , [w:] E u r y p i de, Eracle, s. 16-17.

11 O Alkmenie jako matce Heraklesa i Ifiklesa wspomina m.in. Pindar w swoich epinikiach:

Nem., I, P yt, IX, Ist., IV, Nem., X.

12 We wstępie do swojego tłumaczenia dzieł Hezjoda ( H e z j od, Narodziny bogów [Theo­

gonia], Prace i dni, Tarcza, tłum., wstęp. i przyp. J. Łanowski, Warszawa 1999, s. 20)

J. Łanowski stwierdza m.in., że utwór ten jest „Hezjodowi przypisywany, przynajmniej w swej większej części, bo początek (do w. 57) stanowi najpewniej autentycznie Hezjodowa partia z Ehoi o Alkmenie, żonie Amfitriona, i jej boskim i ludzkim partnerze. Ciąg dalszy nosi wyraźne znamiona inspiracji homeryckiej: anonimowy dla nas autor wyraźnie nawiązuje do Homera, do Homerowych aristei (opisów sławnych czynów) herosów, a przede wszystkim do słynnego opisu tarczy Achillesa w XVIII pieśni Iliady, jakby chciał z nim współzawodniczyć”.

13 Scutum, w. 48-56:

I d qeù dmhqe<sa k a ‘ Cnśri pol l ön Cr...stJ

Q»bV ™n pt apÙl J didum£one ge...nato pa<de, oÙksq' Dm ] fronśonte· kasign»tw ge m n fósthn- tön m n ceiröteron, tön d' a â mśg' Cme...nona f î t a deinön te kraterön te, b.hn Hraklhe.hn,

tön m n 0podmhqe<sa k elain efśi Kron.wni, a Ùt ] r ' IfiklÄa d o ru ssö J 'AmfitrÙwni·

kekrimśnhn gene»n, tön m n brotù £ndr‘ mige<sa, tön d Di‘ Kron.wni, qeî n shm£ntori p£ntwn.

(8)

P rzytoczony fragm ent w yraźnie różnicuje bliźnięta A lkm eny, „niejednako­ w e je d n a k ”, ja k podaje H ezjod, bo ,je d e n z nich był gorszy, drugi zaś dużo lepszy”, a następnie dodaje: „bardzo różne potom stw o” .

W innych przekazach, dotyczących H eraklesa, daje się zauw ażyć g odn a od­ notow ania konsekw encja, z ja k ą podkreśla się jeg o pochodzenie od D zeusa. Już w Iliadzie spotykam y określenia: „synem najm ilszym był w ładcy D zeusa, K ronidy” (Il., X V III, 117 -1 1 9 )14, „synem D zeusa nieustraszonym ” (Il., XIV, 2 4 9 -2 5 6 )15 czy po prostu ,je g o dzielnym p otom kiem ” (Il., V III, 3 6 2 -3 6 5 )16. Podobnie nazyw a siebie w Odysei sam H erakles w rozm ow ie z O dysem , m ów iąc: „B yłem synem D zeusa, w nukiem K ronosa” 17. B oskie pochodzenie H eraklesa od D zeusa w ielokrotnie przyw ołuje H ezjod w Theogonii (w. 316)18, a zw łaszcza pojaw ia się ono w Tarczy (Sc.: 66, 110, 150, 163, 371, 392, 414, 424). Tego, tak istotnego epizodu m itu o H eraklesie nie po m ija także Pindar,

O dwu synach Alkmeny i ich dwu ojcach pisze też Pindar w IXOdzie pytyjskiej, w. 111-117: tske o/ k a‘ Zhn‘ mige<sa da frwn

™n mönaj çd<sin 'Alkm»na

didûmwn kraths.m acon sqsnoj u /în.

kwfÖj Cn»r t j , Öj Hrakle< stöma m% perib£ llei, mhd Dirka.wn 0d£twn Φ

ms-mnatai, t£ nin qrsyanto ka‘ '

Ifiklsa-14 Il., XVIII, 117-119:

oÙd g j r oÙd b...h HraklAoj füge kAra, Öj per f . l t a t o j œske Di‘ Kron.wni ¥nakti- ΦΜ£ " mo<ra d£masse k a‘ Φ rgalśoj cöloj "Hrhj.

15 Il., XIV, 249-256:

Adh g£r me k a‘ ¥ l l o teA ™p...nussen ™fetmA 'Amati tù Öte ke<noj 0psrqumoj DiÖj u/Oj œpleen 'I liöqen Trèwn pölin ™ xalap£xaj. Atoi ™gë m n œlexa DiÖj nöon a„giöcoio

n»dumoj Φmficuqe.j - sY ds o/ kakj m»sao qumù Û rsas' Φrgalśwn Φnśmwn ™p‘ pönton Φ»taj, k a . min œpeita Köwn d' eâ naiomsnhn Φpśneikaj nösfi f . l wn p£ntwn.

16 Il., VIII, 362-365:

...Ö o/ m£l a pol l £ki j u/Ôn

teirömenon sèeskon 0p' EÙrusqAoj Φśqlwn. Atoi Ö m n k la .e sk e prÖj oÙranÖn, a Ù t | r ™m ZeYj tù ™palex»sousan Φp' oÙranÖqen pro al l en.

17 Od., XI, 620: ZhnÖj m n pa<j Aa Kron.onoj.

18 Hes., Theog., 313-318:

tÖ tr.to n "Udrhn aât i j ™ge.nato lùgr' e„du<an Lerna.hn, ^n qrsye qe j l eukèlenoj "Hrh ¥pl ht on kotsousa b...V Hraklhe.V.

k a‘ tAn m n DiÖj u/Öj ™n»rato nhlsi c a l k ù 'Amfitruwni£dhj sYn Φr hi f . l J ' Iol£J

(9)

Cgele.hj-w spom inając o przybyciu D zeusa „dla poczęcia H erak lesa” (Is tm , V II)19, czy o jeg o w stąpieniu w dom A m fitriona, by w nieść „zaród nieustraszonego H eraklesa” (N e m , X )20, lub nazyw ając herosa w prost „synem D zeusa” (O lim p , X). M otyw ten pojaw ia się rów nież w I Odzie Istm ijskiej, której drugą część w ypełnia m it o herosie i je g o niebyw ałym w yczynie zduszenia w ęży. O pisany przez P ind ara epizod m itologiczny zaw iera w yraźną ekspozyję boskiego pochodzenia herosa, którym tłum aczy jeg o obecne zw ycięstw o, potw ierdzone następnie przez T ejrezjasza w proroctw ie na tem at dalszych przew ag H era­ klesa21. W praw dzie w tej samej odzie w spom ina także P indar o A m fitrionie, który ujrzał dÛnamin u/oà, ale określenie to, pozbaw ione naw et zaim ka dzier­ żaw czego, nie zostaje jednoznacznie ukierunkow ane n a A m fitriona, chyba że n a niego jak o n a m ęża A lkm eny, który roztacza opiekę nad jej obydw om a synam i. Z tego zapew ne pow odu upow ażnione staje się określenie, które M aria Serena M irto używ a w odniesieniu do A m fitriona, nazyw ając go „przybranym ojcem ”22 H ereklesa. W opisanym przez H om era epizodzie z V pieśni Iliady, m ów iącym o ugodzeniu strzałą H ery i H adesa, spraw ca tego czynu, H erakles, raz został określony jak o p £ j 'AmfitrÙwnoj, cztery w ersy później zaś jak o u/Oj

19 Pind., Istm , VII, 1-8:

T...ni t î n p£roj, Э m £kaira Q»ba, k a l î n ™picwr...wn m£l i s t a qumOn teOn eÜ franaj; Ära calkokrO tou p£redron Dam£teroj jn.k' eÙ ruca.tan

