• Nie Znaleziono Wyników

"Ogniwo" : 1902 - 1905 : bibliografia zawartości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ogniwo" : 1902 - 1905 : bibliografia zawartości"

Copied!
302
0
0

Pełen tekst

(1)

"Ogniwo" : 1902 -1905 : bibliografia

zawartości

M ateriały Bibliograficzne 6,

1957

Artykuł został zdigitalizow any i opracow any do u d ostępnienia

w internecie przez M uzeum Historii Polski w ra m ach

prac podejm ow anych n a rzecz zapew nienia otwartego,

pow szechnego i trw ałego dostępu do polskiego dorobku

naukow ego i kulturalnego. Artykuł jest um ieszczony w kolekcji

cyfrowej bazhum .m uzhp.pl grom adzącej zaw artość polskich

czasopism hum an isty czn y ch i społecznych.

Tekst jest udostępniony do w ykorzystania w ra m ach

dozwolonego użytku.

UUP

(2)
(3)
(4)

UWAGI WSTĘPNE

Pierw szy n um er Ogniwa ukazał się w roku 1902, ale zakulisowe dzieje pism a rozpoczynają się znacznie wcześniej. W końcu ostatniego dziesięciolecia X IX w ieku ,,coraz częściej słyszało się w kołach postępo­ wej inteligencji u tyskiw ania na upadek prasy postępow ej [...] Coraz częściej też mówiono o konieczności założenia pisma, k tó re zastąpiłoby chylące się do upadku zasłużone tygodniki postępowe, skupiło dokoła siebie większy zastęp ludzi i stało się organem opinii radykalnych kół spo­ łeczeństw a” h Akcję zm ierzającą do stw orzenia takiego pism a zainicjo­ w ała kilkuosobowa grupa działaczy społecznych, publicystów i pisarzy o poglądach socjalistycznych lub do socjalizm u zbliżonych — w śród nich E dw ard A bram ow ski, R afał Radziwiłłowicz, W acław Sieroszewski, S ta ­ nisław Stem pow ski, S tefan Żeromski. Pierw sze dyskusje poświęcone tem u zagadnieniu odbyły się już w 1899 r. i doprow adziły do zam ierzo­ nego celu 2.

W rezultacie starań o zakup któregoś z tygodników najm niej bliski ideowo g rupie inicjatorów , lecz n ajp raktyczniejszy W ładysław Buko­ w iński (Selim) zorganizow ał wespół z siostrą W acława Sieroszewskiego,

Pauliną, konsorcjum i nabył od A leksandra Świętochowskiego upada­ jącą Prawdą za dwadzieścia tysięcy rubli. G rupę udziałowców stanow ili znajom i i k rew n i Sieroszewskich, w śród nich B ukow iński i Stempowski. A dm inistrato rką pism a została P au lin a Sieroszewska, jako rep re z en ta n t­ ka interesów przew ażającej części akcjonariuszy. W radzie redakcyjnej pozostał Świętochowski.

Nowa Prawda skupiła wokół siebie grupę współpracowników, z któ­ rych znaczna część stała się trzonem późniejszego Ogniwa. W dalszym, ciągu blisko w spółpracow ał z pism em L udw ik K rzywicki. A ktyw nym członkiem zespołu redakcyjnego był Posner: „...pomimo naszych zebrań środow ych kom itetu redakcyjnego cały ciężar roboty spoczywał na m nie

I S. S t e m p o w s k i : P am iętniki. W rocław 1953 s. 223—224.

2 Szczegóły tej inicjatyw y zob. S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 224 i następne. V

(5)

W STĘP O gniwo 1902—1905

i na moim p rzyjacielu, doradcy i inspiratorze, Stanisław ie P osn erze” — pisze Stem pow ski w sw ych „P am iętn ik ach ” 3. Z daw nych w spółpracow ­ ników pozostali w Prawdzie m. i. M alw ina Posner-G arfeinow a, Zenon Pietkiew icz, A u reli Drogoszew ski i S tan isław Krzem iński. Od 1 stycz­ nia 1900 r. został rozszerzony skład gru p y w spółpracow ników . W śród now ych nazw isk, jak ie p o jaw iają się w tym czasie w Prawdzie, znaczna część będzie się pow tarzać w O gniw ie: Ja n B audouin de C ourtenay, G u­ sta w Daniłow ski, H enry k F o r s z te te r 4, S tan isław G rabski, S tanisław Ko­ szutski, A dam M ahrburg, S tanisław M endelson i W ładysław S p aso w sk i5. W śród w ym ienionych osób w iele było zw iązanych przekonaniam i lub przynależnością z Polską P a rtią Socjalistyczną. Dobór w spółpra­ cowników i poglądy przez nich reprezento w ane budziły zastrzeżenia ze stro n y Św iętochow skiego. Po drobnych nieporozum ieniach wokół ju ­ bileuszu Sienkiew icza pow stała w zespole red ak cy jn y m o stra różnica zdań w spraw ie stosunku do H e rb e rta Spencera, a szczególnie jego poglądów etycznych. „W ybuch nastąpił z powodu niby błahego — pisze S te m p o w sk i6 — a jed n a k odsłaniającego ja k błyskaw ica zasadnicze przeciw ieństw o pom iędzy nam i a Św iętochow skim . N a zebraniu redak - cyjn ym postaw ił on w niosek w ystosow ania od redakcji P raw dy adresu do H e rb e rta S pencera z powodu 80-tej rocznicy jego urodzin, w którym byłoby zaznaczone, że »my wszyscy z niego«. Rozgorzała dyskusja. K rzyw icki m ów ił spokojnie i dowiódł, że m y wcale nie z niego, ale k rew k i P osn er przem ów ił nam iętnie i zebranie p rzybrało c h a ra k te r tak burzliw y, że dalsze rozm ow y sta ły się niem ożebne. M istrz [Świętochow­ ski — przyp. aut. w stępu] obraził się, P a u lin a zaczęła się aw anturow ać

3 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 230.

4 Je d n y m z in ic ja to ró w O gniwa był H en ry k F orszteter, k tó ry „w akcji p rz e d ­ w stępnej, w tw o rze n iu p ism a uczestniczył całym głęboko czującym sercem sw oim i zapow iadał, że w piśm ie tym , k tó re i jego m iało być pism em w ypow ie się o sta­ tecznie i słowo sw oje, gubione w zgiełku ulicznym czasopiśm iennictw a ogólnego, odnajdzie. N ie doczekał H en ry k F o rsz te te r pierw szego n u m e ru Ogniwa...“ (Ze w spom nienia re d a k c ji o K azim ierzu K rauzie, 1905 n r 26 s. 585). Udział F o rsz tetera w o rg anizacji Ogniw a i jego ideow a solidarność z m ającym pow stać pism em n a ­ k a z u ją tra k to w a ć go na p ra w a c h w spółzałożyciela — choć w Ogniwie nie u kazał się an i je d en jego arty k u ł.

5 Do chw ili p o w sta n ia Ogniwa ra d y k a ln a intelig en cja i socjaliści mogli się w ypow iadać w Prawdzie i w Głosie w ychodzącym od r. 1900 pod k ie ru n k iem J. Wł. D aw ida z sy m p aty zu jący m w ty m czasie z socjaldem okracją. Po ukazan iu się Ogniwa znaczna część współpracowników" Głosu zryw a z nim i przechodzi do now ego pism a (K rzyw icki, P osner, R adliński, B audouin de C ourtenay, P o sn e r-G a r­ feinow a, D aniłow ski, F o rszteter, K oszutski, K. K elles-K rauz, S. G rabski i i.).

(6)

O gniw o 1902—1905 W STĘP

i czynić afro n ty zwłaszcza Posnerow i, wyszły n a jaw tysiące p reten sji podszeptyw anych przez M istrza, a gdy okazało się, że Sirko stanął m il­ cząco po stro nie siostry, a Bukow iński stał się narzędziem M istrza, nie pozostawało nam , to jest K rzyw ickiem u, Posnerow i i m nie, nic innego jak w yjść z P ra w d y ” . Stało się to w początku roku 1901 7.

,,Zaraz po w yjściu z Praw dy — w spom ina dalej Stem pow ski 8 — zaczę­ liśm y z Pończem (Posnerem ) i K rzyw ym (Krzywickim) zabiegać o stw o­ rzenie nowego tygodnika, którego oblicze nam się dobrze w yjaśniło po naszej sm utn ej p raktyce z P aulinką, akcjonariuszam i i Św iętochow­ skim ” . Poniew aż z założeniem nowego pism a zw iązane były znaczne trudności, próbow ano zakupić któreś z pism już istniejących. G dy jed ­ nak p e rtra k ta c je z A dam em W iślickim w spraw ie Przeglądu T y g o d ­

niowego nie dały rezu ltatu , a inne możliwości kupna ograniczały się

do nabycia ,,już nie zera, ale w artości u jem n e j” 9 — postanow iono roz­ począć sta ra n ia o koncesję w G łów nym Urzędzie do S praw P ra sy w P etersb urg u.

Ani K rzywicki, ani Posner, ani Stem pow ski nie byli dość „praw o- m y śln i”, aby w ładze udzieliły im koncesji na nowe pismo. Poszukiw ania odpowiedniego w ydaw cy trw a ły półtora roku i zostały uwieńczone po­ wodzeniem. Za pośrednictw em doktora E dw arda Orłowskiego Stem pow ­ ski poznał Leona Niem yskiego (fabrykanta-białoskórnika z Powiśla), z którym losy jego i P osnera na długo m iały się powiązać. Niemyskiego w spom inają zarówno Stempowski, jak i Posner 10 bardzo życzliwie, w y ­ rażając uznanie i podziw dla jego energii i inicjatyw y oraz ofiarnego, oddanego stosunku do spraw y i pisma. P rzyjaźń tych ludzi przetrw ała długo po zam knięciu Ogniwa.

