• Nie Znaleziono Wyników

"Nikołaj Alieksandrowicz Morozow uczonyj-encyklopedist", Moskwa 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nikołaj Alieksandrowicz Morozow uczonyj-encyklopedist", Moskwa 1982 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

N ik oła j A lieksan drow icz Morozow uczon yj-en cykłopedist. Izdatielstw o „Nauka”, Akadem ija nauk SSSR, Institut istorii jestiestw oznanija i tiecbniki. M oskwa 1982 264 ss.

W 1970 r. m iałem okazję opublikować na łam ach „K w artalnika” recenzję książki D. I. M e n de lejew w wospomin anijach sow riem ien nikow . W spomniałem wów czas o N. A. M orozowie (1854— 1946), członku A kadem ii ZSRR, aktyw nym w latach siedem dziesiątych X IX w . działaczu rosyjskiego ruchu rew olucyjnego, autorze licznych prac, m.in. z zakresu c h e m ii*.

R ecenzow ana tutaj książka, której naukow ym redaktorem jest w ybitn y h isto­ ryk chem ii Jurij I. Sołow iew , ukazuje rozm aite asp ek ty działalności naukowej i pozanaukowej N. A. Morozowa. Jest to praca zbiorowa. Składa się z: P r z e d m o w y pióra J. I. Sołow iew a, dwóch niejako redakcyjnych artykułów: O. A. Sajkina i K. B. Siereb row sk iej: Droga ży ciow a Nikołaja Aleksan drow icza Morozowa; J, I. Sołow iew a: N. A. M orozow w historii ojczystego p rz y r o d o z n a w s tw a oraz dw u­ dziestu specjalistycznych artykułów zam ieszczonych w czterech częściach i spe­ cjalnie wyodrębnionym dziale o charakterze w spom nieniow ym . Całości dopełniają w ykazy prac N. A. Morozowa z zakresu przyrodoznawstw a i innych dziedzin oraz prac o N. A. Morozowie, podstaw ow ych dat z jego życia i działalności oraz nader cenny skorowidz nazwisk. Trzon książki stanow ią cztery części: I. Kon cepcje N. A. Morozowa o bu dow ie materii, zaw ierająca artykuły: S. I. W olfkowicza: Korespondencja N. A. Morozowa, D. P. K o n o w a ło w a i W. Crookesa na te m a t „Pe­ riodycznych u k ła d ó w b u d o w y m a te rii”; A. N. K riwom azowa: Idee „nieorganicznej ew olu cji” J. N. Lockyera a atom istyczne kon cepcje N. A. Morozowa; W. W. S in iu - kina: Kon cepcje N. A. Morozowa o naturze ro ztw o ró w ; II. N. A. Morozow — uczony — en cyklopedysta, zaw ierająca artykuły: N. I. N iew skiej: N. A. M orozow jako astr onom i fizyk; G. J. W asiliewej: Prace N. A. M orozowa o o d d z ia ł y w a ­ niach galaktycznych w św ietle współczesn ych badań kosmicznych; K. B. S iere­ browskiej: Kon cepcje N. A. Morozowa o pochodzeniu życia; B. A. Rozenfelda: Ma­ te m a ty k a w pracach N. A. Morozowa; N. I. N ow ożiłow a: Prace N. A. Morozowa w dziedzinie meteorologii; A. S. Korowczenki: N. A. Morozow i n aukow a aero- nautyka; Z. I. Szeptunowej: H is toryczno-chemiczne p o glądy N. A. Morozowa; III. Działalność n aukowo-organizacyjn a N. A. Morozowa, zaw ierająca artykuły: Ł. F. G awriłowej: N. A. Morozow a Rosyjskie T o w a r z y s tw o Miłośników W ie d zy o S w ie cie; G. J. Paw iow ej: N. A. Morozow — organizator i k ierow n ik P etersb u r­ skiego In sty tu tu Naukow ego im. P. F. Leshafta; K. W. Manojlenki: N. A. M orozow a badania biologiczne w In stytucie N a u k o w y m im. P. F. Leshafta; IV. M ateriały do biografii n au kow e j N. A. Morozowa, zaw ierająca artykuły: B. P. W ysockiego: Szlisse lburskie kółko „przyrodniczo-nau kow e”. I. D. Ł u k a s zew icz i N. A. Morozow;