¥ n te ila j DiOnuson, A c ru s ù mesonùktion ne.fonta dexamsna tOn fś r ta to n qeîn, DpOt' 'AmfitrÙwnoj ™n q u rs tro j

s t a q e j ¥l ocon metÄlqen 'Hrakle...oj gona<j;

20 Pind., Nem , X, 23-25: tù Ûyin ™eidOmenoj

£qan£twn basi leYj a Ù l | n ™sÄlqen, spsrm' £de...manton fsrwn Hraklsoj·

21 Nem , I: D ds o/

fr£ ze ka‘ pant‘ s t r a t ù , p o .a j Dmil»sei t ù c a j , Össouj m n ™n c s r s J ktanèn,

Össouj d pOntJ qÄraj £idrod...kaj· ka... tin a sYn p la g .J

i n d r î n kOrJ ste .c o n ta tOn ™cqrOtaton f© " dvèsein mOron.

k a‘ g j r Ûtan qeo‘ ™n

ped.J Fl s gr a j Gig£ntessin m£can Cnti£zwsin, belswn 0pO

i-pa<si ke.nou faid.man g a.v p efû rsesq ai kOman (enepen·

(10)

Diöj2 3. M ożna jed n ak przypuszczać, że H om er używ a tych określeń w podob­

nym do Pindara znaczeniu, zw łaszcza, jeśli zestaw i się je z tak silnie w y ek sp o­ now anym D zeusow ym ojcostw em H eraklesa w innych m iejscach dzieł H o m e­ row ych, ale też w literackich przekazach H ezjoda i Pindara. Tradycję D zeuso- w ego ojcostw a H eraklesa potw ierdza też Eurypides w Ionie (w. 190-194),

A ndrom asze (w. 7 9 6 -7 9 7 ) czy w D zieciach H ereklesa (w. 210).

Tym czasem w O szalałym H eraklesie odchodzi on od zakorzenionej tradycji, potw ierdzanej przez niego także w innych tragediach i w cytow nych ju ż w cześniej pierw szych słow ach prologu A m fitrion, stw ierdzając, że dzielił z bogiem nie tylko kobietę, ale i ojcostw o H eraklesa (w. 1-3). Inform acja ta zostaje potw ierdzona także w innych m iejscach tragedii i pojaw ia się w w y po ­ w iedzi Lykosa, który zw racając się do A m fitriona, stw ierdza, że „z D zeusem dzielił żonę i ojcostw o” (w. 149). Ten w spółudział potw ierdza u ży ta tu forma:

koineèn. Sam A m fitrion niew iele dalej nazw ie D zeusa „w spółojcem syna”

(w. 340), m ów iąc: paidöj ko in eîn a24. Am fitrion postrzega zatem siebie jak o ojca H eraklesa, a nie tylko jak o m ałżonaka A lkm eny2 5. Św iadczy o tym jeg o

obaw a, k tórą w yraża ju ż po dokonanej przez herosa rzezi rodziny. B oi się, żeby H erakles, zabijając jeszcze i jeg o , nie splam ił się ojcobójstw em , bo w ów czas „Eryniom w inien będzie ojcow ską krew ” (w. 1075)2 6. W tragedii E urypidesa

w spólne ojcostw o D zeusa i A m fitriona staje się faktem , który je s t w ciąż przyw oływ any; ojciec boski i ojciec ludzki w spółuczestniczyli - ja k stw ierdza M . S. M irto - w prokreacji i kształtow niu natury h erosa2 7: w połow ie boskiej po

D zeusie, w połow ie zaś ludzkiej po A m fitrionie.

23 Il., V, 392-397:

tlÄ d' "Hrh, Öte min k raterö j p £ j 'AmfitrÙwnoj dexiterön kat ] mazön Nistù t r i gl èci ni

bebl»kei· tö te ka... min £n»keston l£ben ¥lgoj. t l Ä d' 'A dhj ™n to<si pel èr i oj çkYn Nistön, eâ ts min wÙtôj £n%r u/öj Diöj a„giöcoio ™n PÙl J ™n nekùessi b a l ë n NdÙnVsin œdwken

24 Hercules furens, w. 339-340:

Am. Э Zeà, m£thn ¥r' Dmögamön s' ™kths£mhn, m£thn d paidöj koineîn' ™klÇzomen·

25 Motyw ten wyraźnie eksponuje we wstępie do własnego tłumaczenia tej tragedii M. S. M i r t o [w:] E u r i p i d e , Eracle, wiele miejsca poświęcając w nim właśnie kwestii podwójnego ojcostwa Heraklesa, w rozdziale La doppia patrnità di Eracle (ibidem, s. 15-27), stwierdzając m.in.: ^nfitrione vede se stesso come chi ha dato la vita a Eracle, non solo il marito della madre!” (ibidem, s. 26).

26 Hercules furens, w. 1072-1076: Am. Dr©q' Dr©te. tö f£oj

™k-lipe<n m n ™p‘ kako<sin oÙ

feùgw t £ l a j , ë l l ' eł me kane< p a tsr' Ûnta, pröj d k a k o j kak] m»setai

pröj 'ErinÛsi q' aŒma sùggonon >xei.

(11)

Eurypides konsekw entnie prow adzi nas zatem do odnotow ania niezm iernie istotnego - ja k się później okaże - faktu, a m ianow icie do potw ierdzenia dychotom icznej natury H eraklesa. Jej zaakcentow aniu służyć m a przedstaw ienie dw óch ojców jed n eg o syna, a nie, ja k we w cześniejszej tradycji, bliźniaczego porodu A lkm eny. O dejście E urypidesa od tradycji zaw iera się w tej tragedii m .in. w łaśnie w tym , że A lkm ena urodziła tylko jed no dziecko28. Pom inięcie postaci Ifiklesa, który po A m fitrionie dziedziczył - ja k potw ierdzają w cześniej­ sze przekazy - jeg o ziem ską naturę, staje się w ięc w tej sytuacji nieuniknioną konsekw encją. D la E urypidesa w ażne było w ydobycie dychotom icznej natury herosa, bo tego w ym agała jeg o koncepcja idei tragicznej oraz sposób, w jak i zam ierzał naśw ietlić źródła szaleństw a H eraklesa.

W pierw szej części tryptyku portretow ego H eraklesa Eurypides odw ołuje się do w cześniejszej tradycji, by - w ykorzystując enkom iastyczne m otyw y znane z poezji Pindara, czy przekazów H om era i H ezjoda - ukazać potęgę D zeusow e- go syna i jeg o nadzw yczajne dokonania. W prow adza jed n ak istotne innow acje do tej tradycji. D okonując pewnej sym plifikacji, m ożna je sprow adzić do dw óch najw ażniejszych elem entów : pierw szym z nich je s t w yeksponow anie dychoto- m icznej natury H eraklesa poprzez w prow adzenie m otyw u w spółojcostw a A m fitriona z rów noczesnym pom inięciem postaci Ifiklesa; drugim zaś - chronologiczne przesunięcie ataku szału bohatera, czego logicznym następ ­ stw em staje się w prow adzenie n a scenę żyjącej jeszcze rodziny herosa, którą w idzim y w scenie hikezji, otw ierającej sztukę.

Treniczno-enkom iastyczny charakter tej części tragedii, w której m otyw y pochw alne splatają się z „żałobnym lam entem ”29 nad losem H eraklesa, p rzeby ­ w ającym w H adesie, najlepiej oddaje I stasiom on Chóru. Tuż po słowach, w prow adzających atm osferę treniczną: „refren żałobny [...] chcę śpiew ać o tym , co ruszył w ciem ności po dziem ne” (w. 348 -3 5 2 ), C hór płynnie przechodzi do m otyw u pochw alnego: „[chcę] śpiew ać w ieniec hym nów n a pochw ałę jeg o trudów , bo cnoty szlachetnych trudów to są klejnoty zm arłych” (w. 3 5 5 -3 5 8 )30.

