• Nie Znaleziono Wyników

"Moralność siły" : etyka w teorii polityki międzynarodowej Hansa J. Morgenthaua

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Moralność siły" : etyka w teorii polityki międzynarodowej Hansa J. Morgenthaua"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Mateusz Filary

"Moralność siły" : etyka w teorii

polityki międzynarodowej Hansa J.

Morgenthaua

Kultura i Polityka : zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie nr 2/3, 112-128

(2)

Mateusz Filary*

„MORALNOŚĆ SIŁY”

Etyka w teorii polityki międzynarodowej Hansa J. Morgenthaua

Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie wybrałeś część łatwiejszą efektywny sztych

lecz czymże jest śmierć bohaterska wobec wiecznego czuwania z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle

z widokiem na mrowisko i tarczę zegara

Zbigniew Herbert, Tren T o rijnbrasa1

Współczesne nauki społeczne, takie jak ekonomia czy socjologią m ają w swo­ jej historii postacie, które odegrały u jej początków niezwykle w ażną rolę. Kimś takim dla socjologii byli M ax W eber i Em ile D urkheim , dla ekonom ii A dam Sm ith, dla S tosunków M iędzyn aro d o w ych 2 - H ans J. M orgenthau. M ożna śmiało twierdzić, że to od w ydania w 1948 roku, Politics Among Nations zaczęła się historia tej ostatniej dyscypliny naukow ej. Jednak niestety w raz z p a lm ą pierw szeństw a przychodzi często niezrozum ienie. Tak w łaśnie jest z etycznym w ym iarem teorii polityki m iędzynarodow ej M orgenthaua. N iezrozum ienie to m a dw a istotne aspekty. Pierw szy z nich to odm aw ianie etyce jakiejkolw iek roli w wizji stosunków m iędzynarodow ych autora Politics Among Nations. D ru­ gim, choć znacznie rzadziej występującym, jest przecenianie etycznego aspektu tej teorii. A rtykuł ten staw ia sobie za cel przedstaw ienie etycznego w ym iaru teorii M orgenthaua, osadzenie jej w kontekście szerszej tradycji realistycznej, a tak że o g ran iczo n ą k rytykę błędnych, zdaniem autora, interpretacji teorii M orgenthaua. A rtykuł składa się z trzech zasadniczych części: pierwszej - do­ tyczącej antropologicznych podstaw m yśli M orgenthaua, drugiej - analizują­ ‘ M ateusz Filary, absolw ent Stosunków M iędzynarodow ych W yższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie (I stopnia) i student amerykanistyki n a Uniwersytecie Jagiellońskim (II stopnia). Zajmuje się m.in. teoriam i SM i paradygm atem realistycznym oraz rolą m oralności w polityce międzynarodowej. Obecnie pisze pracę m agisterską pt. „Structuring the Anarchy - analysis o f Kenneth N. Waltz Theory o f International Po­ litics” na tem at neorealistycznej teorii K ennetha N. Waltza, prekursora neorealizm u w teoriach SM. Publikow ał w „Pressjach” . Tłum aczył także z języ k a angielskiego dla W ydaw nictw a U J 5 rozdziałów klasycznego podręcz­ n ika do Stosunków M iędzynarodow ych „The G lobalization o f Word Politics” autorstw a J. Baylisa i S. Smitha.

1 Z. Herbert, Wiersze wybrane, wyd. II popr., Kraków 2005, s. 124.

2 W niniejszym artykule przyjm uję konw encję pochodzącą z anglosaskiej literatury przedm iotu, w której Stosunki M iędzynarodowe - pisane dużymi literami - określają nazwę dyscypliny naukowej, natom iast stosunki m iędzynarodow e - pisane m ałym i literam i - określają pole badaw cze tej dyscypliny.

(3)

cej recepcję etyki odpow iedzialności w zakresie polityki m iędzynarodow ej i trzeciej, która przedstaw ia normy, dzięki którym funkcjonuje etyczny w ym iar teorii M orgenthaua. Podjęcie niniejszej tem atyki je s t o tyle ważne, że wiele nauk szczegółow ych zaw ierających się w S tosunkach M ięd zynarodow ych (np. studia strategiczne czy studia nad bezpieczeństw em ) często n ieśw iado­ mie przyjmuj e i przeinacza zasady etyczne wyartykułowane przez Morgenthaua. A bstrahując od pow yższego, tem at m iejsca etyki w polityce je s t fascynujący. Sposób jeg o ujęcia, zaproponow any przez M orgenthaua zasługuje n a uw agę ze w zględu n a odwagę, z ja k ą porusza liczne znaczące kwestie, takie jak: in­ teres narodowy, m iejsce etyki perfekcjonistycznej czy etykę przekonań w dzia­ łaniach m ęża stanu.

Animus dominandi, a człowiek wielowymiarowy

Jaka jest natura człowieka? to pytanie stare ja k świat. O dpow iedź na nie sta­ nowi ważny elem ent teorii M orgenthaua. M orgenthau to główny przedstawiciel realizm u biologicznego, który przyczyn anarchicznego stanu relacji m iędzy narodam i upatruje w ludzkiej naturze3. Z punktu w idzenia problem atyki poru­ szanej w tym artykule, analiza antropologii M orgenthaua je st tym w ażniejsza, że autor Politics Among Nations tw ierdzi, iż to jed no stk a je s t podm iotem podej­ m ującym decyzje m oralne4. Stąd też, zanim będzie m ożna przejść do analizy etycznego aspektu teorii m iędzynarodow ej M orgenthaua, warto przedstaw ić jego koncepcję natury ludzkiej. W cześniej jednak niezbędne jest choćby szki­

cowe nakreślenie poglądów n a tem at natury ludzkiej innych m yślicieli, sytu­ ujących się w tradycji realistycznej, odwołujących się do niej jak o do czynnika w arunkującego kształt rzeczyw istości społecznej.

Już Tukidydes, uw ażany przez w ielu za „protorealistę”, m iał w ielce am bi­ w alentne przekonania n a tem at natury ludzkiej. D ość dobrze ilustruje to opi­ sana przez niego kw estia sporu pom iędzy N ikiasem a A lkibiadesem dotyczą­ cego w ypraw y sycylijskiej. Nikias, w ystępując p rzeciw w yprawie, m ówił tak:

3 Donnelly, J., Realism and International Relation, Cambridge 2000, s. 44. Trzeba zauważyć, że w dalszej czę­ ści sw ego w yw odu na tem at roli natury ludzkiej w stosunkach m iędzy narodam i D onnelly zauw aża, że ja k k o l­ w iek Morgenthau w swej teorii kładzie szczególny nacisk na naturę ludzką, to jednak głów ną przyczyną obecności polityki ukierunkowanej na uzyskanie siły w sferze międzynarodowej jest panująca w niej anarchia. (Ibidem, s. 49). Jednakże taki to k rozum ow ania nie w ydaje się w łaściw y dla interpretacji tego aspektu m yśli realistów b io lo ­ gicznych - na przykład to właśnie chęć zdobycia siły (władzy), kanalizow ana przez w spółczesne państwo i kiero­ w ana niejako przezeń na sferę międzynarodową, stanowi, np. dla Reinholda Niebhura przyczynę, dla której w prze­ strzeni m iędzypaństw ow ej „rządzi” anarchia. N iebhur, R., M oral M a n and Immoral Society, N ew York 1960, s. 49, 91 -9 3 . Podobną interpretację, głoszącą, że teoria M orgenthaua odnosi się do w szystkich trzech obrazów (natury ludziej, państw a i rzeczyw istości m iędzypaństw ow ej) stosunków m iędzynarodow ych m ożna znaleźć w: G uzzini, S., Realism in International Relations and International Political Economy, London 1998, s. 30-31.

4 Morgenthau, H. J, Politics Am ong Nations, wyd. VII, New York 2005, s. 257; Murray, A. J.H., „The M oral Politics o f Hans M orgenthau”, The Review o f Politics, vol. 58, no. 1, 1996, s. 102.