1 Por. m oją recenzję tej książki zamieszczoną w: „K w artalniku H istorii Nauki i T echniki” 1970 nr 2 s. 393—397.

(3)

380

Recenzje

B. S. Wnuczkowa: S. I. W a w iło w i N. A. Morozow; S. I. W olanskiego i I. S. N ie- dosiekinej: O arty k u le N. A. Morozowa „Interesujący p roble m ży cia organicznego”. W niniejszej recenzji pragnę ustosunkow ać się głów n ie do tych ustaleń książ­ ki, które interesują m nie profesjonalnie, a m ianow icie dotyczących w kładu N. A. Morozowa w dziedzinę chem ii. Niem niej uwaga szczególnego rodzaju będzie tutaj na m iejscu. Otóż blisko trzecią część sw ego długiego życia bohater książki spędził w carskich w iezięniach (Moskwa, Petersburg, W arszawa, Szlisselburg). Wgląd w załączony do książki w ykaz podstaw ow ych dat z życia N. A. Morozowa w skazuje, że w iedzę z zakresu chem ii, historii chem ii etc. zdołał on uzyskać w tych przecież w cale n ie luksusow ych m iejscach odosobnienia. Warto na tym m iejscu dodać, że gdy opuścił on twierdzę w Szlisselburgu (przebywał tam w la ­ tach 1884—1905), a nie m iał w sw ym dorobku w ów czas jeszcze żadnej publikacji z zakresu przyrodoznawstwa, już w 1906 r. został w ybrany członkiem Rosyjskiego Tow arzystw a Fizyko-Chem icznego, w 1907 r. członkiem rzeczyw istym Rosyjskiego Tow arzystw a Astronomicznego, honorowym członkiem M oskiew skiego Tow arzyst­ wa M iłośników Przyrodoznawstwa, Antropologii i Etnografii, w 1908 r. stałym członkiem S ociété Astronom ical de France, stałym członkiem British Astronom ical A ssociation, w 1909 r. prezesem Rosyjskiego T ow arzystw a M iłośników W iedzy o Sw iecie itp.

Stosow ne będzie tu stwierdzić, że rychło po uw olnieniu w 1905 r. N. A. M o­ rozow opublikował w iele prac, które napisał przebywając w więzieniu; niektóre z nich zostały w ydane w oficynach: estońskiej, francuskiej, łotew skiej, n iem ie­ ckiej, polskiej i w łoskiej, olbrzymia w iększość w rosyjskich. Z opublikowanych książek N. A. Morozowa w spom nę tylko niektóre, jak: Pieriodiczeskije sis tiem y strojen ija w ieszczestwa: Tieorija obrazowanija chimiczeskich elemiento w (1907); D. I. M e n delejew i znaczeni je jego pieriodiczeskoj sistiem y dla chimii buduszczego (1908); O sn o w y kaczestwiennogo fizik o-m atiem aticzeskogo analiza i n o w y je fizi- czeskije fakto ry, ob n a ru żiw a je m yje im w razlicznych jawlienijach prir ody (1908); W poiskach fiłosofskogo kamnia (1909); Naczała w iektorialnoj alg ebry w ich giene- zisie iz czisto j m a tie m a tik i (1909); Obja wienie śród g ro m ó w i burzy: W y k ła d A p o k a lip sy (Lw ów 1909) czy w reszcie liczące kilka tysięcy stron dzieło w siedm iu (wydanych) księgach, a m ianow icie Christos (1924— 1932) 2.

Podałem powyższe inform acje nie tylko — by tak rzec — z obowiązku re­ cenzenta. Bez w zględu na to, co można by powiedzieć od strony merytorycznej o publikacjach N. A. Morozowa, jaw i się on człow iekiem nader w ew nętrznie „zor­ ganizow anym ”, zdolnym do pracy w najcięższych warunkach, powiedziałbym — „szczątkowym ” już dziś okazem wśród ludzi nauki. Stopniowo odchodziło pokole­ nie ludzi „tw ardych” w nauce, odchodzi ono nadal.