28 Ibidem, s. 28. Zdaniem autorki, wyeliminowanie postaci Ifiklesa w żadnym wypadku nie można uznać za zwykłe przeoczenie Eurypidesa. On nie popełnia takich pomyłek, a jeśli dokonuje zmian w micie, to są to zmiany celowe, przemyślane i znajdujące uzasadnienie w konstrucji dramaturgicznej tragedii. W tym wypadku Ifikles nie tylko, że nie posiada żadnej roli w rozwoju zdarzeń dramatu, ale jego obecność utrudniłaby jeszcze ukazanie zamysłu autora, jakim była dychotomiczna natura Heraklesa.

29 Już w parodosie (w. 107-136) starcy tebańscy podnoszą „lament żałobny”, mówią o prze­ bywaniu Heraklesa w Hadesie.

30 Połączenie motywu enkomiastycznego z motywem trenicznym jest znanym i stosowanym zabiegiem w literaturze. Przykładem tego może być enkomion Simonidesa, pieśń, dedykowana poległym pod Termopilami (26 [531]), której charakter zbliża ją do trenu. Następuje tu wyraźne odwrócenie tradycyjnych wartości arystokratycznych: zwyciężony, poległy w obronie ojczyzny staje się przedmiotem enkomiastycznej gloryfikacji, zyskując rangę mitycznego herosa. Zabieg połączenia enkomion z pochwałą pośmiertną zastosował też Tukidydes w epitaphios logos, mowie

(12)

D zięki zastosow aniu antytetycznego zestaw ienia m otyw u trenicznego i p o ­ chw alnego Eurypides osiąga niebyw ałe w ręcz natężenie nastroju lam entacyjne- go: im bardziej je s t podkreślana w sztuce w ielkość h ero sa i jeg o dokonań, tym bardziej zostaje pogłębiony żal po jeg o odejściu. Ponadludzki w ym iar dokona­ nych przez H eraklesa prac, a tym sam ym podobny w ym iar jeg o tëret», p o dk re­ śla A m fitrion, m ów iąc o „potw orów ziem i w y tępieniu” (w. 20), czy też zw raca­ ją c się do nieobecnego herosa: „trud tw ój, gdyś m o rza i lądy oczyszczał

z potw orów , co je napełniały zm azą” (w. 2 25 -2 26 ). W ersam i tym i Eurypides naw iązuje w yraźnie do H ezjoda, który pisze o tym , że D zeus złączył się z A lkm eną, „bo chciał dla bogów i ludzi zatroskanych spłodzić obrońcę przed zagrożeniem ” (Sc., w. 2 7 -2 9 )31. Są to oczyw iste aluzje do prac H eraklesa, które m iał on w ypełniać jak o dobroczyńca ludzkości i „heros-cyw ilizator” - ja k nazyw a go M. S. M irto - m ów iąc: „Protagonista, dunque, l ’eroe civilizzatore caro a ll’im m aginario e al culto ateniese (e panellenico), g ià figura esem plare dei lim iti estrem i delle capacità um ane, al cui superam ento non si puo e non si deve am bire”32. Do tak w ażnego w sztuce m otyw u jeg o prac dram aturg pow raca kilkakrotnie. M ów i w ięc o nich Lykos w rozm ow ie z M egarą i A m fitrionem (w zm ianka o hydrze lernejskiej i lw ie nem ejskim , w. 151 i n.), gdzie po jaw ia się słynne zestaw ienie broni hoplity, posługującego się tradycyjnie w łócznią i tarczą oraz H eraklesa - łucznika, używ ającego m aczugi i łuku (w. 156 i n.). N a jo b ­ szerniej om aw ia prace herosa C hór w I stasim on, rozpoczynając od zabicia lw a w D zeusow ym sanktuarium w N em ei, a n a w ypraw ie do H adesu po cerbera kończąc. O tej ostatniej z prac H eraklesow ych słyszym y jed n ak od sam ego początku sztuki, a w zm ianki n a ten tem at w sposób naturalny w prow adzają m otyw śm ierci czy raczej dom niem anej śm ierci bohatera. M otyw ten w p ro w a­ dza Eurypides do sztuki przy użyciu klim aksu, dzięki czem u osiąga efekt narastjącego przekonania o bezpow rotnym odejściu h erosa do H adesu, by tym w yraźniej skontrastow ać j e z je g o nieoczekiw anym pojaw ieniem . Już w 24 w ierszu A m fitrion m ów i, że Herakles:

Zszedł do Hadesu, by psa o trzech ciałach Wywieźć na światło - i dotąd nie wraca

na cześć poległych żołnierzy w pierwszym roku wojny peloponeskiej (II, 35-46). Mowa ta była w istocie gloryfikacją samych Aten i „prawdziwą perłą” Tukidydesowego dzieła. „Nigdzie bowiem historyk nie wyraził tylu trafnych i głębokich przemyśleń na temat istoty państwa - pisze R. Turasiewicz w swoim wstępie [w:] T u k i d y d e s , Wojna peloponeska, tłum. K. Kumaniecki, oprac. R. Turasiewicz, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, s. LXXI - nigdzie też jego kunszt pisarski nie osiągnął tych artystycznych wyżyn, co w owym sławnym epitafie. Mowa ta stanowi zresztą jedną z najpiękniejszych w literaturze światowej pochwał systemu demokratycznego”.

31 Sc., 27-29:

pat%r d' Cndrîn t e qeî n te

¥ l l h n mÄtin Ûfaine met| fres...n, é j a qeo<sin Cndr£si t' C l f h s t f s i n CrÄj Cl kt Ära fu te ù sa i. 32 M. S. M i r t o , [w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 8.

(13)

naw iązując tym sam ym do końcow ej części pieśni C hóru w I stasim on (w. 425 i n.). N ie m a zatem tu jeszcze sugestii o jeg o bezpow rotnym odejściu. P ew ną nadzieję pozostaw ia także w tej kw estii w iersz 2 6 2 -2 6 3 , w którym czytam y:

Bo nie tak głęboko Skrył się on w ziemi, zostawiwszy dzieci.

Pierw sze zw ątpienie pojaw ia się dopiero w słow ach M egary, która w tej sztuce, godząc się z koniecznością śm ierci, reprezentuje przeciw ne w obec niej stanow isko niż A m fitrion (w. 278 i n.), pojaw ia się pierw sze pow ażne zw ątpie­ nie (w. 296-297):

Myślisz, że syn twój z głębi ziemi wróci? Któż z tych, co zmarli, powrócił z Hadesu?

Podaje zatem w w ątpliw ość m ożliw ość pow rotu m ęża z H adesu, dodając rów nocześnie sentencjonalnie brzm iącą uw agę: „K tóż z tych, co zm arli, po w ró ­ cił z H adesu?”33, która staw ia H eraklesa w rzędzie ludzi śm iertelnych. Jeszcze dalej posuw a się C hór w sw oim stw ierdzeniu, że H erakles: „aż do krainy łez popłynął, H adesu, kresu prac, i tu nieszczęsny dokonał żyw ota, i nie pow rócił w ięcej” (w. 425 -429 ). Przekonanie to potw ierdza M egara, m ów iąc dzieciom o ich zm arłym ojcu (w. 462), by następnie w głębi swojej rozpaczy w znieść okrzyk do ukochanego m ęża (w. 490-491):

Najmilszy, jeśli można głos usłyszeć Ludzki w Hadesie, wołam cię, Heraklu!

