• Nie Znaleziono Wyników

Psychologiczna koncepcja powołania religijnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Psychologiczna koncepcja powołania religijnego"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Eugeniusz Ożóg

Psychologiczna koncepcja powołania

religijnego

Collectanea Theologica 44/2, 45-60

(2)

K S. E U G EN IU SZ OŻOG SJ, KRAKOW

PSYCHOLOGICZNA KONCEPCJA POWOŁANIA RELIGIJNEGO

W obecnym stan ie b ad ań n a jb a rd zie j p rzeko ny w ującą teorię po­ w o łania i jego rozw oju przed staw ił D onald S u p e r . Jego poglądy na te n te m a t streścić m ożna w n a stę p u jąc y sposób: u podstaw p ro ­ cesu prow adzącego do obrania określonego zaw odu leży obraz sa­ m ego siebie, jak i k ażdy człow iek posiada i chęć jego realizacji w określonych w aru n k ach . Rozwój pow ołania jest to ustaw iczny, ogólnie biorąc n ieo d w racaln y i u p o rządkow any proces dynam iczny, k tó ry dochodzi do sk u tk u w trak cie in te ra k c ji pom iędzy jed nostk ą i społeczeństw em przy w y k o ny w an iu danego zawodu. W chodzą więc tu ta j w rac h u b ę trz y czynniki: s p o ł e c z n e w noszące ze sobą pew ne oczekiw ania ze stro n y g rupy, o s o b o w o ś c i o w e łącznie z pojęciem sam ego siebie oraz s y t u a c y j n e czynniki zew n ętrz­ ne, np. w a ru n k i ekonom iczne, nad k tó ry m i zaintereso w ana osoba nie posiada k o n tro li. Proces rozw ojow y pow ołania polega na u rze ­ czy w istn ian iu obrazu sam ego siebie w o b ran ym środow isku 1.

B adania przeprow adzone w o p arciu o tę teorię przez B r o p h y, E n g l e n d e r a , T a g e s o n a , B l o c h e r a i S c h u t z a w yk aza­ ły, że zw ykle w y b iera się ta k i zaw ód i tak i rodzaj działalności, k tó ­ r y odpow iada obrazow i sam ego siebie 2.

Zgodnie z ogólnie p rzy ję ty m poglądem m otyw em leżącym u pod­ staw pow ołania jest prag n ienie sam orealizacji. P ow staje więc p y ta ­ nie, czy te n sam m otyw leży u podstaw pow ołania religijnego. Ro- gerow ska idea ak tu alizacji siebie, k tó rą posługuje się S u p e r , jest jedną z n ajsiln iejszy ch potrzeb człow ieka. Całe też jego zachow a­ nie zdąża do jej z a sp o k o je n ia 3. Otóż realizow anie pow ołania re li­

1 D. S u p e r , R. S t a r i s h e v s k i , C a re e r D e v e lo p m e n t. S e lf C o n cep t T h e o r y , N. Y ork 1963, 114.

2 L. R u l l a , D ep th P sy c h o lo g y an d V o c a tio n , R om e 1971, 13.

8 Z. P ł u ż e k, W y k ła d y z p sy c h o lo g ii o so b o w o śc it L ublin (m aszynopis), 139.

(3)

46 K S . E U G E N IU S Z O ŻOG S J

gijnego oznacza służbę określonym w artościom i ideałom przede w szystkim dla n ich sam ych. S am oak tu alizacja m a tu ta j m iejsce, lecz je st poniekąd p ro d u k te m ubocznym w y n ik ający m z te j służby. P o n ad to system w artości zw iązanych z pow ołaniem re lig ijn y m jest w sto su n k u do realnego pojęcia o sobie całkow icie tra n sc en d e n tn y . A w ięc pro b lem Boga, św iętości, ostatecznego przeznaczenia czło­ w ieka, zbaw ienia, wieczności, wolności, godności ludzkiej itp., w szystkie te pojęcia wchodzące w sk ład środow iska Bożego, w k tó ­ ry m obraca się pow ołany, m uszą pozostaw ać w d y sp ro po rcji z re a l­ n y m pojęciem siebie, jeśli ono je s t rzeczyw iście realn e. Człow iek w ięc an gażu jący się w ich realizację m usi posiadać id ealn y obraz siebie, k tó ry p rag n ie urzeczyw istnić.

P ow ołanie zatem relig ijn e w sw ym psychologicznym aspekcie jest raczej procesem do pełniania idealnego niż realnego obrazu sie­ bie. Oczywiście nie oznacza to, że w w y n ik u pow ołania n ie re lig ij- nego m am y zawsze do czynienia z o d w ro tną s y tu a c ją 4. O dnośnie zatem n a początku postaw ionego p y ta n ia należy stw ierdzić, że ró w ­ nież u podstaw pow ołania relig ijn eg o leży m o tyw sam orealizacji, choć w ty m w y p ad k u nie je st ona celem sam ym w sobie i przebiega w in n y nieco sposób niż w w y p a d k u pow ołania niereligijnego.

Rozwój każdego ro d zaju pow ołania dokonuje się w o kreślonych w a ru n k a ch zew nętrznych, k tó re w naszym w ypadku, stan o w i środo­ w isko społeczno-eklezjalne. W jego skład wchodzi przede w szy st­ kim Bóg p rzem aw iający do człow ieka przez bezpośrednie O bjaw ie­ nie, przez znaki czasu oraz osobiste dośw iadczenia, in ni ludzie i kon ­ k re tn a sy tu a c ja historyczna, w k tó re j działa Kościół, podlegająca ustaw iczn y m zm ianom i staw iająca przed nim coraz to now e w y m a­ gania. W szystko to stw arza dla człow ieka specyficzne w a ru n k i psy - chiczno-społeczne, k tó re w y w ie ra ją d ecy d u jący w pły w n a s tru k tu rę jego osobow ości5. Sam zaś człow iek poddaje się ty m w pływ om lub staw ia im opór w zależności od tego, czy w artości i cele g ru p y są do pogodzenia z jego osobistym i ideałam i, czy też nie. Z rozw ażań pow yższych w ynika, że pow ołanie relig ijn e w sw ym psychologicz­ n y m w ym iarze jest to proces realizacji idealnego ob razu siebie w sy tu a c ji społeczno-eklezjalnej 6.

Z agadnienie m o ty w acji a pow ołanie

Społeczno-eklezjalne środow isko jest re a ln ą rzeczyw istością za­ w ie ra jąc ą określone w artości, k tó re pow ołany zobow iązuje się re a li­ zować obierając sta n duchow ny. Rodzaj ty ch w artości został okreś­

4 L. R u 11 a, dz. c y t., 51.

5 N. S a n f o r d , S e lf an d S o c ie ty , N. Y ork 1966. « L, R u 11 a, d z. cyt., 52.

(4)

lony w nauce Soboru W atykańskiego II, gdzie czytam y: „Poniew aż ostateczną n o rm ą życia zakonnego je s t naśladow anie C h ry stu sa u k a ­ zane w E w angelii, przeto w szystkie in s ty tu ty pow inny tę norm ę uw ażać za sw oją najw yższą re g u łę ” (DZ ,2). Zasada ta odnosi się nie tylko do zakonników , lecz do w szy stk ich kapłanów . Zostało to sfo r­ m ułow ane w D ekrecie o posłudze i ż y c iu kapłanów : „W rzeczy sa ­ m ej C h ry stu s, aby n ieu sta n n ie w ykonyw ać tę w olę Ojca w św iecie przez Kościół, działa za p o śred n ictw em sw ych sług i d lateg o pozo­ s ta je zaw sze zasadą i źródłem jedności ich życia” (DK 14). N a jsk u ­ teczniejszym środkiem prow adzącym do tego celu je st p ra k ty k o w a ­ nie posłuszeństw a, czystości i ubó stw a (DK 17). Posłuszeństw o bo­ w iem je s t p rak ty c zn y m sposobem w y ra z u m iłości k u C hrystusow i, gdyż u w zględnia Jego p lan y i poddaje się im. Czystość w sw ej a u ­ ten ty czn ej form ie otw iera człow ieka n a innych, ubóstw o n ato m iast je s t owocem p rag n ien ia doskonałości i u łatw ia k o n ta k t z biednym i, któ rzy w św ietle n a u k i ew angelicznej w in n i stanow ić jed e n z cen ­ tra ln y c h zaintereso w ań Kościoła.