W kontekście ostatnich uw ag warto jednak zacytować słow a J. I. Sołowiewa: „Do historii ojczystego przyrodoznawstwa Nikołaj Aleksandrowicz Morozow w szedł jako uczony-encyklopedysta, oryginalny m yśliciel, błyskotliw y publicysta. Los prac naukowych N. A. M orozowa był n iezw yk ły i zw iązany z tragicznym losem ich autora. N ie będziem y staw iać pytania, co byłoby, gdyby M orozow m iał m ożliwość opublikowania sw ych prac od razu po ich ukończeniu, i co byłoby, gdyby m iał on m ożliw ość eksperym entalnego sprawdzenia sw oich w niosków . N ie m iał on ta ­ kiej m ożliw ości” (s. 30).

Określenie kogoś m ianem „encyklopedysty” kojarzy się w niektórych kręgach z innym określeniem , a m ianow icie „popularyzator”. To ostatn ie m iew a n iek ied y posmak pejoratyw ny w gronie profesjonalistów — ludzi czynnie uprawiających naukę. N ie ma powodu, aby odmawiać popularyzatorskich w alorów pracom N. A. Morozowa. Dodam jednak, że niektóre z nich doczekały się wzm ianki w w y ­

(4)

daw nictw ach o randze św iatow ej, w szczególności zaś w w ybitnej m onografii Edwarda G. Mazursa Graphic Representations of Periodic S y s te m During One Hundred Y e a r s 3, praw ie zupełnie niedostępnej w Polsce.

To, co najciekaw sze w pisarstw ie N. A. M orozowa jako chem ika, w iąże się z jego koncepcją budowy m aterii. K w estia ta om awiana jest w książce przez kilku autorów: J. I. S ołow iew a, S. I. W olfkowicza, A. N. K riw om azowa, W. W. S iniuk o- w a i Z. I. Szeptunową. Ma też kilka aspektów , interesujących ju ż choćby ze w zględów historycznych.

S w oją koncepcję budowy m aterii N. A. Morozow przedstaw ił w książce Pierio- dic zeskije sis tiem y str o jem ja wieszczestwa... U kazała się ona w sw oistej sytuacji, w jakiej znalazły się św iatow a chem ia i fizyka. N astąpiło to, przypom nę, w roku 1907, a w ięc już po odkryciu przez Marię Skłodow ską-C urie polonu i radu, gdy E. Rutherford był już sław ny w środow iskach naukow ych Europy, a K. Fajans sposobił się do pracy w laboratorium w łaśn ie E. R utherforda w M an ch esterze4. Badania nad prom ieniotwórczością naturalną przykuw ały już w tym czasie uw agę w ielu czołow ych chem ików i fizyków Europy Zachodniej. A w cesarstw ie rosyj­ skim? D obiegał kresu żyw ot najw ybitniejszego chem ika im perium — D. I. M ende- lejew a. W ostatnich latach sw ego życia uczony ten z jednej strony oddaw ał się spekulacjom na tem at pierw iastków lżejszych od wodoru, z drugiej zaś zajm o­ w a ł krytyczne stanow isko wobec strukturalnej koncepcji A. M. B utlerow a jako zbyt „dw uw ym iarow ej” (toteż z radością p rzyjął stereochem iczne koncepcje J. H. van ’t H offa i J. A. Le Bela), wobec teorii dysocjacji elektrolitycznej S. A rr- heniusa, wobec podanej przez M. Skłodow ską-C urie interpretacji zjaw iska prom ie­ niotw órczości naturalnej, a w reszcie pom ysłów N. A. Morozowa.

Czego dotyczyły te pomysły? Najogólniej m ówiąc: budowy m aterii, a także jej ew olucji w kierunku w ytw orzenia p ierw iastków chem icznych. Idea chem icznej ew o lu cji — jak stw ierdza J. I. S ołow iew — n ie była n ow a (por. s. 30—31). W 1816 r. angielski badacz W illiam Prout w yraził przekonanie, że w odór stanow i pram aterię w szelk ich substancji, w tym także p ierw iastków chem icznych. K oncep­ cję taką skłonny byłbym uznać jako n ajradykalniejszą w X IX w. — oczyw iście na poziom ie chem icznym — w yrażenie idei g en etyc zn e j i struktu raln ej jedności m aterialnej świata. Idea ta w praw dzie — jak m niem am — inspirow ała n iektórych ch em ik ów do takich czy innych poszukiwań, jednakże w drugiej p ołow ie X IX w . stanow iła w gruncie rzeczy m argines spekulacji chem ików . W pływ y św iatopoglądu pozytyw istycznego (M. Berthelot, W. Ostwald) spowodow ały, że w iod ące stały się m otyw y jaw n ie em piryczne. Produktem tych w p ływ ów był m.in. układ okresow y pierw iastk ów D. I. M endelejew a, który wszak inspirow ał N. A. Morozowa.