M egara, nadal zw racając się do przebyw ającego w H adesie m ęża, prosi go, by ukazał się jej naw et jak o cień - 1 s k i£ , przy czym określenie to oznacza rów nież cień jak o m arę ludzką. M am y tu zatem w yraźne naw iązanie do obrazu zaśw iatów , jak ie w X I pieśni O dysei pozostaw ił H om er, w zm iankujący tam także i o H eraklesie34. Słow a M egary w yrażają w sztuce ostateczne przekonie,

33 Uwaga ta nasuwa skojarzenia ze sposobem ujęcia kwestii śmierci w Alkestis, o czym piszę w artykule: Motywy fantastyki i baśniowości w „Alkestis" Eurypidesa, ^ c t a Universitatis Wratislaviensis” 24 (2004), s. 18-33.

34 W Odysei znajdujemy informację o przebywającej w Hadesie marze Heraklesa, podczas gdy on sam przebywa wśród nieśmiertelnych bogów jako mąż Hebe, córki Dzeusa i Hery (Od., XI, 601-604):

tön d mst' e„senöhsa b.hn Hraklhe.hn, ełdwlon· aÙtOj d met' £qan£toisi qeo<si tsrp e ta i ™n qal.Vj k a‘ œcei kall...sfuron "Hbhn, [pa<da Diöj meg£loio ka ‘ "Hrhj crusoped.lou.]

(14)

że jej m ąż ju ż nie pow róci jak o żyw y, poniew aż (jako zm arły) je s t teraz m arą w H adesie. Jej słow a są pointą, a zarazem finałem klim aksu, ukazującego w zrastające, pełne niepokoju przekonanie dram atis perso n a e o śm ierci H erak le­ sa: ich przypuszczenia stopniow o przeradzają się w pew ność. I w łaśnie w tedy, pojaw ia się heros. D zięki takiem u skontrastow aniu scen po eta osiąga spektaku­ larny efekt dram aturgiczny, tw orząc tym sam ym szczególnie w idow iskow ą perypetię.

R adykalna zm iana sytuacji, spow odow ana przybyciem H eraklesa, niczym

deus ex machina, sprawia, że zostaje on prów nany do D zeusa Z baw cy35. Tak

Motyw ubóstwienia Heraklesa podejmuje też Hezjod w Theogonii, podając, że Herakles po skończeniu swoich trudów pędzi na Olimpie życie wolne od strapień, mając za żonę Hebe 0 pięknych włosach (Thg., 950-955):

"Hbhn d' 'Alkm»nhj k a l l i s f ü r o u ¥lkimoj u/öj, Sj HraklAoj, te ls s a j stonöentaj Φśqlouj, pa<da DiÖj meg£loio ka ‘ "Hrhj crusoped.lou, a„do...hn qst' ¥koitin ™n OÙlÛmpJ niföenti- Ôlbioj, Öj msga œrgon ™n Cqan£toisin CnÜssaj na.ei Φp»mantoj k a ‘ Φg»raoj Amata p£nta.

Do motywu zaślubin z Hebe i przebywaniu pośród nieśmiertelnych bogów nawiązuje także Pindar, wielki piewca dzielności Heraklesa. W jego epinikiach - jak zauważa M. S. M i r t o , ([w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 8) - bohater występuje jako paradygmat najwyższych ludzkich zdolności 1 chociaż podlega ograniczeniom kondycji ludzkiej, to jedank w końcu miał stać się Arwj qeöj. Pindar w swojej IV Odzie Istmijskiej podkreśla, że zażywa on miłości i czci u boku swojego ojca, Dzeusa (Ist, IV, 67-73):

u/Öj 'Alkm»naj- Öj OÜlumpönd' œba, g a .a j te p £ sa j k a‘ baqùkrhmnon poli©j jlÖj ™xeurën qsnar, nautiLais... te porqmÖn 1m erèsajj.

nàn d par' A„giöcJ Di k £ l l i s t o n Ûlbon Φmfśpwn na.ei,

tet...ma-ta... te prÖj Φqan£twn f . l oj , "Hban t' fipu...ei, crusswn ołkwn ¥nax k a‘ gambrÖj "Hraj.

Bezpośrednim nawiązaniem do przekazu Homerowego na ten temat oraz przekazów Hezjoda i Pindara są wiersze IV stasimon w Dzieciach Heraklesa, gdzie Chór, zwracając się do matki Heraklesa, Alkmeny, śpiewa (Hercld., w. 910-916):

œstin ™n oÙranù beba- [str. b këj teÖj gönoj, Э gerai-

£- feùgei lögon æj tÖn "Ai­ da dömon katsba, purÖj

dei n' f l og‘ s î ma daisqe^„j - "Hbaj t' ™ratÖn cro zei

lscoj c ru ssa n k at' aÙl£n. 0 Umsnaie, dissoYj pa<-

daj DiÖj °x.w saj.

35 Megara, zwracając się do dzieci, mówi w radosnym uniesieniu (w. 520-522): deàr', 0 tskn', ™kkr.mnasqe patrów n psplwn,

łt' ™gkone<te, mA meqAt', ™pe‘ DiÖj swtAroj 0m<n oÙdsn ™sq' Öd' Û steroj.

(15)

postrzegają go najbliżsi, którym przyniósł ocalenie, ale tak postrzega go też C hór w I I stasim on (w. 638-7 0 0 ), który n a jeg o część śpiew a w spaniałe enko-

m ion, rozpoczynające się słynną pochw ałą m łodości.

I I I stasim on, w trakcie którego z głębi pałacu w ydobyw a się krzyk zabijane­

go Lykosa, podnosi jeszcze o ton wyżej ten uroczysty nastrój pochw alny, gdyż

choreutai z dum ą opiew ają m ęstw o H eraklesa (t j n H ra k lso j £ l k £ n -

w. 806), szczerze w ierząc, że pochodzi ono od Dzeusa. B oska część natury H eraklesa spraw iła zatem , że dokonał tylu sław nych czynów , a n a koniec, oprom ieniony chw ałą, pow rócił z H adesu, pokonując tym sam ym ograniczenia w łaściw e śm iertelnym , o których m ów iła M egara w w ierszu 297 („Któż z tych, co zm arli, pow rócił z H adesu?” - w. 297). C hór w radosnym uniesieniu śpiewa, że „czas w yjaw ił w spaniałą dzielność H eraklesow ą” (w. 80 5-8 06 ), i że „spra­ w iedliw a spraw a podoba się jeszcze bogom ” (w. 813-814).

1. Coup de théâtre - pojawienie się Lyssy i Irydy

Słow a te są ostatnim akordem je g o pieśni i dźw ięczą jeszcze, kiedy nad p a­ łacem ukazują się L yssa i Iryda. Ich pojaw ienie to - zdaniem G. M. A. G rube -

coup de théâtre bardziej w strząsające niż pow rót herosa36. Scena, w której

w ysłanniczki H ery zapow iadają szał H eraklesa i jeg o straszną zbrodnię, staje się niejako pow tórnym prologiem 37, zam ieniającym enkom iastyczną radość ostatniej pieśni C hóru w grozę oczekiw ania przyszłych w ypadków . W idz w pełni uzm ysław ia sobie tkw iącą w tym zestaw ieniu ironię tragiczną, a C hór roztacza przed oczym a publiczności obraz przerażającego tań ca śm ierci przy w tórze aulosów L yssy (w. 877-979), śpiew ając (w. 891-899):

Zaczyna się taniec bez wtóru tympanów, Bez radosnego tyrsu Dionizosa...

[ . ]

Po krew, nie dionizyjskie Ofiary z soku winnego

[ . ] Straszna to,

Straszna pieśń dźwięczy. Poluje, tropi dzieci.