(4)

„Jeśli ktoś zadowolony z tego, że wybrano go wodzem, choć jest n a to za młody, zachęca w as do w ypraw y i osobisty cel m ając n a oku, robi to jedynie po to, by budzić podziw swym i stajniam i w yścigow ym i i z dow ództw a czerpać korzy­ ści gwoli w ystaw nego życia - to nie pozw ólcie, by pryw atny człow iek, chcąc błyszczeć, narażał n a ryzyko państw o”5. N a tę suplikę A lkibiades odpow iada następująco: „Bo to, za co m nie potępiają, przynosi m oim przodkom i m nie sam em u sławę, a ojczyźnie pożytek. D zięki przepychow i, jaki roztaczałem na igrzyskach w O lim pii, H ellenow ie nabrali przesadnego w yobrażenia o p o tę­ dze naszego państw a, (...) takie w ystąpienia tradycyjnie przy n o szą zaszczyt i k ażą w nioskow ać o potędze”6. Ta sam a ułom na n atura człow ieka spraw iła, że los m aleńkiej w ysepki M elos został przypieczętow any. A teńscy posłow ie tak m ów ią o skłonności człow ieka do panow ania nad swym bliźnim: „M y rów ­ n ież sądzim y, że nie zabraknie nam życzliw ości bogów. N ie dom agam y się bow iem ani nie czynim y nic takiego, co by się sprzeciw iało przyjętym w yob­ rażeniom o bogach i ludzkich skłonnościach. Sądzim y bow iem , że zarów no bogow ie zgodnie z naszym o nich w yobrażeniem , ja k i sami ludzie z pow odu w rodzonych sobie cech całkiem jaw n ie, w szędzie i zaw sze rzą d z ą tym i, od których s ą silniejsi”7. O statecznie żądza w ładzy spraw iła, że n a M elos Ateń- czycy „w szystkich m ężczyzn, którzy im w padli w ręce, w ym ordow ali, dzieci i kobiety sprzedali w niew olę” 8.

W czasach bardziej nam w spółczesnych, u progu now ożytnego system u państwowego, ułom ność ludzkiej natury jako czynnik odgrywający szczególną rolę w rzeczyw istości społecznej kojarzy się z takim i filozofam i polity czny ­ mi, ja k M achiavelli i Hobbes. M yśliciel z Florencji, dając rady księciu, nieraz przedstaw ia kondycję człow ieka w czarnych barwach: „M ądry pan nie m oże ani nie pow inien dotrzym yw ać wiary, jeż e li dotrzym anie takie przynosi m u szkodę i gdy zniknęły przyczyny, które spow odow ały jeg o przyrzeczenie. Z a­ pew ne gdyby w szyscy ludzie byli dobrzy, ten przepis nie byłby dobry, lecz poniew aż są oni n ik c z e m n i i nie dotrzym yw aliby ci wiary, więc ty także nie j e ­ steś zobowiązany im jej dotrzym ywać”9. To właśnie taka w izja ludzkiej natury pozw ala M achiavellem u radzić księciu, aby rządził swoimi poddanym i raczej za p o m o cą strachu niż m iłości - co, w jeg o przekonaniu, zapew nia w iększe praw dopodobieństw o politycznego sukcesu10.

Co do H obbesa, to fundam entem , n a którym buduje on s w ą teorię, je s t przekonanie, iż człowiekiem kieruje przede wszystkim dążenie do samozacho- w aniaoraz egoizm: „Doszedłszy więc do tych dwóch niezaw odnie istniejących

5 Tukidydes, Wojna Ploponeska, W arszawa 2003, s. 324. 6 Ibidem , s. 325.

7 Ibidem , s. 313. 8 Ibidem , s. 316.

9 N. M achiavelli, Książę, K ęty 2004, s. 70.

(5)

w naturze ludzkiej pragnień, z których jedn y m je s t przyrodzona pożądliw ość, w skutek której każdy pragnie korzystać z rzeczy w spólnych jak o ze sw ych w łasnych, a drugim pragnienie rozum u przyrodzonego, dzięki którem u każdy stara się uniknąć śmierci gwałtownej, jako najw iększego w naturze zła” 11. E go­ izm i chęć przetrw ania o bjaw iają się w dążeniu człow ieka do osiągnięcia siły. Siły nie dla niej samej, ale jak o środka do osiągnięcia w szystkich tych rzeczy, które czyn ią życie znośnym 12.

W kontekście antropologii M orgenthaua niezbędne j est rów nież przytocze­ nie w izji człow ieka, ja k ą m ożna odnaleźć w m yśli R einholda N iebhura13. Już n a pierwszej stronie swej głośnej pracy pod znam iennym tytułem : M o r a ł M a n a n d I m m o r a l S o c ie ty (1932) tw ierdzi on, iż natura, choć daje wiele, nie spełnia wszystkich ludzkich potrzeb. Człowiek posiada wyobraźnię, a m oże raczej, jest ona jego przekleństwem , gdyż zaostrza „apetyty” wykraczające poza spełnienie potrzeb służących jeg o przetrwaniu. Jakby rozw ijając tę myśl, N iebhur stw ier­ dza: „K ażda grupa, ja k i każda jednostka, cechuje się ekspansyw nym i prag ­ nieniam i, zakorzenionym i w instynkcie przetrw ania i w ykraczającym i poza niego. W ola życia zm ienia się w wolę w ładania”14. W idać więc w yraźnie, ja k ą wagę przywiązuje N iebhur do ludzkiego egoizmu, którem u trudno jest przeciw ­ działać. N ie je s t w stanie pełnić takiej roli rozum , poniew aż jednostce ciężko je s t zadecydow ać, co istotnie je s t jej w łasnym egoizm em - zw łaszcza, że naj­

częściej nie chce ona w idzieć samej siebie jak o egoistycznej. W konsekwencji w ięc, sam a się oszukuje. Stąd też „sam ośw iadom ość o znacza dostrzeżenie skończoności w nieskończoności” 15. C złow iek w przekonaniu N iebhura je st św iadom sw ych ograniczeń, które s ą czym ś niezm iennym . Jednocześnie je d ­ nak niezm iennym je s t jeg o pragnienie, aby ograniczenia te p rzezw yciężać16. Jak zostanie to przedstaw ione poniżej, takie ujęcie natury ludzkiej w ystępuje rów nież u M orgenthaua.

W pierwszej zasadzie realizm u politycznego M orgenthau tw ierdzi, iż p o li­ tyka rządzi się praw am i, które należy w yw ieść z ludzkiej natury. Z a w spólne w szystkim ludziom popędy uznaje on chęć przetrw ania, rozm nażania się i do­ m inacji nad innym i17. Jednak stwierdzenie to nie wystarcza, aby oprzeć na nim teorię polityczną. Skoro rdzeniem jeg o teorii polityki m iędzynarodow ej jest

11 T. H obbes, Elementy filozofii, t. II, W arszawa 1956, s. 194, cyt. za: C. Porębski, Umowa społeczna - Rene­

sans idei, K raków 1999, s. 38

12 W illiams, H., op.cit., s. 57.

13 Kenneth Waltz w pierw szym rozdziale M a n the State and War, traktującym o naturze ludzkiej, jak o czyn­ niku spraw czym wojen, do osób pesym istycznie postrzegających naturę ludzką zalicza św. Augustyna, Spinozę, N iebhura i M orgenthaua. Waltz, K., M a n the State and War, N ew York, 1959, s. 21.

14 Niebhur, R., op.cit., s. 18; jeżeli w przypisie do cytatu pochodzącego z pozycji anglojęzycznej nie zostanie w ym ienione nazw isko tłum acza, cytat ten je s t m oim w łasnym przekładem .