Pow yższy sy stem w arto ści o kreśla c h a ra k te r m otyw acji, k tó ra w in n a kiero w ać k a n d y d a te m w stęp u jący m do sta n u duchow nego oraz alu m n em przy g o to w u jącym się do k ap łań stw a. Szczera in te n ­ cja stanow iąca z p u n k tu w idzenia teologicznego podstaw ow e k r y ­ teriu m au tentyczności pow ołania przełożona na języ k psycholo­ giczny nie oznacza nic innego, ja k m o ty w ację relig ijn ą p rze jaw ia ­ jącą się w p rag n ie n iu realizow ania w sw ym życiu pow yższych w a r­ tości.

P ro b le m jed n a k polega n a tym , że w człow ieku obok m otyw ów św iadom ych działa rów nież w iele nieuśw iadom ionych, które, choć nie posiadają relig ijn eg o c h a ra k te ru , m ogą być p rzyczyną w y b o ru i trw a n ia w stan ie d u c h o w n y m 7.

Tak więc w stąpien ie do zakonu czy do sem in ariu m duchow nego może m ieć c h a ra k te r ucieczki przed odpow iedzialnością i in ic ja ty ­ wą, k tó re j dom aga się życie m ałżeńskie, p raca zaw odow a i każde zaangażow anie sp o łe c z n e 8. Źródeł tak ic h n astaw ień należy szukać n ieje d n o k ro tn ie w okresie dzieciństw a. Rodzina stosująca niew łaś­ ciwe m eto dy w ychow aw cze, polegające n a oszczędzaniu dziecku każdego w ysiłku, n a otaczaniu je przesadn ą troskliw ością, na s tw a ­ rzan iu m u św iata sztucznego, w k tó ry m nie m a ludzi złych, w k tó ­ ry m bez w y siłk u m ożna w szystko osiągnąć, czego się p rag nie — doprow adza do tego, że gdy d o rasta ją c y człow iek spotka się z tw a r ­ dym i w ym ogam i życia, zaczyna się w nich czuć niepew nie, jest

7 L. R u 11 a, dz. c y t., 71.

8 R. M a t i g o n, M o tiv a tio n d e la v o c a tio n ; w : L a vo ca tio n , e v e il e t f o r ­ m a tio n , P a ris 1966, 92; A. P lé, P e u t- il e x is te r les a ttr a its in co n scien ts à la v ie r e lig ie u s e ?, w: L e d is c e r n e m e n t d e s vo c a tio n s d e re lig ie u se s, praca zb. pod red. A. P l é , P aris 1955, 73.

(5)

48 K S. E U G E N IU S Z O ŻÓ G S J

u staw icznie zagrożony i w k o nsekw encji p rag nie się z niego w yco­ fać. W tak im w y p ad k u k laszto r lu b sem in ariu m s ta je się m iejscem ucieczki. W n im — ja k m u się w y d aje — będzie mógł rozciągnąć n a okres całego życia beztroski czas dzieciństw a. P ojęcie zakonu jak o rodziny, k tó rą rozum ie on na swój specyficzny sposób, sp rz y ­ ja p o d trzy m y w an iu tak ich w yobrażeń 9.

Z darza się rów nież, że u podłoża p rag n ien ia przepędzenia życia w sta n ie duchow nym i w celibacie leżą n ierelig ijn e m otyw y. Roz­ wój in sty n k tu seksualnego może ulec zaburzeniom w w y n ik u sto ­ sow ania niew łaściw ych m etod w ychow aw czych, np. w p rzy p ad k u przysłow iow ego już p u ry ta ń sk ie g o k lim atu panującego w rodzi­ nie bądź też n a sk u te k urazo w y ch przeżyć zw iązanych z tą dzie­ dziną. P ro w ad zi to do tw o rzen ia się lęk u p rzed n o rm aln y m życiem seksu aln y m . W tak ich w y p ad k ach zakon stanow ić m oże m iejsce ucieczki od problem ów zw iązanych z płcią. Nie są to w rzeczyw is­ tości w ypadki zb y t rzad k ie, zwłaszcza u d z ie w c z ą t10. N ie może w te d y być m ow y o cnocie czystości w teologicznym rozum ieniu tego słow a. Teologiczna bow iem cno ta czystości polega n a św iado­ m y m w y rzeczeniu się rzeczyw istej w artości, jak ą w ty m w y pad ku jest n o rm aln ie prow adzone życie seksualne, dla celów wyższych. K ry je to w sobie dodatkow e niebezpieczeństw o. Może się przecież zdarzyć, że w trak cie życia zakonnego u razy i k o n sek w entn ie n ie­ pokoje zostają zlikw idow ane na drodze zabiegów w ychow aw czych. W te n sposób dotychczasow a o bserw acja straci sw oje podłoże i a lu m n zostanie w y d an y siłom in sty n k tu . C noty przecież nie po­ siadał nigdy n .

N iejasn y obraz życia zakonnego i kapłańskiego w y stę p u ją c y częs­ to u k an d y d ató w może rów nież spowodow ać dojście do głosu n ie- re lig ijn e j m o tyw acji p rzy w stępow aniu. Z akorzeniony więc kom ­ pleks niższości i potrzeba zależności p asu je doskonale do obiegow e­ go i zafałszow anego pojęcia pokory, a bojaźń przed ludźm i stanow i n ieje d n o k ro tn ie zam askow any m o ty w tzw. nienaw iści św iata 12.

P odstaw ow ą racją, k tó rą w in ien kierow ać się k ażdy obierając s ta n duchow ny jest, z p u n k tu w idzenia k ry te rió w teologicznych autentyczności pow ołania, prag n ien ie doskonałości. O kazuje się je d ­ nak, że i tu ta j dochodzi n iek ied y do pow ażnych nieporozum ień. U podstaw tego p rag n ien ia leży więc niekiedy potrzeba bezpieczeń­ stw a. P erfek cjo n isty czn e ten d e n c je stan o w ią sposób jej zasp okaja­ nia. Ma to m iejsce przede w szy stk im w tedy, gdy k a n d y d a t posiada 9 H. S t e n g e r, G e fa h rd e rte A n tw o r t. P sych o lo g isch e P ro b le m e d e s O r- d e n sb e r u fe s, F reiburg 1964, 11.

10 V. M a r c o z z i, D isc e r n e m e n t e t selectio n d es v o c a tio n ; w : V ocation s re lig ie u se s e t m o n d e m o d ern e, P aris 1961, 180.

11 C. B i e r, P ra c tic a l R e q u ire m e n ts of a P ro g ra m fo r th e P sych o lo g ica l S c re e n in g of C a n d id a ts, Suppl. V ie Spirit. ('1964) nr 29, 118— 151.