Stem pow ski poznał N iem yskiego w m aju 1902 roku, ale staran ia o koncesję m usiały być rozpoczęte wcześniej. Ju ż bowiem w liście do

7 Ju b ileu sz S pencera p rzy p a d ał na dzień 27 kw ietn ia 1901 roku. Z erw anie m u ­ siało je d n a k n astąp ić już w m arcu, o czym św iadczą dw a zachow ane listy Ś w ięto­ chow skiego do P o sn er-G arfein o w ej z dn. 28 m arca i 1 k w ietn ia 1901, odw ołujące jej w spółpracę w Prawdzie. Z aluzji za w arty ch w listach oraz ze zbieżności d a t m ożna w nioskow ać, iż były one następ stw em opisanego w yżej w y stąp ien ia z P ra w d y g rupy w spółpracow ników , z k tó rą P osner-G arfeinow a była zw iązana b a r ­ dzo ściśle nie tylko w spólnotą poglądów i nie tylko w spółpracą w późniejszym

Ogniwie (nekrolog w Robotnik u 1932 n r 326, pisany praw dopodobnie przez S tem ­

pow skiego, nazyw a ją „w spółredaktorką Ogniwa n a K rak ó w “), ale i stosunkam i tow arzvskim i i bliskim pokrew ieństw em (siostra Posnera).

8 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 254. 9 Ibid. s. 254.

10 S. P o s n e r : Leon N iem yski. [Nekrolog]. Robotn ik 1928 n r 145,

(7)

O gniwo 1902—'1905

M alw iny P osner-G arfeinow ej, datow anym z dnia 1 stycznia 1902 roku, pisał Stem pow ski: „Znaleziona przed chw ilą w skrzynce k a rtk a Pani w zruszyła m nie praw dziw ie, bo dobry głos dochodzi w łaśnie w chwili okropnego przygnębienia, k tó ra zdaje się wychodzić z nieskończoności i w nieskończoność w ydłużać. Zewsząd, jak śnieć na duszę, padają jęki nieszczęść lu d zk ich i klęsk ogólnych. N aw et M ońka [Posnera — przyp. aut. w stępu], k tó ry czasowo tu bawi, dotk nął trą d zniechęcenia. Jesz­ cze pełga w praw dzie dla nas dw u n a m rocznym w idnokręgu św iatełko w postaci m ającej n adejść koncesji, ale już nie cieszy i nie g rze je ” u . T rudno dziś ustalić dokładne d a ty opisyw anych w ydarzeń. Być może, iż Stem pow ski m yli się w swoich „ P am iętn ik ach ”, pisząc o półtorarocz­ nym poszukiw aniu w ydaw cy.

N om inalnym red ak to rem pism a został G abriel K orbut, k tó ry zgodził się podpisyw ać pism o do druk u, pozostaw iając swobodę faktycznym redak to ro m Ogniwa w zakresie doboru w spółpracow ników i polityki re ­ d akcyjnej. K o rb u t b y ł już wówczas w y b itny m slaw istą, bibliografem i histo rykiem lite ra tu ry . Jego pochodzenie (był synem rzeczywistego tajn eg o radcy w P etersb u rg u ) pozw alało spodziewać się, że w ładze nie będą czynić w iększych trudności z udzieleniem koncesji. Istotnie, firm a znanego fa b ry k a n ta jako w ydaw cy 1 nazw isko K o rb u ta jako red akto ra dostatecznie zam askow ały w łaściw e zam ierzenia redakcji. Dzięki sto s u n ­ kom N iem yskiego udało się w listopadzie 1902 roku uzyskać koncesję. A dm in istrację Ogniwa objęła W iktoria Sawicka, późniejsza adm inistra- torka W ie d zy T. Rechniew skiego. „P rzyjm ow anie arty k u łó w do I n u m eru zam knąć m usim y 27 listo p ad a ” 12 — pisała redakcja do W ładysław a O rkana w liście zapraszającym do w spółpracy.

Pierw szy n u m er Ogniwa ukazał się z d a tą 5/18 gru d nia 1902 roku. ,,Na 18 g ru d n ia 1902 — pisze S. Stem pow ski 13 — w ydaliśm y z Pończem pierw szy n u m e r Ogniwa o 32 stron ach trzy szpaltow ych. Chciałem nadać now em u pism u zew n ętrzn ą form ę zupełnie nową, niepodobną do żadnego ani z daw nych, ani ze współczesnych tygodników w arszaw skich. Cały tydzień nie w ychodziłem z d ru k arn i L askauera walcząc z szablonem d ru k arsk im i robiąc dziesiątki próbnych num erów . Credo red akcy jne na pierw szej stronicy napisał K rzyw icki, w yrażając w nim »wiarę w donio­ słość nauki, znaczenie sztuki, w szlachetne poryw y człowieka«. Dialog pom iędzy pisarzem a czytelnikiem napisał Posner. Popisaliśm y się

na-ш L ist w zbiorach M. Leśniew iczów ny, Bibl. N arodow a (nie skatalogow ane).

18 Bibl. Ja g iello ń sk a rk p s 8632 k. 131 v. L ist podpisany przez S. P osnera i L. K rzyw ickiego.

(8)

Ogniw o 1902—1905

zw iskam i Al. B rücknera, Ad. M ahrburga, Wacł. Nałkowskiego, P io tra Chmielowskiego, Ign. M atuszewskiego i in. Od razu jed nak n atknęliśm y się na trudność cenzuralną. Był to rok jubileuszow y M arii K onopnickiej, ale [...] cenzura nie pozwoliła n a w spom inanie o tym jubileuszu. Po długich targach z cenzorem Trofimowiczem, jako że pism o w yglądało poważnie i nie m iało jeszcze ustalonej u w ładzy m arki, udało się p rze­ mycić Konopnicką jako ustęp z 2 tom u »Dziejów literatu ry « B rück nera (na czele num eru!) oraz w e w stydliw ie schow anym na końcu n u m eru felietonie Drogoszewskiego, i to mocno pokiereszow anym ”.

Redakcja Ogniwa zdaw ała sobie spraw ę z trudności finansow ych, zw iązanych z w ydaw aniem nowego pisma, nie znanego jeszcze szerszej publiczności. Liczono się więc z m ożliwym deficytem , nie tylko w ciągu pierw szego roku w ydaw nictw a, ale i w latach następnych. Było to tym praw dopodobniejsze, że redakcja bardzo sum iennie podchodziła do sw ych zobowiązań finansow ych. W ypłacała honoraria natychm iast po w y dru ko ­ w aniu n u m eru — nie czekając na upom nienie autora (jak to byw ało w innych redakcjach) — i płaciła honoraria wyższe niż Prawda, Głos czy Przegląd Tygodniowy. (Niezależnie od tego w::ersz. Ogniwa był k ró t­ szy aniżeli w spom nianych pism). Stali współpracow nicy otrzym yw ali ryczałtow e zaliczki. Dla robotników , chłopów, studentów i nauczycieli w iejskich p ren u m eru jący ch pismo zbiorowo — udzielano ulg aż do ceny kosztów własnych. To wszystko zmuszało do liczenia się z ew en tu aln ą koniecznością uzupełniania funduszów pism a z p ry w atnej kieszeni jego redaktorów .

Pierw szy rok deficytu (1903) m iał pokryć wg um owy Stem pow ski; dalsze lata kolejno P osner i Krzywicki. W roku 1904, gdy Ogniwo osiąg­ nęło liczbę 2000 p renum eratorów , tygodnik zaczął się opłacać. „Czytel­ nik widocznie był spragniony jak iejś nowej straw y publicystycznej — w spom ina Posner 14. — Pierw szy num er, w ydrukow any w bardzo znacz­ nej ilości egzem plarzy 15, rozszedł się całkowicie w ciągu kilk un astu dni i m ożna było od razu uregulow ać kw estię egzem plarzy drukow anych. G arnęła się do nas młodzież u niw ersytecka i olbrzym ie m nóstw o p re ­ num eratorów napływ ało z k resó w ”. Istotnie pierw szy okazowy num er

Ogniwa, rozesłany w granicach Polski z 1772 roku, w zbudził żywe zain­

teresow anie w śród czytelników . Najżywszy odzew przyszedł z Litw y, Podola, K ijowszczyzny i ośrodków fabrycznych w K rólestw ie. N ajm niej p ren u m erato ró w dało Poznańskie i Galicja.

14 S. P o s n e r : H istoria Ogniwa. Z dziejów p rasy m ęczeńskiej. T yd zie ń 1929 n r 10.

15 2500 [przyp. aut. w stępu].

W STĘP

(9)

Ogniwo 1902— 1905

Członkowie red ak cji (Stem powski, Posner, K rzywicki) za swą pracę nie pobierali żadnego w ynagrodzenia 16. Wprowadzono- za to now y zw y­ czaj, nie stosow any dotychczas w czasopiśm iennictw ie w arszaw skim , k tó ­ ry tak opisuje Stem pow ski: „Prow adziło się księgę w spółpracow ników i w pisyw ało się na koncie każdego należność za ilość drukow anych w ie r­ szy — p łatn y ch i bezpłatnych. K ażdy m ógł zrzec się zapłaty, a w tedy zostaw ał w ierzycielem pism a. Założenie było takie, że z chw ilą kiedy pism o zacznie daw ać czysty zysk, spłaci w ierzycieli-w spółpracow ników i będzie należało samo do siebie, czyli do tych, co w nim p racu ją [...] a drukow ać się będzie nakładem p re n u m e ra to ró w ” 17.