15 Ibidem, s. 42. 16 Waltz, K., op.cit., s. 21.

(6)

116 M a teu sz Filary

interes definiowany w kategoriach siły, to animus dominandi, pragnienie siły18 stanow i, w je g o m niem aniu, p rzyczynę defektu natury ludzkiej, który n ie ­ uchronnie prowadzi do zła w polityce. M orgenthau w dość jednoznaczny spo­ sób odróżnia pragnienie siły od egoizm u, rozum ianego jak o chęć przetrwania: „Pragnienie siły (...) dotyczy nie przetrw ania jednostki, lecz jej pozycji pom ię­ dzy innym i, w sytuacji gdy przetrw anie je st ju ż zapew nione. Stąd też egoizm człow ieka m a swe granice: je g o pragn ien ie siły nato m iast nie m a żadnych granic” 19. O d takiej konstatacji ju ż tylko krok dzieli go od stw ierdzenia, że pragnienie siły, w pływ ając n a k ażd ą ze sfer działalności człow ieka, stanow i w polityce „sam o centrum wydarzeń, w okół którego dzieje się akcja [the very

life-blood o f the action], stanow iąc pryncypium , które czyni politykę o d ręb ną

sferą ludzkiej działalności”20.

Tak skonstruowany człowiek polityczny nie m ógłby jednak w swych działa­ niach kierow ać się m oralnością. A przecież M orgenthau stw ierdza, choćby w drugiej zasadzie realizm u politycznego, że realizm nie zakłada obojętności w obec zasad m oralnych. W arto rów nież p rzytoczyć zastrzeżenie K ennetha Waltza, który twierdzi, że rzeczywistość społeczna jest zbyt skomplikowana, by m ogło j ą tłum aczyć tylko człow iecze pragnienie siły czy, szerzej, - ułom ność jeg o natury. Jakkolw iek m ożna pow iedzieć, że człow iek jest zły, przytaczając na poparcie tej tezy wiele historycznych przykładów, rów nie w iele m ożna p o ­ w iedzieć n a tem at dobra, które je s t w ynikiem jeg o działań21.

A ntropologia M orgenthaua radzi sobie z takim zastrzeżeniem w dwojaki sposób. Po pierw sze, akcentując zaN ieb h urem , tragiczny dysonans pom iędzy św iadom ością człow ieka n a tem at swej skończoności a jego pragnieniem abso­ lutu: „Zawieszony pom iędzy swymi aspiracjami, których nie m oże zrealizować, a sw ą naturą, przed k tó rą nie m oże uciec, [w spółczesny człow iek] dośw iad­ cza sprzeczności m iędzy tęsknotam i zrodzonym i przez um ysł a sw ą w łaściw ą naturą, sprzeczności, która je s t jeg o osobistą, praw dziw ie lud zk ą tragedią”22. To właśnie tragedia ta sprawia, że autor Politics Among Nations pisze w czwartej zasadzie realizm u politycznego o nieuniknionym napięciu m iędzy nakazam i m oralności, a, pody k to w an y m rozw agą, w ym ogiem p rym atu skuteczności w działaniu politycznym . U zupełnieniem tej pełnej patosu tragedii ludzkiej egzystencji je s t w izja człow ieka wielow ym iarow ego. W szóstej zasadzie reali­ zm u politycznego M orgenthau postrzega go jak o składającego się z różnych jednostek przynależnych do każdej ze sfer ludzkiej egzystencji. Tak więc w każ­

dym z nas egzystuje i działa obok siebie „człow iek polityczny”, „ekonom icz­ 18 Morgenthau, H.J., Scientific M an Versus Power Politics, Chicago 1946, s. 192, cyt. za: R. Jervis, „Hans Mor­ genthau, realism, and the scientific study o f international relations”, Social Research, issue 61 (1994), s. 868.

19 M orgenthau, H.J., Scientific M a n ..., op.cit., s. 193, cyt. za: Jervis, R., op.cit., s. 868. 20 Morgenthau, H.J., Scientific M an..., op.cit., s. 195; cyt. za: ibidem.

21 Waltz, K., op.cit., s. 27-28.

22 Morgenthau, H.J., Science: Servant or Master, W.W. Worton, New York 1972, s. 1; Bain, W., “Deconfusing Mor­ genthau: moral inquiry and classical realism reconsidered”, Review o f International Studies, issue 26 (2000), s. 452.

(7)

ny ”, „m oralny”, „religijny” etc. To w łaśnie pom iędzy tym i różnym i sferam i dojść m a do jakiegoś modus vivendi, które ostatecznie m ożna by nazw ać n aturą ludzką. Taki kom prom is nie m oże jed n ak polegać n a narzuceniu standardów jednej sfery sferom pozostałym. Z jednej więc strony, m am y nieuchronne w za­ jem n e przenikanie się tych sfer w każdym człow ieku, z drugiej - przykazanie,

aby każdej z nich oddać spraw iedliw ość n a jej w łasnych prawach.

C iekaw ym w kontekście tak zarysowanej dialektyki je s t zw rócenie uwagi n a m yślenie M ichaela W altzera, zaczerpnięte z Myśli B laise Pascala. W edług tego ostatniego:

Tyrania zasadza się na żądzy panowania powszechnej i wykraczającej poza swój zakres. Rozmaite stany: ludzie zuchwali duchem, subtelni, rozsądni, pobożni, z których każdy pa­ nuje usiebie, nie gdzie indziej; niekiedy spotykają się i zuchwały z subtelnym biją się niedo­ rzecznie o to, który będzie panem drugiego; niedorzeczne, panowanie ich jest bowiem od­ miennego rodzaju. Nie rozumieją się i błąd ich w tym, iż chcą panować wszędzie. Tego nie może nikt, nawet siła: nie ma ona żadnej władzy w królestwie uczonych; jest panią jedynie uczynków, nie myśli. (...)

Tyranią jest chcieć osiągnąć na jednej drodze to, co można osiągnąć jedynie na drugiej23. Pow yższy cytat stanowi doskonałą ilustrację stanu, z którym walczył Mor- genthau. Stanu, w którym ty ra n ią nazw ać m ożna w prow adzenie do polityki własności przynależnych sferze moralnej. M orgenthau uważa, że człowiek „Je­ dynie zwodząc samego siebie, co do natury polityki i roli, ja k ą na jej scenie peł­ ni, je s t w stanie żyć w sposób zadow alający jak o zw ierzę polityczne zarów no w sam ym sobie, ja k i w innych ludziach”24. Jednak w jego przekonaniu realista m usi głosić tę nieprzyj em n ą praw dę o ludzkiej naturze w prost i poszukiw ać tego niełatw ego i z natury swej ulotnego kom prom isu pom iędzy niedającym i się pogodzić sprzecznościami. Poszukiwaniem takiego kom prom isu jest właśnie w izja etyki m ęża stanu, do om ów ienia której przejdę.

Etyka odpowiedzialności. Paradoks wodza?

Które działania w polityce międzynarodowej m ożna uznać za słuszne? Jakie decyzje i o jakim znaczeniu m oralnym m oże podjąć m ąż stanu, a których podjąć nie pow inien?25 Jakie kryteria oceny m oralnej w chodzą w rachubę, gdy m ow a o działaniu w relacjach m iędzy państw am i? A utor Politics Among Nations przed­ stawia dosyć ciekawe odpowiedzi na te pytania. Odpowiedzi te sąniełatw e i czę­

23 B. Pascal, M yśli, tłum T. Ż eleński (Boy), W arszawa 1972, s. 244, cyt. za: C. Porębski, op.cit., s. 279; sze­ rzej n a tem at W altzera i jeg o koncepcji zob. ibidem , s. 274-80.

24 M orgenthau, H .J., Politics Am ong Nations, op.cit., s. 16.

25 T rzeba w yjaśnić, że w św ietle teorii M orgenthaua, m ąż stanu (statesman) to nie każdy polityk działający n a arenie m iędzynarodow ej, ale je d n o stk a w ybitna, posiadająca w ielkie przym ioty ducha i realizująca interes narodow y sw ojego państwa.

(8)

118 M a teu sz Filary

sto błędnie interpretowane. W arto więc przyjrzeć się im dokładnie i zastanowić się, ja k w przekonaniu M orgenthaua w ygląda „m oralność siły” .