(6)

zafałszow any w jak im ś sto p n iu obraz Boga. P rzy czy n takiego znie­ kształcenia doszukiw ać się należy w dośw iadczeniach dziecka w y ­ niesionych z przeżyć w sto su n k ach z rodzicam i. P ed an ty czn y i zby t surow y ojciec, sto su jący m eto d y w ychow aw cze polegające na s tr a ­ szeniu dziecka Bogiem karzącym bez litości za popełnione zło, no­ tu ją c y m w sw ych księgach każdy czyn, prow adzi w k onsekw encji do pow stania obrazu straszliw ego sędziego, którego gniew u należy unikać za w szelką c e n ę 13. O znaką działan ia po trzeb y zabezpiecze­ nia się przed ta k p o jęty m Bogiem je st jak ieś egzystencjalne tchó ­ rzostw o p araliżu jące zdrow ą in icjaty w ę oraz możność działania na w łasną odpow iedzialność. Zakon staw iający sobie jako zasadniczy cel dążenie do doskonałości stanow i w w y p adk u takiego k a n d y d a ta sposób zaspo k ajan ia w yżej w spom nianej potrzeby.

D alszym u k ry ty m n iere lig ijn y m m otyw em m ogącym w yw ierać w pływ na decyzję w stąp ien ia do sta n u duchow nego je s t w ygóro­ w ane prag n ien ie znaczenia i w ielkich osiągnięć. Oczywiście tego ro dzaju p rag n ien ia u trz y m an e n a śred n im poziom ie są zjaw iskiem norm alny m , zwłaszcza u ludzi m łodych. Chęć jed n a k o dgryw ania ja k ie jś sp ecjaln ej roli zabarw iona b yw a niekiedy ten d en cjam i kom ­ p en sacyjn ym i w y p ły w ający m i z poczucia niższości zrodzonego na gruncie niepow odzeń szkolnych, w k o n tak ta ch społecznych itp. W ty m w zględzie znane są tru d n o ści pow stające w społecznościach zakonnych na tle różnic pom iędzy np. siostram i z w yższym w y ­ kształceniem i bez żadnego w y kształcenia lub pom iędzy k ap łanam i i tzw. braćm i w zakonach m ęskich.

R zadszym , choć rów nież zd arzającym się zjaw iskiem w p ły w a­ jącym na decyzje dotyczące sta n u duchow nego, jest poczucie ja ­ kiegoś w yjątk o w eg o w ybran ia. Dochodzi ono do głosu szczególnie u osobowości histero idaln y ch , zwłaszcza gdy tow arzyszy tem u n ie ­ zbyt jasn e pojęcie pow ołania religijnego. Spośród tego rod zaju osób r e k ru tu ją się późniejsi przełożeni uw ażający się za niezastąpionych, m ający — w swoim m niem an iu — do spełnienia jak ą ś specjaln ą m isję, k tó rz y uw ażają, że się ich nie docenia odw ołując z zajm o ­ w anego stanow iska.

Zapał apostolski sam w sobie jest cechą, k tó rą w inien odznaczać się każdy ksiądz. Może on jed n ak w ynikać z po trzeby oddziaływ a­ nia, w pły w an ia na innych, otaczania się nim bem nadzw yczaj u ta ­ lentow anego kierow nika i doradcy. W ten sposób osłabia się poczu­ cie niepew ności, a w zm acnia proces dow artościow yw ania sam ego siebie. Rów nie dobrze u podstaw w ielkiego zapału apostolskiego odkryć m ożna potrzebę dom inacji, co dla społeczności zakonnej stw arza w iele niebezpieczeństw . L udzie działający na tej zasadzie

13 G. C r u c h o n , L 'O rd in a tio n de l'h om m e à D ieu co m m e fa c te u r s u p r ê ­ m e d 'in té g r a tio n de la p e r s o n n a lité ; w: I C u rsu s in te rn a tio n a lis E x e rc itio - rum S p ir itu a liu m in h odiern a luce E c c le sia e, Roma 1968, ?*i.

(7)

50 K S . E U G E N IU S Z O ŻÓ G S J

p o tra fią posuw ać się aż do in try g i nienaw iści, gdy sp o tk a ją się z opozycją, gdy nie są u zn aw an e ich zasady. P o trz e b ę dom inacji z jed n ej i głęboki kom pleks niższości z dru giej s tro n y w y k ry ć m ożna u k ap łan ó w otaczających się chętnie ludźm i p rosty m i, bez w y kształcen ia i czujących się źle w środow isku in telig en cji. Często pow ołują się oni w sw ej działalności n a obowiązek, p rzy czym po­ stępow anie ich nosi cechy sztyw ności, k tó ra nie pozw ala n a jak ie ­ kolw iek kw estionow anie i w ery fik o w an ie w św ietle now ych d a ­ nych raz pow ziętych decyzji. W tak ich razach najp raw do po do b niej n ie m iłość je st m otorem d ziałania, lecz lęk 14.

Z agadnienie istn ien ia i d ziałan ia m otyw ów w y m y k ający ch się spod świadom ości człow ieka w iąże się — co pow iedziano w yżej — ze sp raw ą autentyczności pow ołania. D ecydującym k ry te riu m jest w ty m względzie szczerość i praw ość in ten cji. M otyw acja o cha­ ra k te rz e n ierelig ijny m , św iadom a i nieśw iadom a w y stę p u je p raw ie zawsze u osób w stęp u jący ch do s ta n u duchow nego. Nie w yklucza to obecności łaski Bożej w p ły w ającej n a decyzje człow ieka. P o­ w ołanie je d n a k nie jest stan em , k tó ry raz się posiadło i m a się go już n a zawsze. J e st ono u staw icznie ro zw ijający m się procesem . M otyw acja nieśw iadom a n ie w y k ry ta w stosow nym czasie stanow i przed e w szy stk im zagrożenie dla dynam icznego ro zw oju pow ołania. P o n ad to zb y t in ten sy w n e jej działanie może słusznie budzić obawę, że je st jed y n y m czynnikiem w p ły w ający m n a decyzję k a n d y d ata. A w ta k im razie nie m ożna by m ówić o istn ien iu praw dziw ego po­ w ołania religijnego 15.

Pojęcie w e w n ętrzn e j spójności i niespójności pow ołania Chcąc zrozum ieć d y n am ik ę ro zw o ju pow ołania i jego trw ałość niezbędnym jest w yjaśnienie, n a czym polega jego w e w n ętrzn a spójność. Pojęcie to w prow adza do analizy pow ołania M. R u 11 a. P osłu g u je się przy ty m term in olo g ią zaczerp niętą z psychologii głębi, k tó ra ja k wiadom o, nie je s t jednoznaczna i d latego zachodzi p o trzeb a dodatkow ych w y jaśn ień.

W spom niany więc a u to r posłu g u je się pojęciem ak tu aln eg o o b ra ­ zu siebie, k tó ry dzieli się n a św iadom y i u k ry ty . W sk ład p ie rw ­ szego w chodzą w szystkie św iadom ie p rzy pisyw an e sobie w łaści­ wości osobowościowe, d ru g i n a to m ia st określa się przez te cechy, k tó re osoba rzeczyw iście posiada, niezależnie od tego, czy o nich wie, czy nie, czy chciałaby je m ieć, czy też w o lałab y ich nie po­

14 A. B e n k o , E x a m in d e la v o c a tio n , Sup p l. V ie Sp irit. (1954) nr 29, 152— 159.

15 M. C h o i s y, M o tiv a tio n s fa v^ ses e t v o c a tio n , P sy c h e (1954) nr 9, 463— 479; G. B o o t h , U n con sciou s M o tiv a tio n in th e C hoice o f th e M in i­ s tr y as a V ocation , P ast. P sych . (1958) nr 9, 18— 24.

(8)

siadać. W y k ry w a się je p rzede w szy stk im p rzy pom ocy m etod p ro jek cy jn y ch . P rócz tego istn ieje tzw . id ealn y obraz sam ego sie­ bie, czyli sy stem w artości i postaw , k tó re d an a osoba chciałaby posiadać l6.