Założenie to okazało się jedn ak utopią i do końca pism o pozostało własnością Niemyskiego, n aw et wówczas, gdy przynosiło czysty zysk.

K orbut, zgadzając się n a udzielenie pism u swego nazw iska, postaw ił jeden zasadniczy w aru n ek : że nie będzie ono upraw iało antysem ityzm u. W krótce w ybuchło n a ty m tle nieporozum ienie. W nu m erze 8/1903 Posner zamieścił a rty k u ł ,,W k rólestw ie M am m ona” , w k tó ry m m arginesow o w spom niał nazw isko d y rek to ra F ilharm on ii W arszaw skiej, A leksandra R ajehm ana. Poniew aż R ajchm an był Żydem — K orbut, najzupełniej zresztą bezpodstaw nie, dopatrzył się w a rty k u le akcentów antysem ity z­ m u i po burzliw ej scenie w red akcji zagroził natychm iastow ym w ycofa­ niem swego nazw iska jak o r e d a k to r a 18. S praw a groziła zam knięciem pisma, a p rzy n ajm n iej jego zawieszeniem , do czasu zatw ierdzenia przez władze nowego red ak to ra. Drogą targów i persw azji, k tóre o mało nie doprow adziły do p o jed y n k u m iędzy K o rbu tem a N iem yskim , spraw ę zatuszowano. W roku 1903 w yszły jeszcze trz y n u m ery Ogniwa z pod­ pisem K orbuta, a od n u m eru dw unastego zaczął podpisyw ać pismo za red ak to ra Leon N iem yski, opłaciwszy za to łapów kę w K om itecie Cenzury.

*

Zespół Ogniwa nie stanow ił gru p y zupełnie jednolitej. W spółpracow ­ ników pism a dzieliły zarów no p rogram y polityczne 19, jak i w w ielu w y ­ padkach ogólne założenia św iatopoglądow e. Różnili się oni także stan o­ 16 D w aj pierw si, ja k o ziem ianie, m ieli zapew nione podstaw y b y tu m aterialnego. 17 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 256.

18 K o rb u t b ył zw iązany z R a jc h m an e m b liskim i sto su n k am i tow arzyskim i i to, być może, było isto tn ą przyczyną nieporozum ienia. A rty k u ł zresztą nie w skazuje w cale n a to, ażeby P o sn er w ystępow ał przeciw ko R ajchm anow i. Całe to w y d a ­ rzenie p odajem y za S t e m p o w s k i m : op. cit. s. 256—257).

(10)

O gniw o 1902—1905 W STĘP

w iskiem wobec w ielu konkretny ch problem ów społecznych i ekonomicz­ nych. Łączył ich jednak radykalizm poglądów społecznych i politycznych, oraz program niepodległościowy. W spólne im były również tendencje do laicyzacji życia społecznego i w alka z klerykalizm em , w ypływ ająca niejednokrotnie z bojowego ateizm u. Tym tendencjom w olnom yślicielskim tow arzyszyła konsekw entna w alka z ciem notą i zabobonem we w szyst­ kich dziedzinach życia.

Zasadniczy k ieru nek nadaw ała Ogniwu grupa założycieli i najb liż­ szych współpracow ników , w śród których na pierw szym m iejscu należy w ym ienić K rzywickiego, Posnera i Nałkowskiego.

Ludw ik K rzyw icki — w edług relacji P o s n e ra 20 — był in icjato rem w ystąpienia z Praw dy i „kolum ną pacierzow ą” redakcji Ogniwa. Istotnie, w kład pracy K rzyw ickiego w Ogniwo był bardzo duży: niezw ykle sze­ rokie zainteresow ania i ogrom na erudycja pozw alały m u w ypow iadać się w spraw ach bardzo od siebie odległych. K rzyw icki zasilał swym i a rty ­ kułam i przede w szystkim dział naukow y Ogniwa, zajm ując się zarówno ogólnym i zagadnieniam i nauki i jej popularyzacji, jak i konkretn ym i problem am i naukow ym i. W sposób bardzo dobitny podkreśla K rzyw icki rolę nauki w życiu społecznym, uw ypuklając nie tylko- jej aspekt doraź­ nie u ty lita rn y , ale i w pływ na kształtow anie świadomości ideologicznej społeczeństwa. Jako doświadczony działacz oświatow y i w ybitny popu­ la r y z a to r 21 zabiera rów nież głos w dużej dyskusji nad potrzebam i

sa-w ty m czasie, bądź sa-w la tac h następ n y ch znaleźli się sa-w różnych p a rtia c h politycz­ nych. N ajbliżsi w spółpracow nicy, w śród nich i część redakcji, stanow ili g ru p ę ludzi zw iązanych ideowo z postępow ym odłam em inteligencji, lecz pozostających poza w szelkim i ugru p o w an iam i politycznym i (Krzywicki, N ałkow ski, R adliński, B a u ­ douin de C ourtenay, S tem pow ski i i.). W ielu spośród bliższych i dalszych w sp ó łp ra­ cow ników Ogniwa już w ty m czasie należało do PPS, rep rez en tu jąc stanow isko centrow e (Posner, Strug) bądź praw icow e (Daniłowski, Filipowicz). K oresponden­ tem Ogniwa z ośrodków em igracji polskiej w P a ra n ie był J a n H em pel, późniejszy w y b itn y działacz K PP. K rzem iński w krótce po zam knięciu Ogniwa znalazł się w S tro n n ictw ie Postępow o-D em okratycznym , S tan isław G rabski — w endecji. M en­ delson, bardzo obficie zasilający pism o korespondencjam i, przeszedł w szeregi zwo­ lenn ik ó w syjonizm u.

20 S. P o s n e r : H istoria Ogniwa. T yd zie ń 1929 n f 12.

21 S tosunek do ośw iaty ja k o jednego z głów nych czynników k u ltu ra ln eg o pod­ n iesien ia m as b y ł w spólny większości w spółpracow ników Ogniwa. W ielu z nich, m. i. członkow ie zespołu redakcyjnego, rozw ijali n a tym polu ożyw ioną działalność (co znalazło swój w yraz rów nież n a łam ach pisma). K r z y w i c k i w la tac h 1889— —1906 był profesorem ta jn y c h w yższych kursów w W arszawie, 1906—1907 p

(11)

W STĘP Ogniw o 1902— 1905

m ouctw a. W ypow iadali się w niej rów nież na łam ach Ogniwa Stanisław M ichalski, S am uel D ickstein, S tan isław W olff, S tanisław K arpow icz i inni.

Jed ny m z najciekaw szych i n ajbardziej odkryw czych artyk ułó w

Ogniwa je st p raca K rzyw ickiego pt. „M organizacja p rze m y słu ” 22, w ska­

zująca p e rsp ek ty w y i sk u tk i ekonom iczne rozw oju monopoli, oraz tegoż au to ra — polem ika z L udw ikiem G um plow iczem w obronie „K w estii ro ln e j”. W p racy tej, pt. „M oje sprzeczności”, K rzyw icki m. i. w ska­ zuje na ograniczoność p rogram u kooperacyjnego jako lek arstw a na nędzę wsi, postu lu jąc zw iększenie stan u posiadania najuboższych w arstw ludności w iejskiej. O bydw a te a rty k u ły należą do najpow ażniejszych

prac ekonom icznych d ru k o w anych w Ogniwie. /

W dziale naukow ym zamieszczał K rzyw icki rów nież a rty k u ły z za­ k resu antropologii, etnologii i socjologii. P race te stanow ią znaczną sto­ sunkow o część zaw artości działu naukow ego Ogniwa i n ad ają działowi tem u określony ch arak ter.

K rzyw icki często zajm ow ał się rów nież etyką, jest autorem m.i. n a j­ obszerniejszej w Ogniwie wypow iedzi w tej dziedzinie. Je st to cykl szki­

w odniczącym R ady N aukow ej U n iw ersy tetu dla W szystkich, od 1907 — profesorem W olnej W szechnicy Polskiej. P ro w ad ził rów nież w yk ład y na tzw. uniw ersytecie w ak acy jn y m w Z akopanem . Duże znaczenie p rzypisyw ał K rzyw icki legalnym fo r­ m om p racy w śród robotników , k tó rej granice w w a ru n k a c h carskiego ucisku i tak b yły niesłychanie w ąskie. Był w yb itn y m p o p u la ry z ato re m m arksizm u, w spółtlu- m aczem i re d a k to re m polskiego w y d an ia Kapitału M arksa. W r. 1890—1891 w spół­ redagow ał T y g o d n ik Pow szechny — pierw sze legalne pism o robotnicze, zam knięte po k ilk u n a stu num erach. Później (1907—1911) w spółpracow ał z Wiedzą T. R ech- niew skiego i jej k o n ty n u a cja m i, pism em n aw ią zu jąc y m w pew nym sensie do t r a ­ dy cji Tygodnika. N aw iązał też b lisk ą w spółpracę z postępow ym i pism am i ośw ia­ tow ym i, ja k Poradnik dla C zyta ją cych K siążki i Książka, a tak że z Poradnikiem

dla Sam ouków ,

Podobnie, choć nie ta k bogato, p rze d staw ia się działalność ośw iatow a innych w spółpracow ników Ogniwa. N a ł k o w s k i w sp ó łp racu je z Poradnikiem dla S a ­

m o u k ó w i K siążką oraz prow adzi żyw ą działalność pedagogiczną. S t e m p o w s k i

je s t tłum aczem p ra c L a fa rg u e 'a i K au tsk y 'eg o . Po ukończeniu studiów p ra c u je p rzez pew ien czas w S ekcji C zytelń B ezpłatnych W arszaw skiego T ow arzystw a Do­ broczynności, któ reg o klery k aln o -u g o d o w y szyld osłania p rac ę ośw iatow ą w śród ro ­ b otników i rzem ieślników , ja k ą nieleg aln ie i w b rew istotnym zam ierzeniom w ładz T ow arzystw a p row adzi Sekcja. W spólnie z P o s n e r e m był S tem pow ski b ib lio ­ te k arze m w C zytelni N aukow ej, stanow iącej zalążek późniejszej B iblioteki P u b licz­ nej m. st. W arszaw y. P o sn er b ył rów nież w y b itn y m działaczem k u ltu ra ln y m i ośw ia­ tow ym , w spółpracow ał z postępow ym i p ism am i ośw iatow ym i, m. i. prow adził dział społeczny Książki.