W tym celu należy przyw ołać treść czwartej zasady realizm u politycznego. To w niej M orgenthau, w form ie niejako „skondensow anej”, ujaw nia swój p o ­ gląd n a rolę m oralności w działaniu politycznym . W jeg o przekonaniu, p o li­ tyk a nie m oże podlegać norm om m oralnym , poniew aż rządzi się innym i z a ­ sadam i niż etyka. O ile pryw atny człow iek m oże pośw ięcić sw oje życie dla przestrzegania absolutnych norm m oralnych, o tyle jed no stk a stojąca na czele państw a, a w ięc m ąż stanu, nie m oże pośw ięcić istnienia swego państw a dla p rzestrzeg an ia tych norm p rzez siebie. W edle w izji etyki, k tó rą proponuje M orgenthau, jest to czyn m oralnie zły, poniew aż m ąż stanu odpowiada za ludzi, których m a w swej opiece. Jedynym kryterium, w edług którego m ożna oceniać jeg o działanie polityczne jest jeg o skuteczność. Stąd też absolutne kryteria m o­ ralne często „zw o d ząn a m anow ce” polityków, którzy kierują się nimi w swych działaniach. Trzeba więc przyjąć, że najw yższą cnotą, dobrem w polityce m ię­ dzynarodow ej są rozw aga i efektyw ność działań w tej sferze. Cel, jak im jest przetrw anie narodu, „uśw ięca środki”, prowadzące do jego osiągnięcia. Środki te często stoją w sprzeczności z konw encjonalną m oralnością26.

W tym m iejscu warto przyw ołać sław ną m aksym ę Niccolo M achiavellego: „cel uśw ięca środki” . M yśliciel z Florencji udziela następującej rady: „N ie­ zbędnym je s t dla księcia, który pragnie utrzym ać się, aby nauczył się nie być dobrym i zależnie od potrzeby posługiw ać się lub nie posługiw ać dobrocią”27. D opełnieniem tej rady je s t kolejna wskazówka:

Również niech nie boi się ściągnąć na siebie hańby takich wad, bez których trudno byłoby mu ocalić państwo; albowiem gdy wszystko dobrze rozważy, zobaczy, że niejedna rzecz, która wyda się cnotą, w zastosowaniu spowodowałaby jego upadek, a niejedna znowu, która wyda się wadą, w zastosowaniu przyniesie mu bezpieczeństwo i pomyślność28.

N a tej podstaw ie jasn e je s t więc, że dla M achiavellego to sukces stanowi kryterium oceny czynów politycznych. Jednakże nie odrzuca on całkow icie m oralności, ale za dobro nadrzędne w działalności politycznej uznaje skutecz­ ność działania29.

Czy więc M orgenthau jest „makiaweliczny”?30 N a tak zadane pytanie należy udzielić zdecydow anie negatyw nej odpowiedzi. M orgenthau zauw aża, że:

26 M orgenthau, H.J., Politics Am ong Nations, op.cit., s. 12. 27 N. M achiavelli, op.cit., s. 64-65.

28 Ibidem, s. 65.

29 W illiams, H., op.cit., s. 48.

30 Chodzi tu o potoczne rozum ienie tego term inu, a w ięc założenie, iż „cel uśw ięca środki”, co stanowić m a w ym ów kę dla postępow ania niezgodnie z konw encjonalną moralnością.

(9)

W cywilizacji Zachodu główny nurt etyki świeckiej - o ile wychodzi poza zwykły utylita- ryzm - próbuje uniknąć pułapek etyki perfekcjonistycznej, mając na względzie przepaść dzie­ lącą aktywność polityczną i standardy etyczne. Wpada jednak przy tym w inną pułapkę, przy­ kładając różne miary do sfery politycznej i do sfery prywatnej31.

Z a jedno ze stanowisk prow adzących do takiej właśnie pułapki autor Politics

Am ong N ations uznaje w łaśnie k oncepcję M achiavellego, zgodnie z którą:

„państw o nie m usi przestrzegać żadnych reguł p oza tym i, które dyktuje m u własny interes”32. Jeżeli jednak etyka polityczna M orgenthaua nie je s t tożsam a zpog lądam i m yśliciela z Florencji, to ja k należałoby j ą interpretow ać? W kon­ tekście znaczenia, j akie M orgenthau przywiązuj e do interesu państw a i do j ego przetrw ania w stosunkach m iędzynarodow ych, ja k o w artości o kluczow ym znaczeniu m oralnym , warto przyjrzeć się m yśli M axa W ebera, a w szczegól­ ności jeg o koncepcji etyki odpow iedzialności33.

Wydaj e mi się, że dla W ebera punktem wyj ścia do rozważań nad etyką w po­ lityce jest zdanie, że „etyka kazania n a górze” nie przystaje do sfery polityki ze w zględu n a w yjątkow ość tej sfery, dla której charakterystyczne je s t użycie siły jako środka do realizacji celów politycznych: „Albowiem jeśli w konsekwencji akosmicznej etyki m iłości m ówi się: »nie przeciw staw iać się złu siłą«, to do polity ka odnosi się zdanie w ręcz przeciw ne: pow inieneś przeciw staw iać się złu przy użyciu siły, inaczej będziesz odpow iedzialny za sytuację, w której zło w eźm ie górę”34. W dalszym toku w yw odu W eber konstatuje, że etyki absolut­ nej „nie interesują” skutki. W ażne je s t dla niej tylko działanie etyczne, a więc działanie bezw zględnie podporządkow ujące się jej nakazom . W eber pisze:

Wszelkie zorientowane etycznie działanie może opierać się na dwóch zasadniczo różnych od siebie, przeciwstawnych i niedających się pogodzić maksymach: może się ono kierować „etyką przekonań” lub etyką „odpowiedzialności”35.

„Etyka przekonań” to etyka absolutna, tak ja k przedstaw iał j ą Weber, „etyka odpow iedzialn o ści” n ato m iast polega, w je g o przekonaniu, n a p o noszeniu konsekw encji za skutki sw oich działań w sferze polityki. O ile w „etyce prze­ konań” cel nigdy nie może uświęcać środków, o tyle w sferze polityki, do której należy „etyka odpow iedzialności”, sytuacja taka m oże m ieć m iejsce. W eber pisze zatem: „N ie je s t (...) więc praw dą, że z dobra tylko dobro m oże w ynik­

31 Morgenthau, H. J., „Zło polityki i etyka zła”, Ethics, vol. 56, no. 1 (IX, 1945), s. II, przedr. w tłum. A. Pawelca [w:] „Przegląd Polityczny” 2005, nr 73/74, s. 72.

32 Ibidem, s. II.

33 W iadomo, że myśl M axa W ebera w yw arła znaczy w pływ na „młodego” M orgenthaua, który przyjął wiele z jej tez, w tym etykę odpowiedzialności, nadając im jednak swe własne znaczenie. Barkawi, T., „Strategy as a v o ­ cation: Weber, M orgenthau and m odem strategie studies”, Review of International Studies, issue. 24 (1998), s. 159.

34 M. Weber, P olityka jak o zaw ód i pow ołanie [w:] tegoż, Racjonalność, w ładza, odczarow anie, Poznań 2004, s. 312.

(10)

120 M a teu sz Filary

nąć, a ze zła tylko zło, lecz często j est w ręcz przeciw nie”36. N ie j est j ednak tak, że polityk m oże podejm ow ać w szelkie działania bez żadnych konsekw encji m oralnych. O ile w sytuacji, gdy m oralność stoi n a drodze politycznej efek ­ tyw ności, m usi ona ustąpić (tak ja k w przypadku M achiavellego), to jed n ak m iędzy p o lity k ą a m o raln o ścią istnieje dialektyczne napięcie. P olityk m usi być bow iem św iadom „dem onicznej natury” siły, która je st środkiem w p o li­ tyce: „W szystko bowiem, do czego dąży się n a drodze etyki odpowiedzialności poprzez działanie polityczne, które operuje środkam i przem ocy, stanow i za­ grożenie dla »zbaw ienia duszy«”37. Jak więc człow iek pow ołany do polityki m a w ybrnąć z tego paradoksu? W edług W ebera, m usi on znaleźć kom prom is pom iędzy etyką przekonań i etyk ą odpow iedzialności, które, uzupełniając się, spraw ią, że będzie on m ógł skutecznie w ykonyw ać swój zaw ód38. N a koniec tych rozw ażań o W eberow skiej koncepcji „etyki o dpow iedzialności” w arto przytoczyć jej definicję sform ułow aną przez G eorgesa Brubakera. „E tyka od ­ pow iedzialności” je st w edług niego:

Namiętnym zaangażowaniem po stronie ostatecznych wartości, połączonym z beznamiętną analizą alternatywnych środków ich osiągnięcia39.