P ow ołanie ro zw ija się n a drodze in te ra k c ji pom iędzy człow iekiem i środow iskiem . Dochodzi ona do sk u tk u przez w ypełn ianie ról spo­ łecznych zgodnie z oczekiw aniam i g ru p y , k tó re p rzy b ie ra ją form ę k o n k re tn y c h w ym agań zn ajd u jący ch sw oje uzasadnienie w s tr u k ­ tu rz e w arto ści i celów oraz m etod stosow anych do ich osiągnięcia. D efinicja spójności pow ołania określa rela cję zachodzącą pom ię­ dzy ak tu a ln y m , św iadom ym lub u k ry ty m , a id ealn y m obrazem sie­ bie, czyli system em w artości i postaw , k tó re prag n ie się zrealizow ać w ok reślo n y m środow isku społecznym . W ty m w y p ad k u je s t to środow isko społeczno-eklezjalne. O w ew n ętrzn ej zatem spójności pow ołania m ów im y w tedy, gdy św iadom e lub nieśw iadom e p o trze­ by człow ieka są zgodne, a więc niek on flik to w e w sto sun ku do obiek­ tyw nego sy stem u w artości i zw iązanym i z n im i ad ek w atn y m i p o sta­ wam i. Dzieli się ona na spójność w e w n ętrzn ą społeczną i psychiczną. W pierw szym w y p ad k u istn ieje zgodność p otrzeb św iadom ych lub nieśw iadom ych z system em w spom nianych w artości i postaw , w d ru g im n ato m ia st zgodność ta zachodzi ty lk o pom iędzy p o trzeb a­ mi i w artościam i, nie m a jej n ato m iast pom iędzy p otrzebam i i po­ staw am i.

Dla jasności objaśn im y pow yższe defin icje k o n k retn y m i p rz y k ła ­ dam i. Je d n o stk a A k ieru jąc się praw d ziw y m i relig ijn y m i m o ty w a­ m i w stę p u je do sta n u duchow nego. P ra g n ie osiągnąć w yższy sto­ pień doskonałości m iędzy in n y m i przez p rak ty k o w an ie ew angelicz­ n ej cn oty czystości. Rów nocześnie zd aje sobie sp raw ę z tego, że je st to m ożliw e do osiągnięcia ty lk o w tedy , gdy będzie posiadała d osta­ teczny stopień sam odyscypliny. W ro ztro p n y więc sposób poddaje się w ym ogom ascezy. P o trz e b a więc osiągnięcia doskonałości je st zgodna z naczelnym i w artościam i i w y n ik ający m i z nich postaw a­ mi. W ty m w y p ad k u m am y do czynienia z w e w n ętrzn ą spójnością społeczną. Osoba n ato m iast B, k tó ra z ty ch sam ych pobudek w stę ­ p u je do zakonu, nie p rzestrzeg a w ym ogów sam odyscypliny, uw aża­ jąc, że nie jest to konieczne do osiągnięcia celu, jakim je s t dosko­ nałość. T ylko więc postaw y i k o n sek w en tnie w y n ik ające z nich zachow anie pozostaje w dysonansie do potrzeb. J e s t to spójność psychiczna. W ynika stąd, że społeczna spójność w ew n ętrzn a zaw ie­ ra także psychiczną, lecz nie odw rotnie.

B ra k spójności w ew n ętrzn ej pow ołania w y stę p u je n a płaszczyźnie rela cji pom iędzy u k ry ty m — realn y m , a id ealn y m obrazem sietiie. P ra k ty c z n ie bow iem nie je st m ożliwe, b y ktoś posiadający św iado­ m e p o trzeb y k onfliktow e w sto su n k u do obiektyw nego sy stem u w a r­

(9)

52 K S . E U G E N IU S Z OŻÓ G S J

tości i postaw zw iązanych z ich realizacją mógł w stąpić do sta n u duchow nego i trw ać w nim przez dłuższy okres.

O m aw iając m o ty w ację leżącą u podstaw w ybo ru relig ijneg o po­ w ołania stw ierdziliśm y, że obok praw dziw ych może w tak im w y ­ p ad k u działać szereg m otyw ów nieśw iadom ych, pseudoreligijnych, k tó re z au ten ty czn y m pow ołaniem niew iele m ają w spólnego. Tak więc stw ierdzenie: p rag n ę służyć Bogu, w ypełniać Jego w olę w za­ konie, może k ry ć w sobie konflik tow e u kieru nk ow an ie na zdobycie znaczenia, podobnie chęć osobistych w yrzeczeń i służby zakonow i b yw a n iekied y w yrazem p o trzeb y z a le ż n o śc i17.

Z b rak ie m więc w ew n ętrzn ej spójności pow ołania m am y do czy­ nienia w tedy, gdy istn ieje k o n flik t nieśw iadom ych p otrzeb z w a rto ś­ ciam i i postaw am i, k tó re św iadom ie p rag n ie się realizow ać. P odob­ nie ja k w w y pad k u spójności pow ołania, ta k i tu ta j istn ieje n iesp ój­ ność społeczna i psychiczna. N iespójność psychiczna polega n a d y ­ sonansie nieśw iadom ych potrzeb i obiek tyw n ych w artości, gdy n a ­ to m iast dysonans ten istn ieje pom iędzy nieśw iadom ym i po trzebam i a o b iekty w ny m i w artościam i i postaw am i, m am y do czynienia z n ie­ spójnością społeczną.

P ow iedzm y więc, że osoba X w stęp u je do zakonu, gdyż działa w niej silna potrzeba znaczenia. W zakonie, do którego chce w stą ­ pić, im ponuje jej przede w szy stk im jego szeroka i szanow ana przez społeczność katolicką działalność apostolska. W rzeczyw istości jed ­ n ak w działalności, do k tó re j się w łącza, nie szuka ch w ały Bożej będącej naczelną w artością, lecz sposobu zaspokojenia w spom nia­ nej potrzeby. Istn ieje więc k o n flik t nieśw iadom ej p o trzeb y i obiek­ ty w n e j w artości wchodzącej w sk ład idealnego obrazu siebie. P r a ­ gnąc jed n a k n a płaszczyźnie św iadom ej realizow ać id ealn y obraz siebie szuka fo rm działalności niekoniecznie rzu cający ch się w oczy i niosących ze sobą uznanie, lecz p o trzeb n y ch do realizow an ia chw a­ ły Bożej. P o staw y więc zgodne są z obiektyw nym i w artościam i, cho­ ciaż pozostają w dysonansie do nieśw iadom ej p otrzeby znaczenia. W ew n ętrzn a spójność pow ołania lub jej b ra k pociąga za sobą szereg w ażnych skutków d la g ru p y społecznej, a przede w szystkim d la jej zw artości, skuteczności d ziałan ia i trw ałości. W pow staw aniu zw artości g ru p y decyd ującą rolę odgryw a w spółdziałanie jej człon­ ków, u którego podstaw leży m iędzy osobnicza atrakcyjność. Pow o­ d u je ona zw iększanie się w zajem nego oddziaływ ania na siebie oraz przyspiesza proces upodab n ian ia w artości i postaw . W k onsekw encji zw iększa się poczucie odpow iedzialności za społeczność, rośnie oso­ b iste zadow olenie i um acnia się m orale g r u p y 18. Z kolei m

iędzy-17 T am że, 71.

18 D. C a r t w r i g h t . A. Z a n i e r, G ro u p D y n a m ic s. R esea rch a n d T h e o ­ r y , E van ston I960. 74; A. L o t t , B. L o t t , G rou p C o h en siven ess. C o m m u n i­ cation L e v e l a n d C o n fo r m ity , J. A bn. and Soc. P sych . (1961) nr 62, 408— 412.