(12)

O gniwo 1902—1905 W STĘP

ców norm atyw no-etycznych pt. „Sic itu r ad v irtu te m ” 23. Szkice te ukazały się następnie w w ydaniu książkowym pt. „Takim i będą drogi w asze” i w y w arły silny w pływ na kształtow anie się etyki laickiej w Polsce.

K rzyw icki zabierał głos rów nież w szczegółowych zagadnieniach społecznych i ekonom icznych. W latach 1903 i 1904 d ru k u je w Ogniwie cykl arty k u łó w pt. „Na w id n o k ręg u ” 24, w ypow iadając się w nich na te ­ m aty najbardziej aktualne, jak: położenie ekonomiczne wsi, zagadnienie

filantropii, kw estia żydowska, poziom w arszaw skiej prasy i in. W r. 1904 prow adzi w raz z Posnerem stały dział „K ronika polityczna”. W roku 1905 zamieścił w Ogniwie wypowiedź w spraw ie szkolnej — jednej z n a jisto t­ niejszych sp raw dyskutow anych wówczas w prasie — żądając dem okra­ tyzacji pry w atn y ch szkół polskich, wywalczonych w w yniku d łu go trw a­ łej w alki o szkołę n a ro d o w ą 25. W num erze 44/46 z tegoż roku — p ierw ­ szym bez cenzury prew ency jn ej — w sposób jaw ny m anifestuje solidarność z w alką pro letariatu , d ru ku jąc swą m owę wygłoszoną na wiecu PP S w F ilh a rm o n ii26.

S tanisław Posner w iele swych arty ku łó w w Ogniwie poświęca za­ gadnieniu p ro sty tu cji i h andlu żyw ym towarem . P roblem ten u jm u je ze społecznego p u n k tu widzenia, tra k tu ją c omówione zjaw iska jako p ro du kt rozkładu u stro ju kapitalistycznego. Zagadnienie p ro sty tu cji om aw ia P osn er w cyklu arty k u łó w „Nad otchłanią” 27, w k tó rych m. i. relacjonuje zagraniczne próby w alki z tym przejaw em społecznego roz­ kładu. (Podobną problem atykę podejm ować będą i inni współpracow nicy

Ogniwa, np. Feliks Brodowski).

Posner porusza w swych arty k ułach i inne aktu alne zagadnienia społeczne, zajm ując się sam orządem m ie jsk im 28, k ry ty k ą fila n tro p ii29, a także etyk ą społeczną. Dwa arty k u ły pisane z tego w łaśnie pu nk tu w idzenia poświęca prasie i obyczajom dziennikarskim („W królestw ie

23 L. K r z y w i c k i : Sic itu r ad virtu tem . 1904 n r 23, 24, 27, 39, 40, 53; 1905 n r 3, 4.

24 L. K r z y w i c k i : Na w idnokręgu. 1903 n r 2, 5, 7, 10, 12, 14, 18; 1904 n r 51.

25 [L. K r z y w i c k i ] L. K.: Szkoła polska. 1905 n r 41. 26 L. K r z y w i c k i : Na drogi nowe. 1905 n r 44i/46, s. 975.

27 S. P o s n e r : N ad otchłanią. (Nowe przyczynki). 1903 n r 36, 38; 1904 n r 15, 36, 37, 39, 40, 47; 1905 n r 14.

28 [S. P o s n e r ] : Losy m ia st naszych. 1905 n r 12—13. 29 [S. P o s n e r ] p: P ro p a g an d a m iłosierdzia. 1904 n r 40.

(13)

W STĘP O gniwo 1902—1905

M am m ona” 30 oraz „Tak zw ana »prasa« i tak zw ana »publiczność«” 31). W roku 1904 je st w spółautorem „K roniki politycznej” .

W ro k u 1905, w nu m erze 44/46 Ogniwa, zamieszcza Posner, tuż obok m ow y Krzyw ickiego, przem ów ienie wygłoszone na tym że w iecu w F il­ harm onii. J e s t to jeden z piękniej szych dokum entów stanow iska pism a wobec w ydarzeń rew olucyjnych. Mowa nosi ty tu ł „Ś lu b y słowa i czynu” i d ek laru je jedność postępow ych publicystów i pisarzy z w alczącym pro­ letariatem . P o sn er m.i. podkreśla w spólny z p ro le taria te m rosyjskim fro n t wailki rew olucyjnej, ak cen tu jąc w te n sposób internacjonalizm Ogniwa. Sądząc z jego w spom nień 32 — a także z inform acji osób bliskich Ogni­

w u 33 — P osner jest rów nież au torem inn ych artyk u łó w , któ re stały się

przyczyną kon fiskaty i zam knięcia pisma.

W spółpraca W acław a N ałkowskiego była specjalnie ceniona przez r e d a k c ję 34. N ałkow ski b y ł już w ted y w y bitnym naukow cem , znanym rów nież ze sw ych rad y k aln y ch poglądów społecznych i nazwisko jego w Ogniwie nadaw ało pism u określony ch arak ter. Ponad dwie trzecie jego dorobku w Ogniwie to p race naukow e i recenzje dzieł z zakresu geografii, geologii i geofizyki, a tak że w rażenia z podróży w łasnych i opisy w y ­ p ra w naukow ych. Sporadycznie N ałkow ski zajm u je się rów nież historią i antropologią. W sw ych a rty k u łach i recenzjach N ałkow ski z w yjątkow ą konsekw encją, w yróżniającą jego pism a spośród innych prac w dziale naukow ym , a k cen tu je sw ój m aterialistyczn y św iatopogląd. Jed n y m z n a j­ pow ażniejszych w y stąpień a n ty k le ry k a ln y ch Ogniwa je st duży a rty k u ł Nałkowskiego pt. „W szędzie jed n a c y ” 35. A rty k u ł ten, pozornie czysto etnologiczny, d aje przeg ląd form obrzędow ych zw iązanych z instytu cją k ap łań stw a u różnych ludów. Je d n a k typ stosow anych uogólnień i -wiele

30 [S. P o s n e r ] Zen. P or.: W k ró lestw ie M am m ona. 1903 n r 8.

31 [S. P o s n e r ] : T ak zw ana „ p ra sa ” i ta k zw ana „publiczność”. 1904 n r 51. 32 S. P o s n e r : H isto ria Ogniwa, 1. c.

33 A utorzy w stę p u p rzeprow adzili rozm ow y z córkam i L eona Niem yskiego, pp. J a n in ą N iem yską i S tan isła w ą M ysłakow ską, oraz z byłą a d m in istra to rk ą Ogniwa, W iktorią S aw ick ą-P ień k o w sk ą.

34 S. S tem pow ski opow iada w sw ych „P am iętn ik ac h “ anegdotę, ilu stru ją c ą sto su n ek red a k cji do W. N ałkow skiego: „W ypadło m i d ru k o w ać je d en z p ie rw ­ szych utw o ró w Zofii N ałkow skiej, późniejszej znakom itej au to rk i. W yznam szczerze, że nie poznałem się n a jej talencie, a odesłałem rękopis do d ru k a rn i naty ch m iast, p ra w ie nie czytając, przy n ió sł go bow iem do re d a k c ji sam W acław N ałkow ski, o którego w spółpracow nictw o w Ogniw ie bard zo n a m chodziło” (op. cit. s. 274). B ył to słaby u tw ór, w y d ru k o w a n y w Ogniwie pt. „O rlica”. W te n sposób nazw isko W acław a N ałkow skiego to row ało w Ogniwie drogę córce w ielkiego uczonego, póź­ niejszej w ybitnej pisarce.

(14)

O gniw o 1902—1905 W STĘP

aluzji rozrzuconych w arty ku le n adają m u bardzo aktu alny ton i po­ zw alają odnosić znaczną część jego tez do duchow ieństw a katolickiego. T ak też został przez czytelników zrozum iany 36.

W jed n y m tylko w ypadku (nie licząc okolicznościowej notatki) w y­ kroczył N ałkow ski w Ogniwie poza problem atykę działu naukowego, recenzując książkę B ern ard a L auera (Belariusza): ,,Nasze rach u n k i i sy­ jo n izm ” 37. I znów jest to a rty k u ł bardzo znam ienny dla stanow iska

Ogniwa w spraw ie żydowskiej i jeden z najpow ażniejszych (obok a rty ­

kułu Krzywickiego) na ten tem at w piśmie. N ałkow ski aprobuje poglądy L a u e ra w yrażone w recenzow anej pracy i w ystępując z jednej strony przeciw ko antysem ityzm ow i, z drugiej przeciw syjonistom — jedyne roz­ w iązanie kw estii żydowskiej widzi w pełnej asym ilacji w imię żyw ot­ nych i postępow ych ideałów n u rtu jący ch m asy społeczne. .