Jak w takim razie w ygląda definicja etyki odpow iedzialności w sferze m ię­ dzynarodowej w teorii M orgenthaua? Szczególną rolę odgryw a tutaj kategoria in teresu narodow ego. A utor Politics Am ong Nations uw ażał, że przetrw anie państw a je s t o stateczn ą w artością m oralną, k tó rą pow inien m ieć n a uw adze polityk w stosunkach m iędzynarodow ych40. Stąd też taka definicja etyki o d ­ pow iedzialności m ogłaby brzm ieć następująco: w polityce m iędzynarodow ej słusznym je s t każde i tylko takie działanie, które poprzez pom nażanie siły da­ nego państw a służy jeg o przetrw aniu. W definicji takiej znajduje się zarów no „nam iętne zaangażow anie po stronie ostatecznych w artości” , a więc interesu państw a, ja k i „beznam iętna analiza alternatyw nych środków ich osiągnięcia”, czyli nauka M achiavellego.

Przedstaw iając takie ujęcie etyki odpow iedzialności, należy jeszcze bliżej przyjrzeć się jej arche, czyli interesowi państw a rozumianego jako jego przetrw a­ nie. W tym celu w arto przytoczyć krytykę takiego ujęcia etyki odpow iedzial­ ności p o d jętą przez Taraka B arkaw iego41. U w aża on, że o ile W eber definiuje realizm ja k o akceptację w ykorzystyw an y ch n ieety czn ych śro dk ów w celu osiągnięcia w artościow ych celów, o tyle M orgenthau sprow adza w tym kon­

36 Ibidem, s. 316. 37 Ibidem, s. 319. 38 Ibidem, s. 320-321.

39 Cyt. za: G. Ritzer, Klasyczna teoria socjologiczna, Poznań 2004. s. 164. 40 M orgenthau, H.J., Politics Am ong N ations, op.cit., s. 12.

(11)

tekście realizm do „faw oryzowania” bezpieczeństwa w zględem wartościowych celów 42. Jego zdaniem w ynika to z faktu, że M orgenthau w prow adza rozróż­ nienie między polityką w ew nętrzną i zew nętrzną przyznając tej ostatniej prawo do posługiw ania się ety k ą odpow iedzialności43. M orgenthau czyni tak w p rze­ konaniu, w yw odzonym przez realistów od H obbesa, iż państw o stanow i nie­ ja k o „pow łokę” słu żącą zachow aniu w ew nętrznych w artości tw orzącego je

społeczeństw a44. Stąd też przetrw anie tak rozum ianego państw a stanow i naj­ w ażniejszy cel każdej polityki zagranicznej. W przekonaniu Barkaw iego takie absolutyzowanie bezpieczeństw a niejako sprzeniew ierza się W eberowskej w i­ zji nauk społecznych, jak o działalności mającej n a celu odkryw anie w artości stojących za podm iotem badającym 45. N ie je s t celem tej pracy podejm ow anie polem iki z ta k ą tez ą ani analiza, n a ile M orgenthau przyjął w swej teorii We- berow ską m etodologię typów idealnych oraz czy istotnie m ożna dopatrzyć się w je g o teorii rozróżnienia m iędzy p o lity k ą w ew n ętrzną i zew nętrzną. D ość powiedzieć, że autor Politics Among Nations istotnie uważał przetrw anie narodu (państwa) za najw yższą wartość, k tó rą pow inien kierow ać się polityk w sferze m iędzynarodow ej, jed n ak - j a k będzie to przedstaw ione w trzeciej części arty­ kułu - je g o pojęcie przetrw ania nie sprow adza się wyłącznie do bezpieczeństwa m ającego to przetrw anie zapew nić. N ie zm ienia to jed nak faktu, że, podobnie ja k Weber, dostrzegał dialektyczne napięcie istniejące pom iędzy sferą polityki w ogóle a sferą m oralności46.

W kontekście pow yższych rozw ażań p aradoksalną w ydaje się teza, iż rea­ liści - w tym przypadku M orgenthau - w ykluczają m oralność ze stosunków m iędzynarodowych47. N a podstawie zaprezentowanego m ateriału m ożna śmiało tw ierdzić, iż m oralność, a konkretnie przeniesienie W eberowskiej etyki odpo­ w iedzialności n a grunt polityki m iędzynarodow ej, stanow i znaczący w kład M orgenthaua w rozw ażania nad nakazam i etyki w środow isku m iędzynarodo­ wym. Trzeba zauw ażyć, iż „etyka siły” w w ydaniu M orgenthaua, pow stała na podstaw ie analizy napięć pow stających pom iędzy nakazam i m oralności a re­ aliami sfery politycznej, prowadzi do „paradoksu wodza” . Paradoks ten przedsta­ w ia się następująco: m ąż stanu powinien uznawać za najwyższy swój obowiązek zapewnienie trwałości relacji m oralnych wewnątrz wspólnoty, której przewodzi. Jednak obow iązek ten w ynika w łaśnie z tych relacji - w ódz postępuje więc w brew moralności swego narodu właśnie przez wzgląd na tę właśnie moralność! To o takiej sytuacji św iadczą następujące słow a autora Politics Among Nations:

42 Ibidem, s. 178. 43 Ibidem, s. 177. 44 Ibidem, s. 175. 45 Ibidem, s. 177.

46 M orgenthau, H . J Politics Am ong Nations, op.cit., s. 12. 47 Donnelly, J., op.cit., s. 161.

(12)

122 M a teu sz Filary

Ani nauka, ani etyka, ani polityka nie są w stanie rozwiązać konfliktu między polityką a etyką. Nie możemy dokonać wyboru między władzą a dobrem wspólnym. Mądrość polityczna polega na umiejętności skutecznego działania, tzn. działania zgodnego z regułami sztuki poli­ tycznej. Kiedy ktoś dysponuje budzącą rozpacz wiedzą, iż każdy akt polityczny jest nieuchronnie zły, a mimo to podejmuje działanie, wtedy możemy mówić o odwadze cywilnej. Osąd etyczny polega na wyborze spośród kilku skutecznych dróg postępowania tej jednej, która prowadzi do najmniejszego zła. Łącząc w działaniu mądrość polityczną, odwagę cywilną i osąd etyczny człowiek próbuje godzić swą naturę polityczną ze swoim przeznaczeniem moralnym. Rzecz jasna, to pojednanie nie jest niczym więcej jak m o d u s v iv e n d i - jest niepewne, tymczasowe,

a nawet paradoksalne48.

„Złota zasada” - przykazanie dla narodów czy głos rozwagi?