(10)

osobnicza atrak cy jn o ść członków g ru p y uzależniona jest od takich czynników , ja k zajm ow any sta tu s społeczny, cechy osobowościowe, a więc potrzeby, postaw y, zaintereso w an ia, w ierzenia i w artości. W społecznościach o ch arak terze relig ijn y m zasadnicze znaczenie o dgry w ają te o statnie czynniki. Siła oddziaływ ania pozostałych b y ­ w a zw ykle pow ażnie zm niejszana przez dobrow olne oddanie się w służbę ogólnych celów w spólnotow ych. W w y p ad k u jed n a k b ra ­ ku w ew n ętrzn ej spójności pow ołania p o trzeby i postaw y osobowoś­ ciowe pozostają w konflikcie do w arto ści i postaw grupy. W cho­ dzą tu ta j w rach u b ę p o trzeby u k ieru n k o w an e n a siebie, tak ie ja k p otrzeba dom inacji, zależności, znaczenia, agresji i oczyszczenia, a zw iązane z nim i działania nie zm ierzają do realizacji celów w spól­ notow ych, lecz do g ra ty fik a c ji w spom nianych potrzeb. W ten spo­ sób zm niejsza się zw artość g ru p y oraz skuteczność jej działania.

B rak w ew n ętrzn ej spójności pow ołania pociąga rów nież za sobą szereg pow ażnych sku tk ó w dla sam ej osoby. W w y p ad k u niem ożli­ wości zaspokojenia k o nflik to w y ch potrzeb w y stę p u je zazw yczaj w y ­ soki poziom poczucia niepew ności. Społeczność n ato m iast w n a jle p ­ szym razie ty lk o czasowo zaspokaja p o trzeb y konfliktow e, n ajczęś­ ciej jed n a k jest p rzyczyną ich fru s tra c ji. Cały bowiem system n a ­ staw ia się n a realizację głów nych celów, jed no stka n ato m iast z n a j­ d u je w n im m iejsce ty lk o w tedy, gdy czynnie w łącza się w ich r e ­ alizację. W w y p ad k u istn ien ia potrzeb n astaw ion ych na siebie je s t to niem ożliw e lub p rzy n a jm n ie j bardzo u tru d n io n e i w kon sek w en ­ cji prow adzi do p e rm a n en tn y c h stan ó w fru stra c ji, k tó re z kolei w y w o łu ją w ysoki poziom poczucia niepew ności i zagrożenia.

Zachow anie się jedno stk i w tak iej sy tu a c ji może mieć podw ó jny c h a ra k te r, w zależności od ro d zaju niespójności w ew n ętrzn ej pow o­ łania. W w y p a d k u niespójności w ew n ętrzn ej społecznej, k tó ra, jak pow iedziano w yżej, polega n a dysonansie nieśw iadom ych po trzeb oraz o b iek ty w n y ch w artości i postaw z nim i zw iązanych, będziem y m ieli do czynienia z zachow aniem buntow niczym . D ana osoba bę­ dzie w te n sposób usiłow ać odciąć się p rzy n a jm n ie j od części środo­ w iska stw arzająceg o dla niej sy tu a c je fru stra c y jn e . Nie oznacza to św iadom ej negacji podstaw ow ych w artości. D latego w w yp adk ach tak ich nie n a stę p u je zazw yczaj całkow ite porzucenie dotychczaso­ wego try b u życia. P o jaw ia się n ato m ia st agresyw ność b iern a bądź czynna o b ejm u jąca osoby i przepisy, k tó re niosą ze sobą u d a re m ­ nienie g ra ty fik a c ji k o n flik to w y ch potrzeb. Nie może się tu obejść bez u ru ch o m ien ia m echanizm ów obro n n y ch nie dopuszczających do u tra ty dobrego m niem ania o sobie. W spom niana więc w alk a będzie się odbyw ać np. w im ię „p erson alizm u ” , przeciw ko „zacofaniu i ig n o ran cji przełożonych”, k tó rz y nie rozum ieją, że św iat się zm ie­ nił, nie w p ro w ad zają do życia zakonnego zasad soborow ych, nie prow adzą dialogu i w ogóle żyją w n iere aln y m świecie.

(11)

D ru g ą fo rm ą zachow ania w y stę p u ją c ą w w yp ad k u niespoistości psychicznej pow ołania, polegającej n a dysonansie zachodzącym po­ m iędzy nieśw iadom ym i p o trzeb am i a o biektyw nym i w artościam i, je s t konw encjonalność. Osoba k o n w en cjo n aln a jest rów nież p o grą­ żona w sta n ie p e rm a n en tn e j fru s tra c ji. P ró b u je jed n a k rozładow ać napięcia w ew n ętrzn e n a drodze przesad n ej obserw ancji, co jed n a k nie prow adzi do obiektyw nego w g ląd u w n a tu rę sw oich k o n flik ­ tów. Podobnie, ja k w w y p ad k u zachow ania buntow niczego, ta k też i tu ta j w y stę p u je in ten sy w n e działan ie m echanizm ów obronnych, a przed e w szystkim m echanizm u id en ty fik acji. „Ś w ięta jed no ść” u ra s ta do naczelnej zasady postępow ania. P row adzi to do przysw o ­ jen ia sobie postaw pożądanych przez g ru p ę i w k on sekw en cji do a p ro b a ty z jej strony , co pozw ala do zachow ania dobrego m niem a­ nia o sobie oraz do w y tw o rzen ia się p rzek on an ia o całkow itej dobro ­ w olności w przy jm o w an iu zasady konw encjonalności. B roni to przed uczuciem zagrażającego n arzu can ia. W te n sposób m ożna zapew nić sobie u czestnictw o w życiu społeczności i w jej sukcesach, co czyni s ta n fru s tra c ji bardziej znośnym .

Ź ródłem pow yższych fo rm zachow ania je st b ra k spoistości w e­ w n ę trz n e j pow ołania, k tó rą osoba przynosi ze sobą do zakonu. Rzecz jed n a k je s t w tym , że rów nież sam o środow isko może w zm acniać i pogłębiać niespoistość pow ołania, a ty m sam ym w spom niane w y ­ żej fo rm y zachow ania jedn o stek . T ak więc gdy cały sy stem w ycho­ w aw czy n astaw io n y jest n a doniosłość postaw , nie p rzy k ła d ają c do­ stateczn ej w agi do p ro b lem u k o n flik tó w w ew nętrzny ch, zakonnik czy a lu m n sem in ariu m chcąc u n ik n ąć p rzy k ry c h dla siebie sy tu acji, p rzy sw aja sobie oczekiw ane postaw y. P rz y założeniu jed n ak , że w e ­ w n ę trz n y k o n flik t nie został rozw iązany, co często się dzieje, trw a w d alszym ciągu niespoistość pow ołania, k tó ra w ty m w y p a d k u n a ­ b iera c h a ra k te ru niespoistości psychicznej dającej w efekcie zacho­ w anie konw encjonalne. Inaczej rzecz się przedstaw ia, gdy środow is­ ko nie sto su je środków p rzy m u su pozostaw iając w olność w z a k re ­ sie w y b o ru tak ich czy in n y ch postaw . W tedy członkow ie społecz­ ności z w e w n ętrzn ą niespójnością pow ołania chcąc u n ikn ąć d y so n an ­ su pom iędzy sw oim i nieśw iadom ym i p o trzebam i a postaw am i s ta r a ­ ją się stw orzyć now ą sy tu a c ję o b ierając fo rm y zachow ania zapew ­ n iające ich g raty fik ację. P ro w ad zi to do buntow niczości c h a ra k te ­ ry sty c z n ej dla niespoistości społecznej pow ołania.