Ten ostatni — sądząc po lekturze prac zam ieszczanych w książce, m.in. w spom ­ nianego już J. I. Sołow iew a — nie był zw olennikiem idei genetycznej i struktu­ ralnej jedności m aterialnej św iata. B ył zaś zw olennikiem idei g en etycznej i s t r u k ­ tu raln ej pluralności m aterialnej świata.

Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, w jakim stopniu w sw ych koncepcjach N. A. Morozow był oryginalny czy też sam odzielny. W każdym razie — w edług J. I. Sołow iew a — rozwinął on pom ysły francuskiego chem ika J. B. Dumasa, o których dow iedział się z książki (dostarczonej m u do w ięzienia) A. Secchiego Jedin stw o fiziczeskich sił (opyt jestiestw onau czn oj fiłosofii), w ydanej w 1873 r.

* Por. E. G. Mazurs: Graphic Representations of th e Periodic S y s te m During One Hundred Years. R evised (2nd) edition. Alabam a 1974 s. 164. D ziękuję D okto­ row i Josephow i K asparkow i (USA) za udostępnienie m i tej książki.

4 Por. J. Hurwic: Badania K azim ie rza Fajansa w dziedzinie p ro m ie n io tw ó r­ czości i izotopii. (W 10 rocznicę śmierci), w: „K wartalnik Historii N auki i T ech­ n ik i” 1985 nr 2 s. 215.

(5)

382

Recenzje

w Rosji. Z pew nością znane b yły mu poglądy n ie tylko J. B. Dumasa, ale także W. Prouta, M. von Pettenkofera, a także badaczy brytyjskich nawiązujących do W. P ro u ta 5. R ozw inięcie tego m otyw u w ykracza poza ram y niniejszej recencji.

W każdym razie, w ychodząc z inspiracji J, B. Dum asa (z lat 1857—1858), N. A. Morozow już w latach osiem dziesiątych w yrazić m iał przypuszczenie o istn ie­ niu grupy gazów nieczynnych chem icznie. Grupa ta istotnie została odkryta (he­ lowce), a następnie umieszczona w układzie okresowym przez D. I. M endelejewa. Idea genetycznej i strukturalnej pluralności m aterialnej św iata konkretyzuje się w e w spom nianej książce N. A. Morozowa w hipotezie głoszącej, że w w ytw a­ rzaniu atom ów p ierw iastków chem icznych bierze udział protowodór h o ciężarze atom ow ym 1, protohel x o ciężarze atom owym 2 i nebul z o ciężarze atom o­ w ym 4 .Co w ięcej, ow e protopierw iastki m iały „nieść” na sobie dodatnią lub ujem ną elektryczność („anodij” i „katodij”). N ie trudno dostrzec w takim ujęciu zapożyczenia z prac innych uczonych przełomu X IX i X X w., jak na przykład J. N. Lockyera, a n aw et D. I. M endelejew a z ostatnich lat jego życia z jednej strony, z drugiej zaś S. Arrheniusa, a poprzez niego J. J. Berzeliusa. Sytuacja to normalna w pracy uczonych.

Interesująca jest sugestia N. A. Morozowa, jakoby w nętrze Ziemi składało się z atom ów „archaicznych” p ierw iastków tworzących niejako odrębny układ okresowy. Sugestię tę J. I. S ołow iew skom entow ał w n astępujący sposób:

„Pomysł, że ziem skie »jądro« składa się z atomów nieznanej substancji »pierwotnej« (jak gdyby plazmy) w ypow iedział k iedyś R. D escartes. U w ażał on, że w jądrze Ziem i w ystępuje »substancja słoneczna«. W naszych czasach W. Ku hi, (nie m ylić z T. S. Kühnem — S, Z.) i A. Rittm an, po Morozowie, w 1941 r. po­ w rócili do tej samej idei. Taki sam pom ysł został rozw inięty w 1956 r. przez A. F. K apustinskiego, który uznał, że jądro (Ziemi — S. Z.) składa się z jądrowej plazm y” (przypis 5, s. 37).