Ignacy Radliński, w y bitny religioznawca, h istoryk i antropolog o poglądach radykalnych, drukow ał w Ogniwie w zasadzie niew iele. W spółpraca jego z pism em ograniczyła się do kilku recenzji z dziedziny antropologii, h istorii i geografii oraz artykułu, charakteryzującego w do­ b itn y sposób stanow isko Ogniwa wobec rew olucji 1905 roku. A rtyk ułem ty m jest „P racow ity ty d zień ” 38, duża rozpraw a o pracach nad D eklaracją P ra w Człowieka i O byw atela, naw iązująca w roku rew olucji burżuazyjno- -dem okratycznej do najpiękniejszych trad y cji W ielkiej Rew olucji F ra n ­ cuskiej i w ydobyw ająca w ten sposób z historycznego tem atu jego ak tu aln e treści.

P roblem aty k a społeczno-polityczna była ujm ow ana w Ogniwie ró w ­ nież w postaci felietonu. Swobodna, n a pół literacka form a pozw alała w ykorzystyw ać ujęcia literack ie problem u, oddając na usługi felietonisty m. i. arsenał środków satyrycznych. Taki c h arak ter m a większość felie­ tonów Leo Belm onta, w padających niekiedy w ton sarkastycznej drw iny. Obok B elm onta zamieszczał felietony w Ogniwie Feliks Brodowski. B ro­ dowski jest jedn ak przede w szystkim prozaikiem i d ru k u je w Ogniwie szereg opowiadań, tem atycznie zw iązanych przew ażnie z życiem n a j­ uboższych w arstw ludności. Do tej samej problem atyki sięga i w swo­ ich felietonach, om aw iając problem p rostytucji i nożownictw a („Omi­ jan e obszary życia” 39, „K w iatki” 40) i opieki n ad bezdom nym i dziećmi. 36 arc h iw u m Ogniwa zachow ał się list podpisany: Życzliwa p ren u m e ra to rk a, p ro te stu ją c y przeciw ko atak o m N ałkow skiego na kler. (Biblioteka U n iw ersy tetu W arszaw skiego, rk p s 377).

37 W. N a ł k o w s k i : B ezstronny głos w sp raw ie żydow skiej. 1903 n r 15. 38 I. R a d l i ń s k i : P ra co w ity tydzień. 1905 n r 15—21.

39 F. B r o d o w s k i : O m ijane obszary życia. 1904 n r 2—4. 40 [F. B r o d o w s k i ] fel. bro,: K w iatki. 1903 n r 17, 19.

(15)

W STĘP Ogniwo 1902—1905

Brodowski zamieszcza w Ogniwie rów nież cykl felietonów na tem at etyki społecznej („M yśli”) 41. Zarów no opow iadania, jak i felietony Brodow ­ skiego, k tó ry ch przedm iotem stali się ludzie społecznego dna, tra k tu ją tem at ze stanow iska m ieszczańskiego hum anitaryzm u.

P olity k a red ak cji w zakresie doboru w spółpracow ników była to le­ rancyjna, choć ogólny c h a ra k te r ideologiczny pism a rysow ał się dość w y ­ raźnie. Dla ilu stra c ji k ry terió w do boru w spółpracow ników w ystarczy w ym ienić kilka nazwisk. Niezw ykle obfita w spółpraca z Ogniwem S ta­

nisław a M endelsona k o ncentrow ała się głównie na korespondencjach, któ ry ch nadesłał on z A nglii i F ra n cji blisko sześćdziesiąt. Poruszając problem zatargów irlandzko-angielskich M endelson z dużą sym patią trak to w ał sep araty sty czne dążenia Irlandii, przem ycając w ten sposób przed oczyma cenzora swe poglądy n a spraw ę niepodległościow ą w P ol­ sce. Ten p u n k t w idzenia pokryw ał się ze stanow iskiem Ogniwa. Był to już jednak okres, w k tó ry m M endelson usu nął się z PP S i poglądam i sw ym i p rzy chy lał się raczej ku syjonizmowi.

Dział filozoficzny Ogniwa zapełniali przede w szystkim Adam M ahr- bu rg i Józefa Kodisowa. Oboje reprezen tow ali stanow isko filozoficzne zbliżone do em piriokrytycyzm u. W Ogniwie brak na ogół arty k u łó w re ­ p rezen tu jący ch odm ienne stanow isko filozoficzne w sposób tak zasadni­ czy. Filozofia M ahrb urg a i Kodisowej jest w ręcz przeciw staw na posta­ wom filozoficznym badaczy poruszających p roblem y szczegółowe, takich jak np. K rzyw icki, Nałkowski. Również a rty k u ły Stanisław a G rabskiego (późniejszego działacza narodow ej dem okracji) w yrażają stanow isko p rze­ ciw ne redakcji. G rabski w sw ym dużym a rty k u le „Z dziedziny zagad­ n ień ekonom icznych” 42 k ry ty k u je m arksow ską teorię w artości dodat­ kowej, solidaryzując się z poglądam i Som barta w yrażonym i w jego „Genezie k ap italizm u ”. K rzyw icki, którego poglądy w znacznym stopniu uw ażać m ożna za rep re z en ta ty w n e dla gru p y redakcyjnej, ro zp atruje problem atykę ekonom iczną z p u n k tu w idzenia bliskiego m arksizm owi.

Ten liberalizm redakcji, dopuszczający do głosu w spraw ach p ie rw ­ szej wagi poglądy rozbieżne, a niekiedy w ręcz przeciw staw ne, tłum aczy się nie ty lk o odm iennością postaw społeczno-politycznych członków re ­ dakcji. W yjaśnia go rów nież w pew nej m ierze charakterystyczn a w ypo­ w iedź Posnera, k tó ry w liście do Orzeszkow ej pisał w zw iązku z a rty ­ k u łem Szym ona R u ndsteina „P e ry p e tie syjoń sk ie” : „W spółpracow nik nasz, p. R undstein, nad esłał nam a rty k u ł w spraw ie ostatniego zjazdu

41 F. B r o d o w s k i : Myśli. 1905 n r 8, 9, 16, 27.

42 S. G r a b s k i : Z dziedziny zagadnień ekonom icznych. 1904 n r 1—3, 6, 12,

(16)

L ud w ik K rzyw icki w roku 1908. (Wg fotografii w książce: L udw ik

K rzyw icki. P ra ca zbiorow a pośw ięcona jego życiu i twórczości,

(17)
(18)

O gniwo 1902—1905 W STĘP

syjonistycznego i z powodu tego arty k u łu posypały się na Ogniwo zło­ rzeczenia i sk argi z obozu obrażonych. M usimy drukow ać te apologie nacjonalistyczne, nakazuje to bowiem spraw iedliw ość” 43. Było to stam > wisko zgodne z program em pisma, postulującego tolerancję i szacunek dla różnych poglądów.

*

Dział literack i pism a prow adził Stanisław Stem pow ski. Dział ten nie w ybijał się na pierw szy plan ani pod względem zawartości, ani roz­ m iarów , stanow ił on niew ielki procent objętości pisma, przew ażnie 4— 5 stro n d ru k u na około 24 stro n y całego num eru. Składa się nań przeciętnie jeden odcinek powieściowy lub nowela, stud ium krytyczno- -literackie, recenzja literacka lub teatraln a. Liryki, reprezentow anej zarów no przez u tw ory oryginalne jak przekłady, zamieszcza Ogniwo m niej niż prozy. P raw ie w każdym num erze drukow ane są ponadto „N otatki literack ie”, inform ujące o życiu literackim i nowościach w y­ daw niczych w k ra ju i za granicą.

Z działem literack im Ogniwa w spółpracuje w ielu współczesnych pi­ sarzy. N ajw ybitniejsi pisarze tego okresu rzadko zjaw iają się na łam ach

Ogniwa i są reprezentow ani raczej m arginesam i twórczości. Stem pow ­

ski sam w yjaśnia częściowo przyczyny tego faktu: „N ajsłabszą w Ogni­

wie była beletry styk a. Żerom ski pisał »Popioły«, Sirko został w Prawdzie,

Daniłow ski daw ał nam frag m en ty z powieści »Jaskółka« [nb. nie d ru ­ kow ane w Ogniwie — przyp. aut. w stępu], o S trugu jeszcze tylko k rą ­ żyły wieści, że coś pisze” 44. I dalej: „T alentów nowych nie udało się nam odkryć, bo ich w ogóle nie było. K ilka jednak nowych nazw isk w prow a­ dziliśm y do lite r a tu r y ” 45.

O statecznie z najbardziej znanych pisarzy starszego pokolenia po­ jaw iło się w Ogniwie nazwisko Konopnickiej — był to przedruk jej s tu ­ dium o Bohdanie Zaleskim z Biblioteki Warszawskiej (1902) wydanego następnie w tom ie pt. „Szkice” oraz dwa wiersze przedrukow ane ze zbiorku „Nowe p ieśn i” (1905). Orzeszkową zaprosił do w spółpracy z Og­

n iw e m Posner, pozostający z nią w przyjaznych stosunkach. W spółpraca

ta ograniczyła się do w ydrukow ania „Listu grodzieńskiego” — kores­ pondencji, inform ującej o życiu społecznym mieszkańców G rodna. Posner pisząc w 1929 r. swą „H istorię Ogniwa” przecenił z p erspektyw y lat

43 L ist z dn. 21 IX 1903 w A rchiw um O rzeszkow ej, rkps 366 k. 8—9. A rtykuły, o k tó ry ch w spom ina Posner, zostały w ykreślone przez cenzurę.

44 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 259. 45 Ibid. s. 273.

46 S. P o s n e r : op. cit.

(19)

W STĘP O gniwo 1902—1905

udział O rzeszkow ej w Ogniwie, in form ując, że redakcja zrobiła z niej „korespondentkę na Litw ę i B iałoruś” 47.