Dla Megary Herakles jest zatem równy Dzeusowi Zbawicielowi, dla Amfitriona zaś światłem (Э f£oj molën p a tr - w. 531). To ostatnie porównanie jest spektakularnym odniesieniem do postrzegania życia w tradycji greckiej, w której funkcjonował czytelny topos: życie określano jako światło, śmierć zaś jako ciemność. Szczególnie wyraźnie ukazuje Eurypides ten sposób odczuwa­ nia i wyrażania owych dwóch fenomenów w Alkestis, zwłaszcza w zestawieniu Apollona z Thanatosem czy też w opisie wizji umierającej protagonistki (w. 244-272).

36 G. M. A. G r u b e, op. cit., s. 254. 37 H. D. F. K i t t o , op. cit., s. 228.

(16)

Nie darmo w palacu Zatańczy bogini Szału!

M ający nastąpić atak szału H eraklesa zostaje tu przyw ołany poprzez zesta­ w ienie obrazu tań ca śm ierci i orgiastycznego szaleństw a rytów dionizyjskich. D ar B rom iosa (w. 682) zastąpiony zostaje jed n ak przez libację krw i (w. 894), a instrum enty m uzyczne, które tradycyjnie tow arzy szą bachicznej orgii (w. 683­ 684), znajdują odbicie w w yraźnej obecności aulosu Lyssy, którego dźw ięk w zbudza strach - a nie radość i uniesienie, ja k w rytuale bachicznym 38. Opis „tańca śm ierci” H eraklesa przyw odzi n a m yśl thiasos Eum enid, które zesłały n a O restesa obłęd za zbrodnię m atkobójstw a. Ich korow ód, podobnie ja k szalony taniec H eraklesa przy dźw iękach aulosu Lyssy, także nie je st radosny, bo odbyw a się w śród łez i lam entów (O r., w. 31 9-320). E um enidy nie tw orzą zatem kręgu, który, tak ja k krąg bachiczny, przynosi szczęście. W O restesie został on określony $b£kceuton (w. 319), co m oże oznaczać, że chociaż boginie te także rażą szałem , to jed n ak szał przez nie zesłany je st „nieradosny” i różni się od stanu bachicznej mania. Istota tej różnicy tkw i w tym , że szaleń­ stwo H eraklesa i O restesa nie m iało charakteru przeżycia religijnego, choć rów nież zostało zesłane przez bogów 39. B yło raczej zobrazow aniem tej m ania, która przejaw ia się jak o choroba - nösoj, bez inicjacyjno-m isteryjnej w aloryza­ cji tego stanu.

Z apow iedź, a następnie opis kolejnych stadiów rodzącego się szaleństw a H eraklesa stanow i drugą, a zarazem centralną część jeg o tryptyku portretow ego, któ rą - od strony formalnej - Eurypides buduje w podobny sposób ja k część pierw szą. Protagonisty znów nie m a na scenie, choć jeg o „obecność” jest znacznie bardziej odczuw alna niż n a początku sztuki. Spraw iło to ogrom ne napięcie dram aturgiczne, w yw ołane zapow iedzią zbrodni przez w ysłanniczki H ery, następnie przerażającą w izją C hóru, opisującego zbliżający się „taniec śm ierci” bohatera, a w końcu relacją Posłańca, obw ieszczającego dalszy przebieg w ypadków dram atycznych. U kazują one zdum iew ającą scenę szaleń­ stwa, k tórą H. D. F. K itto określa jak o „najsilniej oddziałującą rzecz, ja k ą Eurypides kiedykolw iek napisał”40.

38 M. S. M i r t o , [w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 10. Komentują tę scenę tragedii, M. S. Mirto dodaje, że pieśń Chóru (w. 825-921) jest kommosem, do którego włącza się najpierw Amfitrion, którego głos dobiega nas z wnętrza pałacu, gdy odpowiada choreutom swoimi lamentami, później zaś posłaniec, obwieszczający rodzinną rzeź. Warstwa językowa tych wierszy pokazuje, że Chór, który w II stasimon przyjął na siebie rolę chwalcy wielkości czynów i postaci herosa, by wyśpiewać jego ëret» , tu radykalnie zmienia ton swojego śpiewu na pełną trwogi lamentację.

39 „Boskie” pochodzenie szaleństwa może tu oznaczać, że jego siła jest tak wielka, iż można ją porównać jedynie do potęgi boskiej, wobec której człowiek pozostaje bezsilny. Takie oświetle­ nie tego fenomenu jest spójne z charakterem pozostałej twórczości Eurypidesa, w której nieprze­ zwyciężone siły wewnętrzne człowieka otrzymują boską waloryzację.

(17)

A nalizując konstrucję dram aturgiczą, zastosow aną przez E urypidesa przy opisie H eraklesow ego szaleństw a, dostrzegam y kolejne, następujące po sobie etapy popadania h ero sa w zgubny szał. Pierw szym niepokojącym sygnałem pobudzenia em ocjonalnego H erklesa są je g o butne, zdradzające hybris słowa, w których zapow iada, że do szczętu zniszczy pałac now ych w ładców , a ściętą głow ę L ykosa rzuci psom na pożarcie. T ych zaś, którzy go zdradzili, choć był ich dobroczyńcą, zm iażdży m aczugą, napełniając białe w ody D irki krw ią i trupam i (w. 5 65 -5 7 3 ), bo gdyby nie uczynił tego w obronie sw ych dzieci, to - ja k m ów i - „Już by m nie, ja k daw niej, nie zw ano słynnym z zw ycięstw H erak le­

sem ” (w. 581-582). G w ałtow ność jeg o gróźb sygnalizuje brak rów now agi psychicznej bohatera41, którego głow a przyw ykła do n oszenia w ień ca tryu m fal­ nego42, a on sam w ierzy w sw oją niepokonaną potęgę.

W ydobycie tego aspektu postaci H eraklesa sprawia, że tym w yraźniej po ło ­ żony je s t nacisk n a jeg o nadludzkie cechy i dokonania, które prow okują go do przekraczania granic, naznaczonych człow iekow i. D latego - ja k zauw aża G. M. A. G rube - heros, który przechodzi od w ielkości do m egalom anii (s. 252), m usi zostać ukarany, zgodnie z greckim przekonaniem , że zbytnia siła m oże być niebezpieczna. W yw ołuje bow iem zaw iść bogów , prow okując ich zem stę, która najw iększe zw ycięstw o H eraklesa zam ieni w jeg o najw iększą klęskę. W ten sposób zostaje ujaw niony zw iązek pom iędzy w ykroczeniem człow ieka, zw iąza­ nym z osiągnięciem przez niego nadm iernego sukcesu a karą ze strony zazdro­ snego bóstw a. Ów „sukces w yw ołuje kóros - sam ozadow olenie człow ieka, którem u się aż nazb yt dobrze pow iodło, w yw ołujące następnie hybris, arogancję w słow ach bądź w czynach, czy naw et w m y ślach ” - stw ierdza E. R. D odds, który, odw ołując się do sceny z purpurow ym kobiercem w A gam em nonie, zauw aża, że „każda m anifestacja trium fu w yw ołuje niepokojące poczucie winy:

hybris staje się «prym arnym złem », grzechem karanym śm iercią”43.

M ow a w ybiegającego z dom u Posłańca, który sw oją relację z szału H erak le­ sa rozpoczyna od porażającego w swej lakoniczności stwierdzenia: „D zieci nie ży ją” (w. 913), je s t w spaniałym przykładem kunsztu literackiego i perfek cy jne­ go stylu Eurypidesa. Z daw ać by się m ogło, że najstraszniejsze zostało ju ż zakom unikow ane. Tym czasem z każdym słow em P osłańca napięcie dram atur­ giczne, w yw ołane g ro zą opisyw anych przez niego zdarzeń, w ciąż narasta.