„Z łota zasada” w dalszym toku niniejszej części artykułu to inaczej nakaz: „C zyń innym tylko to, co sam em u sobie byś uczynił” . M orgenthau form ułuje w tym duchu konkluzję w ieńczącą p iątą zasadę realizm u politycznego. R ozpo­ czynając j ą od stwierdzenia, iż realizm nie uznaje m oralnych aspiracji poszcze­ gólnych narodów za moralne praw a rządzące światem, zauw ażą że czym innym jest w ied zą iż narody podlegają m oralnem u prawu, a czym innym uzurpowanie sobie wiedzy, co je s t dobre, a co złe w relacjach pom iędzy nimi. A utor P o litic s A m o n g N a t i o n s uw aża tak ą uzurpacj ę za św iętokradztw o, przed którym ostrze­ gali w ładców greccy tragediopisarze i biblijni prorocy49. O prócz potępienia ta ­ kiego zachow ania m oralnego zauw aża on również, iż je s t ono niebezpieczne, poniew aż zaburza osąd m ęża stanu i m oże pow odow ać, iż nie będzie się on kierow ał ch ło d n ą o c e n ą rzeczyw istości politycznej, ale prow adził krucjaty w imię „wyższych racji” . Stąd też konkluzja, stanow iąca w istocie złotą zasadę p rzeniesioną do p o w e r p o litic s , że w w ypadku, gdy państw a w polityce zagra­ nicznej kierują się swym i interesam i definiowanym i w kategoriach siły, m ogą działać spraw iedliw ie w dwojakim sensie. Po pierw sze, oceniając inne narody w edle tych sam ych kryteriów, które słu żą ocenie ich samych. Po drugie, p o ­ stępuj ąc w ten sposób, b ę d ą m ogły realizow ać politykę z jednej strony respek­ tującą własny interes, a z drugiej - m ającą na względzie interesy innych. Akapit streszczony powyżej kończy się konstatacją, iż um iarkow anie osądu w polity­ ce nie m oże nie brać pod uw agę swoistego um iarkow ania osądu m oralnego50.

Ciekawą interpretację powyższego rozumowania autora P olitics A m o n g N a ti o n s

przedstaw ia A. J.H M urray w sw ym artykule T h e M o r a l P o litic s o f H a n s M o r ­ g e n th a u . Już na w stępie zaznacza on, iż, polem izując z tradycyjnym i interpre­ tacjam i tw órczości M orgenthaua, um ieszczającym i jeg o rozw ażania w ramach paradygm atu, którego twórcam i sąM achiavelli i Hobbes, będzie on lokować go

48 H.J. M orgenthau, Zlo polityki..., op.cit., s. VIII.

49 M orgenthau, H.J., Politics Am ong N ations, op.cit., s. 12-13. 50 Ibidem, s. 13.

(13)

w nurcie refleksji moralnej wywodzącej się od św. Augustyna, a szerzej z ju - deochrześcijańskiej tradycji m oralnej51.

W arto podjąć ograniczoną polem ikę z tym twierdzeniem . Jakkolw iek Mor- genthau był pisarzem, przyw iązującym w swej teorii sporą wagę do kwestii m o­ ralnych, to jednak stawianie ich w jej centrum, jest pew ną nadinterpretacją52. Z a nadinterpretację należy rów nież uznać, um ieszczenie M orgenthaua p oza rea­ listycznym paradygm atem , który w ytyczyli M achiavelli i Hobbes.

M urray rozpo czy n a swój w yw ód od zanego w ania przynależności M o r­ genthaua do tradycji M achiavellego i Hobbesa. U zasadniając to, przyw ołuje dw a cytaty pochodzące z pism M orgenthaua: „niebezpieczną rzeczą je s t być M achiavellim , rzeczą zgubną jest być M achiavellim bez Virtu”53 oraz „Zawsze tw ierdziłem , że działania pań stw s ą podm iotem uniw ersalnych pryncypiów m oralnych, i zaw sze przyw iązy w ałem w agę do tego, aby rozróżnić w tym względzie sw ą opinię od tej prezentowanej przez Hobbesa”54. M urray zauw ażą że co praw daM orgenthau zajm uje czasem stanow isko, m ogące sugerow ać in­ spirację m y ślą M achiavellego i H obbesa, ale, w jeg o przekonaniu, w ynika to z jeg o polem icznego charakteru55. W dalszym toku rozum ow ania przyw ołuje on stw ierdzenie M orgenthaua, głoszące, iż dekalog stanowi fundam ent m oral­ ności, którego nakazy s ą absolutne i m uszą być bezw zględnie przestrzegane56. Takie zestawienie cytatów pozw ala M urrayow i twierdzić, że M orgenthau wpi- suje się w judeochrześcijańskątradycję refleksji moralnej. M urray konkluduje tę część swojego w yw odu stw ierdzeniem , że ostateczny w yraz takiego stano­ w iska wieńczy przyjęcie przez M orgenthaua „złotej zasady” jako nakazu moral­ nego obowiązującego w polityce m iędzynarodow ej57.

K ontynuując, M urray zw raca uw agę n a podobieństw a etycznego aspektu teorii M orgenthaua, w odniesieniu do jeg o wizji natury ludzkiej, do recepcji myśli św. A ugustyna dokonanej przez Niebuhra58. W tym kontekście przekona­

51 Murray, A.J.H., op.cit., s. 81.

52 Co postuluje Murray, ibidem, s. 83; co praw da n a przełom ie lat 40. i 50. X X w ieku m ożna było zauważyć nasiloną obecność m otyw ów augustiańskich w tekstach o Stosunkach M iędzynarodow ych, je d n a k interpreto­ w anie M orgenthaua głównie w tym kontekście to pew ne nadużycie. O m om encie augustiańskim w Stosunkach M iędzynarodow ych zobacz np. R. Epp, The „Augustinian M om ent” in International Politics, Aberystwyth 1991.

53 M orgenthau, H.J., “The political Science o f E.H. C arr”, World Politics, vol. 1, no. 1 (IX, 1948), s. 85. 54 M orgenthau, H.J., The Problem o f N ational Interest [w:] M orgenthau, H. J., The Decline o f Democratic poli­

cies in the Twentieth Century, Chicago 1962, s. 106; A.J.H. Murray, op.cit., s. 85.

55 Murray, A.J.H., op.cit., s. 85. 56 Ibidem, s. 86.

57 Ibidem, s. 86-87.

58 Ibidem, s. 87; jakkolw iek, ja k o tym wcześniej wspomniano, m ożna dostrzec w m yśli M orgenthaua pewne m om enty augustiańskie, dotyczą one raczej w pływ u, natury ludzkiej n a zachow anie państw a rozum ianego jako podm iot polityki międzynarodowej. Nie dotyczą one jednak wizji etyki międzynarodowej Morgenthaua, tj. recepcji w eberow skiej etyki odpow iedzialności n a grunt stosunków m iędzy narodam i. W takim ujęciu św. A ugustyn p o ­ w inien być postrzegany raczej ja k o protorealista, a nie m yśliciel chrześcijański. Elem enty jeg o m yśli, które obecne są u M orgenthaua, odnoszą się do zachow ań politycznych człowieka, które w ynikają dla św. A ugustyna z „bożego planu”, ale ju ż dla M orgenthaua, postulującego odrębność sfery politycznej od w szystkich innych ob­

(14)

124 M a teu sz Filary

nie M orgenthaua o nieuchronnym złu, jakie niesie ze sobą polityka, wpisuje się w augustyńską wizję praktycznej etyki, w yw iedzioną z faktu, iż świat doczesny skażony je s t grzechem. Sw. A ugustyn uważa, że chrześcijanie s ą zobligowani do brania udziału w polityce. M im o zw iązanych z tym niebezpieczeństw m o­ ralnych; je s t to ich obow iązek w obec społeczeństwa. R ecepcja tych poglądów stanow i pow ód, dla którego M orgenthau przyjm uje w swej teorii form ę etyki odpow iedzialności p rzejętą od M axa W ebera59. Taki zabieg M urray tłum aczy p o trzeb ą „lepszej artykulacji m oralnych strategii, zaw artych w m yśli św. A u ­ gustyna, a zinterpretow anych przez N iebuhra”60. Zdaniem M urraya, podobnie rzecz się m a w przypadku znaczenia, jak ie przypisyw ał M orgenthau rozw adze w działaniu politycznym , w rozum ieniu, jak ie nadał jej E dm und B urkę61. K o ­ lejnym potw ierdzeniem takiego rozum ow ania je s t przyw ołanie podobieństw a pom iędzy m yśląN iebuhra i M orgenthaua w kontekście dialektycznego napięcia, które pow staje pom iędzy m oralnością jak o absolutem i p o lityką jak o rzeczy­ w istością, w której człow iek m usi dokonyw ać sw ych w yborów etycznych62. D alsze rozw ażania M urraya stanow ią rozw inięcie zaprezentow anej interpre­ tacji M orgenthaua. W arto jed n ak przytoczyć jeszcze kilka jeg o uwag.