W sw ym akcentowaniu złożoności i ew entualnej przekształcalności struktural­ nej atom ów p ierw iastków chem icznych n ie był N. A. Morozow odosobniony n a gruncie rosyjskim , o czym św iadczą niektóre prace N. N. B ekietow a z 1902 r. Obaj uczeni w ielokrotnie podkreślali, że prawo okresowości — to prawo ew olu ­ cji atom ów z innych jeszcze prostszych substancji. Innym i słow y, w yrażali oni sugestie o charakterze eksplanacyjnym w odniesieniu do indyw iduów chem icznych. Osobliw e b yły losy książki N. A. Morozowa P ieriodiczeskije sistiem y strojenija wieszczestw a... Otóż w 1901 r., podczas odwiedzin ów czesnego m inistra spraw w ew nętrznych G oriem ykina w szlisselburskim w ięzieniu, N. A . Morozow zw rócił się do niego z prośbą o przekazanie rękopisu owej książki do oceny bądź to D. I. M endelejew ow i, bądź to N. N. Bekietow ow i. Ten ostatni — ze względu na w yznaw ane poglądy — byłby oczyw iście najlepszym recenzentem . Tymczasem m i­ n isterstw o przekazało rękopis w ybitnem u fizykochem ikow i D. P. K onow ałow ow i, który w praw dzie w ysoko ocenił chem iczne wiadom ości, erudycję i pracowitość autora, zarazem jednak uznał jego koncepcje za pow ierzchow ne i subiektyw ne (por. opinię D. P. K onow ałow a zamieszczoną na s. 62—63). Ocena dana przez D. P. K onow ałow a spowodowała, że rękopis N. A. Morozowa n ie zyskał aż do 1907 r. przychylnej opinii w ydaw ców . Być m oże o to w łaśn ie chodziło resortowi spraw w ew nętrznych. Można sądzić, że gdyby czytał go N. N. Bekietow, efekt byłby odm ienny. Na pewno jednak przekazanie go D. I. M endelejew ow i byłoby niekorzystne dla autora, podobnie jak to stało się w om ów ionym przypadku, gdy opiniodaw cą był D. P. Konowałow.

5 Por. J. W. van Spronsen: The Periodic S y ste m of Chemical Elements. A Hi­ sto r y of the First Hundred Years. Am sterdam —London—N ew York 1969.

(6)

O ile jednak nie dziw i w końcu n egatyw n a opinia tego ostatniego, który — z e w zględu na w yzn aw ane poglądy — n ie m ógł w yrazić swej pozytyw nej opinii, o tyle osobliw a jest negatyw na opinia W. Crookesa odnośnie celow ości pub lik ow a­ n ia rękopisu na łam ach „Chemical N ew s” (por. list W. Crookesa do N. A. M oro- zow a zam ieszczony na s. 64). U znał on rękopis za „czystą sp ek ulację”. Sam W. Crookes — jak wiadom o — też nie stronił od spekulow ania w nauce. Jak się zdaje — tak przynajm niej ją sądzę — czynnikiem decydującym było to, że N. A. Morozow n ie był uznany przez m iędzynarodową społeczność uczonych za profesjonalistę w chem ii czy fizyce.

Szkoda, że w książce autorów radzieckich n ie został szerzej om ów iony sto su ­ nek D. I. M endelejew a do koncepcji N. A. M orozowa. A przecież z in nych p u b li­ kacji autorów radzieckich wiadom o, że D. I. M endelejew zapoznał się z rękopisem książki N. A. Morozowa oceniając tekst um iarkow anie krytycznie. Dla czyteln ik ów n ie tylko polskich interesujące byłoby też dowiedzieć się czegoś w ięcej o poglą­ dach innych rosyjskich uczonych na tem at koncepcji N. A. Morozowa.