P o jaw iają się też w Ogniwie nazw iska pisarzy należących do mło­ dego pokolenia o ustalonej już pozycji literackiej. Ogniwo d ru k u je frag ­ m ent „W yzw olenia” W yspiańskiego' (Akt II, sceny V II—IX). Z korespon­ dencji Stem pow skiego dow iadujem y się, że cenił on wysoko D aniłow ­ skiego, k tó ry zam ieścił w Ogniwie dwa opowiadania. Z innych w y bit­ niejszych p isarzy p ojaw ia się tu nazwisko Orkana.

Z ainteresow ania i g usty literackie Stem pow skiego pozw alały spo­ dziewać się w ysokiego poziomu utw orów drukow anych w Ogniwie. T łu­ m aczył on m ianow icie Gorkiego i Tołstoja, do m łodopolszczyzny odnosił się krytycznie. „B om bastyczne frazesy M łodej Polski — pisze w »Pa­ m iętnikach« 48 — w yw oływ ały ckliwość. Za granicą panoszył się okropny »modernizm«, coś w rod zaju literackiej secesji w iedeńskiej”. K orespon­ dencja red ak cji św iadczy o jej zabiegach w celu pozyskania do w spół­ p rac y z O gniw em najw y b itn iejszy ch pisarzy współczesnych. Zabiegi te jednak, jak widać z pism a, zakończyły się niepow odzen iem 49. Am bicją Stem pow skiego było realizow anie konsekw entnej polityki redakcyjnej w dziale literack im Ogniwa, odkryw anie now ych talentów , w ciąganie do w spółpracy pisarzy, k tó ry ch twórczość odpow iadałaby tendencji ideowo- -arty sty czn ej redakcji. N iestety, am bicje te nie zostały zrealizow ane poza sporadycznym i w ypadkam i i zaw artość literacka pism a jest w znacznym stopniu dziełem przypadku. P rzykład em kształtow an ia literackiej poli­ tyki red ak cy jn ej Ogniwa przez Stem pow skiego jest przede w szystkim spraw a F eliksa Brodowskiego. Stem pow ski postarał się dotrzeć do za­ pom nianego pisarza m ając nadzieję zrobić z niego „polskiego Gorkiego”. „Ż eby zachęcić Brodowskiego i ośmielić do pisania, um yśliliśm y wydać (1903) zbiorek jego utw o ró w drukow any ch w Prawdzie. Ukazał się ten zbiorek pt. »Chwile« z przedm ow ą Stan. K rzem ińskiego. Było to jak b y form aln e w prow adzenie go do lite ra tu ry . N a ten czas przypada n a jw y ­ datniejsza działalność pisarska Brodow skiego” 50.

W yrazem św iadom ej polityki red akcyjn ej jest rów nież zamieszcza­ nie w Ogniwie studiów krytyczno-literackich Tadeusza Gałeckiego.

47 Ibid. n r 10.

48 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 259.

49 „Dzisiaj — co d ajem y — je s t ty lk o su ro g atem dobroci. B rak nam dobrych i w ielkich talentów . O biecują, p rzy rze k ają , pocieszają — ale nic nie dają, więc d rukow ać m usim y rzeczy, d la k tó ry ch nie m am y ani miłości, ani szacunku“. (List P o sn era do O rzeszkow ej z dn. 5 X 1903, A rch iw u m Orzeszkow ej, rkps 366 k. 16— —17).

(20)

Ogniw o 1902—1905

W Ogniwie debiutow ał także W acław G rubiński. Inne natom iast nazw i­ ska pisarzy w ystępujące na łam ach Ogniwa w skazują na to, że polityka redakcy jna Stem pow skiego byw ała niekonsekw entna i niekiedy uzależ­ niona od przypadku. Na dział literacki Ogniwa m iały w pływ nie tylko literackie gusty redak tora, ale i jego osobisty stosunek do autorów . To­ lerancja i życzliwość Stem pow skiego często w yrażała się w dopuszcze­ niu do głosu bądź m łodych autorów , bądź drugo- i trzeciorzędnych pisarzy, usilnie zabiegających o d ru k ich utw orów w piśmie. Tak zna­ lazło się w Ogniwie słabe opowiadanie początkującej wówczas Zofii N ałkow skiej (por. przypis 34), tak też zostały zamieszczone opowiadania Ja n a A ugustynow iczasi innych. W ielu pisarzy dru kaw anych w Ogniwie nie odegrało żadnej roli w literatu rze.

Mimo w yraźnej niechęci Stempowskiego do m odernizm u w piś­ m ie pojaw iały się utw ory o tym charakterze. Należy do nich „S p h in x ” Posner-G arfeinow ej, „S ep tu ag in ta” Niemojewskiego, w ym ieniona już „O rlica” N ałkow skiej oraz większość przekładów z lite ra tu ry obcej.

Poezji Ogniwo publikow ało stosunkow o niewiele. Pod względem poetyki m a ona bardziej jednolity c h arak ter niż proza. W szystkie w ier­ sze drukow ane w Ogniwie są typow e dla liryk i najczęściej spotykanej w okresie Młodej Polski: jest to sym bolistyczna liryka, n astrojow a lub refleksyjna, p ełna charaktery sty czn y ch dla okresu rekw izytów w słowo- tw órstw ie, obrazow aniu, głównych m otyw ach, m etaforyce. W ogromnej większości w ypadków w iersze publikow ane na łam ach Ogniwa łączą te cechy z cyzelatorstw em w ersyfikacyjnym , o czym świadczy m. i. ogromna ilość sonetów. Jednakże n aw et w iersze autorstw a znanych poetów re p re ­ zen tu ją przew ażnie średni poziom. N astrojem panującym w tej liryce jest p raw ie w yłącznie pesymizm, łączący się nadzw yczaj często z ulubionym w ty m okresie m otyw em śm ierci (u Jedlicza, M arkow skiej, Nałkowskiej i i.). W tym n a stro ju u trzy m an e są również w iersze Makowskiego, Mi- randoli, Słońskiego i i. L iryk a relig ijn a należy do rzadkości (M arkow­ ska). Do liry ki reflek sy jn ej należy w iersz O rkanà. W iersze S av itri i W ac­ ław a W olskiego w yróżnia balladowość i m otyw y baśniow e w stylu M aeterlincka oraz charak tery sty czn a dla tego poety symbolika.

D ram at w Ogniwie reprezentow any jest tylko czterem a utw oram i, ale tu w łaśnie daje się zauważyć najw iększa rozpiętość poziomu a rty ­ stycznego. Ogniwo przed ru k o w u je m ianow icie frag m en t „W yzw olenia” W yspiańskiego (Akt II sceny V II— IX) oraz d ru k u je nieznany fragm ent „Zawiszy Czarnego” Słowackiego. Obok tego zaś fragm enty d ram atu Niny Pierożyńskiej „Czy to b a jk a ” (fantazja dram atyczna). Zestaw ienie

(21)

W STĘP O gniwo 1902—1905

to nie w ym aga kom entarzy. C zw arty d ram at drukow any w Ogniwie to „N oc” — dram ato p isarski debiut W. G rubińskiego, zbudow any na kon­ flikcie tra d y c y jn ie rozum ianego honoru i miłości.

Dział przekładów z lite ra tu r obcych w skazuje na dążność redakcji do p rzedstaw ienia twórczości pisarzy uw ażanych współcześnie za n a jb a r­ dziej rep re z en ta ty w n y ch (Tołstoj, Gorki, A ndrejew , Nietzsche, H au p t­ m ann, H offm ansthal, France, V erhaeren, V illiers de L ’Isle Adam, M aeter­ linck, W ilde, Lagenlöf, Garborg, G eijerstam , V rchlicky).

Dział k ry ty k i literackiej zajm uje w Ogniwie połowę m iejsca po­ święconego zagadnieniom literackim . Zespół w spółpracow ników jest dość liczny, jed n ak ze w zględu na ilość drukow anych arty k u łó w i ich wagę dla c h a ra k te ry sty k i pism a w yróżniają się Drogoszewski, Gałecki, Feld­ m an i P osner-G arfeinow a. C hm ielow ski daw ał do Ogniwa raczej dro­ biazgi, recenzje utw orów d rugorzędnych pisarzy. A. G oldberg i J a n D ą­ brow ski rów nież recenzow ali pisarzy drugorzędnych, nie dając większych prac. Dorywczo p ojaw iają się i inni k ryty cy: A. B rückner, A. Górski, I. M atuszew ski, K. Zdziechowski, M. Zabłocka.

A ureli Drogoszew ski jest jed n y m z tych krytyków , którzy nadaw ali ton pism u. Mimo że znany jest na ogół w historii lite ra tu ry jako badacz Orzeszkow ej i okresu pozytyw izm u, to jedn ak najoryginalniejszą część jego tw órczości k ry ty czno -literackiej na łam ach Ogniwa stanow ią re ­ cenzje liry k i m łodopolskiej. O ryginalność ich polega na now atorstw ie m etodologicznym analizy utw orów poetyckich. Drogoszew ski analizuje sens teorio-poznaw czy i ontologiczny środków w yrazu poetyckiego i na tej /podstaw ie c h a ra k te ry z u je poetów. W ten sposób scharakteryzow ał m. i. w dwóch recenzjach ,,W m roku gw iazd” M icińskiego i „Dzień du­ szy ” Staffa. Również w bardzo now atorski sposób staw iał Drogoszewski problem genezy m odernizm u d opatru jąc się związków św iatopoglądo­ w ych m iędzy połaniecczyzną a przybyszew szczyzną (recenzja „Ś niegu” Przybyszew skiego).