Przygotow ując ofiary po zabiciu Lykosa, H erakles nagle nieruchom ieje. M ilczy. Już nie je s t sobą, bo „oczy dziw nie m u biegały, k rw ią nabiegły żyły gałek ocznych, piana spływ a z w łosów gęstej brody. I zaczął m ów ić ze śm ie­ chem szaleńca” (w. 931 -9 3 5 ), że chce odłożyć ofiarę oczyszczeń do czasu

41 G. M. A. G r u b e , op. cit., s. 254.

42 Por. M. S. M i r t o , [w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 15. 43 E. R. D o d d s , op. cit. s. 34.

(18)

zabicia E urysteusa (w. 9 36-9 37). Ż ąda łuku i m aczugi, by ruszyć do M yken i pow alić tam cyklopie m ury (w. 942-946). „I ruszył, m ów iąc, że na rydw an

wsiada, którego nie m iał” (w. 947 -948 ). To groteskow e - w ydaw ałoby się -

zachow anie H eraklesa, dalekie je s t jed n ak od śm ieszności, gdy patrzym y n a nie oczym a przerażonej służby44, k tóra pyta: „N asz p an z nas zakpił, czy m oże oszalał?” (w. 952). Tym czasem H erakles m io ta się po pałacu, zatrzym uje gw ałtow nie m ów iąc, że przybyw a do kolejnych m iejsc, przebyw ając drogę jed y n ie w swojej chorej w yobraźni (w. 954-963):

Do izby męskiej wpadł, mówi, że przybył Do miasta i do pałacu Nisosa,

Ległszy na ziemi tak jak stał, jak gdyby Miał się posilać. Chwilę się zatrzymał, Mówi, że doszedł do lesistych równin Istmu - i zrzuciwszy szaty, stanął nagi, I walczył - z nikim - i sam się ogłosił, Żądając ciszy, zwycięzcą - nad nikim! Groźby rzucając na Eurysteusza Był już - jak mówił - w Mykenach.

D ram aturg, staw iając nas w obec tak strasznej sytuacji, m oże w ięc śm iało, ja k słusznie zauw aża G. M. A. G rube, posłużyć się groteską, poniew aż - ja k m aw iał Platon - tam , gdzie człow iek słaby je s t śm ieszny, człow iek silny je s t przerażający (Pl., F ile b , 4 9 b -c ). A siła H eraklesa je s t przecież przerażająca45, i to nie tylko w oczach P osłańca i służby.

N ajgorsze m a jed n ak dopiero nadejść. H erakles nagle spostrzega dzieci i zaczyna praw dziw y „taniec śm ierci” . C hw yta za kołczan i łuk, chcąc je zabić, „bo m yśli, że to dzieci E urysteja” (w. 971). Te pierzchają w popłochu, czepiając się szat m atki, k tóra krzyczy (974-1000):

„Co robisz ? Dzieci swe własne zabijasz ?!” [ .]

- On goni dziecko dokoła kolumny, Zawraca nagle i stając naprzeciw Godzi w wątrobę - ten na wznak upada, Wydając ducha, kwią swą plami płyty. A on z radości przechwala się krzycząc: „Już zginął jeden szczeniak Eurysteja, Śmiercią za wrogość ojca mi zapłacił!” W drugiego mierzy, co do stóp ołtarza Przypadł...

[ . ]

Rzuca się biedak do kolan ojcowskich 44 G. M. A. G r u b e, op. cit., s. 256. 45 Ibidem.

(19)

Ten toczy okiem strasznym jak Gorgona, A że zbyt blisko, aby użyć strzaly. Więc niby kowal młot, swoją maczugę Nad głowę wznosi, spuszcza na blond główkę I miażdż kości. Zabiwszy drugiego

Idzie, chce trzecią do swych ofiar dodać. [ . ]

I jedną strzłą kładzie żonę z dzieckiem.

Scena ta w dram atyzm ie, dynam ice przebiegu, porażającym opisie ludzkiego szaleństw a nie m a sobie równej (chyba że zestaw im y ją z aktem spara gm os, dokonanym przez A gaue i bachantki na Penteusie)46. A pageum osiąga w chw ili zadanego przez A tenę47 ciosu, pod którym szalejący H erakles p ad a n a ziemię. O braz ten staje się m itycznym w yobrażeniem upadku, po którym nad sceną zaległa p orażająca cisza.

C hór intonuje pieśń o strasznej zbrodni herosa, k tó ra p rzew yższa inne le­ gendarne m orderstw a48: D anid i Prokne (w. 1017 i n.)49. W otwartej bram ie pałacu, na w ew nętrznym dziedzińcu w idać śpiącego H eraklesa w otoczeniu ciał pom ordow anych dzieci i żony. B ojąc się zbudzić szaleńca, przerażeni starcy

46 W obu przypadkach dochodziło wskutek obłędu bohaterów do nieoczekiwanego zwrotu akcji, definiowanego - w myśl teorii Arystotelesa - jako perypetia, która obok rozpoznania, charakteryzuje fabuły zawikłane (peplegmsnoi) (1452a, 10-15/. Perypetię definiuje Arystoteles jako „odwrócenie biegu zdarzeń [...] w kierunku przeciwnym intencjom działania postaci, [...] zgodnie z prawdopodobieństwem lub koniecznością” (1452a, 24). Przedstawionemu przez Stagirytę opisowi perypetii odpowiadają sceny występujące w Oszalałym Heraklesie i wspomnia­ nych Bachantkach. W obu utworach zostają dokonane morderstwa pod wpływem szału, a ofiarami padają - wbrew intencjom ich sprawców - nie ci, przeciw którym zostały wymierzone.

47 Atena jest przedstawiana w mitologii jako tradycyjna opiekunka Heraklesa, która z polece­ nia ojca Dzeusa czuwa nad jego losem. Za przykład może posłużyć tu wypowiedź samej Ateny w VIII pieśni Iliady, gdzie czytamy (w. 362-365):

...Ù o/ m£l a p o l l £ k j u/ön teirömenon sèeskon 0p' EÙrusqÂoj Csqlwn. fótoi Ö m n k la .e sk e pröj oÙranÖn, a Ùt ] r ™m ZeYj tù ™palex»sousan Cp' oÙranÖqen pro a l l en.

O opiece Ateny mówi też Herakles w XI pieśni Odysei (w. 626): Erme.aj ds m' œpempen „d g l a u k î p j 'Aq»nh. U Eurypidesa bogini Atena pełni podobną funkcję: w przeciwieństwie do Dzeusa nie opuściła Heraklesa, lecz ulitowawszy się nad nim, powaliła szalejącego w zbrodni, by nie dopuścić do jego dalszych mordów i nieszczęść.

48 G. M. A. G r u b e , op. cit., s. 258.

49 Zdaniem M. S. M i r t o ([w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 12), znaczące są tu exempla mityczne, które, wedlug zgodnej tradycji mitycznej, powinny tworzyć rodzaj pocieszenia w zestawieniu z losem bohatera. Tymczasem Chór śpiewa, że „klęski obecne pokonały, przegoniły tamte nieszczęścia” (w. 1019-1020). Ta niemożność porównania rzezi Heraklesa z jakimkolwiek mitycznym paradygmatem, stanie się później - w opinii autorki - właściwym Eurypidesowi środkiem dramaturgicznym, mającym na celu wyeliminowanie pocieszycielskiej funkcji topikę mitologiczną.

(20)

tebańscy cicho n u cą swój tren, przeryw any jęk am i A m fitriona. Ich w spólny, w yciszony lam ent staje się w prow adzeniem do apatycznej w ręcz i sennej atm osfery kolejnej sceny50. Jej bezruch tym silniej uw ydatnia dram atyczną w ym ow ę w ew nętrznej tragedii głów nego bohatera. Eurypides po m istrzow sku opisuje przebudzenie H eraklesa, który jeszcze oszołom iony i półprzytom ny zw olna dostrzega bezm iar nieszczęść, które law iną spadają n a niego w raz z każdym kolejnym słow em ojca, uśw iadam iającego m u jeg o czyn. D latego scena ta słusznie zyskała sobie m iano tak w strząsającej51.