C iekawe inform acje przynosi artykuł A. N. Kriwomazowa. Oto — stw ierdza autor — w 1909 r. Polak Bohdan Szyszkow ski, w ów czas profesor U n iw ersytetu K ijow skiego, oznajm ił E. Rutherfordowi, „że uzyskane przez tego ostatniego naj­ now sze dane stają się oczyw iste z pozycji teorii budowy atom ów N ikołaja A lek ­ sandrowicza Morozowa, nieznanego w Europie Zachodniej uczonego-sam ouka” (s. 68), Godne uw agi jest to, że obaj — N. A. MorOzow i E. R utherford — byli zwolennikam i koncepcji J. N. Lockyera (1836—1920) dotyczącej ew olucji m aterii. Według tego uczonego, dzisiejsze pierw iastki chem iczne składają się i pow stają z protopierw iastków (protowodoru, protohelu i nebulu). W pew nych w arunkach — zdaniem jego — pierw iastki Chemiczne mogą dysocjow ać na protopierw iastki. Dodam, że niektóre m otyw y tej koncepcji zostały wsparte w pracach W. Crookesa, J. J. Thom sona i innych.

W spom niany już B. Szyszkow ski — jak inform uje rzetelnie A. N. K riw om azow — odegrał pozytyw ną rolę w upow szechnianiu poglądów N. A. M orozowa na t e ­ renie Europy Zachodniej. Mimo to n ie znalazły one w yraźnego w sparcia u kory­ feuszy zachodniej chem ii czy fizyki, w szczególności zaś E. Rutherforda. N iek tóre interpretacje poglądów N. A. Morozowa, zaw arte w artykule B. Szyszkow skiego R adioactivity in relation to Morozoff’s th eory of constitution of ato m s („Nature”, 1909 vol. 80) zdaw ały się przeczyć istnieniu cząstek beta (elektronów), o których istnieniu donosił w łaśn ie E. Rutherford.

W iarygodna jest opinia A. N. K riw om azowa jakoby — w ed łu g E. Rutherforda — niedostatkiem teorii N. A. Morozowa były: 1) brak energetycznej ch arak terysty­ ki rozpadu pierw iastków chem icznych 1 2) h ipotetyczny charakter postulow anych protopierwiastków. W sumie, odnosi się w rażenie na podstaw ie lektury artykułu, że E. Rutherford kontynuow ał wobec koncepcji rosyjskiego autora podejście D. P. K onowałowa. Innym i słow y, E. Rutherford — w ujęciu A. N. K riw om azow a — byłby kontynuatorem pozytyw istycznej orientacji na terenie chem ii i fizyki. Opinia taka byłaby dość szokująca, poniew aż uczony ten sam był twórcą dość spekulatyw nej w ow ych czasach koncepcji b udow y atomów.

W artykule W. W. Siniukina rozważane są poglądy N. A. Morozowa na n a­ turę roztworów. Przypom nę, że najbardziej płodne na tym obszarze badań b yły przy końcu X IX w . poglądy zrodzone w Europie Zachodniej. Warto jednak stwierdzić, że godne uw agi koncepcje w ysu n ęli w R osji tacy uczeni, jak: D. I. M en­ delejew , W. A. K apustinski i I. A. Kabłukow .Sprawy te n ie są —■ jak m ogę są­ dzić na podstaw ie naszego bieżącego piśm iennictw a — bliżej znane polskim h isto­ rykom chem ii. W zasadzie N. A. Morozow kroczył śladam i D. I. M endelejew a w zakresie chem icznej teorii roztworów, jednocześnie jednak potrafił ją uzupełnić

(7)

384

Recenzje

tezam i teorii dysocjacji elektrolitycznej. Owocowało to — jak inform uje W. W. S i- n iukow — sw oistą teorią jonowej hydratacji.

A rtykuł ten, podobnie jak teksty J. I. Sołow iew a i A. N. K riwomazowa, w y ­ dobywa z dorobku N. A. Morozowa co celniejsze ujęcia, które znalazły takie czy krne rozw inięcia w św iatow ej literaturze chemicznej. Można natom iast pow ątpie­ wać, czy był to efek t spowodow any w pływ em jego prac. Sądzić m i raczej w y ­ pada, że był on spowodow any tym, iż chem ia św iatow a rozwijała idee analogiczne

do poglądów N. A. M orozowa i to n iezależnie od niego.