Tadeusz Gałecki, jeszcze nie używ ający pseudonim u A ndrzej Strug, dał w Ogniwie cztery obszerne recenzje. Są to dość w yczerpujące studia k ry ty czn o -literack ie dotyczące w ażnych pozycji w lite ra tu rz e okresu: „W yzw olenia” W yspiańskiego, „W ro ztok ach ” O rkana, „ P ró ch n a” Be­ re n ta i „P opiołów ” Żerom skiego. K ry ty k a Gałeckiego w yróżnia się przede w szystkim społecznym i k ry te ria m i oceny. N ajbardziej bezpośred­ nio uzew nętrzniło się to w recenzji „W roztokach” , a w recenzji „Po­ piołów ” stało się p u n k tem w yjścia do ciekaw ych analiz funkcji b oh ate­ rów, m. i. do rozw ażań o R afale O lbrom skim jako reprezentancie gin ą­ cego „narodu szlacheckiego” .

(22)

O gniwo 1902—1905 W STĘP

N iektóre arty k u ły k ry tyczno-literackie Feldm ana są pisane specjal­ nie dla Ogniwa, inne przedrukow yw ane z K r y t y k i („Pom niejszyciele olbrzym ów ”).

M alw ina Posner-G arfeinow a pisała w Ogniwie dużo. K ry ty k a jej m iała c h a ra k te r im presjonistyczny, zbliżony do stylu m łodopolskiej prozy poetyckiej. G arfeinow a prow adziła dział spraw ozdań z lite ra tu ry p rze­ kładow ej.

Nazwisko A leksandra B rücknera sporadycznie tylko pojaw ia się na łam ach OgniwaT Oprócz studium pt. „M aria K onopnicka” przed ru ko w a­ nego z „Dziejów lite ra tu ry polskiej w zarysie” — opublikow ał B rückner w Ogniwie obszerne podsum ow anie dorobku historii lite ra tu ry za okres paru lat, pt. „S tud ia najnow sze na polu lite ra tu ry n aszej”.

Dział k ry ty k i teatraln ej rep rezen tu je J a n D ąbrow ski i W acław M a­ kowski. A rty k u ły ich unik ają uogólnień, ograniczając się do inform acji. K ry ty k a artystyczn a zajm uje w Ogniwie m ało miejsca. W roczniku 1905 pozycji poświęconych sztukom plastycznym i m uzyce jest tylko parę, znacznie m niej niż w rocznikach poprzednich. N ajobszerniejszym i najbardziej zasadniczym w ystąpieniem teoretycznym w tej dziedzinie jest a rty k u ł Krzywickiego, drukow any w p a ru odcinkach, pt. „Sztuka a życie”, w który m autor staw ia program sztuki w służbie społecznej. Zagadnieniem dem okratyzacji sztuki zajm u ją się rów nież E ttin ger i Jabłczyński. K ry ty k ą arty sty czn ą zajm uje się przede w szystkim Ja n M uszyński w szeregu recenzji w ystaw m alarstw a i rzeźby.

K ry ty k a m uzyczna jest działem najbardziej jednolitym , praw ie całą jego zaw artość stanow ią arty k u ły i recenzje A. Zabłockiego, piszącego pod pseudonim em M oderato, zw olennika m uzyki klasycznej, w szczegól­ ności w ielbiciela B eethovena.

*.

Prześledzenie kolejnych roczników Ogniwa pozwala dostrzec w y­ raźnie zarysow ującą się ew olucję pism a ku stanow isku rew olucyjnego p ro letariatu . W roku 1905 pojaw ia się w piśm ie nowa problem atyka, na­ rzucona przez rozwój wypadków . W yraźniejsze też stają się w tedy akcenty solidarności pism a z w alką o w yzw olenie narodow e i społeczne. Pięć ostatnich num erów , w ydanych już bez kontroli władz, m anifestuje jaw nie solidarność z Polską P a rtią Socjalistyczną i opowiada się e n tu z ja ­ stycznie po stronie walczącego proletariatu.

W łaściwą ocenę pism a kom plikuje niesłychanie cenzura. „M yliłby się, kto by sądził, że ta treść Ogniwa, którą czytelnikom ofiarow ać b y ­

(23)

W STĘP Ogniw o 1902—1905

liśm y w stanie, była tą treścią, dla której pism o do życia pow ołane zo­ stało. C zytelnik otrzy m y w ał strzępki, w ykraw ki, w ycinki. O trzym yw ał ochłapy. Treść rzeczyw ista, treść »Słowa« onego, dobra now ina ginęła kędyś w drodze od pisarzy i red ak cji do czytelnika; ginęła w szkarłatnym kałam arzu inkw izytorów , ginęła pod krw aw y m piórem cenzora. To oni ty lk o i tow arzysze zecerzy znali istotn ą treść pism a”. Tak oceniała re ­ dakcja działalność pism a w num erze 50 z 1905 roku, czw artym z kolei drukow anym bez nadzoru c e n z u r y 51.

N um er Ogniwa liczył około 2000 w ierszy, z tego przeciętnie kilkaset w y k reślał cenzor. Poniew aż w W arszaw skim K om itecie C enzury szerzyło się łapow nictw o, w iele fragm entó w rato w ał Niem yski, załatw iając po­ u fn ie spraw ę z przew odniczącym K om itetu — Em ausskim . D robniejsze sum y opłacał Stem pow ski w prost na ręce cenzorów.

Cenzoram i Ogniwa byli: Trofim owicz, D ragom irecki i Siengalewicz. „O ile k tó ry z tych cenzorów okazyw ał się »za łagodny« — wspom ina S te m p o w sk i52 — i Ogniwo zaczynało w sw ych arty k u łach zdradzać swe praw dziw e, u tajo n e oblicze, oddaw ano je za k arę »na ispraw lenije« (na

popraw ę) cenzorowi Iw anow skiem u, ideowej kanalii nienaw idzącej

w szystko co polskie, człowiekowi niezależnem u m aterialn ie i in telig en t­ nem u, k tó ry dla sadystycznej rozkoszy tępił wszelkie aluzje i alegorie, do jakich uciekała się uciskana m yśl polska. W ciągu trzyletniego istn ie­ nia swego Ogniwo było trz y k ro tn ie w jego łapach — w ted y szpalty jego ziały nudą p u sty n i, a koszt skład ania pism a rósł w dw ójnasób, gdyż po­ łowa tek stu byw ała zw ykle p rzekreślan a i trzeba było mieć w zapasie tak zwane zatyczki, żeby n u m er mógł się na czas ukazać — białych plam skonfiskow anych nie w olno było w piśm ie zostaw iać”.

Dla ilu stra c ji w ym agań cenzury w arto przytoczyć pew ien ch arak ­ tery sty czn y fakt. Pom iędzy lipcem a w rześniem 1905 roku cenzurow ał

Ogniwo Iw anow ski. W dodatku k w a rta ln y m drukow ano w łaśnie „Praw o

k o n sty tu c y jn e ” A dhem ara Esm eina; na przekład tej pracy otrzym ano pozwolenie z W arszaw skiego K om itetu Cenzury, istn iały zresztą jej przek łady rosyjskie, w tym jeden dokonany przez senatora, prof. D ieriu- żyńskiego. W końcu k w a rta łu d ru k arn ia zaw iadom iła redakcję, iż ko­ lejn e odbitki „ P raw a k o n sty tu cy jn eg o ” zostały zatrzym ane przez cenzurę. Oto jak opisuje Stem pow ski sw oją rozm owę z Iw anow skim : „W p rz e ­ stronnej kom nacie stało duże biurko i prócz fotela dla gospodarza za b iu rk iem nie było ani krzesła, ani k an ap y do siedzenia. Na szczęście za­

51 A rt. w stępny: Nowy zam ach. 1905 n r 50 s. 1045. 52 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 281.

(24)

• O gniwo 1902—1905 W STĘP

stałem Iw anow skiego w postaw ie stojącej. Skłoniłem się z daleka i po­ dałem m u przyniesioną odbitkę, prosząc o podpisanie [...] Na to on, m rużąc zjadliw ie oczy (podniosły się przy tym tylko dolne powieki) głosem podniesionym zapytał: — »Kakoj w Rossiji obraz praw lenija?« (jaki jest w Rosji system rządzenia?). Milczę, nie rozum iejąc, o co chodzi. A on z fu rią krzyczy: — »M onarchiczeskij nieograniczennyj! A w y ka- k u ju -to konstituciju razwoditie! J a etoj gadosti nie podpiszu i niet takoj siły, kotoraja zastaw iłaby m ienia wam podpisat'« (M onarchiczny, nieograniczony! A wy o jakiejś tam konstytucji opowiadacie! — J a tej obrzydliw ości nie podpiszę i nie m a takiej siły, która by m nie do' pod­ pisania zmusiła). To mówiąc cisnął m i pod nogi przyniesione arkusze. O drzuciłem je nogą ku niem u i ze słowami: »nie m am z panem o czym mówić« — w yszedłem ” 53. In terw en cja u prezesa K om itetu Cenzury dała taki w ynik, że polecił on podpisać odbitki innem u cenzorowi, za co oczy­ wiście obaj otrzym ali zapłatę.

Okólniki Głównego U rzędu do S praw Prasow ych w P etersb u rg u szły w setki i krępow ały p rasę w sposób bardzo dotkliw y. Dotyczyło to szcze­ gólnie inform acji o pogrom ach i zaburzeniach, ale nie ty le tem at był w zbroniony, ile pew ne ty p y jego naśw ietlania. „Dziś wolno już pisać tylko o tym , że »Żydów bili«, w ty m oczywiście ośw ietleniu, że »dobrze się stało« — uskarża się P osn er w liście do O rzeszkow ej54, czyniąc aluzję do głośnego pogrom u Żydów w Kiszyniowie. O wiele w iększą swobodę w w ypow iadaniu swego zdania m iały pism a klerykalno-konserw atyw ne, otaczane naw et poniekąd opieką władz: „cenzura [...] w ykreślała wszel­ kie u jem n e sądy o pism ach ugodow ych” — pisze S te m p o w sk i55. W ten sposób cenzura krępow ała n aw et swobodę polemiczną w spraw ach m ało- w ażnych, niekiedy lokalnych, w każdym zaś razie dalekich od polityki.