Ten niezw ykły efekt dram aturgiczny osiąga Eurypides przez zastosow anie dw u elem entów strukturalnych tragedii, które um iejętnie łączy on ze sobą. Są nim i perypetia i rozpoznanie, które A rystoteles uznał za dw a najsilniej odd ziału ­ jące n a nasze uczucia elem enty (Po., 1450a, 33), budzące litość i trw ogę.

Perypetię określa jak o „odw rócenie biegu zdarzeń [...] w kierunku przeciw nym intencjom działania postaci” (1452a, 23), natom iast rozpoznanie „to zw rot od nieśw iadom ości ku poznaniu [...] m iędzy osobam i naznaczonym i losem ” (1452a, 30). Stagiryta dodaje przy tym , że „najpiękniejsze je s t takie rozpozna­ nie, które łączy się z perypetią” (1452a, 32). W przypadku H eraklesa perypetią posłużył się Eurypides, pokazując dokonane przez niego pod w pływ em szału m orderstw a, których ofiaram i - w brew intencji spraw cy - padli nie ci, przeciw którym zostały one w ym ierzone. B ohater, n a skutek błędnego rozpoznania, zam ordow ał w łasne dzieci i żonę sądząc, że zabija rodzinę znienaw idzonego Eurysteusa. „Ten pobyt w A rgos - konstatuje H. D. F. K itto - silnie utkw ił m u w pam ięci”52, ale - ja k m o żna przypuszczać - nie o sam tylko po byt tu chodzi, ale raczej o całe życie bohatera, które upływ ało pod p resją niekończących się żądań H eraklesow ego prześladow cy, Eurysteusa. W łaściw a të n a g n è risj przychodzi dopiero „przez zbrodnię”, kiedy to w pom ordow anych rozpoznał sw oją żonę i dzieci. T ragik poprow adził zatem akcję w kierunku zgodnym z założeniam i Stagiryty, zdaniem którego postacie dram atu m og ą dokonyw ać sw ych czynów bez uśw iadam iania sobie tego, że „popełniają straszną zbrodnię i dopiero później poznają łączące ich z ofiaram i w ięzy pokrew ieństw a” (1453b, 32-3 3 ). W jeg o opinii, rozpoznanie, które następuje dopiero po czynie, „spraw ia w strząsające w rażenie” (1454a, 3).

O statnia część tryptyku portretow ego H eraklesa rozpoczyna się od m om entu jeg o przebudzenia (w. 1089 i n.). N ależy zw rocić uw agę n a istotne elem enty, których E urypides użył przy jej kom ponow aniu, poniew aż przesądziły one o kształcie i subtelnych odcieniach tej części portretu. Pierw szym z nich je s t ukazanie pow rotu bohatera ze stanu m anicznego, drugim - now e ośw ietlenie H eraklesa ja k o postaci cierpiącej, kolejnym - pokazanie go ju ż nie jak o herosa,

50 Podobny zabieg powtórzy Eurypides w Bachantkach w scenie opisującej ustępowanie bachicznej mania u Agaue (1259 i n.).

51 J. Ł a n o w s k i , [w:] E u r y p i d e s , Tragedie, t. II, Warszawa, 1972, s. 203. 52 H. D. F. K i t t o , op. cit., s. 227.

(21)

ale człow ieka, i ostatnim - now a przypow ieść o H eraklesie n a rozdrożu. D la naszych rozw ażań szczególnie istotne je s t rów nież i to, że w części tej znajdu­ je m y dom knięcie i dopow iedzenie zarazem kw estii H eraklesow ego szaleństw a.

Przyjrzyjm y się zatem pokrótce poszczególnym zagadnieniom . O m aw ianą część tryptyku otw iera pow olny pow rót bohatera ze stanu m anicznego, w którym pogrążył się za spraw ą H ery i jej w ysłanniczek. Scenę w ychodzenia ze stanu nieśw iadom ości do uśw iadom ienia sobie zbrodni, jak im i się splam ił, buduje Eurypides w sposób analogiczny do tego, ja k i później zastosuje w Bachantkach, opisując A gaue. P odobieństw a są bardzo czytelne: w obu przypadkach dochodzi do pow rotu ze stanu szleństw a, w trakcie którego bohaterow ie dokonali zbrodni, dodajm y nieuśw iadom ionej, bo popełnianej w zm ąceniu um ysłu; ponadto: rozpoznanie ofiar następuje w chw ili opadnięcia obłędu; dalej, ofiaram i są najbliżsi: w przypadku A gaue - syn, w przypadku H eraklesa - dzieci i żona; i w końcu: w przypadku obu postaci proces pow rotu do realnego św iata odbyw a się przy bolesnym w spółudziale i pom ocy ojca: tam K adm osa, tu A m fitriona, bo tylko on trw a w iernie przy swoim synu, D zeus zaś - ja k zaintonow ał C hór n a początku tej sceny - w pędził go tylko w m orze nieszczęść (w. 1086-1087).

D rugim , istotnym elem entem w tej części tryptyku je s t now atorskie naśw ie­ tlenie herosa jak o istoty cierpiącej, herosa bezbronnego w sam otności, w którą się pogrążył: najpierw popadając w szaleństw o um ysłow e, teraz w osam otnienie, którego rozm iar określa niem ierzalność je g o zbrodni, oddalającej go n aw et od tych, którzy jeszcze przy nim trw ają. Przed o czym a w idzów roztacza zatem Eurypides obraz, ukazujący p a th o s człow ieka, ju ż nie herosa, a jeżeli zostało w nim coś heroicznego, to je s t nim heroiczne staw ienie czoła dalszem u życiu. P oeta tw orzy w ięc now ą przypow ieść o H eraklesie n a rozstajnych drogach, w której dokonuje on sw ojego najw iększego zw ycięstw a, stając się ju ż nie m itycznym , ale ludzkim herosem , który z pok orą przyjm uje praw dę, że m ożna tylko żyć dalej, lecz nigdy od nowa.

W końcow ej części dram atu H erakles w yrzeka się sw ojego boskiego ojca, m ów iąc do A m fitriona: „C iebie, nie D zeusa za ojca uw ażam ” (w. 1265). Eurypides w skazuje nam dw a pow ody, dla których tak się dzieje, po pierw sze naśw ietlając w sztuce m iłość i troskę A m fitriona w obec dzieci H eraklesa i w ierność w obec niego sam ego, a rów nocześnie ukazując w opiniach bo hate­ rów, że D zeus nie je s t ani w obec syna, ani w obec jeg o potom ków f . l o j . N ie

okazuje im ani troski, ani naw et zainteresow ania53. D latego decyzja H eraklesa 53 Pełne oburzenia słowa pod adresem Dzeusa wyraża Amfitrion już w pierwszej części sztu­ ki, kiedy rodzina Heraklesa, jako błagalnicy u ołtarza Dzeusa-Zbawcy, na próżno szuka pomocy najwyższego boga. W zestawieniu tym kryje się ironia tragiczna, zwłaszcza że ołtarz ten wzniósł na chwałę swojego boskiego ojca sam Herakles. G. M. A. G r u b e (op. cit., s. 250) określa gniew Amfitriona wobec boga jako niekontrolowaną furię, w której przeklina Dzeusa, a w jego przekleństwach dostrzega wstrząsającą i tragiczną siłę.