W yn ik a stąd, że n a sk u te k działan ia w spom nianych m echanizm ów dochodzi do odw rócenia uw agi od p ro b lem u celów i ich realizacji oraz do sk o n cen tro w an ia się n a zagadnieniu środków , k tó re m ają służyć zasp o k ajan iu ko n flik to w y ch potrzeb. Z arów no w ięc zacho­ w an ie buntow nicze, ja k i kon w en cjo n aln e m a c h a ra k te r k o n fo r­ m isty czny i je s t p rzystosow anym do sy tu a c ji sposobem służenia sa­ m em u sobie. Tej zasadzie podporządkow ane je st w szystko. G dy

(12)

więc w w y p a d k u księdza czy zak onnika dochodzi do opuszczenia sw ojego sta n u , to u podstaw tego leży przekonanie, że now e środo­ w isko stanow ić będzie lepsze zabezpieczenie przed niepew nością i zagrożeniem , a w k onsekw encji przed stan am i p erm a n en tn e j fru s ­ tra c ji. Poniew aż jed n a k niosą oni ze sobą nierozw iązane k o n flik ty w e ­ w n ętrzn e, sprow adzając całość zjaw isk św iata zew nętrznego do ro li narzędzia d la osiągnięcia osobistych celów, w now ym środow isku sp o tk a ją się z podobnym i trudnościam i. W tak ic h więc w yp ad k ach w łaściw ych rozw iązań szukać n ależy nie w zm ianie otoczenia, lecz w próbie do tarcia do w łaściw ego oblicza sw ojej osobowości i p rac y nad przem ian ą jej s tru k tu ry .

Zasięg społeczny w y stęp o w an ia opisanych zjaw isk b yw a niek ie­ d y dosyć szeroki i n ad aje określoną sy lw etk ę nie tylk o poszczegól­ n y m osobom, lecz także całym grupom . Można to obserw ow ać w cza­ sie posoborow ym . Np. zalecenia K ościoła zm ierzające do odnow y życia w y w o łu ją dw ie krańcow o różne reak cje. W w ielu społecznoś­ ciach kościelnych, m iędzy in n ym i także w zakonach, p ojaw iły się g ru p y ludzi bron iących zaw zięcie s ta ry c h form , odnoszących się do każdej nowości z nieufnością, a n a w e t z o tw a rtą wrogością. N a p rze­ ciw nych pozycjach s ta ją tzw. reform iści, k tó rz y znow u w szystko, co sta re p o tęp ia ją w czam buł. Z jaw isk a te tłum aczyć m ożna w o p ar­ ciu o p rzed staw io n y m odel d y n am ik i pow ołania. L udzie z b rak ie m spoistości w e w n ętrzn e j pow ołania p rzystosow ali się do środow iska u ru ch a m ia jąc w iele m echanizm ów obronnych, a zwłaszcza id e n ty ­ fikacji, gdy trzeb a było w ypełniać zdecydow ane żądania społecz­ ności bądź m echanizm u racjo n alizacji, gdy ty c h żądań n ie było w ie­ le, lecz chciało się zachow ać dobre m niem anie o sobie. I w jednym , i w d ru g im w y p ad k u znaleźli oni w łaściw e sposoby n a zaspokoje­ nie sw oich nieśw iadom ych k o n flik to w y ch potrzeb, co było ich za­ sadniczym celem . K ażda w ięc zm iana staw ia ich w s ta n niepew noś­ ci i osobistego zagrożenia 19.

Cechą c h a ra k te ry sty c z n ą osobowości cieszącej się w ew n ętrzn ą spoistością pow ołania je st zdolność do obiektyw nego sp o jrzenia n a rzeczyw istość. Posiada ona zaufan ie do siebie i do innych. Nie ucie­ ka od rzeczy w isty ch problem ów , nie pom niejsza ich znaczenia, nie p ogrąża się bez resz ty w zew n ętrzn ą aktyw ność i nie przerzu ca sw oich tru d n o ści i niepew ności n a inn y ch . T rzym a się zasady k on ­ fro n ta cji, a nie eskapizm u. Nie tra c i energii w nieskutecznej zresztą pogoni za przedm io tem sw oich potrzeb, a jeśli n a w e t prow adzi to do napięć w ew n ętrzn y ch , um ie z n im i obcować, posiada w ysoką to ­ lera n cję n a stressy , co w y n ik a m iędzy in n y m i z u k ieru n k o w an ia się na osiągnięcie w ielkich celów. Poniew aż nie czuje się zagrożona w e­ w n ę trz n ie, nie m usi b ronić swego bezpieczeństw a przez agresyw ność bądź przez czysty pragm atyzm , a w olność od p otrzeb k on flik tow y ch

(13)

56 K i . E U G E N IU S Z O ZO G S J

uk ieru n k o w an y ch na siebie pozw ala jej otw ierać się na innych. Nie p o trzeb u je ludzi jako bezpośrednich narzędzi ubezpieczania siebie i sw oich interesó w i dlatego zdolna jest do miłości in n y ch po p ro stu dlatego, że są ludźm i, a nie dlatego, że m ogą coś ofiarow ać. N ie je st w olna od chw ilow ych k o n flik tó w z otoczeniem . W tak ic h jed n a k razach um ie odróżnić rzeczy isto tn e od m ało w ażnych i stą d może stosunkow o łatw o pokonyw ać n ad arzające się trudności. A kcep tacja i zaufanie do siebie pozw alają jej na w olne od niepokojów i a g re ­ syw ności obcow anie z innym i. P o tra fi podejm ow ać decyzje bez po­ m ocy in n y ch i wziąć za nie odpow iedzialność na siebie. Nie od rzu ­ ca je d n a k m ąd rej ra d y i gotow a jest uznać racje inn ych, gdy są one p rzekonyw ujące. W końcu je st zdolna do in te rn aliz a c ji postaw , co z p u n k tu w idzenia w ychow aw czego je st bardzo w ażne. P o staw y bow iem m ogą się tw orzyć w w y n ik u działania trzech różn ych m e­ chanizm ów . Po pierw sze więc d an a osoba może p rzy jąć określone p ostaw y na sk u te k przym usu, chcąc w ten sposób uzyskać nagrodę lub un ik n ąć k a ry , dalej, przez id en ty fik ację, k tó ra m a m iejsce w te ­ dy, gdy zachodzi p rzysw ojenie sobie p rzekonań i sposobów zachow a­ nia in n y ch pozostających w ścisłym zw iązku z pojęciem w łasnej roli, w reszcie przez in tern alizację, k tó ra jest w y nik iem zgodności pom iędzy sy stem em w arto ści g ru p y i jednostki. Ten o sta tn i sposób n ab y w an ia postaw odpow iada n a jb a rd zie j godności ludzkiej. G dy jed n a k m am y do czynienia z b rak ie m w ew n ętrzn ej spójności po­ w ołania, nie może istnieć zgodność w artości i p o trzeb jed n ostk i i g rupy, a co za ty m idzie, in te rn aliz a c ja postaw sta je się niem oż­ liw a 20.