O innych pracach, zam ieszczonych w książce, nie będę się tu w ypow iadać, po­ niew aż nie leżą one na lin ii moich profesjonalnych zainteresow ań. K siążkę oce­ niam jako pożyteczną i interesującą przynajmniej z dwóch powodów. Po pierw ­ sze dlatego, że pokazuje zm agania człow ieka borykającego się skutecznie z p rzeciw ­ nościam i losu; po drugie dlatego, że zaw iera sporo inform acji mogących posłużyć do syntetycznego opracowania dziejów teoretycznych badań w dziedzinie chem ii. Biografia N. A. Morozowa dostarcza też w iele interesujących przekazów o epoce, która ciągle — w dziedzinie nauk ścisłych — czeka na sw ego historyka. Sądzę przy tym, że lektura książki może być pouczająca pod niejednym w zględem .

Stefan Zam ecki (Warszawa)

Ludwik B a z y 1 o w: Polacy w Petersburgu. W rocław 1984 Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich 473 ss. nlb. 2.

Obszerne dzieło o Polakach w Petersburgu napisał profesor U niw ersytetu W arszawskiego — Ludwik Bazylow. Okazało się ono ostatnim w Jego dorobku naukowym . Gdy pisałem tę recenzję, Profesor jeszcze żył i pracow ał nad k olej­ nym dziełem poświęconym cyw ilizacji rosyjskiej, ale zasłabał n agle i po k ilk u ­ nastu godzinach, 17 stycznia 1985 r., życie zakończył.

Profesor Bazylow (ur. 14 IiV 1915 r. w e Lw ow ie, absolw ent i doktor U niw er­ sytetu Jana Kazimierza) opublikował w iele książek o Rosji X IX i początkach X X w ieku oraz o jej powiązaniach z Polską. N iestrudzony na tym polu, w ostat­ nich kilkunastu latach obdarzył czytelników kilkom a w artościow ym i dziełami, jak choćby: Dzieje Rosji (wyd. 2 Warszawa 1977), Obalenie ca ratu (wyd. 2 Warszawa 1977), Ostatnie lata Rosji carskiej. R z ą d y S tołypina (Warszawa 1972), Społeczeńst­ w o rosyjskie w p ie rw sz e j połowie X I X w i e k u (Wrocław 1973), Syberia (Warszawa 1975). W każdej z nich znajdziem y m niejsze lub w iększe fragm enty poświęcone nauce i ludziom z nią związanych. I każda z tych książek, w ydaw anych w dość w ysokich nakładach, nie poleżała długo na półkach księgarskich. W księgarniach krótko też gościła, w ydana w dziesięciotysięcznym nakładzie, książka, o której chcę coś niecoś napisać.

P olacy w Petersburgu: politycy, poeci, pisarze, dziennikarze, uczeni, lekarze, inżynierow ie, aktorzy, m uzycy, a naw et i sportowcy oraz tysiące bezim iennych robotników i urzędników wtopionych w obce m ilionow e środowisko, próbujący się organizować w przeróżne stow arzyszenia, grupujący się najczęściej w okół kilku parafii katolickich. A jeszcze ci, którzy w padali do „W enecji Północy” na kilka tygodni czy m iesięcy, zw ykle dla załatw ienia tu „u samej góry” rozlicznych in te­ resów: spadkowych, uzyskania koncesji czy zw rotu skonfiskow anych przez władze carskie dóbr rodowych. W szystko to ma na uwadze Ludwik Bazylow. Tem at pod­ jął n iezw ykle rozległy, a i okres, którym się zajm uje, krótkim nie jest. D w a stu­ lecia! N ie ma w ięc sensu w iększego w ypom inać Autorowi, że to i tamto pominął,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Art historian Timo de Rijk was appointed Professor of Design, Culture and Society in Delft and Leiden last September.. He calls this combination ‘a

Zielona m asa chw astów dostarcza dość znacz­ n ych ilości składników pokarm ow ych dla roślin, lecz nie w pływ a ko­ rzy stn ie na n iek tó re w łaściw ości

Selected growth factor delivery systems for bone tissue engineering applications GF(s) Incorporation approach Carrier material Release profile Results References GDF-5

Consequently, the main objective of this paper is to de- rive a CFAR detector for the case of range-migrating point target embedded in highly heterogeneous clutter following

Warto przypomnieć, że jest to już druga książka tego autora w ostatnim czasie, któ­ ra porusza problemy przygotowania do pracy, kształtowania kariery zawodowej, kultury

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

Trójglicerydy czyli lipidy właściwe, składają się z glicerolu i trzech reszt kwasów tłuszczowych.. Kwasy nasycone występują u zwierząt, posiadają konsystencję

[r]