(22)

przyw odzi n a m yśl analogiczny w ybór, którego dokonał A dm et w A lkestis, odrzucając rodziców jak o niegodnych ich roli z pow odu braku okazyw anej przez nich m iłości (nie chcieli um rzeć za A dm eta, co, jeg o zdaniem , było ich rodzi­ cielskim obow iązkiem )54. D rugą p rzyczyną odrzucenia boskiego ojcow stw a D zeusa je st przekonanie herosa, że korzenie jeg o nieszczęść tkw ią w łaśnie w boskiej części jeg o jestestw a55. R uina życia - jeg o i rodziny - m a początek w boskim pochodzeniu, które w yw ołało nienaw iść H ery. Ś w iadczą o tym dobitnie jeg o słow a (w. 1263-1264):

Dzeus zaś, kimkolwiek Dzeus, spłodził mnie wrogiem Hery.

W yrzeczeniem się D zeusa H erakles zdaje się w yrzekać boskiej częci swojej natury, w której upatruje źródło w szystkich nieszczęść, w ybierając zaś ziem ­ skiego ojca, m etaforycznie zw raca się on ku swojej ludzkiej naturze - jak b y sam poeta zachęcał nas do tego, byśm y przestali spoglądać w górę, szukając tam zew nętrznych przyczyn szleństw a H eraklesa. B yć m oże w ięc Eurypides ukrył w tej m etaforze jeszcze jeden, głęboki sens, który m a być dla w id za drogow ska­ zem do w łaściw ego odczytania istoty i źródeł ludzkiego szaleństw a.

H ercules furens to Eurypidejska przypow ieść o ludzkim szaleństw ie, w k tó ­

rej poeta splata m itologiczną w arstw ę dram atu z w arstw ą filozoficzno-psycho- logiczną. W w arstw ie m itologicznej posługuje się on tradycyjnym języ kiem i sym boliką m itu. W prow adza jed n ak istotne m odyfikacje - nie tylko w

narra-Am. Э Zeà, m£thn ¥r' Dmögamön s ' ™kths£mhn, m£thn d paidöj koineîn' ™klÇzomen- sY d' Äsq' ¥r' Msswn À dökej e nai f . l o j . C retÎ se ni kî qnhtöj in qeön msgan- pa<daj g ] r oÙ proûdwka toYj Hrakl souj . sY d' ™ m n eÙn]j krùfioj °p...stw mole<n, t C l l ö t r i a l s kt r a döntoj oÙdenÖj labèn, sózein d toYj soYj oÙk ™p...stasai f . l o u j . Cmaq»j t j e qeöj, À d.kaioj oÙk œfuj.

W porównaniu z Dzeusem najdobitniej ujawnia się Cret» Amfitriona, którego postępowaniem - jak słusznie spostrzega M. S. M i r t o ([w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 29) - zawsze kierowały uczucia miłości i wierności. Najpierw trwał przy dzieciach i żonie syna, później nie opuścił aż do końca jego samego. Z tego porównania jasno wynika, że swoim postępowaniem odpokutował zmazę zabójstwa Elekteriona, która cieniem mogła rzucać się na los jego syna, Dzeus zaś, który sprowadził na Heraklesa nienawiść Hery, opuścił go, gdy tylko ten oczyścił już ziemię ze zła. Już po zbrodni także Chór wygłosi bolesne oskarżenie, wymierzone w boskiego ojca (w. 1086-1087), który pozwolił wtrącić syna w nieszczęście, dając tym - jak stwierdza M. S. M i r t o ([w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 11) - dowód nie tylko braku miłości ojcowskiej ale wręcz nienawiści nie mniejszej od swojej małżonki, Hery.

54 M. S. M i r t o , [w:] E u r i p i d e , Eracle, s. 29-30. 55 Ibidem, s. 30.

(23)

cyjnej w arstw ie m itu, ale i w now ym ośw ietleniu starych sym boli - które kształtują filozoficzno-psychologiczne przesłanie tragedii. H era je s t k on iecz­ nym , bo w ystępującym w m itologii, i czytelnym elem entem opow ieści. Jej nieunikniona nienaw iść w iąże się z ojcostw em (u Eurypidesa: w spółojcostw em ) D zeusa, od którego pochodzi geniusz H eraklesa. B oska H era staje się w ięc uosobieniem zaw iści bogów , zgodnie z archaicznym św iatopoglądem (zachow a­ nym także u niektórych autorów epoki klasycznej, np. u Sofoklesa), zgodnie z którym - ja k stw ierdza E. R. D odds56 - „w szechpotężna M oc i M ądrość zaw sze pow strzym uje Człow ieka, odm aw iając m u m ożliw ości w zniesienia się ponad swój stan. [...] bogow ie są zazdrośni o każdy sukces, k ażdą radość, które n a chw ilę m ogłyby w znieść naszą śm iertelność ponad jej zw ykły status skoń- czoności i w ten sposób naruszyć w yłącznie boskie przyw ileje” .

Już w Iliadzie pojaw ia się pogląd, że heroizm nie przynosi szczęścia; p o ­ dobną m yśl w yraża w ielu innych autorów , a w śród nich Teognis, który stw ier­ dza:

Żaden też człowiek, gdy trud podejmie, nie może być pewien Kresu wysiłków - czy dobro, czy też nieszczęście przyniosą.57

M otyw darem ności ludzkich planów w yraźnie akcentuje rów nież Eurypides w O szalałym H eraklesie, gdzie czytam y: „dośw iadczysz gw ałtu, gdy łaska bóstw dm uchnie w in ną stronę” (w. 215-2 1 6 ). Słow a te odnoszą się w praw dzie do Lykosa, ale cała tragedia, której k onstrucja oparta je s t n a antytetycznym sposobie ujm ow ania zjaw isk, stanow i aż n azbyt czytelną tego egzem plifikację, zw łaszcza w odniesieniu do H eraklesa. Ilustrują to słow a w ysłanniczki H ery, Irydy:

Bo nim wykonał swoje ciężkie prace, Los go ochraniał, nie dozwalał ojciec, Dzeus, żebym ja go lub Hera krzywdziła. Lecz gdy ukończył trud dla Eurysteusza, Chce Hera, żeby splamił się krwią krewnych, I własne dzieci zabił - ja chcę także (w. 828-832) Puść liny morderczej wściekłości,

By przeprawiwszy przez nurt Acherontu Wieniec swój, dzieci, własną niszcząc ręką, Ujrzał, jak straszny gniew Hery na niego. I mój też. G d y b y p o z o s t a ł b e z k a r n y,

B o g o w i e n i c z y m b y l i b y p r z y l u d z i a c h. (w. 837-842)

56 E. R. D o d d s , op. cit., s. 32.

57 T e o g n i s , 95-96 (135-136), [w:] J. D a n i e l e w i c z , Liryka starożytnej Grecji, War- szawa-Poznań 1996.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jerzy Brzozowski,Paweł Lis,Sylwester Czopek.

idcirco se eruditum putat, quia lovinianum solus intelligit (est quippe proverbium 'balbum melius balbi verba cognoscere’) πάντες ou συγγραφείς

W okresie pow staw ania sem inariów obserw uje się takie zjawisko, że w diecezji powstaw ało po kilka sem inariów w zależności od woli ofia­ rodawców, co

[r]

Środow isko poznańskie przedstaw iło w łasną koncepcję drogi tw órczej autora Czerwonego śmiechu, podkreślając zw łaszcza jego zn aczen ie jako prekursora

development of a certain place (Brańka, 2014, pp. According to a place marketing literature review made by S. 57) only promotion is widely perceived as an important instrument

Om de locale kruip in het wiel/spoorstaafcontactvlak te bepalen voor gelijkvormig contact zijn alle zes de (translatie- en rotatie)snelheden van de wielset nodig, niet slechts de

Prawdą jest jednak także i to, że owe później kojarzone informacje trzeba uprzednio wprowadzić do umysłu, a jeszcze wcześniej trzeba chcieć je wprowadzić,