W ew nętrzna spójność pow ołania a przystosow anie

D ynam iczny rozw ój pow ołania pozostaje w ścisłym zw iązku z za­ g adnieniem przystosow ania do środow iska. N ajogólniej m ów iąc k ry te riu m przystosow ania je st efektyw ność działania, um iejętno ść zaspokajania isto tn y ch d la człow ieka potrzeb w łasn ych i in n y ch lu ­ dzi, a co za ty m idzie, b ra k p e rm a n e n tn y c h stanów fru s tra c ji. P rz y ­ stosow anie bądź nieprzystosow anie jest zw iązane ściśle z określo­ ny m ro d zajem psychodynam icznym pow ołania. T ak więc osoba ze społeczną niespójnością w e w n ętrzn ą je st psychicznie i społecznie n ieprzystosow ana, posiada ona bow iem nieśw iadom e p o trzeb y pozo­ stające w konflikcie zarów no z w artościam i zw iązanym i z pow oła­ niem , ja k też ze społecznym i postaw am i. Psychiczna n ato m iast n ie­ spójność nie w yklucza p rzy sto so w an ia społecznego, oznacza jed n ak n ieprzystosow anie psychiczne, gdyż w nosi ko n flik t nieśw iadom ych

(14)

potrzeb z obiektyw nym i w artościam i, a często rów nież ze św iado­ mie zajm ow anym i postaw am i. W w y p ad k u psychicznej spójności m am y do czynienia z przystosow aniem psychicznym i n iep rz y sto ­ sow aniem społecznym , co w ynika ze zgodności św iadom ych i ew en ­ tu aln ie nieśw iadom ych p otrzeb z w artościam i i z dysonansu p ostaw św iadom ie zajm ow anych z system em społecznym . W końcu sp ó j­ ność społeczna daje w efekcie przystosow anie zarów no społeczne, jak i psychiczne. P a n u je tu ta j bow iem zgodność potrzeb, w arto ści i postaw . W rzeczyw istości osoby ze społeczną niespójnością w e­ w n ętrzn ą pow ołania, k tó ry ch zachow anie posiada c h a ra k te r b u n to ­ w niczy w sto su n k u do sw ojego środow iska, nie mogą w p ełni zaan ­ gażować się we w spólnie podejm ow ane p race, a co za ty m idzie ich efektyw ność działania jest stosunkow o niska. P o n ad to d ziałanie n ie ­ św iadom ych k o nfliktow ych p otrzeb leżących u podstaw m o ty w acji ich w y b o ru św iadczy o tym , że obraz środow iska, k tó ry posiadali, b y ł przesycony w łasnym i p ro jek cjam i i stą d d aleki od rzeczyw istości. W w y p ad k u więc, gdy k o n flik ty w ew n ętrzn e nie zostaną w p o rę rozw iązane, w ielu opuszcza swój sta n z ty ch sam ych fik c y jn y ch racji, dla k tó ry c h go obrali. Np. nie znalazłszy skutecznego sposobu g raty fik a c ji w ygórow anej potrzeb y zależności odchodzą w przek o­ naniu, że będą to m ogli uczynić gdzie indziej. Jeśli m im o w szystko pozostają w raz o b ran ym środow isku, ich zachow anie nacechow ane jest ustaw iczną dążnością do zaspokojenia na siebie u k ieru n k o w a ­ nych potrzeb. N ajczęściej jed n a k jest to niem ożliw e. W ko nsek w en­ cji więc p rzeży w ają oni sta n y fru stra c ji, są ag resyw n i w sto su n k u do osób i całego otoczenia ponoszącego za w szystko rzekom ą w inę.

Zgodnie z tym , co pow iedziano w yżej, osoby z psychiczną n ie­ spójnością w ew n ętrzn ą pow ołania są społecznie przystosow ane, n a ­ tom iast psychicznie nieprzystosow ane. D om inującą cechą ich za­ chow ania jest konw encjonalność w yp ły w ająca z przysw ojenia sobie postaw społecznych, k tó re zresztą kłócą się z nieśw iadom ie d zia­ łającym i potrzebam i. Pod fasadą więc zgodnych z w artościam i po­ w ołania postaw k ry je się w iele k o n flik tó w psychicznych. B yw a to czasam i zw odnicze zarów no dla sam ej osoby, u podstaw bow iem leżą procesy nieśw iadom e, ja k rów nież dla otoczenia, zwłaszcza gdy rzeczyw iste p ro b lem y w ew n ętrzn e nie z n a jd u ją ujścia na zew n ątrz, a w życm społecznym nie w y stę p u ją rażące braki. T u taj w łaśnie m ają sw e źródło zaskakujące w szystkich w ypadki rezy gn acji ze s ta ­ nu duchow nego osób zajm ujący ch n a w e t niekiedy w ysokie sta n o ­ w iska kościelne, co w o statn ich czasach zdarza się nierzadko.

W ypadki rezy g n acji ze sta n u duchow nego zdarzają się rów nież u osób nie przeży w ający ch kon flik tó w w e w n ętrzn y ch w pow yższym rozu m ien iu tego słowa. Jed n ak że ich c h a ra k te r jest inny. Pow odem tego m oże być n iew y starczająca znajom ość środow iska w ynik ająca nie z działania m echanizm u p ro jekcji, lecz z b ra k u inform acji. Po

(15)

58 K S . E U G E N IU S Z O Ż Ó G S J

dokonaniu w łaściw ej k o n fro n ta cji swoich m ożliwości i upodobań z o biek ty w n ą rzeczyw istością dochodzą do w niosku, że to nie dla nich. D ecyzja opuszczenia zakonu czy sem in ariu m duchow nego je st w te d y uzasadniona i dojrzała. In n y m razem ktoś w stę p u je do za­ konu n a sk u te k działania p o trzeb k onfliktow ych, lecz pod w pływ em u m ie ję tn y c h m etod w ychow aw czych bądź w w y n ik u pom ocy psy ­ c h o te ra p e u ty rozw iązuje sw oje k o n flik ty w ew nętrzne. U św iadam ia sobie działanie n iere lig ijn e j m o ty w acji n a poprzednią decyzję i w zw iązku z ty m postan aw ia zm ienić swój k ieru n e k życia. J e s t to rów nież decyzja słuszna i d o jrzała 21.

Rozw ażania końcowe

Pow ołanie relig ijn e w sw ym ludzkim w ym iarze je s t w y n ikiem działania n astę p u jąc y c h czynników :

1. zasad i przepisów w y n ik ający ch z n a u k teologicznych, z in s ty tu ­ tó w relig ijn y ch i ich ustaw ;

2. dynam izm ów osobowościowych;

3. s tr u k tu r społecznych i in n y ch okoliczności, w k tó ry c h k iełk u je i w z ra sta pow ołanie.

W m yśl n a u k i ostatniego soboru i do robku naukow ego w spółczes­ nej teologii k ap łan a n ależy tra k to w a ć jak o człow ieka pow ołanego do służenia w spólnocie L u d u Bożego (DK 6). Z byt in d y w id u alisty cz­ ne pojm ow anie pow ołania straciło g ru n t pod nogam i. Nie je st to bez znaczenia d la całości zagadnień zw iązanych z jego budzeniem i rozw ojem .

P rz ed e w szystkim więc fu n k cje i znaczenie społeczne pow ołania m ogą stać się niejasne, a co za ty m idzie tru d n o rozpoznaw alne. W czasach w spółczesnych np. n iek tó re fu n k cje w y k o ny w ane p rzed ­ tem przez kap łan a, tak ie ja k ro la w ychow aw cy, nauczyciela, do­ radcy, krzew iciela k u ltu r y i cyw ilizacji sta ły się dom eną ludzi św ieckich. Z d ru g iej stro n y k o n sek racja w y n ik ająca ze św ięceń czy ślubów p rze staje oznaczać środek „ucieczki od św ia ta ” czy też p rzy ­ w ilej społeczny. P o d k reśla n ato m ia st potrzebę otw arcia i angażow a­ nia się w sp ra w y ludzkie. W tej sy tu a c ji k apłan, k tó ry chce pozo­ stać w ie rn y ideałom pow ołania, a jed n a k nie w yizolow ać się ze środow iska, m usi posiadać w yższy niż dotychczas stop ień in te g rac ji osobowości oraz tak ie um iejętności, ja k zdolność do dialogu, do k ie­ ro w an ia człow iekiem i organizacją, do w czuw ania się w p o trzeb y in n y ch itp . J e st to ty m w ażniejsze, że św iat, w k tó ry m działa w spół­ czesny kapłan, sta je w opozycji do w ielu podstaw ow ych d la niego w artości. Choćby w ziąć pod uw agę posłuszeństw o, do k tórego się go