M urray tw ierdzi, że m ylna, jeg o zdaniem , interpretacja teorii M orgenthaua w ynika ze skupienia się w głównej m ierze n a tekście Politics Among Nations. W edług niego takie podejście sprawia, iż tego rodzaju interpretacji brakuje szer­ szego kontekstu - odniesienia do pozostałych dzieł M organthaua63. K olejnym w artym uwagi twierdzeniem jest spostrzeżenie, iż w edług autora Politics Among

Nations, m ąż stanu musi stawić czoła sytuacji, w której przyjęcie im peratyw ów

m oralnych przyniesie m u klęskę, lecz porzucenie ich stać będzie w sprzeczności zjeg o sumieniem. Przytaczając stwierdzenie, iż zarówno państwa, jak i jednostki m uszą oceniać swe postępow anie w sferze polityki wedle uniwersalnych pryn­ cypiów m oralnych, M urray zauw aża, że dla M orgenthaua w ażne jest, aby te właśnie pryncypia przyświecały działaniom polityków64. Ostatecznie zaś M urray „rozpraw ia się” z m y ln ą interpretacj ą roli, j ak ą M orgenthau przypisuj e intere­ sowi danego państw a. Przedstaw ienie realizow ania interesu danego państw a, ja k o m oralnego obow iązku spoczyw ającego n a m ężu stanu w interpretacji M urraya, nie stanowi w yrazu polityki raison d ’etat, lecz aplikację zasady w ybo­ ru najm niejszego zła, której specyficzny w yraz daje M orgenthau w eseju Zło szarów działalności człow ieka, są one częścią polityki.

59 Ibidem, s. 87-90. 60 Ibidem, s. 87-88.

61 Burkę za roztropną uw ażał ta k ą politykę, która poszukuje rów now agi pom iędzy skrajnościam i rew olucji i stagnacji. Polityka rozw ażna to, w jego przekonaniu, polityka zachow aw cza, działanie, które dyktuje zdrow y rozsądek (common sense). S. Filipow icz, Historia myśli polityczno-prawnej, G dańsk 2002, s. 270-271.

62 Murray, A.J.H., op.cit., s. 90. 63 Ibidem, s. 94-95.

(15)

polityki i etyka zla. W takim rozum ieniu interes definiowany w kategoriach siły

będzie stanow ił m o raln ą w artość dla m ęża stanu, poniew aż nie istn ieją inne pow szechnie akceptow ane, przem ożne nakazy m oralne65.

Ograniczona krytyka analizy M urraya polegać będzie, po pierwsze, n a wyka­ zaniu, iż zerwanie w polityce z etykąjudeochrześcijańską, kojarzone z dziełami M achiavellego i H obbesa, znajduje oddźw ięk w teorii polityki M orgenthaua. Po drugie, etyka odpow iedzialności W ebera, której przeniesienia do Stosun­ ków M iędzynarodow ych dokonał M orgenthau, je s t czymś więcej niż tylko za­ biegiem m ającym n a celu usystem atyzow anie i klaryfikację pozycji etycznej autora Politics Among Nations. Po trzecie, rozw aga w rozum ieniu tego term inu przez Burkea, stanowi - w teorii M orgenthaua - niezbędny składnik „etycznej siły” . C hociaż stanow isko to nie w yklucza roli m oralnego osądu, to jed n ak p od porządkow uje go kryteriom politycznej skuteczności. W szystkie te za­ strzeżenia łączy w spólny m ianow nik, który stanow i w ielokrotnie pow tarzane przez M orgenthaua stw ierdzenie o odrębności sfery polityki od innych dzie­ dzin ludzkiej działalności.

Z przedstaw ionej w poprzednim fragm encie analizy rozum ienia etyki od­ pow iedzialności, tak ja k w idział j ą M orgenthau, wynika, że skuteczność była przez niego uw ażana za w arunek niezbędny do prow adzenia odpowiedzialnej polityki. N ie w ydaje się więc w łaściw e całkow ite odrzucenie roli, ja k ą w tym w zględzie m ają rady dla księcia przedstaw ione przez m yśliciela z Florencji. Przytoczony przez M urraya cytat, który w jeg o przekonaniu w skazuje n a owo odrzucenie, trzeba interpretow ać jak o fragm ent polem iki M orgenthaua odno­ szący się bezpośrednio do E.H. Carra66. F raza ta m a w ybitnie polem iczny cha­ rakter i staw iała sobie za cel zaatakow anie Carra: „Ktokolw iek, kto utrzym uje po zorną nadrzędność siły, staje się rów nież z konieczności strażnikiem m oral­ ności nadrzędnej. Stąd też siła korumpuj e nie tylko aktora na scenie politycznej, ale również obserwatora niewyposażonego w transcendentne standardy etyczne. Pan Carr pow inien był nauczyć się tej lekcji z losu rom antyków politycznych, takich ja k chociażby A dam M üller i Carl Schmitt. N iebezpieczną rzeczą jest być M achiavellim , rze c z ą zg u b n ą je s t być M achiavellim bez V ir tu '61. Jeśli chodzi o H obbesa, to M orgenthau zastrzega odm ienność sw ego stanow iska w zględem autora Lewiatana tylko w odniesieniu do m oralnych zasad, które, jeg o zdaniem , od n o szą się do działania państw 68. Trudno nie zauw ażyć podo­

65 Ibidem, s. 102-103.

66 M orgenthau uw ażał, że tw órczość Carra, choć krytykuje błędy polityki prowadzonej przez zachodnie m o­ carstw a w czasie dw udziestolecia m iędzyw ojennego, sam a stanow i przykład znamienny. Znamienny, poniew aż m im o sw ego krytycyzm u Carr, zdaniem M orgenthaua, sam popełnia część błędów , stanow iących przedm iot jeg o analizy. M orgenthau, H.J., “ The political Science...”, op.cit., s. 128.

67 Ibidem, s. 134.

68 M orgenthau z całą m ocą nawołuje do niepopadania w skrajność w kw estii roli moralności w polityce m ię­ dzynarodow ej, co następuje po stw ierdzeniu w łaściw ie tożsam ym z tym , które cytuje Murray. Trudno je s t p o ­

(16)

126 M a teu sz Filary

bieństwa, które łączy H obbesowskie drugie praw o natury z brzm ieniem „złotej zasady” M orgenthaua. D la przypom nienia, H obbes pisał: „C złow iek w inien być gotów, jeśli inni są rów nież gotowi, zrezygnow ać z tego upraw nienia do wszelkich rzeczy, jak dalece będzie to uważał za konieczne, dla pokoju i obrony własnej; i w inien zadow olić się ta k ą m iarą w olności w stosunku do innych lu­ dzi, ja k ą goto w je s t przyznać innym ludziom w stosunku do sam ego siebie”69. Jeżeli przyjm iem y, że postulow ana przez M orgenthaua anarchia środow iska m iędzynarodow ego p rzyp o m in a H obbesow ski stan natury, to, przekładając n ań drugie praw o natury H obbesa, otrzym am y z ło tą zasadę w rozum ieniu M orgenthaua. W arto zauw ażyć, że takie sform ułow anie jednej i drugiej idei, w sposób przypom inający ten znany z Biblii, je s t zabiegiem porządkującym , a nie w yrazem ich biblijnego pochodzenia. W arto także przyjrzeć się bliżej koncepcji sam ozachow ania u Hobbesa. Rozum iał on ten term in dwojako: jako sam ozachow anie się przy życiu, ale także jak o sam ozachow anie szczęśliw e, które nie ogranicza się do podtrzym ania swej egzystencji, ale skierow ane jest rów nież n a rozwój i dążenie do szczęścia70. Przy takiej interpretacji ujaw nia się nieuchronna analogia pom iędzy m y ślą H obbesa a definicją interesu w e ­ dług M orgenthaua. Pow yższe zastrzeżenia nie odrzucają w całości interpretacji M urraya. W sk azują jednak, że charakteryzująca j ą jednoznaczność m oże być z pow odzeniem poddana w wątpliwość.