Spraw ą zasadniczą dla pism a „krypto-socjalistycznego”, jak określa

Ogniwo Stem pow ski, było przeprow adzenie przez sieci cenzury w iado­

mości o ruchu socjalistycznym . Zw yczajem w ypróbow anym już wcześ­ niej w Prawdzie inform acje tego typ u podawało Ogniwo w korespon­ dencjach z zagranicy, szczególnie zaś z P etersburga. Szyld tytułow y osłaniał wówczas częściowo p rzynajm niej treść artyku łu .

*

Niemożliwością było dla postępow ych pism legalnych, podlegających cenzurze prew encyjn ej, w yrażanie własnego stosunku do w ydarzeń re ­

5* S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 281—282.

54 L ist z dn. 7 X 1903. A rchiw um O rzeszkow ej, rk p s n r 366 k. 18. 55 S. S t e m p o w s k i : op. cit. s. 232 przypis.

(25)

W STĘP O gniwo 1902—1905

w olucyjnych 1905 roku. Echa stra jk ó w i zaburzeń docierały na łam y prasy w odpow iednim naśw ietleniu, jedynie w postaci inform acji p rze­ drukow yw anych z pism urzędow ych 56. Do dyspozycji pism pozostawała selekcja wiadomości przedrukow yw any ch oraz arsenał środków red a k ­ cyjnych, jak ilość m iejsca i w ybór kolum ny pośw ięcanej przedrukow i, form a graficzna przed ru k u , operow anie zestaw ieniem z innym i a rty k u ­ łam i itp. Ale i w te ograniczone możliwości ingerow ała cenzura.

P ierw szy sygnał rew o lu cji w Ogniwie to p rzed ru k w n -rze 4, w dziale kom u nik ató w urzędow ych, inform acji ТА Р o krw aw ej niedzieli i fali s tra jk ó w w P e tersb u rg u , Moskwie, W ilnie i Kownie. N um er 5 Ogniwa (z 4 lutego) nie wychodzi wcale. Zam iast niego ukazu je się dodatek w po­ staci pojedynczej stro n y z w inietą ty tuło w ą pism a oraz notatką: „Z po­ wodu bezrobocia n u m e r 4-ty Ogniwa został rozesłany z opóźnieniem , zaś n u m er 5-ty zupełnie nie w yszedł”.

Przyczyną p rzerw y w w ydaw aniu Ogniwa był w ielki s tra jk powszech­ n y w W arszaw ie w dniach 27— 31 stycznia. W d ru k arn iach zaprzestano p racy już 27 stycznia, w skutek czego w dniu następn ym ukazały się w W arszaw ie tylko W arszawskij D niew n ik i Policejskaja Gazieta, 30 stycznia w prow adzony został stan ochrony w zm ocnionej. W tej sy­ tuacji w y d an ie ulotki z w inietą ty tu ło w ą i lakoniczną notatką o stra jk u n ab iera dodatkow ego znaczenia. P ism a ugodowe i konserw atyw no-kle- ry k aln e przyczyny p rzerw y w w ydaw nictw ie bądź pom inęły milczeniem, bądź w y jaśn iły w k ró tk iej adnotacji u k ry te j w najbliższym num erze.

Ogniwo w yraźnie zam ierza jak n ajdobitniej eksponować w ydarzenia

rew olucyjne. P rz ed ru k i inform acji o zaburzeniach i stra jk a c h są bardzo obfite, w n u m erze 6 z ajm u ją np. 7 kolum n na 30, a więc blisko jedną czw artą n u m eru.

W trzecim k w a rta le 1905 roku Ogniwo staje się m niej interesujące. Z zakresu ak tu aln ej p ro b lem atyki społeczno-politycznej pojaw iają się praw ie tylko p rzedruki. Dotyczy to szczególnie num erów 35—40, w y­ pełnionych praw ie w yłącznie a rty k u łam i o treści historycznej, geogra­ ficznej oraz m ateriałem literackim . N ajpraw dopodobniej jest to okres, w któ ry m Ogniwo cenzurow ał cenzor Iw anow ski; o nim jako o czło­ w ieku bezw zględnym i specjalnie szykanującym prasę polską pisał Stem ­ powski w „P am iętn ik ach ”.

23 sierp n ia 1905 roku został ogłoszony stan w ojenny w W arszawie i powiecie w arszaw skim . Stan w ojen ny daw ał w ładzom lokalnym spe­

56 Co było p ra w n ie zastrzeżone w specjalnym okólniku Głównego U rzędu do S p raw P ra sy w P e te rsb u rg u .

(26)

O gniwo 1902—1905 W STĘP

cjalne upraw nien ia także* w stosunku do prasy. Jednakże, pod naciskiem w ydarzeń rew olucyjnych, car obwieścił w dniu 30 października „nieza­ chw ianą w olę” m onarszą „nadania ludności trw ałych podstaw wolności obyw atelskiej na zasadach rzeczywistej nietykalności osobistej, wolności sum ienia, słowa, zebrań i zw iązków ”. Ożyły nadzieje na wolność prasy, w krótce jednak przytłum ione przez biurokrację rosyjską: „Cały szereg dzienników uległ zawieszeniom w drodze adm inistracyjnej, rew izje do­ konyw ane w redakcjach, aresztow ania redaktorów i opieczętow yw ania d ru k arń w dotkliw y sposób dały odczuć prasie naszej, że zbyt skw apliw ie zaufała legalnem u gruntow i stw orzonem u przez M anifest” — pisze Książ­

ka o sytuacji prasy w arszaw skiej w tym czasie 57. P raw nie m otyw owano

to tym , że swobody w yrażone w m anifeście nie dotyczą rejonów objętych stan em w ojennym .

O statni n um er Ogniwa z nadrukiem „Dozwoieno cen zu ro ju ” wyszedł z datą 28 października 1905 roku, tuż przed rozpoczęciem wielkiego czterotygodniow ego s tra jk u powszechnego w W arszaw ie58. Z chwilą roz­ poczęcia s tra jk u pismo przestało wychodzić. W pierw szych dniach listo­ pada odbył się w sali F ilharm onii W arszawskiej jeden z pierw szych w ie­ ców Polskiej P a rtii Socjalistycznej zorganizow any pod firm ą milczącego wówczas Ogniwa. Wiec otw orzył w im ieniu redakcji Stempowski. Pierw szą mowę wygłosił Posner, po nim m.i. mówił K rzyw icki. O rga­ nizacją wiecu zajął się w raz z innym i Niemyski, organizując w raz z ro­ botnikam i ze swej fabry k i służbę porządkową. W ten sposób po raz pierw szy Ogniwo w yraźnie zaznaczyło swe powiązanie z PPS.

1 g rudnia zniesiono stan w ojenny w całym K rólestw ie Polskim . Po trzech tygodniach jedn ak wprowadzono go ponownie, wzm agając nasi­

57 Książka 1905 n r 11 s. 452.

58 S tra jk rozpoczął się dn. 26 października, ale num er, nosił zawsze d a tę nieco późniejszą od faktycznego w yjścia spod prasy.

59 D okładne u stalenie w zajem nych pow iązań pom iędzy Ogniw em i P P S w y ­ m aga bardzo szczegółowych badań. Ze je d n a k pow iązanie tak ie istniało — nie ulega w ątpliw ości. Św iadczy o ty m rela cja P osnera (H istoria Ogniwa, 1. c. n r 10) i S tem ­ pow skiego (Ogniwo „pod koniec istnienia [•..] stało się filią pepesow skiej ro b o ty “ — op. cit. s. 277), a także w iele arty k u łó w w Ogniwie. Tak np. a rty k u ł w stępny w n u ­ m erze 47/49 z r. 1905, noszący w nagłów ku hasło: „P roletriusze w szystkich k rajó w łączcie się!“ — w ita en tuzjastycznie w znow ienie Kuriera Codziennego jako organu PP S i p rzed ru k o w u je jego odezwę redak cy jn ą. A rty k u ł ten uw aża P P S za głów ną przedstaw icielkę interesów p ro le ta ria tu polskiego. Na pow iązanie ta k ie w skazuje rów nież przynależność znacznej części stałych i przypadkow ych w spółpracow ników

Ogniwa do P P S (Posner, D aniłowski, S trug, Filipowicz, K elles-K rauz i i.), a także

udział red a k cji pism a w organizacji opisanego wyżej wiecu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Then, why is “filial piety” the priority in the value orientation of traditional Confucian culture and why does traditional Japanese culture regard “loyalty” as the foundation

R ecenzow ane opracowanie je st w ażną pozycją nie tylko na rynku wydawniczym wo­ jew ództw a lubuskiego, ale z pew nością spotka się z zainteresowaniem badaczy i

Stąd też współczesne zmiany sitruktury organizacyjnej uniwersytetów (powstawa- nie instytutów i zakładów na miejsce katedr) oraz wprowadzenie nowych środków przekazu (np.

Stellig is i n deze bedrijven in de loop der jaren een grote hoe- veelheid ervaring en produktievaardigheid verzameld, die welis- waar i n de eerste plaats betrekking heeft op

Komen worden aangezien dODtherm brandbaar iS en verder nog een zeer onaangename geranium geur geeft. Kan op drie verschillende manieren gemaaKt worden. Deze drie

Jednostki gospodarki uspołecznionej w przepisach części ogólnej kodeksu cywilnego. Palestra 8/11(83),

[r]

W niniejszej pracy poddano ocenie jakość wód i stan troficzny (wynikający z tradycyjnych założeń tj. na podstawie stężeń substratów i produktów fotosyntezy) trzech