(16)

w zyw a, w św iecie w alczącym z a u to ry te ta m i, czystość ew ange­ liczną i lansow anie z coraz w iększą inten sy w n ością hed onistycznych zasad życia bądź w reszcie n ienaruszalność budow y K ościoła i p rz y ­ spieszone p rzem ian y w ram a ch s tr u k tu r ludzkich w raz z niesp o ty ­ k a n y m dotychczas uw rażliw ien iem n a punkcie d em o kracji i w o l­ ności 22. Ma to swój oddźw ięk rów nież w Kościele, zwłaszcza po So­ borze W aty k ań sk im II, k tó ry kładzie w iększy nacisk n a tak ie ce­ c h y człow ieka, ja k jego wolność, dojrzałość i odpowiedzialność. W y­ nikiem tego je st m n iejszy nacisk w k ie ru n k u form u łow ania postaw , m niej leg alistyczn y ch obowiązków, n a to m ia st w iększy zakres dla in d y w id u aln e j tw órczości i pom ysłowości. D uża sw oboda w z a k re ­ sie b a d a ń teologicznych doprow adziła do w y tw orzenia się w ielu k o n tro w ersy jn y c h teo rii i poglądów , a rozróżnienie hipotezy i p r y ­ w atn eg o zd ania od a u ten ty czn ej i oficjalnej n au k i Kościoła sta je się coraz tru d n iejsze.

R ozluźnienie w ięc w zakresie n ieisto tn y c h w praw dzie, lecz p rz e ­ cież kościelnych s tru k tu r, zm niejszony nacisk zew n ętrzny , m nogość poglądów teologicznych — w szystko to stw a rz a pew ne niebezpie­ czeństw o. P oleg a ono na ty m , że łatw iej do głosu dojść m oże dzia­ łanie po trzeb nieśw iadom ych, tw orzenie pseudow artości, czyli in n y ­ m i słow y w y k rzy w ien ie zarów no idealnego obrazu siebie, ja k i sa ­ m ego środow iska, w k tó ry m m a się te n obraz realizow ać. P ew ne zachw ianie w h iera rc h ii w artości w yw ołane m iędzy in n y m i k ra ń - cowością stan o w isk teologicznych lu b zatarcie isto tn y ch różnic po­ m iędzy w spólnym k ap łań stw em w szystkim chrześcijan a k a p ła ń ­ stw em u rzędow ym oraz eksponow anie p otrzeb prow adzi do tw o rze­ nia się p ostaw w oparciu o te o statnie, a nie o w artości. T u taj więc m iędzy in n y m i należy doszukiw ać się w ielu społecznych n iesp ó j­ ności pow ołania.

P raw id ło w y rozw ój pow ołania i zw iązane z nim przystosow anie się do środow iska zależy od w ielu czynników . W czesne rozpoznanie e w e n tu aln y c h niespójności w ew n ętrzn y ch , stosow anie w łaściw ych m etod w ychow aw czych, a w razie p o trz e b y p sych oterap eu ty czn y ch należy, ja k się w ydaje, do sp ra w bard zo w ażnych. M ogłoby to zapo­ biec w ielu osobistym tragediom , a działalność d uchow ieństw a s ta ­ łab y się b ardziej skuteczna.

PSY C H O LO G IE DE L A V O C ATIO N R EL IG IE U SE

L ’a rticle ten te de d éfin ir le con cep t de v ocation et le d y n a m ism e qui p résid e à son d év elop p em en t. A partir des acq u isition s de la p sych ologie m od ern e e t p lu s p articu lièrem en t de c e lle des profondeurs, sou s son asp ect

22 M. C e r t e a u , S tr u c tu r e s so cia les e t a u to r ité c h ré tie n n e s, É tudes, 331 (1969), 128— 142; J. R e m y , C o n flits e t d y n a m iq u e so cia le, L um en V itae (1969) nr 1, 27— 50.

(17)

60 K S . E U G E N IU S Z O ZO G S J

p sy ch o lo g iq u e de réalisation de soi dans un m ilieu donné et dans le cas p a rticu lier de la vocation relig ieu se, la vocation est ce processus de la r éa ­ lisa tio n id éa le de soi dans le m ilie u q u ’e st l ’E glise.

L a réa lisa tio n de soi par soi qui e s t in n é au coeur de tou t hom m e est la fo rce p rin cip ale qui d yn am ise le p rocessu s de la vocation.

P ar s u ite de l ’action, en l ’hom m e, des m o tiv a tio n s et des b esoin s in co n ­ scien ts en co n flit a vec les v a leu rs o b jectiv es co n stitu a n tes de la vocation , le d év elo p p em en t n orm al de la vo ca tio n p e u t être troublé. D e m êm e, les b esoin s in co n scien ts, n ’a y a n t rien à voir av ec ce sy stèm e de v a leu rs e t de buts r e lig ie u x , p eu v en t être le ressort p rin cip a l p ou ssant q u elq u ’un à c h o i­ sir l’é ta t de v ie relig ieu se. N ou s nous trouvons alors en fa c e d ’u n e fa u sse, vocation . La vocation se d évelop p e n o rm a lem en t si elle est coh éren te in t é ­ rieu rem en t, c’e st-à -d ir e si le su je t n ’a g it pas par des n éc e ssité s in c o n s c ie n ­ tes op p osées au sy stèm e o b jectif co n stitu a n t l ’im age id éa le de soi dans le d om ain e du conscient. P ar contre, s i de te lle s n écessités ap p araissen t, nous avon s à fa ir e à une vocation in térieu rem en t in co h éren te so it p sy ch iq u em en t soit so cia lem en t. L ’in coh éren ce p sy ch iq u e m èn e à des com p ortem en ts de con form ism e tandis q u e l ’in co h éren ce so c ia le m èn e à des co m p ortem en ts de révolte.

L e fo n d em en t d ’une a ctiv ité e ffic a c e et le sen tim en t de propre bonheur e st de s ’adapter au m ilieu . L e su je t d e la vocation à in co h éren ce in tern e est in ca p a b le d’acquérir un degré su ffis a n t d’adaptation.

Le d év elo p p em en t d yn am iq u e e t n o rm a l est rendu d iffic ile dans le m on d e m oderne. I l y a, en effet, c o n flit en tre les v a leu rs en cours dans le m on d e e t c e lle s de la vo ca tio n relig ieu se. A u ssi, le p rêtre d’aujourd’h u i e t le ca n ­ did at à la p rêtrise d o iv e n t-ils donner des sign es de m a tu rité d’une p erso n ­ n a lité a u -d e ssu s de la m oyen n e. M ais il fa u t au ssi résoudre a u p aravan t les co n flits in térieu rs du can d id at à la prêtrise, ce qui pose, a u x éd u cateu rs, des p rob lèm es d ’un ordre p articulier.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

i pierw otnie w formie zjawisk jako faktów doświadczenia.“ *) Nie wiedzielibyśm y o tym, że istnieje zagadnienie dotyczące np. materii, duszy, gdybyśm y nie

ny przesłania nam jego byt. Cóż my bowiem wiemy o włościaństwie, poza paru utworami beletrystycz- nemi i poza paru monografjami wsi polskiej? Od Wschodlu do Zachodu i

W skutek zupełnego stopienia się dziedziczności rodziców potom ek p rzejaw ia cechy pośrednie, w ypadkow e z, cech rodziców... Tom aszów

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i

w iadają one tyluż wrylewom skały dyjam en- tonośnćj, różniącym się zarówno pow ierz­.. chownością, jak o też bogactwem i

U 150 pozostałych osób, leczonych albo leczących się obecnie, w szystko odbyw a się dotychczas tak samo, ja k u 200 poprzednich.. O pierając się na

Les résultats de la coopération des réfugiés pen- dant la Seconde Guerre mondiale (s. 22–43), Arkadiusza Indraszczyka L’«In- ternationale verte» et ses visionnaires polonais