W kwestii wizji etyki odpow iedzialności i jej znaczenia w teorii autora Po-

litics Among Nations to analiza przeprow adzona w poprzedniej części artykułu

wskazuje, iż za taką, a nie inn ą fo rm ą poglądów etycznych Morgenthaua, kryje się jed n ak coś więcej niż tylko chęć ich uporządkow ania. W tym świetle teza o judeochrześcijańskiej prow eniencji je g o przekonań etycznych zostaje w y ­ staw iona n a pow ażną próbę. Trudno sobie wyobrazić, że przyjm ując etykę od­ powiedzialności, której punkt w yjścia u W ebera stanow iła konstatacja, iż „ety­ ka kazania n a górze” nie m oże odnosić się do sfery politycznej, M orgenthau kierow ał się religijnym i pobudkam i. O ile D ekalog, a szerzej - m oralność ju - deochrześcijańska - m o g ą i pow inny stanow ić podstaw ę m oralności w życiu prywatnym, o tyle nie m a dla nich m iejsca w polityce w funkcji bezpośredniego m otyw u i sposobu działania. M o g ą one jedynie w yznaczać w artościow e cele, którym służyć m a etyka odpow iedzialności. Jeżeli przyjm iem y taki zakres udziału etyki judeochrześcijańskiej w teorii moralnej Morgenthaua, to nie będzie ona zasadniczo różnić się w tym w zględzie od koncepcji M axa W ebera, który uważał wszak, iż to w łaśnie połączenie etyki przekonań i etyki odpow iedzial­ ności św iadczy o pow ołaniu człow ieka do zaw odu polityka.

dejrzewać, że autor Politics Am ong Nations sam nie stosuje się do swej rady.

69 T. H obbes, Lewiatan, W arszawa 1954, s. 29; cyt. za: C. Porębski, op.cit., s. 30-31. 70 C. Porębski, op.cit., s. 36-37.

(17)

M o rg en th au uzn aw ał k on ieczn o ść o d d a n ia sp raw ied liw o ści rozw adze i osądow i m oralnem u w polityce. Jednak uzasadniona jest, w świetle jeg o po ­ stulatu o odrębności sfery polityki, interpretacja, w edług której osąd m oralny tym bardziej pow inien oddać spraw iedliw ość politycznej skuteczności. M o­ ralność stanowi ograniczenie dla siły zarów no jak o zestaw absolutnych norm, ja k i w znacznie w iększym stopniu - jak o w yraz pew nych przekonań konkret­

niej społeczności.

Pow yższe zastrzeżenia, m im o iż nie są wystarczające, aby w całości odrzu­ cić linię interpretacji M urraya, pozw alają jed n ak z d użą d ozą pew ności tw ier­ dzić, że je st ona sw oistą nadinterpretacją m yśli M orgenthaua. O ile m oralność pełni ważną, a miejscami naw et kluczow ą rolę w jego teorii stosunków m iędzy­ narodowych, to nie m ożna jej postrzegać jak o centralnego punktu jego analizy. Ponad w szelką wątpliwość jest nim bow iem interes definiowany w kategoriach siły. Interes, którego p o d staw ą są konkretne przekonania co do natury dobra (a w ięc m oralne) je s t jed n a k składnikiem innej niż m oralna sfery ludzkiej działalności. S ferą tą je s t po lity k a i M orgenthaua należy postrzegać przede w szystkim jako myśliciela, który z pasją, patosem i niezw ykłą przenikliw ością starał się oddać sferze politycznej spraw iedliw ość n a jej w łasnych zasadach.

W brew pow szechnem u pojm ow aniu pism M orgenthaua, które um niejsza w nich rolę moralności, m oralność siły, czyli etyka w wym iarze międzynarodo­ wym zajmuje w tych dziełach ważne miejsce. Jego przekonania w tym względzie, ja k zostało to przedstaw ione, w p isują się w szerszy nurt refleksji filozoficznej

0 polityce i roli, ja k ą odgryw a w niej moralność. Rozw iązania, które proponu­ je autor Politics Among Nations nie są proste. Stosowanie ich w praktyce m usi

z p ew n ością doprow adzić do dialektycznego napięcia, o którym wspom inał. Jednak, pisząc w ten sposób o m oralności, dał w yraz swej odw adze, odw adze badacza. Tak sam o m oralnie odw ażnym p ow inien być m ąż stanu, stosując rady M orgenthaua. W tym kontekście najw ażniejszą z nich w ydaje się: „D ys­ kusja n a tem at m iędzynarodow ej m oralności m usi w ystrzegać się dw óch eks­ tremów, zarów no przeceniania w pływ u etyki n a politykę m iędzynarodową, jak 1 jeg o niedoceniania, poprzez zaprzeczenie, iż dyplom aci i m ężow ie stanu kie­ ru ją się czym kolw iek innym , niż w zględem n a siłę m aterialną”71. Waga, ja k ą przypisuje się słow om M orgenthaua sprzed ponad pół wieku, m im o w szystko przeczy skierow anym do H am leta słow om F ortynbrasa z w iersza Herberta: „...Te słow a cóż m o g ą cóż m o g ą książę” .

(18)

128 M a teu sz Filary

Abstract

The aim of this article is to present the role of morality in Hans Morgenthau’s theory of in­ ternational politics presented in his classical book: Politics A m ong N ations. The author is trying to present proper interpretation which is not faulty of either denying the role of morality in Morgenthau’s theory, or giving it too much importance. The article analyses Mogrentahu’s con­ ception of human nature in the broader context of the realist tradition, then shows the reception of Max Weber’s ethics of responsibility on international milieu made by Morgenthau, and final­ ly presents the polemic with an interpretation of Morgenthau’s theory on the premise, that it is mainly influenced by Judeo-Christian tradition.

Abstrakt

Celem artykułu jest zaprezentowanie roli moralności w teorii polityki międzynarodowej Hansa Morgenthaua, zawartej klasycznej pozycji jego autorstwa: Politics A m o n g N ations. Autor stara się przedstawić właściwą interpretację, która nie popełnia jednego z dwóch błędów, a mianowicie niedoceniania roli moralności w tej teorii, lecz także nadmiernego jej eksponowa­ nia. Artykuł przedstawia po pierwsze wizję człowieka stojącą u podstaw moralnego wymiaru teorii Morgenthaua, w szerszym kontekście tradycji realistycznej, po drugie przejęcie przez Morgenthaua etyki odpowiedzialności sformułowanej przez Maksa Webera i dostosowanie jej do warunków panujących w polityce międzynarodowej, po trzecie nawiązuje ograniczoną po­ lemikę ze stanowiskiem interpretującym moralny wymiar teorii Morgenthaua po przez pryzmat etyki judeochrześcijańskiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

uzupełniono zapisy o datę powstania loży, dodano także wariant nazwy (niektóre loże zmieniały nazwę kilka razy) a także wariant miejsca (zdarzało się, że lożę przenoszono

Brak możliwości aktualizowania i urzeczy- wistniania idei domu oraz konieczność negocjacji praktyk i relacji w jego ramach staje się źródłem urefl eksyjnienia i

i same pisanie panny ksieni n ieśw iesk iej1 wyświadczy, którebym ja rada do przejrzenia wm. memu miłościwemu panu, by mi się to zdarzyć mogło,podała, jednak

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i

„O pieniądzu mówimy, że jest neutralny, kiedy egzogeniczna zmiana jego ilości powoduje proporcjonalną zmianę ogólnego poziomu cen i nie wywiera wpły- wu na wielkości realne,

Wpłynęło to na wydłużenie dnia pracy szkoły, zwłaszcza drugiej zmiany, na której uczyło się Liceum Medyczne i Medyczne Studium Zawodowe.. Pięciodniowy tydzień

Przychyla się ku tezie, iż biednem u należą się pieniądze nie tyle ze w zględu na w ykonywaną pracę, czy naw et chęć do pracy, ale przed e wszystkim dlatego,